Podatnicy powinni mieć swój głos, kiedy Rząd RPA próbuje
Transkrypt
Podatnicy powinni mieć swój głos, kiedy Rząd RPA próbuje
Podatnicy powinni mieć swój głos, kiedy Rząd RPA próbuje umocnić dominację Eskom-u, nie zważajac na ogromne koszty; pisze Mike Levington Po roku wykręcania sie od jasnej odpowiedzi na publikację Zintegrowanego Planu Zasobów (Integrated Resourse Plan - IRP), Rząd udostępnił społeczeństwu swoje plany użycia technologii, która powinna zaspokoić potrzeby energetyczne SA. IRP teoretycznie definjuje optymalne potrzeby energetyczne w średnim i długoterminowym okresie, w tym przypadku, aż do roku 2050. Jest to kluczowy dokument planistyczny. Jego realizacja winna zapewnić dostęp do energii także tym mieszkańcom RPA, którzy nadal go nie maja, a co wielu z nas uważa za oczywistość. Pierwsze pytanie, które każdy z nas zadał w dniu publikacji IRP brzmiało: "Czy w planach tych jest energia nuklearna?" Odpowiedź była jednoznaczna: tak - a nawet więcej, niż pierwotnie przewidywano w IRP w 2010 r. - 9.6 GW. IRP ma za zadanie zbilansowanie przyszłych potrzeb energetycznych kraju, zapewniając zrównoważony rozwój gospodarki, jak i analizowanie kosztów produkcji w przyszłości, obecnie używanej technologii produkcji prądu? Jak długo istniejące elektrownie węglowe Eskom-u będą w stanie generować elektryczność? IRP przedstawia również opinię, które źródła energii dają najbardziej pożądany efekt. Choć tego typu analiza, używana jest od ponad 10-ciu lat, w krótkim okresie może być uznawana za naukową, w dłuższym jest tylko przewidywaniem. Aby sprawy skomplikować jeszcze bardziej, na ten proces mają wpływ także programy polityczne, z których niektóre są racjonalne, oparte na zasadach ogólnej polityki energetycznej, takich jak zobowiązanie do łagodzenia zmian klimatycznych, a inne są mniej racjonalne. Dwa sformułowania, które będą powtarzane w kolejnych miesiącach otwartej dyskusji publicznej to "najmniejszy realistyczny koszt " i "politycznie uwarunkowany scenariusz". Pytanie za 1 bilion randów powinno brzmieć, który scenariusz należy zdefiniować, jako wyjściowy? Jeśli model przyjęty zakłada najmniejszy koszt związany z zapewnieniem energii elektrycznej mieszkańcom Południowej Afryki do 2050 roku, odpowiedź, jaką się uzyskuję jest następująca: wybudować maksymalnie dużo elektrowni wiatrowych oraz fotowoltaicznych, uzupełnionych przez gaz. Najważniejsze w tym przypadku jest to, że model ten nie przewiduje żadnej technologii jądrowej. Wielu komentatorów uważa, że scenariusz najtańszych kosztów powinien być punktem wyjściowym, zanim zostaną zastosowane jakiekolwiek ograniczenia lub korekty polityczne. Co więcej, jakiekolwiek koszty dodatkowe dodane do zastosowanych wcześniej ograniczeń, powinny być przedyskutowane prze decydentów politycznych, a co ważniejsze prze podatników. Rząd wraz z Eskom-em prezentują odmienny pogląd. Wierzą, że za punkt wyjścia należy przyjąć moment po zastosowaniu ograniczeń. Wymaga to ograniczenia w proponowanym modelu, dorocznej rozbudowy żródeł energii odnawialnej do poziomu z 2010 roku, choć program energii odnawialnej przekroczył wszelkie oczekiwania dotyczące ograniczenia cen, rozwoju i tworzenia miejsc pracy, jak i napływu inwestycji zagranicznych. Do RPA. Są tylko dwie drogi, jakimi może pójść RPA. Pierwsza to uzyskanie najmniejszym kosztem energii odnawialnej i energii z gazu, zbudowanych głównie przez niezależnych producentów energii elektrycznej lub druga, uzyskanie wyższym kosztem energii przy użyciu wiatru i energii słonecznej, ale także z 20GW floty jądrowej kosztem ponad 2 bilionów Randów. Decyzja powinna być prosta, jednak energia i polityka rzadko łączą się oferując logiczne konkluzje. Ministerstwo Energii i Eskom wykazały, że wolą odbiec od scenariusza najmnieszych kosztów oraz ograniczyć licencje na generowanie energii odnawialnej. Pozwoli to na utrzymanie władzy przez Eskom w wytwarzaniu energii elektrycznej i umożliwi budowę 20GW energii jądrowej. Używają przy tym dwóch argumentów uzasadniając ten scenariusz że ilość energii ze źródeł odnawialnych po najnizszych kosztach doprowadzi do niestabilności sieci; i że Eskom zbuduje elektrownię jądrową w RPA za mniej niż 1R za kWh. Pierwszy argument już dawno został obalony na reczywistych przykładach w Europie i Stanach Zjednoczonych, gdzie udział energii odnawialnej stanowi 70% lub więcej a energia z wielu źródeł jest zarządzana przez zaawansowanych technologicznie operatorów. Argument ceny także nie jest wiarygodny, gdy weźmie się pod uwagę bilans Eskomu w Medupi i Kusile, i porówna do rzeczywistych cen energii jądrowej w innych częściach świata. Produkcja energii przez Hinkley Point C w Wielkiej Brytanii jest zakontraktowana za 9.25p za kWh, a ostatnio w Wietnamie anulowano proponowaną 4GW elektrownie jądrową, gdy koszty wzrosły dwukrotnie, do 18 mld $ w stosunku do proponowanej przez za Rosatom ceny w 2009r. Jednak, jako dodatkowy argument, Eskom przytacza stwierdzenie pełniącego obowiązki CEO Matshela Koko o przekroczeniu kosztów na Medupi i Kusile, ze „musimy uważać na dodatkowe koszty związane z energetyką jądrową (jakiekolwiek mogą być) i traktować je jako "koszty poniesione" (sunk costs). To jest odbieganie od sedna sprawy. Nie ma porównania pomiędzy "dużymi źródłami odnawialnymi i dużymi źródłami jądrowymi". To jest dyskusja na temat priorytetów inwestowania w ciągu najbliższych 20 lat. To jest dyskusja na temat tego, czy chcemy flotę elektrowni jądrowych czy też chcemy drastycznie poprawić warunki życia ludzi w RPA. Przystępna cena energii elektrycznej jest kluczową dźwignią rozwoju gospodarczego, ale jeśli zdecydujemy się na odstępstwo od ścieżki najniższych kosztów uzyskania energii, to będzie to tylko kosztem innych programów: mieszkań, opieki zdrowotnej, edukacji, itp. Jest, zatem niezwykle ważne, aby zrozumieć koszty budowy elekrowni jądrowej i zapytać, dlaczego jesteśmy proszeni, aby ten rachunek zapłacić Levington jest wiceprzewodniczącym Południowoafrykańskiego Stowarzyszenia Przemysłu Foltowoltonicznego. Tłumaczenie: Jolanta Dybała, Andrzej Krężel