proszę klinknąć tutaj

Transkrypt

proszę klinknąć tutaj
Dawniej wdzięczność, modlitwa, pamięć,
a dziś… zapomnienie?
Przykościelne i przydrożne krzyże i kapliczki znajdują się w wielu miejscach naszego
regionu. Obiekty kultu są otaczane szczególną troską przez wiernych. Jednak nie
wszystkie… Kapliczka znajdująca się na bydgoskich Prądach popada w zapomnienie,
chociaż skrywa poruszającą historię.
Czar wspomnień… prysł
Od najmłodszych lat wspólnie z dziadkami wybierałam się na spacery, których celem była kapliczka
na bydgoskich Prądach. Przepięknie położona w pobliżu stawu przy ulicy Lisiej, opleciona liśćmi bluszczu
wydawała mi się miejscem wyjątkowo urokliwym. Piękno zawarte w prostocie architektury, brak odgłosów
cywilizacji, śpiew wodnego ptactwa, chwila modlitwy i zadumy – to wspomnienia, do których chętnie
wracam. Czy odnajdę ten urok dziś?
Po raz kolejny stoję przed kapliczką. Otacza ją finezyjnie kuty płot. Wchodzę przez otwartą popsutą bramę
znajdującą się pomiędzy dwoma ceglanymi słupkami zakończonymi daszkami. Do kapliczki prowadzą
dwuskrzydłowe, sprawiające wrażenie niewyobrażalnie ciężkich, metalowe drzwi. Za nimi bezpośredniego
wejścia strzegą kute, finezyjnie zdobione kraty. Coś się jednak zmieniło. Dlaczego odnoszę wrażenie,
że nie jestem w tym samym miejscu? Rozglądając się dookoła, widzę bardzo zaniedbane wnętrze. Puszki
po piwie, które ktoś zostawił na parapetach. Niedopałki papierosów porozrzucane na kamiennej podłodze.
Koszyk z poszarzałymi od kurzu sztucznymi kwiatami. Spoglądam na metalowe kraty. Kiedyś spoczywała
na nich kłódka, dziś przez całą dobę kapliczka pozostaje otwarta. Może wejść tam każdy. Niekoniecznie
przechodzień chcący skupić się na modlitwie. Zanim wykonam kilka zdjęć, wyrzucam puszki po piwie
i zbieram niedopałki papierosów. Wychodzę na zewnątrz. Przyglądam się jeszcze zniszczonym dachówkom
pokrywającym część dachu. Co się stało z tym urokliwym miejscem? Dlaczego uległo takiemu zniszczeniu?
Słowo dane bratu
Zaczynam oddalać się w stronę domu. Zauważam jednak starszego, uśmiechniętego pana. Postanawiam
zapytać go o kapliczkę. Lepiej trafić nie mogłam. Nieznajomy okazał się przyjacielem budowniczego kapliczki
i z chęcią opowiada mi o jej powstaniu.
-Historia naszej kapliczki rozpoczęła się w Jordanowie. Tam mieszkał pan Gronowski – pomysłodawca
i budowniczy - zaczyna pan Rafał Żych, a ja z przejęciem notuję.
Na obrzeżach rodzinnej miejscowości pana Gronowskiego- w Jordanowie koło Złotnik Kujawskich- przed
drugą wojną światową pobudowano kapliczkę. W miejscu tym tłumnie gromadzili się wierni
na nabożeństwach majowych. Rozpoczęła się jednak II wojna światowa. Napierające wojska niemieckie nie
miały litości dla niewielkiej kapliczki.
-Bez skrupułów ją zrujnowali!- mówi pan Rafał, mocno gestykulując. - Ale to nie wszystko- później ją podpalili
i odeszli.
Strona 1 z 3
Z relacji mojego rozmówcy wynika, że bohaterską postawą wykazał się wtedy brat pana Tadeusza
Gronowskiego, który uratował z pożaru figurę Matki Bożej Niepokalanej, kilka symbolicznych kamieni
tworzących mury zdewastowanej kapliczki i drewniane tabliczki, na których napisano: „Przekażmy sobie znak
pokoju” oraz „Bóg- honor- ojczyzna”. Początkowo brat pana Gronowskiego ukrył uratowane obiekty kultu
w piwnicy w swoim domu. Podobno na łożu śmierci polecił swojemu bratu- Tadeuszowi
Gronowskiemu- odbudowanie kapliczki. Ten spełnił prośbę brata, choć kapliczka nie stanęła w Jordanowie.
Kiedy Tadeusz Gronowski przeprowadził się do Bydgoszczy wiele lat mieszkał na Miedzyniu. Dopiero około
roku 1990 spełnił swoje marzenie i kupił przestronną urokliwą działkę na Prądach położoną z dala
od ruchliwej arterii. W tak malowniczym miejscu na części swojej posesji w 1991 rozpoczął budowę
niewielkiej kapliczki.
Zaledwie kilka dat
Co stało się z panem Gronowskim? Czy dziś w domu stojącym przy kaplicy mieszkają jego krewni? Udaję
się do właściciela posesji. Niestety, pan Krzysztof Zgubieński- obecny właściciel, niewiele wie o kapliczce.
Dowiaduję się jedynie, że pan Tadeusz Gronowski zmarł, a on nie jest z nim spokrewniony. Kupił dom wraz
z działką, na której stoi kapliczka, zaledwie kilka lat temu. Kto może wiedzieć więcej?
Zdobywam adres pani Krystyny Gronowskiej- synowej pomysłodawcy kapliczki. Podczas niedługiej rozmowy
poznaję zaledwie kilka dat. Dowiaduję się, że pan Tadeusz Gronowski zmarł 7 lipca 1999 roku. Tym samym
dom znajdujący się przy kaplicy odziedziczył jego syn. Jednakże potomek budowniczego również zmarł
w 1999 roku. Wówczas posesję sprzedano. Obecny właściciel jest już czwartym nabywcą owej działki.
Niestety, na temat kapliczki pani Gronowska nie wie nic więcej. Nie może także potwierdzić tego,
co usłyszałam od pana Rafała Życha.
Parafia pod wezwaniem Błogosławionego Michała Kozala na bydgoskich Prądach. Gdzie jeśli nie tu szukać
informacji na temat kapliczki? Księdza proboszcza Tadeusza Putza spotykam w biurze parafialnym. Wydaje
się zadowolony z mojej wizyty i zainteresowania kapliczką, choć od razu zastrzega, że nie zna zbyt wielu
szczegółów. Dowiaduję się, że jej uroczyste poświęcenie odbyło się 12 maja 1998 roku. Przez wiele lat wierni
tłumnie gromadzili się wokół tego wyjątkowego miejsca kultu 13 maja. Odbywały się tam procesje
upamiętniające objawienia fatimskie. W kapliczce znajduje się przecież figura Matki Bożej Niepokalanej.
Wydarzenia te doskonale pamięta również pani Danuta opiekująca się dawniej tym miejscem.
- Procesje rozpoczynały się przy kapliczce, a kończyły przy naszym kościele – wspomina
z rozrzewnieniem.- Dziś nawet boję się tam chodzić. Czasami śpią tam bezdomni- dodaje po chwili.
Dlaczego ten piękny zwyczaj procesji nie przetrwał? Dlaczego kapliczka niszczeje? Po rozmowie z księdzem
proboszczem odnoszę wrażenie, że problem tkwi w niemożliwości porozumienia się z właścicielem działki,
na której stoi kapliczka. To przecież on formalnie ma pełne prawo decydowania o tym miejscu. Czy można coś
zrobić, aby ocalić ją od zapomnienia i dalszej dewastacji?
Ocalić od zapomnienia
Oglądam zdjęcia kapliczki w towarzystwie pani Olgi Klewicz- nauczycielki Visual Arts w mojej szkole. Dzięki jej
wskazówkom dostrzegam elementy inspirowane stylem zakopiańskim – dwuspadowy, przyczółkowy dach
i drewniane sklepienie wykończone boazerią z drewna sosnowego. Ściany natomiast wykonano z kamienia,
Strona 2 z 3
drobne promienie słońca wpadają do wnętrza jedynie przez niewielkie okna zwieńczone łukiem pełnym.
Dopytuję też o „organy”, których obecność w kapliczce mnie zaskoczyła.
- Na chórze znajdują się organy ze skromnie dekorowanym za pomocą barokowej muszli prospektem. Jest
on jedynie dekoracją, prawdziwe piszczałki organowe znajdują się za nim -wyjaśnia pani Olga.
Zdjęcia pokazuję też zaprzyjaźnionej plastyczce- pani Agnieszce Kołcon.
-Mała wieżyczka wieńcząca kapliczkę nadaje jej wertykalny charakter; skierowana ku górze jest
jak najbliżej Boga- zauważa pani Agnieszka.
Wspólnie przyglądamy się wnętrzu, które zdobią drewniane dekoracje w stylu sztuki ludowej- płaskorzeźba
przedstawiająca wizerunek Jezusa w koronie cierniowej, poniżej tabliczki ze słowami „Przekażmy sobie znak
pokoju” oraz „Bóg- honor- ojczyzna”, a pomiędzy nimi płaskorzeźba dwóch uściśniętych dłoni. W centralnej
części, na ogromnym kamieniu, znajduje się biała, gipsowa figura Matki Bożej Niepokalanej, która depcze
głowę węża, stojąc na kuli ziemskiej. Jest to symboliczny sposób przedstawienia Maryi zwyciężającej zło.
Spoglądam na Matkę Bożą - młodą kobietę, ubraną w długą szatę i płaszcz, z głową zakrytą przez chustę,
spod której wydostaje się kilka kosmyków długich włosów. Maryja rozkłada ręce w geście objęcia całego
świata, na jej twarzy maluje się spokój, miłość i łagodność. Po prawej stronie figurki stoi świątek- drewniana
polichromowana rzeźba Chrystusa Frasobliwego. Pogrążony w głębokich rozmyślaniach, głowę, na której
znajduje się cierniowa korona, opiera na dłoni. Natomiast po lewej stronie znajduje się popiersie Matki Bożej
przedstawionej jako zatroskana kobieta, ze wzrokiem skierowanym ku dołowi. Ubrana jest w białą szatę,
głowę przykrywa granatowa chusta, spod której wyłaniają się czarne włosy.
Kiedy oglądam zdjęcia kaplicy, z przykrością myślę o tym, że popada ona w ruinę. Pamiętałam to miejsce
zupełnie inaczej. Przyznaję, kapliczka nie ma wyjątkowych walorów artystycznych, ale z pewnością jest warta
ocalenia, choćby ze względu na wzruszającą opowieść o jej powstaniu, którą usłyszałam. Marzę o tym,
aby udało się przywrócić temu miejscu dawny urok.
Bibliografia:
1. Osińska Barbara, Sztuka i czas, Warszawa 1986.
2. Perły architektury drewnianej, pod red. Illg Jacek, Warszawa 2004.
3. Wywiady przeprowadzone w dniach 4-5. 04. 2016r. z następującymi osobami: Krystyna Gronowska,
Agnieszka Kołcon, Olga Klewicz, Ks. Tadeusz Putz, Krzysztof Zgubieński, Danuta Zubrycka, Rafał Żych.
Strona 3 z 3