Cimoszewicz wspierał Łukaszenkę

Transkrypt

Cimoszewicz wspierał Łukaszenkę
Polska łagodziła politykę Unii Europejskiej
wobec Białorusi, wówczas gdy w wyniku
śledztwa Rady Europy dowiedziono, że najbliżsi
współpracownicy Łukaszenki zlecali zabójstwa
opozycjonistów.
Cimoszewicz wspierał Łukaszenkę
Po kilku miesiącach bezpardonowych atakach na
Związek Polaków na Białorusi i Polskę, MSZ RP chce
przekonać UE, by twardo stanęła po naszej stronie
i zaostrzyła kurs wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki.
Politycy w Brukseli przyglądają się nam ze zdziwieniem,
bo dwa lata temu sami dążyli do mocnego potępienia
władzy w Mińsku. Nie zrealizowali jednak swoich planów,
bo w obronie białoruskiego prezydenta, ostatniego
dyktatora w Europie, wystąpił polski minister spraw
zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz.
Unia chciała zaostrzyć kurs
Tadeusz Kruczkowski, bo o nim mowa, na czele ZPB
stanął późną jesienią 2000 r. Zastąpił na tym stanowisku
założyciela Związku i wieloletniego jego prezesa
współpracującego z białoruską opozycją, Tadeusza
Gawina.
Swoją prezesurę Kruczkowski prawdopodobnie
zawdzięcza zarówno poparciu białoruskich władz, jak
i pomocy polskiego konsula generalnego w Grodnie
Sylwestra Szostaka. Trudno odpowiedzieć, w czyim
interesie było obsadzenie najważniejszego stanowiska
w ZPB prołukaszenkowskim działaczem. Nie ulega jednak
wątpliwości, że polscy dyplomaci doskonale wiedzieli, jak
działalność prezesa Tadeusza Kruczowskiego wpłynie na
los Związku. Tadeusz Gawin, od kilku dni w białoruskim
areszcie, napisał we wspomnieniach: “Byłem jednym
z niewielu, którzy publicznie występowali przeciwko tej
kandydaturze [Tadeusza Kruczkowskiego – red.]
popieranej przez polską dyplomację, ponieważ moje lata
współpracy z Tadeuszem Kruczkowskim pokazały, że
zupełnie inaczej pojmuje on rolę Związku w odrodzeniu
narodowym Polaków na Białorusi (...) będąc prezesem
oddziału miejskiego w Grodnie, Tadeusz Kruczkowski nie
wykazał się żadną aktywnością w walce o drugą polską
szkołę w Grodnie (...)”. A tak wspomina pierwsze godziny
urzędowania nowego prezesa: “Do władz ZPB weszło
wielu działaczy sterowanych przez konsula Szostaka,
marzeniem którego było mieć takiego prezesa ZPB, który
zerwałby wszelką współpracę Związku z białoruskimi
organizacjami demokratycznymi, a która to współpraca,
jego zdaniem, przeszkadza w dobrych kontaktach
z władzami białoruskimi. Po swoim wyborze, bez żadnych
konsultacji z czołowymi działaczami Związku,
z wyjątkiem oczywiście konsultacji przeprowadzonych
wcześniej w gmachu mieszczącym się przy ulicy
Budzinnego 48 [adres konsulatu RP w Grodnie – red.],
Tadeusz Kruczkowski zapowiedział zerwanie współpracy
z białoruskimi organizacjami demokratycznymi i partiami
politycznymi i bezwarunkowe zacieśnienie więzów
z reżimem.”
Gdy dzisiejszy bezpartyjny kandydat SLD na
prezydenta kierował polskim MSZ, nasi dyplomaci zaczęli
odbierać z zachodu bardzo mocne sygnały świadczące
o tym, że Unia gotowa jest zaostrzyć kurs wobec
białoruskiego reżimu, być może nałożyć na ten kraj
poważne sankcje. Inicjatorem antyłukaszenkowskiej akcji
była Francja. W tym czasie twarda polityka wobec Mińska
jawiła się paryskim dyplomatom jako dobry interes –
sposób na jeszcze lepsze relacje z Rosją. Francuzi myśleli
o utemperowaniu Aleksandra Łukaszenki, bo takie
działania były wówczas na rękę Moskwie. Prezydent
Białorusi po raz kolejny odesłał Kreml z kwitkiem i nie
zgodził się m.in. na to, by Rosjanie przejęli największą na
Białorusi sieć przesyłową gazu – Bieł Trans Gaz.
Polska dyplomacja mogła wykorzystać sytuację –
poprzeć twardy kurs wobec reżimu w Mińsku, nawiązać
kontakty z białoruską opozycją i stać się – podobnie, jak to
było na Ukrainie – rzecznikiem tamtejszej demokracji.
Minister Włodzimierz Cimoszewicz uznał jednak, że
w naszym interesie leży łagodne dogadywanie się
z administracją Łukaszenki i angażował swoich
podwładnych w wyciszanie unijnych planów zaostrzenia
polityki wobec Mińska. Gdy kierowany przez dzisiejszego
marszałka Sejmu MSZ występował w interesie
białoruskiego prezydenta w Radzie Europy, dobiegało
końca śledztwo mające wyjaśnić kulisy śmierci
białoruskich opozycjonistów. Europejskie dochodzenie
ujawniło, że koordynatorem zabójstw był najbardziej Pomoc niewidzialnej ręki
zaufany współpracownik Aleksandra Łukaszenki – Wiktor
Szejman, wykonawcą podwładny Szejmana – Dmitri
W newralgicznych momentach kariery Tadeusz
Pawliczenka.
Kruczkowski otrzymywał niezwykle silne wsparcie z
Warszawy, gdy ważyły się losy jego prezesury w ZPB,
Polska uznawała za persona non grata jego
Polacy na tacy
najpoważniejszego konkurenta. Przed wyborami 2000 r.
Od wiosny tego roku Związek Polaków na polskie władze za osobę niepożądaną w naszym kraju
Białorusi jest jedyną niekontrolowaną przez administrację uznały Józefa Porzeckiego – jedynego, który w owym
Aleksandra Łukaszenki organizacją społeczną na czasie mógł zagrozić Kruczkowskiemu. Załamany
Białorusi. Jednak przez ostatnie ponad cztery lata kierował Porzecki wycofał się z kandydowania. Na czyj wniosek
nim człowiek całkowicie zależny od reżimu w Mińsku. obywatel obcego państwa może zostać uznany w RP za
presona non grata? Jednym z podmiotów, które mogą
proponować to Warszawie, jest na przykład konsul
generalny. W owym czasie funkcję tę sprawował
w Grodnie Sylwester Szostak – dziś konsul generalny RP
w Kijowie.
Warszawa interweniowała ponownie na początku
2005 r., kilka tygodni przez kluczowymi wyborami
nowych
władz
Związku.
Pozycja
Tadeusza
Kruczkowskiego była wówczas zagrożona, cztery lata jego
działalności: uległość wobec reżimu Łukaszenki,
atakowanie białoruskiej opozycji i marnotrawienie
przysyłanych z Polski pieniędzy, wywołały ostry opór
licznych członków ZPB. Opozycjoniści myśleli o tym, by
w wyborach do władz Związku wystawić Józefa
Porzeckiego. Ku zaskoczeniu wszystkich, Polska znowu
wyeliminowała ich kandydata z gry, zakazując mu na
kolejne dwa lata wjazdu na terytorium RP. W tym czasie
konsulem generalnym w Grodnie był Andrzej Krętowski.
Bez reakcji
Czy jest możliwe, by polski konsul generalny
latami prowadził samodzielną politykę, sprzeczną z linią
polskiego MSZ i nie ponosił za to żadnych konsekwencji
służbowych?
Zdaniem
dyplomatów,
z
którymi
rozmawialiśmy, i specjalistów z zakresu polityki
międzynarodowej, taka sytuacja nie jest możliwa.
Ambasador i konsulowie wykonują ściśle polecenia
swojego resortu. W raportach mają obowiązek informować
Warszawę
o
swoich
spotkaniach,
rozmowach
i podejmowanych decyzjach. MSZ kierowany przez
Włodzimierza Cimoszewicza ani razu nie wyraził
dezaprobaty wobec poczynań Sylwestra Szostka.
Po skończeniu jego misji w Grodnie powierzył mu nie
mniej prestiżowe zadanie – kierowanie Konsulatem
Generalnym RP w Kijowie. Następcą konsula Szostaka
został Andrzej Krętowski. Według naszych rozmówców,
członków ZPB, konsul Krętowski nie spotkał się
z Andżeliką Borys, nowym prezesem Związku, wówczas
gdy władze Białorusi poddały ją pierwszym represjom.
W tym samym czasie konsul kierujący polską placówką
w Grodnie znalazł jednak czas na rozmowy z Tadeuszem
Kruczkowskim.
Bez rozliczeń
Budżet RP wspiera Polaków mieszkających za
naszą wschodnią granicą. Za pośrednictwem Senatu
pieniądze otrzymują instytucje, których zadaniem jest
finansowanie polskich organizacji społecznych, szkół
i czasopism. Największymi sumami dysponuje Wspólnota
Polska, mniejszymi Fundacja Pomoc Polakom na
Wschodzie oraz Semper Polonia.
Zadaniem Wspólnoty Polskiej jest finansowanie
inwestycji proponowanych przez miejscowe polskie
organizacje – choćby budowy domów polskich. Na
Białorusi działa ich aż 16. Takie instytucje funkcjonują
także na Litwie i Ukrainie. Jednak białoruskie domy
polskie mają szczególny status prawny. W odróżnieniu
choćby od tych na Ukrainie (jedynie użyczonych polskim
organizacjom) są własnością ZPB. Jeżeli w wyniki
trwającego od kilku tygodni polsko-białoruskiego kryzysu
Aleksander Łukaszenka zdecyduje się przejąć władzę nad
Związkiem lub go rozwiązać, będzie jedynym
dysponentem mienia, za który budżet RP zapłacił
kilkadziesiąt mln zł. Z naszych informacji wynika, że do
MSZ, Kancelarii prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu,
od kilku lat docierały informacje o defraudowaniu przez
Tadeusza Kruczkowskiego pieniędzy pochodzących
z Polski. Dom Polski w Wołkowysku skarżył się naszym
dyplomatom, że centrala Związku Polaków w Grodnie nie
przesyła mu nawet pieniędzy na opłacanie rachunków za
prąd. Świadkowie, do których dotarliśmy, mówią, że od
pierwszych
dni
swojego
urzędowania
Tadeusz
Kruczkowski osobiście zajął się księgowością ZPB,
rozliczeń dokonywał wraz ze swym kolegą Gałoszą. Nie
dopuszczał do nich innych członków Związku.
Miło i bez napięć
Gdy Włodzimierz Cimoszewicz koordynował
polską politykę zagraniczną, z białoruską opozycją nie
spotkał się żaden polityk koalicji rządzącej, ani żaden
wysokiej rangi polski dyplomata. Wspierając działania
Tadeusza Kruczkowskiego – politycznie i finansowo
władze RP dawały reżimowi Łukaszenki zielone światło
na podporządkowanie sobie największej polskiej
organizacji w tym kraju.
Podczas przesłuchania przez komisję śledczą ds.
PKN Orlen Antoni Macierewicz (RKN) zapytał
Włodzimierza Cimoszewicza o jego znajomość
z Sergiuszem Martyniukiem, podlaskim biznesmenem,
współwłaścicielem PRONAR – największej w Polsce
fabryki traktorów. Martyniuk zajmuje 98 miejsce na liście
najbogatszych
Polaków
tygodnika
“Wprost”.
Cimoszewicz przyznał, że utrzymuje z właścicielem
PRONAR relacje towarzyskie.
Przedsiębiorstwo Martyniuka uzależnione jest od
współpracy z mińską fabryką produkującą części do
traktorów. Według naszego informatora intratne interesy z
państwowym przedsiębiorstwem na Białorusi wymagają
dobrych kontaktów politycznych. Podczas przesłuchania
przez komisją śledczą Włodzimierz Cimoszewicz
przyznał, że uczestniczył w imprezach organizowanych
przez PRONAR. Poseł Macierewicz zarzucił także
marszałkowi Sejmu, że gdy był on premierem, firma
Sergiusza Martyniuka uzyskała
niezwykle intratne
pozwolenie na sprowadzenie z Rosji do Polski bezcłowego
kontyngentu ropy naftowej. Zapytaliśmy marszałka
Sejmu, czy nie obawia się, że swoją osobą uwiarygodnił
pozycję firmy Sergiusza Martyniuka na Białorusi.
Do zamknięcia
tego
numeru
nie
otrzymaliśmy
odpowiedzi.
Katarzyna Hejke