nie samym chlebem... - Franciszkanie Bronowice

Transkrypt

nie samym chlebem... - Franciszkanie Bronowice
NIE SAMYM CHLEBEM...
Biuletyn Parafii p.w. Stygmatów Świętego Franciszka z Asyżu, Kraków – Bronowice Wielkie
nr 77
Odpust parafialny
wrzesień 2014
egzemplarz bezpłatny
www.franciszkanie-bronowice.pl
LIST DO MOICH PARAFIAN
(12)
Kochani!
Większość z nas powrócinapaści wojsk sowieckich na
ła już do codziennych zajęć
wschodnie tereny naszej Ojpo letnich wakacjach i urloczyzny. Te trudne lekcje histoElżbieta Kwiecińska
pach. Życie od „nowa” nabiera
rii przypominamy po to, aby
swojego tempa, a plany i mauświadomić sobie, że ludzkie
***
rzenia będą znów wyznaczać
szczęście, zarówno w wymiaUczyń mnie Panie
właściwy sobie kierunek, a na
rze materialnym jak i duchomocniejszą od skrzywdzenia
coraz dłuższe jesienne wiewym, jest niemożliwe bez poczory pozostaną nam z pewkoju serca i pokoju pomiędzy
silniejszą
nością wspomnienia minionami. Dziś człowiek tak samo
niż bezbronny ludzki żal
nych tygodni, zrobione zdjęcia
potrzebuje miłości i dobra, jak
Pomóż mi Ojcze
i drobne pamiątki. Tymczasem
potrzebowały go poprzednie
samej siebie
w wielu miejscach na świepokolenia. Każdy z nas ma boprzebaczyć
cie wciąż przelewa się brato­
wiem osobiste prawo do spobójcza krew, płoną zniszczokojnego realizowania własnych
***
ne domy, zabytki i kościoły.
tęsknot i marzeń. Musi jednak
Z niedowierzaniem słuchamy
też chcieć dzielić się tą nowiKiedy słowa
i patrzymy na wszystkie te
ną z innymi, bowiem żadne
ciężkie jak krzywda
smutne wydarzenia, prosząc
drzewo nie wydaje owoców
a serce
w ciszy serca dobrego Boga,
tylko z myślą o sobie. Dlamiota się
aby powstrzymał każdą falę
tego włączmy się z odwagą,
między rozpaczą
nienawiści, okrutnych zbrodosobistym zaangażowaniem
i gniewem
ni czy przestępstw. Podczas
i chrześcijańską odpowiedzialwtedy
ostatniej swojej sierpniowej
nością w różne ewangelizamodlę się moim bólem
wizyty w Korei Południowej,
cyjne i duszpasterskie dziepapież Franciszek raz jeszcze
ła Kościoła i naszej parafii.
przypomniał światu, iż „pokój
Dla każdego jest i powinno
nie jest jedynie brakiem wojny,
się znaleźć miejsce w winnicy
lecz «dziełem sprawiedliwości» (por. Iz 32,17). Pańskiej. Nie lękajmy się zadań trudnych. Na
A sprawiedliwość jako cnota odwołuje się do prostej ścieżce najłatwiej przecież o znużenie,
dyscypliny wyrozumiałości. Nie wymaga, by- monotonię i apatię. Natomiast po męczącej
śmy zapominali o minionych niesprawiedliwo- wspinaczce na szczyt, człowiek z większą saściach, ale byśmy przezwyciężali je przebacze- tysfakcją dostrzega i zachwyca się pięknem
niem, tolerancją i współpracą. Wymaga ona całego stworzenia. Przed nami tak wiele dróg
woli rozeznania i osiągnięcia celów wzajemnie i możliwości. Od czerwca patronuje w naszej
korzystnych, budując podstawy wzajemnego parafii również Święta Siostra Faustyna, której
szacunku, zrozumienia i pojednania. Pragnę, relikwie przyjęliśmy, czcimy i za jej wstawienabyśmy wszyscy poświęcili te dni budowaniu nictwem, prosimy Boga o miłosierdzie dla nas
pokoju, modlitwie o pokój, wzmacniając nasze i całego świata. Ponadto pamiętajmy, iż pozozaangażowanie na rzecz jego realizacji”. Słowa stają również wciąż aktualne proste dwa słowa
te nabierają silniejszego znaczenia w naszym serafickiego Ojca Franciszka: „Pokój i Dobro”.
europejskim kontekście, zwłaszcza we wrześniu, Niech i one znaczą wyraźnym znakiem nasze
kiedy obchodzimy kolejną rocznicę wybuchu serca i domy.
II wojny światowej oraz pamięć bezprawnej
Ojciec Proboszcz
Nr 77
Nie samym chlebem...
Odpust parafialny
www.franciszkanie-bronowice.pl
Nie samym chlebem...
wrzesień 2014
25 LAT OD WMUROWANIA KAMIENIA WĘGIELNEGO
W KAPLICY BUDYNKU SEMINARIUM FRANCISZKAŃSKIEGO
W BRONOWICACH WIELKICH
17 września br. upływa 25 lat od wmurowania kamienia
węgielnego w kaplicy wznoszonego wtedy budynku Wyż‑
szego Seminarium Duchownego Franciszkanów pw. Św.
Bonawentury w Krakowie‑Bronowicach Wielkich. Uro‑
czystość ta odbyła się w Święto Stygmatów św. Franciszka,
w niedzielę 17 września 1989 roku o godz. 1600. Przewodni‑
czył jej Ks. Kardynał Franciszek Macharski, arcybiskup me‑
tropolita krakowski. Po kilkuletnich staraniach i uzyskaniu
wszystkich niezbędnych pozwoleń od urzędów miasta Kra‑
kowa budowę seminarium rozpoczęto 23 maja 1987 roku.
Pracami prowadzonymi „systemem gospodarczym” kiero‑
wał ówczesny gwardian bronowicki, o. Franciszek Wiater.
Mimo rozlicznych trudności, gdy chodzi o materiały i inne
uwarunkowania właściwe tamtym czasom, budowa postę‑
powała szybko naprzód i po nieco więcej niż dwóch latach
była już daleko zaawansowana.
Na uroczystość wmurowania kamienia węgielnego
przybyli liczni współbracia zakonni z różnych klasztorów
w Polsce, a także z Australii, Niemiec, Włoch, okoliczni ka‑
płani diecezjalni i inni, nasi klerycy i uczniowie Niższego
Seminarium w Wieliczce z wychowawcami, architekci, in‑
żynierowie, budowniczowie, miejscowi wierni i dobrodzie‑
je czynnie wspierający to dzieło. Ceremonia miała miejsce
w czasie Liturgii Słowa Bożego w budowanej kaplicy. Na
wstępie o. Prowincjał Wacław Michalczyk przywitał Ks.
Kardynała i wszystkich zebranych gości. Przypomniał tak‑
że ideę budowy seminarium i historię jego powstawania.
Zaznaczył, że kamień węgielny pochodzi z Sanktuarium
Matki Bożej Anielskiej z Porcjunkuli w Asyżu, kolebki za‑
konu franciszkańskiego. Kamień już wcześniej, 20 lutego
1989, został poświęcony przez Ojca Świętego Jana Pawła II
w Watykanie. Ma on w szczególny sposób łączyć duchowo
nasze Seminarium z odległą, ale bliską sercu każdego fran‑
ciszkanina Porcjunkulą.
2
Po modlitwie i czytaniach biblijnych okolicznościowe
Słowo Boże wygłosił Ks. Kardynał. Przytaczamy je tu w ca‑
łości (tekst nieautoryzowany, zamieszczony w „Nasze Dzi‑
siaj” 1989, nr 3, s. 38–39).
„Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pokój Wam i Dobro, najmilsi moi Bracia i Siostry.
Pokój i Dobro!
Od samego początku solidnie jest budowany ten Dom.
Od fundamentów, a jeszcze wcześniej od solidnego planowa‑
nia, poprzez dobre wykonanie. Od fundamentów do dachu,
przez wszystkie kondygnacje. I dobrze, i szybko.
Dzisiaj mamy dokonać tego dzieła duchowego: położyć
kamień węgielny. Dokonać takiego aktu duchowego, dzięki
któremu to, czemu ten Dom służy, zostanie spełnione. Chce‑
my dokonać tego aktu z całą determinacją, pełną świado‑
mością. Chcemy się tak decydować dziś na przyszłość, jak się
decyduje na przyszłość ten, kto kładzie dobry fundament. To
jest chwila ważna. Nie załatwimy spraw mówiąc tylko tyle,
co jest świętą prawdą, że Jezus jest kamieniem węgielnym.
Nie załatwimy jeszcze dziś wszystkiego mówiąc: «Panie,
Panie, miej ten Dom w opiece». To, to trzeba czynić. Jak
sprawy były z tym Domem, nie były inaczej, jak z mistycz‑
nym Ciałem Chrystusa, mistycznym Ciałem, które przy całej
swojej organizacji ma także i to nieustanne mistyczne budo‑
wanie, od którego zależy sens na dziś i na wieczność wszyst‑
kiego, co się da opisać ekonomicznie i socjologicznie i badać
psychologicznie. Jak trzeba mówić to «Panie», aby głos był
usłyszany przez Ojca Niebieskiego? Co nam chce podpowie‑
dzieć Duch Święty na to, żebyśmy tym «Panie», które dziś
wymawiamy, dotarli do Ojca, żeby to Jezus wołał z nami
«Abba»?
Św. Augustyn mówił kiedyś, że jak ciałom ludzkim jest
ciasno, to wtedy jest dużo miejsca na miłość. Myśmy się zde‑
cydowali i tu, i na tylu innych miejscach, na których żyją
wspólnoty kościelne, żeby było więcej miejsca dla ciała. Wie‑
my o tym dobrze, że to od nas zależy, by powiedzenia św.
Augustyna nie trzeba byłoby uzupełnić drugim, w którym
pojawiłyby się pewne zaprzeczenia zmieniające całkowicie
sens. A więc: wiemy, że św. Franciszka, który jest z nami
w swojej Rodzinie Franciszkańskiej, wiemy, że św. Fran‑
ciszka, żeby Go usłyszeć, i żeby na niego patrzeć, i żeby od‑
czytać także i na Jego ciele to, co Mu podpowiadał Duch
Święty, co tak przyjął, że się to wyraziło tym pragnieniem
Jego ciała. A więc, miłość nie tylko rani, ale miłość przemie‑
nia. Miłość przemienia!
Moi najmilsi Ojcowie i Bracia! Oto się dzisiaj modli‑
my biorąc w nasze ręce kamień węgielny, bo wszyscy jakoś
weźmiemy do ręki, kładąc go, ten węgiel duchowej budowy,
żebyście w ten Dom, w którym miejsce dla ciała – wnieśli
miłość. Ten Dom ma być seminarium, przygotowaniem gło‑
sicieli Ewangelii, sprawujących Świętą Eucharystię i miłość
czyniących. Potrzeba nowej ewangelizacji tu na tej ziemi
i tym krańcom jej, do której zostaną posłani wychowanko‑
wie franciszkańskiego Seminarium w Krakowie‑Bronowi‑
cach Wielkich. Potrzeba wielkiej miłości na to, żeby dzieło
wielkiej nowej ewangelizacji zostało spełnione.
Razem z Wami, wszyscy, którzy są i którzy miłują św.
Ojca Franciszka i Jego dzieło, które zostawił przede wszyst‑
kim we wspólnotach franciszkańskich, modlimy się o to
całym sercem z wami, wdzięczni za to, że do tego, że na to
miejsce, w tę przestrzeń, która się tu mądrze i pięknie buduje,
żebyście wnosili ducha św. Franciszka. Niech każde miejsce
będzie tu naznaczone, tak naznaczone, jak On był nazna‑
czony – miłością. Niech znać będzie tę miłość na wszystkim,
co czyni człowiek franciszkańskiego ducha, na wszystkim, co
projektuje, niech znać będzie miłość w każdym spotkaniu,
niech będzie znać miłość na kształcie ludzkich synów odda‑
nych na służbę Ewangelii. Tego Wam najgoręcej życzymy,
Poświęcenie przez Ojca Świętego Jana Pawła II kamienia węgielnego dla budynku Seminarium w Bronowicach Wielkich, Watykan,
20 lutego 1989
Ojcowie i Bracia Franciszkanie, odważając się powiedzieć
to pozdrowienie, który Wy do nas kierujecie:
Bracia najmilsi, Pokój i Dobro Wam i tym, którym słu‑
życie! Amen.
Po tym przemówieniu o. Prowincjał odczytał odpo‑
wiedni dokument, który następnie podpisał Ks. Kardynał
(wcześniej uczynili to inni), który w specjalnej tubie został
wmurowany razem z kamieniem węgielnym. Na zakończe‑
nie Ks. Kardynał udzielił zebranym pasterskiego błogosła‑
wieństwa. Po uroczystości goście mogli zobaczyć budowę
seminarium, a potem zostali zaproszeni na wspólny posi‑
łek.
Wacław Michalczyk OFM
3
Nr 77
Nie samym chlebem...
Odpust parafialny
ŚWIĘTO STYGMATÓW
BIEDACZYNY Z ASYŻU
Każdego roku we Franciszkańskim Kalendarzu Liturgicznym
pod datą 17 września widnieje zapis: „Święto Stygmatów św.
Franciszka z Asyżu”.
Niespełna rok po urządzeniu w Greccio inscenizacji przed‑
stawiającej narodzenie Pana Jezusa, Franciszek trwał na modli‑
twie i odprawiał czterdziestodniowy post ku czci św. Michała
Archanioła. W 1224 roku, najprawdopodobniej 14 września
rano, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego, kiedy na górze La
Verna (Alwernia) kontemplował Mękę Chrystusa, otrzymał na
swoim ciele niezwykły dar – stygmaty. Sam Pan Jezus ukazał się
Franciszkowi w postaci Serafina, okrytego sześcioma skrzydłami
i przybitego do krzyża. Z ciała tej nadprzyrodzonej istoty wyszły
promienie, które przeszyły stopy, dłonie i bok Biedaczyny.
I właśnie na wspomnienie tego wydarzenia, w 1137 roku na
Kapitule generalnej Braci Mniejszych w Cahors we Francji, zo‑
stało ustanowione specjalne święto Stygmatów św. Franciszka,
które zatwierdził dla całego Zakonu papież Benedykt XI.
Szczegółowy opis tego wydarzenia znajdujemy w dziele brata
Tomasza z Celano, pierwszego biografa św. Franciszka: „Ujrzał
Zyta Trych
Chrystus z Krakowskiego Przedmieścia
...Gdzie skarb twój, tam serce twoje
Pochylony pod ciężarem drzewa
Nasączonego grzechami świata
Stał na kamiennym postumencie
Na Krakowskim Przedmieściu
Już w tamtych latach trzydziestych
Zapatrzony w przyszłość tego narodu.
Ale germański szaleniec też zachłannie
W tę stronę spoglądał, by zdeptać serce Warszawy
I legła w gruzach i zgliszczach Warszawa
Grzebiąc tysiące istnień...
A Chrystusa jakby ciężaru dla Niego było mało
Powaliło morze gruzu, pyłu i kurzu.
Ale wiadomo przecie, kto czym wojuje
Od tego ginie. Więc szczezł ten szaleniec germański
Co do zguby Polskę chciał doprowadzić
A Chrystus? Pochylony z krzyżem swym
Zjednoczony, ocalał. I dzisiaj znów
Na Krakowskim Przedmieściu patrzy
W przyszłość tego narodu
Baczmyż tedy, jaki skarb mamy.
Kielce, sierpień 2014r.
Nie samym chlebem...
wrzesień 2014
O CISZY SŁÓW KILKA
„Od muzyki piękniejsza jest tylko cisza”
Paul Claudel (1868–1955)
w widzeniu rozciągniętego nad sobą Serafina, wiszącego na krzy‑
żu, mającego sześć skrzydeł, za ręce i nogi przybitego do krzy‑
ża. Dwa skrzydła unosiły się mu nad głową, dwa wyciągały do
lotu, a dwa okrywały całe ciało. Widząc to, Franciszek zdumiał
się gwałtownie, a gdy nie umiał wytłumaczyć, co by znaczyło to
widzenie, wtargnęła mu w serce radość pomieszana z żałością.
Cieszył się z łaskawego wejrzenia, jakim Serafin patrzył na niego,
ale przybicie do krzyża przeraziło go. Natężył umysł, by pojąć, co
mogłaby znaczyć ta wróżba, i duch jego silił się trwożnie nad ja‑
kimś jej zrozumieniem. Otóż, szukając wyjaśnienia na zewnątrz,
poza sobą, nie znalazł rozwiązania, wtedy nagle objawiło mu je
w nim samym odczucie bólu. Natychmiast na jego rękach i no‑
gach zaczęły pojawiać się znaki gwoździ jak to krótko przedtem
widział Męża ukrzyżowanego, ponad sobą w powietrzu. Jego
ręce i nogi wyglądały jak przebite gwoździami w samym środ‑
ku; główki gwoździ były widoczne na wewnętrznej stronie rąk
i na wierzchniej stronie nóg, a ich ostre końce były na stronie
odwrotnej... Zaś prawy bok, jakby przebity lancą, miał na sobie
czerwoną bliznę, która często broczyła i spryskiwała tunikę oraz
spodnie świętą krwią” (1 Celano, 94).
Jak notują w swych dziełach święci mistycy, którzy otrzyma‑
li stygmaty, w tym również św. Ojciec Pio, znamiona męki czę‑
sto zawstydzały ich, sprawiały ból fizyczny i cierpienia moralne.
Jednak ci, którzy je nosili, byli dumni, że mogą w tak cudowny
sposób jeszcze bardziej upodobnić się do Chrystusa. Byli szczę‑
śliwi, że mogli cierpieć podobnie jak Chrystus, który przez mękę
i ofiarowanie swojego życia stał się Zbawicielem świata. Podob‑
nie było i ze św. Franciszkiem z Asyżu.
Fakt jego stygmatyzacji pozostanie jednak na zawsze w ja‑
kimś stopniu tajemnicą. Źródła wspominają tylko o jednej
osobie, która towarzyszyła Franciszkowi podczas pobytu na Al‑
werni, a był to spowiednik Franciszka, jeden z pierwszych braci
oraz jeden z największych przyjaciół Świętego – brat Leon. Na
Alwerni, która była miejscem odosobnienia i swego rodzaju pu‑
stelnią, musiało być wielu innych, jednak żaden z nich nie był
świadkiem tego nadzwyczajnego wydarzenia. Biografie spisane
po śmierci Franciszka wymieniają imiennie tylko kilku świad‑
ków: właśnie brata Eliasza, brata Rufina, brata Pacyfika i papieża
Aleksandra IV.
Franciszkowe stygmaty przestały być tajemnicą dopiero po
śmierci asyskiego Biedaczyny. Ci, którzy wtedy przychodzili od‑
dać mu ostatni hołd, bracia, jak i okoliczna ludność, mogli zoba‑
czyć znamiona męki Pańskiej na jego ciele.
Nie ulega wątpliwości, że stygmatyzacja św. Franciszka nale‑
ży do najpiękniejszych kart historii Kościoła i o samym Świętym
mówi ona w sposób najpełniejszy i najbardziej wiarygodny, jak
to zaznaczył brat Tomasz w stwierdzeniu: „Nic nie mówi o nim
[Franciszku] prawdziwiej, jak opowieść o stygmatach krzyża”.
„Na ciele swoim noszę blizny, znamię przynależności do Je‑
zusa” – napisał w Liście do Galatów św. Paweł Apostoł (6,17).
Święty Bonawentura zaś w sposób niezwykle trafny daje nam
klucz do zrozumienia tego, co wydarzyło się na Alwerni: „Tak
więc prawdziwa miłość do Chrystusa przekształciła kochającego,
upodabniając go do Jego obrazu”.
Każdy z nas jest również wezwany do tego, aby przez wiarę
i miłość upodobnić się do Chrystusa Zbawiciela. Oczywiście nie
chodzi tutaj o to, że każdy z nas jest przeznaczony do tego, by
otrzymać stygmaty. Były one łaską zupełnie wyjątkową i zarezer‑
wowaną dla św. Franciszka. Chodzi tu jednak o prawdę, że auten‑
tyczna miłość do Jezusa musi nas do Niego upodobnić.
Marek Ślewa OFM
4
www.franciszkanie-bronowice.pl
Kiedy podejmiemy rozważania nad tym, czego brakuje
współcześnie człowiekowi, dojdziemy do przekonania, że
mamy deficyt ciszy i kontemplacji.
Contemplatio, -onis (łac.) oznacza rozważanie, przyglą‑
danie się czemuś, komuś, zamyślenie głębokie, skupienie
szczególne uwagi.
Do tak pojmowanej kontemplacji każdy z nas potrzebuje
ciszy, gwaranta wewnętrznego skupienia, wyciszenia myśli
i działań. Cisza zapewnia możliwość wejścia w głąb duszy,
pozwala zastanowić się nad życiem, zmusza do zwolnienia
jego tempa. Kontemplacja wyklucza zgiełk i pośpiech, by‑
lejakość życiową, zaczynamy słyszeć głos Boży.
„To prawda, że człowiek dzisiejszej cywilizacji jest w ja‑
kiś sposób niewrażliwy na «sprawy ostateczne». Na rzecz
takiej niewrażliwości działa to wszystko, co się nazywa
sekularyzacją i sekularyzmem, z konsekwentną postawą
konsumpcyjną, nastawioną na używanie dóbr tego świata”
(cyt. za Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994,
s. 139) i „Trzeba usłyszeć na nowo głos Boga przemawiają‑
cego w dziejach człowieka. A jeżeli się tego słowa nie słyszy,
to być może dlatego, że się nie otwiera wewnętrznego słu‑
chu, aby je usłyszeć” (op. cit.. s. 107).
Może to nastąpić jedynie w ciszy, z dala od zgiełku,
w kontemplacji pozwalającej na modlitwę wyrażającą nie
siebie samego, lecz kiedy w niej najpełniej obecny jest sam
Bóg.
Dzisiaj, niestety, brakuje wszystkim naszym działaniom
właśnie owej błogosławionej ciszy, poczynając od rodziny,
przez szkołę, uczelnię, zakład pracy. Obserwujemy często
niepotrzebny zgiełk, zamieszanie, degradację człowieczeń‑
stwa, brak czasu niezbędnego do zastanowienia się nad
drogą życiową.
Zaprogramowaną, z iście szatańską precyzją, agresją
epatują media, przynoszą one bełkot, laserowe światło, de‑
cybele ogłuszające mózg ludzki, kult satanistyczny, prze‑
mycany ukradkiem do podświadomości, głoszą nihilizm,
cynizm, kult pieniądza i władzy.
Krzyczą na ulicach roznegliżowane reklamy „o niczym”,
aż czasem trudno zrozumieć ich przesłanie, mają bowiem
zadanie wprowadzenie zamętu, przerywa się też nimi ce‑
lowo emisję programów radiowych i telewizyjnych, robiąc
w ten sposób „papkę informacyjną”. Zalewa nas prasa i lite‑
ratura o wątpliwej wartości informacyjnej, dezinformująca,
używająca przekłamań sytuacyjnych.
Sprzyjającą wyciszeniu muzykę klasyczną, tę ponadcza‑
sową, zastąpiła „nowa fala”, oparta na decybelach, agresji,
bełkocie tekstowym. Taka pseudokultura epatująca porno‑
grafią, wynaturzeniem, genderyzmem, uwłacza godności
człowieka.
W tym narzuconym zamęcie, zgiełku i zabieganiu bra‑
kuje rozpaczliwie ciszy, złapania oddechu, skupienia.
Kto teraz ma czas i okazję słuchać śpiewu ptaków, za‑
głusza je ryk motorów i hard‑rock wszędzie obecny. Kto
słyszy jak śpiewa cisza doskonała, kto przygląda się otacza‑
jącemu pięknu świata.
Produkowany celowo szum informacyjny, hałas i bieg
donikąd mają zmęczyć człowieka, zniszczyć wrodzony
altruizm, wrażliwość, kulturę życia. Toczą się wojny tery‑
torialne, niepotrzebne człowiekowi (Ukraina, Irak, Pale‑
styna, Izrael itp.) i wojny religijne. Obserwujemy masowe
prześladowania chrześcijan i znaku krzyża. Dlatego musi‑
my sami starać się odzyskać ciszę niezbędną do przetrwa‑
nia ziemskiej wędrówki i ucieczki od zalewu zła.
Św. Paweł w liście do Tymoteusza pisze: „Nic bowiem
nie przynieśliśmy na ten świat; nic też nie możemy z niego
wynieść” (1 Tm 6, 7–8, 17–19). Dlaczego więc dajemy się
wciągać w konsumpcjonizm?
Jeżeli zrozumiemy bezsens zgiełku, pośpiechu, odnaj‑
dziemy w sobie spokój i ciszę wewnętrzną.
Szukajmy błogosławionej ciszy dla nas samych, naszych
rodzin, naszych bliźnich, bo w niej odnajdziemy wiarę, na‑
dzieję i miłość – niezbędne do życia tu i tam.
oprac. Barbara Mikuszewska‑Kamińska
Słyszę
Słyszę ciszę...
coraz wyraźniej
i głośniej.
Cisza wypełnia mnie
jak biały obłok,
otula ciepłym szalem,
zamiera w trzepocie serca,
przenika duszę
nabrzmiałą krzykiem świata.
Słyszę ciszę...
paradoksalną...
przejmującą
do szpiku kości.
Wyciszenie
Jestem cała ciszą
i cisza trwa we mnie
spełnieniem szczęścia,
zanurzeniem w bycie
jedynie prawdziwym.
Wieczorny koncert świerszcza
dociera jak metronom
odmierzający czas trwania.
Jestem cała ciszą
i cisza trwa we mnie,
pogrążam się w niej
bez reszty by ukryć
słowa niepotrzebne milczeniu.
(BMK w Czas przemijania, 2003)
5
Nr 77
Nie samym chlebem...
Odpust parafialny
WIERSZE NIBY ŚWIATŁO SAMOTNEJ ŚWIECY
(Kilka słów o ks. Januszu St. Pasierbie – wybitnym kapłanie, uczonym i poecie)
Urodzony w 1929 roku w Lubawie na wschodnich krań‑
cach Pomorza, mieszkał z rodzicami w Tczewie. W 1947 roku
rozpoczął studia filozoficzno‑teologiczne w seminarium du‑
chownym w Pelplinie. Na całe życie Pelplin i okolice stały się
duchową ojczyzną wyjątkowego kapłana, profesora i artysty,
do której tęsknił, chętnie wracał i pięknie o niej pisał: „Można
jeździć po całym świecie, ale trzeba gdzieś mieszkać. Tu będę
chyba mieszkał do śmierci. (...) Po tylu podróżach wiadomo
już mniej więcej, że świat może być jedną rzeką, drzewem za
oknem, odrobiną książek, płyt i (...) kilkoma dobrymi ludź‑
mi” (Gałęzie i liście, s. 138).
Klimat małej ojczyzny w Pelplinie tworzyła tamtejsza peł‑
na architektonicznego uroku bazylika, o której z takim uwiel‑
bieniem ksiądz Pasierb mówił, iż „żadna z katedr świata nie
przesłoniła jej w moim sercu”. Z życzliwością wspomina też
podtarnowskie Żabno, z którego pochodzili jego rodzice.
W tej miejscowości rodzina schroniła się podczas drugiej
wojny światowej. W jednym z wierszy nawiązuje prawdopo‑
dobnie do osobistego doświadczenia ze spotkania w Tarno‑
wie pewnej Żydówki, która mu pomogła. Sytuację tę przybliża
wiersz pt. Macewa: „zabili ją / pewnie nie przeżyła tej wojny”.
Biedna Żydówka z Tarnowa, „która jesienią 1939 roku / dała
talerz gorącej kartoflanej zupy bezdomnemu dziecku z Pomo‑
rza / niech w węzeł życia zostanie związana jej dusza” (Wier‑
sze wybrane, 1988 r., s. 370).
Jego kariera duszpasterska i naukowa, co należy niewąt‑
pliwie podkreślić, wyniknęła z wybitnych zdolności księdza
Pasierba i bardzo intensywnych studiów zarówno w Polsce jak
i za granicą. Po seminarium naukę bowiem kontynuował na
Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, na Akademii Teo‑
logii Katolickiej oraz w Uniwersytecie Warszawskim. W 1955
roku uzyskał tytuł magistra teologii w zakresie archeologii
chrześcijańskiej i historii sztuki kościelnej, a w 1957 roku
obronił pracę doktorską na temat Hermana Hana, gdań‑
skiego malarza, którego dzieło Wniebowzięcie Najświętszej
Marii Panny jest perłą artystyczną w pelplińskiej katedrze.
Dalszą naukę Janusz Pasierb kontynuuje w latach 1958–1963
w Rzymie i Fryburgu, pisząc kolejne prace naukowe. Zdobytą
wiedzę wzbogacają liczne podróże po Europie, Ameryce Pół‑
nocnej i Południowej, służące niewątpliwie przy powstawaniu
interesujących esejów filozoficznych, okraszanych własnymi
obserwacjami, talentem i nieprzeciętnym poczuciem humo‑
ru. W podróży poznawał ważne postacie, chociażby Witolda
Gombrowicza, czy Felliniego. Po powrocie do Polski w 1963
roku rozpoczął pracę w Akademii Teologii Katolickiej, a tak‑
że w Wyższym Seminarium Duchownym w Pelplinie, gdzie
prowadził wykłady z historii sztuki, homiletyki, ochrony za‑
bytków i konwersatorium z literatury. Jego wybitny intelekt
i osiągnięcia naukowe zasłużyły na przyznanie tytułów pro‑
fesorskich: w roku 1972 – profesora nadzwyczajnego nauk
teologicznych, a w 1982 roku – profesora zwyczajnego nauk
humanistycznych.
Posiadając szeroką wiedzę i zainteresowania w zakresie
sztuki sakralnej, ochrony zabytków, znajomości architektury,
literatury i historii kultury, a także ze względu na umiejętność
przekazywania wiedzy bez „zadręczenia” słuchaczy, był po‑
żądany i mile widziany jako wykładowca na licznych konfe‑
6
rencjach naukowych i kongresach, zarówno w Polsce jak i za
granicą. Jego kompetencje były wykorzystywane w polskich
i międzynarodowych gremiach, m.in. w Europejskiej Aka‑
demii Nauki i Sztuki, Europejskim Centrum Kultury, Papie‑
skiej Międzynarodowej Akademii Maryjnej, Komitecie Nauk
o Sztuce PAN, Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich, Komisji Kon‑
serwacji Cudownego Obrazu Matki Boskiej Jasnogórskiej, na‑
leżał do Komisji Episkopatu ds. Sztuki Kościelnej i Komitetu
Powązkowskiego, a także do wielu zespołów redakcyjnych,
w tym Wydawnictwa Diecezjalnego w Pelplinie.
Ksiądz profesor Janusz Pasierb za tak szeroką i owocną
działalność otrzymał liczne wyróżnienia, m.in. Jan Paweł II
obdarzył Go tytułem prałata honorowego, władze państwo‑
we przyznały mu Krzyż Kawalerski Orderu Polonia Restituta,
Zrzeszenie Kaszubsko‑Pomorskie, za twórczość kształtującą
duchowe oblicze Kaszub i Pomorza, przyznało księdzu Medal
im. B. Chrzanowskiego.
Do najbardziej znanych książek Janusza Pasierba o sztu‑
ce należą takie publikacje, jak: Malarz gdański Herman Han,
Pelplin, Skarby Jasnej Góry, Polonica artystyczne w zbiorach
watykańskich.
Jego osobowość i talenty miały rozliczne wymiary. Był
kapłanem, teologiem, homiletą, eseistą i znawcą kultury, pro‑
fesorem, poliglotą, artystą, jednym z największych luminarzy
XX wieku, o poetyckim spojrzeniu na świat, tworzącym wier‑
sze, które mówiły o człowieku i jego sprawach ostatecznych.
Poezja, według krytyków, była dla księdza Pasierba miejscem
bardziej uniwersalnym niż ambona. Choć wiersze mają duży
ładunek teologiczny i filozoficzny, nie posiadają tonu cier‑
piętniczego, co z pewnością czyni je chętnie czytanymi. We‑
dług profesora Tadeusza Chrzanowskiego – Pasierb był poetą
w dosłownym i przenośnym znaczeniu tego słowa, bowiem
„błyski poezji widać nawet w najbardziej uczonych dywaga‑
cjach. Poezja była (...) podstawowym elementem jego życia,
jego psychiki, jego sposobu bycia i stosunku do innych ludzi”.
Ksiądz Janusz Stanisław Pasierb pierwszy tom wierszy wy‑
dał w 1978 roku, choć wiersze zaczął pisać kilka lat wcześ‑
niej. Pasierb, podobnie jak wielu innych znakomitych poe­
tów formułuje myśl, że „poezja jest powołana do tego, żeby
ocalać słowa”. Do tytułu tego artykułu chętnie skorzystałam
więc z wersetu Janusza Pasierba, który brzmi: „wiersze zawsze
były potrzebne poszczególnym sercom niby światło samotnej
świecy w domu wieczorem”.
www.franciszkanie-bronowice.pl
Nie samym chlebem...
Na zakończenie spotkania z tą wyjątkową postacią w pol‑
skim Kościele i rodzimej kulturze, zacytuję kilka fragmentów
wierszy w nadziei, że zasłużą u naszych Czytelników na chwi‑
lę refleksji i osobistych przemyśleń.
***
Bóg jest zakochanym poetą / pomyślałem sobie
Układa o każdym z nas / niepojętą dla reszty ludzi
Pieśń nad pieśniami (Wizyta noworoczna)
***
Jak to jest / gdy Bogu / pęka serce
Jak to będzie
Jak my kiedyś umrzemy / skoro ciągle
Łatwiej przychodzi nam / opuścić Boga niż życie (Getsemani)
wrzesień 2014
I jeszcze ten fragment:
Już jesień czas odlotu / noce pełne chłodu
Żegnaj ziemio Jezusa / sama tragiczna udziel mi pogody
Pogódź mnie ze mną / ażebym kiedyś odchodząc na zawsze
Umiał powiedzieć / żegnaj ziemio święta.
Ksiądz Janusz Pasierb zmarł 15 grudnia 1993 roku w War‑
szawie. Spoczywa w ukochanym Pelplinie na cmentarnym
wzgórzu, nad rzeką Wierzycą. Spełniono też Jego prośbę: na
grób wtoczono wielki polny kamień. Na płycie zaś grobow‑
ca widnieje jakże wymowny cytat z wiersza Kapłana‑Poety:
„WIEM, ŻE JESTEŚ – ŻYCIEM – PRZECIEŻ UMIERAM”.
Zofia Rogowska
Z pamiêtnika domowe j gospodyni
TO CZYŃCIE NA MOJĄ PAMIĄTKĘ...
„Nie ma w sprzedaży biletów do tego, by zostać księ‑
dzem. Do kapłaństwa «wchodzi się» tylko z inicjatywy
Pana. On powołuje każdego, kogo chce, by został kapła‑
nem” (Papież Franciszek, audiencja generalna 26 marca
2014 r).
Kochani i wybrani przez Pana Kapłani –
Bądźcie dla powierzonego sobie ludu pasterzem, to
znaczy dbajcie o to, czy nie jesteśmy głodni Eucharystycz‑
nego Chleba. Nie każdy człowiek należący do wspólnoty
Waszej parafii potrafi sam zidentyfikować potrzebę korzy‑
stania z Uczty Eucharystycznej. A przecież tylko wtedy całe
„stado” będzie zdrowe, kiedy wszystkie jego „owce” będą
nasycone pokarmem z Nieba.
Kochajcie nas miłością cierpliwą i wyrozumiałą, jak
dobry ojciec rodziny, ale też wymagajcie od nas, jak ojciec
troszczący się o prawidłowy rozwój dziecka. Brakuje nam,
ludziom zapracowanym, często sponiewieranym, sfru‑
strowanym, chorym na ciele lub duszy kontaktu z Waszą
miłością, która jest przedłużeniem Miłości Boga, wszak
jesteście Jego świadkami i namiestnikami na ziemi. A my
potrzebujemy obecności Boga przez Waszą obecność w na‑
szym życiu codziennym i niecodziennym, wyjdźcie do nas,
kiedy gromadzimy się po Mszach przed Kościołem. Zain‑
teresujcie się nami i naszym życiem.
Działajcie w imię Jezusa, którego jesteście Świadkami.
Chcemy Waszego czasu dla pogłębiania wiary, w tych, któ‑
rzy czują taką potrzebę. Dlaczego nie możecie się z nami
spotykać częściej niż na niedzielnych Mszach Świętych?
Prosimy o Waszą aktywność w dziełach parafialnych, bo
zgubimy się sami w relatywnej współczesności bez warto‑
ści, bez Boga, za to z kompletną pogardą dla dobra i święto‑
ści. Gdzie znajdzie współczesny człowiek siłę i „kręgosłup”
moralny, jak nie w kontakcie ze swoim Kapłanem, który
będzie dla niego przewodnikiem i opiekunem duchowym?
Chcemy, żeby nasze dzieci miały w kapłanach ostoję wiary,
przykład pięknej służby dla miłości, wzorzec postaw bezin‑
teresownych, a przede wszystkim przewodnika do Jezusa.
Prosimy o Wasz czas, tylko dla nas, jesteście nam po‑
trzebni jak powietrze, czujemy samotność, choć pozornie
tylu nas się gromadzi w Kościele.
Kochany Ludu Boży –
Módl się za swoich kapłanów: obecnych i przyszłych.
Módl się jak najlepiej potrafisz o siłę dla nich i dar żarliwej
wiary, którą nam przyniosą i nas nią zarażą. O dar Ducha
Świętego, który natchnie ich do takiej gorliwości, że pa‑
trząc na ich czyny zobaczymy owoce, po których poznaje
się uczniów Chrystusa.
Otaczaj swoich kapłanów bezinteresowną miłością
i troską, żeby czuli wsparcie we wspólnocie, na której czele
stoją. Zapraszaj ich do swojego życia nie tylko wtedy, kiedy
czujesz niemoc i potrzebujesz pocieszenia, dziel się rado‑
ścią i sukcesami codzienności.
Poświęć swój czas i dla innych, kiedy kapłan wzywa
do działania – przyjdź, odważ się pokazać swoją wrażliw‑
szą stronę, swój talent, swoją inność. Poznajmy się lepiej
wspólnie, poznajmy lepiej nasze bronowickie „stado”, spo‑
tkajmy się z kapłanem, jeśli tylko nam to proponuje. Po‑
czujemy dotyk Boga samego w obecności Jego Wybranego.
Nie rzucaj bezpodstawnych obelg na kapłanów, tylko
dlatego, że taka dziś moda na tolerancję, która dla wielu
oznacza prawo do lżenia, wyśmiewania, lekceważenia.
Dopóki są wśród nas ręce, które niosą nam Boga w Eu‑
charystii, nie zginiemy, nie zginie Kościół, którego siła jest
dotąd – dopóki jest w nim Eucharystyczny Chrystus.
Dopóki w konfesjonale znajdziemy kapłana, zło nas nie
pokona. Pokonamy zło najpierw w nas samych, a później
rozniesiemy tę „rewolucję” w otaczający nas świat.
Dopóki ktoś chrzci nasze dzieci i chowa naszych bli‑
skich, cieszmy się, że nie jesteśmy tu sami, jest z przy nas
odpowiedzialny za swoją trzódkę Pasterz prowadzący swój
lud w Najlepszą stronę – ku wieczności.
Wrzesień, 2014
Małgorzata Palimąka
7
Nr 77
Nie samym chlebem...
Odpust parafialny
MODLITWA PAŃSKA „OJCZE NASZ”
„Ojcze nasz” jest najważniejszą modlitwą chrześcijańską, bo nauczył jej nas sam Zbawiciel Jezus Chrystus, dlatego nazywa‑
na jest „Modlitwą Pańską”. Jest ona naszą codzienną modlitwą. Odmawiamy ją może nawet wielokrotnie każdego dnia.
Aby z jeszcze większą wiarą i ufnością odmawiać ją, zapoznajmy się z jej objaśnieniem, zawartym w Kompendium Kate‑
chizmu Kościoła Katolickiego, wydanym z polecenia Papieża Benedykta XVI w 2005 roku (numery 583–598).
Dlaczego możemy wzywać Boga jako „Ojca”?
Możemy wzywać Boga jako „Ojca”, ponieważ został On nam
objawiony przez Jego Syna, który stał się człowiekiem, a Jego
Duch daje nam Go poznać. Wzywanie Ojca pozwala nam wejść
w Jego misterium z ciągle nowym zachwytem i wzbudza w nas
pragnienie, by postępować jak dzieci Boże. Dzięki Modlitwie
Pańskiej jesteśmy więc świadomi, że jesteśmy dziećmi Ojca
w Synu.
Dlaczego mówimy Ojcze „nasz”?
Zaimek „nasz” wyraża całkowicie nową relację do Boga.
Kiedy modlimy się do Ojca, adorujemy Go i wielbimy z Synem
i z Duchem Świętym. Jesteśmy w Chrystusie „Jego” ludem, a On
jest „naszym” Bogiem od teraz i na całą wieczność. Mówimy Oj‑
cze „nasz”, ponieważ Kościół w Chrystusie jest wspólnotą mnó‑
stwa braci, których ożywia „jeden duch i jedno serce” (Dz 4,32).
Z jakim duchem wspólnoty i posłania winniśmy modlić się do
„naszego” Ojca?
Skoro modlitwa do „naszego” Ojca jest wspólnym dobrem
wszystkich ochrzczonych, czują oni w sobie naglące wezwanie,
by uczestniczyć w modlitwie Jezusa o jedność Jego uczniów. Mo‑
dlić się do „naszego” Ojca znaczy modlić się ze wszystkimi i za
wszystkich ludzi, aby poznali jedynego i prawdziwego Boga i by
wszyscy byli „zgromadzeni w jedno”.
Co znaczy wyrażenie „któryś jest w niebie”?
To biblijne wyrażenie nie oznacza jakiegoś miejsca, lecz spo‑
sób istnienia. Bóg jest ponad wszystkim. Wyrażenie to wskazuje
na majestat, świętość Boga, jak również na Jego obecność w ser‑
cach ludzi sprawiedliwych. Niebo, dom Ojca, jest prawdziwą „oj‑
czyzną”, do której zdążamy z nadzieją, podczas gdy znajdujemy
się jeszcze na ziemi. Żyjemy już w nim ukryci „z Chrystusem
w Bogu” (Kol 3,3).
Jak ułożona jest Modlitwa Pańska?
Modlitwa Pańska zawiera siedem próśb do Boga Ojca. Trzy
pierwsze, teologalne, prowadzą nas do chwały Ojca: właściwą
cechą miłości jest przede wszystkim myśleć o Tym, którego ko‑
chamy. Wskazują nam, o co w sposób szczególny powinniśmy
modlić się: o uświęcenie Jego imienia, przyjście Jego Królestwa
i wypełnienie woli Bożej. Cztery pozostałe prośby przedstawiają
Ojcu miłosierdzia nasze nędze i nasze oczekiwania. Prosimy Go,
aby nas karmił, aby nam przebaczył, pozwolił przezwyciężyć po‑
kusy i wyzwolił nas od Złego.
Co oznacza pierwsza prośba: „Święć się imię Twoje”?
Święcić imię Boga oznacza przede wszystkim wielbić Boga
w Jego świętości. Bóg objawił swoje święte imię Mojżeszowi
i chciał, aby Jego lud był Mu poświęcony, jako „naród święty”,
gdyż mieszka w nim imię Boże. W szczególności w imieniu Jezu‑
sa, naszego Boga, objawił się jako Zbawiciel.
Jak uświęcane jest imię Boga w nas i w świecie?
Święcić imię Boga, który nas „powołuje do świętości” (1 Tes
4,7), oznacza pragnienie, aby konsekracja chrzcielna ożywiła całe
nasze życie. Od naszego życia i od naszej modlitwy zależy, czy
imię Boże będzie poznane i święcone przez wszystkich ludzi.
8
O co prosi Kościół, modląc się: „Przyjdź Królestwo Twoje”?
Kościół prosi o ostateczne przyjście Królestwa Bożego
w chwili powrotu Chrystusa w chwale. Lecz Kościół prosi także,
aby Królestwo Boże wzrastało już od dzisiaj, według błogosła‑
wieństw, dzięki uświęceniu ludzi w Duchu i dzięki ich wysiłkom
na rzecz sprawiedliwości i pokoju. Ta prośba jest wołaniem Du‑
cha i Oblubienicy: „Przyjdź, Panie Jezu!” (Ap 22,20).
Dlaczego mamy prosić: „Bądź wola Twoja jako w niebie, tak
i na ziemi”?
Wolą naszego Ojca jest, „by wszyscy ludzie zostali zbawieni”
(1Tm 2,3). Po to przyszedł Jezus: aby wypełnić w sposób dosko‑
nały zbawczą wolę Ojca. Modlimy się do Boga Ojca, by złączył
naszą wolę z wolą swego Syna, na przykładzie Najświętszej Maryi
i świętych. Prosimy, aby Jego dobroczynny zamysł mógł urzeczy‑
wistnić się w pełni na ziemi i w niebie. To dzięki modlitwie jesteś­
my w stanie „rozpoznać, jaka jest wola Boża” (Rz 12,2) i otrzy‑
mać „wytrwałość” do jej wypełnienia (por. Hbr 10,36).
Jaki sens ma prośba: „Chleba powszedniego daj nam dzisiaj”?
Prosząc z głęboką ufnością dzieci Bożych o pokarm koniecz‑
ny do życia dla wszystkich, potrzebny dla ich własnego utrzyma‑
nia, wyznajemy, jak Bóg, nasz Ojciec, jest dobry ponad wszelką
dobroć. Ta prośba wzywa nas także do przekazywania i dzielenia
się z innymi, by obfitość jednych mogła zaradzić potrzebom dru‑
gich.
Jaki jest sens specyficznie chrześcijański tej prośby?
Ponieważ „nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym
słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4,4), prośba ta dotyczy
w równym stopniu głodu słowa Bożego i Ciała Chrystusa przyj‑
mowanego w Eucharystii, jak również głodu Ducha Świętego.
Prosimy o to z pełnym zaufaniem dzisiaj, to jest „dzisiaj” Boga,
a to zostaje nam dane w sposób szczególny w Eucharystii, która
jest przedsmakiem uczty nadchodzącego Królestwa.
Dlaczego mówimy: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”?
Prosząc Boga Ojca o przebaczenie, uznajemy się przed Nim
za grzeszników. Lecz wyznajemy jednocześnie Jego miłosierdzie,
ponieważ w Jego Synu i przez sakramenty „mamy odkupienie –
odpuszczenie grzechów” (Kol 1,14). Nasza prośba jednak zosta‑
nie wysłuchana tylko pod warunkiem, że najpierw my sami ze
swej strony przebaczyliśmy naszym winowajcom.
Czy możliwe jest przebaczenie?
Boże miłosierdzie nie może przeniknąć do naszych serc,
jeśli nie potrafimy przebaczyć także naszym nieprzyjaciołom.
Jeśli nawet człowiekowi wydaje się niemożliwe sprostać temu
wymaganiu, jednak serce, które ofiaruje się Duchowi Świętemu,
może – jak Chrystus – miłować aż do końca, przemieniać ranę
we współczucie, zastępować obrazę wstawiennictwem. Przeba‑
czenie, które uczestniczy w Bożym miłosierdziu, jest szczytem
modlitwy chrześcijańskiej.
Co oznacza: „Nie wódź nas na pokuszenie”?
Prosimy Boga Ojca, by nie pozostawił nas samych i we włada‑
niu pokusy. Prosimy Ducha Świętego, abyśmy umieli rozróżniać,
www.franciszkanie-bronowice.pl
Nie samym chlebem...
z jednej strony między próbą, konieczną do wzrostu w nas dobra,
a pokusą, która prowadzi do grzechu i śmierci, i z drugiej strony
między być kuszonym a przyzwolić na kuszenie. Prośba ta jedno‑
czy nas z Chrystusem, który przezwyciężył pokusy dzięki swojej
modlitwie. Wzywa nas do czujności i wytrwania aż do końca.
Dlaczego kończymy prosząc: „Ale nas zbaw ode Złego”?
Zło, o którym mówi ta prośba, oznacza Szatana, który sprze‑
ciwia się Bogu i który jest „zwodzącym całą zamieszkałą ziemię”
(Ap 12,9). Zwycięstwo nad diabłem dokonało się raz na zawsze
przez Chrystusa. My jednak prosimy, by cała rodzina ludzka zo‑
wrzesień 2014
stała wyzwolona od Szatana i jego dzieł. Błagamy także o cenny
dar pokoju i łaskę wytrwałego oczekiwania na powrót Chrystusa,
który uwolni nas ostatecznie od Złego.
Co oznacza końcowe Amen?
Kończąc modlitwę, mówisz: „Amen”, potwierdzając tym
Amen, które znaczy „Niech się tak stanie”, całą treść modlitwy,
jakiej nauczył nas Pan (św. Cyryl Jerozolimski).
podał Wacław Michalczyk OFM
I WOJNA ŚWIATOWA i BRONOWICE WIELKIE
Kilka tygodni temu minęła setna rocznica wybuchu I wojny
światowej. Rozpoczęła się ona 28 lipca 1914 roku. Bezpośrednią
jej przyczyną było zamordowanie miesiąc wcześniej w Saraje‑
wie arcyksięcia Austrii Franciszka Ferdynanda, następcy tronu
austriackiego. Najpierw Austro‑Węgry wydały wojnę Serbii.
Wkrótce włączyły się do niej Rosja, Niemcy i inne kraje. W ciągu
czterech lat jej trwania uczestniczyły w niej łącznie 32 państwa,
zamieszkałe przez półtora miliarda ludności. Straty wojenne to
ponad dziesięć milionów ofiar ludzi zabitych na frontach i zmar‑
łych z powodu głodu lub epidemii oraz dwadzieścia milionów
rannych. Skutki polityczne: klęska Niemiec, rozpad Austro‑Wę‑
gier, upadek Rosji carskiej i – co dla nas najważniejsze – odzy‑
skanie przez Polskę, po 123 latach zaborów, upragnionej niepod‑
ległości.
Kiedy wybuchła wojna, papieżem był św. Pius X, ale wkrótce
umarł i jego następcą został, 6 września 1914 roku, Benedykt XV.
Tenże Papież robił, co mógł, aby wojna została zakończona jak
najszybciej, apelował do przywódców państw. Organizował akcję
humanitarną wśród narodów dotkniętych wojną, wysyłał po‑
moc do wszystkich krajów zaangażowanych w zbrojny konflikt
bez oglądania się na narodowość i wyznawaną wiarę. Benedykt
XV był także wielkim przyjacielem Polski. Od samego początku
pontyfikatu aktywnie wspierał sprawę polską. Św. Maksymilian
Maria Kolbe pisał, że Benedykt XV szczególną miłość ku naszej
Ojczyźnie zaczerpnął z opowiadań Sióstr Zmartwychwstanek
polskich w Rzymie, u których jako jeszcze młody kapłan stale
odprawiał Mszę świętą – i miłość ta nigdy nie ostygła. W liście do
biskupów Galicji z 10 grudnia 1915 roku Ojciec Święty pisał: „Od
dawna bowiem tkwi w mej duszy umiłowanie narodu waszego,
które dziwnym sposobem wzrasta teraz, na widok tak licznych
i ciężkich nieszczęść, co was skutkiem tej wojny prawie przy‑
gniotły. Nad jednym tylko boleję, że czynna pomoc z mej strony
nie mogła dorównać wszystkiemu, czego całym gorącym sercem
wam życzę”. Niespełna miesiąc przed odzyskaniem niepodległo‑
ści wystosował Orędzie do Narodu Polskiego. „Historia zapisała
złotymi głoskami zasługi Polski względem religii chrześcijańskiej
i europejskiej cywilizacji, atoli – niestety! – musiała także zapisać,
jak Europa za to niegodziwie się Jej odpłaciła. Przemocą bowiem
odebrawszy Polsce jej osobowość polityczną, usiłowała nadto
w niektórych częściach wydrzeć jej katolicką wiarę i narodowość.
Ale z podziwu godnym oporem umieli Polacy utrzymać jedno
i drugie; obecnie zaś, przetrwawszy prześladowania, dłuższe niż
wiek cały, Polska zawsze wierna okazuje większą żywotność niż
kiedykolwiek”. Wkrótce po odzyskaniu przez Polskę niepodle‑
głości Benedykt XV wysłał do Warszawy swego przedstawiciela,
ks. Achillesa Rattiego, późniejszego naszego nuncjusza, a na‑
stępnie Papieża Piusa XI. Wysyłając go do Polski tak dodawał
mu otuchy: „Nie bój się trudności, pójdziesz przecież do naro‑
du, w którym Wiara święta pierwsze miejsce zajmuje, a on sam
swoją religijnością pierwsze zajmuje miejsce wśród narodów.
Polska zawsze wierna. Pójdziesz do Narodu – Męczennika, który
za wiarę i wolność tyle krwi przelał, a oto dziś wstaje z grobu do
nowego życia i choć jeszcze ma na sobie śmiertelne powijaki, już
nie jest w grobie”.
Wybuch I wojny światowej zaznaczył się negatywnie także
w Bronowicach Wielkich, przekreślając m.in. możliwość konty‑
nuowania budowy nowego kościoła parafialnego. Franciszkanie
z krakowskiego klasztoru przy ul. Reformackiej podjęli w 1909
roku, na prośbę wiernych i Kurii Biskupiej, stałe duszpasterstwo
parafialne w Bronowicach Wielkich. Nie było tu kościoła, ale
tylko kaplica pw. św. Władysława króla i św. Franciszka z Asy‑
żu. Kaplicę wzniesiono w 1895 roku z inicjatywy i fundacji Jana
Władysława Fischera, właściciela majątku w Bronowicach Wiel‑
kich i kupca krakowskiego. Miała ona wymiary 8 m × 12 m. Zo‑
stała usytuowana na niewielkim wzniesieniu, przy rozwidleniu
dawnych dróg w kierunku Katowic i Ojcowa (obecnie na zbiegu
ulic Ojcowskiej i Radzikowskiego). Już od początku kaplica była
pomyślana i wybudowana jako prezbiterium przyszłego kościo‑
ła. Zamierzenia te zaczął realizować drugi z kolei od 1911 roku
duszpasterz bronowicki, o. Zygmunt Janicki. W 1912 roku przy‑
stąpiono do budowy trzech naw i wysokiej wieży w stylu istnieją‑
cej kaplicy – prezbiterium, według planów opracowanych przez
krakowskiego budowniczego Kazimierza Brzezińskiego. Nieste‑
ty, dobrze zapowiadająca się budowa została po roku przerwa‑
na; zdołano tylko położyć fundamenty pod nawę. W następnym
roku kontynuacji prac przeszkodził wybuch I wojny światowej.
Zgromadzone na budowę materiały, wojska austriackie, które
w sąsiedztwie kaplicy i domu zakonników urządziły bazę wojsko‑
wą, wykorzystały do budowy baraków dla żołnierzy. Wobec nie‑
możliwości prowadzenia dalszej budowy, założone fundamenty
i część wzniesionych na nich murów z czasem zasypano ziemią
i na uzyskanej w ten sposób powierzchni postawiono niewielką
przybudówkę – drewniany barak, który w 1933 roku zastąpio‑
no nowym większym. Stan taki przetrwał do jesieni 1975 roku,
kiedy to przystępując do budowy obecnej nawy, według projektu
architekta mgr inż. Antoniego Mazura, rozebrano przybudówkę,
a także rozbito fundamenty pod zaplanowaną w 1912 roku nawę.
Gdyby więc nie I wojna światowa, pewnie inny mielibyśmy dziś
kościół w Bronowicach Wielkich.
Wacław Michalczyk OFM
9
Wprowadzenie Relikwii św. Siostry Faustyny Kowalskiej
Łagiewniki 14.06.2014 — Bronowice Wielkie 22.06.2014
Nr 77
Nie samym chlebem...
Odpust parafialny
ŚWIĘTE DEKORACJE
NA PIECACH KAFLOWYCH
Oczywiste wydaje się, iż święte obrazy rozgrzewają ludzkie
serca i umysły, ale w dawnych czasach „ogrzewały” również po‑
mieszczenia mieszkalne.
Piec kaflowy, z jednej strony urządzenie grzewcze, z drugiej
element wystroju pokoju, komnaty, izby, ale i miejsce skupiają‑
ce rodzinę w zimowe, chłodne dni. Myśląc o piecu zazwyczaj
wyobrażamy sobie jednokolorową i smukłą konstrukcję w kącie
pokoju. Rzadko kiedy zadajemy sobie pytanie od jak dawna pie‑
ce ogrzewały domostwa naszych przodków i czy zawsze wyglą‑
dały tak samo. Badając odkrywane podczas wykopalisk relikty
pieca, czyli kafle lub ich fragmenty, dowiadujemy się o ogrom‑
nym jego znaczeniu.
Już od średniowiecza piec obok spełniania funkcji grzew‑
czych, poprzez swoje bogate i wielobarwne dekoracje stanowił
nośnik idei oraz poglądów i gustu właściciela lub fundatora.
Wśród materiałów archeologicznych odnaleźć można
ogromną liczbę pieców zdobionych motywami o charakte‑
rze religijnym. Były to różnorodne sceny ze Starego i Nowego
Testamentu, obrazy związane z życiem i działalnością postaci
świętych i męczenników oraz symboliczne, odnoszące się do
wydarzeń i osób związanych z wiarą chrześcijańską. Inspiracją
do tworzenia tego typu przedstawień było między innymi Pi‑
smo Święte, apokryfy, pisma ojców Kościoła, żywoty świętych,
teksty liturgiczne, czy też modlitwy.
W tym miejscu należy zaznaczyć, iż chcąc stworzyć obraz
czytelny dla innych, przedstawienie musiało zawierać pewien
kod, atrybuty i cechy charakteryzujące daną scenę. Zwłaszcza
gdy dekoracja ta miała zdobić niewielką płaszczyznę lica kaflo‑
Kafel przedstawiający Matkę Boską Apokaliptyczną oraz głowę św. Woj‑
ciecha nabitą na pal i strzegącego jej orła, Gniezno, około 1490–1495 r.
(za: Tomasz Janiak, Kafle gotyckie w zbiorach Muzeum Początków Pań‑
stwa Polskiego w Gnieźnie, Gniezno 2003, s. 81)
12
Kafel przedstawiający scenę Ukrzyżowania, Drezno (Niemcy), XVII w.
(za: Torsten Gebhard, Kachelöfen. Mittelpunkt häuslischen Lebens Ent‑
wicklung, Form, Technik, Monachium 1981, nr kat. 147)
wego i odbijana była w glinie, której parametry nie pozwalały
na zachowanie odpowiedniej precyzji i szczegółów. Tylko wte‑
dy obraz mógł być odpowiednio rozpoznany, zinterpretowany
i zrozumiany, a tym samym spełnić swoją rolę jako element sys‑
temu komunikacyjnego, pozwalając na przekazywanie treści,
zwłaszcza kiedy większa cześć społeczeństwa była niepiśmienna
i nie potrafiła czytać.
Obecność motywów religijnych pomagała człowiekowi
w wierze, zwłaszcza w chwilach zwątpienia i konieczności sta‑
wania w jej obronie. Ludzie, otaczając się świętymi obrazkami,
czuli obecność Boga w swoim życiu, a zarazem dekorując piec
tego typu tematami, wyrażali swoje poglądy i potrzeby na płasz‑
czyźnie religijnej. Zabytki dowodzą, iż człowiek w każdym cza‑
sie i epoce potrzebował obrazu i symbolu, aby zrozumieć to co
duchowe, nie osiągalne fizycznie, by móc przybliżyć się i móc
obcować z Bogiem oraz różnymi aspektami swej wiary.
Sceny umieszczane na kaflach zawierały symbole nawiązu‑
jące do słowa pisanego lub mówionego, dzięki czemu odbiorca
znający dany tekst mógł bez trudu rozpoznać scenę i zrozumieć
jej sens, a tym samym niekiedy przesłanie przekazywane przez
właściciela lub fundatora danego pieca kaflowego.
W okresie średniowiecza wiele obrazów o charakterze reli‑
gijnym, sakralnym mogło obok dewocyjnego i kontemplacyj‑
nego, mieć charakter edukacyjny. Według średniowiecznych
teologów scholastycznych sztuka miała pobudzać do pobożno‑
ści, przypominać przykłady świętych oraz pouczać maluczkich.
Zgodnie ze słowami Pawła z drugiego listu do Koryntian „nie‑
widzialne przedmioty Boga stają się zrozumiałe dzięki rzeczom
widzialnym; to co niewidzialne można dostrzec dzięki pozna‑
niu obrazu rzeczywistości widzialnych”. W średniowieczu ist‑
niało przekonanie, iż obraz silniej poruszał umysł niż pismo,
a przy tym doskonale nadawał się do prezentacji prawd obja‑
www.franciszkanie-bronowice.pl
Nie samym chlebem...
wionych. Dodatkowo mógł służyć zgodnie ze stanowiskiem
Jana z Damaszku („Czym jest księga dla wtajemniczonych
w pismo, tym jest obraz dla tych, co pisma nie znają. Czym jest
słowo dla słuchu, tym obraz dla wzroku”) oraz Grzegorza Wiel‑
kiego („Dlatego bowiem używa się w kościele malowideł, by ci,
którzy czytać nie umieją, patrząc przynajmniej na ściany czy‑
tali to, czego w książkach czytać nie potrafią”) do poznawania
pewnych prawd poprzez tych, którzy nie umieli poznawać ich
poprzez zgłębianie słowa pisanego. Oczywiście analizując sceny
na kaflach piecowych nie jesteśmy jednoznacznie stwierdzić czy
dana scena pomagała właścicielowi w modlitwie, w podejmo‑
waniu decyzji, kierowaniu swoim życiem, czy też była sposo‑
bem wyrażenia jego światopoglądu, jego mentalności. Nie da
się definitywnie stwierdzić czy dany właściciel pieca rozumiał
przesłanie i symbolikę obrazów na piecu, czy celowo i w prze‑
myślany sposób dobierał właśnie taką ikonografię.
Wśród motywów zdobniczych na piecach można wymie‑
nić cały szereg związany z mądrościami i przekazami zawarty‑
mi w Starym Testamencie. Zalicza się do nich scena Grzechu
Pierworodnego zaczerpnięta z Księgi Rodzaju, przedstawiają‑
ca jeden z najbardziej popularnych tematów wyobrażeń arty‑
stycznych już od średniowiecza. Na kaflach zazwyczaj central‑
nie umieszczano Drzewo Poznania Dobra i Zła, wokół którego
opleciony był wąż, symbolizujący szatana, zło, wiodące czło‑
wieka na zatracenie, ku piekłu. Po obu stronach drzewa stali
zakrywający swą nagość Adam i Ewa, co wskazywało, że grzech
został już popełniony, a zło rozpoczęło swoje istnienie na ziemi.
W większości przypadków Adam stoi po prawej stronie drzewa,
zaś po lewej, zwanej w tradycji „złą” stroną, znajduje się Ewa,
Kafel przedstawiający fragment sceny Zwiastowania, Malbork, początek XVI w. (za: Barbara Pospieszna, Kafle i piece kaflowe w zbiorach
Muzeum Zamkowego w Malborku, Malbork 2013, s. 60–61)
wrzesień 2014
Kafel przedstawiający scenę Kuszenia Chrystusa, Gniezno, lata 60./70.
XV w. (za: Tomasz Janiak, Kafle gotyckie w zbiorach Muzeum Począt‑
ków Państwa Polskiego w Gnieźnie, Gniezno 2003, s. 86)
jako przyczyna grzechu. Ciekawym przykładem jest scena,
w której drzewo służy również jako gniazdo pelikana karmią‑
cego swe pisklęta. Jest to typowe dla sztuki zestawienie ze sobą
tematów ze Starego i Nowego Testamentu. W tym przypadku
obraz uświadomić miał widzowi, iż Grzech Pierworodny do‑
prowadził do męczeńskiej śmierci Chrystusa na Krzyżu, będą‑
cej złożeniem ofiary za grzechy ludzkie i odkupienie ich win.
Obok opisanego wyżej wymienić można scenę Wypędzenia
z Raju, Kaina zabijającego Abla, Ofiary Abrahama, Mojżesza
i miedzianego węża, Samsona walczącego z lwem, Jonasza wy‑
pluwanego przez wieloryba czy też Daniela zabijającego smoka.
Bardzo liczna była również ikonografia związana z Nowym
Testamentem. Wśród jej przykładów na uwagę zasługuje bar‑
dzo popularny motyw Zwiastowania oraz obrazy pasyjne. Po‑
nadto odnaleźć można liczne przykłady przedstawień Narodzin
Jezusa, Pokłonu Trzech Króli, Rzezi Niewiniątek, Wniebowstą‑
pienia oraz Koronacji Najświętszej Maryi Panny.
W odkrywanym materiale znajduję się również ogromna
liczba zabytków ikonograficznych związanych z życiem i męką
Jezusa Chrystusa, gdyż właśnie w średniowieczu silnie rozwi‑
jał się kult Chrystusa i Eucharystii. W ostatnich wiekach śre‑
dniowiecza popularne stało się również rozważanie męki Zba‑
wiciela oraz rozpowszechniła się tradycja odprawiania Drogi
Krzyżowej. Poszczególne Stacje drogi krzyżowej nie odtwarzały
jedynie wydarzeń z ostatnich dni Chrystusa, ale zawierały sym‑
bolikę o religijnym i ponadczasowym przesłaniu. Przeżywanie
ostatnich chwil życia Zbawiciela oraz adorowanie obrazków
przestawiających te wydarzenia dawały możliwości do rozwa‑
żań medytacyjnych, jako jednej z dróg zbliżających do Boga
i do umacniania i większego rozumienia wiary. Do przedsta‑
wień związanych z działalnością i cierpieniem Jezusa zaliczyć
można sceny Wjazdu do Jerozolimy, Ostatniej Wieczerzy, Mo‑
dlitwy na Górze Oliwnej, Biczowania, Koronowania cierniem,
13
Nr 77
Nie samym chlebem...
Upadku pod Krzyżem, Chusty świętej Weroniki, acheropo‑
jetycznego wizerunku cierpiącego Chrystusa, wreszcie liczne
przykłady Ukrzyżowania, Tronu Łaski, Zdjęcie z Krzyża, Pie‑
tę, Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie, sceny zawierające
Arma Christi oraz symboliczne ukazujące Tłocznię Mistyczną,
oraz Pelikana karmiącego krwią swe młode.
Okres średniowiecza i wczesnej nowożytności obfituje rów‑
nież w dekoracje przedstawiające męczenników. Obrazy te cha‑
rakteryzują się występowaniem danego świętego z atrybutem
swego męczeństwa. Są to swego rodzaju kreacje stworzone przez
ówczesnych wiernych, pomagające czcić pewne postacie, ado‑
rować je podczas modlitwy, jak również zapewniające ochronę
przed niebezpieczeństwem, przed zasadzkami i pokusami sza‑
tana oraz stanowiące opiekę duchową i fizyczną dla modlących
się. Kult świętych i związana z nim możliwość świętych obco‑
wania odgrywały ogromną rolę w pobożności chrześcijańskiej.
Obecność wizerunków świętych patronów na kaflach sta‑
nowi bez wątpienia odzwierciedlenie istnienia danego kultu na
danym terenie oraz wnosi o bogactwie przejawów życia religij‑
nego średniowiecznej i wczesno nowożytnej Europy. Wizerunki
takie, o charakterze symbolicznym, operujące znakiem za po‑
mocą, którego możliwa była identyfikacja konkretnej postaci,
pouczały i przypominały o pewnych postawach religijnych, od‑
grywając ważną rolę w nauczycielskim posłannictwie Kościoła.
Obrazy te pokazują nam, że nie tylko męczennicy z pierwszych
wieków chrześcijaństwa chcieli dosięgnąć bram nieba i po
śmierci obcować z Bogiem. Ludzie chętnie otaczali się święty‑
mi obrazkami, i to tymi szczególnie związanymi z cierpieniem,
ażeby tak żyć, by poprzez swe zachowanie zbliżać się do Boga.
Jezus Chrystus umierając na krzyżu nauczył, że cierpienie może
otrzymać wymiar zbawczy oraz że poprzez nie można w efekcie
otrzymać pełnię życia.
Na licach kafli umieszczano postacie świętych męczenni‑
ków, kierujących swym życiem wedle słów zawartych w Dru‑
gim Liście do Koryntian (2Kor 4, 8–14).
Wymienione wyżej dekoracje potwierdzały niekwestiono‑
waną żywotność znaku krzyża i jego symbolu w religii chrześ‑
cijańskiej, jak również potrzebę współcierpienia z Chrystusem
i innymi męczennikami za wiarę. Mogły one obok miniatur
w kodeksach, polichromii w kościołach i innych dzieł sztuki
zawierać w sobie katechezę i zbiór wskazań moralnych, dostar‑
czając materiału do rozważań i medytacji nad tajemnicami zba‑
wienia.
Sztuka miała na celu przywołanie szczególnego cierpienia
Chrystusa podczas jego męki w celu jak najgłębszego porusze‑
nia uczuć człowieka, uduchowienia, wywołania głębokich re‑
fleksji, przeżyć, w tym współcierpienia, wzbudzenia żarliwości
i przede wszystkim mistycznego zjednoczenia wiernego z Jezu‑
sem.
Podsumowując można stwierdzić, iż religia odgrywała
ogromną rolę w życiu dawnych społeczeństw. Można również
stwierdzić, że ogromną rolę odgrywał kult świętych i medytacja
Męki Pańskiej, czego wyrazem były motywy zdobnicze umiesz‑
czane na ścianach pieców oraz innych przedmiotach związa‑
nych z życiem codziennym, jak również nadawanie imion świę‑
tych nazwom ulic i budowanie kościołów pod ich patronatem.
Niewątpliwie Kult Świętych odgrywał ogromną rolę od czasów
wczesnochrześcijańskich. Liczne znaleziska kafli dekorowane
wizerunkami świętych stanowią cenne świadectwo recepcji
i rozwoju chrześcijaństwa w Polsce oraz w Europie środkowo‑
‑wschodniej. Ikonografia na kaflach piecowych stanowi jeden
z przejawów istnienia omawianego zjawiska w okresie średnio‑
wiecza i wczesnej nowożytności. Ogromna liczba męczenników
chrześcijańskich żyjących według słów Pisma Świętego była
świadectwem trwania Królestwa Bożego i panowania Chrystu‑
14
Odpust parafialny
sa nad światem. Obecność ikonografii związanej z żywotami
świętych była wyrazem rozwoju kultów danych męczenników
oraz miała ogromne znaczenie w samej religii chrześcijańskiej.
Występowanie wizerunków męczenników na kaflach pieco‑
wych wiązało się zapewne z brakiem możliwości odbycia piel‑
grzymki do miejsca kultu lub posiadania relikwii danego świę‑
tego, a równocześnie z chęcią obcowania z nimi i modlenia się
za ich pośrednictwem do samego Boga (intercessio). Poprzez
posiadanie tego typu przedmiotów, można było wyrażać cześć
zmarłym obrońcom wiary chrześcijańskiej, ale również traktu‑
jąc je jako swego rodzaju amulety lub talizmany szukać wspar‑
cia i ochrony przed niebezpieczeństwem.
Właśnie sztuka, ikonografia, która w łatwy sposób oddzia‑
ływała na odbiorcę wywołując określone odczucia i refleksje,
pomagała odnaleźć sens wiary chrześcijańskiej i przybliżała
człowiekowi jej znaczenie. Ona pobudzała do modlitwy i po‑
bożności, tłumaczyła prawdy wiary i dogmaty religijne, dostar‑
czając wielu przedstawień dewocyjnych i alegorycznych. Dzięki
postawie religijnej, ale również otaczaniu się świętymi obrazka‑
mi – widzialnymi symbolami, kult świętych mógł istnieć i roz‑
powszechniał się na odległe tereny. Dodać należy, że analiza
ikonograficzna wybranych przedstawień przybliża nam sferę
duchową i potrzeby ludzi w jej zakresie, a tym samym pozwala
poznać pewien wycinek życia ówczesnych ludzi – co jest bardzo
istotnym aspektem badań nad życiem religijnym i przestrzenią
kulturową.
Kończąc, należy również zaznaczyć istotną rolę religii w ży‑
ciu ludzi, potrzeby kontaktu ich duszy z Bogiem, co wyraża się
między innymi poprzez sztukę, ale także ikonografię na piecach
kaflowych. Święte obrazy służyły upamiętnieniu słów i czynów
Chrystusa. Ich obecność wyrażała ponadto wiarę w istnienie Je‑
zusa, Matki Boskiej i wszystkich świętych.
Jedynie co może zastanawiać człowieka współczesnego, to
chęć umieszczania właśnie takich scen na licach kafli pieco‑
wych, jak dalece rozumiane było dane przedstawienie i jego
symbolika, jak dalece rozwinięta była świadomość religijna
właściciela pieca oraz czy obecność motywów była wynikiem
wiary czy też mody na konkretne przedstawienia oraz dostęp‑
nością matryc do ich wytworzenia?
Dominika Mazur
Z NAUCZANIA OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA
Słowo do Polaków w Rzymie
Wy, bracia i siostry, jesteście częścią narodu, który był bardzo doświadczany w swojej historii. Naród polski dobrze wie, że aby wejść
do chwały, trzeba przejść przez mękę i krzyż (por. Łk 24,26). A wie nie
dlatego, że tego się nauczył, wie, ponieważ to przeżył. Św. Jan Paweł
II, jako godny syn swej ziemskiej ojczyzny, poszedł tą drogą. Podążał
tą drogą w sposób przykładny, przyjmując od Boga całkowite ogołocenie. Dlatego „jego ciało spoczywa w nadziei” (por. Dz 2,26; Ps 16,9).
A my? Czy jesteśmy gotowi pójść tą drogą? Czy wy, drodzy bracia i siostry, którzy tworzycie dziś wspólnotę w Rzymie, chcecie pójść
tą drogą? Św. Piotr także głosem św. Jana Pawła II mówił do was:
„W bojaźni Bożej spędzajcie czas swojego pobytu na obczyźnie” (por.
1P 1,17). To prawda, jesteśmy wędrowcami, ale nie błąkającymi się!
Jesteśmy w drodze, ale wiemy, dokąd zmierzamy! Błądzący tego nie
wiedzą! Jesteśmy pielgrzymami, ale nie włóczęgami – jak mawiał św.
Jan Paweł II.
Homilia w polskim kościele św. Stanisława w Rzymie, 4 maja
2014, tydzień po kanonizacji św. Jana Pawła II
www.franciszkanie-bronowice.pl
Nie samym chlebem...
wrzesień 2014
SŁUŻYĆ LUDZIOM TAK,
ABY LEPIEJ POZNALI BOGA!
Wywiad z Siostrą Miriam Słomczewską – przełożoną
i dyrektorką przedszkola przy ul. Sosnowieckiej 12
Kiedy i w jaki sposób trafiła Siostra do Zgromadzenia Franciszkanek Przemienienia Pańskiego?
Minęło już kilka lat, a dla mnie wydaje się jakby to było
wczoraj. Odkrywanie powołania zaczęło się od pytania, które
usłyszałam od katechety w liceum: „Kim jest dla ciebie Jezus?”, które po żmudnych poszukiwaniach przerodziło się
w pytanie: „Kim ja jestem dla Jezusa?”. Poznanie prawdziwego Oblicza Boga w życiu doprowadziło mnie jednocześnie do
odkrycia kim jestem w Jego oczach. To nie było takie łatwe
i automatyczne. Rozmyślając na temat powołania zawsze
z wdzięcznością „przyglądam się” wielkim darom otrzymanym
od Boga: powołanie do życia, powołanie do wiary i ciągłe budowanie osobistej relacji z Bogiem. Te dwa wymiary ukazały
mi moją tożsamość bycia osobą obdarowaną i umiłowaną,
ale, jak to powiedział (chyba) M. Quoist, „Nie wystarczy być
świadomym życia i go akceptować, trzeba starać się w każdym momencie przekazywać je innym by móc podążać drogą
stworzenia i zbawienia” i na fundamencie tej świadomości odkryłam powołanie, aby w pełni oddać swe życie Bogu. Jedynie kiedy wiemy: kim jesteśmy, jacy jesteśmy i co możemy, to
wówczas potrafimy zainwestować nasze życie w miłość, czyli
w „bycie darem” dla innych.
Pochodzę z okolic Brodnicy, przyjechałam do Krakowa,
żeby zwiedzić to piękne miasto, ale nie tylko, to była również
okazja, aby poznać Siostry, u których miałam nocleg w tym
czasie. I to było jedyne Zgromadzenie, które poznałam. Odpowiedź na powołanie nie była dla mnie łatwa. Dopóki patrzyłam na to, co miałam zostawić: dom, przyjaciół, moje plany,
nie mogłam się zdecydować, aż ktoś mi powiedział, abym popatrzyła do przodu, na to co mnie czeka – i odnalazłam spokój
i moje miejsce w planach Boga.
Od blisko 25 lat mieszkacie i pracujecie w Bronowicach. Od
początku była to wspólnota międzynarodowa. Jak osobiście
odbiera Siostra tego typu zakonne doświadczenie?
Bardzo pozytywnie. Jest to bogactwo kulturalne, mamy
możliwość poznać nawzajem historię i tradycję naszych narodów. Jest jeszcze jeden pozytywny aspekt życia w międzynarodowej wspólnocie, a mianowicie bliższe poznanie samej
siebie. Każda z nas niesie ze sobą wychowanie i mentalność
kraju, z którego pochodzi, dlatego taka wspólnota staje się
wspaniałą szkołą dialogu, poznania i szacunku. Gdzieś przeczytałam, że droga miłości biegnie przez wysiłek uważania się
za takich samych i akceptowaniu
swoich różnic. To jest wyzwanie,
ale ryzykiem człowieka jest też
pozostanie zamkniętym, skoncentrowanym na sobie samym
i własnych projektach, uczepionym własnej reputacji i chwały.
I nawiązując do wcześniej przytoczonych słów M. Quoista,
mogę powiedzieć, że życie ludzkie jest „drogą”, podczas której stajemy się tym kim jesteśmy, znajdujemy własną tożsamość otwierając się na innych. Trzeba nie tylko być, ale być
otwartym. Inni pomagają nam zrozumieć kim jesteśmy. Nie
zostaliśmy stworzeni by być samotnymi bohaterami, ale podążając drogą jedności nie tylko my zbliżymy się do Boga ale
poprzez świadectwo naszego życia zbliżamy również tych,
których spotykamy, do których jesteśmy posłane.
Od roku jest Siostra przełożoną i dyrektorką przedszkola. Jakie założyła sobie Siostra priorytety w nowej roli?
Przytoczę słowa św. Jana Pawła II, który powiedział: „Jestem wędrowcem na tej ziemi i nie odwracam myśli od Twojego Oblicza, które odkrywa przede mną świat. Zapamiętaj serce to spojrzenie, w którym wieczność cała ciebie czeka” – jest
to myśl przewodnia, która mi towarzyszy od dawna. Przypomina prawdę naszego „być: tu i teraz”, tzn. bycie pielgrzymami, których celem jest dotarcie do wieczności. Być przełożoną, dyrektorką to funkcje czasowe, to co stawiam sobie za
priorytet to pozostanie w prostocie siostrą Miriam. Zadania
mi powierzone wymagają wiele starań i odpowiedzialności,
i na pewno będę dążyła do kreowania możliwości dalszego
rozwoju przedszkola, do tego aby wspólnota wzrastała i żyła
duchem św. Franciszka, aby nie zabrakło w nas wciąż nowego entuzjazmu osób konsekrowanych.
Wasze przedszkole cieszy się uznaniem i szacunkiem wśród
rodziców. Co takiego charakterystycznego wyróżnia je spośród wielu przecież podobnych w Krakowie?
To miłe. Edukacja jest jedną z cech naszego apostolatu
charakteryzującego nasze Zgromadzenie. W przedszkolu
staramy się stworzyć atmosferę ciepła domowego, dzieci
czują się jak u siebie. Nasze przedszkole realizuje cele i zadania określone w ustawie o systemie oświaty oraz w duchu
wartości i zasad katolickich, a w szczególności w duchu franciszkańskim. Wiele się dzieje u nas: spotkania z ciekawymi ludźmi, występy, różnego rodzaju imprezy. Duży nacisk
kładziemy na to, aby edukacja szła w parze z wychowaniem,
podtrzymanie tożsamości narodowej, uczeniu miłości do
Boga, Ojczyzny i wszystkich ludzi, rozwijaniu szacunku dla
rodziców, dla narodów i kultur, przygotowanie dziecka do
odpowiedzialnego życia. Dzieciństwo jest niepowtarzalnym
okresem, w którym jesteśmy zdolni do czynienia największego dobra – należy je chronić, dlatego ściśle współpracujemy
z rodzicami, aby wspólnie budować przyszłość tych młodych
ludzi. A przyszłość nie jest teoretyczną zagadką do rozwiązania tylko historią, którą trzeba przeżyć razem.
Największe marzenie obecnej Przełożonej?
Hm... jest ono nie jedno..., ale cytując Lucy Maud Montgomery, która mówi, że „marzenia zawsze brzmią głupio, gdy
się ujmuje je w zwykłe słowa”, pozostawię w tej kwestii nutę
tajemniczości...
Serdecznie dziękuję za rozmowę
Eligiusz Dymowski OFM
15
Nr 77
Nie samym chlebem...
Odpust parafialny
Z LITURGII KOŚCIOŁA
SAKRAMENT NADZIEI
I UZDROWIENIA
Choroba i cierpienie są zawsze dla człowieka trudnym doświadczeniem. Właściwie każdy z nas, niezależnie od przeżytych swoich
lat, płci, statusu materialnego lub społecznego, ma w tym względzie jakieś osobiste doświadczenie. A przecież cierpienie może dotyczyć różnych sfer ludzkiego życia. Można doświadczać cierpienia
fizycznego, psychicznego, moralnego i duchowego. Cierpi zwykle
cały człowiek, niezależnie od tego, w której sferze tkwi pierwotne
źródło jego cierpienia i bólu. Z doświadczenia wiemy, jak choroba
zmienia człowieka, jego najbliższych, a nawet całe otoczenie i to
pod każdym niemal względem. Jak trudno jest ją przyjąć i zaakceptować, chociażby trwała krótko i niekoniecznie stawała się dodatkowym wyzwaniem w szerokim rozumieniu w dźwiganiu tego trudnego skądinąd krzyża.
Powszechnie nie jest akceptowana jakakolwiek myśl o chorobie,
fizycznym cierpieniu i śmierci, jako o czymś nieuchronnym. Często
próbuje usunąć się tego rodzaju myśli, odrzucając jak najdalej od naszej świadomości. Tymczasem choroba jawi się w naszym życiu w momencie najmniej spodziewanym. Co w takiej chwili robić? Udawać, iż
nic się takiego nie wydarzyło? Że to niemożliwe, aby i mnie dopadła
taka niesprawiedliwość losu? Wobec zjawiska choroby i cierpienia,
które dotykają nas i naszych bliskich, jesteśmy często bezradni jak
małe dzieci. Człowiek, nawet dojrzały, zwłaszcza w początkowej fazie
konfrontacji z cierpieniem, jest zagubiony i nie potrafi się odnaleźć
w nowej rzeczywistości. Wszystkie więc przeżycia związane z tym
niecodziennym stanem emocji i pytań, są zawsze bolesne i nie ma
tu czego ani ukrywać, ani tym bardziej lekceważyć czy wyśmiewać.
Doskonale rozumiał to Jezus Chrystus, przemierzając biblijną ziemię,
uzdrawiając, pocieszając i niosąc ulgę chorym ludziom i ich rodzinom. Wybranym apostołom i uczniom polecił tę samą misję głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu. Stąd też czytamy w Liście św. Jakuba:
„Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się
modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna
wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby
popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (5,14–16).
Wyznanie grzechów przed kapłanem, przyjęcie Komunii świętej
i namaszczenie świętym olejem, jest dla chorego ważnym umocnieniem i duchowym ratunkiem. Sakrament Namaszczenia może
przyjąć każdy chory, jeśli choroba zagraża jego życiu, jest długotrwała lub jeśli ochrzczony jest w podeszłym wieku lub w innym
stanie zagrożenia życia.. Zwyczajnie jest udzielany w domu chorego
w każdym czasie. Chore dzieci mogą otrzymać ten sakrament, jeżeli
mają przynajmniej ogólną świadomość dokonujących się czynności.
Chorzy, którzy utracili przytomność, mogą otrzymać namaszczenie,
jeżeli przypuszcza się, że poprosiłby chory o ten sakrament. Natomiast przypadku, jeśli już nastąpiła śmierć biologiczna, sakramentu
udzielać nie można. Nigdy też nie należy zwlekać z poproszeniem
kapłana, aby udzielił tego sakramentu osobie cierpiącej, gdyż niesie
on w chorobie łaskę umocnienia i uzdrowienia. Ponadto, w miarę
możliwości, należy uświadomić osobie chorej konieczność przyjścia
kapłana i cel tych odwiedzin. To zawsze jest wyjątkowe spotkanie
z uzdrawiającym Chrystusem w osobie kapłana. Na taką chwilę
trzeba też odpowiednio się przygotować. Na stole, nakrytym białym
obrusem, należy postawić krzyż, zapalone świece, wodę święconą,
a na talerzyku odrobinę waty lub innego środka higienicznego. Stąd
też pouczenie św. Jakuba Apostoła na temat zachowania uczniów
Chrystusa w sytuacji, gdy ktoś wśród nich zachoruje, jest bardzo
praktyczne. Chory nie może być nigdy pozbawiony tego właśnie sakramentu dla niego ustanowionego. To prawda, że wielu osobom
sakrament ten wydawał się bardzo odległy choćby z tej przyczyny, iż
przylgnęło do niego fałszywe określenie: „ostatnie namaszczenie”,
16
czyli to, po którym właściwie już nic nie można robić, a jedynie tylko
czekać na śmierć. Dobrze, iż zmieniła się w tej kwestii zarówno nasza
mentalność, jak i zrozumienie w kwestii udzielania i przyjmowania
sakramentu chorych. Dziś już nikogo nie dziwi, że osoby chore, cierpiące lub w podeszłym wieku świadomie poproszą o ten sakrament.
Namaszczenie chorych nie jest więc sakramentem przeznaczonym tylko dla tych, którzy znajdują się w niebezpieczeństwie utraty
życia. Zatem pora na przyjęcie tego sakramentu jest zawsze wtedy,
gdy wiernym zaczyna grozić każde niebezpieczeństwo śmierci z powodu choroby lub zwyczajnej starości.
Jeśli chory, który został namaszczony, odzyskał zdrowie, w przypadku nowej ciężkiej choroby, może ponownie przyjąć ten sakrament. Jest rzeczą stosowną przyjąć sakrament namaszczenia chorych na przykład przed trudną operacją. Odnosi się to także do osób
starszych, u których pogłębia się fizyczna słabość.
Kapłan wezwany do chorego, który jednak w międzyczasie już
umarł, będzie błagał Boga, aby uwolnił zmarłego od grzechów
i przyjął litościwie do swego Królestwa. Natomiast namaszczenia
chorych nie będzie udzielać, gdyż podobnie jak pozostałe sakramenty, tak i ten jest wyłącznie dla żywych. Przy wątpliwościach,
czy chory naprawdę zmarł, kapłan może udzielić tegoż sakramentu
warunkowo. Tym niemniej nikomu z domowników nie wolno na kapłanie tego wymuszać. Ksiądz jest szafarzem sakramentu chorych
i on wie, jak go ważnie i godziwie sprawować.
Szczególny dar Ducha Świętego
Pierwszą łaską sakramentu namaszczenia chorych jest łaska
umocnienia, pokoju i odwagi, by przezwyciężyć trudności związane
ze stanem ciężkiej choroby lub niedołęstwem starości. Ta łaska jest
darem Ducha Świętego, który odnawia ufność i wiarę w Boga oraz
umacnia przeciw pokusom złego ducha, przeciw pokusie zniechęcenia i trwogi przed śmiercią. Wsparcie Pana przez moc Jego Ducha
ma prowadzić chorego do uzdrowienia duszy, a także do uzdrowienia ciała, jeśli taka jest wola Boża. ponadto, „jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5,15).
Zjednoczenie z męką Chrystusa
Przez łaskę tego sakramentu chory otrzymuje siłę i dar głębszego zjednoczenia z męką Chrystusa. Jest on w pewien sposób konsekrowany, by przynosić owoc przez upodobnienie do odkupieńczej
śmierci Zbawiciela. Cierpienie – następstwo grzechu pierworodnego – otrzymuje nowe znaczenie: staje się uczestnictwem w zbawczym dziele Jezusa.
Przygotowanie chorego
Najważniejszy udział w niesieniu ulgi choremu mają zawsze najbliżsi. To właśnie rodzina, krewni, prawdziwi przyjaciele oraz inni,
którzy z jakiegokolwiek tytułu podjęli się opieki nad chorym, mają
obowiązek moralny w porę poprosić kapłana, aby przybył udzielić
mu namaszczenia. Poza tym to oni winni chorego na to spotkanie
przygotować.
W pierwszym rzędzie, o ile to konieczne, należy wyjaśnić, że
prosząc o sakrament wcale nie sugerujemy mu, iż jego życie na ziemi już się kończy. Gdybyśmy zaś przeczuwali, iż faktycznie może i to
wkrótce nastąpić, tym bardziej z miłości do bliźniego i w imię wiary w prawdę o życiu wiecznym trzeba mu ułatwić przejście z tego
świata na tamten ze spokojnym sumieniem.
Oprócz serdecznej rozmowy nasza rola może wiązać się również
www.franciszkanie-bronowice.pl
Nie samym chlebem...
z pomocą w zrobieniu rachunku sumienia. Czasami konieczne będzie także wspólne wzbudzenie żalu za grzechy.
Jeśli chory zażywa lekarstwa albo nawet musi częściej spożywać
posiłki, trzeba go uspokoić, że w jego szczególnej sytuacji może skorzystać z dyspensy od obowiązku zachowywania godzinnego postu
eucharystycznego przed planowanym przyjęciem komunii świętej.
Przygotowanie mieszkania
Przede wszystkim należy tak wszystko przygotować, aby osoba
chora mogła się czuć dobrze i nie krępować z żadnego prozaicznego
powodu. Stół, na którym kapłan położy święte oleje oraz Najświętszy Sakrament Ciała Chrystusa, należy przykryć białym obrusem.
Na środku, podobnie jak podczas kolędy, ustawiamy krzyż, a obok
zapalamy świece.
Jeśli dysponujemy wodą święconą, wlewamy ją do naczynia
i wraz z kropidłem również umieszczamy na stole, aby kapłan mógł
poświęcić pokój chorego. Często duszpasterze dysponują własnym
kropidłem z wodą święconą, więc nie wpadajmy w panikę, gdybyśmy o tym zapomnieli. W żadnym wypadku nie wolno do resztki
wody święconej dolewać innej, na przykład z kranu, licząc, że się
jakoś „samo poświęci”.
Powiadomienie kapłana
Najlepiej przyjść po kapłana osobiście. Można też prośbę skierować przez telefon, ale wówczas nie dziwmy się, gdy duszpasterz
poprosi o podanie danych osobistych oraz numeru telefonu i za
chwilę do nas oddzwoni – musi mieć pewność, z kim rozmawia.
Rozmowę zaczynamy od przedstawienia się. Potem podajemy imię
i nazwisko chorego oraz jego adres zamieszkania. Informujemy
również wyraźnie, czy chory jest nieprzytomny czy nie – od tego
zależy, czy ksiądz zabiera ze sobą komunię świętą, czy tylko same
oleje. O inne szczegóły nie musimy się martwić. Jeżeli ksiądz uzna
za konieczne uzyskanie dodatkowych informacji, sam o nie zapyta.
Jeśli osobiście powiadamiamy księdza, może się zdarzyć, że poprosi, aby zaczekać i towarzyszyć mu w drodze do domu chorego.
Starajmy się wówczas raczej iść lub jechać w ciszy (zwłaszcza, gdy
ksiądz niesie Pana Jezusa w komunii świętej). Naszym zadaniem
jest wtedy wskazanie najkrótszej drogi z kościoła do miejsca pobytu
chorego.
Zachowanie rodziny chorego
w trakcie wizyty księdza
Ponieważ sakrament namaszczenia chorych ma charakter
wspólnotowy, więc powinni w nim uczestniczyć wszyscy domownicy obecni w tym czasie w mieszkaniu. Dlatego też, gdy usłyszymy
lub zobaczymy, że ksiądz już nadchodzi, winniśmy przerwać inne
zajęcia i oczekiwać kapłana w ciszy i spokoju. W sytuacji, gdy kapłan przychodzi do chorego, niosąc Pana Jezusa w komunii świętej,
wszyscy na chwilę przyklękamy przynajmniej na jedno kolano.
Następnie wspólnie z księdzem przechodzimy do pokoju, gdzie
oczekuje chory, i tam czynnie uczestniczymy w całym obrzędzie.
Chodzi o wspólną, głośną modlitwę i wyraźne odpowiedzi na wezwania duszpasterza. Chorego pozostawiamy sam na sam z kapłanem tylko na moment spowiedzi sakramentalnej. Wychodzimy
wówczas do sąsiednich pomieszczeń i pozostajemy tam w modlitewnym skupieniu (nie włączamy telewizora, komputera czy radia)
aż ponownie nie zostaniemy poproszeni na ciąg dalszy sakramentu.
Czynności po zakończeniu
obrzędów w domu chorego
Zaraz po namaszczeniu chorego ksiądz – jeśli uzna to za potrzebne – może poprosić o ciepłą wodę do umycia rąk. Na pewno
dobrze jest mieć także przygotowaną szklankę z wodą, aby dać choremu do popicia, o ile ten miałby kłopoty z przełykaniem, a więc
w tym wypadku ze spokojnym przyjęciem komunii świętej.
Warto zapytać księdza, jaką zadał pokutę, aby móc ją potem
choremu przypomnieć, a nawet wraz z nim ją odprawić. Jeśli nie
wrzesień 2014
zrobiliśmy tego wcześniej, to właśnie teraz możemy dać duszpasterzowi kartkę z imieniem i nazwiskiem chorego.
Gdy chory powróci do zdrowia, dobrze będzie poradzić mu, aby
złożył Bogu należyte podziękowanie za otrzymaną łaskę sakramentalną na przykład przez uczestnictwo w dziękczynnej Mszy świętej.
Natomiast gdyby chory nie mógł tego uczynić osobiście, zastąpmy
go w tym sami. Pamiętajmy o pochwale, jaką Jezus skierował do Samarytanina, który jako jedyny z dziesięciu uzdrowionych trędowatych okazał Mu wdzięczność (por. Ewangelia św. Łukasza 17, 11–19).
Katechizm Kościoła Katolickiego
„O namaszczeniu chorych”
„Kościół wierzy i wyznaje, że wśród siedmiu sakramentów istnieje jeden specjalnie przeznaczony do umocnienia osób dotkniętych chorobą – namaszczenie chorych” (1511).
„Sakramentu namaszczenia chorych udziela się chorym, namaszczając ich na czole i dłoniach olejem z oliwek lub stosownie do
okoliczności innym olejem roślinnym, należycie poświęconym, wymawiając tylko jeden raz następujące słowa: «Przez to święte namaszczenie niech Pan w swoim nieskończonym miłosierdziu wspomoże ciebie łaską Ducha Świętego. Pan, który odpuszcza ci grzechy,
niech cię wybawi i łaskawie podźwignie»„ (1513).
„Tylko kapłani (biskupi i prezbiterzy) są szafarzami namaszczenia
chorych. Obowiązkiem duszpasterzy jest pouczenie wiernych o dobrodziejstwach tego sakramentu” (1516).
„Pierwszą łaską sakramentu namaszczenia chorych jest łaska
umocnienia, pokoju i odwagi, by przezwyciężyć trudności związane
ze stanem ciężkiej choroby lub niedołęstwem starości” (1520).
„Przez łaskę tego sakramentu chory otrzymuje siłę i dar głębszego zjednoczenia z męką Chrystusa” (1521).
„Chory przez łaskę tego sakramentu przyczynia się do uświęcenia Kościoła i do dobra wszystkich ludzi, dla których Kościół cierpi
i ofiaruje się przez Chrystusa Bogu Ojcu” (1522).
„Namaszczenie chorych dopełnia rozpoczęte przez chrzest dzieło naszego upodobnienia się do misterium Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. Jest ono ostatnie w szeregu świętych namaszczeń, które wyznaczają etapy życia chrześcijanina: namaszczenie
przy chrzcie wycisnęło na nas pieczęć nowego życia; namaszczenie
przy bierzmowaniu umocniło nas do życiowej walki. To ostatnie namaszczenie otacza koniec naszego ziemskiego życia jakby ochroną,
zabezpieczającą nas na ostatnią walkę przed wejściem do domu
Ojca” (1523).
Często zapominamy o istotnym znaczeniu sakramentów dla
naszego zbawienia. Stają się one niejednokrotnie przeszkodami,
chcielibyśmy je omijać (jak np. sakrament pokuty i pojednania),
uważamy je za niepotrzebne, nie rozumiemy ich znaczenia. Co
raz powszechniejsze są przejawy indyferentyzmu religijnego, od
którego jest już tylko krok do agnostycyzmu i nihilizmu. Z tego powodu powszechnie zamiast „chrztu” mamy „chrzciny” i rodzinną
biesiadę, gimnazjalistów „zmusza” się do przyjęcia bierzmowania
ze względu na potrzebę zdobycia odpowiedniego zaświadczenia,
pierwsza Komunia św. jest okazją do zorganizowania pokazu mody
„komunijnej” i wystawnego przyjęcia, a sakrament namaszczenia
chorych jest nazywany „ostatnim namaszczeniem”, po przyjęciu
którego człowiek od razu umiera.
Kościół zawsze ogarniał chorych, ubogich i cierpiących szczególną troską. Otrzymał także od Chrystusa zadanie uzdrawiania
chorych, które nieustannie stara się wypełniać przez opiekę nad
chorymi oraz modlitwę zanoszoną do Boga za cierpiących. Ofiara
składana przez chorych wydaje wiele owoców w Kościele, zaś sami
cierpiący przyczyniają się w największej mierze do głębokiego zjednoczenia całej wspólnoty z Chrystusem Zbawicielem. Dlatego cała
wspólnota kościelna ze swej strony powinna na wszelkie sposoby
wspomagać chorych również z wdzięczności za dobrodziejstwa, jakich i ona sama od nich doznaje (por. Jan Paweł II, „Namaszczenie
chorych w Kościele – wspólnocie kapłańskiej i sakramentalnej”, Katecheza Ojca Świętego z dnia 29 kwietnia 1992 r.).
Opr. Red.
17
Nr 77
Nie samym chlebem...
Odpust parafialny
KALENDARZ DUSZPASTERSKI
PAŹDZIERNIK–LISTOPAD 2014
1.10. Wspomnienie św. Teresy od Dzieciątka Jezus, dziewicy i doktora Kościoła.
O godz. 1730 – rozpoczęcie nabożeństw różańcowych
2.10. Wspomnienie Świętych Aniołów Strożów
3.10. Pierwszy Piątek Miesiąca – odwiedziny chorych w parafii od
godz. 830.
Ostatni dzień nowenny przed uroczystością św. Franciszka
z Asyżu. Po Mszy św. wieczornej – nabożeństwo „Transitus”
4.10. Uroczystość św. Ojca Franciszka, diakona i założyciela trzech zakonów. W naszym kościele – śluby wieczyste braci.
7.10. Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Różańcowej
9.10. W archidiecezji krakowskiej święto św. Wincentego Kadłubka,
biskupa
12.10. Dzień Papieski. Okolicznościowa zbiórka na Dzieło Nowego Tysiąclecia – żywy pomnik pontyfikatu Wielkiego Naszego Rodaka
Jana Pawła II
14.10. Dzień Edukacji. Modlitwy w intencji nauczycieli i wychowawców
15.10. Wspomnienie św. Teresy od Jezusa, dziewicy i doktora Kościoła
16.10. Wspomnienie św. Jadwigi Śląskiej.
Rocznica wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową
18.10. Święto św. Łukasza Ewangelisty – święto patronalne pracowników Służby Zdrowia
19.10. Rocznica męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki.
Rozpoczęcie Tygodnia Misyjnego
20.10. Uroczystość św. Jana Kantego, kapłana, głównego patrona miasta Krakowa i archidiecezji, patrona uczonych i wykładowców
22.10. Wspomnienie św. Jana Pawła II, papieża
23.10. Wspomnienie św. Jana Kapistrana, kapłana
26.10. Uroczystość rocznicy poświęcenia własnego kościoła.
Zmiana czasu letniego na zimowy – przesunięcie wskazówek
zegara o 1 godzinę do tyłu (z 3 na 2)
28.10. Święto św. Apostołów, Szymona i Judy Tadeusza
31.10. Zakończenie nabożeństw różańcowych
01.11. Uroczystość Wszystkich Świętych
– godz. 1400 – procesja na cmentarzu (prosimy o liczny udział)
– godz. 1430 – Msza św. za wszystkich zmarłych spoczywających
na naszym cmentarzu Pasternik
02.11. Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych (Dzień Zaduszny)
03.11. Wspomnienie Zmarłych Braci, Sióstr, Rodziców, Krewnych i Do-
18
broczyńców Zakonu Serafickiego. Do 8 listopada za nawiedzenie cmentarza można zyskać odpust zupełny za zmarłych
04.11. Wspomnienie św. Karola Boromeuszka, biskupa
7.11. Pierwszy Piątek Miesiąca – odwiedziny chorych w parafii od
godz. 830
08.11. Wspomnienie bł. Jana Dunsa Szkota, kapłana
09.11. Święto rocznicy poświęcenia Bazyliki Laterańskiej. Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. W ten sposób „Pomoc
Kościołowi w Potrzebie” chce uwrażliwić nas na problem wolności religijnej, jako jednego z podstawowych praw człowieka
10.11. Wspomnienie św. Leona Wielkiego, papieża i doktora Kościoła
11.11. Wspomnienie św. Marcina z Tours, biskupa.
W tym dniu przypada 96. rocznica odzyskania przez Polskę Niepodległości – Modlitwy za Ojczyznę
12.11. Wspomnienie św. Jozafata, biskupa i męczennika
13.11. Wspomnienie Świętych Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka
i Krystyna – Pierwszych Męczenników Polskich
17. 11. Święto św. Elżbiety Węgierskiej, zakonnicy, patronki Franciszkańskiego Zakonu Świeckich – odpust zupełny dla członków FZŚ
18.11. Wspomnienie bł. Karoliny Kózkówny, dziewicy i męczennicy, patronki Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży
19.11. Wspomnienie bł. Salomei, zakonnicy
20.11. Wspomnienie św. Rafała Kalinowskiego, kapłana
21.11. Wspomnienie Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny
22.11. Wspomnienie św. Cecylii, dziewicy i męczennicy. Modlitwy za
organistów oraz członków chórów parafialnych i scholi
23.11. Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. Święto patronalne Akcji Katolickiej oraz Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży
26.11. Wspomnienie św. Leonarda z Porto Maurizio, kapłana
27.11. Wspomnienie św. Franciszka Antoniego Fasaniego, kapłana
29.11. Święto Wszystkich Świętych Zakonu Serafickiego.
Pierwszy dzień Nowenny przed uroczystością Niepokalanego
Poczęcia NMP.
Godz. 1730 – Godzinki o Niepokalanym Poczęciu NMP.
Koniec roku liturgicznego 2013/2014
30.11. Pierwsza Niedziela Adwentu.
We wszystkie dni do Wigilii Bożego Narodzenia, z wyjątkiem
niedziel i uroczystości, odprawiana jest w naszym kościele
o godz. 1800, Msza św. o Matce Bożej, zwana roratnią
Jasmina Trojanowska‑Korcala
Anna Jachimska
*
***
Nie chodź po łące,
Bo w wysokiej trawie
Możesz rozdeptać żuka,
Śpiącego beztrosko.
I nie chodź po lesie,
Bo łamiąc gałązkę
Spłoszyć możesz łanię
Karmiącą swe młode.
Nie chodź też po górach,
Bo strącony kamień
Zranić może ludzi,
Kroczących za tobą.
Idź...
Po wodzie.
Kiedy usta milczą
Słyszę głos
Z wysoka
Bicie miłosiernego serca
Widzisz Panie
Marność i udręki moje
Idziesz do mnie
Ty
Potężny Bóg
A ja trwam w zachwycie
Jakbym bryzę spokojną przyjmowała
Stojąc u drzwi wody nieogarnionej
Dziekuję
www.franciszkanie-bronowice.pl
Nie samym chlebem...
wrzesień 2014
KOMUNIKAT
DLA MIESZKAŃCÓW BRONOWIC
Szanowni mieszkańcy naszej wspólnej dzielnicy – Bronowic Wielkich.
Ponieważ wielu z nas, mieszkańców Bronowic potwierdza, że są wśród nas truciciele, spalający
śmieci i odpady w domowych paleniskach, co skutkuje – po pierwsze zadymieniem powietrza, które
nieraz utrudnia oddychanie, ale co najgorsze – powoduje wdychanie przez nas, mieszkańców, toksycznych związków chemicznych, które powodują ciężkie choroby układu oddechowego, krążenia aż po
nowotwory włącznie.
Ciężkie opary spalenizny i swąd palonych plastików często czuć w nocy, kiedy wielu z nas udaje się
do snu i otwiera okna, aby dostarczyć świeżego powietrza naszym dzieciom i sobie.
Apelujemy o rozsądek i troskę o zdrowie nasze i naszych dzieci!!! Ci, którzy dopuszczają się tego
procederu muszą mieć świadomość, że zatruwają nasze środowisko: powietrze, glebę, rośliny a także
warzywa i owoce, jakie hodujemy w naszych ogrodach na wiele lat. Czy naprawdę nie żal Wam bezbronnych dzieci i ludzi już schorowanych, których przez swoją głupotę skazujecie na cierpienie a czasem śmierć?
Dla zasady informujemy, że spalanie plastików i śmieci jest ścigane i karane przez służby miejskie.
Wszystkim, którym zależy na zdrowiu i bezpieczeństwie nas wszystkich mieszkających w Bronowicach zachęcam do niepozostawania obojętnym, kiedy z komina sąsiada wydobywa się ciemny, gęsty,
żółtawy lub brązowy cuchnący i gryzący dym. Wzywajcie dniem i nocą potrzebne służby (NR ALARMOWY STRAŻY MIEJSKIEJ – 986), wychodźcie z domu w poszukiwaniu truciciela i przestępcy, alarmujcie
pozostałych sąsiadów.
Tylko własną aktywnością możemy ratować siebie i nasze dzieci przed skutkami ludzkiej nieodpowiedzialności i głupoty.
Tu może być Twoja reklama
tel. 12 637 55 96,
tel. kom. 0662 380 402
Z GABLOTY PARAFIALNEJ
PORZĄDEK NABOŻEŃSTW W KOŚCIELE:
Msze święte w niedziele: 7.00, 9.00 (dla młodzieży), 10.30 (dla dzieci),12.00 (suma), 18.00. Msze święte w dni powszednie: 7.00, 18.00
W uroczystości i święta nieobowiązkowe dodatkowa Msza święta o godz. 9.00. Nabożeństwa okresowe: 17.30
Spowiedź podczas każdej Mszy świętej. Odwiedziny chorych – I piątek miesiąca od godz. 8.30
Kancelaria parafialna czynna w poniedziałki, środy i piątki w godzinach 18.00–19.30
tel. 12 637 55 96, tel. kom. 0662 380 402, e-mail: [email protected], http: //www.franciszkanie-bronowice.pl/
Konto parafii: Krakowski Bank Spółdzielczy, nr 73 8591 0007 1040 0598 1098 0001
Redakcja biuletynu: o. Eligiusz Dymowski (red. nacz.), o. Stanisław Mazgaj, o. Wacław Michalczyk, Barbara Mikuszewska-Kamińska,
Małgorzata Palimąka, Agnieszka Konik-Korn, Marcin Konik-Korn, Zofia Rogowska, Marcin Herzog (red. techn.)
Adres do korespondencji: Klasztor OO. Franciszkanów, ul. Ojcowska 1, 31-344 Kraków, tel. 12 637 55 96, 12 626 46 40
Wszystkich sympatyków i chętnych do współpracy przy redagowaniu niniejszego biuletynu zachęcamy do nadsyłania propozycji
i ewentualnych materiałów do druku oraz prosimy o kontakt pod adresem mailowym: [email protected]
19
Nr 77
Nie samym chlebem...
Odpust parafialny
Ł A M I G Ł Ó W K I
DLA MAŁEJ I DUŻEJ GŁÓWKI
A!
UWAG A
OD
NAGR
Po rozwiązaniu krzyżówki odczytaj pionowo w pogrubionych kratkach hasło. Przy odgadywaniu poszczególnych wyrazów pomocne mogą być aktualny i poprzednie numery naszego biuletynu parafialnego.
ROZWIĄZANIA PROSIMY NADSYŁAĆ na adres parafii lub ODDAWAĆ w kancelarii parafialnej w zaklejonych
kopertach do 31.10.2014 roku KONIECZNIE z podaniem IMIENIA, NAZWISKA oraz ADRESU lub TELEFONU.
Spośród prawidłowych odpowiedzi (wystarczy podać hasło) rozlosujemy nagrodę, bogato ilustrowaną książkę zatytułowaną Historia Polski. Tysiąc lat burzliwych dziejów.
Oprac. MH
1. Polskim jest Orzeł Biały
1
2
2. W tytule jednej z części Trylogii Henryka Sienkiewicza
3
3. Czasem w pełni, czasem w nowiu
4. Duże miasto w centralnej Polsce
4
5. W czerwcu nasza parafia otrzymała Jej relikwie
5
6. „Dyrektor” parafii
6
7. Popularne określenie Polaków mieszkających poza granicami kraju
7
8
8. Biało‑czerwona tkanina
Hasło krzyżówki zamieszczonej w poprzednim numerze naszego biuletynu brzmiało: „RELIKWIARZ”. Nagrodę – album Ojcze Błogosławiony autorstwa bpa Józefa Zawitkowskiego ze zdjęciami Grzegorza Gałązki otrzymuje p. Agata Krawczyńska. GRATULUJEMY!
Wszystkim uczestnikom konkursu serdecznie dziękujemy za udział!
W A RTO
P R Z E C Z Y T A Ć
Książki zazwyczaj dostępne są w bibliotece przy ul. Ojcowskiej 27 (za sklepem)
Bogdan Chazan,
Prawo do życia.
Bez kompromisu rozmawia
Maciej Müller.
Kraków 2014,
ss. 166.
W przeprowadzonej rozmowie profesor odpiera niesłuszne
zarzuty, opisuje
przypadek i odmowę zabiegu
aborcyjnego. Jest
symbolem bezkompromisowej walki o prawo
do życia dzieci nienarodzonych. Podejmuje
i wyjaśnia szczegółowo zagadnienia antykoncepcji, diagnostyki prenatalnej, aborcji
i klauzuli sumienia. Książkę polecam młodym
ludziom wkraczającym w dorosłe życie. Profesor definiuje swoje przekonania: „Człowieka
trzeba postrzegać jako całość. Duszę i ciało
jednocześnie”, pracę lekarza określa mianem
apostolstwa wobec człowieka.
BMK
20
Eric‑Em‑
manuel
Schmitt,
Tajemnica
pani Ming,
Kraków
2014, ss. 77.
Książka z cyklu „Opowieści o niewidzialnym” autorstwa znanego pisarza (Oskar i pani
Róża) dotyka tajemnic ludzkiej duszy, wrażliwości i emocji rządzących życiem. Pani Ming
snuje porcelanową opowieść o swoim macierzyństwie. Autor zaskakuje czytelnika niespodziewanym zakończeniem. Książka mądra
i piękna.
BMK
Michel‑
le Giulio
Masciarelli,
Tajemnica
Manopello.
Mała teologia oblicza
Jezusa. Po‑
znań 2009,
ss. 139.
W Manopello
znajduje się
sanktuarium
Świętego
Oblicza,
a w nim niezwykła relikwia – wizerunek twarzy Chrystusa, utrwalony na najcenniejszym
materiale czasów starożytnych – bisiorze.
Wykazano idealne nakładanie się jego z całunem turyńskim. Wizerunek Chrystusa charakteryzuje ogromna dobroć i miłosierdzie. Jako
zakończenie umieszczono modlitwę papieża
Benedykta XVI do Świętego Oblicza Chrystusa.
BMK