nie samym chlebem... - Franciszkanie Bronowice
Transkrypt
nie samym chlebem... - Franciszkanie Bronowice
NIE SAMYM CHLEBEM... Biuletyn Parafii p.w. Stygmatów Świętego Franciszka z Asyżu, Kraków – Bronowice Wielkie nr 77 Odpust parafialny wrzesień 2014 egzemplarz bezpłatny www.franciszkanie-bronowice.pl LIST DO MOICH PARAFIAN (12) Kochani! Większość z nas powrócinapaści wojsk sowieckich na ła już do codziennych zajęć wschodnie tereny naszej Ojpo letnich wakacjach i urloczyzny. Te trudne lekcje histoElżbieta Kwiecińska pach. Życie od „nowa” nabiera rii przypominamy po to, aby swojego tempa, a plany i mauświadomić sobie, że ludzkie *** rzenia będą znów wyznaczać szczęście, zarówno w wymiaUczyń mnie Panie właściwy sobie kierunek, a na rze materialnym jak i duchomocniejszą od skrzywdzenia coraz dłuższe jesienne wiewym, jest niemożliwe bez poczory pozostaną nam z pewkoju serca i pokoju pomiędzy silniejszą nością wspomnienia minionami. Dziś człowiek tak samo niż bezbronny ludzki żal nych tygodni, zrobione zdjęcia potrzebuje miłości i dobra, jak Pomóż mi Ojcze i drobne pamiątki. Tymczasem potrzebowały go poprzednie samej siebie w wielu miejscach na świepokolenia. Każdy z nas ma boprzebaczyć cie wciąż przelewa się brato wiem osobiste prawo do spobójcza krew, płoną zniszczokojnego realizowania własnych *** ne domy, zabytki i kościoły. tęsknot i marzeń. Musi jednak Z niedowierzaniem słuchamy też chcieć dzielić się tą nowiKiedy słowa i patrzymy na wszystkie te ną z innymi, bowiem żadne ciężkie jak krzywda smutne wydarzenia, prosząc drzewo nie wydaje owoców a serce w ciszy serca dobrego Boga, tylko z myślą o sobie. Dlamiota się aby powstrzymał każdą falę tego włączmy się z odwagą, między rozpaczą nienawiści, okrutnych zbrodosobistym zaangażowaniem i gniewem ni czy przestępstw. Podczas i chrześcijańską odpowiedzialwtedy ostatniej swojej sierpniowej nością w różne ewangelizamodlę się moim bólem wizyty w Korei Południowej, cyjne i duszpasterskie dziepapież Franciszek raz jeszcze ła Kościoła i naszej parafii. przypomniał światu, iż „pokój Dla każdego jest i powinno nie jest jedynie brakiem wojny, się znaleźć miejsce w winnicy lecz «dziełem sprawiedliwości» (por. Iz 32,17). Pańskiej. Nie lękajmy się zadań trudnych. Na A sprawiedliwość jako cnota odwołuje się do prostej ścieżce najłatwiej przecież o znużenie, dyscypliny wyrozumiałości. Nie wymaga, by- monotonię i apatię. Natomiast po męczącej śmy zapominali o minionych niesprawiedliwo- wspinaczce na szczyt, człowiek z większą saściach, ale byśmy przezwyciężali je przebacze- tysfakcją dostrzega i zachwyca się pięknem niem, tolerancją i współpracą. Wymaga ona całego stworzenia. Przed nami tak wiele dróg woli rozeznania i osiągnięcia celów wzajemnie i możliwości. Od czerwca patronuje w naszej korzystnych, budując podstawy wzajemnego parafii również Święta Siostra Faustyna, której szacunku, zrozumienia i pojednania. Pragnę, relikwie przyjęliśmy, czcimy i za jej wstawienabyśmy wszyscy poświęcili te dni budowaniu nictwem, prosimy Boga o miłosierdzie dla nas pokoju, modlitwie o pokój, wzmacniając nasze i całego świata. Ponadto pamiętajmy, iż pozozaangażowanie na rzecz jego realizacji”. Słowa stają również wciąż aktualne proste dwa słowa te nabierają silniejszego znaczenia w naszym serafickiego Ojca Franciszka: „Pokój i Dobro”. europejskim kontekście, zwłaszcza we wrześniu, Niech i one znaczą wyraźnym znakiem nasze kiedy obchodzimy kolejną rocznicę wybuchu serca i domy. II wojny światowej oraz pamięć bezprawnej Ojciec Proboszcz Nr 77 Nie samym chlebem... Odpust parafialny www.franciszkanie-bronowice.pl Nie samym chlebem... wrzesień 2014 25 LAT OD WMUROWANIA KAMIENIA WĘGIELNEGO W KAPLICY BUDYNKU SEMINARIUM FRANCISZKAŃSKIEGO W BRONOWICACH WIELKICH 17 września br. upływa 25 lat od wmurowania kamienia węgielnego w kaplicy wznoszonego wtedy budynku Wyż‑ szego Seminarium Duchownego Franciszkanów pw. Św. Bonawentury w Krakowie‑Bronowicach Wielkich. Uro‑ czystość ta odbyła się w Święto Stygmatów św. Franciszka, w niedzielę 17 września 1989 roku o godz. 1600. Przewodni‑ czył jej Ks. Kardynał Franciszek Macharski, arcybiskup me‑ tropolita krakowski. Po kilkuletnich staraniach i uzyskaniu wszystkich niezbędnych pozwoleń od urzędów miasta Kra‑ kowa budowę seminarium rozpoczęto 23 maja 1987 roku. Pracami prowadzonymi „systemem gospodarczym” kiero‑ wał ówczesny gwardian bronowicki, o. Franciszek Wiater. Mimo rozlicznych trudności, gdy chodzi o materiały i inne uwarunkowania właściwe tamtym czasom, budowa postę‑ powała szybko naprzód i po nieco więcej niż dwóch latach była już daleko zaawansowana. Na uroczystość wmurowania kamienia węgielnego przybyli liczni współbracia zakonni z różnych klasztorów w Polsce, a także z Australii, Niemiec, Włoch, okoliczni ka‑ płani diecezjalni i inni, nasi klerycy i uczniowie Niższego Seminarium w Wieliczce z wychowawcami, architekci, in‑ żynierowie, budowniczowie, miejscowi wierni i dobrodzie‑ je czynnie wspierający to dzieło. Ceremonia miała miejsce w czasie Liturgii Słowa Bożego w budowanej kaplicy. Na wstępie o. Prowincjał Wacław Michalczyk przywitał Ks. Kardynała i wszystkich zebranych gości. Przypomniał tak‑ że ideę budowy seminarium i historię jego powstawania. Zaznaczył, że kamień węgielny pochodzi z Sanktuarium Matki Bożej Anielskiej z Porcjunkuli w Asyżu, kolebki za‑ konu franciszkańskiego. Kamień już wcześniej, 20 lutego 1989, został poświęcony przez Ojca Świętego Jana Pawła II w Watykanie. Ma on w szczególny sposób łączyć duchowo nasze Seminarium z odległą, ale bliską sercu każdego fran‑ ciszkanina Porcjunkulą. 2 Po modlitwie i czytaniach biblijnych okolicznościowe Słowo Boże wygłosił Ks. Kardynał. Przytaczamy je tu w ca‑ łości (tekst nieautoryzowany, zamieszczony w „Nasze Dzi‑ siaj” 1989, nr 3, s. 38–39). „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Pokój Wam i Dobro, najmilsi moi Bracia i Siostry. Pokój i Dobro! Od samego początku solidnie jest budowany ten Dom. Od fundamentów, a jeszcze wcześniej od solidnego planowa‑ nia, poprzez dobre wykonanie. Od fundamentów do dachu, przez wszystkie kondygnacje. I dobrze, i szybko. Dzisiaj mamy dokonać tego dzieła duchowego: położyć kamień węgielny. Dokonać takiego aktu duchowego, dzięki któremu to, czemu ten Dom służy, zostanie spełnione. Chce‑ my dokonać tego aktu z całą determinacją, pełną świado‑ mością. Chcemy się tak decydować dziś na przyszłość, jak się decyduje na przyszłość ten, kto kładzie dobry fundament. To jest chwila ważna. Nie załatwimy spraw mówiąc tylko tyle, co jest świętą prawdą, że Jezus jest kamieniem węgielnym. Nie załatwimy jeszcze dziś wszystkiego mówiąc: «Panie, Panie, miej ten Dom w opiece». To, to trzeba czynić. Jak sprawy były z tym Domem, nie były inaczej, jak z mistycz‑ nym Ciałem Chrystusa, mistycznym Ciałem, które przy całej swojej organizacji ma także i to nieustanne mistyczne budo‑ wanie, od którego zależy sens na dziś i na wieczność wszyst‑ kiego, co się da opisać ekonomicznie i socjologicznie i badać psychologicznie. Jak trzeba mówić to «Panie», aby głos był usłyszany przez Ojca Niebieskiego? Co nam chce podpowie‑ dzieć Duch Święty na to, żebyśmy tym «Panie», które dziś wymawiamy, dotarli do Ojca, żeby to Jezus wołał z nami «Abba»? Św. Augustyn mówił kiedyś, że jak ciałom ludzkim jest ciasno, to wtedy jest dużo miejsca na miłość. Myśmy się zde‑ cydowali i tu, i na tylu innych miejscach, na których żyją wspólnoty kościelne, żeby było więcej miejsca dla ciała. Wie‑ my o tym dobrze, że to od nas zależy, by powiedzenia św. Augustyna nie trzeba byłoby uzupełnić drugim, w którym pojawiłyby się pewne zaprzeczenia zmieniające całkowicie sens. A więc: wiemy, że św. Franciszka, który jest z nami w swojej Rodzinie Franciszkańskiej, wiemy, że św. Fran‑ ciszka, żeby Go usłyszeć, i żeby na niego patrzeć, i żeby od‑ czytać także i na Jego ciele to, co Mu podpowiadał Duch Święty, co tak przyjął, że się to wyraziło tym pragnieniem Jego ciała. A więc, miłość nie tylko rani, ale miłość przemie‑ nia. Miłość przemienia! Moi najmilsi Ojcowie i Bracia! Oto się dzisiaj modli‑ my biorąc w nasze ręce kamień węgielny, bo wszyscy jakoś weźmiemy do ręki, kładąc go, ten węgiel duchowej budowy, żebyście w ten Dom, w którym miejsce dla ciała – wnieśli miłość. Ten Dom ma być seminarium, przygotowaniem gło‑ sicieli Ewangelii, sprawujących Świętą Eucharystię i miłość czyniących. Potrzeba nowej ewangelizacji tu na tej ziemi i tym krańcom jej, do której zostaną posłani wychowanko‑ wie franciszkańskiego Seminarium w Krakowie‑Bronowi‑ cach Wielkich. Potrzeba wielkiej miłości na to, żeby dzieło wielkiej nowej ewangelizacji zostało spełnione. Razem z Wami, wszyscy, którzy są i którzy miłują św. Ojca Franciszka i Jego dzieło, które zostawił przede wszyst‑ kim we wspólnotach franciszkańskich, modlimy się o to całym sercem z wami, wdzięczni za to, że do tego, że na to miejsce, w tę przestrzeń, która się tu mądrze i pięknie buduje, żebyście wnosili ducha św. Franciszka. Niech każde miejsce będzie tu naznaczone, tak naznaczone, jak On był nazna‑ czony – miłością. Niech znać będzie tę miłość na wszystkim, co czyni człowiek franciszkańskiego ducha, na wszystkim, co projektuje, niech znać będzie miłość w każdym spotkaniu, niech będzie znać miłość na kształcie ludzkich synów odda‑ nych na służbę Ewangelii. Tego Wam najgoręcej życzymy, Poświęcenie przez Ojca Świętego Jana Pawła II kamienia węgielnego dla budynku Seminarium w Bronowicach Wielkich, Watykan, 20 lutego 1989 Ojcowie i Bracia Franciszkanie, odważając się powiedzieć to pozdrowienie, który Wy do nas kierujecie: Bracia najmilsi, Pokój i Dobro Wam i tym, którym słu‑ życie! Amen. Po tym przemówieniu o. Prowincjał odczytał odpo‑ wiedni dokument, który następnie podpisał Ks. Kardynał (wcześniej uczynili to inni), który w specjalnej tubie został wmurowany razem z kamieniem węgielnym. Na zakończe‑ nie Ks. Kardynał udzielił zebranym pasterskiego błogosła‑ wieństwa. Po uroczystości goście mogli zobaczyć budowę seminarium, a potem zostali zaproszeni na wspólny posi‑ łek. Wacław Michalczyk OFM 3 Nr 77 Nie samym chlebem... Odpust parafialny ŚWIĘTO STYGMATÓW BIEDACZYNY Z ASYŻU Każdego roku we Franciszkańskim Kalendarzu Liturgicznym pod datą 17 września widnieje zapis: „Święto Stygmatów św. Franciszka z Asyżu”. Niespełna rok po urządzeniu w Greccio inscenizacji przed‑ stawiającej narodzenie Pana Jezusa, Franciszek trwał na modli‑ twie i odprawiał czterdziestodniowy post ku czci św. Michała Archanioła. W 1224 roku, najprawdopodobniej 14 września rano, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego, kiedy na górze La Verna (Alwernia) kontemplował Mękę Chrystusa, otrzymał na swoim ciele niezwykły dar – stygmaty. Sam Pan Jezus ukazał się Franciszkowi w postaci Serafina, okrytego sześcioma skrzydłami i przybitego do krzyża. Z ciała tej nadprzyrodzonej istoty wyszły promienie, które przeszyły stopy, dłonie i bok Biedaczyny. I właśnie na wspomnienie tego wydarzenia, w 1137 roku na Kapitule generalnej Braci Mniejszych w Cahors we Francji, zo‑ stało ustanowione specjalne święto Stygmatów św. Franciszka, które zatwierdził dla całego Zakonu papież Benedykt XI. Szczegółowy opis tego wydarzenia znajdujemy w dziele brata Tomasza z Celano, pierwszego biografa św. Franciszka: „Ujrzał Zyta Trych Chrystus z Krakowskiego Przedmieścia ...Gdzie skarb twój, tam serce twoje Pochylony pod ciężarem drzewa Nasączonego grzechami świata Stał na kamiennym postumencie Na Krakowskim Przedmieściu Już w tamtych latach trzydziestych Zapatrzony w przyszłość tego narodu. Ale germański szaleniec też zachłannie W tę stronę spoglądał, by zdeptać serce Warszawy I legła w gruzach i zgliszczach Warszawa Grzebiąc tysiące istnień... A Chrystusa jakby ciężaru dla Niego było mało Powaliło morze gruzu, pyłu i kurzu. Ale wiadomo przecie, kto czym wojuje Od tego ginie. Więc szczezł ten szaleniec germański Co do zguby Polskę chciał doprowadzić A Chrystus? Pochylony z krzyżem swym Zjednoczony, ocalał. I dzisiaj znów Na Krakowskim Przedmieściu patrzy W przyszłość tego narodu Baczmyż tedy, jaki skarb mamy. Kielce, sierpień 2014r. Nie samym chlebem... wrzesień 2014 O CISZY SŁÓW KILKA „Od muzyki piękniejsza jest tylko cisza” Paul Claudel (1868–1955) w widzeniu rozciągniętego nad sobą Serafina, wiszącego na krzy‑ żu, mającego sześć skrzydeł, za ręce i nogi przybitego do krzy‑ ża. Dwa skrzydła unosiły się mu nad głową, dwa wyciągały do lotu, a dwa okrywały całe ciało. Widząc to, Franciszek zdumiał się gwałtownie, a gdy nie umiał wytłumaczyć, co by znaczyło to widzenie, wtargnęła mu w serce radość pomieszana z żałością. Cieszył się z łaskawego wejrzenia, jakim Serafin patrzył na niego, ale przybicie do krzyża przeraziło go. Natężył umysł, by pojąć, co mogłaby znaczyć ta wróżba, i duch jego silił się trwożnie nad ja‑ kimś jej zrozumieniem. Otóż, szukając wyjaśnienia na zewnątrz, poza sobą, nie znalazł rozwiązania, wtedy nagle objawiło mu je w nim samym odczucie bólu. Natychmiast na jego rękach i no‑ gach zaczęły pojawiać się znaki gwoździ jak to krótko przedtem widział Męża ukrzyżowanego, ponad sobą w powietrzu. Jego ręce i nogi wyglądały jak przebite gwoździami w samym środ‑ ku; główki gwoździ były widoczne na wewnętrznej stronie rąk i na wierzchniej stronie nóg, a ich ostre końce były na stronie odwrotnej... Zaś prawy bok, jakby przebity lancą, miał na sobie czerwoną bliznę, która często broczyła i spryskiwała tunikę oraz spodnie świętą krwią” (1 Celano, 94). Jak notują w swych dziełach święci mistycy, którzy otrzyma‑ li stygmaty, w tym również św. Ojciec Pio, znamiona męki czę‑ sto zawstydzały ich, sprawiały ból fizyczny i cierpienia moralne. Jednak ci, którzy je nosili, byli dumni, że mogą w tak cudowny sposób jeszcze bardziej upodobnić się do Chrystusa. Byli szczę‑ śliwi, że mogli cierpieć podobnie jak Chrystus, który przez mękę i ofiarowanie swojego życia stał się Zbawicielem świata. Podob‑ nie było i ze św. Franciszkiem z Asyżu. Fakt jego stygmatyzacji pozostanie jednak na zawsze w ja‑ kimś stopniu tajemnicą. Źródła wspominają tylko o jednej osobie, która towarzyszyła Franciszkowi podczas pobytu na Al‑ werni, a był to spowiednik Franciszka, jeden z pierwszych braci oraz jeden z największych przyjaciół Świętego – brat Leon. Na Alwerni, która była miejscem odosobnienia i swego rodzaju pu‑ stelnią, musiało być wielu innych, jednak żaden z nich nie był świadkiem tego nadzwyczajnego wydarzenia. Biografie spisane po śmierci Franciszka wymieniają imiennie tylko kilku świad‑ ków: właśnie brata Eliasza, brata Rufina, brata Pacyfika i papieża Aleksandra IV. Franciszkowe stygmaty przestały być tajemnicą dopiero po śmierci asyskiego Biedaczyny. Ci, którzy wtedy przychodzili od‑ dać mu ostatni hołd, bracia, jak i okoliczna ludność, mogli zoba‑ czyć znamiona męki Pańskiej na jego ciele. Nie ulega wątpliwości, że stygmatyzacja św. Franciszka nale‑ ży do najpiękniejszych kart historii Kościoła i o samym Świętym mówi ona w sposób najpełniejszy i najbardziej wiarygodny, jak to zaznaczył brat Tomasz w stwierdzeniu: „Nic nie mówi o nim [Franciszku] prawdziwiej, jak opowieść o stygmatach krzyża”. „Na ciele swoim noszę blizny, znamię przynależności do Je‑ zusa” – napisał w Liście do Galatów św. Paweł Apostoł (6,17). Święty Bonawentura zaś w sposób niezwykle trafny daje nam klucz do zrozumienia tego, co wydarzyło się na Alwerni: „Tak więc prawdziwa miłość do Chrystusa przekształciła kochającego, upodabniając go do Jego obrazu”. Każdy z nas jest również wezwany do tego, aby przez wiarę i miłość upodobnić się do Chrystusa Zbawiciela. Oczywiście nie chodzi tutaj o to, że każdy z nas jest przeznaczony do tego, by otrzymać stygmaty. Były one łaską zupełnie wyjątkową i zarezer‑ wowaną dla św. Franciszka. Chodzi tu jednak o prawdę, że auten‑ tyczna miłość do Jezusa musi nas do Niego upodobnić. Marek Ślewa OFM 4 www.franciszkanie-bronowice.pl Kiedy podejmiemy rozważania nad tym, czego brakuje współcześnie człowiekowi, dojdziemy do przekonania, że mamy deficyt ciszy i kontemplacji. Contemplatio, -onis (łac.) oznacza rozważanie, przyglą‑ danie się czemuś, komuś, zamyślenie głębokie, skupienie szczególne uwagi. Do tak pojmowanej kontemplacji każdy z nas potrzebuje ciszy, gwaranta wewnętrznego skupienia, wyciszenia myśli i działań. Cisza zapewnia możliwość wejścia w głąb duszy, pozwala zastanowić się nad życiem, zmusza do zwolnienia jego tempa. Kontemplacja wyklucza zgiełk i pośpiech, by‑ lejakość życiową, zaczynamy słyszeć głos Boży. „To prawda, że człowiek dzisiejszej cywilizacji jest w ja‑ kiś sposób niewrażliwy na «sprawy ostateczne». Na rzecz takiej niewrażliwości działa to wszystko, co się nazywa sekularyzacją i sekularyzmem, z konsekwentną postawą konsumpcyjną, nastawioną na używanie dóbr tego świata” (cyt. za Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994, s. 139) i „Trzeba usłyszeć na nowo głos Boga przemawiają‑ cego w dziejach człowieka. A jeżeli się tego słowa nie słyszy, to być może dlatego, że się nie otwiera wewnętrznego słu‑ chu, aby je usłyszeć” (op. cit.. s. 107). Może to nastąpić jedynie w ciszy, z dala od zgiełku, w kontemplacji pozwalającej na modlitwę wyrażającą nie siebie samego, lecz kiedy w niej najpełniej obecny jest sam Bóg. Dzisiaj, niestety, brakuje wszystkim naszym działaniom właśnie owej błogosławionej ciszy, poczynając od rodziny, przez szkołę, uczelnię, zakład pracy. Obserwujemy często niepotrzebny zgiełk, zamieszanie, degradację człowieczeń‑ stwa, brak czasu niezbędnego do zastanowienia się nad drogą życiową. Zaprogramowaną, z iście szatańską precyzją, agresją epatują media, przynoszą one bełkot, laserowe światło, de‑ cybele ogłuszające mózg ludzki, kult satanistyczny, prze‑ mycany ukradkiem do podświadomości, głoszą nihilizm, cynizm, kult pieniądza i władzy. Krzyczą na ulicach roznegliżowane reklamy „o niczym”, aż czasem trudno zrozumieć ich przesłanie, mają bowiem zadanie wprowadzenie zamętu, przerywa się też nimi ce‑ lowo emisję programów radiowych i telewizyjnych, robiąc w ten sposób „papkę informacyjną”. Zalewa nas prasa i lite‑ ratura o wątpliwej wartości informacyjnej, dezinformująca, używająca przekłamań sytuacyjnych. Sprzyjającą wyciszeniu muzykę klasyczną, tę ponadcza‑ sową, zastąpiła „nowa fala”, oparta na decybelach, agresji, bełkocie tekstowym. Taka pseudokultura epatująca porno‑ grafią, wynaturzeniem, genderyzmem, uwłacza godności człowieka. W tym narzuconym zamęcie, zgiełku i zabieganiu bra‑ kuje rozpaczliwie ciszy, złapania oddechu, skupienia. Kto teraz ma czas i okazję słuchać śpiewu ptaków, za‑ głusza je ryk motorów i hard‑rock wszędzie obecny. Kto słyszy jak śpiewa cisza doskonała, kto przygląda się otacza‑ jącemu pięknu świata. Produkowany celowo szum informacyjny, hałas i bieg donikąd mają zmęczyć człowieka, zniszczyć wrodzony altruizm, wrażliwość, kulturę życia. Toczą się wojny tery‑ torialne, niepotrzebne człowiekowi (Ukraina, Irak, Pale‑ styna, Izrael itp.) i wojny religijne. Obserwujemy masowe prześladowania chrześcijan i znaku krzyża. Dlatego musi‑ my sami starać się odzyskać ciszę niezbędną do przetrwa‑ nia ziemskiej wędrówki i ucieczki od zalewu zła. Św. Paweł w liście do Tymoteusza pisze: „Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat; nic też nie możemy z niego wynieść” (1 Tm 6, 7–8, 17–19). Dlaczego więc dajemy się wciągać w konsumpcjonizm? Jeżeli zrozumiemy bezsens zgiełku, pośpiechu, odnaj‑ dziemy w sobie spokój i ciszę wewnętrzną. Szukajmy błogosławionej ciszy dla nas samych, naszych rodzin, naszych bliźnich, bo w niej odnajdziemy wiarę, na‑ dzieję i miłość – niezbędne do życia tu i tam. oprac. Barbara Mikuszewska‑Kamińska Słyszę Słyszę ciszę... coraz wyraźniej i głośniej. Cisza wypełnia mnie jak biały obłok, otula ciepłym szalem, zamiera w trzepocie serca, przenika duszę nabrzmiałą krzykiem świata. Słyszę ciszę... paradoksalną... przejmującą do szpiku kości. Wyciszenie Jestem cała ciszą i cisza trwa we mnie spełnieniem szczęścia, zanurzeniem w bycie jedynie prawdziwym. Wieczorny koncert świerszcza dociera jak metronom odmierzający czas trwania. Jestem cała ciszą i cisza trwa we mnie, pogrążam się w niej bez reszty by ukryć słowa niepotrzebne milczeniu. (BMK w Czas przemijania, 2003) 5 Nr 77 Nie samym chlebem... Odpust parafialny WIERSZE NIBY ŚWIATŁO SAMOTNEJ ŚWIECY (Kilka słów o ks. Januszu St. Pasierbie – wybitnym kapłanie, uczonym i poecie) Urodzony w 1929 roku w Lubawie na wschodnich krań‑ cach Pomorza, mieszkał z rodzicami w Tczewie. W 1947 roku rozpoczął studia filozoficzno‑teologiczne w seminarium du‑ chownym w Pelplinie. Na całe życie Pelplin i okolice stały się duchową ojczyzną wyjątkowego kapłana, profesora i artysty, do której tęsknił, chętnie wracał i pięknie o niej pisał: „Można jeździć po całym świecie, ale trzeba gdzieś mieszkać. Tu będę chyba mieszkał do śmierci. (...) Po tylu podróżach wiadomo już mniej więcej, że świat może być jedną rzeką, drzewem za oknem, odrobiną książek, płyt i (...) kilkoma dobrymi ludź‑ mi” (Gałęzie i liście, s. 138). Klimat małej ojczyzny w Pelplinie tworzyła tamtejsza peł‑ na architektonicznego uroku bazylika, o której z takim uwiel‑ bieniem ksiądz Pasierb mówił, iż „żadna z katedr świata nie przesłoniła jej w moim sercu”. Z życzliwością wspomina też podtarnowskie Żabno, z którego pochodzili jego rodzice. W tej miejscowości rodzina schroniła się podczas drugiej wojny światowej. W jednym z wierszy nawiązuje prawdopo‑ dobnie do osobistego doświadczenia ze spotkania w Tarno‑ wie pewnej Żydówki, która mu pomogła. Sytuację tę przybliża wiersz pt. Macewa: „zabili ją / pewnie nie przeżyła tej wojny”. Biedna Żydówka z Tarnowa, „która jesienią 1939 roku / dała talerz gorącej kartoflanej zupy bezdomnemu dziecku z Pomo‑ rza / niech w węzeł życia zostanie związana jej dusza” (Wier‑ sze wybrane, 1988 r., s. 370). Jego kariera duszpasterska i naukowa, co należy niewąt‑ pliwie podkreślić, wyniknęła z wybitnych zdolności księdza Pasierba i bardzo intensywnych studiów zarówno w Polsce jak i za granicą. Po seminarium naukę bowiem kontynuował na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, na Akademii Teo‑ logii Katolickiej oraz w Uniwersytecie Warszawskim. W 1955 roku uzyskał tytuł magistra teologii w zakresie archeologii chrześcijańskiej i historii sztuki kościelnej, a w 1957 roku obronił pracę doktorską na temat Hermana Hana, gdań‑ skiego malarza, którego dzieło Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny jest perłą artystyczną w pelplińskiej katedrze. Dalszą naukę Janusz Pasierb kontynuuje w latach 1958–1963 w Rzymie i Fryburgu, pisząc kolejne prace naukowe. Zdobytą wiedzę wzbogacają liczne podróże po Europie, Ameryce Pół‑ nocnej i Południowej, służące niewątpliwie przy powstawaniu interesujących esejów filozoficznych, okraszanych własnymi obserwacjami, talentem i nieprzeciętnym poczuciem humo‑ ru. W podróży poznawał ważne postacie, chociażby Witolda Gombrowicza, czy Felliniego. Po powrocie do Polski w 1963 roku rozpoczął pracę w Akademii Teologii Katolickiej, a tak‑ że w Wyższym Seminarium Duchownym w Pelplinie, gdzie prowadził wykłady z historii sztuki, homiletyki, ochrony za‑ bytków i konwersatorium z literatury. Jego wybitny intelekt i osiągnięcia naukowe zasłużyły na przyznanie tytułów pro‑ fesorskich: w roku 1972 – profesora nadzwyczajnego nauk teologicznych, a w 1982 roku – profesora zwyczajnego nauk humanistycznych. Posiadając szeroką wiedzę i zainteresowania w zakresie sztuki sakralnej, ochrony zabytków, znajomości architektury, literatury i historii kultury, a także ze względu na umiejętność przekazywania wiedzy bez „zadręczenia” słuchaczy, był po‑ żądany i mile widziany jako wykładowca na licznych konfe‑ 6 rencjach naukowych i kongresach, zarówno w Polsce jak i za granicą. Jego kompetencje były wykorzystywane w polskich i międzynarodowych gremiach, m.in. w Europejskiej Aka‑ demii Nauki i Sztuki, Europejskim Centrum Kultury, Papie‑ skiej Międzynarodowej Akademii Maryjnej, Komitecie Nauk o Sztuce PAN, Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich, Komisji Kon‑ serwacji Cudownego Obrazu Matki Boskiej Jasnogórskiej, na‑ leżał do Komisji Episkopatu ds. Sztuki Kościelnej i Komitetu Powązkowskiego, a także do wielu zespołów redakcyjnych, w tym Wydawnictwa Diecezjalnego w Pelplinie. Ksiądz profesor Janusz Pasierb za tak szeroką i owocną działalność otrzymał liczne wyróżnienia, m.in. Jan Paweł II obdarzył Go tytułem prałata honorowego, władze państwo‑ we przyznały mu Krzyż Kawalerski Orderu Polonia Restituta, Zrzeszenie Kaszubsko‑Pomorskie, za twórczość kształtującą duchowe oblicze Kaszub i Pomorza, przyznało księdzu Medal im. B. Chrzanowskiego. Do najbardziej znanych książek Janusza Pasierba o sztu‑ ce należą takie publikacje, jak: Malarz gdański Herman Han, Pelplin, Skarby Jasnej Góry, Polonica artystyczne w zbiorach watykańskich. Jego osobowość i talenty miały rozliczne wymiary. Był kapłanem, teologiem, homiletą, eseistą i znawcą kultury, pro‑ fesorem, poliglotą, artystą, jednym z największych luminarzy XX wieku, o poetyckim spojrzeniu na świat, tworzącym wier‑ sze, które mówiły o człowieku i jego sprawach ostatecznych. Poezja, według krytyków, była dla księdza Pasierba miejscem bardziej uniwersalnym niż ambona. Choć wiersze mają duży ładunek teologiczny i filozoficzny, nie posiadają tonu cier‑ piętniczego, co z pewnością czyni je chętnie czytanymi. We‑ dług profesora Tadeusza Chrzanowskiego – Pasierb był poetą w dosłownym i przenośnym znaczeniu tego słowa, bowiem „błyski poezji widać nawet w najbardziej uczonych dywaga‑ cjach. Poezja była (...) podstawowym elementem jego życia, jego psychiki, jego sposobu bycia i stosunku do innych ludzi”. Ksiądz Janusz Stanisław Pasierb pierwszy tom wierszy wy‑ dał w 1978 roku, choć wiersze zaczął pisać kilka lat wcześ‑ niej. Pasierb, podobnie jak wielu innych znakomitych poe tów formułuje myśl, że „poezja jest powołana do tego, żeby ocalać słowa”. Do tytułu tego artykułu chętnie skorzystałam więc z wersetu Janusza Pasierba, który brzmi: „wiersze zawsze były potrzebne poszczególnym sercom niby światło samotnej świecy w domu wieczorem”. www.franciszkanie-bronowice.pl Nie samym chlebem... Na zakończenie spotkania z tą wyjątkową postacią w pol‑ skim Kościele i rodzimej kulturze, zacytuję kilka fragmentów wierszy w nadziei, że zasłużą u naszych Czytelników na chwi‑ lę refleksji i osobistych przemyśleń. *** Bóg jest zakochanym poetą / pomyślałem sobie Układa o każdym z nas / niepojętą dla reszty ludzi Pieśń nad pieśniami (Wizyta noworoczna) *** Jak to jest / gdy Bogu / pęka serce Jak to będzie Jak my kiedyś umrzemy / skoro ciągle Łatwiej przychodzi nam / opuścić Boga niż życie (Getsemani) wrzesień 2014 I jeszcze ten fragment: Już jesień czas odlotu / noce pełne chłodu Żegnaj ziemio Jezusa / sama tragiczna udziel mi pogody Pogódź mnie ze mną / ażebym kiedyś odchodząc na zawsze Umiał powiedzieć / żegnaj ziemio święta. Ksiądz Janusz Pasierb zmarł 15 grudnia 1993 roku w War‑ szawie. Spoczywa w ukochanym Pelplinie na cmentarnym wzgórzu, nad rzeką Wierzycą. Spełniono też Jego prośbę: na grób wtoczono wielki polny kamień. Na płycie zaś grobow‑ ca widnieje jakże wymowny cytat z wiersza Kapłana‑Poety: „WIEM, ŻE JESTEŚ – ŻYCIEM – PRZECIEŻ UMIERAM”. Zofia Rogowska Z pamiêtnika domowe j gospodyni TO CZYŃCIE NA MOJĄ PAMIĄTKĘ... „Nie ma w sprzedaży biletów do tego, by zostać księ‑ dzem. Do kapłaństwa «wchodzi się» tylko z inicjatywy Pana. On powołuje każdego, kogo chce, by został kapła‑ nem” (Papież Franciszek, audiencja generalna 26 marca 2014 r). Kochani i wybrani przez Pana Kapłani – Bądźcie dla powierzonego sobie ludu pasterzem, to znaczy dbajcie o to, czy nie jesteśmy głodni Eucharystycz‑ nego Chleba. Nie każdy człowiek należący do wspólnoty Waszej parafii potrafi sam zidentyfikować potrzebę korzy‑ stania z Uczty Eucharystycznej. A przecież tylko wtedy całe „stado” będzie zdrowe, kiedy wszystkie jego „owce” będą nasycone pokarmem z Nieba. Kochajcie nas miłością cierpliwą i wyrozumiałą, jak dobry ojciec rodziny, ale też wymagajcie od nas, jak ojciec troszczący się o prawidłowy rozwój dziecka. Brakuje nam, ludziom zapracowanym, często sponiewieranym, sfru‑ strowanym, chorym na ciele lub duszy kontaktu z Waszą miłością, która jest przedłużeniem Miłości Boga, wszak jesteście Jego świadkami i namiestnikami na ziemi. A my potrzebujemy obecności Boga przez Waszą obecność w na‑ szym życiu codziennym i niecodziennym, wyjdźcie do nas, kiedy gromadzimy się po Mszach przed Kościołem. Zain‑ teresujcie się nami i naszym życiem. Działajcie w imię Jezusa, którego jesteście Świadkami. Chcemy Waszego czasu dla pogłębiania wiary, w tych, któ‑ rzy czują taką potrzebę. Dlaczego nie możecie się z nami spotykać częściej niż na niedzielnych Mszach Świętych? Prosimy o Waszą aktywność w dziełach parafialnych, bo zgubimy się sami w relatywnej współczesności bez warto‑ ści, bez Boga, za to z kompletną pogardą dla dobra i święto‑ ści. Gdzie znajdzie współczesny człowiek siłę i „kręgosłup” moralny, jak nie w kontakcie ze swoim Kapłanem, który będzie dla niego przewodnikiem i opiekunem duchowym? Chcemy, żeby nasze dzieci miały w kapłanach ostoję wiary, przykład pięknej służby dla miłości, wzorzec postaw bezin‑ teresownych, a przede wszystkim przewodnika do Jezusa. Prosimy o Wasz czas, tylko dla nas, jesteście nam po‑ trzebni jak powietrze, czujemy samotność, choć pozornie tylu nas się gromadzi w Kościele. Kochany Ludu Boży – Módl się za swoich kapłanów: obecnych i przyszłych. Módl się jak najlepiej potrafisz o siłę dla nich i dar żarliwej wiary, którą nam przyniosą i nas nią zarażą. O dar Ducha Świętego, który natchnie ich do takiej gorliwości, że pa‑ trząc na ich czyny zobaczymy owoce, po których poznaje się uczniów Chrystusa. Otaczaj swoich kapłanów bezinteresowną miłością i troską, żeby czuli wsparcie we wspólnocie, na której czele stoją. Zapraszaj ich do swojego życia nie tylko wtedy, kiedy czujesz niemoc i potrzebujesz pocieszenia, dziel się rado‑ ścią i sukcesami codzienności. Poświęć swój czas i dla innych, kiedy kapłan wzywa do działania – przyjdź, odważ się pokazać swoją wrażliw‑ szą stronę, swój talent, swoją inność. Poznajmy się lepiej wspólnie, poznajmy lepiej nasze bronowickie „stado”, spo‑ tkajmy się z kapłanem, jeśli tylko nam to proponuje. Po‑ czujemy dotyk Boga samego w obecności Jego Wybranego. Nie rzucaj bezpodstawnych obelg na kapłanów, tylko dlatego, że taka dziś moda na tolerancję, która dla wielu oznacza prawo do lżenia, wyśmiewania, lekceważenia. Dopóki są wśród nas ręce, które niosą nam Boga w Eu‑ charystii, nie zginiemy, nie zginie Kościół, którego siła jest dotąd – dopóki jest w nim Eucharystyczny Chrystus. Dopóki w konfesjonale znajdziemy kapłana, zło nas nie pokona. Pokonamy zło najpierw w nas samych, a później rozniesiemy tę „rewolucję” w otaczający nas świat. Dopóki ktoś chrzci nasze dzieci i chowa naszych bli‑ skich, cieszmy się, że nie jesteśmy tu sami, jest z przy nas odpowiedzialny za swoją trzódkę Pasterz prowadzący swój lud w Najlepszą stronę – ku wieczności. Wrzesień, 2014 Małgorzata Palimąka 7 Nr 77 Nie samym chlebem... Odpust parafialny MODLITWA PAŃSKA „OJCZE NASZ” „Ojcze nasz” jest najważniejszą modlitwą chrześcijańską, bo nauczył jej nas sam Zbawiciel Jezus Chrystus, dlatego nazywa‑ na jest „Modlitwą Pańską”. Jest ona naszą codzienną modlitwą. Odmawiamy ją może nawet wielokrotnie każdego dnia. Aby z jeszcze większą wiarą i ufnością odmawiać ją, zapoznajmy się z jej objaśnieniem, zawartym w Kompendium Kate‑ chizmu Kościoła Katolickiego, wydanym z polecenia Papieża Benedykta XVI w 2005 roku (numery 583–598). Dlaczego możemy wzywać Boga jako „Ojca”? Możemy wzywać Boga jako „Ojca”, ponieważ został On nam objawiony przez Jego Syna, który stał się człowiekiem, a Jego Duch daje nam Go poznać. Wzywanie Ojca pozwala nam wejść w Jego misterium z ciągle nowym zachwytem i wzbudza w nas pragnienie, by postępować jak dzieci Boże. Dzięki Modlitwie Pańskiej jesteśmy więc świadomi, że jesteśmy dziećmi Ojca w Synu. Dlaczego mówimy Ojcze „nasz”? Zaimek „nasz” wyraża całkowicie nową relację do Boga. Kiedy modlimy się do Ojca, adorujemy Go i wielbimy z Synem i z Duchem Świętym. Jesteśmy w Chrystusie „Jego” ludem, a On jest „naszym” Bogiem od teraz i na całą wieczność. Mówimy Oj‑ cze „nasz”, ponieważ Kościół w Chrystusie jest wspólnotą mnó‑ stwa braci, których ożywia „jeden duch i jedno serce” (Dz 4,32). Z jakim duchem wspólnoty i posłania winniśmy modlić się do „naszego” Ojca? Skoro modlitwa do „naszego” Ojca jest wspólnym dobrem wszystkich ochrzczonych, czują oni w sobie naglące wezwanie, by uczestniczyć w modlitwie Jezusa o jedność Jego uczniów. Mo‑ dlić się do „naszego” Ojca znaczy modlić się ze wszystkimi i za wszystkich ludzi, aby poznali jedynego i prawdziwego Boga i by wszyscy byli „zgromadzeni w jedno”. Co znaczy wyrażenie „któryś jest w niebie”? To biblijne wyrażenie nie oznacza jakiegoś miejsca, lecz spo‑ sób istnienia. Bóg jest ponad wszystkim. Wyrażenie to wskazuje na majestat, świętość Boga, jak również na Jego obecność w ser‑ cach ludzi sprawiedliwych. Niebo, dom Ojca, jest prawdziwą „oj‑ czyzną”, do której zdążamy z nadzieją, podczas gdy znajdujemy się jeszcze na ziemi. Żyjemy już w nim ukryci „z Chrystusem w Bogu” (Kol 3,3). Jak ułożona jest Modlitwa Pańska? Modlitwa Pańska zawiera siedem próśb do Boga Ojca. Trzy pierwsze, teologalne, prowadzą nas do chwały Ojca: właściwą cechą miłości jest przede wszystkim myśleć o Tym, którego ko‑ chamy. Wskazują nam, o co w sposób szczególny powinniśmy modlić się: o uświęcenie Jego imienia, przyjście Jego Królestwa i wypełnienie woli Bożej. Cztery pozostałe prośby przedstawiają Ojcu miłosierdzia nasze nędze i nasze oczekiwania. Prosimy Go, aby nas karmił, aby nam przebaczył, pozwolił przezwyciężyć po‑ kusy i wyzwolił nas od Złego. Co oznacza pierwsza prośba: „Święć się imię Twoje”? Święcić imię Boga oznacza przede wszystkim wielbić Boga w Jego świętości. Bóg objawił swoje święte imię Mojżeszowi i chciał, aby Jego lud był Mu poświęcony, jako „naród święty”, gdyż mieszka w nim imię Boże. W szczególności w imieniu Jezu‑ sa, naszego Boga, objawił się jako Zbawiciel. Jak uświęcane jest imię Boga w nas i w świecie? Święcić imię Boga, który nas „powołuje do świętości” (1 Tes 4,7), oznacza pragnienie, aby konsekracja chrzcielna ożywiła całe nasze życie. Od naszego życia i od naszej modlitwy zależy, czy imię Boże będzie poznane i święcone przez wszystkich ludzi. 8 O co prosi Kościół, modląc się: „Przyjdź Królestwo Twoje”? Kościół prosi o ostateczne przyjście Królestwa Bożego w chwili powrotu Chrystusa w chwale. Lecz Kościół prosi także, aby Królestwo Boże wzrastało już od dzisiaj, według błogosła‑ wieństw, dzięki uświęceniu ludzi w Duchu i dzięki ich wysiłkom na rzecz sprawiedliwości i pokoju. Ta prośba jest wołaniem Du‑ cha i Oblubienicy: „Przyjdź, Panie Jezu!” (Ap 22,20). Dlaczego mamy prosić: „Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”? Wolą naszego Ojca jest, „by wszyscy ludzie zostali zbawieni” (1Tm 2,3). Po to przyszedł Jezus: aby wypełnić w sposób dosko‑ nały zbawczą wolę Ojca. Modlimy się do Boga Ojca, by złączył naszą wolę z wolą swego Syna, na przykładzie Najświętszej Maryi i świętych. Prosimy, aby Jego dobroczynny zamysł mógł urzeczy‑ wistnić się w pełni na ziemi i w niebie. To dzięki modlitwie jesteś my w stanie „rozpoznać, jaka jest wola Boża” (Rz 12,2) i otrzy‑ mać „wytrwałość” do jej wypełnienia (por. Hbr 10,36). Jaki sens ma prośba: „Chleba powszedniego daj nam dzisiaj”? Prosząc z głęboką ufnością dzieci Bożych o pokarm koniecz‑ ny do życia dla wszystkich, potrzebny dla ich własnego utrzyma‑ nia, wyznajemy, jak Bóg, nasz Ojciec, jest dobry ponad wszelką dobroć. Ta prośba wzywa nas także do przekazywania i dzielenia się z innymi, by obfitość jednych mogła zaradzić potrzebom dru‑ gich. Jaki jest sens specyficznie chrześcijański tej prośby? Ponieważ „nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4,4), prośba ta dotyczy w równym stopniu głodu słowa Bożego i Ciała Chrystusa przyj‑ mowanego w Eucharystii, jak również głodu Ducha Świętego. Prosimy o to z pełnym zaufaniem dzisiaj, to jest „dzisiaj” Boga, a to zostaje nam dane w sposób szczególny w Eucharystii, która jest przedsmakiem uczty nadchodzącego Królestwa. Dlaczego mówimy: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”? Prosząc Boga Ojca o przebaczenie, uznajemy się przed Nim za grzeszników. Lecz wyznajemy jednocześnie Jego miłosierdzie, ponieważ w Jego Synu i przez sakramenty „mamy odkupienie – odpuszczenie grzechów” (Kol 1,14). Nasza prośba jednak zosta‑ nie wysłuchana tylko pod warunkiem, że najpierw my sami ze swej strony przebaczyliśmy naszym winowajcom. Czy możliwe jest przebaczenie? Boże miłosierdzie nie może przeniknąć do naszych serc, jeśli nie potrafimy przebaczyć także naszym nieprzyjaciołom. Jeśli nawet człowiekowi wydaje się niemożliwe sprostać temu wymaganiu, jednak serce, które ofiaruje się Duchowi Świętemu, może – jak Chrystus – miłować aż do końca, przemieniać ranę we współczucie, zastępować obrazę wstawiennictwem. Przeba‑ czenie, które uczestniczy w Bożym miłosierdziu, jest szczytem modlitwy chrześcijańskiej. Co oznacza: „Nie wódź nas na pokuszenie”? Prosimy Boga Ojca, by nie pozostawił nas samych i we włada‑ niu pokusy. Prosimy Ducha Świętego, abyśmy umieli rozróżniać, www.franciszkanie-bronowice.pl Nie samym chlebem... z jednej strony między próbą, konieczną do wzrostu w nas dobra, a pokusą, która prowadzi do grzechu i śmierci, i z drugiej strony między być kuszonym a przyzwolić na kuszenie. Prośba ta jedno‑ czy nas z Chrystusem, który przezwyciężył pokusy dzięki swojej modlitwie. Wzywa nas do czujności i wytrwania aż do końca. Dlaczego kończymy prosząc: „Ale nas zbaw ode Złego”? Zło, o którym mówi ta prośba, oznacza Szatana, który sprze‑ ciwia się Bogu i który jest „zwodzącym całą zamieszkałą ziemię” (Ap 12,9). Zwycięstwo nad diabłem dokonało się raz na zawsze przez Chrystusa. My jednak prosimy, by cała rodzina ludzka zo‑ wrzesień 2014 stała wyzwolona od Szatana i jego dzieł. Błagamy także o cenny dar pokoju i łaskę wytrwałego oczekiwania na powrót Chrystusa, który uwolni nas ostatecznie od Złego. Co oznacza końcowe Amen? Kończąc modlitwę, mówisz: „Amen”, potwierdzając tym Amen, które znaczy „Niech się tak stanie”, całą treść modlitwy, jakiej nauczył nas Pan (św. Cyryl Jerozolimski). podał Wacław Michalczyk OFM I WOJNA ŚWIATOWA i BRONOWICE WIELKIE Kilka tygodni temu minęła setna rocznica wybuchu I wojny światowej. Rozpoczęła się ona 28 lipca 1914 roku. Bezpośrednią jej przyczyną było zamordowanie miesiąc wcześniej w Saraje‑ wie arcyksięcia Austrii Franciszka Ferdynanda, następcy tronu austriackiego. Najpierw Austro‑Węgry wydały wojnę Serbii. Wkrótce włączyły się do niej Rosja, Niemcy i inne kraje. W ciągu czterech lat jej trwania uczestniczyły w niej łącznie 32 państwa, zamieszkałe przez półtora miliarda ludności. Straty wojenne to ponad dziesięć milionów ofiar ludzi zabitych na frontach i zmar‑ łych z powodu głodu lub epidemii oraz dwadzieścia milionów rannych. Skutki polityczne: klęska Niemiec, rozpad Austro‑Wę‑ gier, upadek Rosji carskiej i – co dla nas najważniejsze – odzy‑ skanie przez Polskę, po 123 latach zaborów, upragnionej niepod‑ ległości. Kiedy wybuchła wojna, papieżem był św. Pius X, ale wkrótce umarł i jego następcą został, 6 września 1914 roku, Benedykt XV. Tenże Papież robił, co mógł, aby wojna została zakończona jak najszybciej, apelował do przywódców państw. Organizował akcję humanitarną wśród narodów dotkniętych wojną, wysyłał po‑ moc do wszystkich krajów zaangażowanych w zbrojny konflikt bez oglądania się na narodowość i wyznawaną wiarę. Benedykt XV był także wielkim przyjacielem Polski. Od samego początku pontyfikatu aktywnie wspierał sprawę polską. Św. Maksymilian Maria Kolbe pisał, że Benedykt XV szczególną miłość ku naszej Ojczyźnie zaczerpnął z opowiadań Sióstr Zmartwychwstanek polskich w Rzymie, u których jako jeszcze młody kapłan stale odprawiał Mszę świętą – i miłość ta nigdy nie ostygła. W liście do biskupów Galicji z 10 grudnia 1915 roku Ojciec Święty pisał: „Od dawna bowiem tkwi w mej duszy umiłowanie narodu waszego, które dziwnym sposobem wzrasta teraz, na widok tak licznych i ciężkich nieszczęść, co was skutkiem tej wojny prawie przy‑ gniotły. Nad jednym tylko boleję, że czynna pomoc z mej strony nie mogła dorównać wszystkiemu, czego całym gorącym sercem wam życzę”. Niespełna miesiąc przed odzyskaniem niepodległo‑ ści wystosował Orędzie do Narodu Polskiego. „Historia zapisała złotymi głoskami zasługi Polski względem religii chrześcijańskiej i europejskiej cywilizacji, atoli – niestety! – musiała także zapisać, jak Europa za to niegodziwie się Jej odpłaciła. Przemocą bowiem odebrawszy Polsce jej osobowość polityczną, usiłowała nadto w niektórych częściach wydrzeć jej katolicką wiarę i narodowość. Ale z podziwu godnym oporem umieli Polacy utrzymać jedno i drugie; obecnie zaś, przetrwawszy prześladowania, dłuższe niż wiek cały, Polska zawsze wierna okazuje większą żywotność niż kiedykolwiek”. Wkrótce po odzyskaniu przez Polskę niepodle‑ głości Benedykt XV wysłał do Warszawy swego przedstawiciela, ks. Achillesa Rattiego, późniejszego naszego nuncjusza, a na‑ stępnie Papieża Piusa XI. Wysyłając go do Polski tak dodawał mu otuchy: „Nie bój się trudności, pójdziesz przecież do naro‑ du, w którym Wiara święta pierwsze miejsce zajmuje, a on sam swoją religijnością pierwsze zajmuje miejsce wśród narodów. Polska zawsze wierna. Pójdziesz do Narodu – Męczennika, który za wiarę i wolność tyle krwi przelał, a oto dziś wstaje z grobu do nowego życia i choć jeszcze ma na sobie śmiertelne powijaki, już nie jest w grobie”. Wybuch I wojny światowej zaznaczył się negatywnie także w Bronowicach Wielkich, przekreślając m.in. możliwość konty‑ nuowania budowy nowego kościoła parafialnego. Franciszkanie z krakowskiego klasztoru przy ul. Reformackiej podjęli w 1909 roku, na prośbę wiernych i Kurii Biskupiej, stałe duszpasterstwo parafialne w Bronowicach Wielkich. Nie było tu kościoła, ale tylko kaplica pw. św. Władysława króla i św. Franciszka z Asy‑ żu. Kaplicę wzniesiono w 1895 roku z inicjatywy i fundacji Jana Władysława Fischera, właściciela majątku w Bronowicach Wiel‑ kich i kupca krakowskiego. Miała ona wymiary 8 m × 12 m. Zo‑ stała usytuowana na niewielkim wzniesieniu, przy rozwidleniu dawnych dróg w kierunku Katowic i Ojcowa (obecnie na zbiegu ulic Ojcowskiej i Radzikowskiego). Już od początku kaplica była pomyślana i wybudowana jako prezbiterium przyszłego kościo‑ ła. Zamierzenia te zaczął realizować drugi z kolei od 1911 roku duszpasterz bronowicki, o. Zygmunt Janicki. W 1912 roku przy‑ stąpiono do budowy trzech naw i wysokiej wieży w stylu istnieją‑ cej kaplicy – prezbiterium, według planów opracowanych przez krakowskiego budowniczego Kazimierza Brzezińskiego. Nieste‑ ty, dobrze zapowiadająca się budowa została po roku przerwa‑ na; zdołano tylko położyć fundamenty pod nawę. W następnym roku kontynuacji prac przeszkodził wybuch I wojny światowej. Zgromadzone na budowę materiały, wojska austriackie, które w sąsiedztwie kaplicy i domu zakonników urządziły bazę wojsko‑ wą, wykorzystały do budowy baraków dla żołnierzy. Wobec nie‑ możliwości prowadzenia dalszej budowy, założone fundamenty i część wzniesionych na nich murów z czasem zasypano ziemią i na uzyskanej w ten sposób powierzchni postawiono niewielką przybudówkę – drewniany barak, który w 1933 roku zastąpio‑ no nowym większym. Stan taki przetrwał do jesieni 1975 roku, kiedy to przystępując do budowy obecnej nawy, według projektu architekta mgr inż. Antoniego Mazura, rozebrano przybudówkę, a także rozbito fundamenty pod zaplanowaną w 1912 roku nawę. Gdyby więc nie I wojna światowa, pewnie inny mielibyśmy dziś kościół w Bronowicach Wielkich. Wacław Michalczyk OFM 9 Wprowadzenie Relikwii św. Siostry Faustyny Kowalskiej Łagiewniki 14.06.2014 — Bronowice Wielkie 22.06.2014 Nr 77 Nie samym chlebem... Odpust parafialny ŚWIĘTE DEKORACJE NA PIECACH KAFLOWYCH Oczywiste wydaje się, iż święte obrazy rozgrzewają ludzkie serca i umysły, ale w dawnych czasach „ogrzewały” również po‑ mieszczenia mieszkalne. Piec kaflowy, z jednej strony urządzenie grzewcze, z drugiej element wystroju pokoju, komnaty, izby, ale i miejsce skupiają‑ ce rodzinę w zimowe, chłodne dni. Myśląc o piecu zazwyczaj wyobrażamy sobie jednokolorową i smukłą konstrukcję w kącie pokoju. Rzadko kiedy zadajemy sobie pytanie od jak dawna pie‑ ce ogrzewały domostwa naszych przodków i czy zawsze wyglą‑ dały tak samo. Badając odkrywane podczas wykopalisk relikty pieca, czyli kafle lub ich fragmenty, dowiadujemy się o ogrom‑ nym jego znaczeniu. Już od średniowiecza piec obok spełniania funkcji grzew‑ czych, poprzez swoje bogate i wielobarwne dekoracje stanowił nośnik idei oraz poglądów i gustu właściciela lub fundatora. Wśród materiałów archeologicznych odnaleźć można ogromną liczbę pieców zdobionych motywami o charakte‑ rze religijnym. Były to różnorodne sceny ze Starego i Nowego Testamentu, obrazy związane z życiem i działalnością postaci świętych i męczenników oraz symboliczne, odnoszące się do wydarzeń i osób związanych z wiarą chrześcijańską. Inspiracją do tworzenia tego typu przedstawień było między innymi Pi‑ smo Święte, apokryfy, pisma ojców Kościoła, żywoty świętych, teksty liturgiczne, czy też modlitwy. W tym miejscu należy zaznaczyć, iż chcąc stworzyć obraz czytelny dla innych, przedstawienie musiało zawierać pewien kod, atrybuty i cechy charakteryzujące daną scenę. Zwłaszcza gdy dekoracja ta miała zdobić niewielką płaszczyznę lica kaflo‑ Kafel przedstawiający Matkę Boską Apokaliptyczną oraz głowę św. Woj‑ ciecha nabitą na pal i strzegącego jej orła, Gniezno, około 1490–1495 r. (za: Tomasz Janiak, Kafle gotyckie w zbiorach Muzeum Początków Pań‑ stwa Polskiego w Gnieźnie, Gniezno 2003, s. 81) 12 Kafel przedstawiający scenę Ukrzyżowania, Drezno (Niemcy), XVII w. (za: Torsten Gebhard, Kachelöfen. Mittelpunkt häuslischen Lebens Ent‑ wicklung, Form, Technik, Monachium 1981, nr kat. 147) wego i odbijana była w glinie, której parametry nie pozwalały na zachowanie odpowiedniej precyzji i szczegółów. Tylko wte‑ dy obraz mógł być odpowiednio rozpoznany, zinterpretowany i zrozumiany, a tym samym spełnić swoją rolę jako element sys‑ temu komunikacyjnego, pozwalając na przekazywanie treści, zwłaszcza kiedy większa cześć społeczeństwa była niepiśmienna i nie potrafiła czytać. Obecność motywów religijnych pomagała człowiekowi w wierze, zwłaszcza w chwilach zwątpienia i konieczności sta‑ wania w jej obronie. Ludzie, otaczając się świętymi obrazkami, czuli obecność Boga w swoim życiu, a zarazem dekorując piec tego typu tematami, wyrażali swoje poglądy i potrzeby na płasz‑ czyźnie religijnej. Zabytki dowodzą, iż człowiek w każdym cza‑ sie i epoce potrzebował obrazu i symbolu, aby zrozumieć to co duchowe, nie osiągalne fizycznie, by móc przybliżyć się i móc obcować z Bogiem oraz różnymi aspektami swej wiary. Sceny umieszczane na kaflach zawierały symbole nawiązu‑ jące do słowa pisanego lub mówionego, dzięki czemu odbiorca znający dany tekst mógł bez trudu rozpoznać scenę i zrozumieć jej sens, a tym samym niekiedy przesłanie przekazywane przez właściciela lub fundatora danego pieca kaflowego. W okresie średniowiecza wiele obrazów o charakterze reli‑ gijnym, sakralnym mogło obok dewocyjnego i kontemplacyj‑ nego, mieć charakter edukacyjny. Według średniowiecznych teologów scholastycznych sztuka miała pobudzać do pobożno‑ ści, przypominać przykłady świętych oraz pouczać maluczkich. Zgodnie ze słowami Pawła z drugiego listu do Koryntian „nie‑ widzialne przedmioty Boga stają się zrozumiałe dzięki rzeczom widzialnym; to co niewidzialne można dostrzec dzięki pozna‑ niu obrazu rzeczywistości widzialnych”. W średniowieczu ist‑ niało przekonanie, iż obraz silniej poruszał umysł niż pismo, a przy tym doskonale nadawał się do prezentacji prawd obja‑ www.franciszkanie-bronowice.pl Nie samym chlebem... wionych. Dodatkowo mógł służyć zgodnie ze stanowiskiem Jana z Damaszku („Czym jest księga dla wtajemniczonych w pismo, tym jest obraz dla tych, co pisma nie znają. Czym jest słowo dla słuchu, tym obraz dla wzroku”) oraz Grzegorza Wiel‑ kiego („Dlatego bowiem używa się w kościele malowideł, by ci, którzy czytać nie umieją, patrząc przynajmniej na ściany czy‑ tali to, czego w książkach czytać nie potrafią”) do poznawania pewnych prawd poprzez tych, którzy nie umieli poznawać ich poprzez zgłębianie słowa pisanego. Oczywiście analizując sceny na kaflach piecowych nie jesteśmy jednoznacznie stwierdzić czy dana scena pomagała właścicielowi w modlitwie, w podejmo‑ waniu decyzji, kierowaniu swoim życiem, czy też była sposo‑ bem wyrażenia jego światopoglądu, jego mentalności. Nie da się definitywnie stwierdzić czy dany właściciel pieca rozumiał przesłanie i symbolikę obrazów na piecu, czy celowo i w prze‑ myślany sposób dobierał właśnie taką ikonografię. Wśród motywów zdobniczych na piecach można wymie‑ nić cały szereg związany z mądrościami i przekazami zawarty‑ mi w Starym Testamencie. Zalicza się do nich scena Grzechu Pierworodnego zaczerpnięta z Księgi Rodzaju, przedstawiają‑ ca jeden z najbardziej popularnych tematów wyobrażeń arty‑ stycznych już od średniowiecza. Na kaflach zazwyczaj central‑ nie umieszczano Drzewo Poznania Dobra i Zła, wokół którego opleciony był wąż, symbolizujący szatana, zło, wiodące czło‑ wieka na zatracenie, ku piekłu. Po obu stronach drzewa stali zakrywający swą nagość Adam i Ewa, co wskazywało, że grzech został już popełniony, a zło rozpoczęło swoje istnienie na ziemi. W większości przypadków Adam stoi po prawej stronie drzewa, zaś po lewej, zwanej w tradycji „złą” stroną, znajduje się Ewa, Kafel przedstawiający fragment sceny Zwiastowania, Malbork, początek XVI w. (za: Barbara Pospieszna, Kafle i piece kaflowe w zbiorach Muzeum Zamkowego w Malborku, Malbork 2013, s. 60–61) wrzesień 2014 Kafel przedstawiający scenę Kuszenia Chrystusa, Gniezno, lata 60./70. XV w. (za: Tomasz Janiak, Kafle gotyckie w zbiorach Muzeum Począt‑ ków Państwa Polskiego w Gnieźnie, Gniezno 2003, s. 86) jako przyczyna grzechu. Ciekawym przykładem jest scena, w której drzewo służy również jako gniazdo pelikana karmią‑ cego swe pisklęta. Jest to typowe dla sztuki zestawienie ze sobą tematów ze Starego i Nowego Testamentu. W tym przypadku obraz uświadomić miał widzowi, iż Grzech Pierworodny do‑ prowadził do męczeńskiej śmierci Chrystusa na Krzyżu, będą‑ cej złożeniem ofiary za grzechy ludzkie i odkupienie ich win. Obok opisanego wyżej wymienić można scenę Wypędzenia z Raju, Kaina zabijającego Abla, Ofiary Abrahama, Mojżesza i miedzianego węża, Samsona walczącego z lwem, Jonasza wy‑ pluwanego przez wieloryba czy też Daniela zabijającego smoka. Bardzo liczna była również ikonografia związana z Nowym Testamentem. Wśród jej przykładów na uwagę zasługuje bar‑ dzo popularny motyw Zwiastowania oraz obrazy pasyjne. Po‑ nadto odnaleźć można liczne przykłady przedstawień Narodzin Jezusa, Pokłonu Trzech Króli, Rzezi Niewiniątek, Wniebowstą‑ pienia oraz Koronacji Najświętszej Maryi Panny. W odkrywanym materiale znajduję się również ogromna liczba zabytków ikonograficznych związanych z życiem i męką Jezusa Chrystusa, gdyż właśnie w średniowieczu silnie rozwi‑ jał się kult Chrystusa i Eucharystii. W ostatnich wiekach śre‑ dniowiecza popularne stało się również rozważanie męki Zba‑ wiciela oraz rozpowszechniła się tradycja odprawiania Drogi Krzyżowej. Poszczególne Stacje drogi krzyżowej nie odtwarzały jedynie wydarzeń z ostatnich dni Chrystusa, ale zawierały sym‑ bolikę o religijnym i ponadczasowym przesłaniu. Przeżywanie ostatnich chwil życia Zbawiciela oraz adorowanie obrazków przestawiających te wydarzenia dawały możliwości do rozwa‑ żań medytacyjnych, jako jednej z dróg zbliżających do Boga i do umacniania i większego rozumienia wiary. Do przedsta‑ wień związanych z działalnością i cierpieniem Jezusa zaliczyć można sceny Wjazdu do Jerozolimy, Ostatniej Wieczerzy, Mo‑ dlitwy na Górze Oliwnej, Biczowania, Koronowania cierniem, 13 Nr 77 Nie samym chlebem... Upadku pod Krzyżem, Chusty świętej Weroniki, acheropo‑ jetycznego wizerunku cierpiącego Chrystusa, wreszcie liczne przykłady Ukrzyżowania, Tronu Łaski, Zdjęcie z Krzyża, Pie‑ tę, Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie, sceny zawierające Arma Christi oraz symboliczne ukazujące Tłocznię Mistyczną, oraz Pelikana karmiącego krwią swe młode. Okres średniowiecza i wczesnej nowożytności obfituje rów‑ nież w dekoracje przedstawiające męczenników. Obrazy te cha‑ rakteryzują się występowaniem danego świętego z atrybutem swego męczeństwa. Są to swego rodzaju kreacje stworzone przez ówczesnych wiernych, pomagające czcić pewne postacie, ado‑ rować je podczas modlitwy, jak również zapewniające ochronę przed niebezpieczeństwem, przed zasadzkami i pokusami sza‑ tana oraz stanowiące opiekę duchową i fizyczną dla modlących się. Kult świętych i związana z nim możliwość świętych obco‑ wania odgrywały ogromną rolę w pobożności chrześcijańskiej. Obecność wizerunków świętych patronów na kaflach sta‑ nowi bez wątpienia odzwierciedlenie istnienia danego kultu na danym terenie oraz wnosi o bogactwie przejawów życia religij‑ nego średniowiecznej i wczesno nowożytnej Europy. Wizerunki takie, o charakterze symbolicznym, operujące znakiem za po‑ mocą, którego możliwa była identyfikacja konkretnej postaci, pouczały i przypominały o pewnych postawach religijnych, od‑ grywając ważną rolę w nauczycielskim posłannictwie Kościoła. Obrazy te pokazują nam, że nie tylko męczennicy z pierwszych wieków chrześcijaństwa chcieli dosięgnąć bram nieba i po śmierci obcować z Bogiem. Ludzie chętnie otaczali się święty‑ mi obrazkami, i to tymi szczególnie związanymi z cierpieniem, ażeby tak żyć, by poprzez swe zachowanie zbliżać się do Boga. Jezus Chrystus umierając na krzyżu nauczył, że cierpienie może otrzymać wymiar zbawczy oraz że poprzez nie można w efekcie otrzymać pełnię życia. Na licach kafli umieszczano postacie świętych męczenni‑ ków, kierujących swym życiem wedle słów zawartych w Dru‑ gim Liście do Koryntian (2Kor 4, 8–14). Wymienione wyżej dekoracje potwierdzały niekwestiono‑ waną żywotność znaku krzyża i jego symbolu w religii chrześ‑ cijańskiej, jak również potrzebę współcierpienia z Chrystusem i innymi męczennikami za wiarę. Mogły one obok miniatur w kodeksach, polichromii w kościołach i innych dzieł sztuki zawierać w sobie katechezę i zbiór wskazań moralnych, dostar‑ czając materiału do rozważań i medytacji nad tajemnicami zba‑ wienia. Sztuka miała na celu przywołanie szczególnego cierpienia Chrystusa podczas jego męki w celu jak najgłębszego porusze‑ nia uczuć człowieka, uduchowienia, wywołania głębokich re‑ fleksji, przeżyć, w tym współcierpienia, wzbudzenia żarliwości i przede wszystkim mistycznego zjednoczenia wiernego z Jezu‑ sem. Podsumowując można stwierdzić, iż religia odgrywała ogromną rolę w życiu dawnych społeczeństw. Można również stwierdzić, że ogromną rolę odgrywał kult świętych i medytacja Męki Pańskiej, czego wyrazem były motywy zdobnicze umiesz‑ czane na ścianach pieców oraz innych przedmiotach związa‑ nych z życiem codziennym, jak również nadawanie imion świę‑ tych nazwom ulic i budowanie kościołów pod ich patronatem. Niewątpliwie Kult Świętych odgrywał ogromną rolę od czasów wczesnochrześcijańskich. Liczne znaleziska kafli dekorowane wizerunkami świętych stanowią cenne świadectwo recepcji i rozwoju chrześcijaństwa w Polsce oraz w Europie środkowo‑ ‑wschodniej. Ikonografia na kaflach piecowych stanowi jeden z przejawów istnienia omawianego zjawiska w okresie średnio‑ wiecza i wczesnej nowożytności. Ogromna liczba męczenników chrześcijańskich żyjących według słów Pisma Świętego była świadectwem trwania Królestwa Bożego i panowania Chrystu‑ 14 Odpust parafialny sa nad światem. Obecność ikonografii związanej z żywotami świętych była wyrazem rozwoju kultów danych męczenników oraz miała ogromne znaczenie w samej religii chrześcijańskiej. Występowanie wizerunków męczenników na kaflach pieco‑ wych wiązało się zapewne z brakiem możliwości odbycia piel‑ grzymki do miejsca kultu lub posiadania relikwii danego świę‑ tego, a równocześnie z chęcią obcowania z nimi i modlenia się za ich pośrednictwem do samego Boga (intercessio). Poprzez posiadanie tego typu przedmiotów, można było wyrażać cześć zmarłym obrońcom wiary chrześcijańskiej, ale również traktu‑ jąc je jako swego rodzaju amulety lub talizmany szukać wspar‑ cia i ochrony przed niebezpieczeństwem. Właśnie sztuka, ikonografia, która w łatwy sposób oddzia‑ ływała na odbiorcę wywołując określone odczucia i refleksje, pomagała odnaleźć sens wiary chrześcijańskiej i przybliżała człowiekowi jej znaczenie. Ona pobudzała do modlitwy i po‑ bożności, tłumaczyła prawdy wiary i dogmaty religijne, dostar‑ czając wielu przedstawień dewocyjnych i alegorycznych. Dzięki postawie religijnej, ale również otaczaniu się świętymi obrazka‑ mi – widzialnymi symbolami, kult świętych mógł istnieć i roz‑ powszechniał się na odległe tereny. Dodać należy, że analiza ikonograficzna wybranych przedstawień przybliża nam sferę duchową i potrzeby ludzi w jej zakresie, a tym samym pozwala poznać pewien wycinek życia ówczesnych ludzi – co jest bardzo istotnym aspektem badań nad życiem religijnym i przestrzenią kulturową. Kończąc, należy również zaznaczyć istotną rolę religii w ży‑ ciu ludzi, potrzeby kontaktu ich duszy z Bogiem, co wyraża się między innymi poprzez sztukę, ale także ikonografię na piecach kaflowych. Święte obrazy służyły upamiętnieniu słów i czynów Chrystusa. Ich obecność wyrażała ponadto wiarę w istnienie Je‑ zusa, Matki Boskiej i wszystkich świętych. Jedynie co może zastanawiać człowieka współczesnego, to chęć umieszczania właśnie takich scen na licach kafli pieco‑ wych, jak dalece rozumiane było dane przedstawienie i jego symbolika, jak dalece rozwinięta była świadomość religijna właściciela pieca oraz czy obecność motywów była wynikiem wiary czy też mody na konkretne przedstawienia oraz dostęp‑ nością matryc do ich wytworzenia? Dominika Mazur Z NAUCZANIA OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA Słowo do Polaków w Rzymie Wy, bracia i siostry, jesteście częścią narodu, który był bardzo doświadczany w swojej historii. Naród polski dobrze wie, że aby wejść do chwały, trzeba przejść przez mękę i krzyż (por. Łk 24,26). A wie nie dlatego, że tego się nauczył, wie, ponieważ to przeżył. Św. Jan Paweł II, jako godny syn swej ziemskiej ojczyzny, poszedł tą drogą. Podążał tą drogą w sposób przykładny, przyjmując od Boga całkowite ogołocenie. Dlatego „jego ciało spoczywa w nadziei” (por. Dz 2,26; Ps 16,9). A my? Czy jesteśmy gotowi pójść tą drogą? Czy wy, drodzy bracia i siostry, którzy tworzycie dziś wspólnotę w Rzymie, chcecie pójść tą drogą? Św. Piotr także głosem św. Jana Pawła II mówił do was: „W bojaźni Bożej spędzajcie czas swojego pobytu na obczyźnie” (por. 1P 1,17). To prawda, jesteśmy wędrowcami, ale nie błąkającymi się! Jesteśmy w drodze, ale wiemy, dokąd zmierzamy! Błądzący tego nie wiedzą! Jesteśmy pielgrzymami, ale nie włóczęgami – jak mawiał św. Jan Paweł II. Homilia w polskim kościele św. Stanisława w Rzymie, 4 maja 2014, tydzień po kanonizacji św. Jana Pawła II www.franciszkanie-bronowice.pl Nie samym chlebem... wrzesień 2014 SŁUŻYĆ LUDZIOM TAK, ABY LEPIEJ POZNALI BOGA! Wywiad z Siostrą Miriam Słomczewską – przełożoną i dyrektorką przedszkola przy ul. Sosnowieckiej 12 Kiedy i w jaki sposób trafiła Siostra do Zgromadzenia Franciszkanek Przemienienia Pańskiego? Minęło już kilka lat, a dla mnie wydaje się jakby to było wczoraj. Odkrywanie powołania zaczęło się od pytania, które usłyszałam od katechety w liceum: „Kim jest dla ciebie Jezus?”, które po żmudnych poszukiwaniach przerodziło się w pytanie: „Kim ja jestem dla Jezusa?”. Poznanie prawdziwego Oblicza Boga w życiu doprowadziło mnie jednocześnie do odkrycia kim jestem w Jego oczach. To nie było takie łatwe i automatyczne. Rozmyślając na temat powołania zawsze z wdzięcznością „przyglądam się” wielkim darom otrzymanym od Boga: powołanie do życia, powołanie do wiary i ciągłe budowanie osobistej relacji z Bogiem. Te dwa wymiary ukazały mi moją tożsamość bycia osobą obdarowaną i umiłowaną, ale, jak to powiedział (chyba) M. Quoist, „Nie wystarczy być świadomym życia i go akceptować, trzeba starać się w każdym momencie przekazywać je innym by móc podążać drogą stworzenia i zbawienia” i na fundamencie tej świadomości odkryłam powołanie, aby w pełni oddać swe życie Bogu. Jedynie kiedy wiemy: kim jesteśmy, jacy jesteśmy i co możemy, to wówczas potrafimy zainwestować nasze życie w miłość, czyli w „bycie darem” dla innych. Pochodzę z okolic Brodnicy, przyjechałam do Krakowa, żeby zwiedzić to piękne miasto, ale nie tylko, to była również okazja, aby poznać Siostry, u których miałam nocleg w tym czasie. I to było jedyne Zgromadzenie, które poznałam. Odpowiedź na powołanie nie była dla mnie łatwa. Dopóki patrzyłam na to, co miałam zostawić: dom, przyjaciół, moje plany, nie mogłam się zdecydować, aż ktoś mi powiedział, abym popatrzyła do przodu, na to co mnie czeka – i odnalazłam spokój i moje miejsce w planach Boga. Od blisko 25 lat mieszkacie i pracujecie w Bronowicach. Od początku była to wspólnota międzynarodowa. Jak osobiście odbiera Siostra tego typu zakonne doświadczenie? Bardzo pozytywnie. Jest to bogactwo kulturalne, mamy możliwość poznać nawzajem historię i tradycję naszych narodów. Jest jeszcze jeden pozytywny aspekt życia w międzynarodowej wspólnocie, a mianowicie bliższe poznanie samej siebie. Każda z nas niesie ze sobą wychowanie i mentalność kraju, z którego pochodzi, dlatego taka wspólnota staje się wspaniałą szkołą dialogu, poznania i szacunku. Gdzieś przeczytałam, że droga miłości biegnie przez wysiłek uważania się za takich samych i akceptowaniu swoich różnic. To jest wyzwanie, ale ryzykiem człowieka jest też pozostanie zamkniętym, skoncentrowanym na sobie samym i własnych projektach, uczepionym własnej reputacji i chwały. I nawiązując do wcześniej przytoczonych słów M. Quoista, mogę powiedzieć, że życie ludzkie jest „drogą”, podczas której stajemy się tym kim jesteśmy, znajdujemy własną tożsamość otwierając się na innych. Trzeba nie tylko być, ale być otwartym. Inni pomagają nam zrozumieć kim jesteśmy. Nie zostaliśmy stworzeni by być samotnymi bohaterami, ale podążając drogą jedności nie tylko my zbliżymy się do Boga ale poprzez świadectwo naszego życia zbliżamy również tych, których spotykamy, do których jesteśmy posłane. Od roku jest Siostra przełożoną i dyrektorką przedszkola. Jakie założyła sobie Siostra priorytety w nowej roli? Przytoczę słowa św. Jana Pawła II, który powiedział: „Jestem wędrowcem na tej ziemi i nie odwracam myśli od Twojego Oblicza, które odkrywa przede mną świat. Zapamiętaj serce to spojrzenie, w którym wieczność cała ciebie czeka” – jest to myśl przewodnia, która mi towarzyszy od dawna. Przypomina prawdę naszego „być: tu i teraz”, tzn. bycie pielgrzymami, których celem jest dotarcie do wieczności. Być przełożoną, dyrektorką to funkcje czasowe, to co stawiam sobie za priorytet to pozostanie w prostocie siostrą Miriam. Zadania mi powierzone wymagają wiele starań i odpowiedzialności, i na pewno będę dążyła do kreowania możliwości dalszego rozwoju przedszkola, do tego aby wspólnota wzrastała i żyła duchem św. Franciszka, aby nie zabrakło w nas wciąż nowego entuzjazmu osób konsekrowanych. Wasze przedszkole cieszy się uznaniem i szacunkiem wśród rodziców. Co takiego charakterystycznego wyróżnia je spośród wielu przecież podobnych w Krakowie? To miłe. Edukacja jest jedną z cech naszego apostolatu charakteryzującego nasze Zgromadzenie. W przedszkolu staramy się stworzyć atmosferę ciepła domowego, dzieci czują się jak u siebie. Nasze przedszkole realizuje cele i zadania określone w ustawie o systemie oświaty oraz w duchu wartości i zasad katolickich, a w szczególności w duchu franciszkańskim. Wiele się dzieje u nas: spotkania z ciekawymi ludźmi, występy, różnego rodzaju imprezy. Duży nacisk kładziemy na to, aby edukacja szła w parze z wychowaniem, podtrzymanie tożsamości narodowej, uczeniu miłości do Boga, Ojczyzny i wszystkich ludzi, rozwijaniu szacunku dla rodziców, dla narodów i kultur, przygotowanie dziecka do odpowiedzialnego życia. Dzieciństwo jest niepowtarzalnym okresem, w którym jesteśmy zdolni do czynienia największego dobra – należy je chronić, dlatego ściśle współpracujemy z rodzicami, aby wspólnie budować przyszłość tych młodych ludzi. A przyszłość nie jest teoretyczną zagadką do rozwiązania tylko historią, którą trzeba przeżyć razem. Największe marzenie obecnej Przełożonej? Hm... jest ono nie jedno..., ale cytując Lucy Maud Montgomery, która mówi, że „marzenia zawsze brzmią głupio, gdy się ujmuje je w zwykłe słowa”, pozostawię w tej kwestii nutę tajemniczości... Serdecznie dziękuję za rozmowę Eligiusz Dymowski OFM 15 Nr 77 Nie samym chlebem... Odpust parafialny Z LITURGII KOŚCIOŁA SAKRAMENT NADZIEI I UZDROWIENIA Choroba i cierpienie są zawsze dla człowieka trudnym doświadczeniem. Właściwie każdy z nas, niezależnie od przeżytych swoich lat, płci, statusu materialnego lub społecznego, ma w tym względzie jakieś osobiste doświadczenie. A przecież cierpienie może dotyczyć różnych sfer ludzkiego życia. Można doświadczać cierpienia fizycznego, psychicznego, moralnego i duchowego. Cierpi zwykle cały człowiek, niezależnie od tego, w której sferze tkwi pierwotne źródło jego cierpienia i bólu. Z doświadczenia wiemy, jak choroba zmienia człowieka, jego najbliższych, a nawet całe otoczenie i to pod każdym niemal względem. Jak trudno jest ją przyjąć i zaakceptować, chociażby trwała krótko i niekoniecznie stawała się dodatkowym wyzwaniem w szerokim rozumieniu w dźwiganiu tego trudnego skądinąd krzyża. Powszechnie nie jest akceptowana jakakolwiek myśl o chorobie, fizycznym cierpieniu i śmierci, jako o czymś nieuchronnym. Często próbuje usunąć się tego rodzaju myśli, odrzucając jak najdalej od naszej świadomości. Tymczasem choroba jawi się w naszym życiu w momencie najmniej spodziewanym. Co w takiej chwili robić? Udawać, iż nic się takiego nie wydarzyło? Że to niemożliwe, aby i mnie dopadła taka niesprawiedliwość losu? Wobec zjawiska choroby i cierpienia, które dotykają nas i naszych bliskich, jesteśmy często bezradni jak małe dzieci. Człowiek, nawet dojrzały, zwłaszcza w początkowej fazie konfrontacji z cierpieniem, jest zagubiony i nie potrafi się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Wszystkie więc przeżycia związane z tym niecodziennym stanem emocji i pytań, są zawsze bolesne i nie ma tu czego ani ukrywać, ani tym bardziej lekceważyć czy wyśmiewać. Doskonale rozumiał to Jezus Chrystus, przemierzając biblijną ziemię, uzdrawiając, pocieszając i niosąc ulgę chorym ludziom i ich rodzinom. Wybranym apostołom i uczniom polecił tę samą misję głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu. Stąd też czytamy w Liście św. Jakuba: „Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (5,14–16). Wyznanie grzechów przed kapłanem, przyjęcie Komunii świętej i namaszczenie świętym olejem, jest dla chorego ważnym umocnieniem i duchowym ratunkiem. Sakrament Namaszczenia może przyjąć każdy chory, jeśli choroba zagraża jego życiu, jest długotrwała lub jeśli ochrzczony jest w podeszłym wieku lub w innym stanie zagrożenia życia.. Zwyczajnie jest udzielany w domu chorego w każdym czasie. Chore dzieci mogą otrzymać ten sakrament, jeżeli mają przynajmniej ogólną świadomość dokonujących się czynności. Chorzy, którzy utracili przytomność, mogą otrzymać namaszczenie, jeżeli przypuszcza się, że poprosiłby chory o ten sakrament. Natomiast przypadku, jeśli już nastąpiła śmierć biologiczna, sakramentu udzielać nie można. Nigdy też nie należy zwlekać z poproszeniem kapłana, aby udzielił tego sakramentu osobie cierpiącej, gdyż niesie on w chorobie łaskę umocnienia i uzdrowienia. Ponadto, w miarę możliwości, należy uświadomić osobie chorej konieczność przyjścia kapłana i cel tych odwiedzin. To zawsze jest wyjątkowe spotkanie z uzdrawiającym Chrystusem w osobie kapłana. Na taką chwilę trzeba też odpowiednio się przygotować. Na stole, nakrytym białym obrusem, należy postawić krzyż, zapalone świece, wodę święconą, a na talerzyku odrobinę waty lub innego środka higienicznego. Stąd też pouczenie św. Jakuba Apostoła na temat zachowania uczniów Chrystusa w sytuacji, gdy ktoś wśród nich zachoruje, jest bardzo praktyczne. Chory nie może być nigdy pozbawiony tego właśnie sakramentu dla niego ustanowionego. To prawda, że wielu osobom sakrament ten wydawał się bardzo odległy choćby z tej przyczyny, iż przylgnęło do niego fałszywe określenie: „ostatnie namaszczenie”, 16 czyli to, po którym właściwie już nic nie można robić, a jedynie tylko czekać na śmierć. Dobrze, iż zmieniła się w tej kwestii zarówno nasza mentalność, jak i zrozumienie w kwestii udzielania i przyjmowania sakramentu chorych. Dziś już nikogo nie dziwi, że osoby chore, cierpiące lub w podeszłym wieku świadomie poproszą o ten sakrament. Namaszczenie chorych nie jest więc sakramentem przeznaczonym tylko dla tych, którzy znajdują się w niebezpieczeństwie utraty życia. Zatem pora na przyjęcie tego sakramentu jest zawsze wtedy, gdy wiernym zaczyna grozić każde niebezpieczeństwo śmierci z powodu choroby lub zwyczajnej starości. Jeśli chory, który został namaszczony, odzyskał zdrowie, w przypadku nowej ciężkiej choroby, może ponownie przyjąć ten sakrament. Jest rzeczą stosowną przyjąć sakrament namaszczenia chorych na przykład przed trudną operacją. Odnosi się to także do osób starszych, u których pogłębia się fizyczna słabość. Kapłan wezwany do chorego, który jednak w międzyczasie już umarł, będzie błagał Boga, aby uwolnił zmarłego od grzechów i przyjął litościwie do swego Królestwa. Natomiast namaszczenia chorych nie będzie udzielać, gdyż podobnie jak pozostałe sakramenty, tak i ten jest wyłącznie dla żywych. Przy wątpliwościach, czy chory naprawdę zmarł, kapłan może udzielić tegoż sakramentu warunkowo. Tym niemniej nikomu z domowników nie wolno na kapłanie tego wymuszać. Ksiądz jest szafarzem sakramentu chorych i on wie, jak go ważnie i godziwie sprawować. Szczególny dar Ducha Świętego Pierwszą łaską sakramentu namaszczenia chorych jest łaska umocnienia, pokoju i odwagi, by przezwyciężyć trudności związane ze stanem ciężkiej choroby lub niedołęstwem starości. Ta łaska jest darem Ducha Świętego, który odnawia ufność i wiarę w Boga oraz umacnia przeciw pokusom złego ducha, przeciw pokusie zniechęcenia i trwogi przed śmiercią. Wsparcie Pana przez moc Jego Ducha ma prowadzić chorego do uzdrowienia duszy, a także do uzdrowienia ciała, jeśli taka jest wola Boża. ponadto, „jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5,15). Zjednoczenie z męką Chrystusa Przez łaskę tego sakramentu chory otrzymuje siłę i dar głębszego zjednoczenia z męką Chrystusa. Jest on w pewien sposób konsekrowany, by przynosić owoc przez upodobnienie do odkupieńczej śmierci Zbawiciela. Cierpienie – następstwo grzechu pierworodnego – otrzymuje nowe znaczenie: staje się uczestnictwem w zbawczym dziele Jezusa. Przygotowanie chorego Najważniejszy udział w niesieniu ulgi choremu mają zawsze najbliżsi. To właśnie rodzina, krewni, prawdziwi przyjaciele oraz inni, którzy z jakiegokolwiek tytułu podjęli się opieki nad chorym, mają obowiązek moralny w porę poprosić kapłana, aby przybył udzielić mu namaszczenia. Poza tym to oni winni chorego na to spotkanie przygotować. W pierwszym rzędzie, o ile to konieczne, należy wyjaśnić, że prosząc o sakrament wcale nie sugerujemy mu, iż jego życie na ziemi już się kończy. Gdybyśmy zaś przeczuwali, iż faktycznie może i to wkrótce nastąpić, tym bardziej z miłości do bliźniego i w imię wiary w prawdę o życiu wiecznym trzeba mu ułatwić przejście z tego świata na tamten ze spokojnym sumieniem. Oprócz serdecznej rozmowy nasza rola może wiązać się również www.franciszkanie-bronowice.pl Nie samym chlebem... z pomocą w zrobieniu rachunku sumienia. Czasami konieczne będzie także wspólne wzbudzenie żalu za grzechy. Jeśli chory zażywa lekarstwa albo nawet musi częściej spożywać posiłki, trzeba go uspokoić, że w jego szczególnej sytuacji może skorzystać z dyspensy od obowiązku zachowywania godzinnego postu eucharystycznego przed planowanym przyjęciem komunii świętej. Przygotowanie mieszkania Przede wszystkim należy tak wszystko przygotować, aby osoba chora mogła się czuć dobrze i nie krępować z żadnego prozaicznego powodu. Stół, na którym kapłan położy święte oleje oraz Najświętszy Sakrament Ciała Chrystusa, należy przykryć białym obrusem. Na środku, podobnie jak podczas kolędy, ustawiamy krzyż, a obok zapalamy świece. Jeśli dysponujemy wodą święconą, wlewamy ją do naczynia i wraz z kropidłem również umieszczamy na stole, aby kapłan mógł poświęcić pokój chorego. Często duszpasterze dysponują własnym kropidłem z wodą święconą, więc nie wpadajmy w panikę, gdybyśmy o tym zapomnieli. W żadnym wypadku nie wolno do resztki wody święconej dolewać innej, na przykład z kranu, licząc, że się jakoś „samo poświęci”. Powiadomienie kapłana Najlepiej przyjść po kapłana osobiście. Można też prośbę skierować przez telefon, ale wówczas nie dziwmy się, gdy duszpasterz poprosi o podanie danych osobistych oraz numeru telefonu i za chwilę do nas oddzwoni – musi mieć pewność, z kim rozmawia. Rozmowę zaczynamy od przedstawienia się. Potem podajemy imię i nazwisko chorego oraz jego adres zamieszkania. Informujemy również wyraźnie, czy chory jest nieprzytomny czy nie – od tego zależy, czy ksiądz zabiera ze sobą komunię świętą, czy tylko same oleje. O inne szczegóły nie musimy się martwić. Jeżeli ksiądz uzna za konieczne uzyskanie dodatkowych informacji, sam o nie zapyta. Jeśli osobiście powiadamiamy księdza, może się zdarzyć, że poprosi, aby zaczekać i towarzyszyć mu w drodze do domu chorego. Starajmy się wówczas raczej iść lub jechać w ciszy (zwłaszcza, gdy ksiądz niesie Pana Jezusa w komunii świętej). Naszym zadaniem jest wtedy wskazanie najkrótszej drogi z kościoła do miejsca pobytu chorego. Zachowanie rodziny chorego w trakcie wizyty księdza Ponieważ sakrament namaszczenia chorych ma charakter wspólnotowy, więc powinni w nim uczestniczyć wszyscy domownicy obecni w tym czasie w mieszkaniu. Dlatego też, gdy usłyszymy lub zobaczymy, że ksiądz już nadchodzi, winniśmy przerwać inne zajęcia i oczekiwać kapłana w ciszy i spokoju. W sytuacji, gdy kapłan przychodzi do chorego, niosąc Pana Jezusa w komunii świętej, wszyscy na chwilę przyklękamy przynajmniej na jedno kolano. Następnie wspólnie z księdzem przechodzimy do pokoju, gdzie oczekuje chory, i tam czynnie uczestniczymy w całym obrzędzie. Chodzi o wspólną, głośną modlitwę i wyraźne odpowiedzi na wezwania duszpasterza. Chorego pozostawiamy sam na sam z kapłanem tylko na moment spowiedzi sakramentalnej. Wychodzimy wówczas do sąsiednich pomieszczeń i pozostajemy tam w modlitewnym skupieniu (nie włączamy telewizora, komputera czy radia) aż ponownie nie zostaniemy poproszeni na ciąg dalszy sakramentu. Czynności po zakończeniu obrzędów w domu chorego Zaraz po namaszczeniu chorego ksiądz – jeśli uzna to za potrzebne – może poprosić o ciepłą wodę do umycia rąk. Na pewno dobrze jest mieć także przygotowaną szklankę z wodą, aby dać choremu do popicia, o ile ten miałby kłopoty z przełykaniem, a więc w tym wypadku ze spokojnym przyjęciem komunii świętej. Warto zapytać księdza, jaką zadał pokutę, aby móc ją potem choremu przypomnieć, a nawet wraz z nim ją odprawić. Jeśli nie wrzesień 2014 zrobiliśmy tego wcześniej, to właśnie teraz możemy dać duszpasterzowi kartkę z imieniem i nazwiskiem chorego. Gdy chory powróci do zdrowia, dobrze będzie poradzić mu, aby złożył Bogu należyte podziękowanie za otrzymaną łaskę sakramentalną na przykład przez uczestnictwo w dziękczynnej Mszy świętej. Natomiast gdyby chory nie mógł tego uczynić osobiście, zastąpmy go w tym sami. Pamiętajmy o pochwale, jaką Jezus skierował do Samarytanina, który jako jedyny z dziesięciu uzdrowionych trędowatych okazał Mu wdzięczność (por. Ewangelia św. Łukasza 17, 11–19). Katechizm Kościoła Katolickiego „O namaszczeniu chorych” „Kościół wierzy i wyznaje, że wśród siedmiu sakramentów istnieje jeden specjalnie przeznaczony do umocnienia osób dotkniętych chorobą – namaszczenie chorych” (1511). „Sakramentu namaszczenia chorych udziela się chorym, namaszczając ich na czole i dłoniach olejem z oliwek lub stosownie do okoliczności innym olejem roślinnym, należycie poświęconym, wymawiając tylko jeden raz następujące słowa: «Przez to święte namaszczenie niech Pan w swoim nieskończonym miłosierdziu wspomoże ciebie łaską Ducha Świętego. Pan, który odpuszcza ci grzechy, niech cię wybawi i łaskawie podźwignie»„ (1513). „Tylko kapłani (biskupi i prezbiterzy) są szafarzami namaszczenia chorych. Obowiązkiem duszpasterzy jest pouczenie wiernych o dobrodziejstwach tego sakramentu” (1516). „Pierwszą łaską sakramentu namaszczenia chorych jest łaska umocnienia, pokoju i odwagi, by przezwyciężyć trudności związane ze stanem ciężkiej choroby lub niedołęstwem starości” (1520). „Przez łaskę tego sakramentu chory otrzymuje siłę i dar głębszego zjednoczenia z męką Chrystusa” (1521). „Chory przez łaskę tego sakramentu przyczynia się do uświęcenia Kościoła i do dobra wszystkich ludzi, dla których Kościół cierpi i ofiaruje się przez Chrystusa Bogu Ojcu” (1522). „Namaszczenie chorych dopełnia rozpoczęte przez chrzest dzieło naszego upodobnienia się do misterium Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. Jest ono ostatnie w szeregu świętych namaszczeń, które wyznaczają etapy życia chrześcijanina: namaszczenie przy chrzcie wycisnęło na nas pieczęć nowego życia; namaszczenie przy bierzmowaniu umocniło nas do życiowej walki. To ostatnie namaszczenie otacza koniec naszego ziemskiego życia jakby ochroną, zabezpieczającą nas na ostatnią walkę przed wejściem do domu Ojca” (1523). Często zapominamy o istotnym znaczeniu sakramentów dla naszego zbawienia. Stają się one niejednokrotnie przeszkodami, chcielibyśmy je omijać (jak np. sakrament pokuty i pojednania), uważamy je za niepotrzebne, nie rozumiemy ich znaczenia. Co raz powszechniejsze są przejawy indyferentyzmu religijnego, od którego jest już tylko krok do agnostycyzmu i nihilizmu. Z tego powodu powszechnie zamiast „chrztu” mamy „chrzciny” i rodzinną biesiadę, gimnazjalistów „zmusza” się do przyjęcia bierzmowania ze względu na potrzebę zdobycia odpowiedniego zaświadczenia, pierwsza Komunia św. jest okazją do zorganizowania pokazu mody „komunijnej” i wystawnego przyjęcia, a sakrament namaszczenia chorych jest nazywany „ostatnim namaszczeniem”, po przyjęciu którego człowiek od razu umiera. Kościół zawsze ogarniał chorych, ubogich i cierpiących szczególną troską. Otrzymał także od Chrystusa zadanie uzdrawiania chorych, które nieustannie stara się wypełniać przez opiekę nad chorymi oraz modlitwę zanoszoną do Boga za cierpiących. Ofiara składana przez chorych wydaje wiele owoców w Kościele, zaś sami cierpiący przyczyniają się w największej mierze do głębokiego zjednoczenia całej wspólnoty z Chrystusem Zbawicielem. Dlatego cała wspólnota kościelna ze swej strony powinna na wszelkie sposoby wspomagać chorych również z wdzięczności za dobrodziejstwa, jakich i ona sama od nich doznaje (por. Jan Paweł II, „Namaszczenie chorych w Kościele – wspólnocie kapłańskiej i sakramentalnej”, Katecheza Ojca Świętego z dnia 29 kwietnia 1992 r.). Opr. Red. 17 Nr 77 Nie samym chlebem... Odpust parafialny KALENDARZ DUSZPASTERSKI PAŹDZIERNIK–LISTOPAD 2014 1.10. Wspomnienie św. Teresy od Dzieciątka Jezus, dziewicy i doktora Kościoła. O godz. 1730 – rozpoczęcie nabożeństw różańcowych 2.10. Wspomnienie Świętych Aniołów Strożów 3.10. Pierwszy Piątek Miesiąca – odwiedziny chorych w parafii od godz. 830. Ostatni dzień nowenny przed uroczystością św. Franciszka z Asyżu. Po Mszy św. wieczornej – nabożeństwo „Transitus” 4.10. Uroczystość św. Ojca Franciszka, diakona i założyciela trzech zakonów. W naszym kościele – śluby wieczyste braci. 7.10. Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Różańcowej 9.10. W archidiecezji krakowskiej święto św. Wincentego Kadłubka, biskupa 12.10. Dzień Papieski. Okolicznościowa zbiórka na Dzieło Nowego Tysiąclecia – żywy pomnik pontyfikatu Wielkiego Naszego Rodaka Jana Pawła II 14.10. Dzień Edukacji. Modlitwy w intencji nauczycieli i wychowawców 15.10. Wspomnienie św. Teresy od Jezusa, dziewicy i doktora Kościoła 16.10. Wspomnienie św. Jadwigi Śląskiej. Rocznica wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową 18.10. Święto św. Łukasza Ewangelisty – święto patronalne pracowników Służby Zdrowia 19.10. Rocznica męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Rozpoczęcie Tygodnia Misyjnego 20.10. Uroczystość św. Jana Kantego, kapłana, głównego patrona miasta Krakowa i archidiecezji, patrona uczonych i wykładowców 22.10. Wspomnienie św. Jana Pawła II, papieża 23.10. Wspomnienie św. Jana Kapistrana, kapłana 26.10. Uroczystość rocznicy poświęcenia własnego kościoła. Zmiana czasu letniego na zimowy – przesunięcie wskazówek zegara o 1 godzinę do tyłu (z 3 na 2) 28.10. Święto św. Apostołów, Szymona i Judy Tadeusza 31.10. Zakończenie nabożeństw różańcowych 01.11. Uroczystość Wszystkich Świętych – godz. 1400 – procesja na cmentarzu (prosimy o liczny udział) – godz. 1430 – Msza św. za wszystkich zmarłych spoczywających na naszym cmentarzu Pasternik 02.11. Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych (Dzień Zaduszny) 03.11. Wspomnienie Zmarłych Braci, Sióstr, Rodziców, Krewnych i Do- 18 broczyńców Zakonu Serafickiego. Do 8 listopada za nawiedzenie cmentarza można zyskać odpust zupełny za zmarłych 04.11. Wspomnienie św. Karola Boromeuszka, biskupa 7.11. Pierwszy Piątek Miesiąca – odwiedziny chorych w parafii od godz. 830 08.11. Wspomnienie bł. Jana Dunsa Szkota, kapłana 09.11. Święto rocznicy poświęcenia Bazyliki Laterańskiej. Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. W ten sposób „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” chce uwrażliwić nas na problem wolności religijnej, jako jednego z podstawowych praw człowieka 10.11. Wspomnienie św. Leona Wielkiego, papieża i doktora Kościoła 11.11. Wspomnienie św. Marcina z Tours, biskupa. W tym dniu przypada 96. rocznica odzyskania przez Polskę Niepodległości – Modlitwy za Ojczyznę 12.11. Wspomnienie św. Jozafata, biskupa i męczennika 13.11. Wspomnienie Świętych Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna – Pierwszych Męczenników Polskich 17. 11. Święto św. Elżbiety Węgierskiej, zakonnicy, patronki Franciszkańskiego Zakonu Świeckich – odpust zupełny dla członków FZŚ 18.11. Wspomnienie bł. Karoliny Kózkówny, dziewicy i męczennicy, patronki Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży 19.11. Wspomnienie bł. Salomei, zakonnicy 20.11. Wspomnienie św. Rafała Kalinowskiego, kapłana 21.11. Wspomnienie Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny 22.11. Wspomnienie św. Cecylii, dziewicy i męczennicy. Modlitwy za organistów oraz członków chórów parafialnych i scholi 23.11. Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. Święto patronalne Akcji Katolickiej oraz Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży 26.11. Wspomnienie św. Leonarda z Porto Maurizio, kapłana 27.11. Wspomnienie św. Franciszka Antoniego Fasaniego, kapłana 29.11. Święto Wszystkich Świętych Zakonu Serafickiego. Pierwszy dzień Nowenny przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia NMP. Godz. 1730 – Godzinki o Niepokalanym Poczęciu NMP. Koniec roku liturgicznego 2013/2014 30.11. Pierwsza Niedziela Adwentu. We wszystkie dni do Wigilii Bożego Narodzenia, z wyjątkiem niedziel i uroczystości, odprawiana jest w naszym kościele o godz. 1800, Msza św. o Matce Bożej, zwana roratnią Jasmina Trojanowska‑Korcala Anna Jachimska * *** Nie chodź po łące, Bo w wysokiej trawie Możesz rozdeptać żuka, Śpiącego beztrosko. I nie chodź po lesie, Bo łamiąc gałązkę Spłoszyć możesz łanię Karmiącą swe młode. Nie chodź też po górach, Bo strącony kamień Zranić może ludzi, Kroczących za tobą. Idź... Po wodzie. Kiedy usta milczą Słyszę głos Z wysoka Bicie miłosiernego serca Widzisz Panie Marność i udręki moje Idziesz do mnie Ty Potężny Bóg A ja trwam w zachwycie Jakbym bryzę spokojną przyjmowała Stojąc u drzwi wody nieogarnionej Dziekuję www.franciszkanie-bronowice.pl Nie samym chlebem... wrzesień 2014 KOMUNIKAT DLA MIESZKAŃCÓW BRONOWIC Szanowni mieszkańcy naszej wspólnej dzielnicy – Bronowic Wielkich. Ponieważ wielu z nas, mieszkańców Bronowic potwierdza, że są wśród nas truciciele, spalający śmieci i odpady w domowych paleniskach, co skutkuje – po pierwsze zadymieniem powietrza, które nieraz utrudnia oddychanie, ale co najgorsze – powoduje wdychanie przez nas, mieszkańców, toksycznych związków chemicznych, które powodują ciężkie choroby układu oddechowego, krążenia aż po nowotwory włącznie. Ciężkie opary spalenizny i swąd palonych plastików często czuć w nocy, kiedy wielu z nas udaje się do snu i otwiera okna, aby dostarczyć świeżego powietrza naszym dzieciom i sobie. Apelujemy o rozsądek i troskę o zdrowie nasze i naszych dzieci!!! Ci, którzy dopuszczają się tego procederu muszą mieć świadomość, że zatruwają nasze środowisko: powietrze, glebę, rośliny a także warzywa i owoce, jakie hodujemy w naszych ogrodach na wiele lat. Czy naprawdę nie żal Wam bezbronnych dzieci i ludzi już schorowanych, których przez swoją głupotę skazujecie na cierpienie a czasem śmierć? Dla zasady informujemy, że spalanie plastików i śmieci jest ścigane i karane przez służby miejskie. Wszystkim, którym zależy na zdrowiu i bezpieczeństwie nas wszystkich mieszkających w Bronowicach zachęcam do niepozostawania obojętnym, kiedy z komina sąsiada wydobywa się ciemny, gęsty, żółtawy lub brązowy cuchnący i gryzący dym. Wzywajcie dniem i nocą potrzebne służby (NR ALARMOWY STRAŻY MIEJSKIEJ – 986), wychodźcie z domu w poszukiwaniu truciciela i przestępcy, alarmujcie pozostałych sąsiadów. Tylko własną aktywnością możemy ratować siebie i nasze dzieci przed skutkami ludzkiej nieodpowiedzialności i głupoty. Tu może być Twoja reklama tel. 12 637 55 96, tel. kom. 0662 380 402 Z GABLOTY PARAFIALNEJ PORZĄDEK NABOŻEŃSTW W KOŚCIELE: Msze święte w niedziele: 7.00, 9.00 (dla młodzieży), 10.30 (dla dzieci),12.00 (suma), 18.00. Msze święte w dni powszednie: 7.00, 18.00 W uroczystości i święta nieobowiązkowe dodatkowa Msza święta o godz. 9.00. Nabożeństwa okresowe: 17.30 Spowiedź podczas każdej Mszy świętej. Odwiedziny chorych – I piątek miesiąca od godz. 8.30 Kancelaria parafialna czynna w poniedziałki, środy i piątki w godzinach 18.00–19.30 tel. 12 637 55 96, tel. kom. 0662 380 402, e-mail: [email protected], http: //www.franciszkanie-bronowice.pl/ Konto parafii: Krakowski Bank Spółdzielczy, nr 73 8591 0007 1040 0598 1098 0001 Redakcja biuletynu: o. Eligiusz Dymowski (red. nacz.), o. Stanisław Mazgaj, o. Wacław Michalczyk, Barbara Mikuszewska-Kamińska, Małgorzata Palimąka, Agnieszka Konik-Korn, Marcin Konik-Korn, Zofia Rogowska, Marcin Herzog (red. techn.) Adres do korespondencji: Klasztor OO. Franciszkanów, ul. Ojcowska 1, 31-344 Kraków, tel. 12 637 55 96, 12 626 46 40 Wszystkich sympatyków i chętnych do współpracy przy redagowaniu niniejszego biuletynu zachęcamy do nadsyłania propozycji i ewentualnych materiałów do druku oraz prosimy o kontakt pod adresem mailowym: [email protected] 19 Nr 77 Nie samym chlebem... Odpust parafialny Ł A M I G Ł Ó W K I DLA MAŁEJ I DUŻEJ GŁÓWKI A! UWAG A OD NAGR Po rozwiązaniu krzyżówki odczytaj pionowo w pogrubionych kratkach hasło. Przy odgadywaniu poszczególnych wyrazów pomocne mogą być aktualny i poprzednie numery naszego biuletynu parafialnego. ROZWIĄZANIA PROSIMY NADSYŁAĆ na adres parafii lub ODDAWAĆ w kancelarii parafialnej w zaklejonych kopertach do 31.10.2014 roku KONIECZNIE z podaniem IMIENIA, NAZWISKA oraz ADRESU lub TELEFONU. Spośród prawidłowych odpowiedzi (wystarczy podać hasło) rozlosujemy nagrodę, bogato ilustrowaną książkę zatytułowaną Historia Polski. Tysiąc lat burzliwych dziejów. Oprac. MH 1. Polskim jest Orzeł Biały 1 2 2. W tytule jednej z części Trylogii Henryka Sienkiewicza 3 3. Czasem w pełni, czasem w nowiu 4. Duże miasto w centralnej Polsce 4 5. W czerwcu nasza parafia otrzymała Jej relikwie 5 6. „Dyrektor” parafii 6 7. Popularne określenie Polaków mieszkających poza granicami kraju 7 8 8. Biało‑czerwona tkanina Hasło krzyżówki zamieszczonej w poprzednim numerze naszego biuletynu brzmiało: „RELIKWIARZ”. Nagrodę – album Ojcze Błogosławiony autorstwa bpa Józefa Zawitkowskiego ze zdjęciami Grzegorza Gałązki otrzymuje p. Agata Krawczyńska. GRATULUJEMY! Wszystkim uczestnikom konkursu serdecznie dziękujemy za udział! W A RTO P R Z E C Z Y T A Ć Książki zazwyczaj dostępne są w bibliotece przy ul. Ojcowskiej 27 (za sklepem) Bogdan Chazan, Prawo do życia. Bez kompromisu rozmawia Maciej Müller. Kraków 2014, ss. 166. W przeprowadzonej rozmowie profesor odpiera niesłuszne zarzuty, opisuje przypadek i odmowę zabiegu aborcyjnego. Jest symbolem bezkompromisowej walki o prawo do życia dzieci nienarodzonych. Podejmuje i wyjaśnia szczegółowo zagadnienia antykoncepcji, diagnostyki prenatalnej, aborcji i klauzuli sumienia. Książkę polecam młodym ludziom wkraczającym w dorosłe życie. Profesor definiuje swoje przekonania: „Człowieka trzeba postrzegać jako całość. Duszę i ciało jednocześnie”, pracę lekarza określa mianem apostolstwa wobec człowieka. BMK 20 Eric‑Em‑ manuel Schmitt, Tajemnica pani Ming, Kraków 2014, ss. 77. Książka z cyklu „Opowieści o niewidzialnym” autorstwa znanego pisarza (Oskar i pani Róża) dotyka tajemnic ludzkiej duszy, wrażliwości i emocji rządzących życiem. Pani Ming snuje porcelanową opowieść o swoim macierzyństwie. Autor zaskakuje czytelnika niespodziewanym zakończeniem. Książka mądra i piękna. BMK Michel‑ le Giulio Masciarelli, Tajemnica Manopello. Mała teologia oblicza Jezusa. Po‑ znań 2009, ss. 139. W Manopello znajduje się sanktuarium Świętego Oblicza, a w nim niezwykła relikwia – wizerunek twarzy Chrystusa, utrwalony na najcenniejszym materiale czasów starożytnych – bisiorze. Wykazano idealne nakładanie się jego z całunem turyńskim. Wizerunek Chrystusa charakteryzuje ogromna dobroć i miłosierdzie. Jako zakończenie umieszczono modlitwę papieża Benedykta XVI do Świętego Oblicza Chrystusa. BMK