nie zwracaj na mnie uwagi

Transkrypt

nie zwracaj na mnie uwagi
Juliusz Kurkiewicz
Nie zwracaj na mnie uwagi
żeby odczytać zapisane na nich imiona i nazwiska ich dawnych żydowskich mieszkańców. Są też daty ich narodzin, a także daty wywozu do
obozów. To skromny, a przecież przejmujący gest zachowywania w pamięci poszczególnych imion, losów. Podobnie skromna, choć niezwykle
przejmująca, jest książka Ewy Kuryluk, świadectwo „elokwencji rzeczy
niemych”.
JULIUSZ KURKIEWICZ
NIE ZWRACAJ NA MNIE UWAGI
Alice Munro, „Uciekinierka”. Tłum. Alicja Skarbińska-Zielińska. Warszawa, Dwie Siostry, 2009, s. 400.
78-letnia dziś Kanadyjka Alice Munro jest
w Polsce pisarką niemal zupełnie nieznaną.
Mistrzyni jednego gatunku — opowiadania —
osiągnęła w nim, mimo zastosowania bardzo
prostych środków — efekt takiej głębi i złożoności, że bez wahania można ją ustawić w rzędzie
największych mistrzów gatunku, obok Tołstoja
i Czechowa. Ten zestaw nazwisk nie jest ani przesadzony, ani przypadkowy. Psychologiczna
dociekliwość, bezgraniczna empatia wobec
bohaterów (tzw. zwykłych ludzi), dyskretnie
zarysowane, choć istotne tło społeczne, prostota
języka i — przede wszystkim — wiara w obiektywny, uniwersalny wymiar
literatury, mimo osadzenia historii w konkretnym pejzażu geograficzno-kulturowym, przywodzą na myśl mistrzów rosyjskiej prozy, czyniąc Munro
jednym z najciekawszych zjawisk współczesnej literatury anglosaskiej.
Najważniejszy wniosek płynący z lektury Munro jest następujący — literatura realistyczna żyje, a jej możliwości wcale nie zostały wyczerpane.
Munro urodziła się w kanadyjskiej prowincji Ontario. Jej ojciec był
właścicielem lisiej fermy, matka — nauczycielką. Studiowała na
University of Western Ontario, równocześnie pracując m.in. jako kelnerka, bibliotekarka, a nawet zbieraczka tytoniu. Porzuciła uniwersytet na
201
Juliusz Kurkiewicz
Nie zwracaj na mnie uwagi
początku lat pięćdziesiątych, gdy poznała swego pierwszego męża, i wraz
z nim przeprowadziła się do Kolumbii Brytyjskiej. W latach siedemdziesiątych, wraz z drugim mężem, powróciła do Ontario, gdzie mieszka do
dziś. Wykładała gościnnie na wielu kanadyjskich uczelniach. Trzykrotnie
uhonorowana Nagrodą Literacką Gubernatora — najważniejszym
kanadyjskim wyróżnieniem literackim — w tym roku otrzymała też
Międzynarodową Nagrodę Bookera za całokształt twórczości. Raz na
kilka lat ogłasza kolejny tom opowiadań, niemal nie udziela wywiadów.
W Polsce ukazał się tylko jeden jej zbiór — Uciekinierka z 2004 roku.
Fabuły opowiadań Munro na pierwszy rzut oka wydają się banalne.
W tytułowej Uciekinierce nieszczęśliwa w związku kobieta postanawia,
pod wpływem znajomej, uciec od życiowego partnera, ale ostatecznie
wraca do domu. Trzy kolejne opowiadania tomu (Szansa, Wkrótce,
Milczenie) opowiadają historię jednej bohaterki na przestrzeni
kilkudziesięciu lat. Juliet poznajemy jako zakompleksioną, niepewną
siebie absolwentkę filologii klasycznej, gdy wyrusza w okolice Vancouver,
w odwiedziny do mężczyzny, poławiacza krabów poznanego przypadkowo w pociągu jakiś czas wcześniej. Gdy dociera na miejsce, okazuje się,
że właśnie skończyła się stypa po śmierci jego żony. W kolejnej odsłonie
tworzą już rodzinę, mają córeczkę. Juliet odwiedza wraz z nią rodziców,
którzy pod wpływem konserwatywnego, prowincjonalnego środowiska
usiłują zmusić ją do ślubu. W trzecim opowiadaniu Juliet mieszka samotnie w mieście i robi karierę w telewizji. Jej rodzice już nie żyją, mąż zginął
jakiś czas temu, a córka znikła z horyzontu, najpierw w ośrodku alternatywnej duchowości, a potem gdzieś na szerokim świecie. Po jakimś czasie
okazuje się, że córka założyła rodzinę, ma męża, kilkoro dzieci i prowadzi
konserwatywne życie, od którego przed laty uciekła matka.
W Namiętności pochodząca z biednego domu bohaterka pracuje
w trakcie wakacji w miejscowości letniskowej, gdzie poznaje zamożną,
inteligencką rodzinę. Wiąże się przelotnie z należącym do niej
chłopakiem. Choć zostaje bardzo ciepło przyjęta w jego domu, do ślubu
nie dochodzi — między bohaterami nie ma tytułowej namiętności.
W Winach małżeństwo wraz z córką wyprowadza się z miasta na prowincję, a ich życie budzi ciekawość nieznajomej (jak się okazuje — biologicznej matki ich adoptowanej, tragicznie zmarłej przed laty córeczki).
W Sztuczkach opiekująca się chorą siostrą bohaterka traci szansę na
miłość, a po wielu latach okazuje się, że zawinił przypadek. Moce splatają losy kilkorga znajomych, w tym upośledzonej dziewczyny obdarzonej
paranormalnymi zdolnościami, na przestrzeni kilku dekad — od lat
dwudziestych do sześćdziesiątych.
Streszczenie pozwala co najwyżej stwierdzić, że proza Munro żywi się
zwyczajnymi, niekiedy nawet ocierającymi się o melodramatyczną sztampę, sprawami. Ale gdy czytamy każde opowiadanie z osobna, najbardziej
202
Juliusz Kurkiewicz
Nie zwracaj na mnie uwagi
elementarne motywacje bohaterów — pożądanie, miłość, zazdrość, tęsknota, resentyment — wydają się z każdą stroną coraz bardziej złożone
i mniej oczywiste. Munro nie wykłada od razu wszystkich kart na stół.
Lekturze jej opowiadań towarzyszy specyficzny suspens — jej
bohaterowie wciąż nas zaskakują. Prawda o nich ciągle nam się wymyka
— pod bezwzględnością kryje się niepewność i kruchość, pod oddaniem
— pragnienie dominacji, pod egoizmem — miłość, pod tyranią — słabość.
Munro jest blisko swych bohaterów, patrzy na nich z łagodną ironią,
pozbawioną okrucieństwa czy bezwzględności. Co miał na myśli ktoś, kto
napisał o Munro, że każde z jej opowiadań jest bardziej gęste niż niejedna
powieść? Nie tylko językową ekonomię, stosowanie zasady „minimum
słów, maksimum treści”. W centrum zainteresowań Munro leży teatr
społeczny — przepaść dzieląca to, kim jesteśmy, od tego, jak chcemy być
postrzegani przez innych; wszystkie nasze małe gierki, przebrania i ucieczki; w końcu unikalne momenty epifanii, w których dochodzi do zrzucenia
masek, rozpoznania, a niekiedy także porozumienia. Ale intymnej zażyłości z bohaterami, spojrzeniu mikro na pozornie nieważne przedmioty,
słowa, odruchy towarzyszy u Munro spojrzenie makro — nieciągła, poszatkowana, często retrospektywna narracja, szerokim spojrzeniem obejmująca równocześnie wiele epok życia. To owocuje nietypową w tym gatunku
epicką ironią — chwile i wydarzenia, które kiedyś wydawały się mieć dla
bohaterów wagę absolutną, okazują się z perspektywy czasu zupełnie
nieistotne, inne zaś wydają się decydujące, choć często nie te, po których
bohaterowie by się tego spodziewali. W spojrzeniu bohaterów na własną
przeszłość jest ambiwalencja — poczucie niespełnienia, trochę cichego
żalu albo wyrzutów sumienia, ale też bezinteresowna kontemplacja
zaskakujących wzorów, według których układa się życie.
Punktem wyjścia dla Munro jest zazwyczaj historia emancypacyjna.
Pisarkę, która w nieskończenie wielu subtelnych wariantach opowiada
wciąż tę samą w gruncie rzeczy historię dziewczyny, która pragnie —
dosłownie i metaforycznie — uciec z prowincji do metropolii, można
nazwać pisarką feministyczną. Prowincja to zazwyczaj zamknięty, wsobny, wciąż klasowo wyrazisty świat małych miasteczek Ontario, gdzie
należy się liczyć z opinią sąsiadów i miejscowego pastora. Metropolia —
egalitarny świat Vancouver w Kolumbii Brytyjskiej, w którym nikt nie
pyta, jak żyjesz i skąd przychodzisz.
Choć polityka i ideologia nie zajmują bezpośrednio bohaterów Munro,
trudno przecież nie zauważyć, że lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte,
kiedy rozgrywa się akcja większości opowiadań, były czasem rewolucji
obyczajowej i feministycznej. Bohaterowie żyją w jej cieniu, rozdarci
między dawnym światem patriarchalno-religijnym a nowym światem
postreligijnym, w którym „stare zwyczaje w pewnym stopniu przetrwały,
ale dużo ludzi żyje na swój sposób, nawet o nich nie wiedząc [...],
203
Juliusz Kurkiewicz
Nie zwracaj na mnie uwagi
a w ładny niedzielny poranek można pić jakąś wyszukaną kawę i z przyjemnością słuchać bicia kościelnych dzwonów, w ogóle nie myśląc
o religii”. Kanada Munro sprzed kilku dekad pod tym względem przypomina dzisiejszą Polskę.
Ale choć Munro doskonale wychwytuje wszystkie odcienie opresji
(„nie możesz się za bardzo wyróżniać, bo ludzie zgotują ci piekło na
ziemi”, mówi w najlepszych intencjach ojciec do córki) i kibicuje swym
bohaterkom, które chcą być szczęśliwe na własnych warunkach, zdobyć
wykształcenie, robić w życiu coś ciekawego, zrealizować się erotycznie,
pisarka nie udaje, że dawny świat nie oferował silniejszych więzi i większego poczucia bezpieczeństwa. Wręcz przeciwnie — pokazuje, że o ile
w świecie odchodzącym w przeszłość odbywała się nieustanna walka
o społeczną akceptację, oznaczająca konieczność przystosowania do
powszechnie akceptowanych norm (albo ostracyzm w przypadku ich zakwestionowania), o tyle w nowym poczucie obyczajowej swobody splata
się z obojętnością otoczenia. Munro jest zbyt bystra i ciekawa rzeczywistości, by popadać w stereotypy. Tak jak Tołstoj — prywatnie mizogin
i patriarcha — stworzył jeden z najbardziej empatycznych kobiecych
portretów w literaturze światowej — tak u Munro nie znajdziemy ani jednej męskiej negatywnej postaci.
„Nie wiem, ile razy ją czytałam, ale pamiętam, że najpierw identyfikowałam się z Kitty, potem z Anną, a teraz, za ostatnim razem, sympatyzowałam cały czas z Dolly. Wiesz, jak jedzie na wieś z tymi wszystkimi
dziećmi i musi wykombinować, co robić z praniem, ma problem z baliami... Zapewne właśnie w ten sposób człowiek zmienia swoje upodobania,
w miarę jak się starzeje. Namiętność ląduje za balią. Tak czy owak, nie
zwracaj na mnie uwagi. Nie robisz tego, prawda?” — mówi niedoszła teściowa bohaterki opowiadania Namiętność. Pani Travers, wielkoduszna, ale
skrywająca też jakąś tajemnicę (co roku spędza kilka miesięcy w klinice
psychiatrycznej dla „podratowania zdrowia”), być może jest w tym wypadku głosem samej autorki. „Nie zwracaj na mnie uwagi” — czy nie tak
brzmi credo pisarza realistycznego? Munro obce są fabularne „sztuczki”.
Pozwala nawiązać nam więź z bohaterami zamieszkującymi te same co my
czasy, żyjącymi w świecie bardzo podobnym do naszego.
Najlepsi pisarze realistyczni wiedzą, że kontury rzeczywistości wcale
nie są wulgarnie ostre i jednoznaczne, jej ciężar — bywa zagadkowy,
a płaska materialność — jedynie pozorna. Bohaterowie Munro wiecznie
na coś czekają, żyją w poczuciu, że ich świat jest „prowizoryczny
i niewystarczający i za nim, za tym wszystkim jest jakaś jasność”. Tym
niemniej pisarka pozostawia ich w poczekalni, bez ostatecznych
rozstrzygnięć. Tajemnica się nie rozwiązuje, psikusów się nie wybacza,
miłość nie wybucha na nowo, a ci, którzy dali się nabrać, nie udają, że nic
się nie stało. Samo życie czy literatura?
204