Podążając drogą miłości
Transkrypt
Podążając drogą miłości
I miejsce: Monika Galica - Publiczne Gimnazjum im. ks. prof. J. Tischnera w Cięcinie *** Idziesz przez życie, nie patrząc na innych. Oczy otwarte, lecz niewidome. Usta mówiące… Tylko dla siebie. Więc bracie mój drogi, Zatrzymaj się na chwilę. Bo gdybyś człowieku przystanął na chwilę, Spojrzał na całą resztę świata. Miliardy ludzi, większość Cię nie zna, Jednak i dla nich możesz wiele zdziałać. Obejrzyj się, w prawo - tam matka samotna, Na rękach jej leży niewinna istota. Odrzuć swe dobra, pomóż im w biedzie, Aby to dziecko zostało na świecie. Po lewej, agresja rodziców do dziecka. Czy ono zawiniło wiele? Nie wiesz, po czyjej stronie wina leży, Lecz powinieneś zapobiec tej sile. Za tobą pijaczka, narkoman, pracoholik! Pomóż im wyjść z nałogów swoich! Czy to tak wiele będzie dla Ciebie? Bracie mój, słuchaj Zatrzymaj się na chwilę! Wiele problemów w dzisiejszym świecie… TY zwalczysz je wszystkie idąc przez życie. TY zauważysz, jak wiele miłość może, Gdy jak Brat Albert zatrzymasz się na chwilę. On jest dowodem, jak wiele możesz zdziałać. Jego uczynki, możesz powtarzać I naśladować, miłością darzyć, O miłosierdziu nie trzeba TYLKO marzyć. Wcielaj więc w życie ten plan genialny, By się zatrzymać. I spojrzeć. Zobaczyć. I miejsce: Maria Gołek - Publiczne Gimnazjum im. Adama Chmielowskiego w Żabnicy Dwa słowa Dwa słowa z serca ofiarowane, Dwa słowa z miłością komuś dane, Dwa słowa tak pięknie razem brzmiące, Dwa słowa wiarę i nadzieję pokazujące, Dwa słowa, niosące ludziom światło, Dwa słowa, które zawsze powiedzieć warto, Dwa słowa, które są przepisem na przebaczenie, Dwa słowa niosące zrozumienie, Dwa słowa mające w sobie siłę, Dwa słowa każdej osobie miłe, Dwa słowa czyli miłość bliźniego. Sam widzisz ile znaczą, więc jeśli chcesz, by świat był piękniejszy, niech ta miłość się w Tobie obudzi. II miejsce: Anna Kupczak - Publiczne Gimnazjum im. Adama Chmielowskiego w Żabnicy Masz wzorzec Życzliwa dłoń, pomocna ręka, Serdeczne słowo, zwykły uśmiech, Kromka chleba, ciepła herbata, Tak niewiele trzeba! By uśmiech ujrzeć na twarzy brata, Radosne oczy zwrócone na Ciebie, Słowa wdzięczności z serca płynące, W sercu nadzieję, że nie jest sam, Że jest ktoś obok, kto będzie jak brat. Pomagasz, na wdzięczność nie czekasz, Ty wiesz co zyskujesz, gdy rękę podajesz, W niebie jest twoja księga, Dopóki żyjesz otwarta, Gdzie każdy dzień to inna strona, Gdzie się wpisują twoje uczynki, A gdy ta księga się zamknie, Gdy ojciec wezwie Cię do siebie, Byś dumnie stanął i zobaczył swe życie, A póki żyjesz masz wzorzec Brata Alberta, który swe życie poświęcał, pochylając się nad człowiekiem Biednym, samotnym, odrzuconym. III miejsce: Jakub Cygoń - Publiczne Gimnazjum im. ks. prof. Józefa Tischnera w Cięcinie Brat Albert wzorem miłości bliźniego Bliźni? Każdy inaczej interpretuje znaczenie tego słowa. Wydaje mi się, że bliźni to obraz Boga i cena Krwi Jezusa. To dusza i ciało. To wolność, świętość, tajemnica powołania. Czyli bliźni to istota podobna do mnie. Jest godna szacunku, ponieważ jest dzieckiem Boga. Obecnie żyjemy w czasach, w których wielu naszych braci przeżywa poważne trudności materialne. W dzisiejszym świecie tak pełnym rozczarowań nieobcy jest nam dramat osamotnienia, odrzucenia czy brak sensu życia. Pochłonięci pogonią za karierą, ambicjami, zatracamy własną tożsamość kulturową i ludzką godność. Zapominamy o najważniejszym, o drugim człowieku, o bliźnim. Nie mamy czasu, aby się zatrzymać i pochylić nad ludzkim nieszczęściem, bo to przecież niemodne i takie upokarzające. Jak więc żyć w tych trudnych i niemiłosiernych czasach? Odpowiedzią na to jakże trudne pytanie, staje się postawa św. Brata Alberta. Umiłowanie Boga, ojczyzny i człowieka to zdanie, które najpełniej obrazuje jego życie. Adam Chmielowski, bo tak naprawdę się nazywał, urodził się w bardzo trudnym dla Polski okresie niewoli. Jako młody chłopak brał udział w powstaniu styczniowym, aby walczyć o wolność ojczyzny. Niestety zapłacił za to wysoka cenę. Stracił nogę i od tej pory został kaleką na całe życie. Był dobrze zapowiadającym się malarzem, którego fascynowało piękno zawarte w człowieku i otaczającym go świecie. Znany i lubiany pośród polskiej elity artystycznej, człowiek światowy, w pewnym momencie życia zostawił to wszystko. Wybrał przytułek dla nędzarzy i ich towarzystwo. Oddał bez reszty swe serce ubogim. Nie tylko im pomagał, ale stał się jednym z nich. Zdobył ich zaufanie i przyjaźń. Nie chcieli od niego litości. Potrzebowali miłości, która przywróci im utracone poczucie godności. Ubóstwo stało się pomostem łączącym go z najuboższymi. Często powtarzał, że w twarzach najbiedniejszych dostrzegał znieważone oblicze Chrystusa. I tak oto umarł Adam Chmielowski, a narodził się Brat Albert. Tego typu postawa wymagała odwagi, niezłomnej wiary, a przede wszystkim prawdziwej i bezinteresownej miłości. Miłości, która stanowi źródło i sens istnienia. Jest darem danym człowiekowi od Boga. To dzięki niej zostaliśmy stworzeni. Z miłości Chrystus oddał za nas życie i to z miłości będziemy sądzeni po śmierci. To ona daje siłę by ciągle iść naprzód i pozwala podnieść się nawet z największych upadków. Wiedział o tym św. Brat Albert, który usłyszał krzyk i wołanie biednych. Nauczył nas miłosierdzia, które powinno być współuczestnictwem w cierpieniu i niedoli bliźniego, a nie tylko gestem życzliwej pomocy. W polskiej tradycji Adam Chmielowski na zawsze pozostanie Bratem Naszego Boga i Bratem wszystkich ludzi. Jednym słowem wzorem miłości, która kocha mimo wszystko i za nic. Wyróżnienie: Karolina Kubień - Publiczne Gimnazjum im. Adama Chmielowskiego w Żabnicy Brat Był uczciwy, pomocny W swej wierze tak mocny Artystą dusz zagubionych, przez los odrzuconych Okazywał miłosierdzie na każdym kroku Wyrywał dusze z grzechów amoku Najbliższy duszy, Brat, stróż, I ty Jemu swe serce złóż, Niech on Cię natchnie prawdziwą miłością Otoczy płaszczem, ojcowską czułością, Gdy w sercu brak empatii, wielkoduszności, A wkrada się smutek, żałość, brak miłości Nie chcesz pomagać, przechodzisz obojętny Dzień traci barwy, staje się smętny Twój Brat poda Ci rękę, tchnie w duszę ożywczą moc, A ona rozświetli życie, co ciemne jak noc Rzeknie do ciebie „Bądź dobry jak chleb Wśród ludzkich krzywd i potrzeb Oddaj się posłudze bliźniemu, A zwłaszcza choremu i cierpiącemu. Bądź dobry jak chleb - nie dąż za tym, co ziemskie, Troszcz się o Królestwo Niebieskie Codziennie dokładaj cegiełkę - miłosierdziem i miłością Rozwiążesz życiową zawiłość Oddaj się bliźniemu - oddaj mu swój czas i serce, A Bóg da Tobie łaski, w podzięce”. Wyróżnienie: Kinga Kupczak - Publiczne Gimnazjum im. Adama Chmielowskiego w Żabnicy Dekalog miłości według Brata Alberta Potocznie uważa się, że każdy z nas potrzebuje miłości – chce kochać i być kochanym. Jednak czym tak naprawdę jest miłość do drugiego człowieka? Czy można ją zrozumieć? Jaki jest jej sens? Czy rzeczywiście wszystko zniesie, nie zazdrości i nigdy nie ustaje? Obecnie, w XXI wieku, w epoce „fast live” - życia na „szybkim poziomie” rozkłada się miłość na czynniki pierwsze, wyjaśnia to, co nurtujące i niezrozumiałe, opisuje to, czego nie do końca jesteśmy świadomi, i rozprawia od lat powtarzanymi stereotypami. Konfrontują się sprzeczne punkty widzenia, pobudzają do zastanowienia i pokazują, jak będąc z kimś lub jak służąc drugiej osobie nie zatracić siebie. Również różne jest spojrzenie na człowieka dobrego. Dla ludzi biednych, słabych, pokrzywdzonych człowiek dobry jest balsamem gojącym ich rany i chlebem, który daje im życie, zdrowie oraz przywraca nadzieję w sens życia i istnienia świata. Pozwala im odzyskać wiarę w ludzką dobroć. Jednak w różnych środowiskach człowiek dobry może być uznany za naiwnego. W dzisiejszych czasach bezinteresowne czynienie dobra może wydawać się bezsensowne. Niemniej jednak, to właśnie dzisiaj, tu i teraz, kiedy człowiek człowiekowi staje się coraz bardziej wilkiem, rodzi się zapotrzebowanie na ludzką dobroć. Jakie znaczenie w obecnym świecie mają więc słowa: „Miłość bliźniego jest słowem serca zaadresowanym do drugiego człowieka. Bliźnim wobec drugiego jest ten, kto okazuje mu miłosierdzie”? Uważam, że sylwetka świętego Brata Alberta, jego recepta na życie jest nadal aktualna we współczesnym świecie. Adam Chmielowski, to człowiek, który został powołany, aby służyć pięknu. Przyszło mu żyć w czasach trudnych, w czasach walk o wolność narodu. To człowiek, który został uwięziony, a następnie niemal cudownie uwolniony, by mógł wrócić do służby pięknu. Piękno, które uwalniał na płótnie nie stało się jednak końcowym kształtem miłości. Piękno jego wnętrza, dobroci duszy uwalniał przez całe swoje życie, rozsiewając ziarno miłosierdzia. Ślad miłosierdzia Brata Alberta do innych ludzi pozostał również w mojej małej ojczyźnie. Mam na myśli Dom Pogodnej Starości im. św. Brata Alberta i bł. Siostry Bernardyny, prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr Albertynek we wsi – Żabnica. Ośrodek ten powstał przede wszystkim z myślą o starszych, samotnych parafianach wsi, ale z jego usług korzystają również mieszkańcy innych miejscowości. Zgromadzenie Sióstr Albertynek, którego założycielem był Adam Chmielowski, pełni służbę Chrystusowi w bliźnich, zwłaszcza najbiedniejszych i najbardziej opuszczonych, poprzez świadczenie im wielorakiej posługi miłosierdzia chrześcijańskiego. Warto więc zwrócić uwagę, że święty Brat Albert nie tylko pomagał potrzebującym, ale również zaszczepiał wśród innych ludzi chęć pomocy i służby drugiemu człowiekowi. Również Gimnazjum w Żabnicy ma za swojego patrona świętego Brata Alberta. Nadanie naszej szkole imienia tak wielkiej postaci, jaką jest święty Brat Albert, było dla nas początkiem drogi. Obecnie trwa dążenie drogą miłości naszego patrona. Za nami szereg działań i przedsięwzięć prowadzonych przez uczniów, nauczycieli oraz rodziców ku lepszemu poznaniu, i zrozumieniu nauki Brata Alberta, który uczy nas miłosierdzia, i patrzenia na drugiego człowieka sercem. Każdy z nas zna smak chleba. Zdajemy sobie sprawę, że ciężko bez niego żyć – dlatego codziennie modlimy się „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Jego wartość jest prawdziwa i nie do przecenienia. To właśnie chleb przemienił Chrystus w Swoje Ciało. Chleb symbolizuje ofiarę Chrystusa, ale również ofiarę człowieka na rzecz drugiego człowieka. Wartość, jaką jest chleb bez wątpienia znał święty Brat Albert, który napisał: „Patrzę na Jezusa w Jego Eucharystii: czyż Jego miłość mogłaby obmyśleć jeszcze coś piękniejszego? Skoro jest Chlebem i my bądźmy chlebem. Skąpy jest ten, kto nie jest jak On. Dawajmy siebie samych”. Swoimi słowami, a przede wszystkim postępowaniem dał nam przykład miłości człowieka do drugiego człowieka. Miłości, która pochodzi od Boga. Adam Chmielowski porzucił sztukę, by poświęcić się służbie ubogim. Przypadkowe spotkanie Chmielowskiego z ubogimi i bezdomnymi zmieniło jego sposób pojmowania różnych spraw. Dojrzewało w nim powołanie, jednak bronił się przed nim. Prowadził wewnętrzną walkę między rozumem i wiarą. Ostateczną decyzję podjął oglądając swój obraz „Ecce Homo”. W wizerunku Chrystusa odnalazł miłosierdzie i odpowiedzialność za ubogich. Dewizą jego życia stały się często powtarzane słowa, że człowiek powinien być dla innych jak pajda chleba, z której każdy może sobie ułamać tyle, ile mu potrzeba. Życie człowieka o tyle ma sens, o ile jest ukierunkowane na innych. W imię tej dewizy święty Brat Albert całe swoje życie złożył w ofierze dla innych ludzi. Brat Albert wskazywał także, jak stanąć przed każdym człowiekiem, młodym i starszym oraz jak każdemu pomóc w ich potrzebach, przez dawanie siebie. Jego postawa stawiana jest za wzór miłosierdzia, jest wezwaniem do praktykowania miłości miłosiernej i zwrócenia uwagi na godność, jaką obdarzony jest każdy człowiek. W dzisiejszych czasach nadal potrzeba szeregu różnych działań, aby pomóc potrzebującym. Potrzebne są kochające i wrażliwe serca. Potrzebni są ludzie, którzy na miarę swoich możliwości będą nieść miłosierdzie tym, w których Chrystus jest głodny, nagi, chory, bezdomny, stary, samotny. Bowiem jak napisał Johhanes Eckhart: „Kto jest rzeczywiście dobry, jest taki we wszystkich miejscach i w każdym towarzystwie. Dobry ma bowiem zawsze przy sobie Boga, a kto Jego ma prawdziwie, ten ma Go wszędzie, zarówno na ulicy i wśród ludzi, jak w kościele, pustelni czy celi klasztornej”. Wyróżnienie: Aleksandra Krzus - Publiczne Gimnazjum im. Adama Chmielowskiego w Żabnicy Bezinteresowna pomoc Kilka lat temu pewien chłopiec z niewielkiej wioski rybackiej w Holandii udowodnił całemu światu, jak wielka nagroda czeka niosących bezinteresowną pomoc. Ponieważ życie całej wsi kręciło się wokół rybołówstwa, powołano ochotniczą ekipę służącą pomocą w nagłych wypadkach na morzu. Pewnej nocy rozpętała się wichura. Z nieba lały się strugi deszczu, rozszalał się sztorm. Fale przewróciły łódź rybacką, wracającą z połowu na pełnym morzu. Załoga osiadłej na mieliźnie łodzi wysłała sygnał SOS. Kapitan łodzi ratunkowej podniósł alarm i wkrótce wszyscy mieszkańcy wioski zgromadzili się na ryneczku, z którego roztaczał się widok na zatokę. Ratownicy spuścili na wodę szalupę i bez chwili zwłoki pośpieszyli z pomocą swoim przyjaciołom, zmagając się z rozszalałymi falami. Pozostali mieszkańcy czekali z niepokojem na plaży, trzymając zapalone latarnie, które miały wskazać ratownikom drogę do domu. Godzinę później z gęstej mgły wyłoniła się łódź ratunkowa. Wszyscy pobiegli na spotkanie, wznosząc radosne okrzyki. Ratownicy, z wyczerpania padając na piasek, oznajmili, że na miejscu tragedii musieli zostawić jednego mężczyznę, ponieważ szalupa nie była w stanie pomieścić tylu ludzi. Jedna osoba więcej... i łódź poszłaby na dno, gubiąc wszystkich. Kapitan z determinacją postanowił zebrać jeszcze jedną grupę ochotników, którzy pośpieszyliby na ratunek pozostawionemu rozbitkowi. Z tłumu wystąpił szesnastoletni chłopiec, Hans, lecz jego matka złapała go zaraz za rękę i próbując powstrzymać błagała: - Nie idź, proszę cię, nie idź! Twój ojciec stracił życie w morskiej katastrofie dziesięć lat temu, a trzy tygodnie minęły, odkąd twój starszy brat, Paul, zaginął na morzu. Hans, nie idź, proszę. Tylko ty mi zostałeś... - Muszę, mamo - odparł chłopiec - Co byłoby, gdyby każdy mówił: ja nie mogę, niech zrobi to ktoś inny? Tym razem przyszła moja kolej, muszę wypełnić swój obowiązek. A gdy obowiązek wzywa, musimy robić, co do nas należy. Hans pocałował matkę na pożegnanie i razem z pozostałymi ochotnikami zniknął w ciemnościach nocy. Minęła kolejna godzina. Dla matki bardzo długa, niczym wieczność. Wreszcie we mgle ukazała się powracająca łódź. Na dziobie stał Hans. Przyłożywszy dłonie do ust, kapitan zawołał z brzegu: - Znaleźliście tamtego człowieka? Hans nie potrafił zapanować nad sobą - rozemocjonowany odkrzyknął czym prędzej: - Tak, znaleźliśmy go! Niech pan powie mamie, że to mój brat, Paul! Ta historia pokazuje, że pomoc powinna być bezinteresowna , to nasz obowiązek. Każdy powinien obdarowywać miłością bliźnich tak, jak Adam Chmielowski, który poświęcił się pomocy ubogim i zamieszkał razem z bezdomnymi, i nędzarzami. Ten wspaniały człowiek niósł miłosierdzie, bo przecież jesteśmy tyle warci, ile zrobi dla innych.