Recepta na sukces

Transkrypt

Recepta na sukces
Żagle
luty 2010
z archiwum drużyny (3)
śródlądzie
33 Kielecka HDŻ „Pasat”
Recepta na sukces
Żeglarstwo to nie tylko sprzęt i umiejętności, to również styl życia. Podobnie mówi
się często na temat harcerstwa. A połączenie tych dwóch fantastycznych spraw
to doskonały wręcz przepis na życiowy sukces dla młodych ludzi.
Filip Knapczyk
Bez wątpienia za sukces można uznać rozwój żeglarstwa w sercu ubogich w jeziora Gór
Świętokrzyskich. Zwykle, gdy mówimy skąd
jesteśmy, pada pytanie: „to tam można pływać?”. Można! Zajmuje się tym 33 Kielecka
Harcerska Drużyna Żeglarska „Pasat”, jak na
nią przystało – już od 33 lat. I nie zamierza
na tym poprzestawać. Druh Jacek Szrek, pomysłodawca, pierwszy i jedyny drużynowy,
zakładając drużynę w 1976 r., nie snuł dalekosiężnych planów. Martwił się o to, by jego
podopieczni mieli na czym pływać. Zaczęło
się od mikroskopijnych rozmiarów jachciku
Vela, a następnie przybyły maki 303. Potem
rozpoczęto na zbiorniku w podkieleckiej
Cedzynie szkolenie żeglarskie. Już w roku
1977 zdali egzamin pierwsi żeglarze jachtowi.
Sytuacja rozwijała się błyskawicznie: słomkowa Omega, pływające do dziś kabinowe
maki, focusy 650, testy 550 – flota rozrastała
się z każdym upływającym sezonem.
Drużyna „dorastała” – harcerze rośli wraz
z nią, przybywali wciąż nowi, zainteresowani czymś tak niepowszednim jak przygoda
z żaglami. W roku 1979 odbył się pierwszy
obóz w Rydzewie. Pobyt nad jeziorem Nie60
gocin okazał się na tyle udany, że od tamtej
chwili, przez ponad 30 lat, drużyna wyjeżdża
tam każdego roku.
Dzięki dobrej woli Kieleckiej Spółdzielni
Mieszkaniowej drużyna otrzymała hangar –
swoją własną stocznię, którą za darmo użytkujemy do dziś. To dzięki temu byliśmy w stanie
zbudować od podstaw trzy jachty i wykończyć
wiele innych.
Praca szkutnicza
Dzisiaj na pierwszych naszych „maczkach”
pływają najmłodsi – starsi mają cele ambitniejsze. Aby mieć na czym pływać, trzeba przygotować sprzęt. Nie czarterujemy jachtów, więc
przed każdym sezonem musimy włożyć dużo
pracy w sprzęt. Każdej zimy odbywają się remonty lub drobne naprawy – czekają na nie
dwie omegi, cztery maki 606, dwa focusy 650,
katamaran i nasza duma, czyli trzy testy 550
– otwartopokładówki stworzone od podstaw,
czyli od planów, w naszej stoczni. Obok tych
bardziej wysłużonych do następnego sezonu
przygotowywane są jachty prawie nowe, jak
Calibra 620 czy najnowszy nabytek, wylosowana podczas regat PPJK – Antila 22.
Stocznia, nazywana przez nas „wiatą”, to
miejsce pracy dla każdej pary rąk – te mniejsze szlifują zaprawki papierem ściernym,
starsi chłopcy laminują powstałe uszkodzenia, a dziewczęta zajmują się przetarciami
na żaglach. Wykształca się w ten sposób szacunek do sprzętu, do pracy swojej i innych,
a umiejętność wykonywania zwykłych, lecz
nie tak znanych wśród dzisiejszej młodzieży
czynności, jak malowanie, szlifowanie, polerowanie czy szycie, zostaje na zawsze.
Nie zapominamy jednak, że przede wszystkim jesteśmy harcerzami, a praca przy sprzęcie to okazja do stosowania „metody harcerskiej”. Tutaj instruktorzy wdrażają młodszych w tajniki sztuki szkutniczej, pracuje się
w zespołach, a każdy zastęp (u nas nazywany
wachtą) stara się przygotować swoją łódkę
do sezonu jak najlepiej. Zdobywamy kolejne
stopnie i sprawności – jak w każdej drużynie,
tyle że z dość dużym „granatowym zabarwieniem”, bo ważny jest młodzik, wywiadowca,
ćwik, ale również patent żeglarza jachtowego,
sternika, instruktora żeglarstwa. Nie ustępujemy w niczym swoim „zielonym” kolegom,
gdy trzeba zaśpiewać przy ognisku.
Harcerska Akcja Letnia
Każdy kolejny rok harcerzy-żeglarzy przynosi coś nowego. Pomysłów nie brakuje
– oprócz programu czysto harcerskiego wiele jest obozów wyczynowych – na przykład
kilkukrotny już spływ Wisłą i Narwią z Sandomierza na Mazury czy pokonanie Kanału
Żagle | www.zagle.com.pl