PAMIĘĆ UNIWERSYTETU, PAMIĘĆ RODZINNA
Transkrypt
PAMIĘĆ UNIWERSYTETU, PAMIĘĆ RODZINNA
OBCHODY 70. ROCZNICY SONDERAKTION KRAKAU A. Wojnar A. Wojnar 6 listopada 2009 roku społeczność akademicka Uniwersytetu Jagiellońskiego uczciła pamięć ofiar Sonderaktion Krakau, podczas której brutalnie aresztowano, a następnie wywieziono do obozów w Sachsenhausen i Dachau krakowskich uczonych A. Wojnar A. Wojnar Obchody 70. rocznicy tego tragicznego wydarzenia rozpoczęła uroczysta msza św. w kolegiacie św. Anny. Kazanie wygłosił ksiądz infułat Władysław Gasidło Główna część obchodów zorganizowana została w historycznej sali nr 56, w której 70 lat temu aresztowano krakowskich profesorów. Uroczystość rozpoczął rektor UJ prof. Karol Musioł. Uczestniczyli w niej przedstawiciele rodzin aresztowanych profesorów, członkowie Stowarzyszenia NE CEDAT ACADEMIA oraz instytucji kombatanckich, przedstawiciele władz miasta i województwa, członkowie korpusu dyplomatycznego oraz dowódcy jednostek wojskowych wchodzących w skład Garnizonu Kraków 72 ALMA MATER nr 120–121 A. Wojnar A. Wojnar Od kilku lat w ramach uniwersyteckiego Dnia Pamięci 6 listopada wspólnota akademicka oddaje hołd wszystkim zmarłym profesorom, pracownikom i studentom związanym niegdyś z naszą Uczelnią. Na ich grobach składane są wieńce i zapalane dziesiątki zniczy... W tym roku najliczniejsza delegacja pracowników UJ i studentów, której przewodził rektor UJ prof. Karol Musioł, składała kwiaty na cmentarzu Rakowickim, gdzie uczczono pamięć trzech byłych rektorów UJ: Tadeusza Gromnickiego (rektora w latach 1902–1903), Edmunda K.F. Krzymuskiego (rektora w latach 1903–1904), Szczęsnego Feliksa Kreutza (rektora w latach 1896–1897). Przedstawiciele poszczególnych wydziałów wraz ze studentami UJ odwiedzali także mogiły innych zasłużonych dla naszej Uczelni naukowców pochowanych na pozostałych krakowskich cmentarzach A. Wojnar A. Wojnar A. Wojnar A. Wojnar List prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego odczytał podsekretarz stanu Andrzej Duda. Podczas uroczystości wręczono także, już po raz siódmy, Nagrodę im. Stanisława Kutrzeby, przyznawaną corocznie pracownikowi lub absolwentowi UJ za zaangażowanie w dziedzinie ochrony praw człowieka w Europie, w umacnianie porozumienia między Polską i Niemcami. To szczególne wyróżnienie ustanowione i ufundowane zostało przez Uniwersytet w Heidelbergu oraz Instytut Maxa Plancka. Tegoroczną laureatką została mgr Marta Prucnal – absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, doktorantka w Zakładzie Prawa Międzynarodowego Publicznego UJ A. Wojnar A. Wojnar Licznie zgromadzeni uczestnicy uroczystości mieli możliwość zobaczyć krótki film zatytułowany Sonderaktion Krakau we wspomnieniach dzieci aresztowanych profesorów, przygotowany przez Bogusława Sławińskiego z Archiwum UJ oraz Jolantę Herian-Ślusarską z Ośrodka Informacji i Promocji UJ. Następnie okolicznościowy wykład Pamięć Uniwersytetu, pamięć rodzinna wygłosił dr hab. Krzysztof Stopka, dyrektor Archiwum UJ. Na zakończenie uroczystości przedstawiciel studentów Adam Ryś odczytał apel poległych Pod trzema tablicami pamiątkowymi w Collegium Novum, upamiętniającymi: męczeństwo profesorów lwowskich, ofiary Sonderaktion Krakau oraz zbrodnię katyńską, złożono wieńce i wiązanki kwiatów ALMA MATER nr 120–121 73 A. Wojnar A. Wojnar A. Wojnar A. Wojnar Znicze i kwiaty pojawiły się także pod Dębem Wolności przed gmachem Collegium Novum Stosowną oprawę (warty honorowe, werble) oraz asystę wojskową podczas uroczystości zapewnili żołnierze z 2. Korpusu Zmechanizowanego w Krakowie, nadając obchodom niepowtarzalny charakter PAMIĘĆ UNIWERSYTETU, PAMIĘĆ RODZINNA, PAMIĘĆ ZBIOROWA K ilka miesięcy po zakończeniu wojny, 21 lipca 1945 roku, odbyło się w Krakowie posiedzenie Polskiej Akademii Umiejętności, na którym przedstawiono szczególne sprawozdanie. Po raz pierwszy w historii tej instytucji mówiło ono nie o dokonaniach naukowych, badaniach i publikacjach, lecz o zamordowanych badaczach, zrujnowanych ośrodkach naukowych, spalonych bibliotekach. – Polska nauka oskarża naród niemiecki – pisał o tym w sprawozdaniu „Dziennik Polski”. Na tym samym posiedzeniu w poczet członków korespondentów Akademii włączono Hugona Steinhausa, profesora Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Wpis w jego dzienniku odnoszący się do tego faktu nie zawiera jednak wyrazów satysfakcji z powodu zaszczytu, który go spotkał. Znajdujemy tam tylko gorzki komentarz: A ja oskarżam naukę polską, że zapomniała zupełnie o 22-ch zamordowanych we Lwowie w lipcu 1941 i o wielu innych zamordowanych potem1. Wybitnemu polskiemu matematykowi chodziło o mord na profesorach, na ich synach i przyjaciołach, dokonany przez Niemców w kilkanaście dni po zajęciu Lwowa. Wspomnienie o nim stało się niewygodne dla polskich władz komunistycznych nie z uwagi na sprawców, lecz ze względu na miejsce, w którym go dokonano. – Fabrykanci dzisiejszej rzeczywistości chcą zepchnąć w niepamięć 74 ALMA MATER nr 120–121 tragedię lwowską przez zatarcie śladów polskiej nauki i kultury w stolicy Czerwonej Rusi – pisał Steinhaus. Kilkanaście lat później, gdy we Wrocławiu te same władze ocenzurowały podpis pod pomnikiem ofiar mordu lwowskiego, Steinhaus zanotował: zrobiono z niego nieokreślony symbol pewnej grupy ludzi, pozbawiając ich nazwisk i wymazując z pamięci naszego pokolenia, bo serwilizm kacyków nie chciał obrazić tyrana panującego we Lwowie przypomnieniem polskich uczonych, którzy krwią przypieczętowali swoją przynależność do tragicznego miasta2. Przytaczam te cytaty i przywołuję ten przykład, choć pozornie nie dotyczy on rocznicy przez nas celebrowanej i czasów, w których dziś żyjemy. Tylko pozornie, bo mądre słowa uczonego mają – w moim przekonaniu – sens również w odniesieniu do pamięci o krakowskich profesorach aresztowanych 6 listopada 1939 roku oraz do naszego czasu kulturowego. Mają tych sensów nawet kilka. Pierwszy sprowadza się do myśli, że pamięć zbiorowa nie jest oskarżeniem wobec innych. Jest przede wszystkim obowiązkiem samej zbiorowości, którego niedopełnienie staje się przewinieniem, słusznym powodem do samooskarżenia. Drugi mówi, że pamięć wymaga czystych i czytelnych symboli, nieskażonych serwilizmem względem sił panujących, „fabrykantów rzeczywistości” i wzglę- A. Wojnar dem wszelkich innych aktualnych czynników. Trzeci przypomina, swój bój o czystość i czytelność symboli oraz mitów, służących jej że z dzisiejszej pamięci zbiorowej nie można wymazywać pamięci do przetrwania. To, że taki bój o pamięć z władzą był konieczny, minionych pokoleń, nie można jej przebudowywać przeciwko ich stanowiło jeden z powodów odrzucenia i detronizacji tej władzy. przeżyciu historii. Czasy się zmieniły, ale problem pozostał, choć w innym wymiaJest podobno siedem grzechów głównych pamięci zbiorowej, tak rze. Oskarżenie o nieprowadzenie polityki historycznej, wysunięte organicznie z nią związanych, że choć są przeinaczeniami historii, przez część opinii publicznej wobec dumnych ze swego pragmatyzmu nazywa się je usprawiedliwiająco „sposobami przekształcania”. Jako rządów reformatorskich lat dziewięćdziesiątych, było przejawem tego takie wymienia się: pomijanie nieprzyjemnych faktów, fałszowanie samego dyskomfortu odczuwanego z powodu rozmijania się nowych tego, co było, upiększanie skromnej i nieefektownej przeszłości, mani- elit, nowego establishmentu, nowych autorytetów społecznych pulowanie faktami i związkami między nimi, obwinianie nieprzyjaciół i nowych władz, także medialnych, z obowiązkiem kontynuowania, o nieprawości prawdziwe lub domniemane, zrzucanie winy za własne słuchania i celebrowania pamięci. Zmiana ustrojowa i polityczna, móprzewiny na okoliczności lub nawet na ich ofiary oraz dekonstruo- wiąc szerzej – kulturowa, zeszła się bowiem ze zmianą pokoleniową. wanie kontekstu historycznego tak, aby usytuować wydarzenia na Pokolenie odchodzące widziało nie tylko własne fizyczne przemijanie, tle korzystnym dla własnej społeczności3. Warto o tym wiedzieć, ale i przemianę świadomościową, zanik pamięci, zerwanie kontygdy przywołujemy swoją pamięć nuacji, odrzucenie, ostrą krytykę kolektywną, ale nie można na tym lub pogardliwe lekceważenie jej poprzestać. Jest bowiem jeszcze treści i symboli. Wydawało się, że jedno zjawisko, które nazwać nowi „fabrykanci rzeczywistości”, można grzechem kardynalnym choć nie z tych samych przyczyn wobec pamięci zbiorowej – to co poprzedni, nie życzyli sobie zaniechanie pracy nad pamięcią, ich przeżycia historii najnowszej a ma on związek z pewną cei woleli, aby odchodząc z życia chą, zauważoną przez badaczy publicznego, zabrali je ze sobą. usiłujących zrozumieć i opisać Było to zjawisko szersze, niemechanizmy rządzące procesami ograniczające się tylko do struktur świadomościowymi w zakresie władzy. Wiele przeprowadzonych historii. Pamięci nie „mamy”, w ostatnich dwóch dekadach pamięć „czynimy” – uznał James pomiarów społecznych, ankiet V. Wertsch4. Z obserwacji tej i badań poświadczało odwrócenie się młodszych pokoleń od historii wynika prosty wniosek, że bierne Dr hab. Krzysztof Stopka podczas swojego wykładu własnej społeczności. Co tym ustosunkowanie się społeczności wobec własnej pamięci zbiorowej jest w pewnym sensie „grzechem”, razem mogło być przyczyną kłopotu z pamiętaniem? Pamięć wymaga zindywidualizowania. Tak było zawsze, choć bo powoduje, że pamięć ta przestaje być kontynuowana, przestaje istnieć, a więc pełnić swoje funkcje, kreować tożsamość wspólnoty dawniej ten indywidualizm przejawiał się w kulcie bohatera – herosa. i legitymizować jej byt. Wyobraźnia ludzka odwoływała się do niego jak do sztandaru czy Za głównych organizatorów pamięci zbiorowej uważa się elitę, znaku bojowego, pod którym mogła się skupić. Galerie narodowych establishment, władzę w jej wszystkich czterech wymiarach, w tym bohaterów Polski z różnych epok historycznych były niczym Banmedialną, oraz autorytety społeczne. Na pewno instancje te nie są deria Polonorum – symbole pamięci zatknięte w świadomości spojedynymi aktywnymi podmiotami pamięci, ale porzucenie przez nie łecznej. Dziś pamięć zbiorowa, aby trwać, potrzebuje innego rodzaju roli w zakresie „czynienia” pamięci lub nadużycie kompetencji dla indywidualizmu. Indywidualizmu zwielokrotnionego. Obserwujemy jej zniekształcenia, manipulowania, zastępowania pamięcią obcą jest na całym świecie niebywałą karierę osobistych, rodzinnych, lokalnych wyjątkowo boleśnie odbieranie przez całą społeczność i może wy- pamięci, które chcą być utrwalone, ale wcale nie jako rywal pamięci jątkowo skutecznie społeczność tę zdezintegrować. Mówiąc inaczej, narodowej, zbiorowej, lecz jej wypełnienie. Do rangi świątyń pamięci jedną z prerogatyw przywództwa jest opowiadać, przypominać, cele- urastają wielkie nekropolie, na których spoczywają ludzie zwykli obok brować i sankcjonować historię, czyli czynić wszystko to, co składa zasłużonych, jednakowo pamiętani i odwiedzani przez potomnych. Setki, tysiące nazwisk zostają wyryte na ścianach upamiętniających się na budowanie i przekazywanie pamięci zbiorowej. Oczywiście społeczność nie jest bezbronna wobec ewentualnych wielkie kataklizmy. W dniach świąt wspólnotowych i własnych pod zaniechań lub manipulacji pamięcią, jeżeli sama aktywnie działa tymi ścianami spotykają się zwykłe, przeciętne rodziny. Celebrują w jej obronie. Badania Barbary Szackiej nad pamięcią inteligencji pamięć prywatną, zorganizowaną w ramach pamięci całej społeczpolskiej, prowadzone regularnie od kilku dziesięcioleci, pokazały ności. Tworzą się rodziny spokrewnione poprzez pamięć, takie jak między innymi, jak wytrwale i zaradnie broniła się ta przestrzeń rodzina katyńska. Sporządzane i publikowane są długie listy imion świadomości narodowej przed skutkami manipulacji okresu PRL- poległych, zamordowanych, zgładzonych. Powstają w ten sposób -owskiego. Z odpowiedzi na powtarzane wobec kolejnych pokoleń rozbudowane wirtualne archiwa pamięci w formie stron internetopytań ankietowych wynikało, że im dłużej trwało „przypominanie” wych, które może i które odwiedza każdy, kto chce i czuje potrzebę, odgórnie wyselekcjonowanych i zadekretowanych treści historycz- w każdej chwili, nawet nie ruszając się w tym celu z domu. Budowane nych, niezgodnych ze społecznym przeżyciem dziejów, tym bardziej są nowe gatunki muzeów, które nie tyle pokazują martwe pamiątki po badani „zapominali” zalecanych im w edukacji szkolnej i mediach czasach minionej wielkości, ile oferują i zapraszają zwykłych ludzi bohaterów ruchu robotniczego, a uparcie „pamiętali” ludzi takich, do przeżycia dziejów narodu z ich własnej perspektywy: rodzinnej, jak Józef Piłsudski. Polska pamięć społeczna toczyła w ten sposób środowiskowej, pokoleniowej. Współczesna pamięć zbiorowa szuka ALMA MATER nr 120–121 75 swego potwierdzenia i stabilizacji w tysiącach rodzinnych sag, genealogii rodowych i osobistych opowieści. Każda epoka i kultura ma własne narzędzia służące pamiętaniu przeszłości: przekaz ustny, pismo, szkołę, media, obraz. Starając się o zachowanie pamięci społecznej w dobie ponowoczesnej, szukamy dla niej nowych form: zbieramy fotografie, nazwiska, relacje rodzinne, przedmioty, pamiątki po każdym szarym ludzkim istnieniu, które doświadczyło historii. Indywidualizujemy to, co poprzednie pokolenia heroizowały. Rejestrujemy nie tylko fakty, ale – może nawet przede wszystkim – uczucia, emocje, przeżycia ich uczestników. Staramy się nie tylko odczytać przeszłość poprzez poznanie i interpretację historiograficzną, ale nadać jej kolor, zapach, ruch poprzez artefakty, których charakter zmienia się w rytm przemian kulturowych. Nie są to już tylko tradycyjne kolekcje muzealne, monumentalne pomniki, obrazy i powieści. Zarówno dla rejestracji, jak i dla interpretacji historii używana jest przede wszystkim technika filmowa, łącząca głos i ruch. Mimo tych zmiennych form cel i sens współczesnego „czynienia” pamięci pozostaje ten sam co zawsze. Te dwa trendy współczesnej pamięci zbiorowej: zindywidualizowanie, czy też autobiograficzność, oraz nowoczesność formy, stanowią wyzwanie i szansę dla pamięci naszego Uniwersytetu. Musimy być świadomi, że nie przeżyje pamięć, która nie zostanie w ten sposób ożywiona. Nie wystarczy już wydać tomu wspomnień lub ogłosić artykułu naukowego. Trzeba użyć artefaktów nowej epoki: filmu, wystawy multimedialnej, przekazu internetowego. Ma być słyszalny nie tylko głos badacza, ale głosy świadków, ich własna mówiona opowieść. Stąd postać tegorocznych obchodów Dnia Pamięci Uniwersytetu, skupiona na ożywieniu wspomnień rodzinnych ofiar wydarzeń z 6 listopada 1939 roku. Chcemy nie tylko nie dopuścić do wymazania z pamięci tamtego pokolenia, ale także ocalić jak najwięcej z ich osobistych przeżyć, doświadczeń, emocji, pokazać ich perspektywę tej pamięci. Stąd także inne inicjatywy podejmowane przez zobowiązane do pamiętania instytucje naszego Uniwersytetu, jak układanie internetowej listy jego absolwentów od najdawniejszych czasów aż po ostatnie generacje. Stąd też wysiłki, aby poprzez inicjatywy wystawiennicze i wszelkie inne formy współczesnego obrazowania historii wejść z pamięcią Uniwersytetu i ludzi z nim związanych w życie publiczne Polski i dalej – reprezentować polską pamięć zbiorową wobec Europy. Temu ma służyć przygotowywana właśnie przez Muzeum i Archiwum Uniwersyteckie oraz muzeum obozu Sachsenhausen wielka wystawa obrazująca prześladowania nazistowskie wobec polskiej i czeskiej inteligencji w dobie drugiej wojny światowej. Pamięć nadal jednak wymaga rytuałów: spotkań, modlitw, mów. Są one niczym czynności codzienne, których nas wyuczono w dzieciństwie i które stanowią konieczność naszego istnienia w zbiorowości. Pozornie banalne i nudne w swej powtarzalności, ale mimo to niezbędne. Można je wykonywać w pośpiechu albo celebrować, ale wykonywać je trzeba, czyniąc odpowiednie gesty, przyjmując odpowiednie pozy. Romuald Oramus, krakowski artysta współczesny, uczynił z tych powtarzalnych i banalnych czynności codziennych temat cyklu swych obrazów, którym dał tytuł Rytuały codzienności. Zobaczył w ich iteratio swoiste piękno. Urzędowe celebry pamięci zbiorowej można analogicznie nazwać rytuałami niecodzienności i można dostrzec w ich powtarzaniu szczególną estetykę konieczności. Ci, którzy stają przed murami pamięci, odwiedzają jej nekropolie oraz wirtualne muzea i archiwa, szukając w nich nazwisk, fotografii i pamiątek po swym ojcu, matce, krewnych i przodkach, potrzebują nadal dni świątecznych i symboli, wokół których pragną czynić rytuały 76 ALMA MATER nr 120–121 pamięci: składać kwiaty, zapalać znicze, wykonywać inne obrzędowe gesty. Społeczny rytuał ma usankcjonować i potwierdzić spontaniczny przypływ pamięci. Pamięć to dziś przede wszystkim wyrażanie uczuć osobistych, rodzinnych. Ale sama pamięć rodzinna nie może udźwignąć ciężaru pamiętania za całą społeczność. W dniu wspomnienia nie może też zabraknąć dostojników. Pamięć żywa i pamięć zalegalizowana, czyli potwierdzona przez instancje społeczne, muszą iść razem, jedna bez drugiej umiera. Z tego też powodu rytuały pamięci zbiorowej są w pewnym sensie zdeterminowane. Ich treści określają traumatyczne przeżycia historii ostatnich pokoleń. Badacze tych zjawisk zauważyli pewną regularność w przemianach, jakim ulega świadomość historyczna różnych społeczności. Dopóki żyją pokolenia świadków jakichś wielkich wydarzeń historycznych, to, co pamiętają, jest głównie ich prywatną sprawą. Wraz z odchodzeniem tego pokolenia jego pamięć zostaje niejako upubliczniona, przejęta przez całą społeczność, wypełnia i monopolizuje jej wyobraźnię historyczną, staje się dziedzictwem społecznie celebrowanym. Tak stało się z pokoleniem, które przeżyło Holokaust, bardzo słabo słuchanym w pierwszych dziesięcioleciach po drugiej wojnie światowej, ale dziś obecnym we wszystkich, nie tylko żydowskich, sferach pamięci publicznej. Tak, na naszych oczach, dzieje się z pamięcią Niemców, określanych przez własną społeczność jako wypędzeni. To ich dzieci i wnuki budują w nowej stolicy zjednoczonych Niemiec wielkie mauzoleum ich losów. Aby trwale włączyć pokoleniowe przeżycie przeszłości do pamięci zbiorowej, nie można ograniczyć się do samych faktów i ich urzędowej lub historiograficznej interpretacji. Ten proces wymaga także przejęcia rozumienia i interpretacji dokonanych przez to pokolenie, choćby były one dla innych kontrowersyjne. Gdyby podobny proces nie dokonał się wśród Polaków, byliby oni doprawdy dziwnym wyjątkiem, i chyba niechlubnym, wśród tych narodów, których losy splotły się silnie z kataklizmem drugiej wojny światowej. Rytuały pamięci narodowych wchodzą do świadomości globalnej. Czasem głęboko, czasem tylko wyimkowo. Zalegalizowana pamięć wspólnej Europy może będzie żywa, a może zaledwie deklarowana. Jednak nawet gdyby przypominała tylko obrzędową tablicę ku czci, jakich wiele mijamy, idąc ulicami miast, nie może być tablicą na wzór tej, która w czasach PRL znajdowała się w nazistowskim obozie zagłady w Sobiborze, a na której potomkowie największej grupy ofiar, Żydzi, nie mogli odnaleźć nawet wzmianki o sobie. Starając się o włączenie pamięci prywatnych i pamięci kolektywnej Polaków do tej kontynentalnej czy globalnej, powinniśmy być świadomi obowiązku przekazania ich w formie autentycznej, takiej, jaką nadało jej przeżycie odchodzącego pokolenia, poprzez relacje i świadectwa autobiograficzne. A także zachowania jej suwerenności, a nie pogodzenie się na postać dodatku, dopowiedzenia do pamięci innych wspólnot. A to wszystko nie w intencji oskarżania innych wspólnot, ale – powtórzę tu określenia profesora Steinhausa – abyśmy sami nie zostali oskarżeni o „serwilizm kacyków”, którzy w obawie przed „fabrykantami dzisiejszej rzeczywistości” godzą się na „nieokreślony symbol” i „wymazanie z pamięci” prawd odchodzącego pokolenia. Krzysztof Stopka Dyrektor Archiwum UJ 1 2 3 4 H. Steinhaus, Wspomnienia i zapiski, oprac. A. Zgorzelska, Wrocław 2002, s. 331. Ibidem, s. 543. Typologia F. Baumeistera i Stephana Hastingsa, za: B. Szacka, Czas przeszły, pamięć, mit, Warszawa 2006, s. 29–30. Voices of Collective Remembering, Cambridge 2002, cyt. za: B. Szacka, Czas przeszły, op.cit., s. 25.