sprawozdanie - Towarzystwo Urbanistów Polskich
Transkrypt
sprawozdanie - Towarzystwo Urbanistów Polskich
Mgr inż. Stanisław Furman II Konwersatorium Oddziału Warszawskiego Towarzystwa Urbanistów Polskich: USTALANIE TREŚCI I OCHRONA INTERESU PUBLICZNEGO W PLANOWANIU ZAGOSPODAROWANIA PRZESTRZENNEGO Omówienie Kontynuując środowiskowe dyskusje nad podstawami planowania przestrzennego, Zarząd OW. TUP zorganizował w dniu 19 kwietnia 2013 roku konwersatorium na temat ustalania i ochrony interesu publicznego w tym planowaniu na poziomie gminy. Zamiarem Zarządu OW. TUP było poruszenie kwestii: - ochrony wysoko cenionych wartości wskazanych w Konstytucji i w postanowieniach rangi ustawy; - artykulacji lokalnych interesów społecznych i partycypacji społecznej; - uwzględniania w planowaniu miejscowym interesu szerszych społeczności; - wyważania różnych konfliktowych czy konkurencyjnych aspektów interesu publicznego. Program konwersatorium, które otworzył i prowadził Prezes OW TUP mgr Bartłomiej Kolipiński, obejmował dyskusję panelową oraz ogólną dyskusję uczestniczących w konwersatorium zaproszonych gości i członków Zarządu OW TUP. Na prośbę Zarządu OW. TUP udział w panelu dyskusyjnym zechcieli wziąć: mgr socjologii Joanna Erbel - doktorantka UW, publicystka i aktywistka ruchów miejskich; prof. dr hab. Jerzy Hausner - ekonomista i polityk, były minister gospodarki i wicepremier Rządu R.P. oraz poseł na Sejm; dr Krzysztof Herbst - socjolog miasta, działacz społeczny zajmujący się sprawami rozwoju lokalnego (koordynował m.in. prace nad Społeczną Strategią Warszawy); dr Igor Zachariasz - prawnik, specjalista zagadnień administracji publicznej, dyrektor Instytutu Badań i Ekspertyz Samorządowych Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Moderatorem i sprawozdawcą dyskusji był mgr inż. Stanisław Furman. Wprowadzenie moderatora dyskusji mgr inż. Stanisława Furmana Moderator przypomniał, że temat spotkania wynikł z poprzedniego konwersatorium OW TUP, które potwierdziło coraz szerzej wyrażany pogląd, że polskie prawo i sposób jego stosowania nie chronią w dostatecznym stopniu dobra wspólnego w gospodarowaniu przestrzenią. Przyjmując, że interes publiczny to określone w prawie i chronione przez prawo dobro wspólne, temat konwersatorium można uważać za dotyczący stanowienia i realizacji prawa regulującego zagospodarowanie przestrzenne gminy1. Stanowiący wyraz prawny dobra wspólnego interes publiczny jest ze swej natury niedookreślony. Jest on bowiem wielowymiarowy i wielopłaszczyznowy a jego desygnaty są zmienne w czasie i zależne od lokalnych uwarunkowań. Planowanie przestrzenne, prowadzące do stanowienia prawa miejscowego, ma być narzędziem konkretyzacji i ochrony interesu publicznego w danym miejscu i czasie. Postrzegane jako proces społeczno- 1 polityczny, w którym współuczestniczą urbaniści, ma służyć rzetelnemu wyważaniu różnych, często wzajemnie konfliktowych aspektów interesu publicznego w gospodarowaniu przestrzenią i łączyć troskę o dobro wspólne z prawami jednostek. Jednak daleko posunięta liberalizacja gospodarowania przestrzenią, postawy konsumpcyjne i apoteozowanie indywidualizmu w kulturze skutkują postrzeganiem przestrzeni głównie przez pryzmat interesów prywatnych i korporacyjnych i przyzwalaniem na dominację tych interesów nad interesami ogółu. Nie jest od tego niestety wolne także orzecznictwo sądów administracyjnych. System prawny nie tworzy warunków sprzyjających realizacji wskazanych w ustawach treści interesu publicznego w gospodarowaniu przestrzenią i nie chodzi tu tylko o ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, ale o szeroko pojęte otocznie prawne w jakim funkcjonuje ta ustawa. Na pasywność władz publicznych w ochronie interesu publicznego w gospodarowaniu przestrzenią wpływa też istotnie sytuacja finansów publicznych. Przy niskim poziomie kapitału społecznego i braku zaufania społecznego zawodzą ponadto zbiurokratyzowane procedury partycypacji społecznej w planowaniu przestrzennym. Konsekwencją są niska, jakość i chaos przestrzeni, rosnące wykluczenia społeczne i tracone korzyści ekonomiczne. Potrzeba zmiany tego stanu rzeczy jest niewątpliwa jednak jest ona trudna do przeprowadzenia. Brak po temu woli politycznej, dobrego prawa i sprawnej administracji. Dzisiejsze konwersatorium ma służyć prezentacji i wymianie poglądów na drogi i warunki restytucji pozycji interesu publicznego - zwłaszcza ładu przestrzennego - w działaniach podejmowanych w zakresie gospodarowania przestrzenią na poziomie gminy, gdzie poprzez stanowienie prawa miejscowego dokonuje się jego ostateczna konkretyzacja i są ustalone rygory jego ochrony. O pierwszą wypowiedź zwrócił się do dr Igora Zachariasza. Wypowiedź dr Igora Zachariasza ( tekst nadesłany przez autora wypowiedzi) Pojęcie interesu publicznego ma trwałe miejsce w historii państwa i prawa, jednakże zasadniczo zmieniło swoje funkcje na gruncie prawnym na przestrzeni ostatnich dwustu lat. Pojęcie to znane było już w prawie rzymskim, zgodnie ze słynną sentencją Ulpiana: Publicum ius est quod ad statum rei Romanae spectat, privatum quod ad singulorum utilitatem, służyło w tym okresie przede wszystkim odróżnianiu stosunków prywatnoprawnych od stosunków publicznoprawnych, wprowadzając do doktryny prawa tzw. kryterium utylitarności jako podstawę dla wyróżnienia stosunków prawnych o charakterze publicznym. 2 Prawo służące Rzymowi miało charakter prawa publicznego, służące jednostce, prawa prywatnego. Jednak w tym okresie, jak i także w czasach późniejszych, pojęcie to nie przyczyniało się do stworzenia dychotomicznego podziału na prawo prywatne i publiczne. Kryterium utylitarności, rozumiane dość swobodnie przez władcę, jako legitymizacja władzy, tak w czasach rzymskich, tak i w późniejszych państwach feudalnych czy policyjnych, służyło w istocie usprawiedliwieniu działań władcy, które on, poza wiążącym go prawem, uważał za podejmowane w interesie publicznym. Ten sposób pojmowania interesu publicznego charakteryzował także wczesne lata państwa prawnego. Jak zauważa Marian Zimmermann w jednym ze swych najważniejszych dzieł: Pojęcie administracji publicznej a „swobodne uznanie”, tak rozumiany interes publiczny jeszcze w początkowej fazie kształtowania się państwa prawnego gwarantował organom administracji w istocie możliwość pozaprawnego 2 rozstrzygania spraw indywidualnych. W konsekwencji to właśnie administracja publiczna stała się w początkach państwa prawnego stróżem interesu publicznego, posiadając samoistne uprawnienia do decydowania o tym, co tym interesem jest - jak podkreśla Marian Zimmermann, w perspektywie historycznej pojęcie to stało się swego rodzaju „basztą absolutyzmu” na gruncie państwa prawnego.3 Przełomowe dla funkcji pojęcia interesu publicznego w systemie prawnym jest powstanie nowożytnego prawa publicznego, rozumianego zgodnie z definicją Georga Jellinka zawartą w Ogólnej nauce o państwie, iż „prawem publicznym jest to, które reguluje organizację państwa oraz stosunki pomiędzy państwem a poddanymi”, natomiast „prawem prywatnym jest porządek prawny sfery życia równorzędnych osób, które wspólnie poddane są porządkowi państwa”.4 W nowożytnym państwie prawnym, w szczególności w kręgu kultury prawa germańskiego, podstawowym narzędziem wyrażania woli „władcy” staje się ustawa, a państwo prawne stopniowo w coraz większym i szerszym zakresie podporządkowuje swoje działania Konstytucji i ustawom. W nowożytnym prawie publicznym odrzucono teorię interesu (utylitarność) jako kryterium podziału prawa na publiczne i prywatne. Nie dało się owo kryterium pogodzić z funkcją prawa, w którym widziano - niezależnie od tego czy było to prawo publiczne czy prywatne czynnik stabilizujący porządek społeczny, każde zatem prawo - i publiczne i prywatne - jest w państwie prawnym tworzone w interesie publicznym. (podkreślenie S.F.) W miejsce kryterium utylitarności wprowadzono kryteria podmiotowe dzielące prawo na publiczne i prywatne w oparciu o pojęcie stosunku prawnego i podmioty tego stosunku. Tam, gdzie w stosunku prawnym uregulowanym ustawowo występuje podmiot władczy, i tam, gdzie jednocześnie korzysta on z władzy (imperium) mamy do czynienia ze stosunkiem publicznoprawnym. W konsekwencji pojęcie interesu publicznego straciło w nowym systemie prawnym swoje podstawowe znaczenie dla klasyfikowania stosunków prawnych i ich podziału na prywatne i publiczne. W rozwoju państw prawnych pojęcie interesu publicznego znajduje sobie z czasem trwałe miejsce na gruncie prawa konstytucyjnego, co zasadniczo porządkuje jego rolę w systemie prawa publicznego. Będąc elementem porządku konstytucyjnego, staje się drogowskazem dla ustawodawcy w określaniu tego interesu, już bardzo konkretnego - zarówno w sposób pozytywny, jak i negatywny, na gruncie ustawowym. (podkreślenie S.F.) Z takim procesem, określania konkretnego interesu prawnego w oparciu o konstytucyjne podstawy, nie mamy jednak do czynienia w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Na gruncie Konstytucji RP pojęcie interesu publicznego nie zajmuje eksponowanego miejsca, jest wymieniane jedynie w art. 22 jako przesłanka ograniczenia działalności gospodarczej. Z kolei w art. 2 p. 4 ustawy z dnia 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym zdefiniowano interes publiczny, w postaci definicji legalnej, jako „uogólniony cel dążeń i działań, uwzględniających zobiektywizowane potrzeby ogółu społeczeństwa lub lokalnych społeczności, związanych z zagospodarowaniem przestrzennym”. W literaturze przedmiotu zaznacza się dość elegancko, że ta definicja legalna prowadzi do znacznych trudności interpretacyjnych przepisów ustawy. Hubert Izdebski w jej kontekście mówi wręcz o wykastrowanym interesie publicznym, wskazując na inne przepisy, w których się on niewątpliwie przejawia. 3 Wydaje się jednak koniecznym nowe podejście do kwestii interesu publicznego na gruncie prawa planowania i zagospodarowania przestrzennego. Nie powinno się go zawierać w definicji legalnej, czy tylko w klauzulach generalnych zawartych w art. 1 ust. 2 tej ustawy, ale winno się go szeroko zdefiniować w ramach podstawowych zasad działania podmiotów prywatnych. (podkreślenie S.F.). Trzeba go po prostu określić, zarówno w sposób pozytywny, wprowadzając zakaz rozpraszania zabudowy i pierwszeństwo działań sanacyjnych w przestrzeni przed ekspansją na tereny niezabudowane, nakładając obowiązki na zorganizowanych deweloperów w zakresie konieczności realizacji w większych projektach inwestycyjnych mieszkań dla osób o niskich dochodach, etc., jak i w sposób negatywny wskazując, co jest zakazane w zakresie korzystania z nieruchomości gruntowych. Brak tak zdefiniowanego na gruncie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym interesu publicznego w sposób pozytywny i negatywny, odesłanie w tym względzie do klauzul generalnych prowadzi w istocie do sytuacji, w której „basztą absolutyzmu”, o której pisał Marian Zimmermann przeszło pół wieku temu, stają się sądy administracyjne, w sposób pozaprawny uzasadniając tym pojęciem swoje rozstrzygnięcia. * Rozumiejąc, że określenie tego co jest interesem publicznym przynależy prawodawcy, moderator zapytał mgr Joannę Erbel o to jak procedury prawne pozwalają bądź ograniczają spontanicznym ruchom społecznym wpływanie na treść prawa miejscowego stanowionego przez samorządy. Wypowiedź mgr Joanny Erbel Mgr Joanna Erbel przedstawiła doświadczenia obecnie istniejących w Polsce ruchów miejskich w ich staraniach o większy wpływ mieszkańców na to co dzieje się w ich mieście.5 Ruchy miejskie w Polsce to dziś wspólny mianownik działań ludzi, głównie młodego pokolenia, którzy za obszar i przedmiot swej aktywności społecznej wybrali miasto uznając je za swoje dobro wspólne. Prowadzą te działania poza strukturami partii politycznych oraz pozarządowych organizacji społecznych, nie mając innych celów niż lepsza jakość środowiska życia nich samych i współmieszkańców. Ruchy miejskie zawiązywały się zazwyczaj w wyniku zaangażowania w incydentalne sprawy różnych społeczności lokalnych, - zwłaszcza w protesty dotyczące niepożądanych skutków nowych inwestycji i utraty przestrzeni wspólnie użytkowanych. Równolegle rozwijała się dyskusja o mieście jako fenomenie społeczno-kulturowym. W Warszawie przyniosła ona zajęcie się kwestią swobody użytkowania przestrzeni publicznej i manifestowania w niej swojej obecności, niedostatku i niskiej jakości tej przestrzeni oraz jej zawłaszczania dla celów prywatnych. Istotny przełom w rozwoju ruchów miejskich nastąpił w latach 2007-2008, kiedy zdano sobie sprawę, że zaangażowanie w lokalne konflikty obciąża często partykularyzm ujawniających się w nich interesów i konieczne jest podjęcie problemów ważnych dla całej społeczności miejskiej. Prowadziło to do jednoczenia działalności rozproszonych grup na płaszczyźnie ogólno-miejskiej, co najpierw uwidoczniło się w sukcesach Porozumienia Społecznego-My Poznaniacy, szczególnie zaangażowanego w sprawy polityki zagospodarowania przestrzennego miasta.6 W ruchach miejskich, które rozwijają się w szeregu miast polskich, rosła świadomość, że sprawy , którymi się zajmują, są do siebie podobne i potrzebna jest wymiana doświadczeń nie tylko polskich, ale i płynących z zagranicy. W 2011 r. w Poznaniu odbył się I Kongres 4 Ruchów Miejskich, który zgromadził około 100 osób z różnych miast i środowisk. Wyodrębniono główne obszary działania i ośrodki wiodące w poszukiwaniu i testowaniu rozwiązań; Poznań zajął się, na przykład, sprawami rozwoju przestrzennego a Trójmiasto propagowaniem idei społecznych budżetów partycypacyjnych miast. 7. Postanowiono, że ruchy miejskie zachowując apolityczność i dbając o pluralizm poglądów, będą nieformalną siecią uczestniczących w nich stowarzyszeń, otwartą dla wszystkich i nie opartą o hierarchiczne struktury, a infrastrukturę współdziałania stanowić będzie internet.8 Kolejny Kongres obradujący w Łodzi w 2012 roku skupił już 200 uczestników i ponad 100 stowarzyszeń. Kongres dał wyraz temu, że ruchy miejskie czują się siłą uprawnioną do dyskusji o zasadach zarządzania miastami. Sformułował szereg propozycji do projektu Założeń krajowe polityki miejskiej i zgłosił postulat utworzenia ministerstwa miast, którego zadaniem byłoby zapewnienie kompleksowego ujmowania problematyki rozwoju miast podzielonej obecnie między szereg resortów Ruchy miejskie chcą wykorzystywać wszystkie drogi dla zwiększania wpływu mieszkańców na rozwój miast. Dążą do zapewnienia sobie głosu w pracach rad osiedli, spółdzielni mieszkaniowych, rad dzielnic i miast. Jednocześnie zabiegają o zmiany systemowe uczestnicząc na przykład w dyskusjach nad propozycjami Prezydenta RP dotyczącymi zmian w ustawach samorządowych. Problemem ruchów miejskich jest to, że mimo deklarowanego przez władze poparcia dla współuczestnictwa mieszkańców w zarządzaniu, istnienia komisji dialogu społecznego oraz wymogów prawnych prowadzenia konsultacji społecznych napotykają one na opór administracji samorządowej. Wynika on zarówno z niechęci do dzielenia się władzą i z postrzegania ruchów miejskich, jako ruchów roszczeniowych, pozbawionych dostatecznej wiedzy o uwarunkowaniach rozwoju i często blokujących ten rozwój. Przedkładane przez ruchy miejskie propozycje są wysłuchiwane, ale odrzucane bez dogłębnej dyskusji, co gasi inicjatywność i entuzjazm społeczny stanowiące główny kapitał ruchów miejskich. Brak wzajemnego zrozumienia rodzi się też z różnic w sposobie postrzegania problemów miejskich. Administracja miejska patrzy na miasto niejako z makro-perspektywy, poprzez wszystko uśredniające wskaźniki i zgeneralizowane cele. Nie docenia wewnętrznych zróżnicowań miasta i wartości ważnych dla lokalnych społeczności, które są akcentowane przez ruchy miejskie. Ponadto złożone i długotrwałe procedury decyzyjne administracji nie współgrają ze spontanicznością i potrzebą szybkiego działania ruchów społecznych Ruchy miejskie mają jednak świadomość swego braku doświadczenia i dostatecznej profesjonalnej wiedzy. Są ruchami somo uczącymi się, ale potrzebują rad takich środowisk jak TUP i wsparcia szerokiej opinii publicznej. * Odwołując się do doświadczeń dr Krzysztofa Herbsta jako koordynatora prac Urzędu m.st. Warszawy nad Społeczną strategią Warszawy, moderator dyskusji poprosił go by w swej wypowiedzi poruszył kwestię stosunku władz miasta do postulatów i inicjatyw zgłaszanych przez mieszkańców w imię interesów społeczności lokalnych.9 5 Wypowiedź dr Krzysztofa Herbsta. Mówca swą wypowiedź rozpoczął od zwrócenia uwagi, by w dyskursie o interesie publicznym i partycypacji społecznej w urbanistyce pamiętać, że są to kwestie wprawdzie dziś nośne i modne, ale nie nowe. Wielu spośród uczestników konwersatorium, z nim samym włącznie, poświęciło tym kwestiom dziesiątki stron tekstów. Pamiętać też trzeba, że interes publiczny to sprawa dotycząca bardzo złożonej rzeczywistości, w której urbanistyka stanowi tylko cząstkę. Zdystansował się też od sugestii organizatorów konwersatorium, by skupić się w dyskusji na procedurach prawnych ustalania interesu publicznego, czyli tworzenia prawa. Źródłem prawa nie ma być prawo, ale wola społeczeństwa, którego przedstawiciele stanowią prawo i które to społeczeństwo ma określać, co ma być w prawie.10 Prawo ma wyrażać myśl społeczną a nie prawniczą. Dr Herbst uważa, że kwestia interesu publicznego i prywatnego została w Polsce zbanalizowana i postawiona na płaszczyźnie ich prostej opozycji, a nie rzeczywistej współzależności. Zaproponował inny tor dyskursu, którego przedmiotem byłyby interes osób prywatnych, interes miasta i interes państwa, a nie niedookreślony podmiotowo interes publiczny. Kolejna uwaga mówcy dotyczyła podkreślenia w toczonej dyskusji znaczenia dobra wspólnego rozumianego także, jako wspólnie użytkowane mienie, zwłaszcza, jako tzw. przestrzenie publiczne stanowiące według Manuela Castellsa kluczowe dla miast medium komunikacji społecznej.11 Zwrócił uwagę, że w dyskusji publicznej gubi się rozróżnienie własności gruntu i władania gruntami. Administrację miejską fascynuje podział własnościowy gruntów a zapomina ona, że ma uprawnienia władcze i obowiązki w zakresie sposobów użytkowania i zagospodarowania wszystkich terenów. Miasto, aby funkcjonować i rozwijać się musi być regulatorem korzystania z własności, a niestety roli tej dziś w Polsce nie wypełnia. Następnie dr Herbst zajął się postrzeganiem funkcji władz miejskich i niektórymi mechanizmami ich działania. Uważa, że w Polsce mamy do czynienia z wynaturzonym rozumieniem funkcji władz miejskich. Sprowadza się te funkcje do realizacji zapisanych w ustawach szczegółowych zadań, zamiast rozumieć je jako identyfikowanie i zaspokajanie zbiorowych potrzeb mieszkańców. Z drugiej strony społeczeństwo przecenia możliwości działania swoich przedstawicieli wybranych do władz miejskich. Działacz, czy polityk rozpoczynając pracę we władzach miejskich staje wobec złożonej materii prawnej, gospodarczej czy technicznej. Siłą rzeczy uzależnia się od mającego mu służyć personelu administracyjnego mającego więcej wiedzy i doświadczenia, co skutkuje biurokratyzacją władzy. Naturalną logiką personelu administracyjnego jest działanie według utrwalonych rutyn, unikanie sytuacji wymagających decyzji, które nie mają oparcia w jednoznacznie brzmiących przepisach a także dążenie raczej do minimalizowania niż zwiększanie swoich obowiązków przez podejmowanie nowych zadań. Dominuje właściwy administracji skrajnie pojmowany legalizm prawny, który wspierają jeszcze działania organów kontroli i który jest usprawiedliwiany także przez trwały niedobór środków finansowych zwalniający niejako od angażowania się w inne, niż bezwzględnie nakazane zadania. Przywołując swoje doświadczenia z pracy jako koordynatora prac nad Społeczną strategią Warszawy, dr Herbst powiedział, że najtrudniejsze w tych pracach było uzyskanie akceptacji dla diagnozy stanu, która ujawniała problemy wymagające szybko podjęcia niekonwencjonalnych działań. Natomiast łatwo się zgadzano na propozycje strategicznych 6 celów, które nie stwarzały konieczności podjęcia natychmiast takich działań. W toku realizacji strategii łatwo się rozmawia o założeniach polityki, ale nie można wyegzekwować stworzenia konkretnych programów działania. Do dziś nie podjęto monitoringu realizacji uchwalonej parę lat temu strategii. Warszawa ma społeczną strategię rozwoju, ale nie można jednoznacznie wskazać, kto odpowiada za zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych ludności. Miasto nie interesuje się nawet tym, co robią i jak działają spółdzielnie mieszkaniowe. Na władzach i urzędnikach miejskich ciąży przekonanie, że są demiurgami zmian w przestrzeni miasta i wiedzą lepiej, co i jak ma być zrobione. Wypacza to dialog społeczny i zniechęca do podejmowania spontanicznych inicjatyw, które muszą przejść przez sita często zmieniających je „akceptacji” urzędniczych. Autorzy takich inicjatyw przegrywają z technokratami, zamiast uzyskać od nich logistyczne wsparcie dla swoich pomysłów. Dr Herbst zakończył swe wystąpienie radą, aby TUP uznał za swe główne zadanie edukację obywatelską w gospodarowaniu przestrzenią. Edukację, która powinna objąć całe społeczeństwo, bo dotyczy spraw ważnych dla wszystkich. Tylko obywatele świadomi zasad tej gospodarki, jej możliwości i ograniczeń będą zdolni twórczo oddziaływać na rozwój swoich miast. Bez tej wiedzy ruchy społeczne mimo najlepszych intencji popełniają i popełniać będą wiele błędów i marnować swoją energię. TUP powinien im pomóc w rozumieniu jak działa ten złożony mechanizm jakim jest miasto. * Reagując na ten słuszny apel moderator dyskusji przypomniał, że TUP stara się właśnie tak pojmować swą rolę. Wyrazem tego są organizowane przez TUP kongresy urbanistyki polskiej poświęcone takim tematom jak „miasto dobro wspólne i zbiorowy obowiązek”, czy „odpowiedzialni za miasto”. Są to spotkania otwarte dla wszystkich środowisk służące budowaniu ich wzajemnego zrozumienia, a także poszukiwaniu wspólnego języka dla różnych uczestników gry o miasto. Wypowiedź prof. dr hab. Jerzego Hausnera Prof. Hausner podzielił swą wypowiedź na dwie części. W pierwszej odniósł się do tematu konwersatorium z pozycji nauk ekonomicznych, by nie powtarzać wniosków zawartych w opracowanym niedawno pod jego redakcją raporcie o funkcjonowaniu samorządu terytorialnego w Polsce12. Druga cześć wypowiedzi była komentarzem do głosów poprzednich uczestników panelu. Prof. Hausner przyznał, że nauki ekonomiczne nie wnoszą wiele do tematu dyskusji na obecnym konwersatorium. Zajmując się dobrami w sensie ekonomicznymi ( mieniem) obstają przy ich podziale na dobra publiczne i prywatne, a jest to przestarzała koncepcja blokująca myślenie.13 Nauki ekonomiczne potrzebują wyjścia poza schemat przeciwstawieństw: państwo-gospodarka i polityka-rynek, włączając w ten schemat społeczeństwo obywatelskie. Istnieje wiele rodzajów dóbr i powstają ciągle nowe, podobnie jak rożne formy wytwarzania dóbr i prowadzenia działalności gospodarczej. z rosnącym znaczeniem elementów społecznych. Mamy do czynienia z wytwarzaniem dóbr, gdzie łączą się mechanizmy rynkowe i pozarynkowe, jak woluntariat. Mamy nowe formy waloryzacji, jak ekonomia darów, czy pojawiająca się w sferze kultury ekonomia uznaniowa, gdzie o cenie decyduje nie rynek, ale uznanie przez nabywcę wartości powstającego dobra. Nauki ekonomiczne przywiązane są do tradycyjnego myślenia o wytwarzaniu wartości dodanej bądź w procesie produkcji i wymiany 7 bądź w obrocie finansowym, a jest wiele innych sposobów wytwarzania tej wartości i przetwarzania zasobów w kapitał. Bez uwzględnienia tych nowych mechanizmów waloryzacji dóbr rynek towarów i rynek finansowy nie będą w stanie odpowiedzieć na wyzwania współczesności Ekonomia potrzebuje przede wszystkim zredefiniowania pojęcia własności. W Konstytucję powinno być wpisane, że własność nie jest tylko prawem, ale i zobowiązaniem. Trzeba dostrzec, że prawo własności to w istocie wiązka praw i wynikających z nich złożonych relacji. Te relacje trzeba na nowo zdefiniować i poddać nowym uregulowaniom. Na własność trzeba patrzeć w ujęciu dynamicznym, definiując ją w sposób coraz bardziej włączający niż wyłączający oraz dostosowując jej rozumienie do nowych mechanizmów waloryzacji dóbr i wynikających z nich podziałów własności. Dowodzą tego spory o własność intelektualną i jej dostępność (sprawa ACTA), których próba rozwiązania na gruncie obecnego pojmowania praw własności skończy się stratą dla wszystkich. We współczesnym dynamicznie zmieniającym się świecie legislacja stosunków społecznych i gospodarczych powinna podążać w ślad za zachodzącymi procesami w sferze wytwarzania i waloryzacji dóbr. Ma służyć nie tyle niemożliwej do uzyskania we współczesnym świecie równowagi i stałości, co zapewnieniu niezbędnej stabilności rozwoju. Nauki ekonomiczne muszą dostrzec, że mechanizmy nastawione na utrzymanie równowagi w gospodarce stają się bezużyteczne a muszą je zastąpić takie mechanizmy, które zapewniać będą stabilność w znamionującym rozwój procesie ciągłych zmian. Przechodząc do komentowania dyskusji na konwersatorium prof. Hausner zasugerował, aby mówiąc o interesie publicznym posługiwać się czteropolową matrycą współzależności i identyfikować go w kategoriach: przedmiotowych, podmiotowych, proceduralnych i substancjalnych (fundamentu normatywnego). Są to bardzo złożone zależności i określenie interesu publicznego nigdy nie będzie rzeczą prostą, tym bardziej, że zależności te są zmienne w czasie i mają różną dynamikę. Za źródło interesu publicznego musi być uważane dobro jednostki leżące u podstaw dobra wspólnego. Niezbędne jest uznanie interesów partykularnych a droga od tych interesów do interesu ogólnego polega na ustalaniu interesów pośrednich. Nie jest możliwe uzgodnienie interesów wszystkich ze wszystkimi. W odniesieniach przestrzennych trzeba mówić o interesach jednostki i państwa oraz interesów pośrednich miasta, czy gminy. Sposobem ustalania interesów pośrednich jest samorząd terytorialny, a to oznacza, że głównym podmiotem w ustalaniu interesów pośrednich w odniesieniu do przestrzeni musi być gmina, jako podstawowa jednostka tego samorządu. Nawet ustalenia władcze nie mogą być podejmowane bez udziału gminy. Oczywiście interes gminy, czy miasta nie jest jedyną formą interesu pośredniego. Jest ich wiele tak w kategoriach sektorowych jak terytorialnych, ale ich wspólną cechą jest korporacyjność. Oznacza to, że mają one sztywne granice, są partykularne i trwałe. Problem polega na tym, że interesy podmiotów o formach korporacyjnych nie mogą się stać interesami wspólnymi w sytuacji dynamicznej, konkurencyjnej gry o rozwój. Potrzebne są inne niż korporacyjne formy przechodzenia od interesów jednostkowych do interesów ogólnych. Mogą w tym być pomocne ruchy społeczne pod warunkiem, że nie będą one oznaczały okupowania i burzenia, a będą poszerzały przestrzeń wspólną; będą rzecznikiem tego, że ta sama przestrzeń może być jednocześnie użytkowana przez wielu i w różny sposób, ale też musi być wspólnie chroniona przed dewastacją. 8 W interesie publicznym niezbędne są uzgodnienia horyzontalne i wertykalne. Bez uzgodnień horyzontalnych opartych o więzi społeczne, uzgodnienia wertykalne nie spełnią oczekiwań. Problem realizacji społecznej strategii wynika nie z braku społeczników tylko z braku obecności w niej mieszkańców jako jej realizatorów. Przede wszystkim trzeba jednak kategorycznie odrzucić myślenie o mieście jak o korporacyjnym przedsiębiorstwie a kultywować rozumienie miasta jako dobra wspólnego. Swoją wypowiedź prof. Hausner zamknął ośmioma rekomendacjami: i. Należy głębiej czytać Konstytucję i wydobywać istniejące w niej rezerwy argumentów dla uzasadnienia swoich racji; TUP i ruchy społeczne potrzebują pomocy dobrych konstytucjonalistów zdolnych pisać wnioski i skargi do Trybunału Konstytucyjnego. ii. Działania trzeba prowadzić w sferze rzeczywistej, przenosić je do sfery wirtualnej, tam pozyskiwać energię, zyskiwać poparcie i wracać do sfery rzeczywistej. iii. Gmina musi być uważana za niepodważalny fundament państwa a czym mówi Konstytucja, a czemu przeczy praktyka rządzenia. iv. Niezbędna jest reforma sądownictwa administracyjnego. v. Trzeba podkreślać znaczenie zawartych w prawie klauzuli generalnych i z nich wyprowadzać propozycje szczegółowych rozwiązań prawnych. vi. W stanowieniu prawa należy docenić znaczenie procesu przed- i po-legislacyjnego; ten ostatni powinien służyć nie tyle badaniu czy prawo jest przestrzegane, co temu czy prawo spełnia cel, w jakim ustanowił go prawodawca. vii. Wymagają zmiany i poszerzenia instrumenty ekonomiczne ochrony interesów wspólnotowych; potrzeba, na przykład, władztwa podatkowego gmin, czy stopniowego wprowadzania budżetowania obywatelskiego. viii. Równoprawne muszą być rożne, w tym zwłaszcza obywatelskie, formy dostarczania dóbr do użytku publicznego. *** Dyskusja ogólna Dr Waldemar Siemiński poruszył kwestię sposobu realizacji interesu publicznego. W jego ocenie, zdanie gmin tylko na siebie same i na endogeniczne tylko zasoby w pierwszym okresie transformacji skutkowało i skutkuje nadal egoistycznymi postawami władz lokalnych, ich niechęcią do szerszej współpracy terytorialnej na rzecz dobra wspólnego. Tą niechęć utrwala system finansów publicznych, w którym dochody gmin są tak ustalane, że wystarczają zaledwie na zaspokojenie podstawowych potrzeb mieszkańców i realizację zadań państwa przekazanych gminom do wykonania. Brak warunków do podejmowania własnych celów rozwojowych nie pobudza do poszukiwania partnerów społecznych i gospodarczych. Niedocenianie przez państwo wagi realizacji interesów lokalnych społeczności może spowodować, że samodzielność gmin nie zostanie właściwie wykorzystana dla rozwoju kraju. Dr Fogel, zwróciła uwagę, że niepokojący i stale narastający przechył orzecznictwa sądów administracyjnych w sprawach zagospodarowania przestrzennego na rzecz interesu prywatnego, może mieć istotne źródła w sądowych procedurach prawnych. W sprawach dotyczących prawa miejscowego, czy studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, do sądu może trafić jedno rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody broniące interesu publicznego i nieograniczona liczba skarg osób prywatnych na naruszenie ich interesu prawnego. A to na sądach spoczywa ciężar postępowania dowodowego. Zasugerowała rozważenie przyznania również organizacjom społecznym prawa do skargi na 9 naruszenie interesu publicznego. Tworzy to wprawdzie groźbę wydłużenia procedur, ale zapewniłoby zgodność z międzynarodową konwencją i sądową kontrolę realizowania uprawnień organizacji społecznych w sprawach środowiskowych. Prezes OW TUP mgr Bartłomiej Kolipiński przywołał myśl prof. Bogdana Suchodolskiego, że współczesna cywilizacją jest bardziej cywilizacją procedur niż celów, a dotyczy to także planowania przestrzennego.14 Zwrócił uwagę, że w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym z 2004 r. zniknął główny cel poprzedniej ustawy, za jaki uważano łagodzenie i rozwiązywanie nieuniknionych konfliktów w użytkowaniu przestrzeni . Problem konfliktów jest też słabo eksponowany w dzisiejszej dyskusji, podczas gdy można było oczekiwać, że właśnie on będzie jej wiodącym tematem, jako stanowiący o potrzebie tego planowania w pluralistycznym społeczeństwie. Konflikt nie musi być patologią, a jego przezwyciężanie może być drogą rozwoju. Mgr Kolipiński wyraził pogląd, że tak jak w przepisach Konstytucji istnieje rezerwa dla lepszego rządzenia, tak w prawie o planowaniu i przestrzennym jest rezerwa dla lepszego planowania i o tym urbaniści powinni pamiętać. Wskazał na kwestię społecznego uczestnictwa w planowaniu przestrzennym, które jest na bardzo niskim poziomie sytuując się między informowaniem i konsultowaniem mieszkańców a nie sięga włączania ich w proces planistyczny i współdziałanie w realizacji planów, nie mówiąc juz o nadawaniu uprawnień, o czym mówiła dr Fogel. Jako prezes OW. TUP zadeklarował gotowość współpracy TUP z ruchami społecznymi i służenia im radą, która będzie wolna od pokusy zdominowania tych ruchów przez profesjonalistów i zawłaszczania ich idei. Przeciwnie, będzie drogą wzajemnego uczenia się społeczników i planistów. Kontynuując ten wątek dr Waldemar Siemiński przypomniał, że w ustawie o planowaniu przestrzennym z 1984 r. uzgadnianie interesu lokalnego z interesami ogółu społeczeństwa było uznane za istotną funkcję planów miejscowych. Jednocześnie zauważył, że obecna ustawa w ogóle nie wprowadza pojęcia współudziału społeczeństwa w planowaniu. Mgr inż. arch. Jan Rutkiewicz poruszył sprawę trudności w łączeniu przez organa gminy funkcji gospodarza z funkcjami administracji państwowej. Z jego doświadczenia wynika, że w praktyce działania gmin dominuje wypełnianie funkcji administracyjnej i to przy dość skrajnie przestrzeganej zasadzie legalizmu prawnego, to znaczy wykonywanie tylko tego, co jest wyraźnie nakazane w przepisach i zgodne z ustalonymi procedurami. Za to, co organa gminy wykonują z własnej inicjatywy i na własną odpowiedzialność mogą być pociągnięte do odpowiedzialności sądowej lub przed regionalnymi izbami obrachunkowymi gdzie zazwyczaj sprawy przegrywają. To tłumi inicjatywność i jest powodem, dla którego organa gminy podchodzą z rezerwą do inicjatyw ruchów społecznych, które wymagałyby działań wykraczających poza przypisane zadania (normy zadaniowe), mimo że mieszczą się w normach kompetencyjnych. Urzędy gmin mają też trudności w realizacji inicjatyw, które nie przystają do podziału zadań między komórkami urzędów. Konieczne staje się powoływanie specjalnych pełnomocników, a ich działania naruszają utrwalone podziały obowiązków między urzędnikami. Inicjatywy te także przysparzają urzędnikom dodatkowych zadań. 10 Mamy do czynienia z narastaniem przejawów skostnienia biurokratycznego, gdzie liczy się tylko wykonanie zadania, a nie jest istotny cel i efekt działania. Dotyczy to także urbanistów, którzy stają się producentami planów po najmniejszych kosztach i sprawiających najmniej kłopotów urzędnikom przy ich zatwierdzaniu. Na drugi plan schodzi rozwiązywanie problemów i dobro wspólne mieszkańców miasta. Do kwestii współpracy ruchów społecznych z urzędami gminnymi nawiązała mgr Joanna Erbel wskazując na potrzebę tworzenia różnych form tej współpracy, dostosowanych także do sytuacji, kiedy wykracza ona poza zgłaszanie projektów, czy konsultacje społeczne i wchodzi w fazę realizacji projektów. Pojawia się wtedy problem odpowiedzialności, kierownictwa i finansowania prac, które nie wszystkie mogą być wykonane w formie pracy społecznej, wymagając na przykład wsparcia przez profesjonalistów. Kontynuował ten wątek prof. Jerzy Hausner. Podkreślił, że wszystkie działania społeczne opierają się o woluntariat. Ale woluntariusze powinni być traktowani przez władze poważnie. Władze akceptując ich projekty muszą przyjąć na siebie część odpowiedzialności za realizację projektów. Nie mogą i nie powinny prowadzić ruchów społecznych za rękę, nie mogą ich upaństwawiać, ale muszą tworzyć warunki dla rozwoju inicjatyw społecznych. Niestety w Polsce brakuje właściwego oprzyrządowania finansowego dla działań organizacji pozarządowych. Nie chodzi, bowiem tylko o to, by wesprzeć finansowo jakiś projekt społeczny, ale o zadbanie o to, by z drobnych inicjatyw rozwijały się znaczące społeczne przedsięwzięcia. Równocześnie ruchy społeczne nie mogą się ograniczać do czekania na środki i pomoc władz. Muszą szukać partnerów i pozyskiwać sponsorów, odkrywać nowe drogi budowania społecznej aktywności, dbając przy tym o zachowanie swojej niezależności. Mgr inż. arch. Marcin Świetlik zabrał głos z pozycji, jak to sarkastycznie określił, „producenta planów”, od którego jak to by wynikało z wypowiedzi dr Igora Zachariasza oczekuje się istotnego wkładu w ustalanie treści interesu publicznego. To rzeczywiście było konieczne w czasach PRL, gdy urbanista działał w pustce społecznej. Teraz pozornie jest lepiej, bo ustawa przewiduje zbieranie wniosków i rozpatrywanie uwag do planów. Trudno jednak uznać regulację prawną partycypacji społecznej za właściwie wyrażającą jej sens. Przytoczył niedawny przykład planu, do którego nadesłano około 1000 prawie jednakowo brzmiących uwag. Nie chodziło więc o negocjacje społeczne, a zorganizowany protest jakiejś grupy interesu. W konkluzji uznał za niezbędne lepsze zdefiniowanie w ustawie desygnatów zgodnego z interesem publicznym zagospodarowania i ładu przestrzennego oraz zasad partycypacji społecznej. Działania edukacyjne są bezwzględnie potrzebne, ale na ich efekty trzeba zbyt długo czekać, a w obecnym klimacie skuteczne są tylko jednoznaczne nakazy. W dobiegającej końca dyskusji dr Krzysztof Herbst zechciał podzielić się wnioskami do jakich go naprowadziła. Były to wnioski następujące. i. ii. iii. iv. Należy szukać inspiracji z zapisach Konstytucji, której treści nie są do końca zostały odczytane i nie zawsze właściwie interpretowane. Administracja publiczna działa według bardzo staroświeckiego modelu i kultywuje już odrzucone na świecie myślenie, takie jak na przykład „miasto przedsiębiorcze” 15 Obserwuje się upadek zawodu i pozycji społecznej urbanisty, a elity tego środowiska zachowują milczenie w debacie publicznej. Planowanie przestrzenne - dziedzina która pierwsza otwierała się na partycypację społeczną – w sposób w jaki jest uprawiane przez organa, na przykład Urzędu m.st. Warszawy, stało się bastionem biurokratycznego skostnienia. 11 v. vi. vii. Należy rozważyć czy deprecjonowani w administracji publicznej urbaniści nie powinni stać się rzecznikami inicjatyw społecznych sięgając do wzorów „advocacy planning.” Przepisy regulujące działalność organizacji pozarządowych wymagają istotnych zmian. Zbliża się czas dokonania zmian w ustawach o samorządzie terytorialnym. *** Moderator dyskusji przypomniał, że celem konserwatorów jest gromadzenia przemyśleń potrzebnych Towarzystwu a nie doprowadzanie do uzgodnienia poglądów. Podkreślił, że praktyce planowania przestrzennego to właśnie na urbanistach spoczywa w dużej mierze ciężar konkretyzowania interesu publicznego w wymiarze lokalnym, stanowiący jednocześnie ich legitymację jako zawodu zaufania publicznego. Zaproponował aby następne konwersatorium poświęcić kwestii władztwa planistycznego gmin i szerzej fundamentom prawnym władztwa gminy. Konwersatorium zamknął Prezes OW TUP mgr Bartłomiej Kolipiński , dziękując wszystkim, w szczególności autorom wystąpień, za udział w spotkaniu i żywą dyskusję. Przypisy (opracował mgr inż. Stanisław Furman) 1 Konwersatorium przeprowadzone w dniu 28.01.2013 r. na temat: Prawo własności a dobro wspólne w planowaniu przestrzennym – Wolność budowlana a ład przestrzenny 2 Ulpian Domiciusz, ur. W II wieku n.e. zginął w 223 r., rzymski jurysta i pisarz. Jego pisma posłużyły w dużej mierze do kodyfikacji prawa rzymskiego w VI w. 3 Zimmermann Marian, 1901-1969, polski znawca prawa administracyjnego, profesor uniwersytetów we Lwowie i Poznaniu . 4 Jellinek Georg, 1851-1911, niemiecki teoretyk państwa i prawa. Autor koncepcji państwa, które definiują trzy elementy : władza, terytorium i naród. 5 Ruchy miejskie to fenomen społeczny obserwowany obecnie w wielu miastach świata. Skupiają, zazwyczaj w nieformalnych strukturach, mieszkańców miast, których nie zadawala sposób funkcjonowania demokracji lokalnej i komunikacji społecznej. Uczestniczą w nich osoby o różnych motywacjach i zabarwieniach ideologicznych, które łączy bądź określony problem lokalnej społeczności, bądź szeroko rozumiana troska o prawo mieszkańców do współgospodarzenia swoim miastem i wola obrony przed dominacją interesów innych aktorów na scenie miejskiej, szczególnie uwidaczniająca się w dobie globalizacji, korporacyjnej gospodarki i zuniformizowanej kultury. Są zarówno ruchami protestu w obronie interesów grupowych jak i wyrazem troski o dobro wspólne. W wymiarze światowym ruchy miejskie sytuują się wyraźnie po stronie lewicy społecznej i alter- lub antyglobalizmu. 6 Warto tu podkreślić związek z organizacja przez TUP właśnie w Poznaniu w 2009 r. III Kongresu Urbanistyki Polskiej „Nowa urbanistyka , nowa jakość życia”, na którym przyjęto Kartę przestrzeni publicznej”. 7 W 2012 r. działacze związani z Kongresem Ruchów Miejskich byli aktywnymi uczestnikami IV Kongresu Urbanistyki Polskiej „Odpowiedzialni za miasto” obradującego w Lublinie, zwłaszcza jego sesji otwartej „O urbanistyce społecznej”. 8 Miarą rosnącego zainteresowania ruchami miejskimi może być to, że wyszukiwarka „google’ na hasło ruchy miejskie podaje w maju b.r. ponad 6 milionów wyników. Ruchy miejskie mają też oparcie w liczących się wydawnictwach i periodykach m.in. w kwartalniku Res publica nowa czy działalności wydawniczej Instytutu Obywatelskiego, który wydał ostatnio raport Miasto w działaniu. 9 Społeczna strategia Warszawy, dokument przyjęty przez Radę m.st. Warszawy uchwałą nr XLVI/1427/2008, opracowany przez Urząd m.st. Warszawy przy współudziale Forum Dialogu Społecznego i wielu ekspertów. Deklaruje wybór polityki społecznej zapewniającej równy dostęp do możliwości, partnerstwa i aktywności społecznej, łączenie w mieście wielkomiejskiej atrakcyjności z klimatem ”bycia u siebie” , przeciwdziałania wszelkim wykluczeniom. 10 Nie kwestionując tego stwierdzenia, trzeba jednak pamiętać o hierarchii źródeł prawa. Konwersatorium miało dotyczyć stanowienia prawa miejscowego przez gminy, a ta w Polsce nie jest suwerenem i stanowi prawo miejscowe w ramach ustaw, w granicach przyznanych jej kompetencji oraz według określonych procedur. Dlatego kwestię tych kompetencji i procedur Zarząd OW. TUP widział jako istotny przedmiot dyskusji. 12 11 Castells Manuel, (ur.1942), hiszpański socjolog miasta i badacz „usieciowienia” życia społecznego w dobie informatyzacji. 12 Narastające dysproporcje, zasadnicze dylematy, konieczne działania; Raport o stanie samorządności terytorialnej w Polsce; Hausner Jerzy (red). Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, Małopolska Szkoła Administracji Publicznej, Kraków 2013. Raport porusza kwestie bardzo silnie związane z tematem konwersatorium OW TUP. Wskazuje na narastanie dysfunkcji w działaniu samorządu terytorialnego w Polsce powodujące, że słabnie jego rola wyraziciela i realizatora interesów wspólnot terytorialnych, a administracja samorządowa upodabnia się w działaniu do administracji rządowej i skupia się głównie na realizowaniu celów i wykonywaniu zadań określonych przez centralne władze publiczne. Samorządy nie są autentycznym partnerem w formułowaniu polityki rozwoju kraju a raczej jej beneficjentem i wykonawcą. Raport wskazuje na konieczność dyskusji nad państwową doktryną samorządu, rozstrzygnięcia podstawowych dylematów dotyczących roli i sposobu funkcjonowania samorządu terytorialnego. 13 Czyste dobra publiczne, przeciwstawnie do czystych dóbr prywatnych, cechują: - łączność w konsumpcji, co oznacza, że jeśli jedna osoba użytkuje dane dobro, to jednocześnie może je użytkować inna osoba, nie wpływając znacząco na satysfakcję tej pierwszej; - niewykluczalność z konsumpcji, to znaczy, że jeżeli jedna osoba ma możność użytkowania danego dobra to inna osoba nie może być pozbawiona tej możności (być wykluczona). Pomiędzy czystymi dobrami publicznymi i prywatnymi leży sfera dóbr mieszanych o różnym stopniu łączności i wykluczalności w konsumpcji. 14 Suchodolski Bogdan (1903-1992) filozof, historyk nauki i kultury, profesor Uniwersytetu Warszawskiego i PAN 15 Neoliberalne myślenie o mieście ukształtowane w czasach Ronalda Reagana w Stanach Zjednoczonych i Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii, w którym miasto jest zarządzane jak korporacja gospodarcza nastawiona na zysk a postrzegane jako produkt rynkowy. 13