Tłumaczenie artykułu posła Jarosława Kalinowskiego dla magazynu

Transkrypt

Tłumaczenie artykułu posła Jarosława Kalinowskiego dla magazynu
Tłumaczenie artykułu posła Jarosława Kalinowskiego dla magazynu „New Europe”
z dn. 04.01.2015 r.
DRAMATYCZNY ROK DLA POLSKIEGO ROLNIKA
Rok 2014 okazał się być najcięższym czasem dla polskiego rolnika od bardzo dawna.
W ciągu kilku zaledwie miesięcy doświadczył on problemów związanych z chorobą
afrykańskiego pomoru świń, poniósł straty w związku z wprowadzeniem w Polsce zakazu
uboju rytualnego, a teraz okazuje się być największą ofiarą polityki międzynarodowej, gdyż
rosyjskie embargo na produkty żywnościowe najbardziej dotknęło właśnie polskie
rolnictwo (w podobnie dramatycznej sytuacji, spośród wszystkich 28 państw Unii, jest
jedynie Litwa).
Warto wspomnieć, że jeszcze 10 lat temu polscy rolnicy byli grupą, która najbardziej
obawiała się akcesji do Unii Europejskiej. Polskie rolnictwo było w bardzo złym stanie:
rozdrobnione, nieefektywne, przestarzałe. Rolnicy przez lata dostosowywali się do
wymogów wspólnego rynku europejskiego, przez lata budowali markę polskich produktów.
Mimo że ciężko im było pogodzić się choćby z koniecznością ograniczenia produkcji
i eksportu w wyniku kwotowania produkcji, choć obawiali się konkurencji potężnego,
nowoczesnego rolnictwa Europy Zachodniej, choć przez długi czas musieli uczyć się nowych
systemów administrowania i kontroli rynków rolnych, to dzięki własnej determinacji
i ciężkiej pracy doprowadzili do tego, że dziś rolnictwo jest dla Polski powodem do dumy.
Eksport artykułów rolno-spożywczych stanowi 13% ogółu polskiego handlu zagranicznego.
Sektor ten jest jednym z nielicznych, które notuje dodatni bilans w wymianie handlowej.
Polską dumą są choćby okolice Grójca na Mazowszu, które jest istnym “zagłębiem
jabłkowym”. W zeszłym roku Polska została liderem światowego eksportu tych owoców,
wyprzedzając nawet nieporównywalnie większe Chiny. Sprzedaliśmy jabłka za ponad 438
mln euro. Mimo że kierunki eksportu są dywersyfikowane, do tej pory to Rosja była
największym odbiorcą polskich jabłek - na rynek rosyjski trafiało ponad 50% tych owoców.
Dla porównania: całkowity eksport unijnych jabłek (w tym gruszki i pigwy) do Rosji w 2013
roku wynosił 523 mln euro, z czego 272 mln euro to tylko wartość polskich jabłek (dane
Komisji Europejskiej).
1
Rosja była największym odbiorcą polskich jabłek i trzecim odbiorcą polskich
artykułów rolno-spożywczych. W 2013 roku polscy rolnicy sprzedali Rosjanom jabłka, sery,
wieprzowinę, pomidory i inne warzywa na kwotę 1,3 mld euro. Od kilku miesięcy wszystkie
te produkty, wedle wersji oficjalnej, nie spełniają norm fitosanitarnych, co uniemożliwia ich
eksport do Federacji Rosyjskiej. Trudno jednak nie wiązać tego z polskim i europejskim
zaangażowaniem
na
Ukrainie.
Od
czasu
kiedy
narzędziem
rosyjskiej
polityki
międzynarodowej stały się normy fitosanitarne, cena jabłek w Unii Europejskiej spadła
o 50% wobec cen w analogicznym okresie w ubiegłym roku. Sytuacja może się jeszcze
pogorszyć, zważywszy na fakt, że dużą ilość do tej pory eksportowanych owoców stanowią
odmiany zimowe (sprzedaż od stycznia do marca). Kolejną kwestią jest wysokość
tegorocznych zbiorów. Trudno określać ją inaczej, jak “klęska urodzaju”, gdyż rekordowe
zbiory oznaczają niskie ceny i trudności w znalezieniu nabywców. Embargo znacznie
pogorszyło i tak trudną sytuację rolników.
Komisja Europejska do tej pory zaproponowała dwa nadzwyczajne mechanizmy
wsparcia producentów owoców i warzyw pokrzywdzonych embargiem, obydwa okazały się
niewystarczające. W ramach pierwszego wsparcie uzależnione było od wycofania
produktów z rynku z przeznaczeniem na bezpłatną dystrybucję, drugie obejmowało
producentów, którzy zdecydowali się na niezbieranie plonów i przedwczesne zebranie
niedojrzałych zbiorów. Jednak z racji tego, że rekompensaty nie pokrywają nawet kosztów
produkcji, wielu rolników woli bardzo tanio sprzedawać produkty niż niszczyć owoce
swojej ciężkiej, całorocznej pracy.
Równie źle wygląda sytuacja polskiego sektora mleczarskiego. W ubiegłym roku
Rosja była drugim (po Unii Europejskiej) rynkiem zbytu dla polskich produktów
mleczarskich, z wartością eksportu 140 mln euro i tendencją wzrostową. Za sprawą
embarga spadają m. in. ceny skupu mleka. Istnieje ryzyko, że spadną poniżej opłacalności
produkcji. Ale embargo nie jest jedynym problemem polskich producentów. Grożą nam
również kary za przekroczenie kwot mlecznych, choć od kwietnia przyszłego roku wszelkie
limity w całej Unii Europejskiej będą zniesione. Podczas gdy inne kraje od dawna zwiększają
produkcję, przygotowując się do zniesienia kwotowania, rozwój polskiego mleczarstwa jest
hamowany anachronicznym ograniczeniem. Konieczne jest zatem nie tylko odstąpienie od
pobierania opłaty za przekroczenie kwot mlecznych, ale i uruchomienie dodatkowych
płatności, które zrekompensują rolnikom z branży mleczarskiej poniesione straty.
2
Tu problemy rolników jeszcze się nie kończą. Kolejny cios spadł na nich, gdy Komisja
Europejska poprzedniej kadencji zaproponowała, by środki z tzw. marginesu budżetowego
(m.in. środki uzyskane z kar za przekroczenie kwot mlecznych i inne) przeznaczyć na walkę
z wirusem Ebola. Nie negując potrzeby zapobiegania rozprzestrzenianiu się wirusa, który
jest zagrożeniem dla całego świata, nie mogliśmy zgodzić się na finansowanie tej prewencji
ze środków pierwotnie przewidzianych na potrzeby rolnictwa. Zwłaszcza, że środki
gromadzone w rezerwowym budżecie to de facto środki zgromadzone przez samych
europejskich rolników.
Wsparcie do tej pory udzielone poszkodowanym w wyniku rosyjskiego embarga
producentom artykułów rolno-spożywczych to kropla w morzu potrzeb. Straty szacuje się
na miliardy euro, a dotychczas udzielona pomoc to niecałe 200 mln euro. Nie można
odbierać rolnikom środków pomocowych teraz, gdy najbardziej ich potrzebują. Tym
bardziej, że embargo nie jest ich winą. Na szczęście przedstawiciele PE z komisji budżetowej
zgodni są ze stanowiskiem komisji rolnictwa PE i przekonali KE, by wycofała się z
niewłaściwego pomysłu.
Stanowczo
protestujemy
przeciwko
wszelkim
działaniom,
które
godzą
w funkcjonowanie i rozwój europejskiego rolnictwa. Nie zapominajmy, że to właśnie praca
rolnika jest podstawą naszej egzystencji, że zapotrzebowanie na żywność wzrasta w bardzo
szybkim tempie. Tymczasem dotychczas prowadzona przez Komisję Europejską polityka,
której elementami są pomysły takie jak powyższy, nie skłania rolników do pozostawania na
wsi i wykonywania trudnego i niepewnego zawodu.
3