Artykuł pochodzi ze strony: Miastecki Portal Internetowy 71

Transkrypt

Artykuł pochodzi ze strony: Miastecki Portal Internetowy 71
Artykuł pochodzi ze strony:
Miastecki Portal Internetowy
71 rocznica zdobycia Miastka
Dziś, tj. 3 marca mija 71. rocznica zdobycia Miastka. Poniżej prezentujemy fragment książki
"Pamiątki z Rummelsburga" autorstwa Jarosława Lemańskiego i Jana Kwaska, traktujący o walkach o
Rummelsburg i zdobycie go przez Armię Czerwoną.
Sytuacja strategiczna na froncie w 1945 roku
Aby w pełni zrozumieć okoliczności, w jakich doszło do zdobycia Miastka, zwanego wówczas
Rummelsburgem, należy zacząć od rozpoczęcia przez Rosjan szeroko zakrojonej i zmasowanej
ofensywy w drugiej połowie stycznia 1945 r., która wyprowadzona znad Wisły błyskawicznie
doprowadziła do rozbicia niemieckiego frontu i rozdzielenia sił niemieckich na dwie części.
Największe sukcesy w tej ofensywie, trwającej nieco ponad miesiąc, odniosły wojska 1 Frontu
Białoruskiego dowodzone przez marszałka Żukowa, które nacierając w centrum linii frontu, w
kierunku na Berlin dotarły aż do Odry i uchwyciły na jej zachodnim brzegu przyczółek. Nacierające
w tym samym czasie na obu skrzydłach 2 Frontu Białoruskiego inne fronty, na południu 1 Front
Ukraiński marsz. I. Koniewa, a na północy 2 Front Białoruski marsz. K. Rokossowskiego, wykonały
znacznie skromniejsze postępy w marszu na zachód. Takie zresztą było też planowe założenie,
dlatego w ramach 1 Frontu Białoruskiego skupiono największe siły, z zadaniem wykonania szybkiego
rajdu, który wbije się w niemiecką obronę jak najgłębiej, podczas gdy nacierające po jego bokach
wojska będą zabezpieczać go przed kontratakami na tyły z flanki. Choć do osiągnięcia Berlina
pozostało niewiele kilometrów, dalsze natarcie 1 Frontu trzeba było powstrzymać, bowiem uzyskane
w nim postępy i tak przerosły stawiane przed nim planowo zadania, gdy tymczasem na obu flankach,
na północy na Pomorzu, a na południu na Śląsku, pozostały znaczne siły niemieckie mogące poprzez
kontratak zniweczyć cały sukces.
Zgromadzone na Pomorzu siły niemieckie zostały oficjalnie przegrupowane i otrzymały nazwę Grupy
Armii „Wisła”. Przed kontynuowaniem natarcia na Berlin 1 i 2 Front Białoruski to właśnie niemieckie
ugrupowanie musiały rozbić. Zadanie likwidacji niemieckich wojsk na Pomorzu spadło w głównej
mierze na dowodzony przez marszałka Rokosowskiego 2 Front Białoruski. Plan działania zakładał w
pierwszym etapie, pod koniec lutego, przeprowadzenie szybkiego, zaplanowanego na kilka dni rajdu
wojsk pancernych, skierowanego w kierunku Koszalina z zadaniem dojścia do brzegu Bałtyku w
ciągu 4 dni i rozdzielenia niemieckich sił na Pomorzu na dwie części. Zadanie to miał wykonać 3.
Korpus Pancerny Gwardii gen. A. Panfiłowa, wraz z 19. Armią gen. por. Kozłowa mającą stanowić
jego odwód. Na flankach atak miał być wspomagany przez działania innych jednostek 2 Frontu
Białoruskiego. W tak wykonany przez 3. Korpus wyłom miały wejść następnie pozostałe jednostki 2
Frontu Białoruskiego z zadaniem rozszerzenia wyłomu i natarcia w kierunku zachodnim na Szczecin
oraz wschodnim na Gdańsk. Szybkie natarcie 3. Korpusu Pancernego Gwardii, rozpoczęte 24 lutego
1945r. oraz brak dokładnego rozeznania przez Niemców planowego jego kierunku spowodowały, iż
działanie to zakończyło się powodzeniem. Sukces ten mógł jednak łatwo przerodzić się w klęskę,
gdyby Niemcom udało się przeprowadzić kontratak z flanki, odcinający radziecki korpus. Konieczne
stało się zabezpieczenie boków dokonanego przez wojska pancerne wyłomu. Zadanie to spadło na
barki jednostek piechoty i artylerii.
Sytuacja taktyczna w rejonie Miastka
Z szeregu przesłanek w sztabie 2 Frontu Białoruskiego wyciągnięto wnioski, iż Niemcy zamierzają
wykorzystać rejon Miastka, jako miejsce koncentracji wojsk do przeciwuderzenia na tyły wyłomu
dokonanego przez 3. Korpus pancerny gen. Panfiłowa. Miastko było dogodnym węzłem
komunikacyjnym, w którym można by łatwo ześrodkować wymagane siły, które mogłyby
kontratakować w kierunku południowo-zachodnim, wykorzystując jako prowadnicę północną flankę
umocnień „Wału Pomorskiego”.
Na południe od Miastka flankę dokonanego wyłomu zabezpieczały wchodzące w skład 2 Frontu
Białoruskiego, 19. Armia i 70. Armia. Głównym i pierwszoplanowym zadaniem tych jednostek była
osłona prawej flanki dokonanego przez 3. Korpus Pancerny wyłomu, drugim istotnym zadaniem było
jak największe poszerzenie tego wyłomu poprzez prowadzenie działań ofensywnych w kierunku
północno-wschodnim. Na ich drodze było jednak Miastko.
O tym, iż Niemcy posiadają w tym rejonie znaczne siły, które po wzmocnieniu mogły wykonać bardzo
niebezpieczny dla Rosjan kontratak, świadczyły również próby prowadzenia przez nich działań
zaczepnych. Właśnie na tym odcinku rankiem 27 lutego Niemcy podjęli próby kontrataków, które
przeprowadzone zostały na pododdziały 3. Korpusu Pancernego, pierwszy w pobliżu Bobolic (Bublitz)
na 18. Brygadę Panc. gw., a drugi w rejonie dopiero co zdobytego Białego Boru (Baldenburg), na
broniący go 1070. pułk piechoty. Oba kontrataki przeprowadzone były siłami pojedynczych
batalionów wspartych czołgami i nie odniosły zamierzonego celu. Niemniej jednak dalsze natarcie
korpusu gen. Panfiłowa w kierunku morza zostało chwilowo wstrzymane aż do czasu kiedy w ciągu
dnia dwie dywizje piechoty z 19. Armii połączyły się z jego jednostkami, tworząc względnie
wyrównaną linię frontu zabezpieczającą skrzydło.
Kolejny niebezpieczny symptom świadczący o wzroście niemieckich sił w rejonie Miastka i próbach
wykorzystania go jako miejsca koncentracji do działań zaczepnych, miał miejsce 1 marca 1945 roku.
W dniu tym z okolic Miastka rozpoczęła natarcie w kierunku Białego Boru 4. Dywizja Grenadierów
Pancernych SS „Polizei”, z zadaniem przecięcia podstawy klina wyłamania pancernego, dokonanego
przez 3. Korpus Pancerny gw. Pododdziały niemieckiej 4. Dywizji zepchnęły jednostki osłonowe
radzieckiej 19. Brygady Panc. gw. do Sępolna Wielkiego (Gross Karzenburg). Niemcom udało się
ponownie zająć schrony „Wału Pomorskiego” w rejonie jeziora Bobięcińskiego (Gross Pappenzin) i
Sępolna Wielkiego (Gross Karzenburg) jednak były one nieprzydatne, bowiem linia ta była
przystosowana tylko do obrony przed atakiem ze strony wschodniej, gdy tymczasem Rosjanie, w
wyniku przeprowadzonego przez 3. Korpus Pancerny gw. rajdu, znajdowali się po wprost przeciwnej
stronie. Dlatego też Niemcy biorąc pod uwagę powyższy fakt oraz zdając sobie sprawę ze słabości
własnych sił i faktu, iż kontratak był wyprowadzony zbyt późno, zdecydowali się wycofać w kierunku
północnym. Istniało bowiem zagrożenie że znacznie liczniejsze siły rosyjskie mogą odciąć ich tyły
atakując siłami 19. Armii od strony Żydowa i 70. Armii od strony Miastka.
Pomimo faktu, iż niemieckie działania ze względu na szczupłość użytych sił jak i zbyt późne
rozpoczęcie kontrataku, nie zakończyły się sukcesem, sztab 2 Frontu Białoruskiego nabrał
przekonania co do konieczności rychłego zlikwidowania zagrożenia poprzez zdobycie Miastka.
Miejscowość ta ułatwiała koncentracje wojsk niemieckich i stanowiła potencjalny punkt zaczepienia
dla ewentualnych kontrataków mogących zagrażać wysuniętym wojskom 3. Korpusu Pancernego gw.
oraz wspierającym jego natarcie na prawej flance, oddziałom 19. Armii, kierującej się w stronę
Koszalina. Nowo mianowany 1 marca 1945 roku dowódca 19. Armii gen. Władimir Romanowski
powierzył zadanie zdobycia Rummelsburga znajdującym się na prawej flance swojej armii,
jednostkom 40. Korpusu Armijnego gw., dowodzonego przez gen. por. Siemiena Pietrowicza
Mikulskiego. Ostatecznie bezpośredni ciężar tego zadania spaść miał na wchodzącą w skład korpusu
10. Dywizję Strzelecką gw. dowodzoną przez gen. maj. Charitona Aleksiejewicza Chudałowa oraz
przydzielone jej jednostki wsparcia.
Siły wyznaczone do walki o Miastko
Do zdobycia Miastka z 40. Korpusu Armijnego wydzielono następujące siły:
- 10. Dywizja Strzelecka gw. dowodzona przez gen. maj. Charitona Aleksiejewicza Chudałowa ;
- część sił 101. Dywizji Strzeleckiej gw. dowodzona przez pułk. Fiodora Aleksiejewicza Griebienkina;
- 108. pułk artylerii samobieżnej dowodzony przez maj. Alieksieja Maksymowicza Potapowa;
- 375. gwardyjski pułk ciężkiej artylerii samobieżnej dowodzony przez podpułkownika Charitona
Siepana Grigorjewicza.
Dodatkowego wsparcia artyleryjskiego w czasie ataku udzielać miały następujące pododdziały 18.
Artyleryjskiej Dywizji Przełamania dowodzonej przez gen. maj. Borysa Ilicza Kazanowa:
- 2. Brygada Ciężkiej Artylerii Haubicznej;
- część sił 65. Brygady Artylerii Lekkiej;
- 42. Brygada Moździerzy;
- część sił 204. Armijnej Brygady Artylerii i Armat.
Jak widać główną siłę szturmową stanowiła 10. Dywizji Strzelecka gw. wsparta liczną artylerią.
Trzon tej dywizji tworzyły znajdujące się w jej składzie trzy pułki strzeleckie gwardii:
- 24. pułk strzelecki gw. dowodzony przez ppłk. Wasylija Fiedoriowicza Lazariewa;
- 28. pułk strzelecki gw. dowodzony przez pułk. Anatolija Romanowicza Pasko;
- 35. pułk strzelecki gw. dowodzony przez maj. Gurija Iwanowicz Toloczko.
Poza pułkami strzeleckimi w składzie dywizji znajdowały się też:
- 13. kompania rozpoznawcza dowodzona przez por. P.A. Dmitriewa;
- 1 batalion saperów gw.;
- 82 samodzielny batalion łączności gw.;
- oraz pododdziały logistyczne, transportowe, medyczne, chemiczne itp.
Niemcy zgromadzili w samym Miastku i jego najbliższej okolicy znaczne siły wojskowe zdolne do
podjęcia obrony w oparciu o przygotowane wcześniej umocnienia polowe. Już 26 stycznia 1945 roku
Himmler wydał nakaz ewakuowania Niemców z Miastka. Z rozkazu II Okręgu Wojskowego w
Miastku przystąpiono też do budowy umocnień polowych. Na podejściach do miasta utworzone
zostały umocnione punkty oporu. Jeden z nich, ulokowany w niewielkiej wiosce Wołcza Mała (Klein
Volz), w wyniku przeprowadzonych na przełomie lutego i marca działań, wcinał się niebezpiecznie w
linie Rosjan.
Pozycje w Miastku i okolicy obsadzały następujące jednostki 2. Armii:
- 8 Panzer Grenadier Regiment SS (8 pułk grenadierów pancernych SS) oraz 4. Panzer Abteilung
SS (4. grupa pancerna SS). Oba ze składu 4. SS Polizei Panzergrenadier Division (4. Policyjnej
Dywizji Grenadierów Pancernych SS);
- część pododdziałów z 203. Dywizji Piechoty;
- część pododdziałów z 549. Dywizji Grenadierów Ludowych (Volksgrenadier-Division).
Siły te dodatkowo wspierały oddziały Volkssturmu.
Wydawać by się mogło, że siły obrońców są znacznie większe niż atakujących Rosjan. Jednak tak nie
było. Zarówno 203 jak i 549 dywizja z pewnością nie występowały w pełnym składzie, a stan etatowy
ich pododdziałów był poważnie uszczuplony. Nie dysponujemy dokładnym spisem liczbowym, jednak
przyjąć należy, iż wspomniane wyżej jednostki niemieckie nie odbiegały w niczym od innych
walczących w tym okresie na Pomorzu. Ich stany liczebne były w wyniku strat i braku możliwości
szybkiego uzupełnienia znacznie zaniżone i nie osiągały często nawet połowy liczby przewidzianej
etatem. Dodatkowo większość nowych rekrutów wcielanych do tych jednostek była bardzo źle
wyszkolona i często nie w pełni sprawna. Wcielano do nich między innymi zdemoralizowanych
żołnierzy z rozbitych formacji, chorych ze szpitali, młodzież, a nawet obcokrajowców. Również
oddziały Volkssturmu, czyli pospolitego ruszenia, sformowane z nastolatków, starców i niezdolnych
do służby w wojsku, nie przedstawiały znacznej siły. Byli to żołnierz źle wyszkoleni, niewprawni w
boju i często słabo uzbrojeni.
Jeszcze gorzej przedstawiało się ich wyposażenie w sprzęt ciężki. Jednostki te posiadały nieliczną
artylerię z ograniczonym zapasem amunicji, a oddziały pancerne, często były pancerne tylko z nazwy,
bowiem posiadały tylko nieliczne sprawne czołgi. Przykładowo działająca w tym czasie na Pomorzu
(również w okolicy Miastka) 7. Dywizja Pancerna posiadała w dniu 15 marca 1945 r. tylko 29
sprawnych czołgów i dział pancernych, podczas gdy etatowo powinno ich być 120-140 sztuk. Stan
uzbrojenia w sprzęt pancerny 4. Policyjnej Dywizji Grenadierów Pancernych SS w marcu 1945
również nie był imponujący. Posiadała ona: 24 działa szturmowe Stug (w tym tylko 7 sprawnych), 8
samobieżnych dział plot - Flakpanzer ( w tym 5 sprawnych) i tylko 2 czołgi Pantera (oba w
remoncie).
Niemcy nie mogli również liczyć w tym okresie na liczące się wsparcie lotnicze, w przeciwieństwie
do Rosjan, którzy posiadali liczne samoloty szturmowe, bombowe i myśliwskie.
Sytuacja w jednostkach rosyjskich często również nie była najlepsza, jednak ich doświadczenie
bojowe, stan uzbrojenia, liczebność oraz zaopatrzenie w paliwo i amunicję było znacznie lepsze.
Atak na Miastko
Trudno jest dziś znaleźć dokładne dokumenty relacjonujące przebieg szturmu na Miastko. Dlatego
zostanie on tu odtworzony głównie w oparciu o relacje dowódcy rosyjskiej 10. Dywizji Strzeleckiej
gw. gen. maj. Ch. A. Chudałowa, którego to jednostka zdobyła miasto. Opisany dość dokładnie, we
wspomnieniowej książce gen. Ch. A. Chudałowa przebieg walk o Miastko, znajduje pokrycie w
faktach przedstawionych w wydanej w Niemczech książce Friedricha Husemanna dotyczącej historii
4. Policyjnej Dywizji Granadierów Pancernych SS.
2 marca 1945 r. do gen. Chudałowa zadzwonił zastępca głównodowodzącego 2 Frontem Białoruskim
gen. K. P. Trubnikow. W rozmowie wyraził swoje niezadowolenie z faktu iż Miastko wciąż nie jest
zdobyte, zażądał wyjaśnień i zaznaczył, że zagraża to rozwojowi ofensywy prowadzonej przez
pozostałe jednostki frontu. Generał Chudałow próbował wyjaśniać, iż opóźnienie to jest
spowodowane problemami z zaopatrzeniem w amunicję, brakiem dostatecznej ilości broni
przeciwpancernej i dotychczasowym szybkim jak na jednostkę piechoty tempem natarcia. Generał
Trubnikow stwierdził, iż niezbędne zaopatrzenie i jednostki wsparcia są w drodze i zażądał
natychmiastowego zajęcia Miastka, najpóźniej do godziny 12.00 następnego dnia. Zagroził też, że w
przypadku nie wykonania zadania wyśle do gen. Chudałowa prokuratora wojskowego w celu
przeprowadzenia śledztwa. Tak jasno sprecyzowana groźba nie pozostawiała żadnych wątpliwości,
że dalsza kariera dowódcy 10. Dywizji będzie skończona w przypadku niewykonania zadania. Dlatego
też bezzwłocznie rozpoczął on wraz ze swoim sztabem przygotowywanie planów ataku.
Plan ataku zakładał, że nocą z 2 na 3 marca przewidziane do szturmu jednostki zajmą pozycje
wyjściowe i nad ranem rozpoczną atak. Podzielono go na dwie główne fazy. W pierwszej należało
zlikwidować wysunięty niemiecki punkt oporu we wsi Wołcza Mała. W tym celu 13. kompania
rozpoznawcza miała obejść nocą wieś od tyłu i po zajęciu dogodnych do ataku pozycji powiadomić o
tym dowódcę 35. pułku strzeleckiego, usytuowanego naprzeciwko tej wsi. Następnie obydwie
jednostki przed świtem rozpocząć miały wspólny atak z dwóch stron. Po zdobyciu Wołczy Małej
rozpocząć się miała druga faza, bezpośredni atak na Miastko od południowego-wschodu.
Główny atak na miasto przebiegać miał następująco. Zgodnie z radą oficera operacyjnego sztabu
dywizji kap. A. P. Maljukowa dla szybkiego jego zdobycia zamierzano wykorzystać układ terenu
umożliwiający łatwe i skryte podejście do centrum. Od zakładu przemysłowego położonego na
południowo-wschodnim skraju miasta (fabryka włókiennicza Neumanna) przez pole przechodził
głęboki kanał wodny, który przekształcał się w niewielki wąwóz. Tamtędy właśnie można było skrycie
podejść bezpośrednio pod środkową część miasta. Zadanie to miał wykonać 28. pułk strzelecki gw.
dowodzony przez pułk. Pasko. Jeden z batalionów tego pułk miał zająć pozycje w wąwozie i
rozpocząć atak już w trakcie przygotowania artyleryjskiego. Pozostałe bataliony wsparte przez
artylerię miały przejść tak przetartą trasą do centrum miasta. Kolejny 24. pułk dowodzony przez ppłk.
W. F. Lazariewa miał tym czasem nocą obejść miasto z prawej strony i w miarę możliwości zagrozić
jego obrońcom okrążeniem. Dodatkowo 35. pułk po zajęciu Wołczy Małej miał również prowadzić
natarcie na Miastko. Tak zaplanowany atak miały wspierać jednostki artylerii.
W nocy pododdziały rozpoczęły przegrupowania na pozycje wyjściowe do ataku. Przez cały dzień 2
marca padał mokry śnieg z deszczem, co sprzyjało atakującym. Stosunkowo trudne zadanie
postawiono 13. kompanii rozpoznawczej, do której przydzielono dodatkowych radiotelegrafistów z
batalionu łączności. Zwiadowcy musieli skrycie w nocy przedostać się niepostrzeżenie na tyły
niemieckich pozycji i zaskoczyć ich atakiem z tego kierunku. Choć trasa była, niezbyt długa, to
jednak przyszło im działać w nieznanym terenie w dość niesprzyjających warunkach pogodowych.
Zwiadowcy wyruszyli około godziny 20.00 2 marca 1945 roku, zamaskowani, z osłoniętymi i
poczernionymi elementami wyposażenia. Byli to doświadczeni żołnierze, dlatego założono, iż
zaplanowane pozycje osiągną do północy.
Marsz był trudny, przez cały czas zwiadowcy musieli zachowywać wielką ostrożność, aby ich nie
wykryto i kontrolować trasę marszu aby nie zmylić drogi. Cel ich marszu, Wołcza Mała była
niewielką wioską zamieszkiwaną przed wojną przez kilkudziesięciu mieszkańców. Przy wiosce
znajdowało się jezioro, które zwiadowcy musieli obejść dla zajęcia dogodnych do ataku pozycji. W
utrzymaniu prawidłowego kierunku w nocnym marszu pomagali nieświadomie sami Niemcy
stacjonujący w Wołczy Małej, dając sygnały ułatwiające lokalizację ich pozycji. Wystrzeliwali oni
bowiem serie z broni maszynowej w kierunku pozycji stacjonującego naprzeciwko nich 35. pułku
strzeleckiego i odpalali race oświetlające przedpole, aby wykryć ewentualne próby zaskoczenia
nagłym atakiem. Kiedy zwiadowcy doszli do drogi biegnącej z Miastka do Wołczy Małej i zobaczyli
majaczące w ciemności zarysy domostw wsi, upewnili się za pomocą kompasu i map czy znajdują się
we właściwym miejscu. Przydzieleni do batalionu łącznościowcy przygotowali nadajnik radiowy i
nawiązali łączność ze sztabem 35. pułku strzeleckiego. Nadano komunikat: „Przybyłem na miejsce,
wszystko w porządku, rozpoczynam akcję...”. Rozpoczęto przygotowania do ataku. Zwiadowcy
podeszli do zabudowań na tyle blisko, że mogli usłyszeć rozmowy Niemców. Dowódca batalionu
rozpoznawczego por. P. A. Dmitriew rozkazał wystrzelić czerwoną racę, dając w ten sposób sygnał
do rozpoczęcia ataku. Zanim raca zdążyła wygasnąć ciszę przerwały liczne serie z broni
automatycznej i eksplozje granatów. Po krótkiej chwili można było usłyszeć salwy „Katiusz”
poprzedzające atak 35. pułku, który natychmiast po zakończeniu ostrzału rakietowego rozpoczął
natarcie na Wołcze Małą.
Niemcy nie spodziewali się nocnego ataku, a fakt, iż zostali zaatakowani niespodziewanie z dwóch
kierunków spowodował w ich obronie znaczne zamieszanie. Ostatecznie część Niemców opuściła
swoje pozycje próbując uciekać, a niektóre pododdziały omyłkowo zaczęły ostrzeliwać się nawzajem.
W tej sytuacji skuteczna obrona była niemożliwa i walka zakończyła się błyskotliwym i szybkim
zwycięstwem Rosjan, którzy wzięli do niewoli około 200 Niemców, zdobyli 10 armat, 7 pojazdów
pancernych oraz wiele drobniejszego sprzętu. Zdobycie Wołczy Małej umożliwiło kontynuowanie
działań zgodnie z planem, czyli atak na Miastko.
Nad ranem 3 marca rozpoczęło się przygotowanie artyleryjskie. Artyleria rosyjska systematycznie
ostrzeliwała wybrane sektory na obrzeżach miasta siejąc panikę wśród obrońców. Zanim jednak
rozpoczęto natarcie, na punkt obserwacyjny dowódcy dywizji gen. Chudałowa, przybył jego
bezpośredni zwierzchnik, dowódca 40. Korpusu Armijnego gw. gen. por. S. P. Mikulski. Jak
wspomina gen. Chudałow wykazywał on żywe zainteresowanie przebiegiem operacji,
rozmieszczeniem jednostek przygotowanych do szturmu i dało się wyczuć, iż bardzo zależy mu na
powodzeniu ataku. Po zapoznaniu się z sytuacją sprawiał wrażenie zadowolonego z planu ataku i
zasugerował, iż jego również straszono prokuratorem w przypadku gdyby Miastka nie udało zdobyć
się w czasie wyznaczonym przez dowódcę 19. Armii. Chudałow uspokoił przełożonego, iż zgodnie z
rozkazem miasto będzie zdobyte do godziny 12.00. Tymczasem ostrzał artyleryjski przedłużał się,
bowiem oczekiwano na sygnał od dowódcy batalionu z 28 pułku, który miał jako pierwszy
niepostrzeżenie podejść wzdłuż kanału wodnego do zakładu na południowo-wschodnim krańcu
miasta. Meldunek od dowódcy batalionu maj. W. A. Anfinogenowa nadszedł, znajdował się on tuż
przy zakładzie i był gotowy do ataku. Kiedy tylko artyleria przeniosła ostrzał na dalsze rejony miasta,
batalion Anfinogenowa ruszył do szturmu i w kilkanaście minut zajął zakład. Tuż za nim ruszył
kolejny batalion z 28. pułku. Było już widno, kiedy żołnierze rosyjscy z obu batalionów wdarli się na
ulice miasta, a za nimi wkroczyły pozostałe pododdziały 28. pułku i rozpoczęły się walki uliczne.
Wyraźnie zadowolony z przebiegu działań dowódca korpusu gen. Mikulski pośpiesznie odjechał do
swojego sztabu, a dowódca 10. Dywizji gen. Chudałow postanowił pojechać do samego Miastka, aby
z bliska ocenić postępy, jakie poczynili jego żołnierze w walkach ulicznych. Chudałow wysłuchał
raportu dowódcy 28. pułku płk. Pasko o sytuacji i położeniu pododdziałów, które walczyły w centrum
miasta. Jako najdogodniejsze miejsce do obserwacji uznał niezniszczony kościół, w którego okolicy
wciąż jeszcze walczył z Niemcami batalion maj. Gorobca, jednak w związku z ich słabnącym oporem
można było spodziewać się, iż rejon ten szybko zostanie opanowany.
W dostaniu się do upatrzonego miejsca Chudałowowi przeszkodziła awaria motoru, której kierowca
nie był w stanie szybko naprawić. Ostatecznie rozmieścił on swój punkt obserwacyjny na placu
kościelnym, skąd rozciągał się dobry widok na plac boju. Tam do generała zgłosił się niemiecki
pastor, wyrażając swoje głębokie zaniepokojenie tym, iż w rejonie świątyni Rosjanie rozlokowali
punkt dowodzenia. Po krótkich mniej lub bardziej dosadnych wyjaśnieniach na temat, co Niemcy
robili z rosyjskimi cerkwiami, gen. Chudałow odprawił pastora stwierdzając, że powinien być
zadowolony z faktu, że tutejsza świątynia wciąż jeszcze stoi niezniszczona, a nie przejmować się
obecnością w jej okolicy Rosjan.
Do południa 3 marca 1945 roku Miastko było już faktycznie zdobyte, tu i ówdzie dogorywały ostatnie
punkty oporu. Niemcy ponieśli znaczne straty w ludziach i sprzęcie bojowym, a zdolne jeszcze do
walki oddziały niemieckie zostały zmuszone do ucieczki. O tym sukcesie zdecydował dobry plan
bitwy i jego sprawne wykonanie. Kluczowe role w bitwie odegrało zdobycie punktu oporu w Wołczy
Małej przez 35. pułk i 13. kompanię rozpoznawczą i ich dalszy atak na Miastko oraz skryte podejście
i szturm na centrum miasta wykonany przez pododdziały 28. pułku. Niemniej jednak nie można nie
docenić działań oskrzydlających wykonanych od wschodu przez 24. pułk, bowiem manewr ten
uświadomił Niemcom ryzyko okrążenia miasta i wymusił decyzje ewakuacji zdolnych do dalszej walki
oddziałów, które po pierwszych starciach nie zostały jeszcze rozproszone. Nie można również nie
docenić roli artylerii, bez wsparcia, której zdobycie miasta było by bardzo trudne.
Zdobycie Miastka (Rummelsburga) umożliwiło 2 Frontowi Białoruskiemu i wchodzącej w jego skład
19. Armii pomyślne zakończenie w dniu 5 marca operacji rozdzielenia niemieckich sił na Pomorzu na
dwie części. A dla miasta i jego mieszkańców rozpoczęła się całkiem nowa epoka w jego dziejach.
data publikacji: 2016-03-03 11:28:03