Rozważania Słowa Bożego- stopień II Dzień 1 Dzień 2

Transkrypt

Rozważania Słowa Bożego- stopień II Dzień 1 Dzień 2
Rozważania Słowa Bożego- stopień II
Dzień 1
Tekst: Mt 5, 43-48
Prośba: o łaskę otwartości na heroizm miłowania.
1. Boża łaska. Zdolność do miłowania nieprzyjaciół dotyczy człowieka, który ma głęboką relację z
Chrystusem. Jezus powiedział „beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5). Bez Jego łaski nie
przebaczę ludziom, którzy skrzywdzili mnie lub moich bliskich. Bez Jego łaski nie będę szczerze i
autentycznie modlił się za ludzi, którzy stoją lub pretendują do objęcia władzy w kraju. Bez Jego łaski
nie będę szukał choćby najmniejszego usprawiedliwienia dla tych, którzy przyczynili się do mojego
bólu. Bez Jego łaski nie dostrzegę pozytywów w wyznawcach innych niż chrześcijańska religii świata.
Czy doświadczyłem już w swoim życiu niemocy, aby z miłością spojrzeć na mojego wroga? Na ile
liczyłem w takich sytuacjach na Bożą łaskę, a na ile polegałem wyłącznie na własnych siłach?
2. Być synem Ojca w niebie. Jezus zaprasza do heroizmu – mówi o miłości nieprzyjaciół. W duchu
Jezusowego nauczania wielu męczenników oddało swoje życie za Prawdę. Ich świadectwo umacniało
tylko wspólnotę wierzących i było czynnikiem ogólnego wzrostu. Jezus obiecuje przybrane synostwo
każdemu z nas, kto tylko nauczy się prawdziwie kochać. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy będę kochał
nie wysiłkiem swojej kruchej woli, ale licząc na Tego, kto umarł za mnie, abym prawdziwie żył. Być
synem lub córką Ojca niebieskiego, to również doświadczenie, które może stać się moim udziałem już
teraz, w sytuacji, w jakiej się obecnie znajduję. Wystarczy całkowicie zdać się na Niego, zaufać,
oddać ciężary, otworzyć się na łaskę. Czy jestem w stanie zrobić krok w kierunku Ojca? Czy pozwolę
Mu, aby mnie wziął w swoje ramiona?
Dzień 2
Tekst: Łk 14,1-6
Prośba: o łaskę patrzenia na drugiego człowieka z miłością
Spójrz na Jezusa, który uzdrawia człowieka z puchliną wodną. W jego dotyku kryje się miłość. Ale
miłość kryje się też w słowach skierowanych do faryzeuszy. Spróbuj ją zobaczyć. Faryzeusze oceniali
wszystkie dokonania Jezusa według konkretnego klucza: bardzo szybko stanęli w opozycji do niego
stwierdzili, że jest niewygodny, niebezpieczny, że go po prostu nie lubią, a kolejne próby złapania go
za słówko były już tylko konsekwencją tego pierwszego wyboru. Jezus stara się im w jak najjaśniejszy
i spokojny sposób wyjaśnić o co mu chodzi. Jednak do faryzeuszy nie dociera nawet logika. Pomyśl,
jak patrzysz na innych ludzi? Czy oceniasz ich postępowanie według owoców, które przynosi, czy też
według tego co już z góry o nich „wiesz” albo ze względu na to, czy ich lubisz, czy nie? Dość trudno
się do tego przyznać… Ale pomyśl choćby o tym, o ile łatwiej jest bronić osoby lubianej w
porównaniu do tej, której nie darzy się sympatią. A więc: jak patrzysz na innych ludzi? Czy w tym
spojrzeniu jest pochodząca od Boga miłość? A jak patrzy na nich Jezus?
Dzień 3
Tekst: Syr 11, 1-6
Mądrość biednego podniesie mu głowę i posadzi go między możnymi. Nie wychwalaj męża z powodu
jego pięknej postawy ani się nie brzydź człowiekiem z powodu jego wyglądu. Mała jest pszczoła wśród
latających stworzeń, lecz owoc jej ma pierwszeństwo pośród słodyczy. Nie chlub się ubraniem, które
cię okrywa, a w dniu twej chwały nie bądź zarozumiały: zdumiewające są bowiem dzieła Pana i
zakryte sprawy Jego przed ludźmi. Wielu poniżonych zasiadło na tronie, i ten, o którym nikt nie
myślał, nosił koronę. Wielu panujących bardzo zelżono i władców wydano w ręce obcych.
Poproś teraz Pana o szczególny owoc tej modlitwy. Dziś poproś szczególnie o łaskę wolności
wewnętrznej.
1. „w dniu twej chwały nie bądź zarozumiały…” – nie ma w Biblii wielu tekstów mówiących wprost o
zarozumiałości, czy próżnej chwale lecz jest wiele tekstów ukazujących taką właśnie postawę. Na
czym ona polega? Ma dwie formy: mniej subtelna dotyczyc dóbr materialnych, bardziej subtelna –
dóbr duchowych. Polega ona na zarozumiałości z powodu posiadanych dóbr (lub tych, które chce się
posiadać) oraz na byciu chwalonym z powodu tych dóbr. Od razu warto zaznaczyć, że choroba ta nie
polega na tym, że inni mnie chwalą za dobro, które czynię. Chodzi o to, że człowiek sam szuka tej
chwały, o nią zabiega w swoim sercu i to motywuje jego działania. Powodami do chluby mogą być:
pieniądze, rzeczy materialne, wygląd fizyczny, ubiór, talenty, umiejętności, wiedza, itp.
Zarozumiałość w formie bardziej subtelnej dotyczy cnót, jakie człowiek posiada i za jakie pragnie być
podziwiany.
2. Czym jest zarozumiałość? – można ją nazwać perwersją lub dewiacją zdolności, w jaką Bóg
wyposażył człowieka – do szukania we wszystkim chwały Bożej. Człowiek zamienia jednak tę chwałę
na „chwałę cielesną” albo „chwałę światową”, która kieruje się tylko ku rzeczom zmysłowym. W ten
sposób człowiek chce sobie kompensować brak w nim chwały Bożej. Te dwie chwały – boska i
ludzka, są w takie zależności od siebie, że wzrost jednej powoduje automatycznie pomniejszanie się
drugiej.
3. W jaki sposób zarozumiałość pustoszy wnętrze człowieka? Daje mu fałszywe poczucie sensu
rzeczy (próżność nadaje różnym rzeczom znaczenie, jakiego nie mają), pyszałkowate „poznanie”
siebie samego (człowiek ukazuje siebie innego – lepszego, niż jest w rzeczywistości), przypisywanie
sobie tego, co de facto pochodzi od Boga (w ekstremalnych wypadkach dochodzi do takiego
ubóstwienia siebie, prowadzącego aż do pogardy Boga). Zarozumiałość niszczy w człowieku pokój
wewnętrzny (człowiek troszczy się obsesyjnie o siebie i o rzeczy, które mogą mu przynieść większą
chwałę), a kiedy jego starania nie przynoszą efektu, to pojawia się w nim gniew, złość, a także
szyderstwo czy krytyka (względem ludzi, którzy „nie poznali” się na jego „wspaniałej” osobie).
Próżność niszczy wszystkie inne cnoty, bo przestają one służyć człowiekowi do oddania chwały Bogu,
a stają się źródłem próżnej chwały w nim.
4. Terapia zarozumiałości – nie jest rzeczą łatwą, ponieważ choroba ta ubiera się w bardzo różne
ubrania, jak to trafnie zauważył św. Jan Klimak: „To tylko mówię: poszczę – chełpię się, przestaję
pościć, żeby nie być wychwalanym – znowu się chełpię, jako roztropny. Odzieję się wystawnie – jestem
przez nią pokonany, a zmienię odzież na lichą – znowu jestem próżny; w gadulstwie jej ulegam, a gdy
zamilknę, znowu ponoszę porażkę.” (Drabina raju 22, 5). Leczenie należy rozpocząć od rozpoznania
tego, jak kiepskim fundamentem jest wszelka chwała ludzka (która dziś jest, a jutro jej nie ma).
Należy uświadomić sobie jej małość i słabość – zobaczyć i uznać słabość ludzką i to, że rzeczy
materialne (którymi tak często się chlubimy) nie zapewniają nam ani szczęścia, ani bezpieczeństwa.
Skoro próżność karmi się honorami i opinią ludzką o nas, to należy odrzucić wszelką okazję i źródło
tychże honorów i prestiżu. Kiedy próżność się pojawia mając swoje źródło w cnotach czy innych
duchowych właściwościach, to terapią tutaj jest pokora, która pozwala człowiekowi stanąć w prawdzie
przed samym sobą i innymi. Ojcowie zwracają uwagę, że pewnym znakiem wyleczenia z próżnej
chwały jest np. zdolność przyjmowania upokorzeń od innych i to publicznie, nie chowając przy tym
do nikogo urazy. Leczy to nas z wydumanego i wyolbrzymionego ego, które w nas siedzi i mocno dba
o naszą chwałę, godność, itp. cechy, które tak często są skierowane przeciwko innym (można dbając o
własną godność zupełnie nie szanować godności bliźniego).
Dzień 4
Tekst: Mt 18, 15 – 20
Prośba: o miłość ogarniającą każdego bliźniego.
1. Jak łatwo nam naszego brata lub siostrę osądzić, oskarżyć i odrzucić od siebie, a przynajmniej
zamknąć się na niego. Jezus pokazuje dzisiaj, że nawet, gdyby miało do tego dojść, to jest pewna
droga do przejścia. To stopniowanie pokazuje, że tak naprawdę każdy konflikt można rozwiązać,
każdemu jakoś zaradzić, pod warunkiem, że obie strony mają wolę rozmowy i wspólnego działania.
Najpierw trzeba rozmawiać w cztery oczy, potem wziąć świadków, dopiero potem donosi się
Kościołowi, czyli wspólnocie wiernych, a szczególnie osobom odpowiedzialnym. Dopiero wtedy
człowiek staje mi się obcy, kiedy zamiast zbliżenia, nastąpiło oddalenie. Bo droga, którą się
przechodzi jest od największej bliskości (w cztery oczy), do największego oddalenia (wobec obcych
ludzi). Co te słowa mówią o Twoim życiu?
2. W tym wszystkim trzeba pamiętać o jeszcze jedne rzeczy. Nawet, gdy dojdzie do takiego
oddalenia od bliźniego, że moglibyśmy go nazwać nieprzyjacielem, czy nawet wrogiem, to w pamięci
mam inne słowa Jezusa: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was
prześladują”. Nasze oddalenie od bliźniego nie jest de facto odrzuceniem go. Nadal ogarniamy go
miłością, choć ona teraz wyraża się w zupełnie inny sposób. Warto również pamiętać mądrą radę św.
Ignacego, który na własnej skórze odczuł, ile zła wyrządza plotka, pomówienie i obgadywanie. Ta
rada mówi o tym, by nigdy nie rozgłaszać cudzych słabości czy grzechów. Można o nich mówić tym
osobom, które mogą wpłynąć na daną osobę ku jej pożytkowi i poprawie. Bo nawet w najgorszych i
najtrudniejszych sytuacjach zasadą naczelną i rządzącą wszystkim ma być miłość i dobro bliźniego.
Tego trzeba poszukiwać i wszelkie decyzje pod to dostosowywać.
3. Jeśli na początku ewangelii jest mowa o oddalaniu się człowieka, to koniec mówi i bliskości.
Takiej bliskości, że sam Bóg uchyla nieba tym, którzy są zgodni w swej modlitwie i prośbie. Modląc
się dzisiaj tym tekstem popatrz na wszelkie relacje bliskości i oddalenia, jakie są w Twoim życiu. Ile
w tym wszystkim jest miłości i pragnienia dobra dla wszystkich?
Dzień 5
Tekst: Flp 2, 1 – 11
Prośba: o ducha jedności i miłości wobec wszystkich.
1. Paweł prosi Filipian, by mieli te same dążenia, tę samą miłość i wspólnego ducha. Mają pragnąć
tylko jednego. O jedność prosił również Jezus w modlitwie przed śmiercią. Ta modlitwa jest bardzo
ważna, bo jest w bezpośredniej bliskości ukrzyżowania, a przecież wiemy, że człowiek tuż przed
śmiercią mówi rzeczy najważniejsze dla niego. Popatrz na początku tej modlitwy na swoje najbliższe
otoczenie: czy pragniesz jedności z ludźmi, których masz wokół siebie?
2. Pragnienie jednego oznacza dla Pawła, by nie pragnąć niczego dla niewłaściwego
współzawodnictwa ani dla próżnej chwały. Niewłaściwe współzawodnictwo to chęć bycia lepszym od
innych za wszelką cenę, często kosztem innych. To pragnienie, bym ja miał zawsze rację, by moje
było na wierzchu. Z drugiej strony może temu towarzyszyć pragnienie (często głęboko ukryte), by
drugiemu powinęła się noga, by mu się nie udało, co czasem może budzić naszą ukrytą satysfakcję i
postawienie siebie w lepszym świetle. Dla Pawła jedynym współzawodnictwem, które byłoby
właściwe to te, w którym rywalizujemy o to, kto bardziej kocha, bardziej służy czy jest bardziej
pokorny. W tym świetle popatrz na swoje ukryte intencje w relacjach z bliźnimi. Zobacz, ile w Tobie
dobrego patrzenia na bliźnich i oceniania ich w pokorze, a ile jeszcze próżnej chwały i ukrytych
ambicji, które pchają ku poniżaniu innych, choćby tylko w myślach.
3. Dlaczego Pawłowi zależy na tym, by mieć te same pragnienia, dążenia oraz na pokornej miłości?
Pokazuje to w przepięknym hymnie, w którym ukazuje Chrystusa jako właśnie takiego – pokornego i
kochającego, wydającego siebie dla innych, a nie martwiącego się tylko o siebie. A przecież my
jesteśmy chrześcijanami i mamy się nieustannie – dzień za dniem – upodabniać do Chrystusa mocą
Ducha św. Pod koniec modlitwy jeszcze raz przeczytaj ten bardzo głęboki hymn chrystologiczny i
pozwól, by te słowa zapadały w Twoim sercu i je przemieniają.
Dzień 6
Tekst: Lb 21, 4b – 9 oraz J 3, 13 – 17
Prośba: o łaskę miłości płynącej z krzyża.
1. Lud traci cierpliwość na pustyni. Co tak naprawdę stracił? Gdyby wziąć słowa św. Pawła z Hymnu
o miłości (1 Kor 13, 1 – 13), to tam w pierwszym rzędzie Paweł wymienia, że „miłość jest cierpliwa”.
Wydaje się więc, że lud stracił miłość i zgodę na to, że wolność wymaga wysiłku i wierności (jak
przemarsz przez pustynię i niewygody z tym związane). Pomyśl o tym przez chwilę. Czy cierpliwość
kojarzy Ci się z miłością? A z wolnością?
2. Konsekwencją utraty cierpliwości są węże o palącym jadzie, które kąsają ludzi. Czy człowiek
niecierpliwy nie zachowuje się czasem jak taki wąż? Nie może usiedzieć na miejscu, trudno mu
wytrzymać sytuację, w jakiej się znalazł, a czasem z tego zniecierpliwienia jest przykry dla otoczenia,
nie powie wprost o co chodzi, lecz „pluje jadem”, jak to się mówi mało delikatnie. Z takim
człowiekiem trudno wytrzymać, podobnie jak nie da się wytrzymać z jadowitym wężem.
3. Lekarstwem na to jest patrzenie na krzyż, bo zapowiedzią krzyża jest umieszczenie węża na palu.
Sam Chrystus się do tego odnosi w dzisiejszej ewangelii. Zastanawiające jest to, że na krzyż
wystarczy tylko spojrzeć. Może potrzeba w naszym życiu więcej wpatrywać się w krzyż,
kontemplować Go oraz wiszącego na nim Chrystusa – Zbawiciela. Wpatrywać się w to, jak On przyjął
rzeczywistość, jak zgodził się na krzyż, którego nie szukał i nie wybrał sobie. Przyjął to, co dał Mu
Ojciec i co otrzymał od ludzi. Jego przybite ręce mogą być symbolem zgody na to, co Go spotkało,
cierpliwości, z jaką przyjął swój los. Te ręce się nie szarpią, przez przybicie są cały czas otwarte i
przyjmujące człowieka – takim, jaki jest. W tej dzisiejszej modlitwie kontempluj przez chwilę krzyż.
Wpatruj się w Niego, uświadamiając sobie, że ukrzyżowany Pan jest obecny przy Tobie tu i teraz i z
krzyża udziela Ci łaski miłości – kochania bliźniego, nawet wroga, przebaczania, oraz łaskę
cierpliwości.
Dzień 7
Tekst: 2 J 4-9
Prośba: o łaskę trwania w miłości Chrystusa.
1. „Proszę cię, Pani, abyśmy się wzajemnie miłowali”. Jan pisze, że cieszy się iż widzi w jednym z
kościołów ludzi, którzy są wierni przykazaniom. Zaprasza jednak do czegoś więcej: do miłości. To
jest zasada, która nadaje sens wszystkim innym. Przykazania można właściwie odczytać tylko kiedy
patrzy się z perspektywy miłości. I to miłości konkretnej, wcielonej, nie bojącej się ubrudzić sobie rąk,
ani bardziej patrzeć na dobro drugiego niż własne. Czym dla Ciebie jest wiara? Bardziej relacją, czy
bardziej zbiorem zakazów i nakazów? Konkretną miłością – jej dawaniem i przyjmowaniem – czy też
może trochę oddzieloną od życia pobożnością? Jeśli widzisz, że potrzeba Ci miłości, to śmiało o nią
proś. Przecież to jest to, co najbardziej chce dawać Bóg, więc na pewno ją otrzymasz.
2. „Kto wybiega zbytnio naprzód, a nie trwa w nauce Chrystusa”. Chwila, która jest tu i teraz, to
jedyne, co tak naprawdę masz. I w niej możesz spotykać Boga. Zdaj sobie sprawę z tego, że Twoje
życie może się skończyć w mgnieniu oka. Naprawdę szkoda czasu na wybieganie w przyszłość czy
przeszłość. Często jednak żyjemy rozpamiętywaniem tego, co już się zdarzyło, albo projektowaniem
tego, co ma się zdarzyć. A przegapiamy ten moment, który mamy teraz. A właśnie TERAZ przychodzi
Bóg. Łaska tej chwili już się nie powtórzy. Przyjdzie inna, ale ta już nie wróci. Ten moment, ten
oddech, który właśnie w Tobie trwa, jest najbardziej podobny do wieczności. To taki punkt styczny z
nią. Spróbuj sobie w tej modlitwie uświadomić siebie tu i teraz. Zauważ najpierw swoje ciało. W
jakiej jest pozycji? Czy jest Ci wygodnie? Powoli przejdź świadomością swoje ciało. Jakie wrażenia
uda Ci się poczuć z różnych jego fragmentów? Poczuj, że jesteś tutaj, że jest teraz. Spójrz też na swoje
myśli. Wokół czego krążą? Takie spojrzenie może pomóc Ci zobaczyć Twoje przywiązania,
niepokoje, nieporządki. Pośród tego wszystkiego trwaj przed Panem: „Kto trwa w nauce Chrystusa,
ten ma i Ojca, i Syna”.