Mój przyjaciel żuraw - Zespół Szkół w Zalewie

Transkrypt

Mój przyjaciel żuraw - Zespół Szkół w Zalewie
Natalia Żaboklicka
Zespół Szkół w Zalewie –
Szkoła Podstawowa im. K. I. Gałczyńskiego
Uczennica klasy IV (11 lat)
Mój przyjaciel żuraw!
W tej bajce opowiem wam o mojej przygodzie z żurawiem.
Pewnego dnia, gdy byłam z moją mamą na spacerze nad jeziorem Ewingi, zobaczyłyśmy pięknie
przeszywający niebo klucz żurawi. Usiadłyśmy na ławeczce i przyglądałyśmy się im. Na samym końcu tego
korowodu podążał malutki żuraw, który jeszcze nie najlepiej opanował technikę latania. Ptaki przelatywały
akurat nad nami, gdy nagle malec zaczął tracić równowagę i spadł na ziemię tuż obok nas. Żurawie poleciały
dalej zostawiając malucha na pastwę losu.
Gdy zobaczyłyśmy z mamą co się stało, od razu chciałyśmy sprawdzić, czy nic mu nie jest. Ptak
podniósł się z trawy i próbował wzbić się w górę, lecz niestety wszystko na nic. Zaczął wołać pomocy: „ Mamo
poczekaj, boli mnie skrzydło, pomóż mi proszę!”, lecz żurawie były już daleko.
Nagle, gdy zobaczył mnie i mamę ucichł. Przez kilka sekund stałyśmy nieruchomo i patrzyłyśmy
na niespodziewanego przybysza.. Zapytałam mamę: „Czy on naprawdę mówił, czy mi się to tylko wydawało?”
Moja mama odpowiedziała, że nic mi się nie wydawało, ponieważ on naprawdę mówił. Podeszłyśmy bliżej, a
wtedy mama powiedziała, żebym zachowywała się cicho, bo mogę go wystraszyć. Kiedy zbliżałyśmy się, wtedy
żuraw się oddalał, aż w końcu mama powiedziała do niego „Spokojnie. Nie zrobimy ci nic złego. Chcemy ci
tylko pomóc, nie uciekaj”. Żuraw jakby zrozumiał te słowa, skulił się i czekał, aż do niego dojdziemy. Wtedy
mama wzięła go na ręce i przyniosłyśmy go do domu.
W domu to babcia opatrzyła mu skrzydło i zrobiła posłanie ze słomy. W czasie jego choroby
dokarmiałam go, by szybciej wyzdrowiał. Rozmawiałam z nim, a on uważnie mnie słuchał, ale nigdy nie mówił.
Minęły dwa tygodnie, skrzydło żurawia było już sprawne. Postanowiłyśmy z mamą, że musimy go wypuścić na
wolność. Wyszłyśmy na dwór i zostawiłyśmy go na trawie, ale on sobie tylko pochodził i znów wrócił do nas.
Nie chciał odlecieć, więc mama postanowiła, że przez zimę zostanie z nami. Żuraw Henio, bo tak go nazwałam,
był moim wiernym przyjacielem, ale nigdy nie przemówił do mnie ludzkim głosem, choć często rozmawiałam z
nim ,a on słuchał ze zrozumieniem w oczkach. Kiedy nadeszła wiosna i przyleciały klucze żurawi, mój Henio
spojrzał na mnie ze smutkiem, bo więzi z rodziną były silniejsze, więc dołączył do nich, ale co kilka dni
przylatywał do naszego ogrodu, aby nas odwiedzić. Chodził po ogrodzie i widać, że był bardzo zadowolony.
Natomiast, gdy przyszła jesień, mój Henio razem z innymi żurawiami odleciał do innych krajów.
Gdy widzę lecące klucze żurawi przypominają mi się rozmowy z moim przyjacielem, a w głowie
przemyka mi myśl, że czym dla ptaka są skrzydła, tym dla człowieka przyjaźń.
Mam nadzieję, że wraz z wiosną znów zobaczę mojego Henia.
„Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celu realizacji obecnego i przyszłych procesów
konkursowych zgodnie z Ustawą o ochronie danych osobowych z 29.08.1997 r. (Dz.U. nr 133, poz. 883 z późn. zm.)”