O co walczą bobry? Las walczy!
Transkrypt
O co walczą bobry? Las walczy!
Rok 1, Numer 1, poniedziałek, 19 lipca 2010 r. O co walczą bobry? Od wieków bobry trzymały się z dala od polityki, koncentrując się raczej na budowie tam i zapór wodnych aniżeli na zgłębianiu programów wyborczych tej czy innej partii. Partie zawsze budziły nieufność bobrów, zaś najstarsze bobry z nostalgią wspominają czasy, kiedy żadnych partii nie było a bobrzy ród znajdował się pod szczególną opieką królów i książąt polskich. Znamienne jest, że już na początku XI wieku Bolesław Chrobry zabronił polowania na bobry w podległych mu terenach łowieckich. Niestety w maju br. bobry wbrew swojej woli zostały wciągnięte przez polski rząd w brudną politykę. Pojawiły się oskarżenia o wywołanie powodzi. Zarządzono bezwzględny odstrzał. Nieudolny reżim tuskowski wolał poświęcić dziesiątki bobrzych istnień aniżeli przyznać się do błędu! To wywołało naturalny opór. Bobry stanęły do walki, a za bobrami stanął cały las. Ale wbrew pozorom nasza walka nie jest walką z reżimem tuskowskim. Zawężanie jej tylko do jednego wroga jest oparte na zgoła fałszywych przesłankach, że bobry walczą z... gdy tymczasem bobry walczą o... O szanowanie okresów ochronnych? Bynajmniej! To coś znacznie więcej – to bój o fundamentalne wartości, którymi żyli nasi przodkowie i dla których częstokroć byli w stanie poświęcić swoje życie. Bobry walczą: ...o prawdę, która bywa przeinaczana, przemilczana lub fałszowana - CAŁĄ prawdę a nie półprawdę, ćwierćprawdę lub jej różnorakie ersatze; ...o wolność, która jest konsekwentnie ograniczana przez różnego rodzaju przepisy lub co gorsza politpoprawność; ...o rodzinę, którą próbuje się podkopać różnymi metodami: od ustaw począwszy a na działaniach gejowskiej bandy Biedronia skończywszy; ...o pamięć, bez wybielania wszelkiej maści czerwonych agentów, bez gloryfikacji zdrajców, bez usprawiedliwiania okupacji słowami: „ale przecież wcale nie było tak źle”. O to toczy się nasza walka. KOPERNIK Las walczy! LAS. Z dnia na dzień nasze siły rosną. Do baz Bobrzej Dywersji codziennie zgłaszają się dziesiątki zwierząt gotowych walczyć o wolność i prawdę. Borsuki, jenoty, dziki, wilki, jelenie, wiewiórki, piżmaki, jeże, pliszki, sikorki, dzięcioły – wśród ochotników są reprezentanci wielu gatunków. Las wyzwolił moc, jakiej nie widziano od drugiej połowy lat 40tych. Starsze bobry pamiętają te leśne oddziały młodych chłopców, którzy tak jak my nie godzili się na „ludową demokrację”. JB GRUNWALD. 15 lipca br. cały kraj obchodził 600 rocznicę bitwy pod Grunwaldem. W kraju odbyło się wiele uroczystości związanych z tym wielkim zwycięstwem. Kulminacyjnym punktem tegorocznych ochodów była inscenizacja, która miała miejsce na polach grunwaldzkich dnia 17 lipca. Ogromna liczba bobrów obejrzała ją z dużą ciękawością. Żywo komentowana była zwłaszcza „msza” tuż przed bitwą. Dlaczego XV-wieczny ksiądz stał za stołem? Tego żaden bóbr nie był w stanie wytłumaczyć. Niestety bez echa przeszła 400 rocznica innej wielkiej wiktorii – bitwy pod Kłuszynem, która miała miejsce 4 lipca AD 1610. Zwycięstwo to odniesione nad zdecydowanie liczniejszymi (6 do 1) wojskami rosyjskimi i cudzoziemskimi (złożonymi ze Szwedów, Niemców, Francuzów, Hiszpanów, Flamandczyków, Anglików i Szkotów) otworzyło armii koronnej drogę na Moskwę. DW WARSZAWA. W tym samym czasie gdy pod Grunwaldem setki tysięcy śpiewały Bogurodzicę ulicami stolicy przeszło 8 tys. zwolenników dewiacji i przeciwników prawa naturalnego. Przypadkowy Litwin (na Litwie takie parady są zakazane) zapytany o komentarz przez reportera jednej z telewizji odpowiedział: „Ciekawe, ciekawe... jak w cyrku.” DW Letni obóz Na początku lipca br. prowadzone były tajne rozmowy między Bobrzym Braterstwem a Towarzystem Michała Archanioła dotyczące uczestnictwa bobrów w TMAnewrach – letnim obozie TMA, który od trzech lat gromadzi w podkarpackim Haczowie reakcyjną młodzież z różnych stron kraju. Celem TMAnewrów jest nie tylko integracja kontrrewolucjonistów, lecz również szeroko pojęte szkolenie kadr. W tym roku w letnim obozie Towarzystwa wezmą udział również bobrzy dywersanci. Z tego też powodu po raz pierwszy w historii zostanie przeprowadzony bobrzy LARP taktyczny, który będzie prowadzony przez niemal cały czas trwania obozu. Rozpocznie się w 13 sierpnia (piątek) po południu a zakończy się rankiem 15 sierpnia (niedziela). Same TMAnewry potrwają do wieczora. LARP będzie osadzony w hipotetycznej rzeczywistości (tuskowska Polska roku 2020), w której bobry są prześladowane w nieznanym dotąd stopniu. O skali tego zjawiska świadczy fakt, że już nie każdy las jest gwarancją wolności i bezpieczeństwa. Jedynie niektóre lasy Polski B pozostają jeszcze pod kontrolą wolnych zwierząt i Bobrzego Braterstwa. Dlatego też wiele bobrów z Polski A podejmuje ryzyko i wyrusza w długą morderczą podróż do Polski B. Samotnie lub w grupach przemierzają setki kilometrów, aby w lasach Podkarpacia lub Lubelszczyzny kontynuować walkę z reżimem. Część zostaje zakwaterowana w specjalnych, dobrze chronionych przez Bodyw obozach dla uchodźców. Jeden z takich obozów znajduje się w Haczowie... JB Wieś Haczów leży na wschód od Krosna, w byłym województwie lwowskim (49°39'52”N 21°54'05”E). To tutaj mieszka Stanisław Wyżykowski - legendarny lirnik, rekonstruktor polskiej liry korbowej. Tutaj też znajduje się piękny drewniany gotycki kościół pw. Wniebowzięcia NMP i Św. Michała Archanioła (umieszczony na liście światowego dziedzictwa kulturalnego UNESCO). Bobry pragnące wziąć udział w obozie organizowanym wspólnie przez TMA i Bobrze Braterstwo proszone są o kontakt z Janem Bobrem na FB lub mailowo z TMA ([email protected]). BÓBR W LITERATURZE Lewis C.S. „Opowieści z Narnii. Lew, Czarownica i Stara Szafa.” (fragment) - Mówią, że Aslan jest w drodze... a może już wylądował. I wówczas zdarzyło się coś bardzo dziwnego. Żadne z dzieci nie wiedziało o Aslanie więcej niż wy, ale gdy tylko bóbr wypowiedział te słowa, każde z nich poczuło się zupełnie inaczej. Być może zdarzyło się wam kiedyś we śnie, że ktoś powiedział coś, czego nie rozumieliście, ale co zdawało się mieć jakieś niezwykłe znaczenie: albo przerażające - i wtedy cały sen zamieniał się w koszmar, albo tak cudowne, że trudno wyrazić je słowami - i wtedy sen stawał się czymś tak wspaniałym, że zapamiętaliście go na całe życie i zawsze odtąd pragniecie, aby przyśnił się wam raz jeszcze. Coś podobnego poczuły dzieci po wypowiedzeniu przez bobra tego dziwnego zdania. Na dźwięk imienia „Aslan" każdemu z dzieci coś drgnęło w sercu. Edmund odczuł falę tajemniczego lęku. Piotr stał się nagle wyjątkowo dzielny i żądny przygód. Zuzanna poczuła się tak, jakby ją ogarnął jakiś cudowny zapach albo jakaś zachwycająca, słodka melodia. A uczucie, które przeniknęło Łucję, przypominało nastrój, w jakim ktoś budzi się rano i zdaje sobie sprawę, że jest pierwszy dzień wakacji albo początek lata. WARSZAWA. 14 lipca br. w Gazecie Polskiej ukazał się wywiad z Jarosławem Kaczyńskim, w którym tenże bardzo krytycznie wypowiada się na temat działań reżimu tuskowskiego. Ujawnione zostały nieznane dotąd fakty. Otóż w rozmowie J. Kaczyńskiego z ministrem R. Sikorskim ten pierwszy miał wypowiedzieć następujące słowa: „to jest wynik waszej zbrodniczej polityki”. Sikorski twierdzi jednak, że takie słowa akurat nie padły, bo by zapamiętał. Jak słusznie ktoś zauważył sytuacja ta przypomina znany dowcip o rozmowie dwóch chłopów. Pierwszy mówi: „Twoja żona zdradza cię w lesie”. Na co drugi opowiada: „Eee tam, co to za las, zaledwie kilka drzew”. Co ciekawe kilka godzin później stacja TVN48 podała informację, że rozszyfrowano niezrozumiałe fragmenty zapisu czarnych skrzynek. Pilot Tupoleva miał wypowiedzieć słowa: „Jak nie wylądujemy to mnie zabiją.” Cóż, grunt to szybkie media... JB P r z e m i a n y To było przed wyborami. Nasz oddział zatrzymał się w jednej z podkarpackich miescowości. Bobry zajęły stodołę a ja z porucznikiem Dewajtisem udałem się do chaty gospodarza. Jak zwykle ugościł nas życzliwie, poczęstował herbatą z liści topoli a potem po chwili widocznego wahania rzekł przyciszonym głosem: „Panie majorze, dzisiaj Kaczyński powiedział, że Gierek to patriota.” Oniemiałem. Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć temu prostemu chłopowi, który dobrze wiedział czym był komunizm. W końcu rzekłem: „To polityka. My się w politykę nie mieszamy. Nasza walka trwa i trwać będzie niezależnie od tego co kto powiedział.” No i kontynuowaliśmy walkę działania dywersyjne zostały zintensyfikowane, niemniej pewien niesmak pozostał. Po wyborach wrócił stary Jarosław Kaczyński. Nie mi oceniać sztabowe zagrywki i ich wpływ na obecne i przyszłe notowania partyjne. Niestety szczerość i demokracja idą zupełnie innymi drogami i spotkać się nie mogą (chyba, że na jakimś skrzyżowaniu, przez przypadek, mówi się wtedy „palnął gafę” lub „strzelił Bronka”). O wiele ciekawszym zjawiskiem aniżeli przemiany Kaczyńskiego było polityczne zaklinanie, które ów przemianom towarzyszyło. JK mówi: „koniec wojny polsko-polskiej”. Co mówią chwilę później politycy PO? „Wilk w owczej skórze”. Kaczyński mówi o konieczności zmiany języka a Palikot zapowiada polowanie i patroszenie. Każda łagodna wypowiedź lidera PiS powoduje zaklinanie: „skończ udawać, skończ udawać...” A gdy skończył to u wszystkich na twarzach pojawia się nieskrywana satysfakcja - czasem pomieszana z trudną do wycedzenia frustracją. Można by rzec za Ministerstem Prawdy: „Demokracja po raz kolejny zwyciężyła!” Zmiana Jarosława Kaczyńskiego wydała się wielu ludziom nienaturalna – i to zarówno przeciwnikom, jak i zwolennikom (ja osoboście stronnictwo hiPiSów traktuję jak piątą kolumnę). Warto jednak zauważyć, że radykalne zmiany nie są w polityce aż takim ewenementem jakby się mogło wydawać. Pamiętam jak kilka lat temu (chyba podczas pielgrzymki Benedykta XVI do Polski) wpadło mi w ręce pismo religijne, którego wydawcą był... Janusz Palikot. I jak się to ma do Palikota paradującego z wibratorem? Ponadto lubelski poseł o ile dobrze pamiętam (choć ogona sobie uciąć nia dam) był wydawcą nieistniejącego już pisma (tytułu niestety nie pamiętam), którego jedna z okładek przedstawiała sympatyczną parę (dziewczynę i chłopaka – nie inaczej) trzymających logo „zakaz pedałowania”. I jak to z kolei ma się do Palikota w koszulce z napisem „Jestem gejem”? Sam Palikot nie jest wyjątkiem. Poniżej przedstawiam artykuł pewnego polityka PO, który dziś ostro występuje przeciwko swoim poglądom sprzed lat... Tytułu nie podaję z powodów, które przedstawię pod artykułem. 5 marca 1953 r. w Kuncewie pod Moskwą umarł jeden z największych zbrodniarzy wszech czasów - Józef Stalin. System totalitarny nazywany komunizmem, narzucony Rosji w efekcie zbrojnego zamachu stanu i zwycięskiej wojny domowej przez małą, fanatyczną, ale dobrze zorganizowaną partię bolszewicką, był przede wszystkim dziełem Lenina. On też nadał temu systemowi szczególnie zbrodniczy, wręcz ludobójczy, okrutny charakter. Jak napisał w "Siedmiu wodzach" wybitny rosyjski historyk Dmitrij Wołkogonow: "Stalin okazał się nie tylko utalentowanym uczniem pierwszego wodza, ale i jego bezspornym kontynuatorem... był zawsze 'Leninem dnia dzisiejszego'. Nie wymyślił niczego zasadniczo nowego, a tylko 'twórczo', szatańsko pomysłowo stosował i rozwijał leninowskie postulaty i idee: dyktatury proletariatu, walki klasowej, terroru rewolucyjnego, monopolu partii komunistycznej, totalnego nadzoru, jedynej ideologii, poprawionego 'komunizmu wojennego', światowej rewolucji". Do dziś wielu faktów z życia Stalina nie udało się ustalić, nawet tak podstawowych, jak data narodzin, ewentualna współpraca z carską policją polityczną, udział w bolszewickim zamachu stanu, okoliczności śmierci. Jedno nie ulega wątpliwości - jak napisał w "Rozmowach ze Stalinem" Milovan Djilas, "był on skończonym kryminalistą. Był jednym z tych rzadkich, a straszliwych dogmatyków, którzy gotowi są unicestwić dziewięć dziesiątych ludzkości, by 'uszczęśliwić' pozostałą jedną dziesiątą". Był to nieokrzesany, gruboskórny, nie znający żadnego obcego języka, a nawet źle mówiący po rosyjsku gruziński wieśniak. Ale jednocześnie potrafił pokonać w walce o władzę wszystkich rywali, wykorzystując ich wzajemną niechęć, kolejno izolując i niszcząc. Przechytrzył przywódców mocarstw zachodnich, czego symbolem była Jałta. W "Kręgu pierwszym" Aleksander Sołżenicyn określił to tak: "Dostał od nich za bezdurno, za funt kłaków, Polskę, Saksonię, Turyngię, własowców, Kozaków Krasnowa, Wyspy Kurylskie, Sachalin, Port Arthur, pół Korei, omotał ich nad Dunajem i na Bałkanach". Zdumiewająca jest skuteczność, z jaką potrafił realizować swoje cele ten pełen kompleksów, mściwy i paranoicznie podejrzliwy prostak. I - jak zauważył brytyjski historyk Ronald Hingley "...fajerwerki słowne a la Trocki nie leżały w granicach możliwości Stalina, jego mniej krzykliwe metody prowadzenia sporów były niezwykle efektowne. Niewielu polityków potrafiłoby tak jak on wydobyć z kłębowiska zawiłości jakąś uproszczoną i nieistotną, ale chwytliwą sprawę, wyostrzyć ją, umoczyć w truciźnie i cisnąć w przeciwnika" (praca zbiorowa "Stalin i stalinizm". Warszawa, 1986 r.). Stworzył system powszechnego terroru, a równocześnie miał zdumiewający talent skutecznego tuszowania swoich zbrodni i oszukiwania nie tylko zwykłych ludzi, lecz nawet wybitnych intelektualistów i dyplomatów. Humorystycznie wyglądają dziś wynurzenia amerykańskiego ambasadora w Moskwie w latach 19361939, Josepha E. Daviesa, w których informował swój rząd: "Jego brązowe oczy są niezwykle łagodne i życzliwe. Dziecko chętnie by siedziało mu na kolanach i pies ocierałby się o jego nogi". Herbert George Wells był natomiast uprzejmy zauważyć: "Nigdy nie spotkałem człowieka, który by był bardziej szczery, uczciwy i szlachetny i tym właśnie zaletom, nie zaś czemuś tajemniczemu i groźnemu, zawdzięcza on swój imponujący i niezaprzeczalny wpływ w Rosji" ("Stalin i stalinizm"). Wszystkich chyba prześcignął francuski pisarz Henri Barbusse, stwierdzając w wydanej w 1936 r. książce "Stalin": "Kimkolwiek byście byli, najlepsze, co może was spotkać, to znaleźć się pod opieką człowieka, który czuwa i pracuje za wszystkich, człowieka o głowie uczonego, twarzy robotnika, ubranego jak prosty żołnierz". Stalin stał się nie tylko największym zwycięzcą II wojny światowej, lecz zyskał moralną legitymację obrońcy wolności. To ostatecznie przesądziło o zasadniczo odmiennym traktowaniu nazizmu i komunizmu przez intelektualistów i polityków, a w konsekwencji przez społeczeństwa demokratycznych państw. Symbolem tej hipokryzji był udział sowieckich zbrodniarzy - chociażby prokuratora Andrieja Wyszyńskiego, domagającego się kary śmierci dla niewinnych ludzi w stalinowskich procesach pokazowych - w procesie hitlerowców w Norymberdze. Toteż nazizm został potępiony i definitywnie skazany, a każda próba jego rehabilitacji uznawana jest za zagrożenie wolności i demokracji. Za to komunizm najpierw przez 73 lata był traktowany jako ważny czynnik światowej równowagi i podtrzymywany dzięki zachodnim kredytom, a po niespodziewanym upadku odradza się w wersji postkomunistycznej. Zarówno komunistyczni, jak i postkomunistyczni liderzy są uroczyście podejmowani przez polityków Zachodu, a tamtejsze elity intelektualne szukają najróżniejszych usprawiedliwień dla komunistycznych zbrodni. Stosowanie tej podwójnej miary jest szczególnie widoczne w bliskiej histerii reakcji wielu polityków na dojście w Austrii do władzy Partii Wolności Jörga Haidera. Dotyczy to także Polski. Trudno bowiem inaczej niż histerią nazwać oświadczenie posła Andrzeja Potockiego, rzecznika UW: "Działalność ÖVP zarówno dziś, jak i w przyszłości musi zostać poddana uważnej i surowej ocenie". A może poddać uważnej i surowej ocenie działalność SLD albo komunistów we Włoszech? Kuriozalny charakter ma też opublikowany na łamach "Gazety Wyborczej" list księdza Stanisława Musiała: "Gdzie jest głos Kościołów europejskich? Gdzie jest głos Kościoła katolickiego, do którego należy przecież większość chadeków austriackich? Gdzie jest głos papieża, biskupów katolickich i katolickich gremiów, od których aż się roi w Europie?". Nie uważam, iż Kościół powinien reagować na wyniki wyborów, obojętnie gdzie się odbywają. Ale - jeśli już - nie przypominam sobie podobnej troski księdza Musiała, gdy do rządu włoskiego wchodziła partia ortodoksyjnych komunistów stalinowskiej proweniencji, gdy podobna partia współtworzyła gabinet we Francji, gdy w Polsce władzę obejmowali nienawidzący Kościoła i religii postkomuniści z SLD. Hipokryzja jest głęboko sprzeczna z ewangelią. Niektóre wypowiedzi Haidera jako przychylne nazistom są skandaliczne, a Austriacka Partia Wolności odwołuje się do haseł populistycznych, żerując na niechęci do cudzoziemców. Nie tylko wiele słów, lecz także konkretnych działań podejmowanych w kierowniczych strukturach PZPR przez towarzyszy Millera, Borowskiego czy Kwaśniewskiego służyło wprost systemowi komunistycznemu, a wypowiedzi wyżej wymienionych i wielu innych polityków SLD oraz artykuły w organach tej partii są nie tylko skrajnie populistyczne, lecz także przypominają rehabilitację komunistycznej dyktatury w Polsce Ludowej. Tym samym jest wychwalanie przez komunistów polityki "pełnego zatrudnienia" w krajach komunistycznych i wychwalanie przez Haidera walki z bezrobociem w III Rzeszy. Nie przypominam sobie wezwań do bojkotu polowań w Polsce, gdy SLD utworzył w 1993 r. koalicję rządzącą. I także nie mogę sobie przypomnieć nawoływań do bojkotu jakiegokolwiek kraju rządzonego przez postkomunistów, którzy - w przeciwieństwie do lidera Austriackiej Partii Wolności - są odpowiedzialni za zniewalanie własnych państw i narodów. Na łamach "Wprost" znakomicie podsumował "sprawę Haidera" Marek Majewski: "Demokracja wtedy świat zachwyca, gdy wygrywa centrum lub lewica. Demokracja nie jest już tak fajna, gdy prawica górą (zwłaszcza skrajna)". Szczytem hipokryzji jest zarówno bojkotowanie Jörga Haidera, jak i porwanie w Londynie oraz przetrzymywanie w areszcie gen. Augusta Pinocheta, a jednocześnie witanie z wszelkimi honorami Jianga Zemina, dyktatora komunistycznych Chin, gdzie istnieją obozy koncentracyjne dla więźniów politycznych i łamane są podstawowe prawa człowieka. Najszybciej - pod ciosami zadanymi przez Chruszczowa w 1956 r. podczas historycznego XX zjazdu KPZR - obalony został kult Stalina i system stalinizmu, choć mumię dyktatora usunięto z mauzoleum dopiero 31 października 1961 r. Ale wciąż można było obejrzeć mumię Lenina, nadal trwał nazywany socjalizmem system pseudokultury pasożytującej na chrześcijańskiej idei sprawiedliwości społecznej. System ten pod nazwą postkomunizmu trwa do dziś, a nadane mu przez twórców komunizmu piętno wciąż istnieje. Nie przejawia się ono w mordowaniu politycznych przeciwników, wszechobecnej cenzurze, policji politycznej i wyborczych farsach, ale w traktowaniu państwa jako własności politycznej, funduszach pochodzących z kradzieży (lewa kasa) albo od obcego państwa (moskiewskie ruble). Jest to leninowska tradycja mająca swe źródło w finansowaniu bolszewickiego przewrotu przez wywiad niemiecki, czego symbolem jest słynny wagon, którym z Zurychu wyruszyli przez Niemcy i Skandynawię bolszewiccy przywódcy, by wyłączyć Rosję z obozu państw ententy. Leninowska tradycja to język walki, czarno-białych schematów, myślenia w kategoriach wrogów i ich niszczenia, prostactwo, nieuctwo, głębokie pokłady ignorancji, gruboskórność, niewrażliwość na imponderabilia. To kłamstwo i cynizm podniesione do rangi doktryny, pogarda dla pokonanego bądź słabszego przeciwnika, którą można odnaleźć w oświadczeniach i komunikatach towarzyszy z dawnej PPR, PZPR, obecnego SLD. To wreszcie głęboka nienawiść do Kościoła i religii katolickiej, polskiej tradycji narodowej i chrześcijańskiej. Ta sama nienawiść stanowi siłę napędową moralnego nihilizmu, który zastępuje strupieszałą od dawna ideologię walki klasowej marksizmu-leninizmu. To wszystko jest trwałym wkładem Józefa Stalina w dziedzictwo XX w. Wkładem twórczo, użytecznie udoskonalonym i przeniesionym przez postkomunistów w wiek XXI. I dlatego słowa wielkiego rosyjskiego pisarza Iwana Bunina, który w 1924 r., przebywając na emigracji w Paryżu, nazwał Lenina "złoczyńcą w światowej skali" i wezwał do niezgody "na nową bezwstydną ugodę z tą hordą", pozostają aktualne także w odniesieniu do postkomunistów, do wszystkich naśladowców przeklętej idei zniewolenia ludzi i narodów w imię nieziszczalnych marzeń o przymusowej równości, nazywanych w XX w. komunizmem. I teraz zagadka konkursowa: jaki tytuł nosi powyższy artykuł i kto jest jego autorem? Pierwsza osoba, która poda prawidłową odpowiedź (kontakt poprzez FB) otrzyma nagrodę. JAN BÓBR R E K LAMA Żołnierze Wyklęci Pierwsza kolekcjonerska gra karciana oparta na historii a n t y k o m u n i s t yc z n e g o podziemia zbrojnego 1944-56 Poszukaj na FACEBOOKU!