O co walczą bobry? Las walczy!

Transkrypt

O co walczą bobry? Las walczy!
Rok 1, Numer 1, poniedziałek, 19 lipca 2010 r.
O co walczą bobry?
Od wieków bobry trzymały
się z dala od polityki, koncentrując
się raczej na budowie tam i zapór
wodnych aniżeli na zgłębianiu
programów wyborczych tej czy
innej partii. Partie zawsze budziły
nieufność bobrów, zaś najstarsze
bobry z nostalgią wspominają
czasy, kiedy żadnych partii nie
było a bobrzy ród znajdował się
pod szczególną opieką królów i
książąt polskich. Znamienne jest,
że już na początku XI wieku
Bolesław
Chrobry
zabronił
polowania na bobry w podległych
mu terenach łowieckich.
Niestety w maju br. bobry
wbrew swojej woli zostały
wciągnięte przez polski rząd w
brudną politykę. Pojawiły się
oskarżenia o wywołanie powodzi.
Zarządzono bezwzględny odstrzał.
Nieudolny reżim tuskowski wolał
poświęcić dziesiątki bobrzych
istnień aniżeli przyznać się do
błędu! To wywołało naturalny
opór. Bobry stanęły do walki, a za
bobrami stanął cały las.
Ale wbrew pozorom nasza
walka nie jest walką z reżimem
tuskowskim. Zawężanie jej tylko
do jednego wroga jest oparte na
zgoła fałszywych przesłankach, że
bobry walczą z... gdy tymczasem
bobry walczą o... O szanowanie
okresów ochronnych? Bynajmniej!
To coś znacznie więcej – to bój o
fundamentalne wartości, którymi
żyli nasi przodkowie i dla których
częstokroć byli w stanie poświęcić
swoje życie.
Bobry walczą:
...o prawdę, która bywa
przeinaczana, przemilczana lub
fałszowana - CAŁĄ prawdę a nie
półprawdę, ćwierćprawdę lub jej
różnorakie ersatze;
...o wolność, która jest
konsekwentnie ograniczana przez
różnego rodzaju przepisy lub co
gorsza politpoprawność;
...o rodzinę, którą próbuje
się podkopać różnymi metodami:
od ustaw począwszy a na
działaniach gejowskiej bandy
Biedronia skończywszy;
...o pamięć, bez wybielania
wszelkiej
maści
czerwonych
agentów,
bez
gloryfikacji
zdrajców, bez usprawiedliwiania
okupacji słowami: „ale przecież
wcale nie było tak źle”.
O to toczy się nasza walka.
KOPERNIK
Las walczy!
LAS. Z dnia na dzień nasze siły
rosną. Do baz Bobrzej Dywersji
codziennie zgłaszają się dziesiątki
zwierząt gotowych walczyć o
wolność i prawdę. Borsuki, jenoty,
dziki, wilki, jelenie, wiewiórki,
piżmaki, jeże, pliszki, sikorki,
dzięcioły – wśród ochotników są
reprezentanci wielu gatunków. Las
wyzwolił moc, jakiej nie widziano
od drugiej połowy lat 40tych.
Starsze bobry pamiętają te leśne
oddziały młodych chłopców,
którzy tak jak my nie godzili się
na „ludową demokrację”.
JB
GRUNWALD. 15 lipca br. cały
kraj obchodził 600 rocznicę bitwy
pod Grunwaldem. W kraju odbyło
się wiele uroczystości związanych
z tym wielkim zwycięstwem.
Kulminacyjnym
punktem
tegorocznych
ochodów
była
inscenizacja, która miała miejsce
na polach grunwaldzkich dnia 17
lipca. Ogromna liczba bobrów
obejrzała ją z dużą ciękawością.
Żywo
komentowana
była
zwłaszcza „msza” tuż przed bitwą.
Dlaczego XV-wieczny ksiądz stał
za stołem? Tego żaden bóbr nie
był w stanie wytłumaczyć.
Niestety bez echa przeszła 400
rocznica innej wielkiej wiktorii –
bitwy pod Kłuszynem, która miała
miejsce 4 lipca AD 1610.
Zwycięstwo to odniesione nad
zdecydowanie liczniejszymi (6 do
1) wojskami
rosyjskimi i
cudzoziemskimi (złożonymi ze
Szwedów, Niemców, Francuzów,
Hiszpanów,
Flamandczyków,
Anglików i Szkotów) otworzyło
armii koronnej drogę na Moskwę.
DW
WARSZAWA. W tym samym
czasie gdy pod Grunwaldem setki
tysięcy śpiewały Bogurodzicę
ulicami stolicy przeszło 8 tys.
zwolenników
dewiacji
i
przeciwników prawa naturalnego.
Przypadkowy Litwin (na Litwie
takie
parady są zakazane)
zapytany o komentarz przez
reportera jednej z telewizji
odpowiedział:
„Ciekawe,
ciekawe... jak w cyrku.”
DW
Letni obóz
Na początku lipca br. prowadzone były tajne
rozmowy między Bobrzym Braterstwem a Towarzystem
Michała Archanioła dotyczące uczestnictwa bobrów w
TMAnewrach – letnim obozie TMA, który od trzech lat
gromadzi w podkarpackim Haczowie reakcyjną
młodzież z różnych stron kraju. Celem TMAnewrów
jest nie tylko integracja kontrrewolucjonistów, lecz
również szeroko pojęte szkolenie kadr. W tym roku w
letnim obozie Towarzystwa wezmą udział również
bobrzy dywersanci. Z tego też powodu po raz pierwszy
w historii zostanie przeprowadzony bobrzy LARP
taktyczny, który będzie prowadzony przez niemal cały
czas trwania obozu. Rozpocznie się w 13 sierpnia
(piątek) po południu a zakończy się rankiem 15 sierpnia
(niedziela). Same TMAnewry potrwają do wieczora.
LARP będzie osadzony w hipotetycznej
rzeczywistości (tuskowska Polska roku 2020), w której
bobry są prześladowane w nieznanym dotąd stopniu. O
skali tego zjawiska świadczy fakt, że już nie każdy las
jest gwarancją wolności i bezpieczeństwa. Jedynie
niektóre lasy Polski B pozostają jeszcze pod kontrolą
wolnych zwierząt i Bobrzego Braterstwa. Dlatego też
wiele bobrów z Polski A podejmuje ryzyko i wyrusza w
długą morderczą podróż do Polski B. Samotnie lub w
grupach przemierzają setki kilometrów, aby w lasach
Podkarpacia lub Lubelszczyzny kontynuować walkę z
reżimem. Część zostaje zakwaterowana w specjalnych,
dobrze chronionych przez Bodyw obozach dla
uchodźców. Jeden z takich obozów znajduje się w
Haczowie...
JB
Wieś Haczów leży na wschód od Krosna, w byłym
województwie lwowskim (49°39'52”N 21°54'05”E). To tutaj
mieszka Stanisław Wyżykowski - legendarny lirnik,
rekonstruktor polskiej liry korbowej. Tutaj też znajduje się
piękny drewniany gotycki kościół pw. Wniebowzięcia NMP i
Św. Michała Archanioła (umieszczony na liście światowego
dziedzictwa kulturalnego UNESCO).
Bobry pragnące wziąć udział w obozie
organizowanym wspólnie przez TMA i
Bobrze Braterstwo proszone są o
kontakt z Janem Bobrem na FB lub
mailowo z TMA ([email protected]).
BÓBR W LITERATURZE
Lewis C.S.
„Opowieści z Narnii. Lew, Czarownica i Stara Szafa.” (fragment)
- Mówią, że Aslan jest w drodze... a może już wylądował.
I wówczas zdarzyło się coś bardzo dziwnego. Żadne z dzieci nie
wiedziało o Aslanie więcej niż wy, ale gdy tylko bóbr wypowiedział te
słowa, każde z nich poczuło się zupełnie inaczej. Być może zdarzyło
się wam kiedyś we śnie, że ktoś powiedział coś, czego nie
rozumieliście, ale co zdawało się mieć jakieś niezwykłe znaczenie:
albo przerażające - i wtedy cały sen zamieniał się w koszmar, albo tak
cudowne, że trudno wyrazić je słowami - i wtedy sen stawał się czymś
tak wspaniałym, że zapamiętaliście go na całe życie i zawsze odtąd
pragniecie, aby przyśnił się wam raz jeszcze. Coś podobnego poczuły
dzieci po wypowiedzeniu przez bobra tego dziwnego zdania. Na
dźwięk imienia „Aslan" każdemu z dzieci coś drgnęło w sercu.
Edmund odczuł falę tajemniczego lęku. Piotr stał się nagle wyjątkowo
dzielny i żądny przygód. Zuzanna poczuła się tak, jakby ją ogarnął
jakiś cudowny zapach albo jakaś zachwycająca, słodka melodia. A
uczucie, które przeniknęło Łucję, przypominało nastrój, w jakim ktoś
budzi się rano i zdaje sobie sprawę, że jest pierwszy dzień wakacji albo
początek lata.
WARSZAWA. 14 lipca br. w Gazecie
Polskiej ukazał się wywiad z
Jarosławem Kaczyńskim, w którym
tenże bardzo krytycznie wypowiada się
na temat działań reżimu tuskowskiego.
Ujawnione zostały nieznane dotąd fakty.
Otóż w rozmowie J. Kaczyńskiego z
ministrem R. Sikorskim ten pierwszy
miał wypowiedzieć następujące słowa:
„to jest wynik waszej zbrodniczej
polityki”. Sikorski twierdzi jednak, że
takie słowa akurat nie padły, bo by
zapamiętał. Jak słusznie ktoś zauważył
sytuacja ta przypomina znany dowcip o
rozmowie dwóch chłopów. Pierwszy
mówi: „Twoja żona zdradza cię w lesie”.
Na co drugi opowiada: „Eee tam, co to
za las, zaledwie kilka drzew”.
Co ciekawe kilka godzin później stacja
TVN48
podała
informację,
że
rozszyfrowano niezrozumiałe fragmenty
zapisu
czarnych
skrzynek.
Pilot
Tupoleva miał wypowiedzieć słowa:
„Jak nie wylądujemy to mnie zabiją.”
Cóż, grunt to szybkie media...
JB
P r z e m i a n y
To było przed wyborami. Nasz
oddział zatrzymał się w jednej z
podkarpackich miescowości. Bobry
zajęły stodołę a ja z porucznikiem
Dewajtisem udałem się do chaty
gospodarza. Jak zwykle ugościł nas
życzliwie, poczęstował herbatą z liści
topoli a potem po chwili widocznego
wahania rzekł przyciszonym głosem:
„Panie majorze, dzisiaj Kaczyński
powiedział, że Gierek to patriota.”
Oniemiałem. Nie wiedziałem co mam
odpowiedzieć
temu
prostemu
chłopowi, który dobrze wiedział
czym był komunizm. W końcu
rzekłem: „To polityka. My się w
politykę nie mieszamy. Nasza walka
trwa i trwać będzie niezależnie od
tego co kto powiedział.” No i
kontynuowaliśmy walkę działania
dywersyjne zostały zintensyfikowane,
niemniej pewien niesmak pozostał.
Po wyborach wrócił stary Jarosław
Kaczyński. Nie mi oceniać sztabowe
zagrywki i ich wpływ na obecne i
przyszłe notowania partyjne. Niestety
szczerość i demokracja idą zupełnie
innymi drogami i spotkać się nie
mogą (chyba, że na jakimś
skrzyżowaniu, przez przypadek,
mówi się wtedy „palnął gafę” lub
„strzelił Bronka”).
O wiele ciekawszym zjawiskiem
aniżeli przemiany Kaczyńskiego było
polityczne zaklinanie, które ów
przemianom towarzyszyło. JK mówi:
„koniec wojny polsko-polskiej”. Co
mówią chwilę później politycy PO?
„Wilk w owczej skórze”. Kaczyński
mówi o konieczności zmiany języka a
Palikot zapowiada polowanie i
patroszenie.
Każda
łagodna
wypowiedź lidera PiS powoduje
zaklinanie: „skończ udawać, skończ
udawać...” A gdy skończył to u
wszystkich na twarzach pojawia się
nieskrywana satysfakcja - czasem
pomieszana z trudną do wycedzenia
frustracją. Można by rzec za
Ministerstem Prawdy: „Demokracja
po raz kolejny zwyciężyła!”
Zmiana Jarosława Kaczyńskiego
wydała
się
wielu
ludziom
nienaturalna – i to zarówno
przeciwnikom, jak i zwolennikom (ja
osoboście
stronnictwo
hiPiSów
traktuję jak piątą kolumnę). Warto
jednak zauważyć, że radykalne
zmiany nie są w polityce aż takim
ewenementem jakby się mogło
wydawać. Pamiętam jak kilka lat
temu (chyba podczas pielgrzymki
Benedykta XVI do Polski) wpadło mi
w ręce pismo religijne, którego
wydawcą był... Janusz Palikot. I jak
się to ma do Palikota paradującego z
wibratorem? Ponadto lubelski poseł o
ile dobrze pamiętam (choć ogona
sobie uciąć nia dam) był wydawcą
nieistniejącego już pisma (tytułu
niestety nie pamiętam), którego jedna
z okładek przedstawiała sympatyczną
parę (dziewczynę i chłopaka – nie
inaczej) trzymających logo „zakaz
pedałowania”. I jak to z kolei ma się
do Palikota w koszulce z napisem
„Jestem gejem”?
Sam Palikot nie jest wyjątkiem.
Poniżej
przedstawiam
artykuł
pewnego polityka PO, który dziś
ostro występuje przeciwko swoim
poglądom sprzed lat... Tytułu nie
podaję z powodów, które przedstawię
pod artykułem.
5 marca 1953 r. w Kuncewie
pod
Moskwą
umarł
jeden
z
największych
zbrodniarzy
wszech
czasów - Józef Stalin. System totalitarny
nazywany komunizmem, narzucony
Rosji w efekcie zbrojnego zamachu
stanu i zwycięskiej wojny domowej
przez małą, fanatyczną, ale dobrze
zorganizowaną partię bolszewicką, był
przede wszystkim dziełem Lenina. On
też nadał temu systemowi szczególnie
zbrodniczy, wręcz ludobójczy, okrutny
charakter. Jak napisał w "Siedmiu
wodzach" wybitny rosyjski historyk
Dmitrij Wołkogonow: "Stalin okazał się
nie tylko utalentowanym uczniem
pierwszego wodza, ale i jego
bezspornym
kontynuatorem...
był
zawsze 'Leninem dnia dzisiejszego'. Nie
wymyślił niczego zasadniczo nowego, a
tylko 'twórczo', szatańsko pomysłowo
stosował
i
rozwijał
leninowskie
postulaty i idee: dyktatury proletariatu,
walki klasowej, terroru rewolucyjnego,
monopolu
partii
komunistycznej,
totalnego nadzoru, jedynej ideologii,
poprawionego 'komunizmu wojennego',
światowej
rewolucji".
Do dziś wielu faktów z życia
Stalina nie udało się ustalić, nawet tak
podstawowych, jak data narodzin,
ewentualna współpraca z carską policją
polityczną, udział w bolszewickim
zamachu stanu, okoliczności śmierci.
Jedno nie ulega wątpliwości - jak napisał
w "Rozmowach ze Stalinem" Milovan
Djilas,
"był
on
skończonym
kryminalistą. Był jednym z tych
rzadkich, a straszliwych dogmatyków,
którzy gotowi są unicestwić dziewięć
dziesiątych ludzkości, by 'uszczęśliwić'
pozostałą jedną dziesiątą". Był to
nieokrzesany, gruboskórny, nie znający
żadnego obcego języka, a nawet źle
mówiący
po
rosyjsku
gruziński
wieśniak. Ale jednocześnie potrafił
pokonać w walce o władzę wszystkich
rywali, wykorzystując ich wzajemną
niechęć, kolejno izolując i niszcząc.
Przechytrzył przywódców mocarstw
zachodnich, czego symbolem była Jałta.
W "Kręgu pierwszym" Aleksander
Sołżenicyn określił to tak: "Dostał od
nich za bezdurno, za funt kłaków,
Polskę, Saksonię, Turyngię, własowców,
Kozaków Krasnowa, Wyspy Kurylskie,
Sachalin, Port Arthur, pół Korei, omotał
ich nad Dunajem i na Bałkanach".
Zdumiewająca jest skuteczność, z jaką
potrafił realizować swoje cele ten pełen
kompleksów, mściwy i paranoicznie
podejrzliwy prostak. I - jak zauważył
brytyjski historyk Ronald Hingley "...fajerwerki słowne a la Trocki nie
leżały w granicach możliwości Stalina,
jego
mniej
krzykliwe
metody
prowadzenia sporów były niezwykle
efektowne.
Niewielu
polityków
potrafiłoby tak jak on wydobyć z
kłębowiska zawiłości jakąś uproszczoną
i nieistotną, ale chwytliwą sprawę,
wyostrzyć ją, umoczyć w truciźnie i
cisnąć w przeciwnika" (praca zbiorowa
"Stalin i stalinizm". Warszawa, 1986 r.).
Stworzył system powszechnego terroru,
a równocześnie miał zdumiewający
talent skutecznego tuszowania swoich
zbrodni i oszukiwania nie tylko
zwykłych ludzi, lecz nawet wybitnych
intelektualistów
i
dyplomatów.
Humorystycznie
wyglądają
dziś
wynurzenia
amerykańskiego
ambasadora w Moskwie w latach 19361939, Josepha E. Daviesa, w których
informował swój rząd: "Jego brązowe
oczy są niezwykle łagodne i życzliwe.
Dziecko chętnie by siedziało mu na
kolanach i pies ocierałby się o jego
nogi". Herbert George Wells był
natomiast uprzejmy zauważyć: "Nigdy
nie spotkałem człowieka, który by był
bardziej szczery, uczciwy i szlachetny i
tym właśnie zaletom, nie zaś czemuś
tajemniczemu i groźnemu, zawdzięcza
on swój imponujący i niezaprzeczalny
wpływ w Rosji" ("Stalin i stalinizm").
Wszystkich chyba prześcignął francuski
pisarz Henri Barbusse, stwierdzając w
wydanej w 1936 r. książce "Stalin":
"Kimkolwiek byście byli, najlepsze, co
może was spotkać, to znaleźć się pod
opieką człowieka, który czuwa i pracuje
za wszystkich, człowieka o głowie
uczonego, twarzy robotnika, ubranego
jak prosty żołnierz".
Stalin stał się nie tylko
największym zwycięzcą II wojny
światowej,
lecz
zyskał
moralną
legitymację obrońcy wolności. To
ostatecznie przesądziło o zasadniczo
odmiennym traktowaniu nazizmu i
komunizmu przez intelektualistów i
polityków, a w konsekwencji przez
społeczeństwa demokratycznych państw.
Symbolem tej hipokryzji był udział
sowieckich zbrodniarzy - chociażby
prokuratora Andrieja Wyszyńskiego,
domagającego się kary śmierci dla
niewinnych ludzi w stalinowskich
procesach pokazowych - w procesie
hitlerowców w Norymberdze. Toteż
nazizm został potępiony i definitywnie
skazany, a każda próba jego rehabilitacji
uznawana jest za zagrożenie wolności i
demokracji. Za to komunizm najpierw
przez 73 lata był traktowany jako ważny
czynnik światowej równowagi i
podtrzymywany
dzięki
zachodnim
kredytom, a po niespodziewanym
upadku
odradza
się
w
wersji
postkomunistycznej.
Zarówno
komunistyczni, jak i postkomunistyczni
liderzy są uroczyście podejmowani
przez polityków Zachodu, a tamtejsze
elity
intelektualne
szukają
najróżniejszych usprawiedliwień dla
komunistycznych
zbrodni.
Stosowanie tej podwójnej miary jest
szczególnie widoczne w bliskiej histerii
reakcji wielu polityków na dojście w
Austrii do władzy Partii Wolności Jörga
Haidera. Dotyczy to także Polski.
Trudno bowiem inaczej niż histerią
nazwać oświadczenie posła Andrzeja
Potockiego, rzecznika UW: "Działalność
ÖVP zarówno dziś, jak i w przyszłości
musi zostać poddana uważnej i surowej
ocenie". A może poddać uważnej i
surowej ocenie działalność SLD albo
komunistów we Włoszech? Kuriozalny
charakter ma też opublikowany na
łamach "Gazety Wyborczej" list księdza
Stanisława Musiała: "Gdzie jest głos
Kościołów europejskich? Gdzie jest głos
Kościoła katolickiego, do którego należy
przecież
większość
chadeków
austriackich? Gdzie jest głos papieża,
biskupów katolickich i katolickich
gremiów, od których aż się roi w
Europie?". Nie uważam, iż Kościół
powinien reagować na wyniki wyborów,
obojętnie gdzie się odbywają. Ale - jeśli
już - nie przypominam sobie podobnej
troski księdza Musiała, gdy do rządu
włoskiego
wchodziła
partia
ortodoksyjnych
komunistów
stalinowskiej proweniencji, gdy podobna
partia współtworzyła gabinet we Francji,
gdy w Polsce władzę obejmowali
nienawidzący
Kościoła
i
religii
postkomuniści z SLD. Hipokryzja jest
głęboko sprzeczna z ewangelią. Niektóre
wypowiedzi Haidera jako przychylne
nazistom są skandaliczne, a Austriacka
Partia Wolności odwołuje się do haseł
populistycznych, żerując na niechęci do
cudzoziemców. Nie tylko wiele słów,
lecz
także
konkretnych
działań
podejmowanych
w
kierowniczych
strukturach PZPR przez towarzyszy
Millera,
Borowskiego
czy
Kwaśniewskiego
służyło
wprost
systemowi
komunistycznemu,
a
wypowiedzi wyżej wymienionych i
wielu innych polityków SLD oraz
artykuły w organach tej partii są nie
tylko skrajnie populistyczne, lecz także
przypominają
rehabilitację
komunistycznej dyktatury w Polsce
Ludowej. Tym samym jest wychwalanie
przez komunistów polityki "pełnego
zatrudnienia"
w
krajach
komunistycznych i wychwalanie przez
Haidera walki z bezrobociem w III
Rzeszy. Nie przypominam sobie wezwań
do bojkotu polowań w Polsce, gdy SLD
utworzył w 1993 r. koalicję rządzącą. I
także nie mogę sobie przypomnieć
nawoływań do bojkotu jakiegokolwiek
kraju rządzonego przez postkomunistów,
którzy - w przeciwieństwie do lidera
Austriackiej Partii Wolności - są
odpowiedzialni za zniewalanie własnych
państw i narodów. Na łamach "Wprost"
znakomicie
podsumował
"sprawę
Haidera" Marek Majewski: "Demokracja
wtedy świat zachwyca, gdy wygrywa
centrum lub lewica. Demokracja nie jest
już tak fajna, gdy prawica górą
(zwłaszcza
skrajna)".
Szczytem
hipokryzji jest zarówno bojkotowanie
Jörga Haidera, jak i porwanie w
Londynie oraz przetrzymywanie w
areszcie gen. Augusta Pinocheta, a
jednocześnie witanie z wszelkimi
honorami Jianga Zemina, dyktatora
komunistycznych Chin, gdzie istnieją
obozy koncentracyjne dla więźniów
politycznych i łamane są podstawowe
prawa
człowieka.
Najszybciej - pod ciosami
zadanymi przez Chruszczowa w 1956 r.
podczas historycznego XX zjazdu KPZR
- obalony został kult Stalina i system
stalinizmu, choć mumię dyktatora
usunięto z mauzoleum dopiero 31
października 1961 r. Ale wciąż można
było obejrzeć mumię Lenina, nadal trwał
nazywany
socjalizmem
system
pseudokultury
pasożytującej
na
chrześcijańskiej idei sprawiedliwości
społecznej. System ten pod nazwą
postkomunizmu trwa do dziś, a nadane
mu przez twórców komunizmu piętno
wciąż istnieje. Nie przejawia się ono w
mordowaniu
politycznych
przeciwników, wszechobecnej cenzurze,
policji politycznej i wyborczych farsach,
ale w traktowaniu państwa jako
własności
politycznej,
funduszach
pochodzących z kradzieży (lewa kasa)
albo od obcego państwa (moskiewskie
ruble). Jest to leninowska tradycja
mająca swe źródło w finansowaniu
bolszewickiego przewrotu przez wywiad
niemiecki, czego symbolem jest słynny
wagon, którym z Zurychu wyruszyli
przez
Niemcy
i
Skandynawię
bolszewiccy przywódcy, by wyłączyć
Rosję z obozu państw ententy.
Leninowska tradycja to język walki,
czarno-białych schematów, myślenia w
kategoriach wrogów i ich niszczenia,
prostactwo, nieuctwo, głębokie pokłady
ignorancji,
gruboskórność,
niewrażliwość na imponderabilia. To
kłamstwo i cynizm podniesione do rangi
doktryny, pogarda dla pokonanego bądź
słabszego przeciwnika, którą można
odnaleźć
w
oświadczeniach
i
komunikatach towarzyszy z dawnej
PPR, PZPR, obecnego SLD. To wreszcie
głęboka nienawiść do Kościoła i religii
katolickiej, polskiej tradycji narodowej i
chrześcijańskiej. Ta sama nienawiść
stanowi siłę napędową moralnego
nihilizmu, który zastępuje strupieszałą
od dawna ideologię walki klasowej
marksizmu-leninizmu. To wszystko jest
trwałym wkładem Józefa Stalina w
dziedzictwo XX w. Wkładem twórczo,
użytecznie
udoskonalonym
i
przeniesionym przez postkomunistów w
wiek XXI. I dlatego słowa wielkiego
rosyjskiego pisarza Iwana Bunina, który
w 1924 r., przebywając na emigracji w
Paryżu, nazwał Lenina "złoczyńcą w
światowej skali" i wezwał do niezgody
"na nową bezwstydną ugodę z tą hordą",
pozostają aktualne także w odniesieniu
do postkomunistów, do wszystkich
naśladowców przeklętej idei zniewolenia
ludzi i narodów w imię nieziszczalnych
marzeń o przymusowej równości,
nazywanych w XX w. komunizmem.
I teraz zagadka konkursowa: jaki
tytuł nosi powyższy artykuł i kto jest
jego autorem? Pierwsza osoba, która
poda prawidłową odpowiedź (kontakt
poprzez FB) otrzyma nagrodę.
JAN BÓBR
R E K LAMA
Żołnierze Wyklęci
Pierwsza kolekcjonerska gra
karciana oparta na historii
a n t y k o m u n i s t yc z n e g o
podziemia zbrojnego 1944-56
Poszukaj na
FACEBOOKU!

Podobne dokumenty