wiesci_ratowickie_12_sierpien_2012
Transkrypt
wiesci_ratowickie_12_sierpien_2012
Pocztówka z dawnych Ratowic Schifferdorf - wioska barkarzy - tak o Ratowicach mówiło się przed wojną... Wieści Ratowickie Nakład: 300 egz. Gazeta bezpłatna Nr 12, sierpień 2012 Sezon ogórkowy Gdzie można się jeszcze wybrać w czasie wakacji? Czyli ponownie: Cudze chwalicie, swego nie znacie. Pod niebo po raz drugi! 3 3 Lato w pełni, wakacje już za półmetkiem. Madonna zagrała koncert i świat się nie zawalił. Nieco emocji dostarczyły nam zmagania olimpijczyków. Za to letnia aura nadal daje nam się we znaki. Zupełnie, jakby nie mogła zdecydować się, czy chce nam zapewnić piękną opaleniznę i świetne wspomnienia z wyjazdów, czy zrobić na złość, zalewając ogródki, ciskając piorunami w linie energetyczne i zrywając dachy domów. W tym numerze znajdziecie, drodzy Czytelnicy, kilka ciekawych porad na trudne warunki pogodowe. Liczymy, że okażą się pomocne w przetrwaniu. Czas wakacyjny to czas pozdrowień przesyłanych z odległych krańców naszego kraju, bądź z odległych krańców świata, jeśli ktoś ma szczęście. W ciągu kilku ostatnich lat jednak telefony komórkowe zastąpiły tradycyjne pocztówki. Dlatego, żeby zachęcić do kultywowania tej sympatycznej i ciekawej tradycji, dołączamy do tego numeru upominek w postaci kartki pocztowej z Ratowicami. Popatrzymy też w przymrużeniem oka, ale z nostalgią także, na dzieciaki. Zarówno te, które po kilka lat mają dzisiaj, jak i te, które kilka lat miały już jakiś czas temu. Czyli też i na nas samych. Ponownie także, bo wydaje nam się, że nigdy za wiele przypominania, zachęcamy do czynnego udziału w tworzeniu naszej gazety. Jest to przecież także i Wasza sprawa. Każdego z odrobiną fantazji, lekkim piórem, czy po prostu z odpowiednią siłą przebicia, zapraszamy do współpracy. Nikomu nic na siłę zlecać nie będziemy. Ale dobry pomysł na tekst czy problem do porusze- nia zawsze z chęcią przyjmiemy i wykorzystamy. Przepisy, anegdoty, wspominki, przemyślenia. Stare zdjęcia, które trafią do kolejnych numerów, byście wspomnieniami na nich utrwalonymi mogli podzielić się z tymi, którzy na nich są, a często nawet o tym nie wiedzą. To wszystko, co może być Waszym dziełem, na pewno znajdzie się w gazecie. Chętnych i odważnych zapraszamy do naszej skrzynki kontaktowej w Bibliotece (która teraz czynna jest do 16!) lub do wysyłania maili na adres podany w “stopce redakcyjnej” na stronach bieżącego numeru. Zespół redakcyjny Ustawiamy witacze Już niebawem w Ratowicach pojawią się WITACZE – to popularna nazwa tablic ustawianych przy wjazdach do miejscowości. Ich zadaniem jest witanie mieszkańców i odwiedzających nas gości. Witacz to także promocja wsi wzbogacona o element wizualno- informacyjny. Projekt umieszczenia tablic realizuje Towarzystwo Przyjaciół Ratowic , które skierowało swoją ofertę wykonania zadania pu- blicznego z zakresu działań wspomagających rozwój wspólnot i społeczności lokalnych do Wydziału Rozwoju Obszarów Wiejskich Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego. Dzięki temu, że Ratowice uczestniczą w inicjatywie „Odnowa Wsi Dolnośląskiej”, mogliśmy otrzymać wsparcie finansowe z budżetu Województwa Dolnośląskiego na realizację naszego przedsięwzięcia w kwocie 4500 zł. Nasz pomysł wspomaga również Gmina Czernica deklarując pomoc finansową w wysokości 500 zł . Założenia programu „Odnowa Wsi Dolnośląskiej” to między innymi wykorzystywanie potencjału wewnętrznego mieszkańców i ich zaangażowania na rzecz swojej miejscowości. Proponujemy zatem konkurs dla wszystkich mieszkańców na hasło – przywitanie, które umieścimy na witaczach w na- Po sukcesie zeszłorocznej imprezy rowerowej, która odbyła się w Ratowicach i ściągnęła zawodników z całej Polski, zapraszamy razem z organizatorami na II edycję RTC DIRT JAM. Impreza odbędzie się 1 września, w sobotę poprzedzającą Dożynki. W programie imprezy: zawody sportowe z wręczaniem nagród, pokazy akrobatyczne mrożące krew w żyłach, a wieczorem zabawa taneczna. Do białego rana! Liczymy na wzorową frekwencję i głośne oklaskiwanie wszystkich odważnych. szej miejscowości. Serdecznie zapraszam do udziału w konkursie. Propozycje powitania w formie krótkiego hasła składającego się z kilku wyrazów proszę przekazywać elektronicznie na adres e-mail: [email protected] lub zostawić w skrzynce redakcyjnej dostępnej w bibliotece. Wszystkie propozycje wydrukujemy na łamach gazetki. Propozycje hasła należy składać do dnia 31.08.2012r Zadbajmy wspólnie aby witacze przyczyniły się do poprawy estetyki naszej miejscowości i wprawiały w dobry nastrój mieszkańców i odwiedzających nas gości. Pozdrawiam. Magdalena Brandys Dzieci tamtych rodziców 2 Wieści Ratowickie Nr 12, sierpień 2012 W wakacyjnym jeszcze nastroju, pozwalamy sobie na dowcipny tekst nieznanego bliżej autora, wspominającego swoje dzieciństwo w latach osiemdziesiątych. Może przypomnimy sobie nasze dzieciństwo? Może zastanowimy się co daje szczęście naszym pociechom… Byliśmy wychowywani w sposób, który psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny. Na szczęście, nasi rodzice nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wspominamy z nostalgią lata 80. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy). Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad. Ojciec postawił mu piwo. Do szkoły chodziliśmy półtorej kilometra piechotą. Ojciec twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów. Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki. Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany burą lub paskiem. Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo jak zwykle. na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. A on nadal łaził za nami i nie miał pretensji. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce. Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, każdy dzieciak to wiedział. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na Policję, żeby zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy. Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a Policja zajmowała się sprawami dorosłych. Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką na podwórku. Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka. Pies łaził z nami - bez smyczy i kagańca. Załatwiał się gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić „dzień dobry”. A każdy dorosły miał prawo na nas to „dzień dobry” wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka. Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Woziliśmy siebie nawzajem na bagażnikach, ramach i kierownicach rowerów. Nikomu nie trzeba było ochraniaczy na kolana. O kaskach też nie myśleliśmy. Ganialiśmy się po ścierniskach, drapiąc łydki do krwi. Czasami chowaliśmy się lub spaliśmy na stogach siana, nie przejmując się, że gdzieś mogą ukrywać się widły. Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi. Nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii. Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością. Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie i koledzy ze starszej klasy. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami. A my dziękujemy rodzicom za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak należy nas „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu. A wydawało się nam, że wszystkiego nam zabraniają! Źródło: www.polonialasvegas.com Nr 12, sierpień 2012 Wieści Ratowickie 3 Gdzie można się jeszcze wybrać w czasie wakacji? Czyli ponownie: Cudze chwalicie, swego nie znacie. W poprzednim numerze „Wieści” proponowaliśmy krótkie wycieczki do miejsc położonych na zachód od Ratowic. Tym razem wybieramy się w przeciwną stronę. zz JELCZ-LASKOWICE, RUINY ZAMKU NA WYSPIE Niestety, prawdopodobnie mało kto o nich wie, a zarówno one, jak i teren wokół nich, warte są zobaczenia. Budowlę wzniesiono najprawdopodobniej w XIII wieku, pełniła wtedy rolę dworu, a dopiero wiek później przebudowano ją na zamek. W XVII wieku, w wyniku pożaru a później wojny trzydziestoletniej, z zamku zostały tylko ruiny. Niestety już go nie odbudowano. Dziś niewiele już po tej niegdyś zapewne okazałej budowli widać, jednak miejsce jest z pewnością godne polecenia nie tylko lokalnym turystom. Można w ciszy i spokoju przespacerować się wzdłuż starego koryta Odry, obejrzeć ruiny, wyciszyć się z dala od zgiełku. Widoki niezapomniane. Z Ratowic dojedziemy tam rowerem przemieszczając się polną się drogą wzdłuż Odry (ok. 5 km.). Wybierając się tam warto zwrócić uwagę na stan wody w Odrze. Gdy jest wysoki, do ruin możemy nie dotrzeć suchą nogą. zz JELCZ-LASKOWIC, PAŁAC Warto obejrzeć także pałac w Jelczu-Laskowicach, położony w samym centrum miasta - pierwotny budynek pochodzi z 1558 roku, gruntownie został przebudowany w 1779 roku na pałac dla Johanna Franza von Saurma-Jeltscha. W drugiej połowie XIX w. dokonano kolejnej przebudowy i w tej postaci przetrwał do dzisiejszych czasów. Pałac nie został zniszczony w czasie II wojny światowej. W chwili obecnej w obiekcie znajduje się Urząd Miasta i Gminy. zz STAW, LASY Gdy już jesteśmy w Jelczu-Laskowicach, proponujemy wybrać się na wypoczynek nad jelczański staw (co ciekawe, stawów w okoli- cy jest więcej), a później pojeździć rowerami po tutejszych lasach (są już nowe ścieżki rowerowe!). Można również spacerować, biegać, uprawiać nordic-walking... Niech tylko nikogo nie zdziwi gdy natknie się nagle w lesie na bunkier. To, jak łatwo się domyślić, pozostałości po II wojnie światowej. Piękna pogoda, zapach lasu, świeże powietrze… dlaczego nie? zz CHWAŁOWICE, HANNA Miłośnikom jazdy konnej oraz zwolennikom hipoterapii, polecamy chwałowicką stadninę koni. Chwałowice znajdują się zaraz za Jelczem-Laskowicami, dojazd z Ratowic jest niezmiernie łatwy. Kolejna stadnina znajduje się z kolei w Hannie (droga przez las do Bystrzycy Oławskiej). zz OLEŚNICA MAŁA Zaledwie kilkanaście kilometrów za Oławą, w miejscowości Oleśnica Mała, znajdziemy piękny XIII-wieczny pałac, jeden z największych na Dolnym Śląsku. Tutaj jest już bardzo wiele do zobaczenia, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz pałacu. Zabytkowe stropy, rokokowy piec kaflowy, barokowa figura św. Jana Nepomucena – to tylko nieliczne z historycznych atrakcji, które tu obejrzymy. Co ciekawe, tereny należały niegdyś do Templariuszy. Istnieją przypuszczenia, że być może gdzieś w okolicach znajduje się skarb zakonu! Choć to zapewne tylko legenda, sama Oleśnica Zamek Książąt Oleśnickich w Oleśnicy, fot. P. Nowicki Mała wydaje się w związku z tym jeszcze ciekawszym miejscem… zz OLEŚNICA Kilkanaście kilometrów od Jelcza Laskowic mamy Oleśnicę – miasto naprawdę godne odwiedzenia. Warto się po nim przespacerować, a później – koniecznie! - odwiedzić tamtejszy Aquapark, a właściwie Oleśnicki Kompleks Rekreacyjny. Znajduje się tu bowiem nie tylko basen (otwarty i kryty) ze zjeżdżalniami, ale także siłownia, kort tenisowy, ścianka wspinaczkowa, gabinet masażu i fizjoterapii oraz saunarium z grotą solną! W mieście także wiele zabytków, w tym zamek oleśnicki, XV-wieczny ratusz oraz XIII-wieczna Bazylika św. Jana Apostoła. zz BRZEG Kilkanaście kilometrów za Oławą w stronę Opola znajdziemy urokliwe miasto Brzeg, historycznie przynależne do Dolnego Śląska. Warto tu zwiedzić renesansowy Zamek Piastów Śląskich z XIII-XVI wieku, zwany Śląskim Wawelem, zespół zamkowy (wraz z kaplicą) jest wpisany na listę zabytków klasy międzynarodowej. Wśród zabytków znajdziemy także gotycki kościół pw. św. Mikołaja, (1370-1417) i barokowy kościół Podwyższenia Krzyża Św. z XVIII wieku, z iluzjonistycznymi freskami Jana Kubena z lat 1739-1745, Ratusz, z XIV wieku, piękne kamieniczki w rynku. Polecamy także spacer uliczkami wokół rynku, gdzie co kawałek można przysiąść, odpocząć, zjeść dobre lody. Agata Marszałek Źródła: Wikipedia.pl, Gminaolawa.pl, Zamki.net.pl, Atol.olesnica.pl, Dobremiejsca.pl WYJAZDY NA BASEN! Przypominamy wszystkim miesz- kańcom Ratowic o cotygodniowych wyjazdach do Aquaparku w Oleśnicy organizowanych przez Społeczny Komitet Mieszkańców Kamieńca Wr. , Łan i Czernicy w ramach projektu „Zdrów jak Ryba”. Przejazd autobusem jest bezpłatny. Odjazdy autobusu z Ratowic w każdy wtorek w godz.: Ratowice 1 -18.48 Ratowice Rynek – 18.51 Wejście na basen: 19.40 - 21.10, powrót do Ratowic ok. 22.00 Organizator nie zapewnia opieki nad osobami nieletnimi. Regulamin projektu „Zdrów jak ryba” znajduje się na stronie: www.spolecznykomitet.pl Cennik i regulamin korzystania z Parku Wodnego dostępny jest na stronie: www.atol.olesnica.pl 4 Wieści Ratowickie Wieści kulinarne Nr 12, sierpień 2012 PRZETWARZAMY CO SIĘ DA… GOTUJEMY… Konfitura z cukini (polski ananas) 1 kg oczyszczonej cukinii, 70 dag cukru, 1,5 szklanki wody, parę kropel esencji ananasowej, kawałek cynamonu, kilka goździków, kilka ziaren kolendry Na konfiturę wybrać cukinię dużą, młodą o średnicy odpowiadającej szerokości słoików. Umytą cukinię obrać ze skórki, przekroić w poprzek na pół, wydrążyć gniazda nasienne i pokroić w krążki ok. 1-1,5 cm grubości Włożyć do garnka z wrzącą, lekko osoloną wodą i gotować, aż nabiorą przejrzystości. W rondlu ugotować syrop z dodatkiem przypraw aromatycznych. Ugotowaną cukinię osączyć, włożyć do syropu i gotować na małym ogniu. Usmażoną włożyć do słoików razem z syropem, ale wyjąć przyprawy. Słoiki zamknąć, można je krótko pasteryzować. Konfiturę taką można stosować do ciast zamiast bakalii. Papryka w pomidorach 4 kg papryki, 4 słoiczki przecieru pomidorowego, 1 szkl. cukru, 1 szkl. oleju, 0,5 szkl. octu, 2 łyżki soli, 4-6 goździków, starta gałka muszkatołowa. Pokrojoną i obgotowaną lekko paprykę odcedzić. Zalać sosem i smażyć do miękkości papryki. Nałożyć do słoiczków i zagotować, ok. 20 minut. Sałatka Karoliny Jeśli ktoś nie wie, co zrobi ze zbliżającym się nawałem ogórków, polecam przepis na pyszną, lekko pikantną sałatkę. Ten oraz inne przepisy możecie znaleźć w sieci, na www.absolutnie-apetyczne.blogspot.com Solanka: 1 szklanek soli, 9 szklanek zimnej wody Zalewa: 2,5 szklanki octu, 3,5 szklanki wody, 3 szklanki cukru, 2 łyżki Vegety, 1 łyżka płatków chili, 3 liście laurowe, 1/2 opakowania gorczycy, ziele angielskie Warzywa: ok. 4 kg ogórków gruntowych, 3 cebule, 4 duże czerwone papryki, 4 papryczki chili Ogórki, papryki i cebulę kroję w plasterki i w dużym garnku zalewam przygotowaną solanką. Odstawiam na trzy godziny, po czym odsączam. W kolejnym garnku mieszam składniki na zalewę, ziele angielskie dorzucając wedle gustu. Doprowadzam do wrzenia i gotuję ok. minutę. Odstawiam do przestygnięcia. Miękkie już warzywa rozkładam do umytych słoiczków, zalewam. Zakręcam dokładnie i zagotowuję pod przykryciem aż pokrywki “chwycą” (czyli jakieś 3 minuty). Wielkość słoików zależy kompletnie od gustu, osobiście jednak wolę te małe, po pesto lub koncentracie pomidorowym. Są bardziej poręczne, a zawartość znika, nie mając cienia szansy na zastanie się w lodówce. Jeśli zostanie trochę zalewy można użyć jej do innych przetworów - młodej cukinii, papryczek chili z czosnkiem, czy patisonów. Przesoliłaś … Potrawę , przede wszystkim zupę lub sos , da się uratować , jeżeli włożysz do niej cały duży ziemniak i ugotujesz go do miękkości, a następnie wyjmiesz . Dobrym sposobem jest także wrzucenie czerstwej bułki lub skórek od chleba – pieczywo nasiąknie , pochłaniając nadmiar soli. Pamiętaj jednak , aby usunąć je z zupy lub sosu , zanim całkowicie się rozpadnie . Wrzuć białko z jednego lub dwóch jaj. Ścinające się białko wchłonie nadmiar soli. Ścięte białko wyjmij starannie łyżką cedzakową lub przecedź zupę lub sos. Dodaj jedną łyżkę piure w proszku i dwie łyżki śmietany , potrawę starannie wymieszaj i już nie gotuj . Polewa czekoladowa jest matowa Troszkę koniaku rozprowadź pędzelkiem po powierzchni polewy. Cebula nie wyciśnie łez z oczu Jeśli przed pokrojeniem włożysz ją na pół godziny do lodówki . Kotlety mielone i farsze będą pulchniejsze Jeśli przyrządzisz je z dodatkiem bułki namoczonej w gazowanej wodzie mineralnej. Marchewka zachowa więcej wartości odżywczych i szybciej zmięknie Jeśli ugotujesz ją w całości w małej ilości wody, a następnie pokroisz i podgrzejesz. Warzywa zachowają więcej witamin Jeśli posolisz je pod koniec gotowania , gdy już są prawie miękkie. Sałata lekko przywiędła Na kilka minut zanurz ją w zimnej wodzie , w której wcześniej rozpuściłaś łyżkę cukru lub łyżeczkę soku z cytryny. Usuwanie nieprzyjemnych zapachów: Ryba smażona: Aby zmniejszyć zapach smażonej ryby , do tłuszczu należy włożyć ziemniak obrany i pokrojony na grube plasterki , dodać kilka kropli soku z cytryny lub połówkę obranego jabłka . Cebula : Zapach cebuli usuniesz z dłoni , pocierając je sokiem z cytryny lub przed myciem – solą. Przypalone mleko: Wymyj blat kuchenki wodą z octem . Tak samo usuniesz przykre zapachy z lodówki. Źródło: W. Jackowska „Dom na wiosnę” GRILLUJEMY… zz Grillować można praktyczne wszystko i na wiele sposobów. Najpopularniejsza jest metoda bezpośrednia – na ruszcie, bez pokrywy. Tak piecze się potrawy nie wymagające dłuższego przyrządzania, np. steki lub kiełbaski . Większe kawałki mięsa, kurczaki, polędwice, schaby i warzywa grilluje się metodą pośrednią - produkty owija się w folię aluminiową lub kładzie na tackach, tak, aby tłuszcz nie skapywał wprost do paleniska . Potrawom można również na różne sposoby dodawać aromatu np. przez wrzucanie do żaru owocu jałowca lub kawałków drewna owocowego (jabłoni, wiśni ) . zz Mięso do grillowania najlepiej jest zamarynować albo przynajmniej posypać przyprawami – wiele z nich ma cenne właściwości zdrowotne . Należy jednak zachować umiar, szczególnie używając soli, która zabija właściwy smak potraw. zz Potrawy przyrządzone na grillu tracą nadmiar tłuszczu, ale zachowują swoje wartości odżywcze . I dobrze, bo wiadomo,że im mniej tłuszczów zwierzęcych jemy, tym lepiej . Dobrze przyrządzone na grillu mięso powinno być kruche i delikatne. zz Ostatnio coraz modniejsze staje się grillowanie warzyw . Kiedy mięso jest już gotowe, a żar mniejszy, wtedy możesz na ruszcie położyć warzywa . Miękkie, np. pomidory wymagają podłożenia folii aluminiowej, natomiast te z twardszą skórką, jak : bakłażany, ogórki, czosnek czy papryka możesz układać bezpośrednio na ruszcie. zz Warzywa lub owoce zawinięte w folię i zagrzebane w popiele mogą być wspaniałym uzupełnienie mięsnych potraw. Musisz jednak wiedzieć, że np. pieczarki grilluje się ok. 5 minut, kolbę kukurydzy od 20 do 25 minut a cebulę 45-50 minut . Smakiem pieczonych owoców będziemy mogli cieszyć się znacznie szybciej, bo już po 8-10 minutach mamy gotowego banana brzoskwinię czy pomarańczę, ale na jabłko trzeba czekać ok. 30 minut. E. Kożuchowska („Gazeta Sołecka”) GRILLOWANE BANANY 4 banany, cukier waniliowy, tarty imbir lub cynamon Banany przekrój wzdłuż na pół. Posyp startym imbiremnajlepiej przez małe sitko, tak, aby miąższ był przykryty oraz cukrem waniliowym. Na ruszcie ułóż folię aluminiową, na nią banany i zwiń folię w tak zwaną kopertę zaginając brzegi. Grilluj, zaglądając co kilka minut pod folię, do momentu kiedy miąższ będzie odchodził od skórki. Grillowane banany wyśmienicie smakują z bitą śmietaną. Nr 12, sierpień 2012 Wieści Ratowickie Pocztówka z dawnych Ratowic 5 Schifferdorf - wioska barkarzy - tak o Ratowicach mówiło się przed wojną... zz Joanna Walczak jako jedyna z wioski pamięta niemieckie czasy. Dla większości tutejszych mężczyzn wybór drogi życiowej był prosty: albo uprawa ziemi, albo żegluga na Odrze. Ci, którzy kochali przygodę, wybierali to drugie. Najpierw pracowali na łodziach starszych marynarzy, z czasem za odłożone pieniądze mogli kupić sobie własne barki. Przewozili węgiel, cement, zboże i drzewo, z Kędzierzyna-Koźla aż do Szczecina i Berlina. Ale to nie wszystko. W 1890 w wiosce powstała mała stocznia rzeczna, Ratowice rozpoczęły produkcję własnych barek. Pod koniec działalności stoczni pracowało tam kilkadziesiąt osób. Między innymi młoda stenotypistka Johanna Troche. Kiedy jesienią 1947 roku transport kolejowy zabierał w głąb Niemiec jej rodziców, siostrę, sąsiadów i przyjaciół - ona była już związana z Eugeniuszem Walczakiem. Dzisiaj jest jedyną mieszkanką wioski, która pamięta tamte, niemieckie Ratowice. zz Przy piwie i kiełbaskach - Wtedy w ogóle ruch na Odrze był większy - opowiada Joanna Walczak. - Oprócz barek, które przewoziły węgiel, mieliśmy też własny statek pasażerski. Co niedziela mały parowiec „Johanna” przywoził gości z Wrocławia. Wielkomiejscy kupcy i urzędnicy bawili się w gospodzie najbogatszego mieszkańca wioski - pana Treske. W ogrodzie wysadzanym kasztanami pili piwo i kosztowali kiełbasek z miejscowej rzeźni, grali w kręgle i słuchali orkiestry usadowionej na specjalnym podeście. Po południu „Johanna” zawoziła ich z powrotem do Wrocławia. Latem mieszkańcy Ratowic mieli pełne ręce roboty, ale zimą mogli poświęcić czas na życie towarzyskie i na zabawę. To wtedy przeważnie wyprawiano wesela, szkoła organizowała występy dzieci, a każda z miejscowych organizacji - wiejski chór, Związek Marynarzy Śródlądowych, także Stowarzyszenie Weteranów I Wojny Światowej - miała swój dzień, kiedy gospoda należała tylko do nich. Zwyczajem, który bardzo lubiły dzieci, było uroczyste powitanie maja. Mężczyźni ustawiali wówczas w centrum wioski wysoki słup, ozdobiony u góry wieńcem. Gdy tylko był gotowy, chłopcy wspinali się na sam szczyt, żeby z wieńca urwać dla siebie kiełbaski i inne smakołyki. zz Kosztowne złudzenia Pani Walczak bywała w domu właściciela gospody, w rzeźni Treskego. Pamięta jego syna Georga. Przystojny i wykształcony, miał odziedziczyć po ojcu majątek. W 1939 jako pierwszy z wioski dostał powołanie na front. Niedługo potem rodzice otrzymali zawiadomienie o jego śmierci. W Ratowicach chyba po raz pierwszy wojna pokazała swoje złowieszcze oblicze. A przecież mieszkańcy wioski dali się uwieść Hitlerowi. Wcześniej wielu z nich jeździło do Oławy po zapomogi dla bezrobotnych, teraz nowy kanclerz zapewnił im pracę przy budowie autostrad. Podobały im się też program socjalny Führera, wycieczki zakładowe i tanie kolonie dla dzieci z rodzin wielodzietnych. Nieprzekonani byli tylko komuniści. Spierali się w gospodzie z członkami NSDAP. Po kilku piwach kończyły się docinki słowne, a w ruch szły kufle, stoły i ławy. Te bijatyki były zapowiedzią gorętszych czasów politycznych, ale chyba nikt nie spodziewał się, do czego są zdolni naziści. Dopiero kiedy wrocławskie Gestapo urządziło w Ratowicach karny obóz pracy, mieszkańcy już nie mogli mieć złudzeń. - Na więźniów było żal patrzyć - wspomina Joanna Walczak. - Wynędzniali, w łachmanach, wyglądali okropnie. Nie mogliśmy nic zrobić. Moja mama chciała ich poczęstować kromką chleba czy ziemniakami, ale esesmani nie pozwalali na to. Noc z 20 na 21 stycznia 1945. Syreny i rozkaz opuszczenia Ratowic do rana. Joanna Walczak opowiada własną wersję traumy niemieckich wysiedleńców. 25 stopni mrozu, zaspy po kolana i trzy tygodnie marszu. Dotarli aż pod granicę Czech z Niemcami. Ale nie przeszli do Bawarii. Po kapitulacji zdecydowali się wrócić do swojej ojczyzny. zz Dwa transporty W pierwszych latach po wojnie, obok polskich repatriantów mieszkało w Ratowicach jeszcze kilkuset Niemców. Wielu z nich pracowało w stoczni, bo wykwalifikowanych robotników z Polski brakowało. Rodzina Joanny musiała opuścić swój dom. Dostali przydział do dużego budynku, gdzie mieszkało kilka niemieckich rodzin. W lipcu 1946 w tym samym domu pokój otrzymał Eugeniusz Walczak. Pochodził z Wielkopolski i znał niemiecki, a mama Joanny zaczęła zapraszać go na obiady. Wraz z kolegą inżynierem miał na nowo uruchomić zdewastowaną przez Sowietów stocznię. Po dwóch miesiącach Walczak nie tylko rozpoczął remonty pierwszych barek, ale u zaprzyjaźnionej rodziny Troche znalazł sobie narzeczoną. W 1946 roku polskie władze zorganizowały pierwszy transport ludności niemieckiej do Niemiec. Ci, którzy odjechali wtedy, trafili na zachód. Ojciec Joanny został jeszcze w Ratowicach. Był potrzebny w stoczni. Wyjechał z rodziną i pozostałymi Niemcami transportem w 1947. Mieli pecha, wewnątrzniemiecka granica była już zamknięta, zostali w NRD. Tymczasem Joanna musiała załatwić sobie polskie obywatelstwo i nauczyć się języka. Pomogła jej lektura gazet. Dopytywała męża, co znaczą poszczególne słowa. Codzienne życie wśród Polaków sprawiło, że rozumiała i mówiła coraz więcej. zz Mój Heimat Przez 10 lat nie widziała swoich rodziców. Dopiero po odwilży w 1956 dostali pozwolenie na przyjazd do Polski. Byli niezadowoleni z warunków życia w NRD. Zanim dostali własne mieszkanie, gnieździli się w jednym pokoju u gospodarza, u którego pracował ojciec. Potem Joanna zaczęła odwiedzać rodzinę w NRD, ale aż do upadku komunizmu nie były to częste wizyty. W latach 90., kiedy wolno już było swobodnie podróżować, chciała nadrobić stracony czas. Pół roku spędziła w Niemczech. Odwiedziła Bremę, Hamburg, Kolonię, Düsseldorf, wszędzie tam miała znajomych i rodzinę. W 1997 roku w piśmie przesiedleńców z powiatów oławskiego i strzelińskiego ukazała się jej relacja z powodzi tysiąclecia: 11 lipca 1997. Woda sięga już do połowy ogrodu i podwórka. Wozy policyjne wzywają ludzi do ewakuacji. Zabieramy nasze rzeczy, wnosimy meble do góry. Dostajemy worki z piaskiem. Rzucamy je przed drzwi do domu. Ulicą już płynie woda, zalewa piwnicę, łazienkę i pokoje. Przykry widok, aż dławi w gardle. Kiedy do Ratowic przyjeżdżają dawni mieszkańcy wioski, zawsze wstępują do swojej rodaczki. - Spotykamy się co dwa lata, kiedyś przyjeżdżał pełny autobus, do czterdziestu osób. Szli na cmentarz, obchodzili wioskę, a my mieliśmy pełno gości. Teraz jest już tych ludzi coraz mniej - opowiada Joanna Walczak. - Nieraz koleżanki pytały mnie, czy nie żałuję, że stąd nie wyjechałam.. A ja im odpowiadałam krótko. Tu mam swój Heimat, swoją rodzinę, więc gdzie będzie mi lepiej? Tekst i fot.: Xawery Piśniak Żródło: Gazeta Powiatowa -Wiadomości Oławskie z 14.10.2008 6 Wieści Ratowickie Nr 12, sierpień 2012 „W progi Boże w godnym ubiorze” Chciałabym na łamach „ Wieści Ratowickich „ podzielić się z czytelnikami swoimi refleksjami z lektury artykułu w lipcowym, 28. numerze tygodnika „ Niedziela”. W artykule tym, jego autor, ks. Marcin Nabożny zamieścił wywiad z prezes Zarządu Krajowego Instytutu Akcji Katolickiej panią Haliną Szydełko. Rozmowa dotyczy ogólnopolskiej akcji zainicjowanej przez członków Akcji Katolickiej pod hasłem „ W progi Boże w godnym ubiorze”, a dotyczącej zwracania większej uwagi na to, w jakim ubiorze wchodzimy do miejsc kultu religijnego. Pani prezes zauważyła, że może są ważniejsze tematy w życiu chrześcijan niż to, w jakim stroju wchodzimy do kościołów, ale jednocześnie zaraz dodała, że „kto nie jest wierny w rzeczach małych nie może być wierny w rzeczach wielkich”. Wiele osób uważa, że nie ma znaczenia, w co się ubierzemy, ważne jest abyśmy w ogóle do kościoła przyszli. Nie można się z takim stwierdzeniem zgodzić - stwierdziła pani Szydełko i jako argument przytoczyła wydarzenie opisane w Piśmie Świętym. W Ewangelii Św. Mateusza w przypowieści „O uczcie królewskiej” Pan Jezus opowiada m.in o przybyłym na wesele gościu, który przyszedł na ucztę w nieodpowiednim stroju. „Przyjacielu jakżeś tu wszedł nie mając stroju weselnego?- pytał król, gospodarz uczty. Czytając ten fragment Ewangelii czujemy, ze słowa te odnoszą się do czegoś więcej niż do stroju. Owszem to nasze serce ma być przede wszystkim przygotowane na spotkanie z Bogiem. Czy jednak strój nie jest ważny, skoro Pan Jezus posłużył się takim przykładem ? Strój oddaje nasz stosunek do rangi wydarzenia, w którym bierzemy udział. Zwróćmy uwagę na to, że inaczej ubierzemy się na spotkanie towarzyskie, a inaczej ubierzemy się na oficjalną uroczystość w gronie ludzi, którzy oczekują od nas szacunku. Niestety w dzisiejszych czasach coraz trudniej o wyczucie, co jest stosowne na konkretną okazję. Czy to znaczy, że w związku ze zmianą obyczajów ludzie nie przywiązują już takiego znaczenia do ubioru. Nie do końca tak jest. Na co dzień widzimy choćby pracowników znanych firm, banków ubranych w garnitury lub kostiumy. To z szacunku do klienta i dbałości o wizerunek firmy. A co w takim razie z szacunkiem dla Boga? Jaki ubiór jest odpowiedni? Odpowiedzieć można jednym słowem – godny. To, co widzimy w środkach masowego przekazu niestety bardzo wypacza nasz pogląd na pojęcie godnego stroju. Nie tak dawno wielkim nietaktem było zobaczyć w telewizji kogoś z odkrytymi ramionami czy w spódniczce mini. Dzisiaj dla wielu ludzi taki widok nie jest niczym niestosownym. Bo nie o zgorszenie tu chodzi, ale o poszanowanie miejsca godnym strojem. W każdą niedzielę, możemy zobaczyć w naszym kościele ludzi, którzy z racji swego ubioru bardziej pasują na plażę czy do nocnego klubu, niż do świątyni. Może problem jest w tym, że im nikt nie powiedział, iż taki ubiór jest niestosowny - zauważyła pani prezes. Przyznam szczerze, że kampania Akcji Katolickiej na rzecz godnego ubioru, w jakim wchodzimy do naszych kościołów jest bardzo potrzebna w naszej, polskiej rzeczywistości. Na zachodzie czy południu Europy nie Gościnne występy chóru parafialnego W dniu 5 sierpnia br. ratowicki chór parafialny „Vox Angelorum” miał zaszczyt uświetnić mszę św. odpustową ku czci NMP Królowej Aniołów w Bystrzycy Oławskiej. Chór został zaproszony przez księdza Tadeusza Rogackiego proboszcza tejże parafii. Chórzyści wykonali klasyczne pieśni, m.in. „Panis Angelicus” Cesara Francka, „Laudate Dominum” Charlesa Gounoda i Kantatę Maryjną ks. I. O. Mańskiego, przez którą chór dziękował Matce Bożej za zdrowie, za sukcesy artystyczne, jednocześnie prosząc o siły na każdy dzień. Akompaniował pan Sebastian Merunowicz. Usłyszeliśmy wiele ciepłych słów i pochwał, co jeszcze bardziej zmotywowało wszystkich do dalszej pracy i do podnoszenia swoich umiejętności. Po mszy św. chórzyści zostali zaproszeni na okazały po- częstunek w świetlicy wiejskiej, który przygotowały mieszkanki Bystrzycy Oławskiej we współpracy z Sołtysem i Radą Sołecką. Wszyscy mieli wielką radość ze wspólnego przebywania i dzielenia się pasją dla śpiewu. Był to drugi w tym roku występ poza parafią. W niedzielę 24 czerwca chór śpiewał podczas sumy odpustowej w parafii p.w. św. Piotra i Pawła w Mąkoszycach w woj. opolskim. Tam także chórzyści zostali bardzo serdecznie przyjęci przez księdza Antoniego Akińczę proboszcza, który gościł nas już po raz trzeci. Oczywiście nie obyło się bez smacznego poczęstunku i ciepłych słów od księży z dekanatu. Ten rok to już szósta rocznica istnienia chóru parafialnego, czas wielu koncertów, poznawania pięknego repertuaru muzyki sakralnej, muzyków, którzy wspierali i wspierają to wspólne dzieło pomagając i sprawiając, iż poziom chóru z roku na rok jest coraz wyższy. Jeśli ktoś kocha muzykę i Pana Boga to jest to miejsce właśnie dla niego. Dobrosława Głowacka-Dubiec kierownik chóru widzimy tego, co u nas w Polsce. Nie do pomyślenia jest, aby tam do kościoła wszedł ktoś w krótkich spodenkach, spodniczce mini, trampkach lub w bluzce z odkrytymi ramionami czy plecami. Czy potrzebne są aż tablice informacyjne przed wejściem do kościołów, żeby nam przypominać, w jakim ubiorze nie godzi się wchodzić do miejsc kultu religijnego? I nie ma znaczenia czy jest to kościół katolicki, prawosławna cerkiew, protestancki zbór, żydowska synagoga. Zachęcam wszystkich do refleksji na ten temat w czasie naszych wakacyjnych podróży. Mam nadzieję że kampania Akcji Katolickiej pod hasłem „ W progi Boże w godnym ubiorze” zyska poparcie w naszej parafii, dekanacie, diecezji i w całym kraju. M. Wańczyk Policja w Kamieńcu Wrocławskim Rewir Dzielnicowych Kamieniec Wr (KP Osiedle) ul. Kolejowa 3, 55-002 Kamieniec Wr. telefon (71) 340 29 04 godziny pracy Poniedziałek - Piątek 8:00 - 16:00 Nr 12, sierpień 2012 Wieści Ratowickie 7 Pocztówka z wakacji Skąd się wzięły pocztówki? Obecnie z całą pewnością nie da się ustalić, kto wyprodukował pierwszą pocztówkę. Spór o pierwszeństwo toczyło już ponad sto lat temu kilkanaście miejscowości i państw. Różne źródła podają różne wersje. Za najstarsze kartki uważane są m. in. kartki wydawane w czasie wojny prusko - francuskiej w 1870 r. przez obie strony konfliktu, a także pochodząca z tego samego roku widokówka Serba Petara Manojlovicia przedstawiająca smoka na tle zabudowy miejskiej, znana jedynie z przedwojennej reprodukcji. Swój akcent w „prehistorii” pocztówki ma także Dolny Śląsk. Za jedne z najstarszych kartek na świecie uważane są pocztówki ilustrujące najwyższy szczyt Karkonoszy, Śnieżkę, datowane na 1873 r. Bardzo możliwe, że gdzieś w zapomnianej stercie szpargałów leżą kartki starsze od obecnie znanych, których odkrycie zmieni naszą wiedzę o początkach pocztówki. Pod koniec XIX wieku widokówki zyskały olbrzymią popularność. Pocztówka jako wygodny, tani i atrakcyjny środek korespondencji stała się produktem masowym. Okres od końca XIX wieku do zakończenia pierwszej wojny światowej nazywany jest jej złotym okresem. Widokówka pełniła wtedy funkcje nie tylko użytkowe, była także obiektem pasji kolekcjonerskiej sporej części społeczeństwa. Na całym świecie organizowano wystawy, wydawano specjalistyczne pisma i zrzeszano się w klubach kolekcjonerskich. Gromadzenie pocztówek nazywano sportem kartkowym, a kolekcjonerami stawały się nawet osoby z najwyższych sfer społecznych z głową Kościoła, papieżem Piusem X na czele oraz władcami państw. Krajem, który od początku przodował w liczbie i rodzajach wydawanych kartek były Niemcy. Nawet w małych wsiach działał często edytor, który wydawał lokalne pocztów- ki. W dużych miastach takich jak Wrocław czy Lipsk liczba wydawanych motywów dochodziła do dziesiątek tysięcy, a przecież obok pocztówek topograficznych ukazywały się pocztówki okazjonalne, dotyczące większości dziedzin ludzkiej aktywności. Dzięki temu do naszych czasów, mimo zawirowań dziejowych, zachowało się bardzo dużo pocztówek, które w ostatniej dekadzie stały się znowu przedmiotem pasji kolekcjonerskiej. Do ciekawostek można zaliczyć to, że największą pocztówkę o wymiarach 14,3x8,76 m wykonali studenci Drake University w Des Moines, USA, a najwyższa cena, jaką zapłacono za pocztówkę wynosiła 710 000 $ Sam polski termin pocztówka zawdzięczamy Henrykowi Sienkiewiczowi, który wygrał w 1900 roku konkurs na zwięzłą nazwę ilustrowanej karty pocztowej. Pierwsze karty pocztowe nie wyglądały tak jak współczesne pocztówki. Karty te nie miały w ogóle obrazków. Pojawiły się one później, ale nie od razu oparte były na fotografii. Początkowo wykorzystywano technikę litografii, a dopiero później fotografię. Co warte zaznaczenia, karty pocztowe wydawane do 1904 roku miały obra- Obowiązki właścicieli psów Na podstawie uchwały Nr XXXIV/330/2006 Rady Gminy Czernica z dnia 30.06.2006 w sprawie uchwalenia regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie gminy Czernica oraz ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach z dnia 13.09.1996 (Dz. U. 2005 Nr 236, poz. 2008 ze zm.) Właściciele psów mają obowiązek: 1) Zarejestrowania psa w Urzędzie Gminy Czernica 2) Oznakowania psa znaczkiem identyfikacyjnym, wydawanym bezpłatnie przez Urząd Gminy w Czernicy. 3) Systematycznego szczepienia psów przeciwko wściekliźnie. 4) Sprawowania stałego i skutecznego dozoru nad swoimi zwie- rzętami, nie wypuszczania ich poza granice nieruchomości. Zwolnienie zwierząt domowych z uwięzi dopuszcza się wyłącznie na terenach zielonych do tego przeznaczonych i specjalnie oznakowanych w sytuacji, gdy właściciel ma możliwość sprawowania kontroli nad psem. Zwolnienie przez właściciela psa ze smyczy na terenie nieruchomości może mieć miejsce w sytuacji, zek na tej samej stronie co miejsce które z nich prezentowaliśmy w na- na treść wiadomości. Na odwrocie zaś był tylko adres. Od tej granicznej daty zaczęły się pojawiać ilustracje na całą stronę, a miejsce na adres znalazło się obok treści wiadomości. Forma kart pocztowych dalej ewoluowała, podlegając modom i tak jest do dziś. Wraz z nowymi technikami uszlachetniania druku pojawiają się coraz to nowe wzory i rozwiązania w tej dziedzinie. Przed II wojną światową powstało kilkanaście pocztówek przedstawiających Ratowice. Najstarsze, znane ok. 1890 roku. Nie- szej gazecie. Niestety z czasem i rozwojem techniki i komunikacji telefonicznej i sms, stopniowo zapominamy o wysyłaniu pocztówek. Dlatego w tym numerze „Wieści” zachęcając Was do tradycyjnej korespondencji przekazujemy jedną z widokówek wydanych niedawno przez Towarzystwo Przyjaciół Ratowic. Wyślijcie ją z wakacyjnymi pozdrowieniami do kogoś kogo lubicie. gdy nieruchomość jest ogrodzona w sposób uniemożliwiający jej opuszczenie przez psa i wykluczający dostęp osób trzecich. Psy pozostawione bez nadzoru stanowią zagrożenie dla zdrowia ludzi, oraz dzikich zwierząt w związku z tym, widząc przypadki zwolnienia psy ze smyczy, brak kagańca u ras niebezpiecznych lub niewłaściwe zabezpieczenie posesji umożliwiające przedostanie się psa poza ogrodzenie należy niezwłocznie wezwać policję, aby uniknąć tragedii. Nie wolno wyprowadzać zwierząt na tereny rekreacyjne (boiska, place zabaw). Należy również pamiętać o sprzątaniu po swoim pupilu, pamiętając, że po tych samych ścież- kach, po których spacerujemy z psem, chodzą na spacer rodziny które nie potrafią omijać „min”. Jeśli schylenie się w celu sprzątnięcia nieczystości po swoim pupilu stanowi dla Ciebie problem, pozostań z psem na swojej posesji, tam psie odchody nie są problemem dla osób trzecich. Jeśli widzisz, że Twój sąsiad łamie przepisy w postępowaniu ze zwierzętami i tym samym utrudnia życie innym, zgłoś problem policji, jeśli nieodpowiedzialny posiadacz psa zostanie ukarany mandatem karnym, może przemyśli swoje postępowanie. Beata Jagielska Żródło: Wikipedia.pl , „Historia pocztówki w pigułce - fakty znane i mniej znane” M. Kotkowski Autor: Małgorzata Dąbrowska Żródło: Biuletyn Informacyjny Gminy Czernica, nr 22 8 Wieści Ratowickie Nr 12, sierpień 2012 Bądź mądry przed szkodą Ostatnio dość często nawiedzają Polskę gwałtowne burze. Silne wiatry, deszcze oraz burze są naturalnymi zjawiskami pogodowymi i występują z różną siłą na całym świecie. Są zjawiskami, które szybko się przemieszczają. Wszystkie są jednak niebezpieczne. Powodują zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi oraz duże straty materialne. Pojedyncze uderzenia pioruna to 125 mln woltów elektryczności - wystarczająco, by zasilić 100-watową żarówkę przez ponad 3 miesiące, lub by poważnie zranić, a nawet zabić człowieka. Piorun to coś, z czym należy się “obchodzić” ostrożnie. Czy Twoja rodzina jest bezpieczna? Bądź mądry przed szkodą. Uderzenie pioruna może skończyć się pożarem, uszkodzeniem konstrukcji budynku, przepaleniem instalacji elektrycznej, telewizora, lodówki, wszystkiego, co jest włączone do instalacji. Może spowodować również śmierć na miejscu. Prawidłowe zachowanie powinno być uzależnione od miejsca naszego pobytu. zz W domu: 1. Zapewnijmy sobie dostęp do mediów np. poprzez przenośne radio (z bateriami) oraz awaryjne oświetlenie np. latarkę, świeczki, a także żywność, wodę oraz niezbędne lekarstwa. 2. Zastanówmy się nad ewentualnymi drogami i miejscem ewa- je skutecznie przed otwarciem. Pamiętajmy również, że w czasie burzy nie należy podchodzić do okien. 5. Nie wychodźmy lub wyjeżdżajmy z domu, jeśli nie musimy (przełóżmy odwiedziny lub zakupy). 6. Wyłączmy urządzenia elektryczne i gazowe - mogą one zostać uszkodzone, a osoba przebywająca w ich pobliżu – porażona, 7. Unikajmy korzystania z telefonów komórkowych. kuacji. Jeżeli jesteśmy w centrum burzy lub huraganowego wiatru zejdźmy do bezpiecznego pomieszczenia na najniższej kondygnacji domu, np. piwnic i usiądźmy pod ścianą nośną, z daleka od przeszklonych drzwi i okien. 3. Usuńmy wcześniej z balkonów, tarasów wszystkie przedmioty, które mogą zostać porwane przez wiatr i stworzyć dodatkowe zagrożenie. 4. Sprawdźmy zamknięcie okien i drzwi oraz zabezpieczmy zz W terenie: O ile to możliwe, wejdźmy jak najszybciej do najbliższego budynku i tam przeczekajmy burzę. Jeśli nie ma takiej możliwości: 1. Nie zatrzymujmy się i nie szukajmy schronienia pod drzewami, słupami energetycznymi (jeżeli linia ulegnie zerwaniu zostaniemy porażeni prądem), niestabilnymi konstrukcjami np. wiaty oraz wszystkimi wysokimi elementami, bo one przyciągają pioruny. 2. Unikajmy otwartej przestrzeni. Wykorzystajmy jako schro- Międzynarodowy konkurs plastyczny dla dzieci „TU JESTEM U SIEBIE” Stowarzyszenie Południowo-Zachodnie Forum Samorządu Terytorialnego „Pogranicze” w Lubaniu, w imieniu swojego niemieckiego partnera, zaprasza dzieci z Dolnego Śląska w wieku od 3 do 14 lat do udziału w międzynarodowym polsko- niemiecko-czeskim konkursie zatytułowanym „Tu jestem u siebie”. Prace można nadsyłać do 31 sierpnia 2012 r. Konkurs został ogłoszony przez Saksońskie Kuratorium ds. Obszarów Wiejskich w Miltitz (www.slk-miltitz.de) z okazji 15. Dożynek Saksońskich, które w tym roku odbędą się od 21 do 23 września w miejscowości Sebnitz (Niemcy). Po stronie polskiej organizację konkursów wspiera Stowarzyszenie „Pogranicze” z Lubania. Partnerem czeskim jest zaś organizacja Venkovsky Prostor z Liberca. Organizatorzy zapraszają dzieci z Dolnego Śląska, Saksonii i północnej części Czech do pokazania miejsc, sytuacji w których uczestnicy „są u siebie”, czują się dobrze lub jak w domu, związanych z pięknymi bądź pełnymi emocji momentami, które przeżyli. Być u siebie, czuć się dobrze można bowiem zarówno na wsi jak i w mieście, nad jeziorem, stawem czy też rzeką, na łące bądź w lesie, w górach lub nad morzem, w domu bądź daleko od niego, w zwyczajnych lub niezwykłych miejscach, w regionie w którym mieszkamy lub poza nim, ale także w rodzinie, wśród krewnych i przyjaciół. Na autorów najlepszych prac czekają nagrody, które zostaną wręczone laureatom 22 września w Sebnitz w Niemczech. Nagrodzone prace zostaną także zaprezentowane na wystawie pokonkursowej. Szczegółowe informacje nt. warunków udziału są dostępne na stronie internetowej Stowarzyszenia „Pogranicze” pod adresem www.pogranicze-csb.home.pl. Prace konkursowe można nadsyłać do 31 sierpnia 2012 r. * na adres:Stowarzyszenie Południowo-Zachodnie Forum Samorządu Terytorialnego „Pogranicze”ul. Armii Krajowej 30, 59-800 Lubańz dopiskiem na kopercie: „Międzynarodowy konkurs plastyczny” * Decyduje data wpływu pracy do organizatora. Prace konkursowe otrzymane przez organizatora po 31.08.2012 nie będą podlegały ocenie. nienie istniejące budowle: most, wiadukt, przepusty lub inne stałe konstrukcje. Jeżeli nie mamy możliwości takiego ukrycia się, wykorzystajmy zagłębienia terenu (rów, głęboki dół). 3. Odsuńmy się od metalowych przedmiotów i ich nie dotykajmy. 4. Wyjdźmy natychmiast z wody. 5. Osoby przebywające w większej grupie powinny się rozproszyć, 6. Unikajmy używania telefonu komórkowego. Najlepiej go wyłączmy. zz Gdy jedziemy pojazdem: 1. Pamiętajmy o możliwych silnych podmuchach podczas jazdy. 2. Nie zatrzymujmy się pod drzewami. Często dochodzi do przygniecenia samochodu przez powalone wiatrem konary i drzewa. 3. Jeśli zaskoczy nas burza, a nie możemy wejść do bezpiecznego budynku, pozostańmy w samochodzie. (B.J.) Źródło: (KG PSP/ MSW / mw, mag) Zespół redakycjny: Jan Duda, Beata Jagielska, Karolina Małas e-mail: [email protected] skład i łamanie: Przemysław Nowicki Wieści Ratowickie wydawane są przez: Towarzystwo Przyjaciół Ratowic ul. Wrocławska 111, Ratowice, 55-003 Czernica Dyżury redakcyjne odbywają się w każdy poniedziałek o 17 w Biblitece