Żeby być grzecznym i mamie pomagać
Transkrypt
Żeby być grzecznym i mamie pomagać
Anatol Ulman Żeby być grzecznym i mamie pomagać - W przedszkolu był Mikołaj. Przyniósł zabawki. Tramwaj, dźwig, klocki. Mały Bartek jest skupiony. Chciałby wymienić wszystko, co przyniósł dzieciom Mikołaj, ale było tego zbyt dużo. Chłopczyk ratuje się pokazując miejsce, na którym porządnie poustawiane grudniowe prezenty. Każdy pamięta to, co najbardziej lubi, więc Ala dopowiada szybko: - I przyniósł cukierki. - Ciekawe – mówię – czy gwiazdor do was przyjdzie? On lubi przychodzić w święta. Tylko nie pamiętam w jakie? - Na Nowy Rok! - Na zabawę do przedszkola! Dzieci z jakiegoś powodu bardziej pamiętają o związanych z okresem w przedszkolu niż przyjemnościach domowych. Wspólne radości w gronie rówieśników bardziej zapadają w serce i pamięć. Mała Ala, bardziej śmiała i rozmowna, przypomina sobie jeszcze jeden powód ewentualnej wizyty Mikołaja: - Będzie jeszcze gwiazdka w domu. Będą paczki. Basia wie również, nawet konkretniej: - Będą zabawki, klocki, układanki, książeczki. Rozmawiamy bowiem o świętach, które są blisko. Rozmówców mam poważnych, szczerych, nie ukrywających ani myśli, ani marzeń. 24 dzieci z Przedszkola Miejskiego nr 3 w Miastku, najstarsza grupa. Miłą nauczycielką, pod której opieką są przedszkolaki, jest pani Krystyna Urban. Możliwość porozmawiania z dziećmi zawdzięczam kierującej placówką pani dyrektor Marii Gordon. Rozmawiam z dziećmi o ich naprostszych marzeniach. Asia: Ja bym chciała wózek. Wózek dla lalki. Ala: A ja chciałabym dostać pamiętnik. Fabian: Chciałbym narty. Mama mówiła, że nie dostanę. Artur: Łyżwy. Robert: Wrotki. Bardzo. Basia chce otrzymać fujarkę. Jest pod wrażeniem pięknej muzyki, od czasu kiedy jedna pani grała w przedszkolu na flecie. Chciałaby tak grać. Maciek życzy sobie samochody na bateryjkę. Wiadomo, o czym marzą dziś mężczyźni. Inne dzieci pragną ładnych książeczek i zwykłych zabawek, żadnych nadzwyczajności. - Gwiazdor – mówię – czyta tygodnik, w którym o was napiszę. Może weźmie życzenia pod uwagę. Ale gwiazdor chce również czegoś od dzieci. Czego chce od dzieci gwiazdor? - Żeby być grzecznym i mamie pomagać! - Żeby się mamy słuchać! Zauważam więc na głos, że to wielka sprawa pomagać mamie i słuchać się jej, bo mama wie, co dla dziecka najlepsze. Przed i w czasie świąt jest w domach wiele roboty. Co może wziąć na siebie mała dziewczynka lub chłopczyk? Joasia: Kurze będę ścierać z mebli. Ala: A ja mamie pościeram parapety. Bartek: Pomogę wycierać talerze. Fabian: Ja pastuję podłogi. Na święta trzeba pastować podłogi. Sebastian: Ja wycieram podłogi. Sylwek: Jak się tatowi zepsuje samochód, to ja pomagam zepchnąć! Życzę tacie Sylwka, by się samochód w święta nie psuł, mimo że syn pomoże pchać taki pojazd. Wracam do tematu: Robert: Zawsze wyrzucam śmieci. Na święta wyrzucę wszystkie. Basia: Moja mama nie może dużo dźwigać. Pójdę do sklepu po mleko i po masło. Bożena: Pomogę podawać na stół. Joasia: Ja poukładam kubki i talerze. Beatka: A ja ponakrywam. Arek: To ja wyciągnę odkurzacz! Nie wątpię, że małe, chętne dłonie przydadzą się rodzicom w licznych pracach świątecznych. Dzieci uświetnią czas odpoczynku także w inny sposób: - Pani nauczyła nas piosenki i wierszyka dla Mikołaja – zawiadamia Joasia. - Chętnie posłucham, czy spodoba się gwiazdorowi, a może nawet innym świątecznym gościom. Dziecięcy chórek z przejęciem wykonuje nastrojowy utwór. Czyste głosy przywołują tę jedyną w swoim rodzaju atmosferę świąt: - „Pojedziemy dziś sankami na plac choinkowy. Gdzie choinki do choinki tulą swoje głowy...”. Potem wybrane drzewko dzieci ustroją srebrzystym łańcuchem i zawieszą złotą gwiazdę wysoko u czoła. Piosenka kończy się, a po niej jest wierszyk o jesieni, pełen barw i muzyki. - A ja lubię czytać – informuje Basia. - Jak mamusia każe uczyć się czytać, to się uczę. - Ja już trochę umiem – twierdzi dumnie Joasia. - Mój brat – mówi Ala – jak mamusia każe mu iść po coś do piwnicy, to mówi: ja teraz trochę jeszcze poczytam. On jest taki czytelnik. W istocie najlepiej czyta Artur. Bez trudu, biegle odczytuje nowy wierszyk z „Misia”. Będzie prawdopodobnie lektorem tego wywiadu. - No dobra – mówię – posprzątaliśmy na święta, przygotowaliśmy piosenkę oraz wierszyk, teraz pomyślmy o świątecznym stole. Co na nim postawimy, jak sądzicie? Ala: Serwetki, żeby było ładnie. I śliczne talerze, talerzyki. Maciuś: Na stole różne dobre smakołyki. Moja mama robi lody z rodzynkami. Ja wyjadam te rodzynki! Joasia: W talerzy – smaczne jedzenie. Sylwek: Rosół. Artur: Bigos. Wszystko, co jest. Fabian: Ja bym postawił na stół mocno przypieczonego kurczaka! Maciuś: Jak byliśmy u babci, babcia zrobiła takie różne pierniki i ja pomagałem. Zrobiłem gwiazdkę i takiego pieska z ciasta. Teraz też zrobię. Artur: Potrzebne są jajka w majonezie. Ala: Sałatka i słodkie placki. Joasia: Ja lubię naleśniki. Na święta to bym postawiła dwie babki na stole. Bardzo duże babki. Fabian: Ja bym postawił na stół grzybki w occie. I orzeszki. Basia: Tort i świeczki w nim. Artur: Jabłka. Sylwia: Gruszki. Joasia II: Kotlety. Maciuś: Przecież trzeba zupę grzybową! Wtedy zadaję dzieciom trudne pytanie: - A czego by mogło w ogóle na stole nie być? Dzieci długo się zastanawiają. Wiercą się, szepczą, wreszcie Basia pod wpływem jakiegoś wspomnienia: - Ja bym chciała, żeby nie było wódki. Bo się ludzie mogą poupijać! Kilkoro dzieci woła natychmiast: - Ja też! Ja też!… - A jak myślicie – pytam jeszcze – będzie na święta to wszystko, o czym mówiliśmy? Artur: Nie będzie, gwiazdor w worku nie pomieści. Basia: A będzie! Joasia: Nie będzie można wszystkiego. Bo tylko się tak marzy. Wyrażam przekonanie, że dla grzecznych dzieci będzie wszystko. Zbliżenia, nr 3/1979, 20 XII 1979