Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Kolonizacja cz.3
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
Astralny
Scarla weszła do obszernej sali. Przy owalnym stole siedziała już spora grupka ludzi, mimo że do zebrania zostało
jeszcze kilka minut. Ubrani w eleganckie, ciemnozielone mundury czekali na kapitana. Jednocześnie starali się robić
dobrą minę do złej gry i najlepsze wrażenie po fakcie. Perfekcyjnie czyste i gładkie ubrania nie miały łagodzić
reprymendy jaką zaraz dostaną. Stanowiły raczej formę nie zwracania na siebie uwagi, przez brak ewentualnych
niedoskonałości. Z pewnością nikt z zebranych, nie chciał usłyszeć o tym jaki z niego flejtuch, by zaraz dostać osobistą
tyradę za pokpienie sprawy. A pokpili równo, na całej linii.
Zajęła wolne miejsce, gdzieś w połowie stołu. Fotel automatycznie przystosował się do kształtu ciała. Rozejrzała się po
zebranych. U szczytu stołu siedział zastępca kapitana David Scorpio, przeglądając raz po raz papiery. Naprzeciw niej
siedziała Mirabi, drobniutka brunetka o pyzatej buzi. Do sali weszło jeszcze troje załogantów. Nigdzie nie dostrzegła za
to Carla Warlocka. Zaczęła się modlićżeby nie skrewił i chociaż raz nie spóźnił.
Drzwi ponownie się otworzyły i stanęła w nich kobieta o mocno wystających kościach policzkowych i szerokich
biodrach. Tuż za nią stanął Carl. Obydwoje dopinali guziki górnej części munduru. Ledwo zasiedli przy stole, kiedy do
pokoju wszedł kapitan. Rozmowy natychmiast ucichły i zapadła głęboka cisza. Kilka osób podniosło się, jednak
machnął ręką. Bardziej od formalności cenił sobie wyniki. Dowódca przeszedł wolnym krokiem do szczytu stołu i siadł
obok Davida Scorpio.
Przez dłuższą chwilę słychać było jedynie jednostajny szum wentylacji i przerzucane kartki przez Davida. Obecni przy
stole starali się za wszelką cenę nie dać po sobie znać zdenerwowania, przedłużającą się ciszą. W końcu jednak
kapitan Masuko Arata się odezwał.
– Idąc tutaj, zastanawiałem się, czy powinienem wam wysłać wcześniej instrukcję jak się ubrać. Po tym co pokazaliście
podczas symulacji, uświadomiło mi, że mogłem równie dobrze zabrać zamiast was, bandę małp z zoo. Byłyby równie
skuteczne co wy! A może i lepsze! – wyrzucał z siebie kapitan, mimo tego mówił spokojnie, nie podnosząc tonu.
W tym czasie nikt nie ośmielił się poruszyć choćby o milimetr.
– Poprosiłem Davida o przygotowanie specjalnej symulacji, mającej sprawdzić wasze umiejętnościami i myślenie. I
wiecie co odkryłem? – zawiesił na moment teatralnie głos. – Gdyby to była prawdziwa walka, zginęlibyśmy na miejscu!
Kiedy wypowiadał ostatnie słowo, uderzył pięścią w stół, na co wszyscy podskoczyli w fotelach jak rażeni prądem. A
gdy spoglądał na każdego po kolei, uciekali wzrokiem na bok.
– Panie Unider.
Wywołany znieruchomiał. Reszta na moment odetchnęła, mimo to każdy z nich zdawał sobie sprawę, że i na niego
przyjdzie pora.
– Pańska reakcja, nie była opieszała. W ogóle jej nie było. Tak fatalnego działania nie widziałem nawet u jednorękich! A
wie pan co oni mogą sobie zrobić jedną ręką? – Nie czekając na odpowiedź kontynuował. – Wzmocnienie pola powinno
zająć panu minutę, zaraz po ogłoszenie alarmu! A nie, na chwilę przed pierwszą salwą. Zapomniał pan jak się wciska
Strona: 1/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
klawisze?
Zapadła dłuższa chwila ciszy. Jedna z tych głośnych, brzęczących jak stado owadów, podczas której wolałoby się
słyszeć cokolwiek innego. W tym czasie Scarla zerknęła dyskretnie wokół stołu. Prawie wszyscy byli spięci i sprawiali
wrażenie jakby marzyli o byciu gdzie indziej. Prawie wszyscy siedzieli również sztywno, robiąc dalej dobrą minę do złej
gry. Prawie wszyscy, bo oprócz Carla. Dowódca eskadra siedział luźno w fotelu, niemal w pozycji pół leżącej. Spoglądał
pod blat, gdzie miał schowane ręce, a na ustach błąkał mu się lekki uśmiech. Czy on podczas zebrania gra sobie w
najlepsze pod stołem?
Nie mogła w to uwierzyć. Czy naprawdę jest takim bufonem? Pokręciła leciutko głową. Poznali się dopiero na początku
misji, jednak wtedy Carl wydawał się normalnym facetem. Dojrzałym i odpowiedzialnym, ale z każdym dniem
pokazywał, że jest inaczej.
Spojrzała na Arate, który zdawał się nie zauważyć, że jego podopieczny w najlepsze go ignoruje. Starała się przykuć
jego uwagę, jednak na nic zdały się jej wysiłki. Zrezygnowała z tego kiedy kapitan ponownie przemówił.
– Gdyby nie Watkins i jej genialny plan osłonięcia Żółwia transporterem, symulacja skończyłaby się znacznie wcześniej.
Kupiła wam dodatkowe minuty, które zmarnowaliście. Jako jedyna użyła mózgu i wykazała inicjatywę.
Scarla zamarła gdy usłyszała swoje nazwisko. Poczuła na sobie spojrzenia innych i lekko się zaczerwieniła. Nie
spodziewała się usłyszeć tak dobrych słów od kapitana. Zrobiło jej się przyjemniej na duchu, jednak z drugiej strony
poczuła lekkie obawy. Miała się nie wychylać i jak najmniej zwracać na siebie uwagę.
– Tak, Unider. W przeciwnym razie nie miałbyś szans na naładowanie kondensatorów. – Masuko ponownie zwrócił się
do mężczyzny. – Osłonięcie statku innym, było genialnym posunięciem. Podobnie jak twój pomysł Mirabi.
Drobna kobieta spojrzała na dowódcę i kiwnęła głową.
– Wyrzucenie segmentów z komorami hibernacyjnymi z pewnością ocaliłoby życie Śpiochom. Przynajmniej na jakiś
czas, może ekipa ratunkowa dotarłaby z Utopii. Jednak nie widzę by ci się udało to zrobić przed eksplozją.
– Nie udało nam się obejść systemu, który uznał takie działanie za niewłaściwe – powiedziała pewnym głosem, po
czym podała Davidowi mikrokartę. – Nie wiem co jest z nim nie tak, ale podczas prób omal nie wyłączyliśmy całego
statku. Szczegóły w raporcie.
– Przekażemy to odpowiedniemu działowi – rzekł David i dołączył pamięć do odpowiednim dokumentów.
Carl Warlock przeczuwając, że nadeszła jego chwila najwyraźniej przestał grać. Siedział opierając sięłokciami o stół,
udając, że słucha rozmowy.
– Warlock – powiedział lodowato Masuko Arata, a jego usta zbiegły się w wąską linię. Gdyby spojrzeniem można było
zabijać, dowódca eskadry padły już dawno trupem. – Ucieczka z pola walki karana jest śmiercią.
W sali ponownie zapadła cisza, tym razem jednak inna od pozostałych. Wydawała się ona zimna i gładka jak sama
śmierć, którą zapowiedział Arata. W obliczu wroga, każda dezercja karana jest śmiercią, jeśli tylko tak zadecyduje
dowódca. W takim przypadku nie był potrzebny nawet sąd polowy. Wystarczyło, żeby kapitan wyciągnął broń i strzelił,
bez zbędnych formalności. Część załogi spojrzała odruchowo czy przypadkiem na to spotkanie kapitan nie zabrał
osobistej broni, po czym odetchnęli z ulgą.
Jednak Carl Warlock sprawiał wrażenie jakby nie wywarło to na nim żadnego wrażenia. Po czym zabrał głos.
– Czekałem na dane wywiadowcze, których nie otrzymałem – powiedział zrzucając winę na zespół wywiadowczy. –
Opóźniliśmy i zdekoncentrowaliśmy przeciwnika ile mogliśmy, co było łatwiejsze niż przypuszczałem, mimo szybkiej
straty myśliwców. Podejrzewam, że według Scorpio miał to być okręt, który wcześniej nie spotkał się z tak małymi
pojazdami wojennymi i mieliśmy tym samym odegrać kluczową rolę. – Spojrzał na zastępcę, który potwierdził jego
słowa kiwnięciem głowy. – Zabrakło nam danych.
– Mimo to mogłeś, Warlock skierować myśliwiec w stronę napędu. Kto wie, może byś go uszkodził na tyle, by dać nam
szansę przeżycia.
Strona: 2/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
– Nie zostałbym dowódcą eskadry, gdybym był niezrównoważony psychicznie z skłonnościami samobójczymi – odparł
Carl mierząc się przez chwilę wzrokiem z przełożonym. – Sir! Tchórzem nie jestem! Podczas prawdziwej walki daje z
siebie wszystko i jeszcze więcej!
– Na to liczę. W przeciwnym razie wiesz co cię czeka – powiedział chłodno kapitan, wymachując palcem w stronę pilota.
Zapadła chwila ciszy, którą ponownie przerwał Masuko Arata.
– Jak to już zdążył zauważyć pan Warlock, symulacja była głównie przeznaczona dla wywiadu, który miał
zinterpretować poprawnie uzyskane dane i opracować w szybkim czasie plan działania i wskazać słabe punkty...
Dalsza część zebrania minęła w łagodniejszej atmosferze, przy analizowaniu symulacji. W tej części spotkania, każdy z
obecnych zabrał głos, przedstawiając swój punkt widzenia. W tym czasie przywołano również kilka innych symulacji,
nawet takich w których SK Żółw samotnie stawał przeciw całym eskadrom i flotom. I choć z góry było oczywiste, że nie
miał on szans na przeżycie, nie mówiąc już o wygranej, to każdy wkładał w rozwiązywanie problemów całe serce.
Naradzili się dobre kilka godzin, tak że zjedli nawet kolację na miejscu. Po wszystkim, zmęczeni rozeszli się do swoich
kajut.
Gdy opuszczali sale, wyszła jako jedna z ostatnich, utrzymując odpowiedni odstęp od Carla Warlocka. Żeby nie
wzbudzać podejrzeń, weszła w boczny, równoległy korytarz, którym szedł pilot. Przeszła na odpowiedniąścieżkę przy
najbliższej okazji i podążyła dalej bezpośrednio za Carlem, wciąż zachowując dystans. W końcu dotarli do kajut
oblatywaczy, które znajdowały się bliżej doku, by w każdym momencie mogli szybko przemieścić się na transporter.
Scarla rzuciła się w stronę drzwi gdy się otworzyły. Wepchnęła mężczyznę do środka i nim drzwi zamknęły się za nimi
automatycznie, wykręciła mu rękę i przyparła twarzą do ściany. Na co nawet nie zareagował.
– Zgłupiałeś? – wysyczała mu do ucha. – Mamy zadanie do wykonania. A ty starasz się wszystko spierdolić!
Zwiększyła nacisk na rękę, tak mocno, że aż stawy zatrzeszczały. Carl stęknął z bólu.
– Jeśli Arata zwolni cię z dowództwa eskadry, to mamy przesrane! I wiesz o tym doskonale!
– To tylko niewinna zabawa. Jak dobrze pamiętam, mieliśmy się nie wychylać. A stałaś się pupilkiem kapitana!
Od niechcenia zwolniła ucisk. Przygryzła lekko dolną wargę. Miał rację, zwróciła na siebie zbyt wielką uwagę, przyznała
w duchu. W tym samym momencie Carl wykorzystał roztargnienie jakie ogarnęło Scarle. Wyszarpnął się spod jej rąk,
zrobił piruet i przycisnął do ściany. Odwrócił ją twarzą do siebie, trzymać mocno za nadgarstki. Nie protestowała.
– Więc oboje nawaliliśmy – rzekł wpatrując się w jej brązowe oczy. – Skoro jesteśmy już przy temacie. Proponuje byśmy
nawalili jeszcze raz.
Nachylił się, by ją pocałować w usta, jednak nie pozwoliła mu.
– Jeśli nie wypełnimy zadania, a Administracja się o tym dowie...
Carl uśmiechnął się, pokazując szereg białych zębów.
– Nic się nie dowie, zresztą przed nami jeszcze długa droga. A zadanie wykonamy, nie trudno będzie sprowokować
odpowiednią sytuację – powiedział po czym przekrzywił lekko głowę.
– Masz rację – przytaknęła Scarla i odpowiedziała uśmiechem.
Stali tak przez chwilę, wpatrując się w siebie z uśmiechami na ustach. Scarla nie mogła już dłużej wytrzymać.
Wszystko się w niej gotowało. Serce przyśpieszyło. W podbrzuszu czuła specyficzną lekkość. Jak zawsze gdy zostawała
z nim sam, na sam. Tym razem to ona go pocałowała. Ręce kochanków zaczęły błądzić po ciałach, docierając w każdy
Strona: 3/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
zakamarek.
Strona: 4/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty