Upływ czasu i przemijanie. Mity kontra f[...]

Transkrypt

Upływ czasu i przemijanie. Mity kontra f[...]
Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm
Upływ czasu i przemijanie. Mity kontra fakty.
Łukasz Martyniec
I.
Nie planuję. Nie wybieram się. Nie zamierzam.
Tak często "obijamy piłeczkę", kiedy ktoś zagadnie o temat śmierci. To jeden z
dziesiątek sposobów. No jasne, że nie zamierzasz, ani się nie wybierasz...
To zupełnie naturalne, że nie myślimy o śmierci i nie chcemy tego robić. To nie jest
przyjemne. Nie znaczy to jednak, że jako jednostki odpowiedzialne i racjonalne powinniśmy
ignorować ryzyko śmierci jako ryzyko czysto biznesowe, gospodarcze czy majątkowe. Choć wiem,
że to trudne. Sam tego doświadczyłem...
Ten felieton powstał, abyś miał okazję zaobserwować nieco z boku mechanizmy oraz
sposoby myślenia, które widywałem już u wielu osób. Przyjrzyjmy się kilku mitom oraz w mojej
ocenie nie do końca poprawnym sposobom myślenia, które temu towarzyszą. Jeśli znajdziesz takie
u siebie lub w swoim otoczeniu – zastanów się, czy warto je pielęgnować. Czy przypadkiem cena
zaniedbania i zaniechania budowy systemu zabezpieczeń przed prawnymi i finansowymi skutkami
zdarzeń nagłych nie jest zbyt wysoka. W szczególności, jeśli okaże się, że to Ty zostaniesz.
Zabraknie kogoś z Twojego otoczenia, kogoś z rodziny albo wspólnika i to Ty będziesz musiał
stawić czoła prawnym, finansowym i podatkowym konsekwencjom tego smutnego zdarzenia.
Wszak każde ryzyko ma to do siebie, że albo się nie realizuje wcale, albo – jeśli już coś się stanie –
to na 100 %, z pełnymi konsekwencjami.
II.
Nie wywołuj wilka z lasu.
Jakiś czas temu przygotowałem dla klienta projekt testamentu. Treść ułożona była
bardzo starannie – wcześniej przeanalizowaliśmy stan jego posiadania, klient podjął decyzję co do
losu poszczególnych składników majątku, przeprowadzone zostały nawet rozmowy z członkami
rodziny, na ile treść testamentu zgodna jest z ich planami. Klient włożył w to wiele wysiłku i emocji.
Wszystko było gotowe. Poprosiłem klienta, aby udał się do notariusza, aby sporządzić testament w
formie aktu notarialnego.
Po tygodniu czy dwóch dzwonię do klienta, aby upewnić się, że formalności zostały
dopełnione. Klient stwierdza jednak, że – owszem – był u notariusza, ale notariusz odradził
sporządzanie testamentu. Dlaczego – zdziwiłem się – przecież wcześniej ustaliłem z notariuszem
szczegółową treść zapisów. To prawda – odparł klient – kiedy jednak pojawiłem się u niego w
gabinecie, rejent stwierdził, że nie powinienem spisywać testamentu. Ponieważ jak to uczynię, to
tak do pół roku – i mnie nie będzie...
COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012
________________________________________________________________________________________________________________________
www.planowaniespadkowe.pl
e-mail: [email protected]
STR. 1
Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm
Dziwna historia – pomyślałem uśmiechając się nieco. Przestało być mi do śmiechu,
kiedy usłyszałem podobną argumentację po raz drugi i trzeci – za każdym razem z ust innego
klienta, po wizycie u innego notariusza. Skąd pomysł, żeby uzależniać fakt przeniesienia się na
tamten świat od sporządzenia testamentu?!? Gdzie związek przyczynowo-skutkowy? I to jeszcze w
ustach prawnika – osoby, której na studiach uczono logiki i która na co dzień powinna uprawiać
logiczne myślenie.
Obawiam się, że taki pogląd na tyle zakorzeniony jest w powszechnej świadomości, że
nawet prawnikom – bardziej po ludzku, niż z racji wykonywanego zawodu – zdarza się w ten
sposób rozumować.
"Lepiej nie poruszać tematu." "Nie wywołuj wilka z lasu." Nie pisz testamentu, bo
długo nie pożyjesz. Czyli jak kupię polisę auto-casco, to za miesiąc będę miał wypadek? Mieszkania
od ognia też nie warto ubezpieczać?
Z jednej strony jestem w stanie zrozumieć, że boimy się śmierci i dlatego szukamy
pretekstu, aby nie poruszać tego tematu.
Z drugiej strony – jak się nad tym głębiej zastanowić i niestety właśnie notariusze mogą
na ten temat powiedzieć najwięcej – w Polsce takie rozumowanie oparte jest na doświadczeniu i
wynika z praktyki. Nie żartuję. Na jakiej podstawie tak twierdzę? Przede wszystkim dlatego, iż
jednym z nielicznych, skutecznych impulsów, które sprawiają, że kierujemy nasze kroki do
notariusza celem spisania ostatniej woli, jest niestety "termin" wyznaczony przez lekarza. Idziemy
tam z własnej woli lub za namową rodziny. Ale dopiero wtedy, kiedy wiemy, że został miesiąc albo
pół roku życia. Notariusze zresztą dość często wzywani są do szpitali, aby odebrać ostatnią wolę od
osoby, która o własnych siłach notariusza już nie odwiedzi.
Niestety jest to naszą specyfiką. Nie wiem, czy tylko polską, ale tak to właśnie wygląda.
Rzadko sporządzamy testament będąc w pełni sił i zdrowia, w młodym lub średnim wieku.
Czy pozostawianie spisywania testamentu na ostatnią chwilę jest dobrym podejściem?
Nie sądzę. Przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze nie jest przyjemne spisywanie ostatniej
woli za namową rodziny (czytaj: bardziej przedsiębiorczej części rodziny), kiedy emocje oraz presja
mogą nie sprzyjać należytej refleksji i powodować dyskomfort po stronie spadkodawcy. Po drugie
– co chyba bardziej istotne – możemy być już w ogóle niezdolni do sporządzenia testamentu. Jeśli
spisujemy go po zawale, wylewie, z zaawansowanym rakiem, na lekach, po wypadku, po operacji –
dajemy poważny powód wszystkim, którym treść testamentu nie będzie się podobała, aby mogli
skutecznie stwierdzić jego nieważność. Postępowanie spadkowe z udziałem biegłych lekarzy
potrwa 2-3 lata, nie ma wówczas mowy o ciągłości zarządzanie majątkiem.
Dlatego sugeruję, aby testamenty towarzyszyły nam przez całe życie i aby zmieniać ich
treść adekwatnie do zmieniającej się sytuacji rodzinnej, majątkowej czy biznesowej. Adekwatnie
do naszych planów i potrzeb rodziny czy biznesu. W ślad za testamentem powinny iść polisy na
życie, tak aby uzupełnić i zabezpieczyć finanse. Wtedy mamy pewność, że wszystko jest w
porządku.
COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012
________________________________________________________________________________________________________________________
www.planowaniespadkowe.pl
e-mail: [email protected]
STR. 2
Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm
III.
Mnie to nie dotyczy. Nie wybieram się przecież na tamten świat.
Spółka z o.o. Firma produkcyjna z 20-letnią historią. Wartość? Dobrych kilkadziesiąt
milionów. I to bilansowa, o rynkowej nie wspomnę. W firmie widać wzorowy porządek. Wszystko
dobrze zaplanowane. Widać, że wspólnicy mają pełną kontrolę nad tym, co dzieje się w spółce.
Dwóch udziałowców. Pan Roman, oraz p. Paweł, obaj po 50% udziałów, obaj w zarządzie firmy.
Rozmawiamy. Rozmowa niestety nie należy do luźnych.
p. Roman (R): Proszę pana, czy pan sugeruje, że ja umrę? Przykro mi to słyszeć.
Przecież jestem zdrowy, regularnie się badam i uprawiam sport. Nie sądzi pan chyba, że wybieram
się na tamten świat w najbliższym czasie.
Ja (Ł): Panie Romanie, rozumiem Pańskie wzburzenie. Niestety nie zaprzeczy Pan chyba,
że wszystkich nas to czeka. Nie chodzi mi o to, że jetem w stanie zasugerować termin i nie życzę,
aby coś stało się nagle i niespodziewanie. Chodzi mi jedynie o to, że dla dobra spółki nie powinien
Pan ignorować ryzyka biznesowego w postaci potencjalnej możliwości śmierci własnej czy
wspólnika. Czy analizowali to panowie z prawnikami, jaka byłaby sytuacji spółki, gdyby coś się
stało?
R: Oczywiście proszę pana. Wszystkie ważne sprawy w firmie konsultujemy z
obsługującą nas kancelarią prawną. Sądzi pan, że czegoś zaniedbałem? Prawnik powiedział, że nie
ma problemu – spółka będzie działać dalej, każdy z nas będzie mógł ją reprezentować, nie będzie
problemu z ciągłością zarządzania. Przecież to spółka z o.o. - udziały są dziedziczone. Teraz nie ma
potrzeby nic robić.
Ł: Broń Boże nie sugeruję zaniedbań. Od razu widać, że w spółce panuje wzorowy
porządek. Rozumiem zatem, że macie Panowie testamenty i prawnik zbadał także prywatną
sytuację Panów?
R: A co ma do tego sytuacja prywatna? Prawnik stwierdził, że jak coś się stanie – na
pewno sobie poradzi. Poza tym u mnie nie ma co regulować, proszę pana. Wprawdzie z kobietą, z
którą jestem, nie mogę wziąć ślubu, ponieważ żona nie zgadza się na rozwód. Mam dwie córki,
jedenastolatka z pierwszego związku oraz dwulatka z obecnego. Dzieci są zabezpieczone – przecież
odziedziczą udziały i będą miały prawo do dywidendy. Paweł będzie dobrze zarządzał spółką, a
pozycję na rynku mamy stabilną. Paweł także może liczyć na mnie, że będę uczciwie rozliczał się z
jego rodziną... Poza tym – powtarzam – ani ja, ani wspólnik nigdzie się nie wybieramy. Więc nie
ma tematu.
Na tym rozmowa dobiegła końca. Oczywiście obaj panowie żyją i mają się dobrze. Ale
czy ryzyko nie istnieje, zwłaszcza przy tak "prostej" sytuacji rodzinnej? Jaką mamy pewność, że
jesteśmy odporni na zdarzenia nagłe. Wypadek? Zawał? Wylew? Jest to naturalny element naszej
rzeczywistości.
Pora na komentarz. Zaznaczam, że to, co za chwilę przeczytasz, to tylko moja
subiektywna ocena sytuacji. Być może mój obraz nie jest prawdziwy i jest krzywdzący dla p.
Romana, lecz podobny sposób myślenia oraz styl funkcjonowania obserwowałem dziesiątki razy.
Oceń, czy u Ciebie lub Twoich znajomych nie można zaobserwować podobnych zachowań. Jeśli tak
– moim zdaniem osoba myśląca w ten sposób ma problem – trudno jej przyznać przed samym
sobą, że jest jakaś sfera rzeczywistości, nad którą nie ma kontroli. Być może przejaskrawiam, ale
temat śmierci tak właśnie funkcjonuje w świadomości wielu osób.
Przeanalizujmy sytuację. Panowie Paweł i Roman świetnie się dogadują, widać, że mają
COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012
________________________________________________________________________________________________________________________
www.planowaniespadkowe.pl
e-mail: [email protected]
STR. 3
Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm
do siebie zaufanie. To bardzo cenny kapitał w każdej firmie. Spółka prowadzona jest wzorowo.
Panowie mają pełną kontrolę nad tym, co dzieje się w spółce. Od lat przywykli, że ich wola jest
święta – oni rządzą firmą. Panowie mają wpływ na większość procesów, które dzieją się w firmie –
skutecznie kreują swoją rzeczywistość biznesową. Typowe cechy sprawnych biznesmenów.
I oto pojawia się ktoś, kto stara się przypomnieć, czy zwrócić uwagę na fakt, że
jesteśmy śmiertelni. Każdy z nas – bez wyjątku. Mało tego – absolutnie nie mamy wpływu na to,
kiedy i w jaki sposób będzie nam dane odejść z tego świata. Na szczęście rzadko się zdarza, abyśmy
mogli mieć na to wpływ. Jest to jedna z tych cech naszej rzeczywistości, która wymyka się naszemu
wpływowi. Nie sposób zaplanować daty własnej śmierci, ani w sposób ścisły jej przewidzieć. Po
prostu – nie mamy na to wpływu. Jakkolwiek trudno przyjąć ten fakt na serio do siebie i trudno
się z tym pogodzić. Zwłaszcza osobie, która przywykła do tego – że ma wpływ na swoją
rzeczywistość. Skutecznie ją kreuje. Tym bardziej nie jest łatwo pogodzić się z tym, że życie
każdego z nas się kiedyś kończy. Tak, Twoje także. Tak samo jak moje.
To przecież słabość. Ułomność. Trzeba sporo pokory, aby przyznać się, że nie
jesteśmy od tego wyjątkiem.
Dlatego podświadomie buntujemy się. Odsuwamy ten temat od siebie. Oto najczęściej
powtarzane hasła, które słyszę z ust klientów: "dlaczego pan mnie straszy?", "nie wybieram się",
"nie zamierzam", "nie planuję", "mnie to teraz nie dotyczy – nie sądzi pan, że wybieram się na
tamten świat", "ale to dotyczy sąsiada – przecież nie mnie". Jak to brzmi? Oceń proszę sam.
Ten bunt i odsuwanie może mieć dodatkową przyczynę. Po prostu nie wiemy, jak się
do tematu zabrać. Jak poruszyć go w rodzinie albo w spółce. Jak porozmawiać ze wspólnikiem.
Przecież niezręcznie jest zacząć. Oraz przede wszystkim: co tak konkretnie możemy zrobić. Od
strony prawnej, finansowej, czy zarządzania biznesem. Jakie rozwiązania mamy do wyboru? Jeśli
nie wiemy – w sposób naturalny osuwamy temat na później.
Brakuje także informacji dotyczących zagrożeń. Jeśli faktycznie panowie Roman i
Paweł rozmawiali z prawnikiem, a on utwierdził ich w przekonaniu, że wszystko jest w porządku...
Mają prawo spać spokojnie. Nie zdają sobie sprawy z realnego zagrożenia dla biznesu, który
prowadzą. Nie wiedzą też, jak łatwo mogą stracić kontrolę nad nim. Z potencjalnie drastycznymi
skutkami – z upadłością firmy włącznie.
Chcesz wiedzieć, jak wyglądałaby sytuacja spółki i p. Pawła, gdyby p. Roman zmarł?
Proszę bardzo. Panowie mają po 50% udziałów. Zatem 50% udziałów w firmie w momencie
śmierci p. Romana staje się współwłasnością trzech pań: obecnej (jeszcze) małżonki oraz obu
córek: 11- i 2-letniej. Udziały są współwłasnością w tym znaczeniu, że na każdym udziale z osobna
panie mają po 1/3, zatem konieczne jest dogadywanie się z nimi trzema jednocześnie – muszą
ustalić zgodne stanowisko w zakresie wykonywania praw z udziałów. Co to oznacza?
A to, że w imieniu jednej córki działa żona p. Romana, jako matka wykonująca pieczę
nad majątkiem dziecka, w imieniu drugiej córki działa obecna partnerka p. Romana – także jako
matka. Jak sądzisz? Czy te panie dojdą łatwo do porozumienia pomiędzy sobą? Jak bardzo się
lubią i szanują?
Nawet jeśli ustalą wspólne stanowisko, np. w sprawie odsprzedaży udziałów p.
Pawłowi, to pojawia się kolejna kwestia. Czy jako matki mogą dowolnie rozporządzać majątkiem
córek? Oczywiście, że nie. Na czynności przekraczające zwykły zarząd majątkiem dziecka muszą
uzyskać zgodę sądu rodzinnego i opiekuńczego. Np. zbycie udziałów współnależących do dzieci
wymaga takiej zgody. Jeśli panie ustalą z p. Pawłem cenę sprzedaży, może się okazać, że powołany
COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012
________________________________________________________________________________________________________________________
www.planowaniespadkowe.pl
e-mail: [email protected]
STR. 4
Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm
przez sąd rodzinny biegły będzie miał inne zdanie w przedmiocie wyceny udziałów. I sąd – dla
dobra dzieci rzecz jasna – nie zgodzi się na sprzedaż po umówionej z p. Pawłem cenie. Wycena
będzie trzykrotnie wyższa. Co na to p. Paweł? Skąd weźmie środki?
Być może nowi udziałowcy zostaną więc w spółce. Przy udziałach 50/50 p. Paweł
niewiele będzie mógł zrobić bez każdorazowej, wspólnej zgody nowych wspólniczek. Kiedy pojawi
się problem. Nie, nie przy wypłacie dywidendy – tutaj panie będą wyjątkowo zgodne. Przy
odnowieniu kredytu obrotowego, który trzeba zazwyczaj odnawiać co roku. Jeśli wymagana jest
przy tym zgoda zgromadzenia wspólników – p. Paweł nie będzie mógł najprawdopodobniej podjąć
jej sam. W wielu umowach spółek wymagany jest próg 51% głosów.
Co więcej, może okazać się, że spółka straci płynność jeszcze wcześniej, tym razem
nie ze względu na osoby spadkobierców i ich wzajemne relacje. Tu kłaniają się procedury
spadkowe. Jako, że dziedziczą dzieci – najprawdopodobniej konieczne będzie przeprowadzenie
spisu inwentarza. Jeśli potrwa on dłużej niż rok, a jest mała szansa, że będzie krócej – niemożność
powzięcia uchwały zgromadzenia wspólników w sprawie odnowienia kredytu obrotowego będzie
miała miejsce na pewno. Większość sądów spadku nie wyda bowiem postanowienia o
stwierdzeniu nabycia spadku, póki trwa spis. Bez tego dokumentu panie nie będą mogły wykazać
spółce, że nabyły spadek, oraz zgłosić się do KRS. Czyli formalnie nie będą udziałowcami, nie będzie
możliwe złożenie podpisu na liście obecności na zgromadzeniu wspólników. Uchwała nie będzie
mogła być podjęta, a bank – cóż – będzie zmuszony robić swoje. Postawić kredyt w stan
natychmiastowej wymagalności i zająć przepływy w firmie... Mam pisać szczegółowo, co będzie
dalej?
Jeśli panowie liczą na to, że w sytuacji śmierci jednego z nich ten drugi będzie
prowadził spółkę i dzielił się zyskami ze spadkobiercami zmarłego – być może mają rację. Życie
pokazuje jednak, że prędzej czy później pomiędzy nowymi, a dotychczasowymi wspólnikami
pojawia się różnica zdań dotycząca poszczególnych decyzji w firmie. Wszędzie tam, gdzie
wymagana jest uchwała zgromadzenia wspólników, choćby przy okazji udzielania absolutorium dla
zarządu, zgoda być musi. Co, jeśli jednak panie się nie dogadają?
Jednym z praw nowych wspólników – niezależnie od formy prawnej spółki – jest
wystąpienie ze spółki i żądanie rozliczenia udziałów. W tej sytuacji w większości spółek ogłaszana
jest upadłość – kogo stać na spłatę połowy wartości rynkowej udziałów?
Nie wiem, na ile panowie Roman i Paweł są świadomi tych zagrożeń. Co zrobiłby p.
Roman, gdyby zabrakło p. Pawła? Nie znamy jego sytuacji rodzinnej. Ale należy postawić sobie
pytanie, jak długo będę pracował na rodzinę zmarłego kolegi, która nie jest aktywna w biznesie?
Rok po jego śmierci? Pięć lat? Trzydzieści lat? Za trzydzieści lat oni przecież będą w tej spółce. O ile
spółka przetrwa... Nie wiem, na ile prawnik obsługujący tę spółkę uświadomił wspólników o
działających mechanizmach. Jeśli zwrócił uwagę tylko na reguły prawa handlowego, z pominięciem
prawa rodzinnego, spadkowego oraz procedur, finansów i podatków – panowie wspólnicy nie są
świadomi zagrożeń. Ale przecież nie zapytali prawnika, bo wypierają problem sami przed sobą –
nie chcą okazać słabości. Skąd prawnik miał wiedzieć, że powinien im w tym zakresie udzielić
odpowiedzi? Koło się zamyka.
Ale przejdźmy do podsumowania: być może panowie podświadomie nie chcą usłyszeć
tej odpowiedzi. Mają w firmie porządek. Mają wszystko pod kontrolą. Boją się sytuacji, w której
tracą kontrolę. Nie tylko nad tym, że umrzemy. Przede wszystkim nad tym, że śmierć wywoła
szereg skutków biznesowych, które nam nie pasują, ale nie wiemy, jak im zapobiec. Bo przecież w
COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012
________________________________________________________________________________________________________________________
www.planowaniespadkowe.pl
e-mail: [email protected]
STR. 5
Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm
sytuacji śmierci jednego ze wspólników – drugi wspólnik bezpowrotnie utraci kontrolę nad
firmą. Przy udziałach 50/50, bez właściwego planu finansowego i uprzednich zabezpieczeń trudno
przypuszczać, że uda się odkupić udziały po zmarłym wspólniku. Na kredyt nie ma co liczyć, a
wystarczającą gotówką najczęściej nie dysponujemy. Zatem poczucie bezpieczeństwa i kontroli
nad otaczającą nas rzeczywistością bezpowrotnie zniknie. Dlatego bronimy się przed tym, aby
stawić czoła temu problemowi.
Bardzo szanuję przedsiębiorców, którzy zbudowali duże firmy, dają ludziom
zatrudnienie i płacą podatki. Oni sami bardzo często mają poczucie, że robią coś ważnego i
potrzebnego. Tak dla nich osobiście, jak też dla pracowników, podwykonawców i społeczności
lokalnej. Bardzo często robią to świadomie – przeznaczając część zysku na cele społeczne. Mają
pełną kontrolę nad otaczającą ich rzeczywistością. Mają porządek. Ale za życia. Jeśli sami przed
sobą dokonają wyparcia faktu, że – jak każdy – są przemijający i śmiertelni, mogą zaniedbać
jednego: ułożenia najważniejszego planu w życiu. Jak świadomie i celowo przekazać majątek i
biznes następnemu pokoleniu i nie dać zaskoczyć się śmierci. Planu Sukcesji. Wówczas może
okazać się, że wprawdzie za życia mieli porządek. A pozostawią po sobie bałagan. Firma rozsypie
się, a pracownicy stracą pracę. I tak będą wspominani przez potomnych.
IV.
Tak, wiem, że to ważne. Rozmawialiśmy o tym rok temu. Pamiętam. Na pewno
znajdę czas. Przecież zdążę.
Jasne, jesteś zajęty. Codziennie nowe sprawy, problemy do rozwiązania, tu się wali,
tam się pali. Firma to wieczny obowiązek i trudno oderwać się na chwilę. A ten temat przecież
wymaga rozwagi i skupienia. Trzeba mieć wolną głowę. Poza tym przecież dążysz. Jak zabierzesz
się za to za miesiąc – świat się nie zawali.
Wiem. Zwłaszcza w firmie. Są rzeczy ważne i rzeczy pilne. Na co dzień te pilne
wypierają te ważne. Módlmy się, aby te ważnie nie stały się pilnymi. Bo wtedy często jest już za
późno, żeby cokolwiek skutecznie załatwić...
Była już mowa o tym, że testament spisany po zawale, wylewie, po operacji, na lekach
– może być skutecznie podważany przez spadkobierców, którzy nie są zadowoleni z jego
rozporządzeń. Czy na pewno warto zostawiać to na ostatnią chwilę?
Ale nie tylko o to chodzi. Planowanie spadkowe postrzegam jako nawyk świadomego
kształtowania swojego majątku oraz biznesu, mając na uwadze dłuższą perspektywę czasową.
Jeśli planujemy – popatrzmy nie tylko na najbliższe miesiące, czy lata. Popatrzmy na 10 czy 20 lat
do przodu. W jakim kierunku zmierzamy? Dokąd idziemy? Co jest dla nas ważne? Czego chcemy
uniknąć? Patrząc w ten sposób łatwiej będzie uniknąć błędów oraz sporych kosztów.
Rozmawiałem niedawno z przedsiębiorcą, który w firmie prowadzonej na wpisie do
Ewidencji Działalności Gospodarczej zatrudnia 650 osób. Szykuje się do aportu – chce sprzedać
firmę. Sama operacja aportu będzie kosztować wraz z podatkami przeszło 500.000 zł. Dlaczego nie
pomyślał o uporządkowaniu kwestii prawnych w firmie, kiedy zatrudniał 50 osób? Byłoby prościej i
taniej. Przecież wiedział, że firma się rozwija i konsekwentnie ją rozbudowywał. Zabrakło
perspektywicznego spojrzenia?
Plan, który wykonujemy i modyfikujemy reagując na zmieniającą się rzeczywistość, to
jedna strona medalu. To powinien być nawyk, który towarzyszy nam przez całe życie. Im lepiej jest
przemyślany i skonsultowany, tym lepiej. W planowaniu spadkowym nie możemy jednak
COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012
________________________________________________________________________________________________________________________
www.planowaniespadkowe.pl
e-mail: [email protected]
STR. 6
Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm
zapomnieć, że istnieją zdarzenia nagłe. Śmierć właściciela czy wspólnika firmy może być jednym
z nich. Czasem mamy kilka miesięcy na to, żeby się do niej przygotować – czasem przychodzi
niespodziewanie.
Owego "przygotowywania" na kilka miesięcy "przed" nikomu nie życzę. Mieliśmy nie
raz okazję brać w tym udział. Nie jest to ani proste, ani komfortowe. Za dużo emocji i presji czasu
(oraz rodziny...). Ale przede wszystkim dlatego, że ilość narzędzi które mamy do dyspozycji znając
już termin, znacznie się kurczy. Najczęściej nie jesteśmy już wówczas w stanie zorganizować
finansów. A bez nich najbardziej misterne rozwiązania prawne są często martwe. Dosłownie. Bo co
mi po zapisie w umowie spółki, że mam spłacić rodzinę zmarłego wspólnika, jeśli ostatecznie nie
uda mi się zorganizować gotówki i spółka pójdzie w upadłość?
Natomiast wracając do postawy: "przecież zdążę...", "za miesiąc, za dwa miesiące, za
rok", "jak spłacimy kredyt", "jak właczę syna do spółki, dopiero wtedy do tego usiądziemy",
"przecież na pewno mam czas". Otóż jeśli ktoś tak mówi, to co to oznacza? Ni mniej, ni więcej,
tylko tyle: na dzień dzisiejszy NIC NIE MAM ZROBIONE. Tak od strony decyzyjnej (to przed tym
uciekamy!), jak tym bardziej formalnej: prawnej i finansowej.
Co się może zepsuć?
Po pierwsze rzeczywiście po prostu możesz nie zdążyć. Fizycznie. Nie masz na to
wpływu.
Po drugie – jeśli na bieżąco, na spokojnie i bez ciśnienia nie nauczyłeś się planować
perspektywicznie, rozmawiać o tym w rodzinie czy w spółce, tym bardziej trudno będzie Ci to
zrobić w sytuacji pośpiechu i presji czasu, zdrowia, rodziny, wspólników, banków czy
kontrahentów.
Po trzecie może się okazać, że nie spiszesz już ważnego testamentu. Bo stan organizmu
Ci na to nie pozwoli.
Po czwarte i ostatnie, choć bardzo ważne. Niezwykle istotnym elementem Planu
Sukcesji jest plan finansowy. Jeśli wiesz, że w ramach podziału majątku w rodzinie potrzebne są
pieniądze na spłatę długów, rozliczenia w rodzinie czy zachowki, jeśli wiesz, że w firmie niezbędny
jest kapitał na spłatę spadkobierców zmarłego wspólnika, których nie chcesz widzieć w spółce:
musisz mieć zabezpieczenie źródła finansowania tego kapitału. Często w wysokości wielu
milionów złotych.
Być może masz już kapitał. Ale najprawdopodobniej gromadziłeś go z myślą o innych
celach, niż wyżej wymienione. Być może dopiero zamierzasz go zbudować. Ale do tego potrzebny
jest czas. Najczęściej liczony w latach lub dziesiątkach lat.
Takim źródłem finansowania może być polisa także na życie. Często jest to najtańsze
dostępne źródło finansowania kapitału na rynku. Co ważne – nie musisz mieć czasu na
gromadzenie kapitału. Ochrona działa niemal od razu. Jeśli jesteś młody i zdrowy, możesz
wygenerować kapitał w zamian za „odsetki” w postaci składki w przedziale 0,3 – 1,5% rocznie od
kapitału, czyli sumy ubezpieczenia. Jeśli jesteś nieco starszy i legitymujesz się gorszym stanem
zdrowia, koszty rosną: to będzie np. 2 do 5% od kapitału w skali roku. Jeśli jednak odłożysz proces
decyzyjny i odczekasz do ostatniej chwili, możesz być pewny jednego: nie wygenerujesz tego
kapitału za żadne pieniądze. Po prostu nikt Cię nie ubezpieczy...
Wiedz także, że najbardziej kosztochłonną oraz najmniej rozsądną rzeczą będzie
zaciągnięcie kredytu. Czyli często jedyny dostępny post factum wariant, którym będziemy
COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012
________________________________________________________________________________________________________________________
www.planowaniespadkowe.pl
e-mail: [email protected]
STR. 7
Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm
dysponować. O ile oczywiście znajdzie się ktoś, kto go nam udzieli...
Podstawowym powodem, dla którego czas działa na Twoją niekorzyść, jest
okoliczność, że przesądza on o możności albo braku możności zbudowania realnego planu
finansowego. Oraz otaczającego go parasola prawnego. W oparciu o najlepiej przemyślane,
starannie dobrane Twoje decyzje. W oparciu o Plan Sukcesji, który wspólnie zbudowaliście. Dla
dobra rodziny oraz firmy. Dla dobra wspólnych wartości.
Nota prawna:
Darmowa publikacja dostarczona przez planowaniespadkowe.pltm
Copyrights by planowaniespadkowe.pltm and Łukasz Martyniec, 2012 r.
Wydawca: portal planowaniespadkowe.pltm
źródło: www.planowaniespadkowe.pl
e-mail: [email protected]
Niniejsza publikacja może być kopiowana wyłącznie w całości oraz rozprowadzana z zachowaniem formy dostarczonej przez Wydawcę. Bez
pisemnej zgody Wydawcy zabrania się: dokonywania jakichkolwiek zmian w treści publikacji oraz odsprzedaży ani wykorzystywania jej w celach
zarobkowych.
Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved.
Portal planowaniespadkowe.pltm oraz Autor publikacji dołożyli wszelkich starań, aby zawarte w niej informacje były rzetelne i zgodne z prawdą. Nie
biorą jednakże odpowiedzialności za ich dalsze wykorzystywanie oraz ewentualne szkody wynikłe z tego wynikłe. Treść publikacji nie stanowi i może
być traktowana jako porady prawne, podatkowe, finansowe czy jakiekolwiek inne, zastosowane wprost, bez indywidualnej konsultacji oraz oceny
konkretnej sytuacji.
COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012
________________________________________________________________________________________________________________________
www.planowaniespadkowe.pl
e-mail: [email protected]
STR. 8