Upływ czasu i przemijanie. Mity kontra f[...]
Transkrypt
Upływ czasu i przemijanie. Mity kontra f[...]
Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm Upływ czasu i przemijanie. Mity kontra fakty. Łukasz Martyniec I. Nie planuję. Nie wybieram się. Nie zamierzam. Tak często "obijamy piłeczkę", kiedy ktoś zagadnie o temat śmierci. To jeden z dziesiątek sposobów. No jasne, że nie zamierzasz, ani się nie wybierasz... To zupełnie naturalne, że nie myślimy o śmierci i nie chcemy tego robić. To nie jest przyjemne. Nie znaczy to jednak, że jako jednostki odpowiedzialne i racjonalne powinniśmy ignorować ryzyko śmierci jako ryzyko czysto biznesowe, gospodarcze czy majątkowe. Choć wiem, że to trudne. Sam tego doświadczyłem... Ten felieton powstał, abyś miał okazję zaobserwować nieco z boku mechanizmy oraz sposoby myślenia, które widywałem już u wielu osób. Przyjrzyjmy się kilku mitom oraz w mojej ocenie nie do końca poprawnym sposobom myślenia, które temu towarzyszą. Jeśli znajdziesz takie u siebie lub w swoim otoczeniu – zastanów się, czy warto je pielęgnować. Czy przypadkiem cena zaniedbania i zaniechania budowy systemu zabezpieczeń przed prawnymi i finansowymi skutkami zdarzeń nagłych nie jest zbyt wysoka. W szczególności, jeśli okaże się, że to Ty zostaniesz. Zabraknie kogoś z Twojego otoczenia, kogoś z rodziny albo wspólnika i to Ty będziesz musiał stawić czoła prawnym, finansowym i podatkowym konsekwencjom tego smutnego zdarzenia. Wszak każde ryzyko ma to do siebie, że albo się nie realizuje wcale, albo – jeśli już coś się stanie – to na 100 %, z pełnymi konsekwencjami. II. Nie wywołuj wilka z lasu. Jakiś czas temu przygotowałem dla klienta projekt testamentu. Treść ułożona była bardzo starannie – wcześniej przeanalizowaliśmy stan jego posiadania, klient podjął decyzję co do losu poszczególnych składników majątku, przeprowadzone zostały nawet rozmowy z członkami rodziny, na ile treść testamentu zgodna jest z ich planami. Klient włożył w to wiele wysiłku i emocji. Wszystko było gotowe. Poprosiłem klienta, aby udał się do notariusza, aby sporządzić testament w formie aktu notarialnego. Po tygodniu czy dwóch dzwonię do klienta, aby upewnić się, że formalności zostały dopełnione. Klient stwierdza jednak, że – owszem – był u notariusza, ale notariusz odradził sporządzanie testamentu. Dlaczego – zdziwiłem się – przecież wcześniej ustaliłem z notariuszem szczegółową treść zapisów. To prawda – odparł klient – kiedy jednak pojawiłem się u niego w gabinecie, rejent stwierdził, że nie powinienem spisywać testamentu. Ponieważ jak to uczynię, to tak do pół roku – i mnie nie będzie... COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012 ________________________________________________________________________________________________________________________ www.planowaniespadkowe.pl e-mail: [email protected] STR. 1 Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm Dziwna historia – pomyślałem uśmiechając się nieco. Przestało być mi do śmiechu, kiedy usłyszałem podobną argumentację po raz drugi i trzeci – za każdym razem z ust innego klienta, po wizycie u innego notariusza. Skąd pomysł, żeby uzależniać fakt przeniesienia się na tamten świat od sporządzenia testamentu?!? Gdzie związek przyczynowo-skutkowy? I to jeszcze w ustach prawnika – osoby, której na studiach uczono logiki i która na co dzień powinna uprawiać logiczne myślenie. Obawiam się, że taki pogląd na tyle zakorzeniony jest w powszechnej świadomości, że nawet prawnikom – bardziej po ludzku, niż z racji wykonywanego zawodu – zdarza się w ten sposób rozumować. "Lepiej nie poruszać tematu." "Nie wywołuj wilka z lasu." Nie pisz testamentu, bo długo nie pożyjesz. Czyli jak kupię polisę auto-casco, to za miesiąc będę miał wypadek? Mieszkania od ognia też nie warto ubezpieczać? Z jednej strony jestem w stanie zrozumieć, że boimy się śmierci i dlatego szukamy pretekstu, aby nie poruszać tego tematu. Z drugiej strony – jak się nad tym głębiej zastanowić i niestety właśnie notariusze mogą na ten temat powiedzieć najwięcej – w Polsce takie rozumowanie oparte jest na doświadczeniu i wynika z praktyki. Nie żartuję. Na jakiej podstawie tak twierdzę? Przede wszystkim dlatego, iż jednym z nielicznych, skutecznych impulsów, które sprawiają, że kierujemy nasze kroki do notariusza celem spisania ostatniej woli, jest niestety "termin" wyznaczony przez lekarza. Idziemy tam z własnej woli lub za namową rodziny. Ale dopiero wtedy, kiedy wiemy, że został miesiąc albo pół roku życia. Notariusze zresztą dość często wzywani są do szpitali, aby odebrać ostatnią wolę od osoby, która o własnych siłach notariusza już nie odwiedzi. Niestety jest to naszą specyfiką. Nie wiem, czy tylko polską, ale tak to właśnie wygląda. Rzadko sporządzamy testament będąc w pełni sił i zdrowia, w młodym lub średnim wieku. Czy pozostawianie spisywania testamentu na ostatnią chwilę jest dobrym podejściem? Nie sądzę. Przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze nie jest przyjemne spisywanie ostatniej woli za namową rodziny (czytaj: bardziej przedsiębiorczej części rodziny), kiedy emocje oraz presja mogą nie sprzyjać należytej refleksji i powodować dyskomfort po stronie spadkodawcy. Po drugie – co chyba bardziej istotne – możemy być już w ogóle niezdolni do sporządzenia testamentu. Jeśli spisujemy go po zawale, wylewie, z zaawansowanym rakiem, na lekach, po wypadku, po operacji – dajemy poważny powód wszystkim, którym treść testamentu nie będzie się podobała, aby mogli skutecznie stwierdzić jego nieważność. Postępowanie spadkowe z udziałem biegłych lekarzy potrwa 2-3 lata, nie ma wówczas mowy o ciągłości zarządzanie majątkiem. Dlatego sugeruję, aby testamenty towarzyszyły nam przez całe życie i aby zmieniać ich treść adekwatnie do zmieniającej się sytuacji rodzinnej, majątkowej czy biznesowej. Adekwatnie do naszych planów i potrzeb rodziny czy biznesu. W ślad za testamentem powinny iść polisy na życie, tak aby uzupełnić i zabezpieczyć finanse. Wtedy mamy pewność, że wszystko jest w porządku. COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012 ________________________________________________________________________________________________________________________ www.planowaniespadkowe.pl e-mail: [email protected] STR. 2 Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm III. Mnie to nie dotyczy. Nie wybieram się przecież na tamten świat. Spółka z o.o. Firma produkcyjna z 20-letnią historią. Wartość? Dobrych kilkadziesiąt milionów. I to bilansowa, o rynkowej nie wspomnę. W firmie widać wzorowy porządek. Wszystko dobrze zaplanowane. Widać, że wspólnicy mają pełną kontrolę nad tym, co dzieje się w spółce. Dwóch udziałowców. Pan Roman, oraz p. Paweł, obaj po 50% udziałów, obaj w zarządzie firmy. Rozmawiamy. Rozmowa niestety nie należy do luźnych. p. Roman (R): Proszę pana, czy pan sugeruje, że ja umrę? Przykro mi to słyszeć. Przecież jestem zdrowy, regularnie się badam i uprawiam sport. Nie sądzi pan chyba, że wybieram się na tamten świat w najbliższym czasie. Ja (Ł): Panie Romanie, rozumiem Pańskie wzburzenie. Niestety nie zaprzeczy Pan chyba, że wszystkich nas to czeka. Nie chodzi mi o to, że jetem w stanie zasugerować termin i nie życzę, aby coś stało się nagle i niespodziewanie. Chodzi mi jedynie o to, że dla dobra spółki nie powinien Pan ignorować ryzyka biznesowego w postaci potencjalnej możliwości śmierci własnej czy wspólnika. Czy analizowali to panowie z prawnikami, jaka byłaby sytuacji spółki, gdyby coś się stało? R: Oczywiście proszę pana. Wszystkie ważne sprawy w firmie konsultujemy z obsługującą nas kancelarią prawną. Sądzi pan, że czegoś zaniedbałem? Prawnik powiedział, że nie ma problemu – spółka będzie działać dalej, każdy z nas będzie mógł ją reprezentować, nie będzie problemu z ciągłością zarządzania. Przecież to spółka z o.o. - udziały są dziedziczone. Teraz nie ma potrzeby nic robić. Ł: Broń Boże nie sugeruję zaniedbań. Od razu widać, że w spółce panuje wzorowy porządek. Rozumiem zatem, że macie Panowie testamenty i prawnik zbadał także prywatną sytuację Panów? R: A co ma do tego sytuacja prywatna? Prawnik stwierdził, że jak coś się stanie – na pewno sobie poradzi. Poza tym u mnie nie ma co regulować, proszę pana. Wprawdzie z kobietą, z którą jestem, nie mogę wziąć ślubu, ponieważ żona nie zgadza się na rozwód. Mam dwie córki, jedenastolatka z pierwszego związku oraz dwulatka z obecnego. Dzieci są zabezpieczone – przecież odziedziczą udziały i będą miały prawo do dywidendy. Paweł będzie dobrze zarządzał spółką, a pozycję na rynku mamy stabilną. Paweł także może liczyć na mnie, że będę uczciwie rozliczał się z jego rodziną... Poza tym – powtarzam – ani ja, ani wspólnik nigdzie się nie wybieramy. Więc nie ma tematu. Na tym rozmowa dobiegła końca. Oczywiście obaj panowie żyją i mają się dobrze. Ale czy ryzyko nie istnieje, zwłaszcza przy tak "prostej" sytuacji rodzinnej? Jaką mamy pewność, że jesteśmy odporni na zdarzenia nagłe. Wypadek? Zawał? Wylew? Jest to naturalny element naszej rzeczywistości. Pora na komentarz. Zaznaczam, że to, co za chwilę przeczytasz, to tylko moja subiektywna ocena sytuacji. Być może mój obraz nie jest prawdziwy i jest krzywdzący dla p. Romana, lecz podobny sposób myślenia oraz styl funkcjonowania obserwowałem dziesiątki razy. Oceń, czy u Ciebie lub Twoich znajomych nie można zaobserwować podobnych zachowań. Jeśli tak – moim zdaniem osoba myśląca w ten sposób ma problem – trudno jej przyznać przed samym sobą, że jest jakaś sfera rzeczywistości, nad którą nie ma kontroli. Być może przejaskrawiam, ale temat śmierci tak właśnie funkcjonuje w świadomości wielu osób. Przeanalizujmy sytuację. Panowie Paweł i Roman świetnie się dogadują, widać, że mają COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012 ________________________________________________________________________________________________________________________ www.planowaniespadkowe.pl e-mail: [email protected] STR. 3 Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm do siebie zaufanie. To bardzo cenny kapitał w każdej firmie. Spółka prowadzona jest wzorowo. Panowie mają pełną kontrolę nad tym, co dzieje się w spółce. Od lat przywykli, że ich wola jest święta – oni rządzą firmą. Panowie mają wpływ na większość procesów, które dzieją się w firmie – skutecznie kreują swoją rzeczywistość biznesową. Typowe cechy sprawnych biznesmenów. I oto pojawia się ktoś, kto stara się przypomnieć, czy zwrócić uwagę na fakt, że jesteśmy śmiertelni. Każdy z nas – bez wyjątku. Mało tego – absolutnie nie mamy wpływu na to, kiedy i w jaki sposób będzie nam dane odejść z tego świata. Na szczęście rzadko się zdarza, abyśmy mogli mieć na to wpływ. Jest to jedna z tych cech naszej rzeczywistości, która wymyka się naszemu wpływowi. Nie sposób zaplanować daty własnej śmierci, ani w sposób ścisły jej przewidzieć. Po prostu – nie mamy na to wpływu. Jakkolwiek trudno przyjąć ten fakt na serio do siebie i trudno się z tym pogodzić. Zwłaszcza osobie, która przywykła do tego – że ma wpływ na swoją rzeczywistość. Skutecznie ją kreuje. Tym bardziej nie jest łatwo pogodzić się z tym, że życie każdego z nas się kiedyś kończy. Tak, Twoje także. Tak samo jak moje. To przecież słabość. Ułomność. Trzeba sporo pokory, aby przyznać się, że nie jesteśmy od tego wyjątkiem. Dlatego podświadomie buntujemy się. Odsuwamy ten temat od siebie. Oto najczęściej powtarzane hasła, które słyszę z ust klientów: "dlaczego pan mnie straszy?", "nie wybieram się", "nie zamierzam", "nie planuję", "mnie to teraz nie dotyczy – nie sądzi pan, że wybieram się na tamten świat", "ale to dotyczy sąsiada – przecież nie mnie". Jak to brzmi? Oceń proszę sam. Ten bunt i odsuwanie może mieć dodatkową przyczynę. Po prostu nie wiemy, jak się do tematu zabrać. Jak poruszyć go w rodzinie albo w spółce. Jak porozmawiać ze wspólnikiem. Przecież niezręcznie jest zacząć. Oraz przede wszystkim: co tak konkretnie możemy zrobić. Od strony prawnej, finansowej, czy zarządzania biznesem. Jakie rozwiązania mamy do wyboru? Jeśli nie wiemy – w sposób naturalny osuwamy temat na później. Brakuje także informacji dotyczących zagrożeń. Jeśli faktycznie panowie Roman i Paweł rozmawiali z prawnikiem, a on utwierdził ich w przekonaniu, że wszystko jest w porządku... Mają prawo spać spokojnie. Nie zdają sobie sprawy z realnego zagrożenia dla biznesu, który prowadzą. Nie wiedzą też, jak łatwo mogą stracić kontrolę nad nim. Z potencjalnie drastycznymi skutkami – z upadłością firmy włącznie. Chcesz wiedzieć, jak wyglądałaby sytuacja spółki i p. Pawła, gdyby p. Roman zmarł? Proszę bardzo. Panowie mają po 50% udziałów. Zatem 50% udziałów w firmie w momencie śmierci p. Romana staje się współwłasnością trzech pań: obecnej (jeszcze) małżonki oraz obu córek: 11- i 2-letniej. Udziały są współwłasnością w tym znaczeniu, że na każdym udziale z osobna panie mają po 1/3, zatem konieczne jest dogadywanie się z nimi trzema jednocześnie – muszą ustalić zgodne stanowisko w zakresie wykonywania praw z udziałów. Co to oznacza? A to, że w imieniu jednej córki działa żona p. Romana, jako matka wykonująca pieczę nad majątkiem dziecka, w imieniu drugiej córki działa obecna partnerka p. Romana – także jako matka. Jak sądzisz? Czy te panie dojdą łatwo do porozumienia pomiędzy sobą? Jak bardzo się lubią i szanują? Nawet jeśli ustalą wspólne stanowisko, np. w sprawie odsprzedaży udziałów p. Pawłowi, to pojawia się kolejna kwestia. Czy jako matki mogą dowolnie rozporządzać majątkiem córek? Oczywiście, że nie. Na czynności przekraczające zwykły zarząd majątkiem dziecka muszą uzyskać zgodę sądu rodzinnego i opiekuńczego. Np. zbycie udziałów współnależących do dzieci wymaga takiej zgody. Jeśli panie ustalą z p. Pawłem cenę sprzedaży, może się okazać, że powołany COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012 ________________________________________________________________________________________________________________________ www.planowaniespadkowe.pl e-mail: [email protected] STR. 4 Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm przez sąd rodzinny biegły będzie miał inne zdanie w przedmiocie wyceny udziałów. I sąd – dla dobra dzieci rzecz jasna – nie zgodzi się na sprzedaż po umówionej z p. Pawłem cenie. Wycena będzie trzykrotnie wyższa. Co na to p. Paweł? Skąd weźmie środki? Być może nowi udziałowcy zostaną więc w spółce. Przy udziałach 50/50 p. Paweł niewiele będzie mógł zrobić bez każdorazowej, wspólnej zgody nowych wspólniczek. Kiedy pojawi się problem. Nie, nie przy wypłacie dywidendy – tutaj panie będą wyjątkowo zgodne. Przy odnowieniu kredytu obrotowego, który trzeba zazwyczaj odnawiać co roku. Jeśli wymagana jest przy tym zgoda zgromadzenia wspólników – p. Paweł nie będzie mógł najprawdopodobniej podjąć jej sam. W wielu umowach spółek wymagany jest próg 51% głosów. Co więcej, może okazać się, że spółka straci płynność jeszcze wcześniej, tym razem nie ze względu na osoby spadkobierców i ich wzajemne relacje. Tu kłaniają się procedury spadkowe. Jako, że dziedziczą dzieci – najprawdopodobniej konieczne będzie przeprowadzenie spisu inwentarza. Jeśli potrwa on dłużej niż rok, a jest mała szansa, że będzie krócej – niemożność powzięcia uchwały zgromadzenia wspólników w sprawie odnowienia kredytu obrotowego będzie miała miejsce na pewno. Większość sądów spadku nie wyda bowiem postanowienia o stwierdzeniu nabycia spadku, póki trwa spis. Bez tego dokumentu panie nie będą mogły wykazać spółce, że nabyły spadek, oraz zgłosić się do KRS. Czyli formalnie nie będą udziałowcami, nie będzie możliwe złożenie podpisu na liście obecności na zgromadzeniu wspólników. Uchwała nie będzie mogła być podjęta, a bank – cóż – będzie zmuszony robić swoje. Postawić kredyt w stan natychmiastowej wymagalności i zająć przepływy w firmie... Mam pisać szczegółowo, co będzie dalej? Jeśli panowie liczą na to, że w sytuacji śmierci jednego z nich ten drugi będzie prowadził spółkę i dzielił się zyskami ze spadkobiercami zmarłego – być może mają rację. Życie pokazuje jednak, że prędzej czy później pomiędzy nowymi, a dotychczasowymi wspólnikami pojawia się różnica zdań dotycząca poszczególnych decyzji w firmie. Wszędzie tam, gdzie wymagana jest uchwała zgromadzenia wspólników, choćby przy okazji udzielania absolutorium dla zarządu, zgoda być musi. Co, jeśli jednak panie się nie dogadają? Jednym z praw nowych wspólników – niezależnie od formy prawnej spółki – jest wystąpienie ze spółki i żądanie rozliczenia udziałów. W tej sytuacji w większości spółek ogłaszana jest upadłość – kogo stać na spłatę połowy wartości rynkowej udziałów? Nie wiem, na ile panowie Roman i Paweł są świadomi tych zagrożeń. Co zrobiłby p. Roman, gdyby zabrakło p. Pawła? Nie znamy jego sytuacji rodzinnej. Ale należy postawić sobie pytanie, jak długo będę pracował na rodzinę zmarłego kolegi, która nie jest aktywna w biznesie? Rok po jego śmierci? Pięć lat? Trzydzieści lat? Za trzydzieści lat oni przecież będą w tej spółce. O ile spółka przetrwa... Nie wiem, na ile prawnik obsługujący tę spółkę uświadomił wspólników o działających mechanizmach. Jeśli zwrócił uwagę tylko na reguły prawa handlowego, z pominięciem prawa rodzinnego, spadkowego oraz procedur, finansów i podatków – panowie wspólnicy nie są świadomi zagrożeń. Ale przecież nie zapytali prawnika, bo wypierają problem sami przed sobą – nie chcą okazać słabości. Skąd prawnik miał wiedzieć, że powinien im w tym zakresie udzielić odpowiedzi? Koło się zamyka. Ale przejdźmy do podsumowania: być może panowie podświadomie nie chcą usłyszeć tej odpowiedzi. Mają w firmie porządek. Mają wszystko pod kontrolą. Boją się sytuacji, w której tracą kontrolę. Nie tylko nad tym, że umrzemy. Przede wszystkim nad tym, że śmierć wywoła szereg skutków biznesowych, które nam nie pasują, ale nie wiemy, jak im zapobiec. Bo przecież w COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012 ________________________________________________________________________________________________________________________ www.planowaniespadkowe.pl e-mail: [email protected] STR. 5 Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm sytuacji śmierci jednego ze wspólników – drugi wspólnik bezpowrotnie utraci kontrolę nad firmą. Przy udziałach 50/50, bez właściwego planu finansowego i uprzednich zabezpieczeń trudno przypuszczać, że uda się odkupić udziały po zmarłym wspólniku. Na kredyt nie ma co liczyć, a wystarczającą gotówką najczęściej nie dysponujemy. Zatem poczucie bezpieczeństwa i kontroli nad otaczającą nas rzeczywistością bezpowrotnie zniknie. Dlatego bronimy się przed tym, aby stawić czoła temu problemowi. Bardzo szanuję przedsiębiorców, którzy zbudowali duże firmy, dają ludziom zatrudnienie i płacą podatki. Oni sami bardzo często mają poczucie, że robią coś ważnego i potrzebnego. Tak dla nich osobiście, jak też dla pracowników, podwykonawców i społeczności lokalnej. Bardzo często robią to świadomie – przeznaczając część zysku na cele społeczne. Mają pełną kontrolę nad otaczającą ich rzeczywistością. Mają porządek. Ale za życia. Jeśli sami przed sobą dokonają wyparcia faktu, że – jak każdy – są przemijający i śmiertelni, mogą zaniedbać jednego: ułożenia najważniejszego planu w życiu. Jak świadomie i celowo przekazać majątek i biznes następnemu pokoleniu i nie dać zaskoczyć się śmierci. Planu Sukcesji. Wówczas może okazać się, że wprawdzie za życia mieli porządek. A pozostawią po sobie bałagan. Firma rozsypie się, a pracownicy stracą pracę. I tak będą wspominani przez potomnych. IV. Tak, wiem, że to ważne. Rozmawialiśmy o tym rok temu. Pamiętam. Na pewno znajdę czas. Przecież zdążę. Jasne, jesteś zajęty. Codziennie nowe sprawy, problemy do rozwiązania, tu się wali, tam się pali. Firma to wieczny obowiązek i trudno oderwać się na chwilę. A ten temat przecież wymaga rozwagi i skupienia. Trzeba mieć wolną głowę. Poza tym przecież dążysz. Jak zabierzesz się za to za miesiąc – świat się nie zawali. Wiem. Zwłaszcza w firmie. Są rzeczy ważne i rzeczy pilne. Na co dzień te pilne wypierają te ważne. Módlmy się, aby te ważnie nie stały się pilnymi. Bo wtedy często jest już za późno, żeby cokolwiek skutecznie załatwić... Była już mowa o tym, że testament spisany po zawale, wylewie, po operacji, na lekach – może być skutecznie podważany przez spadkobierców, którzy nie są zadowoleni z jego rozporządzeń. Czy na pewno warto zostawiać to na ostatnią chwilę? Ale nie tylko o to chodzi. Planowanie spadkowe postrzegam jako nawyk świadomego kształtowania swojego majątku oraz biznesu, mając na uwadze dłuższą perspektywę czasową. Jeśli planujemy – popatrzmy nie tylko na najbliższe miesiące, czy lata. Popatrzmy na 10 czy 20 lat do przodu. W jakim kierunku zmierzamy? Dokąd idziemy? Co jest dla nas ważne? Czego chcemy uniknąć? Patrząc w ten sposób łatwiej będzie uniknąć błędów oraz sporych kosztów. Rozmawiałem niedawno z przedsiębiorcą, który w firmie prowadzonej na wpisie do Ewidencji Działalności Gospodarczej zatrudnia 650 osób. Szykuje się do aportu – chce sprzedać firmę. Sama operacja aportu będzie kosztować wraz z podatkami przeszło 500.000 zł. Dlaczego nie pomyślał o uporządkowaniu kwestii prawnych w firmie, kiedy zatrudniał 50 osób? Byłoby prościej i taniej. Przecież wiedział, że firma się rozwija i konsekwentnie ją rozbudowywał. Zabrakło perspektywicznego spojrzenia? Plan, który wykonujemy i modyfikujemy reagując na zmieniającą się rzeczywistość, to jedna strona medalu. To powinien być nawyk, który towarzyszy nam przez całe życie. Im lepiej jest przemyślany i skonsultowany, tym lepiej. W planowaniu spadkowym nie możemy jednak COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012 ________________________________________________________________________________________________________________________ www.planowaniespadkowe.pl e-mail: [email protected] STR. 6 Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm zapomnieć, że istnieją zdarzenia nagłe. Śmierć właściciela czy wspólnika firmy może być jednym z nich. Czasem mamy kilka miesięcy na to, żeby się do niej przygotować – czasem przychodzi niespodziewanie. Owego "przygotowywania" na kilka miesięcy "przed" nikomu nie życzę. Mieliśmy nie raz okazję brać w tym udział. Nie jest to ani proste, ani komfortowe. Za dużo emocji i presji czasu (oraz rodziny...). Ale przede wszystkim dlatego, że ilość narzędzi które mamy do dyspozycji znając już termin, znacznie się kurczy. Najczęściej nie jesteśmy już wówczas w stanie zorganizować finansów. A bez nich najbardziej misterne rozwiązania prawne są często martwe. Dosłownie. Bo co mi po zapisie w umowie spółki, że mam spłacić rodzinę zmarłego wspólnika, jeśli ostatecznie nie uda mi się zorganizować gotówki i spółka pójdzie w upadłość? Natomiast wracając do postawy: "przecież zdążę...", "za miesiąc, za dwa miesiące, za rok", "jak spłacimy kredyt", "jak właczę syna do spółki, dopiero wtedy do tego usiądziemy", "przecież na pewno mam czas". Otóż jeśli ktoś tak mówi, to co to oznacza? Ni mniej, ni więcej, tylko tyle: na dzień dzisiejszy NIC NIE MAM ZROBIONE. Tak od strony decyzyjnej (to przed tym uciekamy!), jak tym bardziej formalnej: prawnej i finansowej. Co się może zepsuć? Po pierwsze rzeczywiście po prostu możesz nie zdążyć. Fizycznie. Nie masz na to wpływu. Po drugie – jeśli na bieżąco, na spokojnie i bez ciśnienia nie nauczyłeś się planować perspektywicznie, rozmawiać o tym w rodzinie czy w spółce, tym bardziej trudno będzie Ci to zrobić w sytuacji pośpiechu i presji czasu, zdrowia, rodziny, wspólników, banków czy kontrahentów. Po trzecie może się okazać, że nie spiszesz już ważnego testamentu. Bo stan organizmu Ci na to nie pozwoli. Po czwarte i ostatnie, choć bardzo ważne. Niezwykle istotnym elementem Planu Sukcesji jest plan finansowy. Jeśli wiesz, że w ramach podziału majątku w rodzinie potrzebne są pieniądze na spłatę długów, rozliczenia w rodzinie czy zachowki, jeśli wiesz, że w firmie niezbędny jest kapitał na spłatę spadkobierców zmarłego wspólnika, których nie chcesz widzieć w spółce: musisz mieć zabezpieczenie źródła finansowania tego kapitału. Często w wysokości wielu milionów złotych. Być może masz już kapitał. Ale najprawdopodobniej gromadziłeś go z myślą o innych celach, niż wyżej wymienione. Być może dopiero zamierzasz go zbudować. Ale do tego potrzebny jest czas. Najczęściej liczony w latach lub dziesiątkach lat. Takim źródłem finansowania może być polisa także na życie. Często jest to najtańsze dostępne źródło finansowania kapitału na rynku. Co ważne – nie musisz mieć czasu na gromadzenie kapitału. Ochrona działa niemal od razu. Jeśli jesteś młody i zdrowy, możesz wygenerować kapitał w zamian za „odsetki” w postaci składki w przedziale 0,3 – 1,5% rocznie od kapitału, czyli sumy ubezpieczenia. Jeśli jesteś nieco starszy i legitymujesz się gorszym stanem zdrowia, koszty rosną: to będzie np. 2 do 5% od kapitału w skali roku. Jeśli jednak odłożysz proces decyzyjny i odczekasz do ostatniej chwili, możesz być pewny jednego: nie wygenerujesz tego kapitału za żadne pieniądze. Po prostu nikt Cię nie ubezpieczy... Wiedz także, że najbardziej kosztochłonną oraz najmniej rozsądną rzeczą będzie zaciągnięcie kredytu. Czyli często jedyny dostępny post factum wariant, którym będziemy COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012 ________________________________________________________________________________________________________________________ www.planowaniespadkowe.pl e-mail: [email protected] STR. 7 Darmowy felieton planowaniespadkowe.pl tm dysponować. O ile oczywiście znajdzie się ktoś, kto go nam udzieli... Podstawowym powodem, dla którego czas działa na Twoją niekorzyść, jest okoliczność, że przesądza on o możności albo braku możności zbudowania realnego planu finansowego. Oraz otaczającego go parasola prawnego. W oparciu o najlepiej przemyślane, starannie dobrane Twoje decyzje. W oparciu o Plan Sukcesji, który wspólnie zbudowaliście. Dla dobra rodziny oraz firmy. Dla dobra wspólnych wartości. Nota prawna: Darmowa publikacja dostarczona przez planowaniespadkowe.pltm Copyrights by planowaniespadkowe.pltm and Łukasz Martyniec, 2012 r. Wydawca: portal planowaniespadkowe.pltm źródło: www.planowaniespadkowe.pl e-mail: [email protected] Niniejsza publikacja może być kopiowana wyłącznie w całości oraz rozprowadzana z zachowaniem formy dostarczonej przez Wydawcę. Bez pisemnej zgody Wydawcy zabrania się: dokonywania jakichkolwiek zmian w treści publikacji oraz odsprzedaży ani wykorzystywania jej w celach zarobkowych. Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved. Portal planowaniespadkowe.pltm oraz Autor publikacji dołożyli wszelkich starań, aby zawarte w niej informacje były rzetelne i zgodne z prawdą. Nie biorą jednakże odpowiedzialności za ich dalsze wykorzystywanie oraz ewentualne szkody wynikłe z tego wynikłe. Treść publikacji nie stanowi i może być traktowana jako porady prawne, podatkowe, finansowe czy jakiekolwiek inne, zastosowane wprost, bez indywidualnej konsultacji oraz oceny konkretnej sytuacji. COPYRIGHTS © PLANOWANIESPADKOWE.PL 2012 ________________________________________________________________________________________________________________________ www.planowaniespadkowe.pl e-mail: [email protected] STR. 8