Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
DRUT
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
Piotratalas
Piotr jechał dość szybko, ale pewnie pokonywał zakręty drogi, która wiła się jak wąż
wśród drzew. Po prawej stronie za poboczem widział błyskający od czasu do czasu strumień
wody płynący może ze dwa metry poniżej drogi, dodając uroku całej okolicy.
Jakby trochę pociemniało. Na wszelki wypadek włączył światła mijania aby samochód był
lepiej widoczny. Wyjrzał mocniej przez przednią szybę. Nad głową zobaczył rozrastającą się
ciemną chmurę w kształcie kowadła. Widział ją już wcześniej i nawet cieszył się, że spadnie
deszcz, bo upał - mimo działającej w samochodzie klimatyzacji - dawał się we znaki. Gdy
pierwsze, rzadkie jeszcze krople deszczu, zapukały o szyby samochodu postanowił się
zatrzymać. Droga zaczęła prowadzić łagodnie w dół i po chwili dostrzegł szutrowy zjazd
prowadzący do lasu. Łagodnie wyhamował i skręcił w prawo.
Zatrzymał samochód, wyłączył silnik i otworzył drzwi wciągając nosem rozgrzane powietrze.
Pachniało lasem i zbliżającą się burzą. Z przyjemnością zrobił kilka przysiadów i stojąc w
niewysokich krzakach oddychał głęboko. W tym momencie usłyszał dźwięk niepodobny do
niczego co do tej pory słyszał. Było to jakieś zawodzenie podobne do szlochu. Był
przekonany, że nie jest to dźwięk wydawany przez człowieka. Jakieś zwierzę wyło tak
żałośnie, że ciarki przechodziły mu po plecach. Postanowił natychmiast odjechać. Trzymał
już klamkę drzwi samochodowych w dłoni, gdy żałosny jęk zmienił się niemal w agonalny
charkot.
Zaklął w myśli i z pewną trwogą ruszył w kierunku skąd dochodził dźwięk. Po chwili doszedł
do małej niecki w terenie, na dnie której dostrzegł jakiś kształt. Gdy stanął nad krawędzią
dołu zobaczył na jego dnie wielkiego psa leżącego w jakiejś dziwnej pozycji. Poskręcane
ciało, łapy podwinięte pod siebie. Pies instynktownie wyczuł jego obecność bo wydał z
siebie jakiś warkot chociaż było to ledwo słyszalne i zduszone. Dopiero po chwili Piotr
dostrzegł, że tylne łapy i głowa psa były przywiązane długim cienkim stalowym drutem do
najbliższego pnia. Nieszczęsny pies walcząc o swobodę zaplątał się tak, że właściwie się już
udusił. Krwawe plamy wokół szyi i na łapach świadczyły o wysiłku jaki włożył w walkę o
uwolnienie.
Zszedł na dno niecki. Pies szarpnął się w zwojach drutu. Dopiero po chwili Piotr zdał sobie
sprawę, że to nie był to przypadek. Dokładnie zakręcony wokół kończyn i na szyi drut
świadczył o tym, że pies został tu celowo uwiązany. Ktoś chciał się pozbyć stworzenia. Sam
nie lubił psów, ale każdemu zrobiłoby się przykro, gdyby zobaczył taki widok. Chwycił
rękami drut. Był cienki, błyszczący i bardzo twardy. Widać, że właściciel chciał mieć
Strona: 1/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
pewność, że pies zginie. Pies szarpał się i szczerzył zębiska utrudniając Piotrowi
rozplątywanie. W końcu stwierdził, że bez narzędzi nie da rady. Podniósł się i biegiem ruszył
w kierunku samochodu po narzędzia. W bagażniku zawsze miał kombinerki i inne rzeczy
które mogłyby się przydać w podróży. Wyskakując z dziury zobaczył rezygnację w oczach
psa. Szybko wyciągnął narzędzie ze skrzynki i ruszył z powrotem mimo nasilającego się
deszczu. Wskoczył do dołu jak rasowy komandos i zaczął przecinać drut ściskający psu
szyję. Wielki łeb psa został uwolniony. Piotr przestraszył się wielkości zębów psa, ale po
wzajemnej wymianie spojrzeń, bez wahania przecinał kombinerkami drut pętający psu nogi.
Pies jakby wyczuł, że ma szansę na wolność i bez protestów poddał się tym zabiegom. Lało
już dobrze gdy Piotr usunął ostatni fragment drutu. Zwinął wszystko w ciasną kulę i położył
pod drzewem. Pies tymczasem stanął na nogach chwiejąc się nieco.
Piotr, dopiero teraz zobaczył jaki był wielki. Psisko podniosło łeb i z wyrazem niesamowitej
wdzięczności spojrzało mu w oczy.
-
No kolego jesteś wolny – powiedział Piotr
Nie wezmę cię ze sobą bo ja nigdy nie lubiłem psów, zresztą kotów także – mówiąc
to, szybkim krokiem ruszył w kierunku samochodu.
Przechodząc przez przepust wodny na strumieniu zatrzymał się i cmoknął na psa który
natychmiast ruszył w jego stronę.
Schylił się i pokazał zwierzęciu wodę.
- Pij – powiedział do niego.
Pies jakby go zrozumiał i poczłapał w kierunku wody.
Piotr wsiadł do samochodu, uruchomił silnik i ruszył. Zapinając pas dostrzegł w lusterku
pijącego i jednocześnie patrzącego w jego stronę psa. Deszczowa woda spływała po jego
sierści zabarwiając się koło szyi na różowo.
Samochód nabierał rozpędu a deszcz tak już bębnił o szyby, że wycieraczki nie nadążały z
wycieraniem.
-
Dawno czegoś takiego nie widziałem- pomyślał.
Zrobiło się niemal mrocznie. Kierownica zrobiła się śliska od błota które miał na dłoniach.
Chcąc ominąć kałużę na poboczu jezdni pociągnął ją mocniej w lewo. Wyśliznęła mu się z
dłoni. Samochodem zarzuciło w prawo gdy koła poczuły kałużę wody. Próbował skontrować
ale nie zdążył. Deszcz wciąż przybierał na sile.
Odruchowo nacisnął na hamulec. Wpadł w poślizg. Zjechał niebezpiecznie w prawo. Nie
zdążył wyhamować. Samochód staczał się już z nasypu drogi. Już prawie się zatrzymał gdy
zaczepił kołami o jakąś przeszkodę. Siłą bezwładności przewrócił się na prawy bok i zaczął
się zsuwać po skarpie w dół. W końcu wszystko znieruchomiało.
Piotr zwisał głową w dół w kierunku pustego prawego fotela. Pasy trzymały go mocno a
wystrzelona poduszka powietrzna uciskała pierś.
-
No ładnie się załatwiłem – pomyślał.
Strona: 2/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Próbował rozpiąć pas ale lewą ręką nie miał szans a prawą przyciskał tułowiem tak, że nie
mógł jej ruszyć. Kolejne próby wyciągnięcia ręki nie powiodły się. Gdyby z poduszki zeszło
powietrze byłoby mu lżej. Niestety nie wiedział czy z poduszki która się uruchomiła schodzi
w ogóle powietrze. No w każdym razie nie z tej. Wśród szumu burzy usłyszał dźwięk silnika.
Ktoś nadjeżdżał. Zaczął krzyczeć ile miał tylko sił. Jednak po chwili dźwięk zanikł. Samochód
go minął a kierujący nim nie zauważył go.
Zaczęła mu drętwieć prawa ręką. Lewą otworzył boczną szybę, ale szybko ją zamknął bo z
góry lunął niezwykle obfity deszcz. Macał wolną ręką dookoła, szukając czegoś czym
mógłby przeciąć pas. Jego głowa znajdowała się kilkadziesiąt centymetrów od prawych
drzwi. Spojrzał w tamtą stronę. Poniżej głowy w drzwiach dostrzegł kombinerki które zabrał
ze sobą do środka. Zaczął się szamotać chcąc je dosięgnąć lewą ręką.
W tym momencie dostrzegł wodę w samochodzie. Samochód całym prawym bokiem leżał w
strumieniu, na drodze jego biegu. Woda po chwilowym spiętrzeniu zaczęła szparami i
możliwymi otworami wpływać do środka. Po chwili przepływała już przez samochód nie
bacząc na właściciela.
Było jej coraz więcej. Każda kropla deszczu w tym rejonie spływała do tego strumienia i
poziom wody podnosił się nieubłaganie. Piotr dostrzegł a właściwie poczuł, że jego włosy
zanurzyły się już w wodzie która przybierała na sile i zmieniła kolor. Po chwili była już
brązowa. Musiał podnieść głowę bo zalewała mu oczy.
-
Jezu, utopię się tu – pomyślał.
Spróbował raz jeszcze sięgnąć lewą ręką do kombinerki. Nie dał rady. Rozglądał się
nerwowo wokoło. Wody było coraz więcej. Musiał mocniej przyciągnąć głowę do piersi żeby
się jej nie napić. Lewą ręką namacał kalendarz który musiał wypaść ze schowka. Udało mu
się wyrwać kartę. Jakimś cudem przy pomocy jednej ręki, zębów i języka zwinął z niej rurkę.
Woda przybywała. Już nie mógł mocniej podnieść głowy. Nie był z gumy. Kątem oka
zobaczył jak woda zabiera ze sobą telefon komórkowy i jakieś śmieci. Dopiero teraz
zauważył, że przednia szyba jest częściowo uszkodzona i wywinięta na zewnątrz. Tamtędy
właśnie wypłynął jego telefon. Próbował jeszcze krzyczeć, ale szum deszczu i potoku
zagłuszał jego wysiłki. Woda zalewała mu usta. W ostatniej chwili włożył papierową rurkę do
ust żeby móc oddychać. Wiedział, że to na długo nie starczy. Lewą ręką musiał ją
podtrzymywać żeby mu nie wypadła z ust. Podniósł głowę jeszcze o kilka milimetrów, ale
woda bezlitośnie się podnosiła. Miał już zalane oczy, które zamknął. Otworzył je po raz
ostatni dostrzegając tylko jakieś rozmyte i nieokreślone kształty. Zakrztusił się wodą.
Odruchowo wstrzymał oddech. Nie wytrzymał jednak długo. Po chwili ból rozdzierający
klatkę piersiową zmusił go do zaczerpnięcia oddechu. Otworzył usta. Papierowa rurka
natychmiast odpłynęła. Wciągnął w płuca potężny łyk wody. Jego ciało wpadło w drgawki,
zaczął się dusić.
-
Co za okropna śmierć – zdążył pomyśleć i zaczął osuwać się w ciemność.
Jego umysł wyłączał się. Jego zmysły przestały funkcjonować. Umierał.
Ciemność rozstępowała się z trudem. Gdzieś w oddali słyszał jakieś krzyki. Nie potrafił
ocenić skąd.
-
Panie doktorze, jeszcze raz, po raz ostatni - głosy znowu cichły.
Strona: 3/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
W tym momencie poczuł jakby w piersi coś mu wybuchło. Zebrał siły i zaczął kaszleć
wypluwając z płuc wodę.
W tej samej chwili usłyszał wyraźne głosy.
-
Panie doktorze, on wrócił, oddycha i wypluwa wodę – słyszał radosny krzyk.
W końcu otworzył oczy. Nad sobą zobaczył błękit nieba i ładną twarz pielęgniarki. Po chwili
ujrzał męską twarz w okularach. Mężczyzna oglądał go z troską i macał jego prawą rękę.
Dopiero teraz zauważył jak go boli.
-
No, panie szanowny, jest pan w czepku urodzony – stwierdził lekarz.
Jak przyjechaliśmy na miejsce to przez piętnaście minut nie dawał pan znaku życia –
mówił z podziwem lekarz. Pięć razy zwiększaliśmy napięcie na defibrylatorze. I w końcu
wrócił pan do żywych.
Piotr przypomniał sobie wszystko. Podniósł głowę i rozejrzał się na boki. Leżał na noszach
na poboczu drogi. Nigdzie nie mógł dostrzec samochodu.
-
A gdzie samochód – spytał lekarza
Samochód ? O tu w rowie – tylko z drogi jest całkowicie niewidoczny- mówiąc to
lekarz wskazał miejsce gdzie widać było tylko boczne lusterko jego przewróconego na bok
samochodu.
Podniósł się z trudem i podszedł do krawędzi pobocza. Dopiero stąd zobaczył swój
samochód leżący w środku strumienia w którym woda tak wezbrała, że przednie siedzenia
nie były widoczne .
A kto mnie uratował – spytał cicho, zdając sobie sprawę, że tylko cud mógł to
sprawić.
To ten rolnik co tam stoi, przejeżdżał tu ciągnikiem i zauważył pana samochód –
odpowiedziała pielęgniarka.
Piotr z trudem podszedł do mężczyzny w kaloszach i słomianym kapeluszem na głowie.
Chciałem panu gorąco podziękować, gdyby nie pan to ..... wie pan zresztą - z
wdzięcznością wyciągnął do niego rękę. Mocno ścisnął jego dłoń.
Mi niech pan nie dziękuje – niech pan dziękuje temu psu – mówiąc te słowa rolnik
rozglądał się wokoło.
-
Widzę, że już go tu nie ma – dodał,
Panie, jak on wyleciał na drogę to myślałem, że mi oponę przegryzie. A tu taki
deszcz. W końcu zatrzymałem się, a ten panie do mnie i w las. W końcu domyśliłem się, a
że z synem byłem, no to za nim, nie. Patrzymy a tam z rowu wystaje pana samochód.
Zaglądamy, jej, a tam pan. Więc ja wyciągam pana, a syn poleciał po karetkę bo to blisko.
Jak wyciągnąłem pana, to pan martwy. Ale zaraz przyjechali. No ale miał pan szczęście.
-
Panie Karpnik daj pan mu już spokój – usłyszał głos lekarza.
Strona: 4/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Niech pan siada do karetki i jedziemy do szpitala, bo musimy zrobić zdjęcie pana
ręki- dodał.
Jeszcze raz panu gorąco dziękuję, nie wiem jeszcze jak się odwdzięczę, ale na pewno
to zrobię - powiedział Piotr do rolnika, wsiadając do karetki.
Samochód ruszył w stronę skąd Piotr przyjechał.
Panie niech pan zatrzyma samochód – krzyknął Piotr podnieconym głosem do
kierowcy.
Jeszcze w biegu wyskoczył na pobocze. Po chwili znajdował się w miejscu gdzie uwolnił psa.
Długo gwizdał i wołał, niestety bez skutku. Gdy zrezygnowany wsiadał do karetki wreszcie
go zobaczył. Stał jakieś pięćdziesiąt metrów od niego.
Patrzyli sobie w oczy
-
Drut, Drut choć do mnie – zawołał
Przez chwilę pies się wahał, po czym pędem puścił się w jego stronę.
Piotr rozłożył ręce by móc uścisnąć to wielkie zwierzę.
-
Choć Drut, choć do karetki – rzekł
Wskoczył na tył samochodu, pies za nim.
-
Panie co pan, tu psa nie wolno- krzyczał kierowca
-
Tego wolno, to mój pies - odpowiedział Piotr
-
Na całe życie – dodał
Objął psa za szyję i przytulił.
Lekarz dostrzegł szczęście w oczach człowieka i psa.
- Jedź pan do szpitala, obu zbadamy.
Strona: 5/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl