Zuzanna Grzesiak - Powiatowa Biblioteka Publiczna w Sieradzu

Transkrypt

Zuzanna Grzesiak - Powiatowa Biblioteka Publiczna w Sieradzu
„Jesienna zaduma”
Spojrzałam za okno. Silny podmuch wiatru poruszył delikatne, złociste liście leżące na
chodniku. Wykonywały bardzo piękny taniec. Przecież trwa październik, to naturalne
zjawisko, jednak za każdym razem można je inaczej interpretować. Jednego dnia listki mogą
wykonywać tango, innego walca, a niekiedy bawić się w berka. W tym miesiącu wszystko
może się zdarzyć. Dziś malutkie kropelki deszczu zaszczycą swoją obecnością domowe
ogródki, lasy, pola. Jutro będzie można dostrzec delikatne promyki słońca, które z trudem
przebijają się przez wszechobecne chmury. Obserwowanie tak pozornie infantylnego
zjawiska ,jakim jest poruszanie się liści skłoniło mnie do refleksji nad tym, jaki był dzień
moich narodzin, co się wtedy wydarzyło, czy był wyjątkowy, czy może zwyczajny?
„ Teraźniejszość jest linią rozciągającą się nad przeszłością. Sekret przejścia po niej tkwi w
tym, żeby nigdy nie patrzeć w dół”, te słowa amerykańskiego pisarza wzmocniły moją
ciekawość. Czy istotnie nie warto patrzeć w dół, wracać do przeszłości? Jacy bylibyśmy bez
tej świadomości wcześniejszych zdarzeń? Skoro historia jest najlepszą nauczycielką życia, to
trzeba z niej czerpać. Zacznijmy zatem od początku, od dnia, kiedy dla mnie zaczęło się
zupełnie nowe życie. Byłam zaledwie trzykilogramowym człowiekiem, podobno bardzo
niesfornym i ciekawym świata. Przyszłam na świat we wtorek, dzień targowy, co
zapowiadało zdolności oratorskie i skłonność do nadmiernego eksploatowania języka. Zegar
na kościelnej wieży wybił właśnie godzinę 10.30, kiedy rozległ się mój płacz. Otrzymałam 9
punktów skali Apgara, z wyjątkiem komory serca, pozostałe organy były bez zarzutu. Z
powodu problemów kardiologicznych interesuję się nowinkami medycznymi, dlatego
szukając informacji o wydarzeniach na świecie, od razu zwróciłam uwagę na wiadomość
związaną z transplantologią. W prasie ogólnopolskiej odnalazłam wzmiankę o dokonaniach
naukowców. Otóż okazuje się, że w dniu moich narodzin, czyli 04.06.2002 roku amerykańscy
naukowcy dowiedli, że metodą klonowania można uzyskać organy gotowe do
autotransplantacji. Wyhodowana z komórek zarodkowych nerka została wszczepiona
młodemu cielakowi. Dzięki temu można uratować wiele osób cierpiących na nieuleczalne
choroby. Teraz nie jest dla nas niespodzianką informacja o udanej transplantacji, czy
perfekcyjnym wykonaniu trepanacji czaszki, jednak na początku XXI wieku transplantologia
rozwijała dopiero skrzydła, nie była tak doskonała jak dziś. To był naprawdę wielki sukces
amerykańskich lekarzy. Jednak sam perfekcyjnie przygotowany organ to jeszcze zbyt mało.
Myślę, że mam prawo do takiej opinii mimo że nie jestem specjalistą w dziedzinie medycyny.
W grudniu 2015 roku zmarła moja ciocia, która od chwili ukończenia 18 lat zmagała się z
chorobą nerek. Przeszła dwa przeszczepy tego narządu i niestety po upływie 33 lat organizm
nie zdołał funkcjonować z takim obciążeniem. Sądzę, że ten dzień, w którym ujawniono
światu odkrycie amerykańskich lekarzy był dla niej szczególnie ważny. Niósł nadzieję na
poprawę jej życia i zapewne radość z powodu mojego przyjścia na świat. Jednak powszechnie
wiadomo, że „ nic pewnego na świecie, radość się z troską plecie”, stąd ten szczególny dla
mojej rodziny, ciepły dzień czerwcowy nie dla wszystkich był tak szczęśliwy. Warto
wspomnieć, że kolejnym wydarzeniem z 4 czerwca 2002 roku było zabicie 30 rebeliantów i
aresztowanie 90 osób podejrzanych o przynależność do oddziałów separatystycznych w
Czeczeni. Mam szczęście, że urodziłam się w kraju wolnym od wojen i zamieszek, gdzie
panującym ustrojem jest demokracja i gdzie mogę czuć się bezpiecznie. Jednak wiele dzieci
również teraz cierpi z powodu konfliktów zbrojnych. Pod tym względem nasz świat wiele się
nie zmienił przez te czternaście lat.
Teraz przejdę do wydarzeń z Polski. Zatem tego dnia Okręgowy Sąd w Warszawie skazał na
dożywocie trzech oskarżonych o mord w Kredyt Banku . To straszne, że ludzie są w stanie
zabić drugą osobę. Zabójstwa powtarzały się w historii setki razy. Każde z nich popełniane
było z innego powodu, chodziło o pieniądze, władzę. Dlaczego zabójcy nie zastanawiają się
nad konsekwencjami, nie tylko natury prawnej, ale psychicznej’. Przecież każda krzywda
wyrządzona drugiemu człowiekowi wraca ze zdwojoną siłą. Ludzie wynaleźli wiele lekarstw,
ale tego pozwalającego utrzymać zwykłą, ludzką przyzwoitość i dobre serce chyba nie uda im
się odkryć.
Jednak tego dnia dokonano cudownego odkrycia, mianowicie wynaleziono promień
jonizujący, mający na celu sprawdzanie autentyczności dzieł. Wiele razy zdarza się, że
oszuści próbują sprzedawać dzieła, które nie są dziełem wspaniałego artysty. Wcześniej
określaniem tego, czy obraz jest oryginalny zajmowali się ludzie, którzy mogli się pomylić.
Teraz jednak bez problemu możemy sprawdzić, czy owo dzieło jest autentyczne.
Powszechnie wiadomo, że najdoskonalszym dziełem jest człowiek, jednak sztuka powinna
ocalać w nas to, co najpiękniejsze. Jeżeli jednak podlega fałszowaniu, staje się przedmiotem
manipulacji, to traci swój pierwotny blask. Jak trudno wyobrazić sobie dziś świat bez
kontaktu ze sztuką. Od prehistorii wiadomo, że ludzie mieli potrzebę utrwalania swoich
dokonań, wyrażania siebie. Potrzebujemy piękna, byśmy pod jego wpływem sami stawali się
lepsi. Wiedziona ciekawością sprawdziłam, co wydarzyło się w miejscu sercu najbliższym,
czyli w Sieradzu, moim rodzinnym mieści w czasie, kiedy przyszłam na świat odbywały się
przygotowania do Dni Sieradza. Jest to czas, kiedy mieszkańcy miasteczka biorą udział w
imprezach sportowo-rekreacyjnych i kulturalnych, festiwalach piosenek. Spędzają czas ze
swoją rodziną na świeżym powietrzu. To wspaniała okazja, aby pobyć z najbliższymi.
Tradycja sięgająca korzeniami czasów starożytnych, przecież taki charakter miały Dionizje i
inne obrzędy, podczas których ludzie spotykali się z sobą, rywalizowali, tworzyli wspólnotę.
Czerwiec to miesiąc „ puszczania wianków”, nocy Kupały i innych ludowych ceremonii.
Myślę, że czas naszego przyjścia na świat w jakiś sposób naznacza nas. Ja sama bardzo lubię
bajecznie kolorowe obrzędy i tradycje. Są takie rzeczywiste, wiarygodne, swobodne zarazem.
Cieszy mnie fakt, że w dniu kiedy przyszłam na świat władze mojego miasta przygotowywały
takie lokalne święto.
Warto wspomnieć o jeszcze jednej cennej inicjatywie. Również 04.06.2002 roku w
Powiatowej Bibliotece Publicznej sieradzanie włączyli się do akcji pt. „ Cała Polska czyta
dzieciom” . To naprawdę interesujące przedsięwzięcie. Rodzice uczą swoje pociechy
przebywania w bibliotece i pokazują im, że czytanie może być naprawdę doskonałą zabawą.
Gwarantują, że ich dzieci od tej pory sięgają nie tylko po lektury szkolne, ale same rozwijają
się czytając ulubione powieści. Sama bardzo lubię bibliotekę. Mam do niej szczególny
sentyment. Ta cisza, w której słychać szelest książek, tykanie zegara, przenosi nas w inny
wymiar. W 2002 roku nikt zapewne nie myślał, że Powiatowa Biblioteka Publiczna w
Sieradzu będzie tak nowoczesna. Jej dzisiejszy wygląd naprawdę zapiera dech w piersiach,
zachwyca i zachęca do zwiedzania nie tylko z uwagi na zbiory, ale także z powodu licznych
ciekawych wystaw i niecodziennych inicjatyw. Aż trudno uwierzyć, że w 2002 roku był to
szary, smutny, ciężki gmach. I tylko, jak wspomina moja mama, bajecznie kolorowych
fiołków stojących na białych parapetach żal... Pozostałe zmiany potrzebne i oczekiwane.
Nowa twarz biblioteki zachwyca i uwodzi. A skoro już o bibliotece mowa, to nie mogę
przemilczeć wpisu do rodzinnej kroniki, która godnie pręży grzbiet w biblioteczce mojej
babci. Otóż, widnieje tam następująca adnotacja: „ dnia czwartego czerwca 2002 roku o
godzinie 10.30 przyszła na świat Zuzanna Eleonora Grzesiak, córka Anety i Jakuba. Wzrost
55 cm, waga 3450 g. Śliczne zielone oczy jak szmaragdy o migdałowych kształtach i
zmierzwiona ciemna czuprynka. Dziewczynka żywiołowa, ruchliwa, energiczna. Nasza
wnusia, żywe srebro. Słońce dziś świeci mocniej i w sercu weselej. Niech Opatrzność ma ją w
swojej opiece. ” Pod zapiskiem babcia wkleiła fotografię wyciętą z sieradzkiej gazety. Muszę
przyznać, że nie wyszłam zbyt twarzowo, babcia twierdzi, że jestem na niej zjawiskowo
piękna. To prawda, że dobrze widzi się tylko sercem, a czasami ono nieco fantazjuje. Muszę
przyznać, że ten dzień był najwspanialszy dla mojej rodziny. Mogli powitać nowego członka.
Myślę, że każdy rodzic cieszy się, gdy na świat przyjdzie jego dziecko i pamięta ten dzień
jako najcudowniejszy w całym swoim życiu. Chociaż tak wiele się wydarzyło na świecie, w
kraju i wokół nas, zawsze pojawienie się w rodzinie dziecka jest małą rewolucją miłości,
czułości i czasem, na który tak bardzo czekamy. Każdy sieradzanin ma swoją własną
opowieść. Ja uchyliłam przed wami rąbka rodzinnych tajemnic. Może tę opowieść odkryją po
wielu wielu latach kolejne pokolenia i zrozumieją, że pamięć jest gwarancją trwałości i
fundamentem dla wszystkich zmian.
Za oknem tańczą liście, wzlatują jak baletnice w powietrzu i opadają z wolna na ziemię. Są
jak nasze życie, ulotne, zwiewne, ale ich szelest jest prawdziwy. Kruche i delikatne są
wspomnienia, czym byłby świat, gdybyśmy ich nie przechowywali w szkatułkach pamięci?
Autorka: ZUZANNA GRZESIAK,
Publiczne Gimnazjum Gminy Sieradz im. Jana Pawła II w Sieradzu