Anna Zalewska - Komitet Nauk Pedagogicznych PAN
Transkrypt
Anna Zalewska - Komitet Nauk Pedagogicznych PAN
Rzeszów, 30. 06. 2016 Sz. Pani Minister Edukacji Narodowej Anna Zalewska Warszawa Wielce Szanowna Pani Minister Z wielkim zainteresowaniem wysłuchałem wystąpienia Pani podczas podsumowania Ogólnopolskiej Debaty o Edukacji „Uczeń. Rodzic. Nauczyciel – Dobra zmiana”, jakie miało miejsce w Toruniu w dniu 27 czerwca 2016 roku. Zainteresowanie to wynika nie tylko z mojej troski jako obywatela o jakość systemu edukacji, który zawsze stanowił, stanowi, i stanowić będzie podstawę rozwoju społeczeństwa polskiego we wszystkich jego aspektach. Ale od ponad 30 lat zawodowo zajmuję się funkcjonowaniem systemu edukacji, doświadczając tego poprzez praktykę w zawodzie nauczyciela nauczania początkowego w małej szkole, gdzie przez długie lata pracowałem w systemie klas łączonych, oraz prowadząc od wielu lat badania naukowego tego elementu życia społecznego. Nie zamierzam polemizować z przedstawionymi założeniami reformy edukacji, w tym reformy ustroju szkolnego. Nie wiem, czy proponowane zmiany doprowadzą do pożądanych efektów, sformułowanych bardzo ogólnie. Nie czynię tego z prostego powodu, a mianowicie braku szczegółów charakteryzujących poszczególne nowe rozwiązania, a przede wszystkim z powodu braku, nawet w postaci projektów, nowych regulacji prawnych, które stanowić powinny podstawę, swoisty fundament, tejże reformy. Wielokrotnie analizowałem treści przedstawiane w prezentacji multimedialnej, która stanowiła istotny element wystąpienia Pani Minister. Szczególnie moją uwagę zwróciły te fragmenty prezentacji, które odwoływały się do wskaźników ilościowych. Przywołane w wystąpieniu Pani Minister wartości niektórych z nich, mówiąc delikatnie, mijają się ze stanem faktycznym. Pierwsza uwaga dotyczy informacji o średniej liczbie uczniów w szkole podstawowej, która zdaniem autorów przygotowujących prezentację, jest najwyższa od roku szkolnego 2005/06. Nie wiem z jakich źródeł korzystali Autorzy, ja natomiast wykorzystałem dane statystyczne, które publikowane są przez Główny Urząd Statystyczny w postaci opracowania „Oświata i Wychowanie w roku2005/2006 – 2014/2015. Analiza tych danych wskazuje na nieco inny obraz, a szczegółowe dane pozwoliłem sobie ująć w formie tabelarycznej: Liczba szkół podstawowych i uczniów do nich uczęszczających w okresie 2006/07 – 2014/15 (bez szkół specjalnych). Liczba szkół podstawowych Rok szkolny 2005/2006 2011/2012 2012/2013 2013/2014 2014/2015 N Tendencja zmian w % 13 800 12 986 12 769 12 682 12 744 82,13 94,62 93,03 92,40 92,85 Liczba uczniów Średnia wielkość szkoły N Tendencja zmian w % N Tendencja zmian w % 2 568 811 2 163 399 2 137 346 2 129 170 2 282 500 65,74 88,19 87,11 86,78 93,02 186 166 167 168 179 100,00 89,25 89,78 90,32 96,23 Owa rozbieżność nie jest jedyną. Kolejna dotyczy średniej liczby uczniów przypadających na etat nauczyciela tablicowego, gdzie mamy do czynienia z zaniżonym lub zawyżonym wskaźnikiem. Korzystając z tych samych źródeł sytuacja w tym aspekcie przedstawia się następująco: w roku szkolnym 2005/06 średnia liczba uczniów przypadająca na nauczyciela tablicowego wynosiła 14,24. W kolejnych latach systematycznie malała i wynosiła w roku szkolnym 2007/08 – 13,32, a w 2010/11 – 12,89. Ostatnie dwa lata to wzrost, za sprawą wprowadzenia do szkoły podstawowej 6-latków, i wynosiła: w 2013/14 – 13,19; 2014/15 – 13,31. Ostatnia uwaga dotyczy stwierdzenie, że liczba szkól podstawowych w ostatnich dwóch latach nieznacznie wzrosła, nie do końca jest prawdziwa – patrz powyższa tabela. Szkoda, że osoby przygotowujące materiał dla Pani Minister pominęły niezwykle istotny fakt. Otóż prawdą jest, że liczba szkół podstawowych rośnie ale tylko w miastach i to od trzech lat, a nie dwóch – z poziomu 3 994 szkół w roku 2011/12 do 4 132 placówek w roku 2014/15. Natomiast MALEJE w środowisku wiejskim z poziomu 9 840 szkół w roku 2006/07 do 8 612 instytucji w roku 2014/15. Podobne uwagi dotyczą tych fragmentów prezentacji, które przedmiotem uczyniły gimnazja, a w szczególności jedna informacja, znowu z kategorii półprawd. Otóż tendencje demograficzne dla populacji gimnazjalistów pozwolę sobie zilustrować wykresem z podaniem prognozowanej liczby uczniów. Wzrost liczby uczniów gimnazjum będzie trwał nie do 2020 roku, ale do roku 2025, ale ta informacja jest zbędna w sytuacji, gdy gimnazja ulegają wygaszeniu. Tendencja zmian demograficznych w populacji uczniów szkół gimnazjalnych w latach 2015 – 2050 . 1500000 1097900 1152200 1196800 1052100 1010700 1000000 925900 860900 839100 2045 2050 500000 0 2015 2020 2025 2030 2035 2040 Dużym minusem całej prezentacji dotyczącej założeń reformy jest to, że pominięto w argumentacji, świadomie lub nie, fakt niezwykle istotny, a mianowicie ogromnego zróżnicowania środowiskowego polskiego systemu edukacji. Jako przykład niech posłużą następujące dane. W roku 2014/2015 szkoły funkcjonujące w środowisku wiejskim stanowiły 67,58% , natomiast w mieście – 32,42%.. Gimnazja w mieście to 48,54% ogółu szkół, natomiast na wsi – 51,46% . Średnia wielkość szkoły podstawowej w mieście to 337 uczniów, natomiast na wsi to zaledwie 103 uczniów. W środowisku miejskim średnia wielkość gimnazjum to 226 uczniów, natomiast na wsi – 112 uczniów. To tylko niektóre wskaźniki, których nie uwzględnienie w proponowanych nowych rozwiązaniach dotyczących ustroju szkolnego, co może zaowocować niepowodzeniem kolejnej reformy systemu edukacji. Mam nadzieję, że brak w wystąpieniu Pani Minister elementu determinującego funkcjonowanie systemu edukacji w Polsce jest tylko spowodowane ograniczonym czasem wystąpienia, a nie świadomą decyzją. Mam świadomość, że występujące różnice w przypadku niektórych wskaźników ilościowych nie mają większego znaczenia dla całości Pani wystąpienia, ale są, w moim przekonaniu, dowodem na nierzetelność, czy wręcz niechlujstwo osób przygotowujących dane stanowiące istotną część uzasadnienia konieczności podjęcia działań reformatorskich. Jaką można mieć gwarancję, że kolejne opracowania nie będą obarczone nierzetelnością, niechlujstwem, czy wręcz manipulacją w wykonaniu osób przygotowujących kolejne opracowania dotyczące reformy. To podważa zaufanie do działań podejmowanych przez resort . Ponadto odczuwam wielki niedosyt z faktu, iż w procesie przygotowywania założeń reformy edukacji pominięte zostały środowiska naukowe, zwłaszcza te funkcjonujące w polskich uniwersytetach, których wiedzę i doświadczenia nie sposób pominąć, a edukację traktują jako dobro wspólne, a nie element gier politycznych, prowadzonych nieustannie od 1990 roku. I zawsze największymi przegranymi są uczniowie, nauczyciele i rodzice. Mam nadzieję, że sytuacja ta, to nie jest powtórką z okresu reformy Ministra M. Handkego, reformy po której musimy dzisiaj sprzątać. Dobra zmiana – tak to rozumiem - to między innymi rezygnacja z dotychczasowego – 16 lat trwającego – sposobu dialogu władz oświatowych ze społeczeństwem, gdzie manipulacja, lekceważenie środowisk edukacyjnych, niekompetencja, a w wielu przypadkach wręcz arogancja władzy, były na porządku dziennym. Z wyrazami szacunku Dr hab. prof. UR Ryszard Pęczkowski Dziekan Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Rzeszowskiego PS. Tekst tego pisma pozwoliłem sobie przesłać do wiadomości prof. dra hab. B. Śliwerskiego Przewodniczącego Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN