Zamiast słońca
Transkrypt
Zamiast słońca
Zamiast słońca Czwartek, 13 Styczeń 2011 16:26 Aura nie nastraja optymistycznie. Zarówno dosłownie, jak i w przenośni. Klimat społeczny, polityczny życia w Polsce staje się coraz bardziej smętny, pozbawiony nadziei, większość ludzi ulega poczuciu rozczarowania, zgorzknienia, zniechęcenia. Mówiąc ogólnie – nastrój depresyjny. Od kilku dni tę sytuację jeszcze potęguje pogoda – niskie ciśnienie, mżawka, chmury, brak słońca. Naprawdę, nie chce się żyć. Jeśliby rozejrzeć się wokół siebie i tylko tu szukać pociechy, siły, napędu do życia, to naprawdę trudno coś wartościowego znaleźć. W takich okolicznościach warto skierować swoją uwagę do Biblii, szczególnie do Księgi Psalmów, której autorzy, wśród nich król Dawid, ale także inni, wylewają swoje serca przed Bogiem i dzielą się swoimi uczuciami, szczerze je przedstawiają. Nie zawsze te uczucia są pozytywne, niekiedy jest to rozczarowanie czy poczucie beznadziejności. U Boga szukają rozwiązania. Oczywiście są też Psalmy związane z radością, ze świętem, z chwałą, ale nasza aura, jak zacząłem, nie nastraja w tym kierunku, dlatego chciałem zaproponować dzisiaj Psalm 84, w którym możemy znaleźć pewną odskocznię czy źródło pociechy. Mówiąc nawet językiem dosłownym, możemy znaleźć , a przynajmniej skierować swój wzrok na inne Słońce. W Psalmie 84 autor przedstawia dwa źródła szczęścia, nadziei, poczucia bezpieczeństwa czy radości. Mówi najpierw o świątyni. Wtedy, jak wiemy, w Jerozolimie stała świątynia, gdzie Bóg mieszkał. Było to jedyne miejsce w świecie, jedyna taka budowla, którą Bóg nawiedzał osobiście. Trzeba pamiętać, że synagogi nie były takim miejscem, w nich Żydzi zbierali się, żeby wspólnie słuchać Słowa Bożego, dyskutować, ale nikt nie twierdził, że tam mieszka Bóg. Było tylko jedno wyjątkowe miejsce, mianowicie świątynia w Jerozolimie. To wprowadzenie jest konieczne, by zrozumieć, dlaczego autor Psalmu 84 widzi bycie w tej świątyni jako coś szczęśliwego. Dla niego przebywanie w świątyni jerozolimskiej (tej konkretnej, której już dzisiaj nie ma) oznaczało przebywanie z Bogiem. Używa takiego pięknego porównania: O, jak miłe są przybytki twoje, Panie Zastępów! Dusza moja wzdycha i omdlewa z tęsknoty do przedsionków Pańskich. Serce moje i ciało woła radośnie do Boga żywego. Nawet wróbel znalazł domek, a jaskółka gniazdo dla siebie, gdzie składa pisklęta swoje: tym są ołtarze twoje, Panie zastępów, Królu mój i Boże mój! Błogosławieni, którzy w domu twoim mieszkają, nieustannie ciebie chwalą! Ps. 84:2-5 Jak już wspomniałem, dzisiaj nie ma tej świątyni, został z niej tylko kawałek muru, tzw. Ściana Płaczu. Tam Żydzi przyjeżdżają i modlą się, wkładają też karteczki z modlitwami w szczeliny tego muru. Widać, że bardzo tęsknią do czegoś wyjątkowego, do miejsca, gdzie mogli przebywać z Bogiem. To miejsce zostało im zabrane. Zabrane z woli Boga, to trzeba jasno powiedzieć. Kiedy Jezus umarł na krzyżu, zasłona świątyni się rozdarła. W tym momencie obecność Boga tylko w tej świątyni została zakończona, Bóg po zesłaniu Ducha Świętego jest dostępny na całym świecie dla każdego, kto uwierzy w Jezusa. W tym momencie to człowiek staje się świątynią Ducha Świętego. Bóg mieszka w nas, Duch Święty mieszka w nas. To jest zmiana pomiędzy Starym Testamentem, gdzie Bóg pojawiał się tylko w tym jednym miejscu, w świątyni, a Nowym Testamentem, gdzie Bóg na nasze zaproszenie zamieszkuje w naszych sercach. 1/2 Zamiast słońca Czwartek, 13 Styczeń 2011 16:26 Chciałbym jeszcze pójść krok dalej, do opisu nieba. Mamy tam coś ciekawego: Lecz świątyni w nim nie widziałem; albowiem Pan, Bóg, Wszechmogący jest jego świątynią, oraz Baranek. Obj. 21:22 Widać, że ta myśl o zmianie systemu Starego Testamentu idzie jeszcze dalej. Już nie tylko nasze ziemskie ciało jest świątynią Ducha Świętego, ale w niebie Bóg będzie po prostu wszystkim we wszystkich, czyli świątynia jako to szczególne miejsce jego przebywania już w ogóle jest niepotrzebna. On po prostu jest świątynią nieba. Sam Bóg, a my w Nim. Drugą pociechą, którą daje psalmista, jest coś bardziej bliskiego naszej duszy. Ponieważ sprawa Boga, świątyni, to może być dla nas coś troszeczkę abstrakcyjnego, weźmiemy kolejny powód do radości, który daje psalmista. To porównanie już jest całkowicie bliskie każdemu człowiekowi: Albowiem słońcem i tarczą jest Pan, Bóg, łaski i chwały udziela Pan, nie odmawia tego, co dobre, tym, którzy żyją w niewinności. Ps. 84:12 Tutaj psalmista porównuje Boga do słońca. Jeśli w tej jesiennej aurze brak nam pociechy, którą mamy w pogodne dni, warto przypomnieć sobie tę myśl, że możemy zamknąć oczy i niezależnie od tego, że pada deszcz, jest pochmurno, cieszyć się prawdziwym słońcem, jakim jest sam Bóg. W tym samym fragmencie Księgi Objawienia, który mówi, że w niebie już nie ma świątyni, jest też powiedziane, że nie będzie tam słońca. Dokładnie, że nie będzie takiej potrzeby: A miasto nie potrzebuje ani słońca ani księżyca, aby mu świeciły; oświetla je bowiem chwała Boża, a lampą jego jest Baranek. Obj. 21:23 Widzimy więc w obu tych przypadkach szczęście, którego doświadczał autor Psalmu przebywanie w obecności Boga. Kiedyś było to dostępne tylko w świątyni. Tam odrywał się od obciążenia, pod jakim żył na świecie. Nie widział zła, niebezpieczeństw, nie widział swoich wrogów ani kłopotów i rozpływał się w obecności Boga. Doświadczał tam szczęścia jak ptak w domku, w gniazdku, gdzie jest bezpieczny, jest mu ciepło, gdzie jest mu dobrze. Tak samo widział to swoje szczęście w prawdziwym słońcu, bo to słońce fizyczne jest tylko symbolem czy zapowiedzią słońca, jakim jest sam Bóg. Kiedy nie możemy się ogrzać słońcem fizycznym, to zawsze, w każdej chwili możemy się ogrzać Bogiem, dosłownie ogrzać Jego ciepłem. Zarówno poczucie bezpieczeństwa, jak i ciepło, są nam dostępne niezależnie od aury zewnętrznej, od smutnych okoliczności. Poczucie bezpieczeństwa i szczęście, i potrzebę ciepła zawsze możemy odbudować w sobie, kierując nasz wzrok na Boga. 2/2