Pobierz stronę w formacie PDF
Transkrypt
Pobierz stronę w formacie PDF
Małe miasteczka skazane na wymarcie? Polska zamienia się w kraj składający się z zatłoczonej, świecącej tu i ówdzie blichtrem na kredyt Warszawy, kilkoma jako tako funkcjonującymi miastami typu Kraków czy Wrocław oraz z wymierającej, nie mającej żadnego znaczenia prowincji – przysłowiowego województwa „środkowo-pomorskiego” – która skazana została na cywilizacyjną degradację. Polska lokalna ginie, jest w stanie likwidacji. Do takich wniosków można dojść, jeśli przypomnimy sobie, że w ciągu kilku ostatnich lat skasowano kilka tysięcy kilometrów połączeń kolejowych i autobusowych, które komunikowały mniejsze miejscowości z większymi ośrodkami. Zlikwidowano setki szkół, urzędów pocztowych, ośrodków zdrowia czy stacji pogotowia ratunkowego. Aktualnie trwa proces redukowania liczby sądów i prokuratur w mniejszych miastach powiatowych. Nie dalej jak kilka miesięcy temu pojawił się pomysł likwidacji kilkuset posterunków policji w miastach nieprzekraczających 10 tys. mieszkańców. Czy tak ma wyglądać cywilizacyjny postęp? Do tego należy doliczyć emigrację setek tysięcy młodych ludzi, którzy w ostatnich latach opuścili swoje rodzinne strony, wyjeżdżając na Wyspy lub do Skandynawii. Polska małych miasteczek i wsi zamieniła się w przygnębiającą pustynię, na której spotkać można jedynie coraz starszych, coraz bardziej schorowanych i bezbronnych ludzi, skazanych na powolne wymieranie w biedzie i poczuciu beznadziei. Brak perspektyw. Brak pieniędzy. Brak wizji rozwoju. Zgodnie z oficjalnymi statystykami przeciętny Polak zarabia miesięcznie około 3600 zł brutto. Według różnego rodzaju komunikatów i analiz zwykłym obywatelom naszego kraju z roku na rok żyje się coraz lepiej. Problemem metodologicznym wspomnianych statystyk i analiz jest to, że owymi „przeciętnymi Polakami” czy też „zwykłymi obywatelami” są przede wszystkim mieszkańcy Warszawy oraz innych dużych miast, którzy zdecydowanie zawyżają wyniki takich rankingów. Gdyby Główny Urząd Statystyczny pokusił się o zrobienie statystyki przeciętnych zarobków mieszkańców mniejszych miejscowości, takich jak Rajkowy czy Kulice, to okazało by się, że średnia 3600 zł jest wartością zupełnie nierealną. Tak zwana „Polska B”, składająca się z małych miejscowości, charakteryzuje się bezrobociem sięgającym nawet 40 proc., brakiem perspektyw oraz wizji rozwoju. W dodatku państwo robi bardzo 10 INFORMATOR PELPLIŃSKI nasz kraj zajął 74. miejsce na 120 państw klasyfikowanych. Wynik ten idealnie współgra z faktem, że od 1 lipca zlikwidowano kolejne połączenie kolejowe Pelplina z Trójmiastem (skasowano pociąg jadący do Gdańska o 6.40 rano), natomiast te pociągi, które nadal jeżdżą, w ramach patologicznych oszczędności, są coraz krótsze, często jednoskładowe. Dzięki temu wracający z pracy w Trójmieście mieszkańcy naszej gminy przez półtorej godziny stoją w ścisku niczym śledzie w puszce. Z pewnością można to nazwać „udogodnieniem cywilizacyjnym”. O słabym dostępie do służby zdrowia już nawet nie warto się rozpisywać. Wystarczy wspomnieć, że na operacje ułatwiające życie (typu wstawienie protezy biodra) przeciętny mieszkaniec Pelplina musi czekać od 3 do 5 lat, zaś oczekiwanie na rezonans magnetyczny trwa kilka miesięcy, co samo w sobie woła o pomstę do nieba. Ważna rola władz lokalnych maPa bezrobocia w Polsce. im jest ono wyższe, tym Gorszy jest status cywilizacyjny DaneGo reGionu (Fot.: wikiPeDia) wiele, aby cywilizacyjne różnice pomiędzy dużymi miastami a Polską lokalną pogłębiały się w coraz szybszym tempie. Fatalna infrastruktura, słaby dostęp do służby zdrowia, instytucji kultury czy nauki... Wystarczy sobie uświadomić, jak wielkie publiczne pieniądze są wydawane na rozwój stolicy czy głównych miast w Polsce, a jak proporcjonalnie niewielkie środki idą na rozwój regionów. Weźmy na przykład infrastrukturę. Popatrzmy na drogi, jakimi można dojechać z mniejszych ośrodków do większych miast (pomijam tutaj kilkadziesiąt kilometrów płatnych, prywatnych autostrad). Przypomnijmy sobie trasy z Pelplina do Rajkowych, do Nowego Dworu Pelplińskiego czy też „połataną” drogę do Klonówki. Oddać sprawiedliwości trzeba, że nasza gmina w tej kwestii i tak wygląda całkiem przyzwoicie, jeśli porównamy ją z resztą Polski. Druzgocący dla naszego kraju okazał się opublikowany niedawno raport Światowego Forum Ekonomicznego. W kategorii „Jakość dróg” (Quality of roads) na 142 klasyfikowane kraje, Polska zajęła... 134. miejsce. Uzyskaliśmy identyczny współczynnik jakości dróg co Mauretania czy Mozambik. Nie lepiej mają się sprawy, jeśli chodzi o jakość infrastruktury kolejowej. Według Światowego Forum Ekonomicznego w tej kategorii (Quality of railroad infrastructure) W kontekście powyższego niezwykle istotną rolę odgrywają władze lokalne oraz pracownicy administracji samorządowej. To w nich skupia się nadzieja zwykłych ludzi – mieszkańców małych miejscowości, którzy nie wyjechali za chlebem na Wyspy. Mieszkańców Pelplina, Rajkowych, Rudna, Kulic i innych miejscowości, którzy – mimo niesprzyjających warunków – zdecydowali się pozostać na miejscu. Władze samorządowe, oprócz dobrego administrowania daną miejscowością, gminą czy powiatem, winny także nieustannie wywierać presję na odpowiednie organy władzy centralnej, od której zależy to, czy proces likwidowania „Polski B” zostanie odgórnie wstrzymany. Interwencje, petycje, pisma czy nawet zwykłe rozmowy z odpowiednimi osobami na szczeblu centralnym szybciej przyniosą skutki, jeżeli ich autorami, sygnatariuszami bądź uczestnikami konwersacji będą wójtowie, burmistrzowie czy prezydenci danych miejscowości, które odczuwają negatywne konsekwencje kasowania cywilizacyjnych dobrodziejstw poprzedniego stulecia. Jeżeli w tej kwestii nie będzie jednoznacznego sprzeciwu, konsekwentnej i nieustającej presji, to być może już w niedalekiej przyszłości okaże się, że pociągi osobowe jeżdżące z Pelplina do Gdańska nie będą potrzebne (bo przecież można je zastąpić autobusami prywatnych przewoźników), komisariat policji zostanie zlikwidowany (bo przecież tczewski komisariat jest całkiem blisko), zaś na zaryglowanych drzwiach ośrodka zdrowia zawiśnie informacja o godzinach przyjmowania pacjentów w najbliższym czynnym ośrodku w... Starogardzie Gdańskim. Oby ta czarna wizja nie okazała się być proroczą. Michał zielińSki