Kilka miesięcy temu opisywałem zachwyt w jaki wpadają
Transkrypt
Kilka miesięcy temu opisywałem zachwyt w jaki wpadają
2001.01.21 - NOWY WIEK niedziela, 21 stycznia 2001 13:54 - Kilka miesięcy temu opisywałem zachwyt w jaki wpadają cudzoziemcy robiący zakupy w polskich kioskach "Ruchu" i im podobnych. Oni czegoś takiego nie mają i są zachwyceni, że ktoś wpadł na to, iżby stworzyć sieć małych sklepików, w których można dostać wszystkie nagle potrzebne człowiekowi towary oraz prasę, która nie każdemu oczywiście jest potrzebna. U nich zaopatrzyć się można w takie rzeczy jedynie na stacjach benzynowych, ale sieć tych stacji nie jest taka gęsta jak nasza sieć kiosków. Od batonika do pasty do zębów, od napojów do prezerwatywy, od papierosów po cygara - wszelkie takie towary dostępne są u nas niemal na każdym kroku. Niewiele jest zjawisk w naszym dotkniętym czterema reformami kraju, którymi możemy się pochwalić, a już z pewnością zachwyt wzbudzamy rzadko. Wiedziałem, że wcześniej czy później znajdzie się hak i na kioski. Ktoś wymyśli pretekst, żeby to w jakiś sposób zlikwidować. Udało się znieść z powierzchni ziemi takie firmy jak: "Moda Polska", "Cepelia" czy "Pewex", które wprawdzie powstały w ciemnych czasach realnego socjalizmu, ale miały swoją sieć i swoich klientów. Przeszkadzały jednak powstającym jak grzyby po deszczu nieopodatkowanym supermarketom. Teraz ktoś pewnie wpadł na pomysł przejęcia gigantycznej sieci kiosków, w której to pracują całe rodziny i często jest to jedyny dochód kioskarzy. Nasi władający krajem politycy już wielokrotnie dowiedli, że w produkcji bezrobocia są mistrzami. Ot choćby przez nikogo nie proszeni wprowadzili parę lat temu wizy dla mieszkańców krajów na wschód do nas pod pretekstem zmniejszenia przestępczości. Przestępczość jest jak była, a setki małych firm produkujących dla "Ruskich" musiało się zwinąć. Nawet przedstawiciele Unii Europejskiej zdziwili się, skąd u nas taki pośpiech z zamykaniem wschodniej granicy, skoro tak poważnie to jeszcze wtedy nikt nas do niej nie chciał przyjmować (czy teraz chce?). Wróćmy jednak do kiosków. Jak się nie da kogoś wykończyć w interesie ogółu, to się go wykańcza w jego własnym interesie. Ministerstwo Zdrowia mianowicie w trosce o kioskarzy wpadło na pomysł, by każdy kiosk miał bieżącą wodę i toaletę, bo przecież przyjemniej będzie kioskarzowi pracować, kiedy będzie mógł sobie umyć i załatwić potrzeby fizjologiczne na miejscu, a nie będzie musiał latać po sąsiadach i wywieszać kartkę "zaraz wracam". Przecież w tym czasie może przyjść klient do kiosku i sprzedawca-ajent będzie stratny. Wprawdzie jak 1/2 2001.01.21 - NOWY WIEK niedziela, 21 stycznia 2001 13:54 - pójdzie do toalety we własnym kiosku, to też będzie musiał na chwilę zamknąć, chyba, że mądry urzędnik z ministerstwa zdrowia wymyślił sobie fotel kioskarza na kształt muszli klozetowej. Przecież jak on siedzi w tym okienku, to tak naprawdę nie widać dołu, toteż być może ministerialni twórcy przepisów chcieliby, żeby kioskarz nie przerywał pracy nawet wtedy i serwował batoniki, gazety i gumę do żucia lekko postękując. Wówczas klient musiałby starać się być delikatny i jak zobaczy siedzącego sprzedawcę z lekko wytrzeszczonymi oczyma, to powinien na chwilę odejść i nie dokonywać zakupów. Jak usłyszy charakterystyczny odgłos spuszczanej wody, może podejść jak gdyby nigdy nic i dokonać kupić potrzebne towary. Poza bieżącą wodą kiosk będzie też musiał mieć lodówkę, żeby można było oddzielić towary do bezpośredniego użytku od towarów podlegających dalszej obróbce. To znaczy, że wafelek, który jest do bezpośredniego spożycia, nie będzie mógł leżeć koło gazety, która czasami podlega dalszej przeróbce. Mam nadzieję, że kioskarze nauczeni doświadczeniem górników, hutników, pielęgniarek i rolników będą wiedzieli, jak zapobiec wprowadzeniu owych udogodnień w ich codziennej pracy. W najgorszym przypadku przestańcie sprzedawać gazety. Nie ma nic gorszego dla polityka, jak brak możliwości publikacji jego pomysłów. W walce z głupotą jestem z Wami. 2/2