fraT£EW - Instytut Spraw Publicznych

Transkrypt

fraT£EW - Instytut Spraw Publicznych
TYTUŁ
Przekrój
DATA
26-06-2008
NAKŁAD
RODZAJ PISMA CZYTELNICTWO
147 709
812 400
fraT
£EW
-... GIMRDMI
Biją naszych (gazetami)
Pobiją nas, zgwałcą, potraktują jak podludzi oto, co czeka Polaka za granicą według
polskich mediów. Zagraniczne tabloidy nie pozostają dłużne, ale większość tych
jest warta
funta
kłaków
urmistrz Lothar Meistring lubi nitz - w informacji
pamięci czytelników nie
- pozostanie
jako pożeraczy
łabędzi
i karpi z brytyjskich sowania zachodniej prasy. To naturalny
fc.'.!l j M ? M r «
B
opowiadać o Polakach. O tym, jak
zachęcani przez lokalne władze
zjawili się kilka lat temu w poło­
żonym 20 kilometrów od Szczeci­
na Lócknitz. I jak zaludnili miesz­
kania opuszczane przez Niemców, którzy
przenosili się z byłego NRD na zachód.
Opowiada, jak Polacy rozkręcają własne bi­
znesy: piekarnie, warsztaty, agencje nieru­
chomości. Jak ożywiają miasto, tworzą no­
we etaty (nie zabierając Niemcom pracy).
200 Polaków w trzytysięcznym miastecz­
ku rzuca się w oczy, ale nie ma większych
konfliktów.
Gdy więc latem zeszłego roku na domu
Meistringa ktoś namazał sprayem „Uwa­
ga, przyjaciel Polaków", burmistrz tylko
się uśmiechał. Jednak gdy w mroźną stycz­
niową noc ktoś wybił szyby i zerwał tabli­
ce rejestracyjne w dziewięciu polskich au­
tach, polska prasa nie zostawiła na mia­
steczku (dotąd wzorcu współpracy) suchej
nitki. „Niemcy dręczą Polaków", „Atak na
Polaków w Lócknitz", „Lócknitz wypłasza
Polaków" - krzyczały nagłówki dzienni­
ków. Cytowano Polaków, którzy opowia­
dali o głuchych telefonach i opluwaniu ich
dzieci w szkołach.
To nic, że niemiecka policja natych­
miast zareagowała na dewastację aut,
a burmistrz przekonywał, że podkręcanie
histerii to woda na młyn prawdopodob­
nych organizatorów akcji - regionalnej ko­
mórki skrajnie prawicowej Narodowodemokratycznej Partii Niemiec (NPD). Lóck­
34
PRZEKRÓJ | 26 CZERWCA 2 0 0 8
miejscem, gdzie „biją naszych". Kto bije?
Źli Niemcy, rzecz jasna.
Biją i krzyczą
Zagraniczne tabloidy nie pozostają Po­
lakom dłużne. Niemiecki „Bild" dono­
si o grasującej w Berlinie „polskiej ban­
dzie", która okradła prawie 80 samocho­
dów, w tym audi byłego szefa niemiec­
kiej dyplomacji Joschki Fischera. Niemiec­
ka agencja prasowa DPA dorzuca tekst
o polskiej szajce, która kradnie siedzenia
z samochodów.
„Polscy wędkarze pustoszą holender­
skie wody" - obwieszcza nagłówek ho­
lenderskiej agencji ANP. A w brukow­
cu „De Telegraaf" w tekście „Polakom
wstęp wzbroniony" jeden z rozmówców
opowiada: „To jest inwazja Polaków.
80 procent Polaków to debile. Wszawy naród". Zaniepokojeni dużą grupą
Polaków mieszkańcy holenderskiego
Hazerswoude-Rijndijk „muszą wziąć
sprawy we własne ręce", bo jak tu żyć,
gdy „100 Polaków zamieszka w na­
szym sąsiedztwie".
- Tabloidy w osobie polskiego emi­
granta znalazły idealnego chłopca do
bicia, do obarczania winą za wszystkie
problemy - wyjaśnia Wiktor Mosz­
czyński ze Zjednoczenia Polskiego
zrzeszającego organizacje polonij­
ne na Wyspach. - Szczególnie celuje
w tym „The Daily Mail", który zasłynął
opisywaniem polskich imigrantów
AGNIESZKA JĘDRZEJCZAK
stawów, kradnących Brytyjczykom miej­
sca pracy oraz zasiłki i wywożących z Wysp
banknoty 50-funtowe, które nakręcają pol­
ską gospodarkę - opowiada Moszczyński,
który na publikacje „The Daily Mail" zło­
żył skargę do brytyjskiej Press Complaints
Commission.
- Pytanie, czy faktycznie trzeba bić na
alarm i krzyczeć o nagonce? - zastana­
wia się Justyna Frelak z Instytutu Spraw
Publicznych, współautorka raportu „Next
Stopski London" poświęconego obrazowi
Polaka w brytyjskiej prasie. - Trudno się
dziwić, że Polacy stali się obiektem
zaintere-
Raczej Boruc niż Borat
mediach Iwniskich
Polacy portretowani są jako
sportowcy
18,6
ofiary przestępstw
13,8
robotnicy
10,6
<rewni, znajomi
6,9
winowajcy, sprawcy przestępstw
6,0
politycy
2,3
polska piękność (Polish babę)
0,3
ofiary wojny, Holocaustu
nne
0,3
13,4
efekt tak dużej emigracji. Są obecnie
w Wielkiej Brytanii trzecią po Hindusach
i Irlandczykach mniejszością - wyjaśnia.
Polacy to sprawcy, ale i ofiary
Z raportu Justyny Frelak i Joanny Fominy
wynika, że „nagonka" na Polaków to głów­
nie wytwór polskiej prasy. Autorki porów­
nały teksty z 2004 i 2007 roku z 13 brytyj­
skich mediów - od brukowców „The Sun"
i „The Daily Mail" po opiniotwórcze „The
Times" i „The Guardian". - Liczba tekstów
w tym czasie, rzecz jasna, wzrasta o ponad
sto procent, ale też zmienia się podejście
do Polaków - tłumaczy Fomina. - O ile
w 2004 media opisywały nas dość stereoty­
powo jako potencjalnych pracowników
zmierzających na Wyspy w auto­
karze, o tyle w 2007 widzą
nas też jako studentów, za­
łożycieli własnych bizne­
sów, ludzi sukcesu z City.
A jeśli już sprawców prze­
stępstw, to także ich ofiary.
procent
- Wizerunek Polaków
procent
w mediach jest głównie
procent
neutralny lub pozytywny
procent
- dodaje doktor Zbigniew
procent
Mazur z Instytutu Angli­
procent
styki Uniwersytetu Ma­
procent
rii Skłodowskiej-Curie.
procent
Zepół pod kierunkiem
procent
profesor Irminy Wawrzyczek przeanalizo­
wał ponad 3300 teks-
FOT. SCOTT BARBOUR/GETTY/EAST NEWS, PAWEŁ KUNAT, BOGDAN KRĘŹE
tów opublikowanych w sześciu brytyjskich
dziennikach wiatach 2002-2007 (patrz
wykres). - Dominuje obraz Polaka jako pił­
karza i jako ciężko pracującego solidnego
pracownika, a nie nielegalnego pożeracza
karpi - podsumowuje.
- Polskie media krzyczą: „Biją naszych
na Wyspach". Zapominają, że do tego ty­
pu wypadków dochodzi w specyficznym
kontekście społecznym - tłumaczy Wiktor
Moszczyński, autor raportu „Hate Crimes
Against Poles".
Nowość, a nie Polak
Moszczyński przeanalizował ponad 50 ata­
ków na Polaków opisanych przez brytyj­
skie media. Okazało się, że w wielu przy­
padkach Brytyjczycy zaczepiali Polaków
nie dlatego, że ci byli Polakami, lecz dlate­
go, że ogólnie nie są przygotowani do pre­
zentowanych przez tych nowych imigran­
tów zachowań. - Brytyjczycy są przyzwy­
czajeni, że imigrant czuje się gorszy, pod­
porządkowuje się, spuszcza wzrok. A Po­
lak z zasady jest odważny i świadomy swej
wartości - wyjaśnia profesor Wiesław Go­
dzić, medioznawca.
- Polacy jako pierwsi nie ograniczają się
do dużych miast. Ruszyli na angielską pro­
wincję, która imigrantów w życiu na oczy
nie widziała. To w małych miasteczkach,
które często są enklawami biedy i gdzie pra­
cy dostarcza jedna fabryka, która by przyjąć
200 Polaków, zwolniła tyluż Brytyjczyków,
rodzi się antypolska frustracja - tłumaczy
Michał Garapich, antropolog społeczny
z Centrę for Research on Nationalism, Ethnicity and Multiculturalism przy Uniwersy­
tecie w Surrey.
Braki w tolerancji
Coraz częściej zresztą, jak zauważa Mosz­
czyński, adwersarzem Polaka nie jest Bry­
tyjczyk, lecz imigrant, najczęściej z Indii
bądź krajów afrykańskich. Jedną z przyczyn
awantur bywa niechęć wobec Polaków, któ­
rzy konkurują z imigrantami z Afryki o pra­
cę w hotelach i fabrykach, oraz wobec Hin­
dusów i Chińczyków, bo otwierają własne
biznesy, na przykład delikatesy. Drugim po­
wodem konfliktów jest rasistowskie nasta­
wienie naszych rodaków do „kolorowych".
- Deklarowany przez Polaków wysoki
poziom tolerancji, a mówi o niej 47 procent
badanych, często nie przekłada się na ich
codzienne podejście do spotykanych Chiń­
czyków czy Afrykanów - mówi Iwona Ga-
Polskie szumowiny - takie i gorsze napisy pojawiają się ostatnio na murach brytyjskich miast,
ale też szybko są z nich usuwane
dzińska z Uniwersytetu Kardynała Stefana
Wyszyńskiego, która pod kierunkiem pro­
fesora Janusza Balickiego pytała polskich
imigrantów, czy zaakceptowaliby osobę in­
nej rasy w roli swego szefa, męża lub na­
uczyciela dzieci. Na przykład statystycz­
nie tylko co tysięczny z badanych przyjął­
by go jako małżonka swego dziecka. Prze­
ciwnych było ponad 50 procent badanych.
Taką ksenofobią najczęściej wykazywali się
imigranci z małych (od 10 do 100 tysięcy)
miast z południa i wschodu Polski. - Oni
często tolerancję znają z książek, a ludzi
o innym kolorze skóry z telewizji. Gdy na
Wyspach mają w sąsiedztwie czarnoskó­
rego, zaczynają się problemy - tłumaczy
Gadzińska.
Moszczyński wspomina szkołę w lon­
dyńskiej dzielnicy Ealling, gdzie ostatnio
wzywana była policja, po tym jak polscy
uczniowie zostali pobici przez uczniów somalijskich. Po wysłuchaniu obu stron kon­
fliktu okazało się, że to Polacy sprowoko­
wali Somalijczyków rasistowskimi zaczep­
kami. - Co pokazuje, że musimy oderwać
się od rozpatrywania konfliktów jedno­
stronnie, automatycznie broniąc „naszych"
i szukając winy w stronie przeciwnej. Ta­
kie zachowania tylko pogłębiają wzajemną
niechęć i agresję - twierdzi Wiktor Mosz­
czyński. Dlaczego media tak bardzo straszą
Polaków, na wszelkie sposoby robią z nich
ofiary? - W atmosferze medialnej histe­
rii z serii „biją naszych" działa typowo ple­
mienny odruch zwierania szyków - dodaje
Michał Garapich. - Każdy przypomina so­
bie, że jest Polakiem, a przez to jest poten­
cjalnie narażony. Strach sprzyja wewnętrz­
nej integracji takiej grupy. Daje też okazję
liderom etnicznym do zbicia na nim poli­
tycznego kapitału - ocenia.
Rozdymanie minusów
- A chodzi o to, by - parafrazując Stanisła­
wa Bareję - „minusy nie przysłoniły nam
plusów" - uważa medioznawca Godzić.
- By nie zamykać się w polskim getcie, wy­
chodzić bez obaw na ulicę Londynu, gdzie
codziennie jedzie do pracy 100 tysięcy Po­
laków i 99,99 procent nie wraca do domu
ze złamanym nosem. Nie żyje im się tak źle,
jak piszą w Polsce. Bo gdyby poczytali na­
szą prasę, to czym prędzej wróciliby do Pol­
ski, w której wszyscy są „nasi" i nawet jak
dostaniesz w mordę, to przynajmniej od
Polaka.
•
Więcej o polskiej emigracji
w serwisie Wiadomosci.wp.pl
WP.PL
Skąd biorą się negatywne teksty o Polakach
DWA
GŁOSY NA
JEDEN T E M A T
N
WEDŁUG BRYTYJSKICH TABLOIDÓW POLACY ODBIERAJĄ MIEJSCA PRACY BRYTYJCZYKOM, SŁYNĄ TEŻ PONOĆ
Z POŻERANIA ŁABĘDZI I KARPI Z TAMTEJSZYCH STAWÓW. STALI SIE. OBIEKTEM ZAINTERESOWANIA BRYTYJSKICH MEDIÓW,
BO SĄ JUŻ TRZECIĄ MNIEJSZOŚCIĄ W TYM KRAJU. JEDNAK SAMA SKALA EMIGRACJI JESZCZE NIE TŁUMACZY WSZYSTKIEGO
n,M!i!HJ.i.'ii!n
PROFESOR WIESŁAW GODZIĆ
ZESPÓŁ STUDIÓW
EUROPEJSKICH IFIS PAN,
WSPÓŁAUTORKA RAPORTU
„NEXT STOPSKI LONDON"
MEDIOZNAWCA
EGATYWNYCH TEKSTÓW JEST STOSUNKOWO DUŻO,
ale na to, że Polacy stali się łatwym celem dla
tabloidów, wpływa wiele czynników, i to nie tyl­
ko to, że jesteśmy najliczniejszą grupą imigran­
tów ze wszystkich nowych państw Unii. Tak
naprawdę media, które „walą" w Polaków, na
przykład brytyjski „The Daily Mail", pośrednio atakują laburzystowski rząd, który nie przygotował kraju na tak wielką
liczbę imigrantów.
•
C
ZĘŚĆ NEGATYWNYCH TEKSTÓW O POLAKACH W PRASIE
brytyjskiej sami sprowokowaliśmy, bo różnimy się
kulturowo od Brytyjczyków. To nie tylko polski oby­
czaj łowienia i zjadania złowionych ryb, podczas gdy
na Zachodzie się je wypuszcza. To choćby nachalne
wpatrywanie się w dekolty, nawet „przyjacielskie"
klepanie po pupie kobiet - wciąż w Polsce tolerowane - w Anglii
sprawia, że Polak sprawca zamieszania trafia na okładki tabloi­
dów jako polski Borat i dostaje wysoką grzywnę.
•