Stowarzyszenie Autorów ZAiKS - SKALDOWIE

Transkrypt

Stowarzyszenie Autorów ZAiKS - SKALDOWIE
SKALDOWIE - Wiadomości ZAiKS-u nr 11
Niniejszy artykuł jej pełną wersją tekstu, który ukazał się w 11. numerze kwartalnika "Wiadomości ZAiKS-u"
(wersja on-line wydawnictwa)
SKALDOWIE
Jan Poprawa
1. Jedną z największych atrakcji tegorocznego, 52. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu był
jubileusz Skaldów. Jeden z najsłynniejszych zespołów polskiej estrady po raz pierwszy wystąpił publicznie
pięćdziesiąt lat temu, jesienią 1965 roku. Co prawda nie w Opolu, tylko w swym mieście ? Krakowie. Ale
opolski festiwal nie bez racji uważany jest za okno wystawowe polskiej piosenki, więc galę zasłużonej grupy
urządzono tam właśnie. Półwiecze Skaldów było nawiązaniem do świetnej historii braci Zielińskich, ich
współpracowników, ale też w jakiś symboliczny sposób przypomnieniem jakości artystycznej, jaką KFPP (i
polska sztuka estradowa) niegdyś miała.
Historię zespołu, nawet tak długowiecznego, można spisać fakt po fakcie. O wiele trudniej jednak zakreślić jej
wciąż zmienny, historyczny i estetyczny kontekst. O naszych jubilatach napisano wiele (najważniejszą robotę
dokumentalną wykonał dr Andrzej Icha w swej książce Skaldowie, historia i muzyka zespołu, wyd.
Professional Music Press, Gdynia 2004). Dlatego poświęcając uwagę czcigodnym jubilatom, spróbuję
zwrócić uwagę na to, jak się Skaldowie stawali, ile znaczyli i jak wyglądają w dzisiejszej, odmiennej ustrojowo
i estetycznie rzeczywistości. W oczach swych następców.
2. Nie byłoby Skaldów bez zbiorowego szaleństwa nastolatków polskich w pierwszych latach
sześćdziesiątych XX wieku. Wcześniejsze fascynacje muzyczne młodych Polaków były zwykłym falowaniem
popularności stylów, mody na gwiazdy itd. Może tylko krótkotrwały masowy sukces jazzu w połowie lat
pięćdziesiątych (Sopot 1956!) miał pewne podobieństwo do tego, co na domowy użytek nazwano w latach
1/7
sześćdziesiątych ,,bigbitem''. Podobnie jak Skaldowie rodzili się ówcześni idole i artyści. Całe pokolenie
dzisiejszych siedemdziesięciolatków może mieć satysfakcję, że to ich rówieśnicy wyznaczyli kierunek polskiej
piosenki na kilkadziesiąt lat.
Można przypuszczać, że ten masowy ruch amatorskiego muzykowania był swoistym remedium na więdnącą
wiarę w popaździernikową polityczną odnowę. Ale można też upatrywać w nim naturalną ludzką potrzebę
mówienia własnym głosem. Prosta, w dominującej swej istocie rozrywkowa muzyka piosenek z owych lat,
zwykle łączyła się ze słowem banalnym i wykonawstwem dalekim od profesjonalnego minimum.
Nieumiejętności skrywały się w ogniu odczuwalnego zapału czy w ekscytującym hałasie elektrycznego
instrumentarium. Następowało zniesienie symbolicznej rampy, oddzielającej artystów od ich publiczności.
,,Bigbit'' w swej amatorskiej prostocie proponował coś nowego (czy przynajmniej od dawna nieobecnego) ?
wspólnotę.
Przypadek Skaldów jest jednakże od początku nietypowy. Zanim jeszcze zabrzmiały pierwsze dźwięki tego
zespołu ? kształtował się on nieco odmiennie, niż kapele mu rówieśne.
Bo Skaldów nie byłoby zarówno bez impulsu, jaki dała zbiorowa muzyczna fascynacja ? jak i bez wyjątkowo
mocnego zakorzenienia w tradycji. Tradycji rodzinnej, tradycji własnego środowiska, tradycji Krakowa.
Bracia Andrzej i Jacek Zielińscy (roczniki 1944 i 1946) wyrastali w domowej atmosferze muzyki. W
rodzinnych wspomnieniach folklorystycznego muzykowania z Rzeszowszczyzny (rodzina ojca) i Podhala
(rodzina matki). Pod opieką ojca. Franciszek Zieliński był profesjonalnym muzykiem, w latach
sześćdziesiątych artystycznym szefem i współtwórcą wojskowego zespołu estradowego w Krakowie. W wielu
rozmowach i wspomnieniach artyści podkreślali, że dom rodzinny wywarł zasadniczy wpływ na ich muzyczną
drogę.
Jeszcze jednym bodźcem rozwoju młodych artystów było profesjonalne krakowskie środowisko muzyczne.
Poza szkołą czy uczelnią ? było to środowisko potężne. Zarówno w sferze muzyki klasycznej ? działały tu
dwie orkiestry symfoniczne, dwa profesjonalne chóry, opera, operetka. W najtrudniejszym okresie
powojennej odbudowy i zniewolenia ? właśnie w Krakowie bodaj najszybciej rozwijało się środowisko
jazzowe. W roku 1954 powstał najstarszy z istniejących do dziś w Europie festiwal jazzowy ,,Zaduszki
Jazzowe'', w roku w roku 1956 środowisko zarejestrowało pierwsze po II wojnie światowej stowarzyszenie
Krakowski Jazz-Klub ,,Helikon'' (w pewnej mierze odwołując się do roku 1925, kiedy to w Krakowie powstało
pierwsze polskie ,,Stowarzyszenie Jazz''). W Krakowie powstał też i zdobył sławę najważniejszy polski
kabaret artystyczny (rozumiany nie jako instrument rozrywki czy polityki, ale miejsce interdyscyplinarnej
artystycznej kreacji) ,,Piwnica pod Baranami''.
Podkreślić też trzeba szczególne znaczenie studenckiego środowiska artystycznego Krakowa. Zrzeszenie
Studentów Polskich administrowało wówczas sporą infrastrukturą, zwłaszcza bazą klubów, w których rodziły
się i rozwijały liczne zespoły i znajdowali miejsce debiutów soliści. Środowisko studenckie charakteryzowało
się wówczas też swoistym etosem wartości artystycznej, kultywowało formy w pewnym sensie elitarne: teatr,
kabaret literacki, piosenka autorska itp. Od jesieni 1962 roku w środowisku tym istniał Studencki Festiwal
Piosenki (zrazu jako Ogólnopolski Studencki Konkurs Piosenkarzy) ? jedna z ważnych instytucji Polskiej
kultury popularnej. Istniała też specyficzna odmiana ,,prasy studenckiej'', służąca skutecznie inicjacji
literackiej i krytycznej (na łamach ,,Studenta'' określiła się przecież programowo tzw. Nowa Fala)...
Bazując na społecznej akceptacji poezji i piosenki literackiej (a więc stawiającej przed odbiorcami wymagania
intelektualne), muzyki jazzowej czy kabaretu artystycznego (,,Piwnica pod Baranami'') ? młodzi muzycy
krakowscy tworzyli w początkach lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia nieco inaczej, niż w całej Polsce.
Przeglądając karty kalendarzy ostatniego półwiecza można łatwo dostrzec, że w Krakowie rodziły się i
rozwijały zjawiska i kariery odmienne, niż w innych miejscach kraju. Najwymowniejsze przykłady znajdziemy
w szeroko rozumianej sferze ,,rozrywki''. Jazz z Krakowa ? to przede wszystkim Tomasz Stańko, Adam
Matyszkowicz (Makowicz), Zbigniew Seifert czy Jarek Śmietana. Piosenka krakowska ? to Ewa Demarczyk,
2/7
Marek Grechuta, Andrzej Zaucha, Zbigniew Wodecki. Kompozytorzy ? Zygmunt Konieczny, Andrzej Zarycki,
Jan Kanty Pawluśkiewicz etc. Wśród krakowskich grup instrumentalno-wokalnych historyczne ogólnopolskie
znaczenie osiągnęły trzy: Skaldowie, Dżamble i Maanam. Wszystkie różniące się od innych ważnych i
popularnych zespołów polskich ostatniego półwiecza. Wyróżniające się zrównoważonym synkretyzmem swej
twórczości: mistrzowsko opanowanym i fachowo użytym językiem muzycznym, wagą poetyckiego słowa i
przesłania, wreszcie estradową charyzmą.
Wracamy więc do Skaldów. Zaistnieć nie było im łatwo. Sam Andrzej Zieliński tak to kiedyś określił: Kiedy w
Polsce panował tak zwany proletariacki big-beat, grany głownie przez wykonawców niemających
wykształcenia muzycznego, weszliśmy w ten interes z bardzo solidnym przygotowaniem muzycznym ?
zarówno w sensie znajomości klasyki, jak i umiejętności instrumentalnych (,,Sukces'', 1994).
Początki zespołu tylko streścimy:
Młodzieńcza (może nawet dziecięca) fascynacja światowymi nowościami i modami muzycznymi w początku
lat sześćdziesiątych XX wieku ? nie ominęła też Andrzeja Zielińskiego. Jeszcze jako uczeń krakowskiego
Liceum Muzycznego założył więc zespół o nazwie ,,LM'' (Maria Kryska-voc, Zbigniew Paleta-voc & g, Andrzej
Zieliński-p, Artur Mazurkowski-ts, Jan Budziaszek-dr), który wykonywał modny w owych latach repertuar (np.
Plattersów, Paula Anki, Marino Mariniego). Repertuar był przez młodych muzyków osobiście spisywany z
taśm i płyt (rzadszych w onym czasie). To była oczywiście metoda dostępna właściwie wszystkim amatorom,
także spoza szanownych murów szkoły muzycznej. Ale w tym przypadku jednak można sądzić, że owo
amatorskie ,,spisywanie'' utworów przełożyło się na coś więcej, stało się dodatkową nauką zawodu. Wraz z
wiedzą i warsztatowymi umiejętnościami nabytymi w Liceum Muzycznym ? dało świadomość, iż sztuka to nie
tylko przyjemność, ale i umiejętność. Świadomości tej, jak można sądzić, brakło większości innych adeptów z
tamtych lat.
Ten młodzieńczy zespół LM (z Andrzejem Zielińskim) już w roku 1962 wziął udział w jednym z etapów
ogólnopolskiego turnieju ,,Czerwono-Czarni szukają młodych talentów''. Bez sukcesu, ale i bez wstydu.
Zieliński wspominał to tak: Wykonaliśmy tam parę utworów. Traktowaliśmy to jako przyjemność, jako
rozrywkę, jako fajne hobby, żeby jakoś zrelaksować się po ćwiczeniach w kategorii muzyki klasycznej (cyt. za
A. Icha Skaldowie).
Kolejnym doświadczeniem Andrzeja Zielińskiego był stworzony przez niego Sekstet Krakowski (w składzie:
Zieliński, Paleta, Mazurkowski oraz Feliks Naglicki ? g, Jerzy Grandys ? acc, oraz wymiennie Zbigniew
Baliński i Jan Budziaszek ? dr). Sekstet grał tylko dwa miesiące, w wakacje 1964. Chałtura wakacyjna w
knajpie Cristal w Gdańsku-Wrzeszczu była kolejnym doświadczeniem na przyszłość młodych muzyków.
Zieliński wspomniał je tak: Knajpa ? to najlepsza szkoła dla muzyka, to właśnie jest granie muzyki na żywo,
wszystko trzeba znać, żeby zagrać, bo tego wymaga po prostu życie i to jest najlepsza szkoła warsztatu.
Oczywiście trzeba umieć w porę się z tego wycofać. Wyrobienie śmiałości, indywidualność ? można zdobyć
tylko w knajpach. Kto nie grał w knajpie, jest w pewnym sensie kaleką, nie potrafi sobie poradzić z wieloma
rzeczami, które tam są jasne... (,,Radar''1970).
Rozwój artystyczny Zielińskiego możemy wyobrazić sobie nie tylko przez echa, jaki zostawiła jego amatorska
działalność koncertowa. Po ukończeniu Liceum Muzycznego doskonalił się w Państwowej Wyższej Szkole
Muzycznej w Krakowie. Przez trzy lata studiował w klasie fortepianu prof. Jana Hoffmana, następnie dwa lata
był studentem Wydziału Kompozycji (prof. Lucjan Kaszycki i prof. Tadeusz Machl). Młodszy o dwa lata brat
Andrzeja Jacek Zieliński również ukończył Liceum Muzyczne w Krakowie i podjął studia w krakowskiej
PWSM (Wydział Pedagogiczny, ale także klasa altówki prof. Eugenii Umińskiej).
Z punktu widzenia Lucjana Kaszyckiego, nauczyciela Zielińskich w Liceum i PWSM wyglądało to tak: Kiedy
drugi z braci Zielińskich, Jacek, znalazł się w Wyższej Szkole Muzycznej, zaczęło się! Stworzyli zespół.
Znajdował się w nim student ? skrzypek Zygmunt Kaczmarski, który grał na elektrycznej gitarze
zaprojektowanej przez siebie. Gitara ta miała kilka progów więcej niż fabryczne egzemplarze, posiadała więc
3/7
i większa skalę. Andrzej tymczasem ,,wpisał się'' do mojej klasy kompozycji, w której starali się zostać
profesjonalnymi kompozytorami m.in. Andrzej Zarycki, Duda Napieralska i Jan Jarczyk. Później, po latach
okazało się, że większość spośród nich to wspaniali muzycy, znane dziś nazwiska, rozsiani po całym świecie
pedagodzy instrumentaliści. Poza tym czułem, że nazwa zespołu ? Skaldowie ? wpłynie na styl bardziej
klasycyzującej rozrywki (Lucjan Kaszycki, 2000, cyt. za A. Icha Skaldowie).
Obecność Jacka Zielińskiego w nowej grupie nie była jedynie skutkiem jego rodzinnych więzów. Młodszy brat
Andrzeja miał za sobą edukację w Liceum Muzycznym (między innymi z Zygmuntem Kaczmarskim), był też
studentem Wydziału Pedagogicznego PWSM w Krakowie. Jak sam wspomina: Byłem wtedy na I roku (...)
gdzie wykładano tzw. emisję głosu. Normalnie uczono mnie śpiewać, wiedziałem, jakie są zasady oddechu.
Różne rzeczy wiedziałem i mogłem je kolegom sprzedać.
I raz jeszcze: Fala muzyki młodzieżowej zalewała wtedy kraj. Zespoły tworzyły się spontanicznie. Na naszej
ulicy też był drugi zespół, założyli go koledzy, którzy nigdy przedtem nie mieli nic wspólnego z muzyka, ale
chcieli grać. Kupili sobie podręcznik, sporo słuchali i potem grali, przeważnie Shadowsów, własnych
kompozycji już nie, bo do tego jednak trzeba trochę więcej wiedzieć. I otóż właśnie myśmy wiedzieli więcej,
byliśmy kształconymi muzykami. Chcieliśmy pokazać, jak ten cały big beat można przetworzyć i sprowadzić
na nasz grunt... (Cały ten big beat, Opus 1993).
Andrzej Zieliński: Zaczynaliśmy nie dlatego, że była moda. Chcieliśmy pokazać, że w beatowej konwencji
można zrobić wszystko. Pokazać dobry tekst, zagrać wartościową muzykę. (...) Nie wystarczy wygrać nuty,
trzeba operować klimatami. Odtworzyć wizje... To zostało naszkicowane już w pierwszych naszych
piosenkach. Rozwinięcie ? w stronę klimatów muzycznych (Non Stop 1975).
3. Z początkiem roku 1965 w prywatnym mieszkaniu p. Kaczmarskich przy ul. Sarego w Krakowie zaczęły się
artystyczne spotkania zespołu w składzie: Zygmunt i Janusz Kaczmarscy (gitary), Jerzy (Kuba) Fasiński-dr,
Feliks Naglicki-gb, Andrzej Zieliński-p, voc i Jacek Zieliński-voc. Andrzej Zieliński ,,na próbę'' skomponował
dla zespołu kilka piosenek, które skierowały uwagę młodych muzyków na formę, na aranżacje etc. Był to
początek oryginalnej kreacji Skaldów, wyraźnie odmiennej od bigbitowego stereotypu. Z zespołem związał
się wtedy młody krakowski poeta Leszek Aleksander Moczulski. Współpracował on wcześniej z Andrzejem
Zielińskim jako kompozytorem i akompaniatorem studenckiego kabaretu ,,Sowizdrzał''. Tam powstały
pierwsze wspólne piosenki Zielińskiego i Moczulskiego: Nocne tramwaje i Piosenka starszego asystenta.
Jacek Zieliński: Nigdy nie byliśmy zespołem dla tak zwanej szerokiej publiczności. Nie ścigaliśmy się z
Czerwonymi Gitarami czy innymi bardzo popularnymi wtedy grupami. Nasza publiczność to byli studenci,
przede wszystkim studenci. Ogólnie można powiedzieć, że była to publiczność wyrobiona. Do niej docierały
bardziej literacko rozwinięte czy bardziej poetyckie teksty naszych piosenek. Leszek Moczulski wręcz pisał
dla nas wiersze (,,Cały ten big beat'').
Jedną z osobliwości krakowskiego życia artystycznego w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia była
,,Giełda Piosenki''. Wymyślona, zorganizowana i prowadzona przez młodego redaktora muzycznego
Polskiego Radia Andrzeja Jaroszewskiego. Zrazu ,,Giełda'' odbywała się Klubie Plastyków przy ul.
Łobzowskiej. Tam też 11 października 1965 roku (na drugiej edycji) miał miejsce estradowy debiut grupy
Skaldowie. Piosenki wykonane w czasie koncertu oceniała publiczność. Ku zaskoczeniu wszystkich pierwszą
nagrodę dostała piosenka Andrzeja Zielińskiego i Wiesława Dymnego Moja czarownica. Także dwie inne
piosenki wykonane przez Skaldów (Wieczorna opowieść i Jarmark) zostały nagrodzone. Recenzenci
podkreślali wysoki poziom debiutującego zespołu, który zdominował konkurencję (w tym niedawnych
laureatów Ogólnopolskiego Przeglądu Piosenkarzy Studenckich: Leszka Długosza i Danutę Jamrozy, a także
innych dobrych piosenkarzy, jak Hanka Konieczna czy Barbara Muszyńska). Dodatkowym efektem
pierwszego występu i sukcesu ? było pierwsze nagranie radiowe piosenek Skaldów.
4/7
Kolejna, III Giełda Piosenki odbyła się 13 grudnia 1965 r. w środowiskowym klubie krakowskich studentów
,,Pod Jaszczurami''. I tam publiczność przyznała nagrodę piosence Zielińskiego i Moczulskiego Jutro odnajdę
ciebie. Także kolejna IV Giełda skończyła się triumfem Skaldów: wygrała piosenka braci Zielińskich i
Moczulskiego Niepotrzebne słowa. Dwie inne piosenki (Daleka pustynia i Tylko mgła) zostały także
wyróżnione.
Pamiętać trzeba, że Skaldowie A.D. 1966 rozsądnie gospodarowali własnym czasem, odmawiając wielu
propozycjom, mając na uwadze własne studia. Mimo to rok 1966 był pasmem sukcesów i umacniania się
ogólnopolskiej renomy grupy. Po raz pierwszy zespół wystąpił w Opolu na IV Krajowym Festiwalu Piosenki
Polskiej, zdobywając nagrodę publiczności w ,,Koncercie młodości''. Zetknięcie z najpopularniejszą polską
imprezą umocniło przekonanie krakowskich muzyków o słuszności obranej drogi artystycznej. Andrzej
Zieliński powiedział potem: Część grup kopiowała anglosaski rock and rollowy show. Chcieliśmy, by nasze
piosenki zabrzmiały inaczej. Żeby zafascynować dźwiękiem, a nie tylko samym rytmem. Ponadto mieliśmy
oryginalną jak na owe czasy harmonię i melodykę ? z zastosowaniem archaizmów. I ta różnorodność w
obrębie jednego utworu: wieloczęściowość, zmiany tempa... (,,Jazz'' 1978).
Bodaj czy nie największym sukcesem wciąż młodego i debiutującego zespołu było zdobycie pierwszej
nagrody Wiosennego Festiwalu Muzyki Nastolatków w Gdańsku, 17 lipca 1966 r. Ten największy,
ogólnopolski i wieloetapowy konkurs został przez Skaldów wygrany dzięki jednogłośnej opinii fachowców
(której ? jak czytamy w pożółkłych wycinkach prasowych ? nie podzieliła hałaśliwa gdańska młodzież).
Andrzej Zieliński tak to po latach komentował: Może ze względu na to, że mieliśmy wykształcenie, i to prawie
wyższe muzyczne, od razu spotkaliśmy się z przychylnym przyjęciem środowiska twórczego. (...) Pisałem
absolutnie po swojemu, na pewno nie z pozycji wielbiciela czystego rock and rolla. Do grania rocka and rolla
niepotrzebne są wyższe studia muzyczne, ani znajomość muzyki w ogóle ? to, co ja robiłem, to było
połączenie różnych stylów... U mnie jest i klasyczna muzyka, i jest polifonia, i jest barok, i jest renesans. Jest
swing, jest troszeczkę elementów improwizacji, jest troszeczkę jazzu. Chciałem stworzyć muzykę, która
będzie w sobie łączyła wszystkie interesujące kierunki muzyki, jakie są. Byłem w tym wszystkim sobą, nie
starałem się nikogo naśladować (wypowiedź dla Programu 3 Polskiego Radia, 1990).
Rok sukcesów zakończyli Skaldowie ankietą miesięcznika ,,Jazz'', w której uznani zostali za nowy talent roku
(a także wygrali kategorię zespołu najmniej lubianego przez młodzież [!]). Wiele ich utworów znalazło się na
liście ,,piosenek o najwyższych walorach artystycznych''.
Jesienią skończył się też etap pracy zespołu w dotychczasowym składzie. Odeszli bracia Kaczmarscy i
perkusista Jerzy Fasiński. W ich miejsce weszli gitarzysta Marek Jamrozy, basista Tadeusz Gogosz i
perkusista Jan Budziaszek. W tym zestawieniu zespół kontynuował karierę w pełni profesjonalną, karierę
jednego z najpłodniejszych i najciekawszych zespołów Polskiej estrady.
4. Potem już było, jak wielu pamięta. Koncerty, nagrania, wyjazdy zagraniczne. Niemal nieprzerwanie do
pamiętnego roku 1981, w którym Andrzej Zieliński postanowił zamieszkać za oceanem.
Oczywiście niemożliwe jest szczegółowe, a nawet skrótowe opisanie artystycznej pracy popularnego i
twórczego zespołu. Zainteresowanych odesłać można to wspominanej już książki Andrzeja Ichy, ewentualnie
do zapowiedzianych publikacji w roczniku ,,Piosenka'' (gdzie mieszczą się obszerne opracowania). Dorobek
Skaldów jest potężny. Z zestawionego przez Ichę ,,Kalendarium'' wybrać tylko możemy niektóre osiągnięcia.
By przykładami uzmysłowić, jak wielki był trud i talent krakowskich muzyków.
A więc osiągnięcia fonograficzne, oryginalne płyty długogrające (pominiemy single, czwórki, pocztówki,
składanki, kompilacje etc.). W marcu 1967 ukazała się pierwsza płyta zespołu: Skaldowie (Pronit). A potem
Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał (Pronit), Cała jesteś w skowronkach (Muza), Od wschodu do
5/7
zachodu słońca (Muza), Ty (Muza), Wszystkim zakochanym (Muza), Krywań, Krywań (Muza), Szanujmy
wspomnienia (Muza), Stworzenia świata cześć druga (Muza), Rezerwat miłości (Muza), Droga ludzi (Pronit),
Nie domykajmy drzwi (Muza), Po śniegu, po kolędzie (Digiton), Podróż magiczna (Digiton), Moje Betlejem i
najpiękniejsze kolędy (Gamma), Krywań out of Poland (Wydawnictwo 21), Znów od zera (Yesterday),
Skaldowie (Supraphon), Skaldowie, Kraków (Amiga), Skaldy (Miełodia).
Do tego dorobku fonograficznego dołączyć trzeba też nagrania radiowe, filmowe itd.
Nagrody KFPP w Opolu:
1967 (piosenka Uciekaj, uciekaj oraz nagroda za aranżację);
1969 (piosenka Medytacje wiejskiego listonosza oraz nagroda za aranżację)
1970 (nagroda dziennikarzy za piosenkę W żółtych płomieniach liści; nagroda Polsko-Amerykańskiej Agencji
Artystycznej w Chicago)
1971 (piosenka Wszystkim zakochanym ? nagroda Polskiego Radia za aranżację)
1972 (Nagroda Specjalna za piosenkę Pod śliwką)
1973 (wyróżnienie za piosenkę Na granicy dnia)
1975 (nagroda główna za muzykę do piosenki Życzenia z całego serca)
1980 (wyróżnienie za piosenkę Twą jasną widzę twarz)
1990 (druga nagroda za piosenkę Harmonia świata)
5. Skaldowie to bez wątpienia jeden z najważniejszych zespołów współczesnej polskiej sztuki estradowej.
Twórcza współpraca Andrzeja Zielińskiego z wybitnymi poetami piosenki (zwłaszcza Leszkiem Aleksandrem
Moczulskim i Agnieszką Osiecką) stworzyła dzieła nieprzemijające, prawdziwą chlubę polskiej kultury.
Wielka to szkoda, że opolski jubileusz półwiecza Skaldów został zepsuty, zmarnowany. Powierzenie
wykonania klasycznych (bo to jest polska klasyka), pięknych i mądrych piosenek debiutantom mogłoby się
okazać sukcesem, gdyby w gronie organizatorów znalazł się ktoś, kto zna środowisko, kto znajdzie młodzież
wystarczająco zdolną i kompetentną. Godną dźwignięcia tych piosenek. Niestety ? nikt takich młodych nie
szukał, choć jest ich sporo. Jedna Justyna Panfilewicz, od kilku lat wygrywająca ,,w Polsce'' wszelkie możliwe
konkursy, zapewne najsprawniejsza i najoryginalniejsza piosenkarka polska A.D.2015 ? nie wystarczy do
sukcesu. Zwłaszcza gdy się na domiar złego pozwala dyletantom o wrażliwości mopa ,,aranżować'' misternie
skomponowane kompozycje Mistrzów. Tytuły gazet dają do myślenia: ,,Przeboje Skaldów przyprawili na
ostro!'', albo ,,Nowe aranżacje wprawiły braci Zielińskich w osłupienie''.
W swej starczej dobroci bracia Zielińscy byli jednak łagodni. Andrzej powiedział opolskiej gazecie: Moje
aranżacje są zupełnie inne od tego, co proponują młodzi... my będziemy trzymać się swoich wersji.
Trzymajcie się Skaldowie!
6/7
Wszelkie prawa zastrzeżone 2017 ZAiKS / data wygenerowania strony 04.03.2017 13:33:40
PDF ze strony: http://www.zaiks.org.pl/1005,198,skaldowie_-_wiadomosci_zaiks-u_nr_11
7/7