Safari na polu bitwy
Transkrypt
Safari na polu bitwy
Ekoportal.eu - ochrona środowiska ekologia ochrona przyrody recykling biopaliwa GMO odpady Safari na polu bitwy Mike Fay wraz z kolegami z Wildlife Conservation Society odkryli, że rozległe sawanny i bagna Sudanu, gdzie kiedyś toczyły się ostre walki, stały się bezpieczną przystanią dla blisko miliona antylop kob z białymi uszami oraz setek tysięcy antylop innych gatunków, które tak licznie wsytępują jedynie w Parku Narodowym Serengeti w Tanzanii. Ponadto, Fay widział tu żyrafy, które w Sudanie ponoć wyginęły, a także bawoły, lwy, lamparty, antylopy eland, krokodyle oraz hipopotamy. Obecnie trwa ich liczenie. W trakcie jednej z wypraw podróżnik zanotował, że masy antylop kob, gazeli i innych zwierząt stadnych uformowały gigantyczną kolumnę o wymiarach 50 na 80 kilometrów. Stąd też, Fay podejrzewa, że Sudan może okazać się domem największej liczby migrujących zwierząt w całej Afryce, a nawet na całej planecie. Fay powiedział: "w najśmielszych snach nie wyobrażałem sobie, że region przez 25 lat trawiony wojną domową i praktycznie nieznany światu kryje w sobie takie bogactwo natury". Jak widać, konflikt militarny czasem może przysłużyć się ochronie dzikiej przyrody. Na przykład, w Korei strefa zdemilitaryzowana stała sie rajem dla setek gatunków roślin oraz zwierząt, których nie można już spotkać w innych zakątkach Półwyspu Koreańskiego. Co więcej, szlak Ho Chi Minha w Kambodży, służący w trakcie wojny wietnamskiej do transportów wojskowych, dzisiaj jest rezerwatem tygrysów i słoni. W Sudanie większość najbardziej zaciekłych walk toczyła się w środkowej i południowej części kraju w latach 80. i 90., lecz nawet w 2002 roku na niektóre wioski nadal spadały bomby. Miliony ludzi przeniosło się na południowy wschód Sudanu. Zaś, zwierzęta rozgościły się na pobliskich, rozległych równinach i trzęsawiskach, gdzie nie zagrażał im żaden człowiek. I własnie w dużej mierze geografii zawdzięczają one przetrwanie. Rzeka Nil, a także wielkie mokradła stały się barierą nie do pokonania dla kłusowników. W czasach konfliktów zbrojnych zwierzęta migrujące poradziły sobie o wiele lepiej niż te prowadzące osiadły tryb życia. Podczas pory deszczowej uciekały do schronienia odizolowanego trzęsawiskami. Stąd też, nawet jeśli padały ofiarą polowań w porze suchej, ich populacja miała szense się odrodzić. Na dzień dzisiejszy zagrożeniem dla zwierząt może stać się gospodarka. Przywódcy Sudanu wolą eksploatować pola naftowe oraz budować przemysł, aniżeli zakładać rezerwaty. Już zostały wydane zezwolenia na budowę fabryk w miejscach położonych na szlaku wędrówek zwierząt. Pola naftowe zniszczą Sudd, tj. największe afrykańskie mokradła położone w Kotlinie Nilu Białego w centralnym Sudanie, gdzie żyje 10 tysięcy słoni. Ze szlakami migracji zwierząt krzyżują się także drogi. Ponieważ miejscowa ludność nadal posiada dużo broni palnej, władze obawiają się, że wzrośnie kłusownictwo oraz handel mięsem dzikich zwierząt. W wyniku takiej sytuacji, ochrona nadzwyczajnego bogactwa natury będzie dla Sudanu wielkim wyzwaniem. Na razie Fay oraz inni ekolodzy cieszą się z faktu, że tak wielu zwierzętom w ogóle udało się przeżyć. Źródło: Newsweek strona 1 / 1