Lekarz z Westerplatte – major Mieczysław Mikołaj Słaby

Transkrypt

Lekarz z Westerplatte – major Mieczysław Mikołaj Słaby
PPo lekturze
Andrzej Bąkowski
Lekarz z Westerplatte
– major Mieczysław Mikołaj Słaby (1905–1948)
Zbliża się kolejna rocznica kampanii wrześniowej 1939. „Palestra” z jej dobrą tradycją
zapoczątkowaną przez śp. redaktora naczelnego adw. Stanisława Mikke w jakiś publicystyczny – sobie właściwy sposób – o niej pamiętała. Jak pisał zmarły w tragicznej
katastrofie smoleńskiej minister Tomasz Merta, „my Polacy poznajemy się przez tkankę
naszej historii”. Wspomniał wówczas o dziejach bohaterskiej obrony Westerplatte od
1 do 7 września 1939 r.
Przed dziesięciu laty, w „Palestrze” 2002, nr 3–4, opublikowałem tekst pt. Westerplatte.
W obronie prawdy. Polemizowałem w nim z tezą zawartą w książce Mariusza Borowiaka
pod tym właśnie tytułem (Gdańsk 2001), jakoby obroną słynnej już w polskiej historii
Składnicy Tranzytowej od 2 września 1939 r. dowodził faktycznie kpt. Franciszek Dąbrowski, zastępca dowódcy mjr. Henryka Sucharskiego. Sucharski miał według Borowiaka
ulec szokowi nerwowemu i załamaniu psychicznemu – po straszliwym ataku bombowym
nurkujących Junkersów – i chciał natychmiast zgłosić akt kapitulacji. Stałoby się to wbrew
woli pozostałych pięciu oficerów: wzmiankowanego kpt. Dąbrowskiego, kpt. lekarza
Mieczysława Słabego, por. Leona Pająka, por. Zdzisława Grodeckiego i ppor. Zdzisława
Kręgielskiego. Załoga obrony Westerplatte liczyła łącznie 205 żołnierzy. Gdyby nie lekarz
kpt. Słaby, ranni żołnierze nie przeżyliby obrony. Ostatecznie zgłoszona przez mjr. Sucharskiego kapitulacja w dniu 7 września 1939 r., z wewnętrznymi oporami reszty oficerów,
nawet z próbą samobójstwa kpt. Dąbrowskiego, zakończyła epopeję Westerplatte.
Trzeba koniecznie powiedzieć, że wszyscy obrońcy Westerplatte zostali przez marszałka Rydza-Śmigłego odznaczeni orderem Krzyża Virtuti Militari. Załoga miała się
bronić 12 godzin, a faktycznie walczyła 7 dni i nocy. Wszyscy, którzy przeżywali tragedię kampanii wrześniowej i słuchali przywarci do aparatów radiowych słynnego już
potem komunikatu codziennego Westerplatte broni się nadal!, wiedzą, jaką tragedią była
wiadomość o kapitulacji, nawet w warunkach ogólnej klęski cofającej się Armii Polskiej.
Przez 7 dni Westerplatte było jedynym jasnym promieniem nadziei i chwały Wojska
Polskiego.
222
7–8/2012
Lekarz z Westerplatte...
Mieczysławowi Słabemu poświęcona została znakomita książka – wskazana w tytule
niniejszego felietonu. Autorem jej jest Krzysztof Zajączkowski, a opublikowana została
w 2008 r. przez Wydawnictwo GRF Consulting w Rzeszowie. Jest to pozycja, która – prócz
znakomicie opracowanej warstwy historyczno-fabularnej – zawiera wiele dokumentów
obrazujących rozmiar brutalnych metod śledztwa prowadzonego przez oficerów tzw.
Informacji Wojskowej stalinowskiego reżimu, w toku bardzo krótkiego postępowania
dotyczącego rzekomej zbrodni zdrady tajemnic wojskowych przez postać tytułową tej
książki. Metody te doprowadziły do śmierci Mieczysława Słabego.
Pierwsza część publikacji poświęcona jest młodości Mieczysława Słabego w rodzinnym Przemyślu. Opowieść ta rzucona została na tło jego patriotycznej rodziny i atmosfery niepodległościowej mieszkańców miasta nad Sanem. Przyszły oficer lekarz wojskowy z Westerplatte uformowany został przez polską szkołę i przez różne organizacje
niepodległościowe. Nabyte w młodości poczucie honoru narodowego pozwoliło mu
być zdeterminowanym do granic ostatecznych lekarzem obrońców Westerplatte, gdy
z braku narzędzi chirurgicznych dokonywał operacji ratujących życie bez znieczulenia,
zwykłymi nożyczkami. Gdy wypalał rany, chroniąc je od gangreny. Poważni lekarze niemieccy w szpitalach w Gdańsku, w tym profesorowie, składali lekarzowi z Westerplatte
gratulacje z powodu znakomitej opieki nad rannymi.
Tę samą ofiarność kpt. lekarz Słaby wykazywał przez przeszło pięć lat w stalagu
w Prusach Wschodnich, w którym leczył nie tylko polskich jeńców, ale później, w miarę
zwycięstw niemieckich w Europie, napływających jeńców z różnych armii alianckich,
Belgów, Francuzów, Anglików. Był powszechnie lubiany i ceniony przez swoich pacjentów. Czasami trafiali do stalagu byli obrońcy Westerplatte, do których odnosił się
ze szczególną estymą.
Po wyzwoleniu stalagu przez Armię Czerwoną kpt. Słaby wrócił do rodzinnego Przemyśla i zgodnie z obowiązującą procedurą zameldował się do władz wojskowych tzw.
Ludowego WP. Otrzymał w 1945 r. przydział do czynnej służby wojskowej w ambulatorium 8. Oddziału Wojsk Ochrony Pogranicza. Później szybko mianowany został na
szefa tej placówki, a w 1946 r. awansowany do stopnia majora.
Wkrótce rozpoczął się koszmar. Został oskarżony na podstawie niewątpliwej prowokacji o kontakty z WiN powiatu przemyskiego, „zdradzanie” tajemnic wojskowych,
do których, jako lekarz, nie miał i tak dostępu. Rzekomo przyznał się do winy. Ale były
to rzeczy powszechnie znane – dotyczące wojskowej służby zdrowia, braku opatrunków, siedziby komend Wojsk Ochrony Pogranicza w poszczególnych powiatach województwa rzeszowskiego. Same truizmy, o których każdy rzeszowianin wiedział, bo je
po prostu widział. Po przesłuchaniach opowiadał coś o morale jednostek granicznych,
o stosunku do wojsk sowieckich. W zapisie zeznań znajdują się błędy gramatyczno‑stylistyczne, których Mieczysław Słaby nigdy nie robił – był człowiekiem wyjątkowo
precyzyjnym i piszącym bezbłędnie. Wszystko razem wzięte jak z wariackiego snu.
Informacja Wojskowa naonczas składała się z samych sadystów, brutali, wyjątkowych
tępaków, żądnych wykrycia rzekomych „sprawców” za wszelką cenę – dla awansu,
pochwał, orderów.
Mieczysław Słaby, aresztowany w Przemyślu 1 listopada 1947 r., był przez przemyską
bezpiekę (Informację Wojskową) straszliwie maltretowany. Wymuszano na nim przyznanie się do czynów nigdy niepopełnionych. Stosowano przemoc w postaci okrutnego
223
Andrzej Bąkowski
PALESTRA
bicia butelkami po nerkach, co sprawiało niesłychany ból, odmawiano przyzwoitszego
jedzenia, cukru, białego chleba. Zresztą w ten sposób przez cały okres ostrego stalinizmu
wymuszano zeznania od setek, a nawet tysięcy ofiar. Są to fakty znane.
W ten sposób były załatwiane sprawy z oficerami pochodzącymi z armii niepodległej
Rzeczypospolitej.
Już 25 listopada 1947 r. Informacja w Przemyślu przekazała akta sprawy majora Słabego i paru innych osób Oddziałowi Informacji Wojskowej OW 5 w Krakowie, gdzie
wydano postanowienie o wdrożeniu śledztwa o współpracy z nielegalną organizacją. 1 grudnia 1947 r. mjr Słaby został przeniesiony do Krakowa i osadzony w areszcie
w domu przy ul. Józefinów 5, który miał ponurą sławę jako katownia. Major Słaby,
już wtedy niezwykle schorowany, miał krwotok wewnętrzny w wyniku krwawiącego
wrzodu dwunastnicy, co rozpoznano dopiero po przyjęciu go w stanie agonalnym na 2.
Oddział Chorób Wewnętrznych, a następnie po przeniesieniu na Wydział Chirurgiczny
5. Okręgowego Szpitala Wojskowego w Krakowie. W dniu 15 marca 1948 r. o godz. 13
zmarł. Do ostatniej chwili był pilnowany przez oficera Informacji. Do pielęgniarki, która
była przy jego śmierci, skierował prośbę, aby pożegnała jego najbliższych i powiedziała
im, że „Mietek się już skończył”.
Pochowany został 23 marca 1948 r. w zwykłej pace zbitej z nieheblowanych desek,
w bezimiennej mogile na Cmentarzu Wojskowym w Krakowie przy ul. Prandotty. Grób
później zidentyfikowano przy pomocy jednej z pielęgniarek, która wykonała prymitywny krzyż drewniany z wypalonym nazwiskiem i imieniem doktora Mieczysława
Słabego i datą jego śmierci. Ofiarność tej pielęgniarki dała podstawę do późniejszych
starań o urządzenie właściwego grobu na tym cmentarzu w Krakowie. Niestety, starania
rodziny o urządzenie mjr. M. Słabemu grobu w Przemyślu nie zostały zrealizowane. Po
latach na murach szpitala, w którym zmarł M. Słaby, umieszczono tablicę ze znamiennym napisem: „Mjr lekarz Mieczysław Słaby. Bohaterski lekarz obrony Westerplatte.
Kawaler orderu Virtuti Militari. W murach tego oddziału nie zdołano uratować życia
kolegi po stalinowskim śledztwie”.
Został całkowicie zrehabilitowany w 2004 r.
Sprawcy zbrodniczego postępowania bądź pozostali nieznani, bądź wyjechali z kraju.
Byli nie do osiągnięcia przez jakikolwiek organ polskiego wymiaru sprawiedliwości.
224