Po raz pierwszy w Polsce hierarchowie Kościoła katolickiego będą

Transkrypt

Po raz pierwszy w Polsce hierarchowie Kościoła katolickiego będą
Po raz pierwszy w Polsce hierarchowie Kościoła katolickiego będą zeznawać w
sprawie ukrywania pedofilii
Precedensowa sprawa z powództwa ofiary księdza pedofila - Marcina K. z Kołobrzegu
– to nie tylko pierwsza w Polsce rozprawa o odszkodowanie od Kościoła, ale także
pierwszy raz, kiedy sąd w Polsce wzywa hierarchów do tłumaczenia się ws. zaniedbań
dotyczących ich podwładnego – księdza.
Sprawa toczy się nie tylko przeciwko oprawcy Marcina K, księdzu Zbigniewowi
Ryckiewiczowi (skazanemu za pedofilię wyrokiem prawomocnym 20.12.2012 roku na karę
dwóch lat bezwzględnego pozbawienia wolności), ale także przeciwko diecezji koszalińskokołobrzeskiej i parafii pw. św. Wojciecha w Kołobrzegu, gdzie ks. Ryckiewicz piastował
stanowisko proboszcza. Na najbliższej rozprawie, 12 września br., zostaną przesłuchani
hierarchowie Kościoła: kard. Kazimierz Nycz Metropolita warszawski (biskup koszalińskokołobrzeski w latach 2004-2007) oraz abp Marian Gołębiewski Metropolita wrocławski
(biskup koszalińsko-kołobrzeski w latach 1996-2004). Świadkowie ci zostaną przesłuchani za
pomocą telekonferencji - złożyli taki wniosek, nie chcąc odpowiadać osobiście na pytania
Sądu Okręgowego w Koszalinie.
Hierarchowie boją się zeznawać w Koszalinie, gdzie będzie roiło się od dziennikarzy
Prosimy więc media o przybycie przed sądy, w których zeznawać będą hierarchowie.
Rozprawa będzie jawna, dzięki czemu będą mieli Państwo możliwość wysłuchać na żywo
zeznań świadków:
1. kard. Kazimierz Nycz odpowiadać będzie w dniu 12 września o godz. 9.00 w
Sądzie Okręgowym w Warszawie I Wydział Cywilny al. Solidarności 127, sala
464.
2. abp Marian Gołębiewski 12 września o godz. 10 w Sądzie Okręgowym we
Wrocławiu I Wydział Cywilny ul. Sądowa 1, sala 103.
To już druga rozprawa
Przypominamy:
Pozew o zadośćuczynienie złożył Marcin K., reprezentowany pro bono przez mec.
Wojciecha Dobkowskiego z ramienia Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. To pierwszy tego
rodzaju proces w Polsce. Marcin K. domaga się od pozwanych - diecezji, parafii i księdza R.
- zapłacenia solidarnie (jeśli jeden z pozwanych zapłaci żądaną sumę, uwolni pozostałych od
roszczeń) 200 tys. zł zadośćuczynienia i opublikowania przeprosin na łamach "Newsweeka",
"Polityki" i "Gazety Wyborczej".
Pozew oparto na podstawie artykułów 23, 24, 416 i 430 Kodeksu cywilnego. Dwa pierwsze
przepisy mówią o ochronie dóbr osobistych. Dwa kolejne dotyczą obowiązku naprawienia
przez osobę prawną - w tym przypadku diecezję i parafię - szkody wyrządzonej z jej winy
oraz poniesienia odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną
kierownictwu przy wykonywaniu powierzonej czynności.
przez
podlegającego
Mocne zarzuty
Podczas pierwszej rozprawy, która odbyła się 13 czerwca br. W Sądzie Okręgowym w
Koszalinie świadkiem był min. Robert Dziemba, dziennikarz kołobrzeski, który zeznał, że
informował diecezję koszalińsko-kołobrzeską o innych przypadkach molestowania przez tego
samego księdza, Zbigniewa Ryckiewicza, po zgłoszeniu się do niego rodziców innego
skrzywdzonego. Przekazał te informacje księdzu, wysoko postawionemu pracownikowi kurii
biskupiej w Koszalinie, który miał je przekazać ówczesnemu biskupowi ordynariuszowi
Kazimierzowi Nyczowi. Świadek, powołując się na tajemnicę dziennikarską, nie ujawnił
danych księdza z którym rozmawiał.
Zdaniem Marcina K., owym wysoko postawionym księdzem w kurii, który posiadł od Dziemby
tę informację, był ks. Dariusz Jaślarz, były rzecznik prasowy Kurii koszalińsko –
kołobrzeskiej, którego z Dziembą łączyła dobra znajomość. Ks. Jaślarz decyzją Sądu
został wezwany do złożenia wyjaśnień w dniu 12 września o godz. 10.30
Szemrana linia obrony: „Nie dostaliśmy sygnałów ws. pedofilii"
Kard. Kazimierz Nycz
Kard. Kazimierz Nycz odpiera zarzuty. Zapewnia, że nic nie wiedział o skłonnościach
pedofilskich księdza Zbigniewa Ryckiewicza. "[Nycz] za pośrednictwem rzecznika kurii
warszawskiej, ks. Rafała Markowskiego, przekazał, iż za jego czasów w Koszalinie nie istniał
problem pedofilii w odniesieniu do księdza R., mówiono natomiast o jego skłonnościach
homoseksualnych"- czytamy w tekście Konrada Sawickiego w "Tygodniku Powszechnym"
[Tygodnik Powszechny - "W imię fałszywie pojętej troski" nr wyd. 17-18, 28.IV-5.V. 2013 rok].
Jednak na pewno o skargach na ks. Ryckiewicza wiedział przynajmniej jeden z księży
pracujących w kurii, w czasie, gdy biskupem koszalińsko-kołobrzeskim był właśnie obecny
metropolita warszawski - kard. Kazimierz Nycz (2004-2007). Tak wynika z zeznań świadka
Roberta Dziemby.
Abp Marian Gołębiewski
Do kurii już wcześniej miały trafiać skargi na ks. Zbigniewa R. Marcin K. mówił sądowi o
młodym wikarym, który już w 1999 r. (gdy na czele kurii stał abp Marian Gołębiewski) miał
zawiadomić kurię o postępowaniu ks. R. Gdy nie spotkało się to z reakcją władz kościelnych,
młody ksiądz porzucił kapłaństwo.
Ale abp Gołębiewski twierdzi, że takie informacje do niego nie dotarły: "Jeśli dobrze
pamiętam, ks. Ryckiewicz otrzymał ode mnie upomnienie kanoniczne w roku 2001 z
zagrożeniem kary kościelnej. Ponieważ postawa ks. Ryckiewicza zmieniła się po tym
upomnieniu, pełnił dalej swoje funkcje. Upomnienie nie odnosiło się do kwestii pedofilii,
ponieważ informacji o takich czynach w czasie pełnienia mojej posługi w Koszalinie nie
posiadałem. Informacje takie pojawiły się później, już po moim odejściu z Koszalina" -
czytamy w “TP”. [Tygodnik Powszechny - "W imię fałszywie pojętej troski" nr wyd. 17-18,
28.IV-5.V. 2013 rok].
Linia obrony - największe absurdy
1.Broniąc się przed żądaniami pozwu, parafia św. Wojciecha argumentuje, że Marcin K. „z
całą pewnością nie wiedział, że sprawca czynu jest proboszczem, a tym bardziej, aby
odróżniał proboszcza od innego księdza wykonującego posługę duszpasterską, a
niebędącego proboszczem". Skąd ta pewność - nie wiadomo.
2.Odnosząc się do roszczeń niemajątkowych (przeprosiny na łamach dwóch ogólnopolskich
gazet), parafia podkreśla, że sąd świecki nie ma żadnych uprawnień do jakichkolwiek ocen
poczynań duchownych, bowiem ich dotyczy w tym zakresie wyłącznie prawo kanoniczne.
3.Przedstawiciele diecezji starają się przekonać sąd, że ks. Zbigniew R. wykorzystywał ofiarę
„po pracy", a więc, że nie wykonywał w danym momencie żadnych obowiązków służbowych,
czyli gwałcił go prywatnie i na własny rachunek. „Pierwsze spotkanie [z Marcinem K.] miało
charakter całkowicie przypadkowy i nastąpiło na cmentarzu, skąd Zbigniew R. wracał po
odprawieniu pogrzebu, a więc już po zakończeniu czynności kapłana. Za wykonywanie
powierzonych czynności w żaden sposób nie może też zostać uznany sam fakt noszenia
stroju charakterystycznego dla osoby duchownej, czy też zamieszkiwania na plebanii (gdzie
jeszcze tego samego dnia doszło do pierwszego gwałtu)" – podkreślają cynicznie prawnicy
pozwanej Diecezji.
4.Diecezja argumentuje ponadto, że stosunek podległości proboszcza wobec biskupa jest...
bardzo luźny, o czym świadczy rzekomo kanon 396 Kodeksu prawa kanonicznego, z którego
wynika, że kontrola prawidłowości funkcjonowania parafii ma być przez ordynariusza
przeprowadzana jedynie raz na pięć lat.
Więcej informacji udzielą:
Dr Adam Bodnar, Prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka +48 603 608 400
Mecenas Wojciech Dobkowski +48 501 106 687