Wprowadzenie Gromadzimy się na modlitwie i rozważaniu męki
Transkrypt
Wprowadzenie Gromadzimy się na modlitwie i rozważaniu męki
1 DROGA KRZYŻOWA ZE ŚWIĘTYM MAKSYMILIANEM w 70 rocznicę jego męczeńskiej śmierci w KL Auschwitz 6 listopada 2011 roku - były niemiecki obóz Birkenau Harmęże - o. Stanisław Czerwonka OFMConv Wprowadzenie Gromadzimy się na modlitwie i rozważaniu męki Pana naszego Jezusa Chrystusa „na Golgocie naszych czasów”. Przeżywamy w naszej Ojczyźnie Rok św. Maksymiliana, więc dzisiaj pójdziemy tą szczególną drogą krzyżową wraz ze św. Maksymilianem. Jego życie było przeniknięte obecnością Boga i Maryi. Zakończył ziemską wędrówkę w obozie koncentracyjnym Auschwitz oddając swoje życie za brata. Weźmy więc swój krzyż i podążajmy ze św. Maksymilianem za Chrystusem, ramię w ramię na górę zbawienia. Nie ma innej drogi do Wieczności, jak tylko droga prowadząca przez Kalwarię, przez Krzyż. A każdy z nas, dźwiga swój krzyż. Czasem wydaje się, że jest on za ciężki, że może inny, tego czy tamtego człowieka byłby bardziej odpowiedni. Jednakże tylko ten, który został nam dany, jest idealnie dopasowany wymiarami i ciężarem do naszych możliwości. To zupełnie ludzkie, że boimy się cierpienia, ale pamiętajmy, jak uczy św. Maksymilian: „Jeżeli bolesnym cierpieniem Bóg nas nawiedzi i dusza kroczy drogą ciernistą, cieszyć się trzeba, że Bóg przeznacza nas do wielkiej doskonałości”. Weźmy więc swój krzyż i idźmy ze św. Maksymilianem za Chrystusem na górę zbawienia. Gdy już tam dojdziemy, postawmy swój krzyż obok Krzyża Jezusa. On rozpięty między niebem a ziemią zaprasza nas do siebie, źródła miłości i przebaczenia. A od św. Maksymiliana uczmy się reguł cywilizacji miłości, która silniejsza jest niż śmierć. 2 Stacja I – Brama śmierci Pan Jezus na śmierć skazany L: Rozważmy, w jakich warunkach i jak przyjął ludzki wyrok na siebie Chrystus. Oto pretorium w Jerozolimie. Miejsce sprawowania sądu. Na podwyższeniu siedzi Piłat, otoczony strażą przyboczną i żołnierzami rzymskimi. Naprzeciw niego tłum ludzi. Przyprowadzają niewinnego człowieka. Nazywa się Jezus Chrystus. Żadnemu z obecnych nie uczynił najmniejszej krzywdy. Mimo to zostaje skazany na śmierć. L: Uprzytomnijmy sobie wybiórkę do głodowego bunkra. Oto plac apelowy obozu Auschwitz. Na środku kierownik obozu otoczony żołnierzami niemieckimi. Naprzeciw równe szeregi więźniów. Jeden z esesmanów każe wystąpić na środek 10 niewinnym ludziom. Mimo, że nikomu z obecnych nie zrobili krzywdy, zostają skazani na śmierć głodową. Wśród nich znajdzie się dobrowolnie kapłan, zakonnik, franciszkanin Ojciec Maksymilian Maria Kolbe. Temu jednemu chyba przyszedł na myśl Boski skazaniec. To Chrystusowa miłość ku człowiekowi kazała mu pozbyć się lęku przed śmiercią i przyjąć ją z woli Ojca za bliźniego. L: „Skarbem są bracia krzyżujący - uczy nas dziś św. Maksymilian - kochaj ich. Ukrzyżowanym być z miłości ku Ukrzyżowanemu, jedyne szczęście na ziemi”. Czy potrafię tak jak on przeżywać tajemnicę swojego cierpienia? Święty Maksymilia- nie, skazany niewinnie na śmierć – módl się za nami! 3 Stacja II – Rampa Pan Jezus bierze krzyż na ramiona L: Żołnierze przyprowadzają Jezusa na miejsce, gdzie jest przygotowany dla Niego ciężki krzyż. Pan Jezus staje przed swoim krzyżem, patrzy chwilę na niego. Mimo, że tak mocno bolały obite ramiona i plecy poranione, Jezus z miłością i ochotnie bierze krzyż na swoje ramiona. Powiedział kiedyś: „Chrzest mam przyjąć i bardzo pragnę, żeby się to już stało”. L: Jest rok 1905. Dziewięcioletni Rajmund Kolbe modli się w kościele w Pabianicach, przed obrazem Matki Bożej. W pewnej chwili postać Niepokalanej ożywia się, Rajmund widzi w jej rękach dwie korony. Jedną białą, drugą czerwoną. Matka Najświętsza mówi: ta biała korona to czystość, ta czerwona to męczeństwo, którą wybierasz? On podniósł ręce i zawołał: Chcę obie! Kiedy Rajmund wyciągnął ręce po czerwoną koronę, wyciągnął ręce po krzyż, jak Pan Jezus, ponieważ zdecydował się na męczeństwo. L: Uczy nas dziś św. Maksymilian: „Im dusza silniejszą i mężniejszą z pomocą łaski Bożej się staje, tym i większy krzyż na jej ramiona wkłada Bóg, by jak najwierniej życiem swym obraz Ukrzyżowanego odzwierciedliła”. Święty Maksymilianie, który sam wyciągnąłeś ręce po krzyż – módl się za nami. 4 Stacja III – Wartownia SS Pan Jezus upada po raz pierwszy L: Pan Jezus niesie krzyż po zboczu góry Kalwarii. Po nocy w Ogrójcu, pojmaniu, ciemnicy, kilkakrotnych przesłuchaniach i katowaniu nie mogąc udźwignąć ciężaru, który spoczywał na Jego ramionach, upada, a krzyż przygniata go do ziemi. Gdy upadł, nie tylko nikt mu nie pomógł powstać, ale żołnierze zaczęli Go wyśmiewać, kopać i bić, powiększając w ten sposób jeszcze bardziej jego cierpienie. L: Jest rok 1941. Więzienie na Pawiaku. Mocną rękę miał oprawca, gdy za wyznanie wiary w Ukrzyżowanego zwalił Ojca Maksymiliana z nóg. Czasem wiara wymaga i takich konsekwencji. Czy mam odwagę tak upadać, jak Ojciec Maksymilian? Chrystus musiał wstać i z krzyżem iść dalej. Dał również siłę swemu wyznawcy, aby jeszcze kilkakrotnie mógł upadać dla niego w Auschwitz. L: Uczy nas dziś św. Maksymilian: W razie upadku nigdy się nie smuć, bo to cuchnąca pycha; ale przeciwnie - z wielką miłością i weselem ducha powstań zaraz i idź naprzód! Ten upadek wynagródź aktem miłości doskonałej. Święty Maksymilianie – bity i kopany – módl się za nami! 5 Stacja IV – Obóz kobiecy Pan Jezus spotyka swoją Matkę L: Na drodze krzyżowej spotyka się Pan Jezus ze swoją Matką. Wyobraźmy sobie czym było to spotkanie. I jak jej serce musiało boleć. Ona wiedziała, że Syn jest skazany na śmierć i niewiele pozostało Mu życia. Każda chwila, która Go czeka, jest męką. To cierpienie widzi w jego twarzy, i Ona cierpi z Nim. Będzie Mu towarzyszyć aż do końca. L: Ojciec Maksymilian na obozowej drodze krzyżowej nie spotkał swojej matki. Ale w tych najcięższych chwilach życia, na samym dnie cierpienia napisał do niej serdeczny list, ostatni, jedyny list. „Moja kochana Mamo. Pod koniec miesiąca maja przyjechałem z transportem do obozu w Oświęcimiu. U mnie jest wszystko dobrze. Kochana mamo, bądź spokojna o moje zdrowie, gdyż Bóg dobry jest na każdym miejscu i z wielką miłością pamięta o wszystkich i o wszystkim. Było by dobrze przed moim następnym listem nie pisać do mnie, ponieważ nie wiem, jak długo tu pozostanę. Z serdecznymi pozdrowieniami i pocałunkami. Kolbe Rajmund”. Tyle pozwoliła mu napisać cenzura obozowa, i to było ostatnie listowne spotkanie z matką przed odejściem do bunkra głodowego. Jemu samemu cierpienia słodziła inna Matka. Często śpiewał: „Wkrótce już ujrzę Ją”. I w przeddzień święta Wniebowzięcia spotkali się syn i Matka. L: Uczy nas dziś św. Maksymilian: Nic tak nas nie zbliża do Niepokalanej i nie utwierdza w miłości, jak właśnie miłość połączona z cierpieniem z miłości. Na tej to właśnie drodze cierpienia możemy się przekonać, czy naprawdę jesteśmy Jej całkowicie oddani, bez żadnych zastrzeżeń. Święty Maksymilianie, który miłowałeś swoją niebieską i ziemską Matkę – módl się za nami! 6 Stacja V – Komora gazowa i krematorium II Szymon Cyrenejczyk pomaga dźwigać krzyż Jezusowi L: Ciężki był krzyż, który musiał nieść Pan Jezus. Nawet oprawcy widzieli, że nie może go sam udźwignąć. Jest tak wyczerpany, że nie potrafi donieść swego krzyża na szczyt Golgoty; dlatego zmuszają Szymona Cyrenejczyka, aby Mu pomógł. Szymon bierze krzyż Zbawiciela i rusza w drogę. L: W Auschwitz Ojciec Maksymilian wykorzystywał każdą okazję, aby pomóc nieść krzyż swoim współtowarzyszom niedoli. W obozowym bloku miał najgorsze miejsce przy drzwiach. Sam sobie je wybrał. – „Tędy wynoszą w nocy zmarłych, to będę ich błogosławił – powiedział. – Nie bójcie się o mnie. Niepokalana mi pomaga”. Był niestrudzony. Spowiadał po nocach, nauczał, pocieszał, obejmował nieraz jak matka, tulił i przyciskał do serca. Gdy go wzięli do szpitala obozowego – wprawiał w podziw swoją mężną postawą. Nawet Niemcy o nim mówili, że to jest niezwykły ksiądz. L: A przecież Rycerz Niepokalanej, jak uczy nas św. Maksymilian: „nie zacieśnia serca do siebie tylko, ani do rodziny, krewnych, bliskich, przyjaciół..., ale obejmuje nim świat cały, wszystkich i każdego z osobna, bo oni wszyscy odkupieni Krwią Pana Jezusa, wszyscy nasi bracia”. Święty Maksymilianie, po- magający każdemu człowiekowi – módl się za nami! 7 Stacja VI –Pomnik Męczeństwa Narodów Weronika ociera twarz Jezusowi L: Twarz Pana Jezusa w czasie drogi krzyżowej musiała wyglądać przerażająco. Cała zalana krwią i potem, wykrzywiona bólem. Sam nie mógł sobie w żaden sposób pomóc, ponieważ Jego ręce były przywiązane do belki krzyża. A każda kropla potu i krwi była jak rozpalone żelazo, które piecze niemiłosiernie. – Czekał więc Pan Jezus na pomoc człowieka. I nareszcie objaw współczucia i czci. Wobec obecności katów, tłumu i rzymskiej eskorty Weronika odważnie podeszła, aby Mu otrzeć twarz. Swoim wrażliwym sercem w taki sposób poniosła krzyż Jezusowi. L: Ojciec Maksymilian i w tym upodobnił się do Chrystusa. Niedługo po przybyciu do Japonii, w czasie nasilenia choroby, na którą stale cierpiał, gdy bracia jeszcze nie mieli swojego domu, chciał spać razem z innymi na strychu, gdzie wiatr hulał i śnieg prószył, a schody były tak strome, że nie miał siły tam wejść. Więc uprosili go, żeby pozostał na dole. Za nic nie chciał siatki przeciw moskitom, bo i bracia jej nie mieli. Wstawał pokąsany, z gorączką, pił z nimi czarną zbożową kawę i jadł suchy, czarny chleb. Podobną twarz miał często w Auschwitz, choć już nie pokąsaną przez moskity, ale zbitą przez oprawców. L: Św. Maksymilian uczy nas: „Dobrze spełnić to, co ode mnie zależy, a dobrze znosić to, co ode mnie nie zależy – oto cała doskonałość i źródło prawdziwego szczęścia na świecie”. Święty Maksymilianie, o twarzy podobnej do twarzy Zbawiciela – módl się za nami. 8 Stacja VII – Komora gazowa i krematorium III Pan Jezus upada po raz drugi L: W środku drogi krzyżowej kolejny upadek Pana Jezusa i znów nowe cierpienia. Leży zemdlony w błocie. Jest wycieńczony. Wiemy, że grzechy człowieka były przyczyną upadku Pana Jezusa i one zadały mu te cierpienia. Pan Jezus nie pozostaje jednak na ziemi, ale powstaje, aby iść dalej aż do celu swej drogi. L: W niedzielę po południu zbierali się polscy księża potajemnie na wspólną modlitwę i na konferencje duchowe. W drugiej połowie lipca wygłosił Ojciec Maksymilian niezapomniane przez słuchaczy kazanie. Dziwne warunki i dziwne kazanie. Ojciec Maksymilian zbity, o posiniaczonej twarzy. Amboną była taczka z kamieniami, a sutanną zawszone łachmany więźnia. Jego słowa wzniecały i budziły nową nadzieję w sercach współwięźniów. Jego słowa były życiem. Na zakończenie powiedział także, kim jest Maryja wobec ludzi. „Czyż podobna – kończył swe kazanie – by Matka opuściła swe dzieci w cierpieniu i nieszczęściu? Jawi się Ona często wśród nas w promiennej wizji, sącząc słodką pociechę: wytrwaj do końca, bo dzień zmiłowania Pańskiego jest bliski”. Były to ostatnie słowa jego ostatniego kazania, jakby pożegnanie ze współwięźniami. L: Uczy nas Św. Maksymilian: „Wszystko się kończy, więc i cierpienia się kończą. Droga do Chwały to droga krzyża. Matka Najświętsza z nami. Ona nam zawsze pomaga”. Święty Maksymilianie, walczący z każdym grzechem – módl się za nami. 9 Stacja VIII – Stosy spaleniskowe Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty L: Do Pana Jezusa dźwigającego krzyż zbliżają się niewiasty jerozolimskie z wielkim płaczem. Niosą na rękach dzieci. Żal im człowieka, który musi tak cierpieć. Jezus rozumie płaczące kobiety, przerażone Jego cierpieniem. Dziękuje im za współczucie serca. Ale ich ból pragnie właściwie ukierunkować: „Nie płaczcie nade Mną, ale nad sobą i swoimi synami”. L: Wyznanie matki Ojca Maksymiliana świadczy, co dla niej było najważniejszą rzeczą: „Gwałtownie prosiłam o moc miłości męczenników, mocniejszą nad śmierć … ponieważ ponad miłość naturalną wyżej trzeba oceniać Miłość Bożą i szczęście swych dzieci prawdziwe, wiecznie trwałe. Słuchałam, choć z rozdartym sercem, tego głosu wewnętrznego”. L: Pyta nas dziś św. Maksymilian: „Czy Twoim ideałem jest przelanie krwi dla Chrystusa?” I podpowiada: „Jeżeli nie jednorazowo, to przez całe życie, przez sumienne... wykonywanie swoich obowiązków... Bo w pracy nad nawróceniem i uświęceniem dusz, najskuteczniej działa się krzyżem, cierpieniem, ofiarą”. Święty Maksymilianie, ocierający łzy ludzkie swoją dobrocią – módl się za nami! 10 Stacja IX – Sauna Trzeci upadek Pana Jezusa L: Jezus nie wytrzymał w drodze na Kalwarię. Upadał. Każdy następny upadek jest cięższy od poprzedniego. Sił coraz mniej. Wydaje się, że Zbawiciel nie potrafi już wstać. Był zupełnie wyczerpany. Leżał nieprzytomny na ziemi. Ale On tak bardzo ukochał człowieka, że powstaje nawet z tak bolesnego upadku. L: W podobnej sytuacji znalazł się Ojciec Maksymilian w Auschwitz. Pewnego dnia „Krwawy Krott” kazał mu się położyć na kłodę drzewa. Następnie jednemu z najsilniejszych więźniów kazał wymierzyć Ojcu Maksymilianowi 50 razów. Ojciec Maksymilian zemdlał. Krott rzucił go do rowu pełnego błota i przykrył gałęziami. – „To już koniec z tymi klechą”! – pomyślał sobie Krott z ulgą. Okazało się, że to nie był koniec. Ojciec Maksymilian żył jeszcze, współwięźniowie przenieśli go wieczorem do obozu. Skatowany 50 razami i przywalony drzewem, Ojciec Maksymilian wydaje się nam bardzo podobny do ubiczowanego i przywalonego krzyżem do ziemi Zbawiciela. L: Uczy nas św. Maksymilian: Moi najdrożsi, niech każdy upadek, chociażby najcięższy i powtarzający się, posłuży nam zawsze tylko za szczebel do wyższej doskonałości. Na to bowiem tylko Niepokalana dopuszcza upadek, by wyleczyć nas z miłości własnej, pychy, przywieść do pokory i tak uczynić uleglejszymi łaskom Bożym. Święty Maksymilianie, ubiczowany i zbity – módl się za nami! 11 Stacja X – Komory gazowe i krematoria IV i V Pan Jezus z szat obnażony L: Zbliżają się ostatnie chwile życia Chrystusa. Już przyszli na szczyt Golgoty, wszystko przygotowane do ukrzyżowania. Trzeba jednak skazańców rozebrać, obnażyć, zabrać im nawet ostatnią szatę, którą posiadają. Ściągają więc z ciała Jezusa całodzienną tunikę. Nic już Mu nie zostało, tylko krzyż. Co czułeś wtedy, o Jezu, gdy na tym miejscu kaźni zdarto z Ciebie szaty i wystawiono Cię na pośmiewisko tłumów? L: Skazani zdjęli pasiaki, były już im niepotrzebne. Ogołocenie całkowite. I poszli w kierunku bloku 13. Ostatni szedł Ojciec Maksymilian podtrzymując jednego ze skazańców. Przez dwa tygodnie nie dochodziły z bunkra głodowego ani przekleństwa, ani złorzeczenia. Dochodziły słowa modlitwy i pieśni. Słowa coraz cichsze, coraz słabsze, aż nastała cisza wielka. Co przeżywały liczne ofiary więzień i obozów, którym przed torturami zdzierano ubrania? Co czuli skazani na śmierć, których przed rozstrzelaniem rozbierano do naga? Co przeżywał Ojciec Maksymilian odarty z pasiaka przed wepchnięciem do głodowego bunkra? L: Uczy nas dziś św. Maksymilian: „Za wielkie jest serce człowieka, by je można było zapełnić pieniądzem, zmysłowością lub zwodniczym, choć odurzającym, dymem sławy. Ono pragnie dobra wyższego, bez granic i wiecznie trwającego. A takim dobrem jest tylko Bóg”. Święty Maksymilianie, który oddałeś nawet ostatnią szatę – módl się za nami! 12 Stacja XI – Stawek Pan Jezus przybity do krzyża L: Rozpoczyna się decydujący moment twej ofiary, Panie Jezu. Obrzękłe plecy i zdrętwiałe ramiona przyciskają oprawcy do szorstkiego drzewa hańby. Tępe gwoździe przybijają ręce i nogi Pana Jezusa. Ból przenika całe ciało. Pan Jezus cierpi w milczeniu. On zgodził się na tę Mękę już dawno. Teraz trwa wiernie aż do końca. L: W ofierze Ojca Maksymiliana też nadszedł ten decydujący moment. Kiedy z obozu Auschwitz uciekł więzień, zebrano wszystkich na placu apelowym, wybrano dziesięciu, którzy pójdą za karę na śmierć głodową. Nagle z szeregu występuje jeden więzień, podchodzi do kierownika obozu Karla Fritscha i mówi, że chce pójść na śmierć za jednego z więźniów. Kierownik obozu: „Kim jesteś”? On odpowiada: „Jestem polskim księdzem katolickim”. I poszedł do bunkra głodowego. Tam dzień po dniu, przez dwa tygodnie, głód przeszywał jak gwoździe całe jego ciało, ale nigdy podczas tego głodowego krzyżowania nie wyszła z ust jego skarga. On doskonale naśladował swojego Mistrza i wiernie trwał do końca. L: Uczy nas dziś Św. Maksymilian: „Najpiękniejszą i najprawdziwszą księgą, gdzie można do końca zgłębiać Miłość, by ją naśladować, jest Ukrzyżowany”. Święty Maksymilianie, umierający z głodu w bunkrze Auschwitz – módl się za nami! 13 Stacja XII – Szpital obozowy i obóz cyganów Pan Jezus umiera na krzyżu L: Krwawy piątek. W godzinach popołudniowych, na wzgórzu Golgoty, wśród przekleństw i szyderstwa przybity do krzyża umiera Zbawiciel świata. Przyciszonym głosem wypowiedział swój testament do Matki i św. Jana: „Niewiasto, oto Syn Twój”, „Oto Matka twoja”. Tak zakończył swoje dzieło na ziemi. Pamiętał o wszystkich. Nie myśli o sobie, nie dla siebie cierpi. Jego serce przepełnione jest miłością do człowieka. To dla nas gotów jest ponieść największe męki i śmierć. O godz. 15.00 w Wielki Piątek oddaje ostatnie tchnienie życia za braci. Oddaje swoje życie za wszystkich ludzi. L: Konanie Ojca Maksymiliana w bunkrze głodowym obozu Auschwitz poprzedziły dwa długie tygodnie męki, pragnienia i głodu. Troska o bliźnich przerasta jednak własną niedolę. Cały blok 13 słyszał, jak Ojciec Maksymilian pociesza nieszczęśliwych i wspólnie z nimi się modli. Obiecuje im niebo za cierpliwą ofiarę. W końcu jako ostatni z więźniów został dobity śmiercionośnym zastrzykiem fenolu. Umiera wierny uczeń Jezusa Chrystusa, Szaleniec Niepokalanej, Ojciec Maksymilian Maria Kolbe. Oddaje swoje życie za brata. Nie myśli miłością do człowieka. 14 sierpnia 1941 roku, o godz. 12.50 oddaje ostatnie tchnienie swojego życia. L: „Istnieją cierpienia większe - mówi do nas św. Maksymilian - wobec których nasze są niczym. To są cierpienia, które Pan Jezus na Krzyżu znosił, kiedy wołał: "Boże mój. Boże mój, czemuś mnie opuścił". Czy u kresu swojego życia będę mógł za Chrystusem wypowiedzieć te słowa: Wykonało się! Czy moje życie jest ciągłym "tak" mówionym Bogu na wszystko. Święty Maksymilianie, oddający swoje życie za braci – módl się za nami! 14 Stacja XIII – Droga średnicowa Pan Jezus zdjęty z krzyża L: Cierpienie Jezusowe skończone, ale męka Jego Matki trwać jeszcze będzie. Po śmierci zdejmują ciało Pana Jezusa i składają na ręce Matki Najświętszej. Od tej chwili wszystkie sprawy należy składać w Jej ręce, a wtedy dotrą one do Boga i zostaną wysłuchane. Takiej drogi nauczał nas Ojciec Maksymilian i tak całe życie postępował. L: Franciszek, starszy brat św. Maksymiliana, po śmierci Ojca Maksymiliana, chcąc pocieszyć matkę napisał: „Dlaczego Matka Boleściwa? Czyż Bóg nie rządzi? Czyż nie Jego wolą było to, co się stało? Czyż Bóg boleść trwałą swoim stworzeńkom czyni? A może miłość własna nasza nie chce godzić się z Przeznaczeniem Bożym? Do czego dążył Mundzio - Maksymilian? Czyż nie do męczeństwa? Czyż celu marzeń nie osiągnął? Czyż mamy cierpieć, że Bóg wysłuchał Mundzia modlitw? Czyż mając świętego Męczennika w niebie, powinno się być „bolesną" czy „szczęśliwą"? Mamo, pomyśl, wzniósłszy się ponad naszą słabość, co się egoizmem zwie! Mamo, wiem, że to boli. Lecz on jest najszczęśliwszym z nas, z całej rodziny. Czyż mamy boleść nosić w sercach, że Mundziu dostąpił szczytu marzeń świętych? Jesteś „Matkę Szczęśliwą"! Prawda? On, Mundziu, uczynił Cię tą, kim Cię określiłem”. L: Uczy nas dziś św. Maksymilian: „Droga Niepokalanej, mimo ze nieraz jest krzyżykami i cierpieniem usłana, nie jest jednak taka ciężka, niejasna; zawsze to ciepło matki odczuwamy”. Święty Maksymilianie, wysłuchujący naszych modlitw – módl się za nami! 15 Stacja XIV – Komendantura Pan Jezus złożony w grobie L: W porze wieczornej zaniesiono ciało Jezusa do grobowca, który został wykuty w skale. Była to pieczara dosyć obszerna. Tam złożono ciało umęczonego Zbawiciela. Tam też pokonał On śmierć, zmartwychwstając do nowego życia. L: Grobem Ojca Maksymiliana jest cała ziemia. Kiedyś powiedział on: „Marzyłem, by złożyć kości jako fundament pod Niepokalanów japoński. Niepokalana chciała inaczej, ale kto wie, gdzie zechce jeszcze, bym je złożył … Pragnę być startym na proch dla Niepokalanej i aby ten proch wiatr rozniósł po całym świecie”. My już wiemy, że Niepokalana chciała, aby złożył swoje kości w miejscu największego bestialstwa ludzkiego i zarazem w miejscu największego heroizmu człowieczego. Jego pragnienie spełniło się dosłownie. Jego ciało spalono w krematorium, a prochy rozsypano po oświęcimskich polach jako nawóz pod przyszłe plony. I tak spełniło się jego pragnienie. Stał się prochem dla Niepokalanej. Prochem rozsianym przez wiatr na wszystkie strony świata. Być może także na miejscu naszej modlitwy jest cząsteczka jego prochów i woła do nas, abyśmy szli jego śladami do Boga. L: Uczy nas św. Maksymilian: „Pozwólmy, żeby Pan Bóg w ogniu cierpienia oczyścił dusze nasze... Starajmy się odczuwać rękę Bożą we wszystkim. Nie dajmy się omamić pokusom. Niedługo przyjdzie przejście do wieczności”. Święty Maksymilianie, starty na proch dla Niepokalanej – módl się za nami! 16 Zakończenie Dziękuję Ci, Panie Jezu, że pozwoliłeś mi przejść z Tobą i św. Maksymilianem tą niezwykłą i wyjątkową Drogą Krzyżową. Życie św. Maksymiliana było podobne do życia Chrystusa. On kochał ludzi i dla nich poświęcał wszystko, co posiadał. Do tego wzywa nas Chrystus. Chce, byśmy czynili dobrze nie tylko wtedy, gdy jest przyjemnie i radośnie, lecz także wtedy, gdy nas wyśmiewają, lekceważą, biczują, a nawet skazują na śmierć. Św. Maksymilian pokazał nam, że nawet w obozie koncentracyjnym Auschwitz można było żyć miłością i kochać. Tym bardziej możemy być dobrzy dla wszystkich w codziennym życiu. Niech przykład św. Maksymiliana – męczennika tej ziemi, przypomni nam, że wszyscy nasi bliźni są również w posiadaniu tej najwyższej wartości człowieczeństwa na wzór Syna Bożego, i że zawsze mamy obowiązek uznać ją, niekiedy nawet kosztem najwyższej ofiary. Weźmy sobie na koniec do serca jeszcze radę, jaką daje nam dziś św. Maksymilian, Męczennik Miłości z Auschwitz: „Nienawiść nie jest siłą twórczą. Siłą twórczą jest miłość! Nie zmogą nas te cierpienia, tylko przetopią i zahartują. Wielkich ofiar trzeba naszych, aby okupić szczęście i pokojowe życie tych, co po nas przyjdą". Amen.