Małgorzata Góralska Rewolucja Gutenberga

Transkrypt

Małgorzata Góralska Rewolucja Gutenberga
Małgorzata Góralska
Rewolucja Gutenberga - przełom cyfrowy. Próba porównania
Jednym z podstawowych czynników decydujących o rozwoju cywilizacyjnym ludzkości jest
niewątpliwie zdolność poszczególnych jednostek, a także całych społeczeństw, do wymiany
idei, doświadczeń oraz informacji za pomocą różnych technik komunikacyjnych. Wraz z
postępem technologicznym środowisko medialne człowieka jest wciąż wzbogacane o nowe
środki przekazu. Prawidłowość ta nie wiąże się jednak z prostym dodawaniem mediów do
systemu komunikacji społecznej. Nowe technologie, nośniki, sposoby produkcji i dystrybucji
różnego rodzaju komunikatów, jeśli mają na stałe wejść do repertuaru zjawisk
komunikacyjnych muszą zaoferować odbiorcom możliwości konkurencyjne wobec "starych"
narzędzi przekazu, a także potwierdzić swoją użyteczność w dłuższej perspektywie czasowej.
Wcześniejsze media również nie pozostają obojętne wobec zmian zachodzących wraz z
pojawieniem się nowego środka komunikowania i przekształcają swoje dotychczasowe
funkcje. Stąd, gdy kolejne narzędzie przekazu zyskuje na znaczeniu, przeobrażeniu ulega cały
system komunikacji medialnej, a wraz z nim stosunek użytkowników do otaczającej ich
rzeczywistości. Warto zatem przyglądać się bliżej rewolucjom medialnym, ponieważ
decydują one często nie tylko o właściwościach systemu komunikacji międzyludzkiej, ale
wpływają również na sposób kształtowania się ludzkiej świadomości, duchowości oraz
wiedzy.
Przełom cyfrowy, który nastąpił wraz z upowszechnieniem technologii komputerowej, może
wydawać się szczególnie atrakcyjnym materiałem badawczym. Wszelkie zmiany bowiem
rozgrywają się wręcz na naszych oczach. Jednak z drugiej strony te same czynniki działają na
niekorzyść
opracowań
charakteryzujących
początki
i
perspektywy
komunikacji
elektronicznej. Analizie przełomu cyfrowego będzie bowiem towarzyszył brak perspektywy
czasowej - niezbędnej z punktu widzenia obiektywizmu nauki, która pozwoliłaby dostrzec
jego skutki długofalowe. Stąd też, aby uniknąć wróżebnego tonu, warto posiłkować się w tego
typu opracowaniach doświadczeniami zdobytymi na podstawie badań poprzednich
przewrotów w systemie komunikacji społecznej. Tak więc zastanawiając się nad wpływem
1
technologii komputerowej na kształt i funkcje komunikacji piśmienniczej (czy też w węższym
zakresie: komunikacji typograficznej) powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na jeden z jej
najbardziej charakterystycznych momentów przełomowych, który umownie określamy
mianem "rewolucji Gutenberga".
Podjęcie analizy tego typu ujawnia problemy już przy wstępnym rozpoznaniu tematu. Na
początku bowiem dobrze byłoby umiejscowić w czasie te dwa przełomowe dla rozwoju
cywilizacyjnego momenty. Problematyczna jest jednak nie tylko kwestia daty rozpoczęcia
"ery cyfrowej" - pytanie o narodziny kultury druku również budzi wiele wątpliwości.
Odwołanie się do wynalazczości Johannesa Gutenberga może wywoływać sprzeciw
specjalistów, którzy podkreślają, że już w pierwszych stuleciach n. e. w Chinach
wykorzystywano czcionki przedstawiające znaki pisarskie. Jednak rozwój technik drukarskich
na Dalekim Wschodzie miał niewielki wpływ na kształtowanie się podstaw typografii w
ramach cywilizacji zachodniej, stąd momentu rozpoczęcia ery druku nie będziemy przesuwać
w tak odległe wymiary czasowe. Z kolei umieszczenie początków drukarstwa w roku 1450
nie pokrywa się dokładnie ze stanem wiedzy na temat działalności samego Gutenberga. Jan
Pirożyński w swojej pracy Johannes Gutenberg i początki ery druku dokładnie opisuje
kontrowersje wokół zastosowania w Europie po raz pierwszy wynalazku ruchomej czcionki w
procesie wydawniczym i przedstawia następującą propozycję rozwiązania tej kwestii:
Johannes Gutenberg mniej więcej w latach 1440-1450 wynalazł w Strasburgu i Moguncji
technikę druku za pomocą ruchomych czcionek, a jego odkrycie składało się z wielu
elementów - patryc, matryc, przyrządu odlewniczego, stopu metalowego do wyrobu czcionek
oraz odpowiednio przystosowanej prasy i farby, która umożliwiała zaczernienie składu
drukarskiego[1].
Sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana, jeśli chcemy wskazać na początek ery
cyfrowej. Pomińmy w naszych rozważaniach historię technik obliczeniowych sięgającą
starożytności, ponieważ nie będzie ona przydatna w kontekście dalszych badań. Rok
pojawienia się pierwszego komputera - 1946 - nie do końca rozwiązuje problem, ponieważ
trudno uznać całą tę maszynerię, jaką był ENIAC (ważącą 30 ton, zajmującą 72 m2
powierzchni i pobierającą moc 140 kWh[2]) za narzędzie, które w błyskawiczny sposób
mogłoby zmienić system ludzkiego komunikowania. Tym bardziej, że sprzęt ten w zamyśle
jego konstruktorów był przeznaczony do wykonywania skomplikowanych obliczeń na
potrzeby armii Stanów Zjednoczonych. Dalej mamy cały szereg udoskonaleń, obejmujący
2
komputery drugiej generacji (1959–65), w których tranzystory wyparły lampy elektronowe;
trzeciej (1965–75), dla których podstawą stał się układ zawierający kilka współpracujących ze
sobą elementów elektronicznych oraz czwartej (od 1975), zawierające układy scalone wielkiej
skali integracji[3]. Urządzenia ewoluowały pod każdym możliwym względem i stanowią
obecnie bardzo zróżnicowaną grupę (począwszy od superkomputerów o wielkiej mocy
obliczeniowej, przez minikomputery, aż po mikrokomputery, które wykorzystujemy niemal
codziennie zarówno w sprawach zawodowych, jak i rozrywkowych). Obraz ten niewątpliwie
należałoby jeszcze uzupełnić o dane dotyczące rozwoju sieci komputerowych (w tym samego
Internetu), jednak nie wydaje się, że ta periodyzacja przybliżyłaby nas do wyjaśnienia kwestii
- kiedy rozpoczyna się era cyfrowa? Być może czynnikiem, który mógłby przyczynić się do
rozwiązania tego problemu jest kryterium powszechnej dostępności danego narzędzia
przekazu. Stąd też w literaturze przedmiotu początek cyfryzacji komunikacji społecznej
często przypada na lata 80., ze względu na standaryzację i upowszechnienie komputerów
osobistych, które wówczas miało miejsce. Jeśli jednak pozostaniemy przy koncepcji
wynalazku, jako tego elementu, który inicjuje konkretny przełom medialny otrzymujemy
około 500 lat różnicy pomiędzy rewolucją druku i komputera.
Kolejnym problemem, który nasuwa się przy badaniu specyfiki przełomów medialnych jest
analiza ich przebiegu oraz próba odnalezienia wspólnych wyznaczników.
Reguły przełomu medialnego zainicjowanego przez pojawienie się nowej technologii
1. Członkowie danej społeczności zajmują skrajnie odmienne stanowiska wobec zmian
technologicznych wpływających kompleksowo na system komunikacji medialnej
Chociaż bardzo szybko dostrzeżono doniosłość i przełomowość druku nie zawsze wynalazek
ten przyjmowano z równym entuzjazmem. Obok wielu pochwał sztuki drukarskiej
(przepiękna sztuka, sztuka nowa i genialna, umiejętność nad umiejętnościami[4])
dysponujemy również świadectwami prób zdyskredytowania jej wartości, między innymi
poprzez podkreślanie zalet ręcznego kopiowania tekstów. Johannes Trithemius poświęcił cały
traktat
De
laude
scriptorum
(Moguncja
1494)
ukazaniu
potrzeby
podtrzymania
dotychczasowej tradycji przepisywania rękopisów[5]. Wśród argumentów przemawiających
3
na rzecz ręcznego kopiowania tekstów znajdują się takie, jak: pożyteczne zajęcie dla rąk,
zachęta do pilności, kultywowanie pobożności, pogłębienie znajomości Pisma Świętego itd. Z
niektórymi z nich nie sposób polemizować, inne - z perspektywy czasu mogą dziś budzić
wręcz rozbawienie (jak np. przekonanie o dłuższej żywotności pergaminowego rękopisu niż
zadrukowanego papieru, który według Trithemiusa miał przetrwać zaledwie 200 lat)[6].
Druk stanowił tak odmienne zjawisko wobec dotychczasowych doświadczeń wypracowanych
na gruncie kultury rękopiśmiennej, że niekiedy jego rodowód wywodzono wprost od sił
piekielnych. Często jako przykład takiego podejścia przytaczana jest w literaturze przedmiotu
historia wyprawy Johanna Fusta do Paryża, podjęta w celu sprzedaży drukowanych
egzemplarzy Biblii. Kiedy ten współpracownik Gutenberga pojawił się w mieście, zazdrośni
handlarze książek rękopiśmiennych wezwali straże tłumacząc, że tak duża ich liczba mogła
się znaleźć w posiadaniu jednego człowieka tylko za sprawą diabelskiej sztuczki[7]. Gwoli
ścisłości należy dodać w tym miejscu, że sztuce drukarskiej przypisywano również boską
proweniencję[8].
Te skrajne emocje towarzyszące pojawieniu się nowego sposobu produkcji dokumentów
piśmienniczych przypominają w pewnym sensie dzisiejsze kontrowersje związane z
technologią komputerową. Dla całkiem sporego grona entuzjastów "nowych mediów" jedynie
komputery
stanowią
satysfakcjonujące
narzędzie
komunikowania
i
bez
zbędnych
sentymentów pożegnali się już oni ostatecznie z erą druku. Z drugiej strony teoretycy kultury,
ale też stali użytkownicy papierowych zasobów piśmienniczych, wciąż podkreślają
nieprzemijalność wartości reprezentowanych przez tradycyjne publikacje. Tak więc
różnorodność reakcji towarzyszących wprowadzaniu i upowszechnianiu nowej technologii,
zmieniającej kształt dotychczasowego systemu komunikacji społecznej, wydaje się stałym
elementem okresu przełomu. Co więcej można wręcz odnieść wrażenie, że całkowicie
dyskredytujące nowe medium opinie, służą raczej "oswojeniu" rewolucyjnej technologii oraz
pojawiających się wraz z nią zmian, niż chęci zahamowania postępu i często wraz z upływem
czasu zanikają. Choć trzeba tu wyraźnie zaznaczyć, że wprowadzenie nowego środka
przekazu do powszechnego obiegu komunikacyjnego, jego ogólna akceptacja, wcale nie
oznacza, że nie będzie on poddawany stałej krytyce.
Warto w tym miejscu podkreślić, że najszybciej i najchętniej dostosowują się do nowej
sytuacji komunikacyjnej ludzie młodzi. To oni, czasem wręcz entuzjastycznie, czerpią
najwięcej korzyści z możliwości stwarzanych przez nową technologię i często w efekcie
odrzucają stary system wartości upowszechniany w ramach dotychczasowego medium.
4
Mogłoby się wydawać, że jest to prawidłowość charakterystyczna dla współczesności, w
której wiedza i doświadczenie życiowe zastępowane są przez zdolność obsługi urządzeń
elektronicznych, ale okazuje się, że swoisty upadek autorytetów i początek kultu młodości
miał miejsce również w momencie wprowadzania druku[9]. Utalentowani uczniowie nie
musieli już bowiem opierać swojej edukacji na umiejętności przyswajania słów mistrza,
ponieważ porównywalną wiedzę uzyskiwali z książek (czasem wręcz podkradanych swoim
nauczycielom)[10].
2. Jeśli nowe medium staje się ważnym narzędziem dla sił opozycyjnych, władza stara
się narzucić własne reguły jego użytkowania
Inny zespół zagadnień wiąże się z wykorzystywaniem mediów do upowszechniania różnego
rodzaju ideologii. Jednym z bardziej znamiennych skutków druku był niewątpliwie rozwój
protestantyzmu. Począwszy od Marcina Lutra sztuka drukarska wspomagała działalność
ruchów reformatorskich w ramach zachodniego chrześcijaństwa. Mogłoby się zatem
wydawać, że ta nowa technologia stanowiła nieujarzmiony żywioł, wobec którego władze
Kościoła rzymskiego pozostawały bezsilne. Tak się jednak nie stało, ponieważ Kościół nie
tylko wykorzystywał druk na własne potrzeby, ale starał się go wręcz podporządkować
władzy katolickiej, poprzez takie mechanizmy, jak: odmowa aprobaty dla nowych edycji
Biblii, wymuszenie ograniczenia świeckich lektur oraz wprowadzenie Indeksu ksiąg
zakazanych i reguły "imprimatur"[11].
Za pomocą technologii komputerowej, szczególnie zaś w środowisku sieciowym,
upowszechnianie ideologii odbywa się o wiele łatwiej i szybciej niż to jest możliwe w
przypadku innych środków przekazu. Począwszy od komentarzy do artykułów on-line,
poprzez blogi, aż po stworzenie własnej witryny WWW trwa ogłaszanie światu własnych
opinii i sądów na niemal każdy temat. Wydaje się więc, że Internet jest medium na wskroś
demokratycznym - praktycznie każdy posiadający odpowiedni sprzęt oraz podstawowe
umiejętności informatyczne nie tylko korzysta z jego zasobów, ale również je współtworzy.
Jednak coraz częściej otrzymujemy sygnały, świadczące o tym, że w niektórych krajach
władza kontroluje dostęp obywateli do tych treści umieszczanych w sieci, które są dla niej
niewygodne. Jednym z takich państw są Chiny, które wymogły blokowanie niektórych
wyników wyszukiwania w różnych serwisach - np. w popularnej wyszukiwarce Google.
5
Zastanawiająca w tym kontekście, i wielce znamienna, jest refleksja Elizabeth L. Eisenstein,
autorki Rewolucji Gutenberga - jednego z ważniejszych opracowań dotyczących początków
kultury druku: Jest coś paradoksalnego w entuzjastycznym przyjęciu zgotowanym drukarstwu
przez Kościół. Wynalazek Gutenberga, ogłoszony przez obie strony [katolików i protestantów]
jako "sztuka pokojowa", prawdopodobnie przyczynił się w większym stopniu do zniszczenia
chrześcijańskiej zgody i wzniecenia wojen religijnych niż kiedykolwiek którakolwiek z tak
zwanych sztuk wojennych[12]. O tym, że wprowadzenie nowego środka przekazu wywołuje
skutki niezamierzone przez jego twórców, uprzedzał już Platon w Fajdrosie przytaczając
przypowieść o wynalezieniu pisma przez boga Thota. Jednak aż strach pomyśleć, że
technologia komputerowa, która w zamyśle niektórych jej teoretyków miała stanowić
rozszerzenie możliwości ludzkiego umysłu[13] tak naprawdę mogłaby się przyczynić do
intelektualnego upadku człowieka.
3. Nowa technologia nabiera rewolucyjnego charakteru przez system zmian
wielokierunkowych
(wiążących
się
z
rozwiązywaniem
starych
problemów
i
generowaniem nowych)
Kolejne charakterystyczne zjawisko, pojawiające się wraz z nową technologią, wiąże się z jej
predyspozycjami
do
likwidowania
niedogodności
towarzyszących
użytkowaniu
dotychczasowych narzędzi przekazu, co jednak często skutkuje powstawaniem nowych,
nieznanych wcześniej, komplikacji. Druk niewątpliwie zmodernizował sposób powielania
dokumentów, wprowadził lepszą komunikatywność treści (poprzez standaryzację czcionki,
wprowadzenie kart tytułowych, paginacji, indeksów itp.) oraz ograniczył błędy i
przekształcenia tekstu pojawiające się w rękopisach[14]. Jednak, ze względu na swój
"techniczny" charakter, zastosowanie wynalazku ruchomej czcionki przy produkcji
dokumentów piśmienniczych wiązało się z zaangażowaniem znacznych środków i ludzi
dysponujących konkretnymi umiejętnościami. Eisenstein opisała tę nową sytuację w sposób
następujący: Handlarz manuskryptami, w przeciwieństwie do drukarza, nie musiał martwić
się nieczynnymi maszynami lub strajkującymi robotnikami. Natychmiast spostrzeżono, że sam
fakt założenia prasy w klasztorze lub w pobliżu siedziby bractwa zakonnego stanowił źródło
niepokojów, wypełniających "licznymi zmartwieniami o pieniądze i własność" czas
zarezerwowany dawniej na medytację i dobre uczynki[15].
Tak więc już przy przechodzeniu z kultury rękopiśmiennej do drukowanej okazało się, że za
nowe możliwości wynikające z praktycznego wykorzystania zdobyczy technologicznych
6
trzeba zapłacić odpowiednią cenę i współczesnych użytkowników komputerów, stale
uaktualniających swój sprzęt i oprogramowanie, nie trzeba raczej o tym przekonywać.
Osobną kwestią jest dynamizm zmian technologicznych związanych z drukiem i
komputerami, ale to już właściwie problem na zupełnie inne opracowanie.
4. Przewrót medialny wpływa na rozwój cywilizacyjny, ale jednocześnie przyczynia się
do upowszechnienia wiedzy fałszywej oraz uwydatnienia niekorzystnych ze społecznego
punktu widzenia zachowań
Trudno charakteryzować rewolucję Gutenberga bez podkreślenia znaczącej roli, jaką odegrał
druk w procesie kształtowania się postępu naukowego, światopoglądowego i religijnego. Z tej
perspektywy
dzisiejsze
kontrowersje
wokół
technologii
komputerowej,
obarczanej
odpowiedzialnością za powstawanie i upowszechnianie różnego rodzaju patologii, mogłyby
prowadzić do błędnego wniosku, że efekty wynalazku ruchomej czcionki możemy
rozpatrywać jedynie w kategoriach ich pozytywnego oddziaływania na rozwój cywilizacyjny,
natomiast komputery ułatwiły rozkwit wszelkiego rodzaju zachowań dewiacyjnych.
Oczywiście sytuacja nie jest tak jednoznaczna i to zarówno w odniesieniu do druku, jak i
przekazu cyfrowego.
Nowy sposób produkcji tekstów piśmienniczych, za pomocą prasy drukarskiej, przyczynił się
do rozwoju wiedzy na różne sposoby. Przede wszystkim uczeni nie musieli dłużej
koncentrować się na ręcznym przepisywaniu prac (w tym skomplikowanych tabel, wykresów,
nieznanych terminów itd.) - stąd więcej czasu pozostawało im na badania[16]. Ponadto
większa liczba publikacji umożliwiła porównywanie tekstów, co z kolei przyczyniło się do
przewartościowania dotychczasowych poglądów, a w konsekwencji powstawania nowych
idei[17]. Tym niemniej, jak zauważa Eisenstein: Z tego szeroko dostępnego środka korzystali
powszechniej pseudouczeni i szarlatani niż uczeni zawodowi, piszący po łacinie, którzy często
rezygnowali z oddawania swoich prac do druku. Kiedy ważne rozprawy ukazywały się
drukiem, rzadko stawały się bestsellerami[18]. Warto również zaznaczyć, że zwiększona
liczba dokumentów piśmienniczych krążących w powszechnym obiegu niekoniecznie
prowadziła do automatycznego postępu w nauce lub szerokiej wymiany ogólnokulturowej,
ponieważ znaczna część z nich obejmowała teksty szkolne, elementarze, katechizmy,
kalendarze oraz literaturę dewocyjną[19].
Nawet w zakresie literatury przeznaczonej dla specjalistów powielanie niektórych tekstów
wcale nie musiało oznaczać rozpowszechniania właściwego obrazu świata. Powielanie pism
hermetycznych, proroctw Sybilli, hieroglifów "Horapollona" i wielu innych, pozornie
7
autorytatywnych, a w rzeczywistości zwodniczych, pism ezoterycznych działało w przeciwnym
kierunku, szerząc wiedzę chybioną, nawet jeśli przygotowującą grunt do oczyszczenia źródeł
chrześcijaństwa w czasach późniejszych[20]. Czasem powielana w drukach wiedza mogła
okazać się wręcz niebezpieczna dla czytelników pragnących zastosować ją w praktyce, jak na
przykład
egzotyczne
składniki
leków
wymieniane
we
wczesnych
farmakopeach
drukowanych[21]. Z takich przesłanek wypływa też następująca konkluzja Eisenstein: A
zatem, gdy rozważamy wpływ drukarstwa na życie umysłowe, nie wolno nam traktować go
jedynie jako nowej formy oświecenia. Nowe formy mistyfikacji także zyskały wówczas podatny
grunt[22].
Wiarygodność i rzetelność informacji ściągniętych z Internetu często budzi wątpliwości a on
sam nierzadko przedstawiany jest jako jeden wielki "śmietnik", w którym na próżno można
szukać wartościowych treści. Z drugiej zaś strony w niektórych dziedzinach wiedzy ciężar
komunikacji naukowej zostaje w coraz większym stopniu przesunięty na łącza sieciowe i
doprawdy trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie nowoczesnego ośrodka akademickiego nie
posiadającego dostępu do serwisów wydawców, różnorodnych baz danych, sieciowych wersji
czasopism naukowych itp.
Wsłuchując się w alarmistyczny ton niektórych wypowiedzi odnosimy wrażenie, że
upowszechnienie techniki cyfrowej przynosi człowiekowi więcej szkody niż pożytku.
Jednocześnie obecność komputerów w świecie współczesnym staje się jego nieodzownym
elementem, zyskuje usankcjonowanie na wiele różnych sposobów: zajęcia z informatyki w
ramach szkolnej edukacji, kontakty z instytucjami wyłącznie przez łącza sieciowe (np.
elektroniczna rejestracja kandydatów na studia, do liceów, czy nawet przedszkoli) itp. Bez
względu na ogólną ocenę wartości merytorycznej zasobów cyfrowych widać wyraźnie, że dla
technofobów pozostaje jakby mniej miejsca w obecnej rzeczywistości społecznej, opartej w
coraz większym stopniu na wykorzystaniu technologii komputerowej.
Wśród różnych patologii związanych z użytkowaniem nowych mediów, niewątpliwie jedną z
poważniejszych jest uzależnienie od komputerów. Osoby dotknięte tą przypadłością spędzają
mnóstwo czasu przed ekranem monitora, często kosztem zdrowia psychicznego i fizycznego.
Trudno obecnie określić czy tego typu zjawiska będą się nasilały czy też raczej zanikały wraz
z upowszechnianiem technologii komputerowej, ale z pewnością w systemie komunikacji
społecznej nie występują po raz pierwszy. Analogiczną sytuację, maniakalnego wręcz
korzystania z książek, które łączyło się z szesnastowieczną "eksplozją poznania", opisuje
Eisenstein: Mało który historyk powstrzyma się przed zacytowaniem odpowiednich
8
fragmentów z Marlowe'a lub Rabelais'go, ukazujących, jakie odczucia towarzyszyły
popadnięciu w szał czytania i że wiedzę książkową chłonięto tak jakby była magicznym
eliksirem, dodającym z każdym łykiem nowych sił[23]. Stosowne opisy "książkowego
szaleństwa" odnaleźć możemy również w późniejszej literaturze pięknej, jak chociażby w
Don Kichocie Miguela de Cervantesa.
5. Początkowo w nowym środowisku komunikacyjnym częściej pojawiają się treści
opublikowane już wcześniej w innej postaci niż takie, które upowszechniane są po raz
pierwszy
Problem wpływu treści mediów na szerzenie się zarówno wiedzy, jak i fałszywych przekonań
prowadzi nas ku kolejnej kwestii: wzajemnych zależności pomiędzy zawartością treściową
starych i nowych środków przekazu. Badacze często podkreślają, że w ciągu pierwszych
stuleci druku stare teksty były powielane częściej niż nowe[24]. Ta prawidłowość widoczna
była już w początkowym okresie, ponieważ treści inkunabułów, przede wszystkim utrwalały
wiedzę zgromadzoną w ciągu średniowiecza, upowszechniały pisma ojców Kościoła i sięgały
do spuścizny antyku[25]. Można wręcz zaryzykować tezę, że chociaż jednym ze skutków
długofalowych wprowadzenia nowych narzędzi przekazu jest skierowanie zainteresowań
człowieka ku nowym obszarom poznawczym, innym - nie mniej istotnym - jest zachowanie
pewnej ciągłości kulturowej poprzez rozpowszechnianie tradycyjnych treści w nowym
środowisku komunikacyjnym. Problem przetrwania kanonicznych tekstów z przeszłości nie
zależy jednak tylko od tego, czy zostaną one opublikowane w postaci nowego medium. O
funkcjonowaniu w powszechnej świadomości archetypów kulturowych decyduje bowiem
częstotliwość ich przywoływania w różnego rodzaju tekstach. Przez pięćset lat autorzy
niezależnie od siebie powielali coraz intensywniej te same stare przekazy, nawet jeśli każdy z
nich donosił o nowych wydarzeniach lub nowych ideach. Jeżeli więc każde ze stu sprawozdań
z rozmaitych pól bitewnych będzie zawierało choćby przelotne nawiązanie do Termopil, to w
umyśle kogoś przeglądającego te sprawozdania utrwali się stokrotnie obraz nakreślony przez
Herodota, natomiast recepcja opisu każdej z pozostałych bitew będzie tylko jednorazowa[26].
Na problem dystrybuowania dawnych tekstów za pomocą nowych narzędzi przekazu można
spojrzeć jeszcze z innej perspektywy. Jeśli bowiem zakładamy, że interioryzacja nowej
technologii wywołuje w pierwszym momencie swoisty szok kulturowy, rozpowszechniane za
jej pomocą dobrze znane dzieła niewątpliwie łagodzą ten dyskomfort.
9
Czy tę regułę można odnieść również do technologii komputerowej? Wydaje się, że takie
projekty, jak: Gutenberg, Perseus, European Library czy Memory of the World potwierdzają
tendencje do ponownego odtwarzania dorobku kulturowego ludzkości w nowym środowisku
komunikacyjnym.
Kształtowanie się kultury książki w początkach ery druku i jej przeobrażenia
zainicjowane przez technologię komputerową
Chociaż wymienione powyżej prawidłowości mogłyby wskazywać na daleko idące
podobieństwa rewolucji Gutenberga i przełomu cyfrowego, nie wszystkie elementy tych
zmian są zbieżne. Kierunek przekształceń wywołanych przez postęp technologiczny powinien
być odmienny wobec dotychczasowych doświadczeń komunikacyjnych - inaczej nowe
medium nie byłoby w stanie sprostać konkurencji wcześniejszych środków przekazu.
Porównywanie komunikacji drukowanej i elektronicznej w kontekście ich funkcji medialnej
grozi jednak pewną dysproporcją. Podczas gdy przekaz typograficzny zastąpił przede
wszystkim przekaz rękopiśmienny technologia komputerowa przejmuje komunikaty
funkcjonujące wcześniej w ramach tak różnych mediów, jak: książka, prasa, radio czy
telewizja. Nas jednak interesować będą zmiany wprowadzone w komunikacji piśmienniczej, a
w tym przypadku najstosowniejszym obiektem badań wydaje się książka. To ona bowiem
zdominowała kulturę pisma na wiele stuleci - stała się jej największym osiągnięciem i
jednocześnie najbardziej charakterystycznym przedstawicielem. Książka wydaje się
właściwym punktem odniesienia z jeszcze jednego powodu - kultura książki nie rozpoczyna
się wraz z wprowadzeniem druku, ale jej współczesny kształt niewątpliwie mógł zostać
osiągnięty dzięki zmianom wprowadzonym przez wynalazek ruchomej czcionki i
zastosowanie prasy drukarskiej. Zwraca uwagę na tę prawidłowość w swojej publikacji
Pirożyński: Podsumowując tę część poglądów Neddermeyera, trzeba podkreślić, że początek
"ery książki" w Europie wyznacza on na ok. 1370 r. i jest to oczywiście jeszcze era książki
rękopiśmiennej, która trwała mniej więcej do 1470 r., a następnie płynnie, bez dramatycznych
wstrząsów, przeszła w "erę druku"[27].
10
Warto zatem przyjrzeć się podstawowym przekształceniom wprowadzonym przez druk w
systemie komunikacji piśmienniczej, które na wiele stuleci wyznaczyły kierunek rozwoju
kultury książki, a także porównać je ze zmianami zainicjowanymi przez technologię
komputerową.
1. Wieloegzemplarzowość wydawnictw
Jedną
z
najbardziej
znaczących
zmian
było
niewątpliwie
wprowadzenie
wieloegzemplarzowości ksiąg - czyli możliwości zaistnienia jednego tekstu w postaci wielu,
niemal identycznych, obiektów. Dzięki tej modyfikacji w produkcji książek dzieła zyskały
dłuższy żywot. Przetrwanie tekstów nie zależało bowiem w tamtym okresie w takim stopniu
od tworzywa, które wykorzystywano przy ich produkcji[28], jak od ilości egzemplarzy. Co
prawda teksty powielano ręcznie, ale wówczas zawsze istniało niebezpieczeństwo pojawiania
się zniekształceń w kolejnych odpisach. Ponadto te nieliczne dokumenty rękopiśmienne, które
pozostawały w powszechnym obiegu narażone były na szereg destrukcyjnych czynników
takich, jak: wilgoć, robaki, kradzieże i pożary, a także uszkodzenia przytrafiające się podczas
lektury. Czasem więc zachowanie dzieła możliwe było jedynie wtedy, gdy było ono
chronione od jakiegokolwiek użytkowania[29]. Dopiero druk wprowadził zasadę dostarczania
wielu jednakowych woluminów, zawierających ten sam tekst, do rąk czytelników i znacznie
uprawdopodobnił możliwość jego przetrwania w kontekście oddziaływania różnych
niekorzystnych czynników na poszczególne egzemplarze. To "dobrodziejstwo" w pewnym
sensie okazało się również przekleństwem książki drukowanej. Są tytuły, o których czytelnicy
ze smutkiem dowiadują się, że "nakład został wyczerpany" i są też publikacje zalegające
domowe księgozbiory, czy też księgarskie i biblioteczne magazyny, których nikt nie pragnie
poznać i z którymi nie bardzo wiadomo co robić. Tym niemniej, i warto to ponownie
podkreślić, multiplikacja dzieł pojawiająca się wraz z drukiem wydatnie przysłużyła się do
zachowania piśmiennego dziedzictwa ludzkości.
Technologia komputerowa, w tym zakresie, proponuje nam całkowitą zmianę: jeden
egzemplarz dostępny dla wszystkich (przynajmniej jeśli chodzi o publikacje sieciowe,
ponieważ
tytuły
dystrybuowane
na
płytach
CD
dalej
będą
wymagały
wieloegzemplarzowości). Jednak ten zwrot, choć rozwiązuje w pewnym sensie kwestię
"zbędności" pewnych książek, być może przyczyni się do powstania nowych problemów. Już
teraz pojawiają się opinie mówiące o tym, że możemy stracić bezpowrotnie dorobek ery
cyfrowej jeśli nie zostaną podjęte radykalne kroki mające na celu jego zachowanie[30].
Problem ten jest dosyć złożony, ponieważ nie chodzi tu tylko o te zasoby internetowe, które
11
po pewnym czasie znikają z sieci (w tym zakresie podjęto już szereg inicjatyw mających na
celu archiwizację stron WWW[31]), ale raczej generalnie o możliwość odczytywania
informacji elektronicznej za pomocą stale modyfikowanego sprzętu i oprogramowania
komputerowego. Dla niektórych badaczy sytuacja jest wręcz złowieszcza - ponieważ nasza
wiedza na temat przeszłości w znacznej części pochodzi z dokumentów, które przetrwały
wieki, można mieć poważne wątpliwości czy przyszłe pokolenia dowiedzą się czegoś o nas ze
srebrzystych krążków, jeśli nie będzie już ani jednego komputera, który mógłby je odtwarzać.
2. Kompletność i poprawność tekstu
Niezwykle ważna w kontekście badań nad istotą książki jest kwestia kompletności i
poprawności tekstu dzieła. Trzeba tu wyraźnie zaznaczyć, że czynnik ten wraz z drukiem
zyskał nowy wymiar. W przypadku książek rękopiśmiennych trudno wręcz mówić o
"stabilności" treści utworów ze względu na błędy pojawiające się przy przepisywaniu, a także
tendencje
kopistów
do
poprawiania,
komentowania
i
generalnie
"udoskonalania"
przepisywanego tekstu. Dopiero druk unaocznił faktyczny wydźwięk dzieła opublikowanego
z błędami (np. Biblia z 1631 roku, w której jedno z przykazań nakłaniało do
cudzołóstwa[32]), ponieważ pomyłka pojawiała się nie w jednym egzemplarzu, lecz w wielu.
Pewnym rozwiązaniem problemu było wprowadzenie errat, ale dodanie takiej informacji do
publikacji odkrywało niedoskonałości pracy drukarza czy autora. Jednak dla wielu z nich
dążenie do uzyskania perfekcyjnego tekstu było ważniejsze niż problem z przyznaniem się do
jego ułomności: Niektórzy szesnastowieczni wydawcy i nakładcy po prostu powielali stare
podręczniki. Ale inni tworzyli siatki korespondentów i zachęcali do dyskusji nad każdą edycją,
obiecując niekiedy publicznie, że ogłoszą nazwiska czytelników, którzy nadeślą nową
informację lub wyłowią błędy do usunięcia[33].
Technologia komputerowa proponuje nam zupełnie inne podejście do problemu kompletności
i poprawności tekstu. Jeśli bowiem nie jesteśmy w stanie ostatecznie wyeliminować błędów,
które pojawiają się w finalnej postaci dzieła - książce, a ponadto jej treść może się z czasem
dezaktualizować, to należy skończyć z koncepcją "skończoności" publikacji i zapewnić
autorom lub redaktorom możliwość stałej ingerencji w jej zawartość. Od strony technicznej,
szczególnie w przypadku publikacji sieciowych, wprowadzanie zmian nie stanowi większego
problemu. Niektóre systemy zarządzania elektronicznymi kolekcjami dokumentów wręcz
zakładają
możliwość
stałego
uaktualniania
treści
poszczególnych
utworów
(np.
wersjonowanie w bibliotekach cyfrowych funkcjonujących w oparciu o dLibrę). Z kolei
bardzo charakterystycznym przykładem dochodzenia do najwłaściwszej wersji tekstu,
12
poprzez dialog pomiędzy autorami a czytelnikami, specjalistami a pasjonatami w danej
dziedzinie, jest Wikipedia.
Jednak ten kierunek ewoluowania tradycyjnej postaci książki również wiąże się z pewnymi
niebezpieczeństwami. Nie chodzi tu bynajmniej jedynie o hakerów, czy też innych
internautów mniej lub bardziej świadomie wprowadzających błędne informacje do sieci.
Problem jest o wiele bardziej złożony: wykorzystując wiedzę pochodzącą z permanentnie
aktualizowanego dzieła nie zawsze mamy świadomość z jakiej właściwie jego wersji
korzystamy i czy za chwilę informacja ta nie zostanie zmieniona[43]. Tak więc jest to przede
wszystkim problem skali zmian i uaktualnień, a także ich istoty - czy poprawiane powinny
być tylko błędne informacje i co właściwie możemy uważać za błąd?
3. Związki pomiędzy publikacjami
Kwestia skończoności i kompletności dzieła książkowego prowadzi nas z kolei do problemu
wzajemnych relacji pomiędzy poszczególnymi tytułami. Co prawda właśnie w początkach
kultury druku ukształtowało się podejście do książki jako autonomicznego bytu
identyfikowanego przez tytuł i stanowiącego efekt działalności intelektualnej konkretnego
autora[35], ale ten kierunek rozwoju piśmiennictwa nie oznaczał bynajmniej, że publikacje
drukowane miałyby kiedykolwiek tworzyć oddzielne enklawy wiedzy, nie nawiązujące do
siebie w żadnym miejscu. Wręcz przeciwnie - właśnie za sprawą rewolucji Gutenberga
system ukazywania wzajemnych powiązań pomiędzy ideami, poglądami czy przekonaniami
zawartymi w różnych dziełach został na stałe wpisany w strukturę książki w postaci
przypisów oraz bibliografii. Inaczej zaznaczano przecież inspiracje lekturą w książkach
rękopiśmiennych: refleksje towarzyszące ich odczytywaniu często wzbogacały kolejne
przepisywane kopie, stąd komentarze tworzyły jak gdyby nadbudowę tekstu głównego i
wchodziły na stałe w skład dzieła. W przypadku książki drukowanej nie było możliwości
dodawania tych samych dopisków do wszystkich egzemplarzy, ale jeśli lekturze
wydrukowanego tekstu towarzyszyły pewne rozważania zawsze można było upowszechnić je
w postaci nowej publikacji. Sytuację tę Eisenstein scharakteryzowała w następujący sposób:
Skończyła się era glosatora i komentatora, nadeszły czasy przypisów i odsyłaczy wiążących
książki ze sobą[36].
Mogłoby się wydawać, że w tym zakresie technologia komputerowa podąża w stronę
udoskonalenia
systemu
wzajemnych
relacji
pomiędzy
publikacjami,
który
został
wypracowany na gruncie tradycyjnej kultury książki. Zastosowanie hipertekstowych łączy w
przypisach i bibliografiach dokumentów elektronicznych pozwala bowiem nie tylko na
13
sprawdzenie z jakich publikacji korzystał autor, ale w przypadku utworów sieciowych
umożliwia również natychmiastowe ich wyświetlenie na ekranie monitora. Z drugiej strony
coraz powszechniejszą praktyką internetową (szczególnie w portalach czy czasopismach online) jest udostępnianie czytelnikom miejsca pod tekstem na dopisywanie swoich komentarzy.
Wówczas odbiorca zainteresowany tematem dostaje cały "pakiet" wypowiedzi - tekst główny
wraz z jego nadbudową, czyli komentarzami.
4. Organizacja treści książek
Kolejnym zagadnieniem, które nasuwa się przy porównywaniu początków kultury druku i
komunikacji cyfrowej są zmiany w zakresie informacji o piśmiennictwie, a także struktury
treści zamieszczanych w książkach.
Znacznie zwiększona, wraz z wprowadzeniem druku, liczba publikacji pojawiających się w
obiegu czytelniczym zaowocowała nie tylko liczniejszą grupą odbiorców, ale skutkowała też
wdrożeniem mechanizmów pozwalających na dotarcie do konkretnego dzieła lub jego
fragmentu. Zarówno w odniesieniu do samej książki (numeracja stron, indeksy itp.), jak i
całych kolekcji (katalogi księgarskie) zauważamy coraz większą dbałość o zachowanie
określonego porządku informacji w początkowym okresie kształtowania się ery druku.
Kwestia zachowania tego systemu w ramach komunikacji cyfrowej jest wielce
problematyczna, przede wszystkim z tego względu, że większość obiektów komputerowych
ma charakter bazodanowy i dzięki indeksowaniu pełnotekstowemu użytkownik może w
dowolnym momencie odnaleźć interesującą go publikację lub jej fragment. Innym
charakterystycznym elementem tradycyjnej książki, który pojawił się już w inkunabułach, jest
karta tytułowa. Ten reprezentacyjny składnik publikacji drukowanych wydaje się jednak
wręcz zanikać w środowisku cyfrowym. Dokumenty elektroniczne co prawda dalej
identyfikowane są przez tytuł i nazwisko autora, ale funkcję "etykiety" poszczególnych
publikacji często przejmują metadane.
Docelowa postać publikacji elektronicznych jest jednak trudna do ustalenia, ponieważ
obecnie trwa raczej czas prób i eksperymentów mających na celu wypracowanie pewnych
standardów dla jak najlepszego prezentowania informacji tekstowych na ekranie monitora
komputerowego.
Zresztą
tradycyjna
postać
książki
drukowanej,
zawierająca
charakterystyczny zestaw elementów, również nie pojawiła się wraz z wynalazkiem ruchomej
czcionki - pierwsze druki wzorowane były bowiem na książce rękopiśmiennej.
14
Przedstawiony powyżej wykaz reguł przełomu medialnego oraz zmian wprowadzonych
najpierw przez druk, a następnie przez komputery stanowi pewną propozycję opracowania
problemu rewolucji technologicznych w systemie komunikacji piśmienniczej. Z pewnością
nie wyczerpuje on tematu, jednak złożoność tych zjawisk nie pozwala na ich całościową
analizę w tak niewielkiej objętościowo pracy. Tym niemniej warto podejmować tego typu
próby, ponieważ to właśnie przełomy medialne decydują, często na wiele stuleci, o kształcie
systemu komunikacji społecznej. Inny, nie mniej istotny, powód związany jest z następującą
prawidłowością: chociaż twórcy "nowych" mediów często przekonują nas, że ich powszechne
użytkowanie będzie się łączyło z wykorzystaniem niepowtarzalnego zestawu możliwości,
który sprawi, że nasza egzystencja stanie się prostsza, łatwiejsza i ciekawsza - w rezultacie
niewiele z tych obietnic się spełnia. Jednak najwięcej zastrzeżeń może budzić "wyjątkowość"
kolejnego przewrotu medialnego, ponieważ jeśli spojrzymy wstecz okaże się, że tak naprawdę
ludzkość powiela wciąż na nowo podobne schematy, i to zarówno w sferze społecznej, jak i
komunikacyjnej.
Przypisy:
1. PIROŻYŃSKI, J. Johannes Gutenberg i początki ery druku. Warszawa: PWN, 2002, s. 14.
2. LIGONNIÈRE, R. Prehistoria i historia komputerów. Przeł. R. Dulinicz. Wrocław: Zakład
Narodowy im. Ossolińskich - Wydawnictwo, 1992, s. 320.
3. Hasło komputer. In Encyklopedia PWN [on-line]. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe
PWN. [Dostęp 6 maja 2007]. Dostępny w World Wide Web:
http://encyklopedia.pwn.pl/haslo.php?id=3924650
4. PIROŻYŃSKI, J. Dz. cyt., s. 116.
5. Tamże, s. 161; EISENSTEIN, E. L. Rewolucja Gutenberga. Przeł. H. Hollender.
Warszawa: Prószyński i S-ka, 2004, s. 22.
6. PIROŻYŃSKI, J. Dz. cyt., s. 161.
7. EISENSTEIN, E. L. Dz. cyt., s. 30.
8. PIROŻYŃSKI, J. Dz. cyt., s. 49, 116.
9. BURKE, J. Drukarskie prasy, czyli o maszynach do porządkowania myśli. In Antropologia
słowa. Warszawa: Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, 2003, s. 497.
10. EISENSTEIN, E. L. Dz. cyt., s. 44.
11. Tamże, s. 155.
12. Tamże, s. 154.
15
13. Zob. np. ENGELBART, D. A Conceptual Framework for the Augmentation of Man's
Intellect, wyd. w 1963 r.
14. PIROŻYŃSKI, J. Dz. cyt., s. 162-163.
15. EISENSTEIN, E. L. Dz. cyt., s. 39.
16. Tamże, s. 28.
17. Tamże, s. 53.
18. Tamże, s. 181.
19. Tamże, s. 56.
20. Tamże.
21. Tamże, s. 43.
22. Tamże, s. 56.
23. Tamże, s. 52.
24. Tamże, s. 51.
25. PIROŻYŃSKI, J. Dz. cyt., s. 141.
26. EISENSTEIN, E. L. Dz. cyt., s. 92.
27. PIROŻYŃSKI, J. Dz. cyt., s. 192.
28. Eisenstein napisała, że produkcja papieru zaspokajała przede wszystkim potrzeby kupców,
biurokratów, kaznodziejów i literatów (EISENSTEIN, E. L. Dz. cyt., s. 29). Ponadto pierwsze
książki drukowano zarówno na papierze, jak i na pergaminie.
29. Tamże, s. 83.
30. Zob. np. BRAND, S. Długa teraźniejszość. Tłum. A. Tanalska-Dulęba. Warszawa:
W.A.B., 2000 i inne.
31. Zob. projekty dostępne na stronach WWW: Internet Archive (http://www.archive.org/),
European Archive (http://www.europarchive.org/), PANDORA (http://pandora.nla.gov.au/),
MINERVA (http://lcweb2.loc.gov/cocoon/minerva/html/minerva-home.html), [dostęp 6 maja
2007].
32. EISENSTEIN, E. L. Dz. cyt., s. 59; PIROŻYŃSKI, J. Dz. cyt., s. 195.
33. EISENSTEIN, E. L. Dz. cyt., s. 79.
34. zob. HOLLENDER, H. Czy świat czeka przyszłość średniowiecza? [posłowie]. In:
EISENSTEIN, E. L. Dz. cyt.
35. Dla minstreli nie istniały terminy "plagiat" i "copyright". Dopiero po wynalezieniu druku
zaczęły one mieć znaczenie dla autorów. Tamże, s. 88.
36. Tamże, s. 52.
16

Podobne dokumenty