Cztery łapy, cztery łapy, przy rowerze pies kudłaty
Transkrypt
Cztery łapy, cztery łapy, przy rowerze pies kudłaty
TEKST: MAREK RACHWAŁ ZDJĘCIA: MARTA SZERESZEWSKA, ARCH. MERIDA Cztery łapy, cztery łapy, przy rowerze pies kudłaty Sobota rano. Szybko wstaję. To nic, że jest siódma. Cały tydzień praca, nauka, domowe porządki i jeszcze to wypełnianie PIT-ów. A na dodatek w czwartek wizyta szanownej „mamusi” (obyło się bez kłótni, tym razem). Wreszcie czas dla siebie. Plecak spakowany, rower gotowy. Po cichu, żeby nie obudzić żony i córki wzywam spojrzeniem psa na spacer. Mocne ukłucie w żołądku. Te jego oczy. Już wiem! Od czasu nowego projektu w pracy w ogóle z nim nie biegam. Kiedyś każdego dnia biegaliśmy pół godzinki. Co rano obiecuję mu że jutro, jutro... Znowu muszę mu to powiedzieć. Teraz tylko krótki spacerek wokół bloku i jadę. Szlag by to trafił! Ok, nie jestem twardzielem. Rower idzie dziś w odstawkę, obiecałem długi spacer psu. Chwila! Przecież Bozo z rowerem się nie pogryzą! W szafie znajduję zakurzone już szelki dla psa, biorę rower, plecak, dodatkową butelkę wody i wychodzimy. Na rowerowy spacer! Ja i Bozo! Jest przed ósmą i jest jeszcze zimno, ale to dobrze. Lepiej, niż gdyby miało być gorąco. Pies nie wytrzymałby w upale, dlatego w lecie będziemy jeździć rano lub wieczorem. Nigdy nie dopuść do tego, aby pies intensywnie biegał w upale. Jeżeli już biega w słońcu, musi często odpoczywać w cieniu. Należy schładzać głowę i kark psa zimną wodą (ostrożnie, aby nie wlać wody do uszu). Musi też częściej pić, a raczej moczyć pysk w wodzie. Bozo ma prawie dwa lata i wiem, że bieganie to dla niego prawdziwa frajda. Gdy był młody, 58 byłem ostrożny, ale teraz jestem cholernie szczęśliwy, że mój pies może i lubi biegać! Co ja bym zrobił z jakimś „niskopodwoziowcem” czy ciężkim psem pokroju np. nowofunlanda? Mniejsza z tym, wychodzimy. Ale mrozik! Sprawdzam jeszcze czy wszystko zabrałem na pierwszą wycieczkę z psem. Na początek i tak muszę z nim spokojnie pospacerować. Po całej nocy on też ma swoje potrzeby. Mam szelki – mój pies ma charakterek, po prostu nad wyraz ceni sobie wolność i nie zawsze wraca, gdy go wołam. Dlatego tylko Nie kupuj psa, aby z nim jeździć na rowerze. Kup rower, jeśli nie masz psa! Nie wiadomo czy spodobają Ci się wycieczki rowerowe z psem. Jeśli nie, możesz potwornie skrzywdzić zwierzę, a przy okazji siebie. Nie każdy pies nadaje się do takich eskapad, bo nie każdy lubi i może biegać. Psy z krótkimi łapami nie wytrzymają dystansu. Psy ciężkie też nie utrzymają tempa, a ich ciężar źle wpłynie na stan psich stawów. Podobnie ze szczeniakami. Obciążenie należy dozować odpowiednio do wieku psa. Starszy pies też nie wytrzyma tyle, co dwulatek. Na wszystkie pytania dotyczące intensywnego wysiłku psa należy pytać weterynarza. Do biegania najlepiej przystosowane są takie psy jak np.: owczarek niemiecki i belgijski, doberman, sznaucer, pointer, wyżeł, dalmatyńczyk, seter, wszystkie psy północne. To czy pies tak naprawdę lubi biegać, należy ocenić indywidualnie. Co jeszcze mi potrzeba? Mam wodę dla psa, jemu chce się pić tak samo jak mnie, a nawet bardziej. W końcu moje ciało nie jest pokryte w całości długą sierścią. Całe szczęście. Teraz wody nie muszę brać za dużo. W lecie trzeba będzie myśleć jeszcze o tym, aby wystarczyło jej też na zmoczenie psu łba, kiedy słonko da się we znaki. Choć najlepszym rozwiązaniem jest taki wybór trasy, aby trafić na jakieś źródło. No pewnie, że Bozo skorzysta nawet z najbardziej śmierdzącej i gotów się jeszcze w bajorze wytaplać. Ale po spacerze chciałbym, abyśmy zostali wpuszczeni do mieszkania. Jak on nie wejdzie, to ja też nie. A druga sprawa to dbałość o jego żołądek. Zawsze trzeba pamiętać o wodzie dla psa, ale z umiarem. W trakcie wysiłku pies może jedynie zmoczyć pysk. Na krótkich postojach dosłownie kilka łyków wody. Nie wolno pozwolić, aby pies w trakcie intensywnego ruchu pił bez umiaru. Pamiętaj, że po wysiłku pies może dostać większą ilość czegoś do picia dopiero po ok. półgodzinie!!! Uwaga! Zbyt wczesne podanie psu picia lub jedzenia w większej ilości, po intensywnym wysiłku, doprowadzić może do skrętu jelit, a to w skrajnych wypadkach do śmierci!!! w miejscach bezpiecznych puszczam go wolno. I wyłącznie wtedy, gdy jestem pewien, że nic się nie stanie. Zawsze robię to na terenach dobrze mi znanych, niepublicznych. Alejka w mieście to miejsce na smycz. Podobnie w pobliżu boiska, za bardzo fascynuje go piłka. Nie, wcale nie ta na najwyższym poziomie. On ceni tę lokalną, tu i teraz. Na pewno nie zatrzymałbym go, a on w moment zasiałby spustoszenie w szeregach obu drużyn. Również las to nie miejsce dla niekarnego psa. Pogoń za dziką zwierzyną to dla niego niezła gratka, a jeśli przy okazji na miejscu znajdzie się jakiś myśliwy, o tragedię nietrudno. Z leśniczym zresztą też może być problem. Podobnie koło wiejskich gospodarstw. Instynkt psa często jest nie do poskromienia. Nie wiem czemu, ale pies, który ma skłonności łowieckie w stadzie kur zawsze złapie najlepszą nioskę. Lamenty gospodyni zawsze załatwia „dycha” z tylnej kieszonki. Na dłuższe wycieczki Cross Country (czyt. przez wieś) warto schować „dychę” do każdej kieszonki koszulki. Ostrożność nie zawadzi także w miejscach, gdzie może dojść do spotkania z innymi psami. Przecież to jak z ludźmi, jednych się lubi, innych nie. Z tym, że psy załatwiają wszelkie animozje od ręki, a raczej od zęba. Na początku do biegania używałem zwykłej obroży i smyczy. Często zdarzało się tak, że pies zaczynał biec szybciej, ciągnąc mnie za sobą i dusił się, bo uwierała go obroża. Smycz natomiast była ciężka i nieporęczna. Ktoś namówił mnie na szelki dla psa i to było to. Kiedy już przyzwyczaił się do szelek, biegał jak szalony. A po pół roku wpadłem w kompleksy. Córka zwróciła mi kiedyś uwagę, że też powinienem być taki duży z przodu jak nasz pies. Chodziło jej o klatkę piersiową naszego Bozo. Jeszcze jeden gadżet, który może mi się przydać, to kaganiec. Kiedy pies biega luzem może uszczypnąć jakiegoś psa, nastraszyć pana listonosza, lub skonsumować jakąś padlinkę. Już to znam i dziś nie dam się zaskoczyć. Na rower, czy do biegania, zamiast smyczy i obroży używaj specjalnych szelek dla psa i linki. Warto poszukać dynamicznej linki do asekuracji w sklepie ze sprzętem wspinaczkowym, odpowiednio amortyzuje szarpnięcia. Szelek używają głównie zawodnicy mający psie zaprzęgi, można je znaleźć w „psich” sklepach (ok. 45 zł). Rozmiar szelek należy dobrać do psa. Nie istnieją rozmiary uniwersalne. Aby szelki spełniły odpowiednio swoją funkcję, muszą być zmieniane wraz ze wzrostem psa. Zawsze warto mieć coś w plecaku dla swojego czteronożnego przyjaciela. Dzisiejszy spacer nie będzie długi, bo to nasz pierwszy wyjazd, zabiorę więc tylko „nagrody”. Upłynie trochę czasu zanim Bozo przyzwyczai się do biegania przy rowerze. A ja nauczę się kontrolować jednocześnie i rower, i psa. Wtedy oprócz energetycznego batona zabiorę garść energetycznej karmy. Pierwsze rowerowe wypady z psem nie będą łatwe. To czas nauki, dla Ciebie i dla niego. Musicie obaj nauczyć się swoich ról, wzajemnie na siebie uważać i znać swoje miejsce w szyku. To Ciebie określa się istotą myślącą, pamiętaj o tym! Od ostatniego biegania minęło trochę czasu, ale mój pies wie co to wysiłek, więc się nie oszczędzamy, uważam tylko na podłoże, po jakim biegnie Bozo. Nauczyłem się już, że poduszki na psich łapach mogą się zedrzeć, a potem pies przez kilka dni nie może chodzić. Dlatego od samego początku, kiedy zaczęliśmy biegać, przyzwyczajaliśmy poduszki psa do twardych podłoży. Co jakiś czas przerwa. Odpoczywamy, a poza tym nie zapominam o potrzebach piesia. Jak zwierzaka ciśnie, to nie myśli o posłuszeństwie, tylko o jakimś krzaczku. Przejeżdżamy przez park i kolejna lekcja dla mnie i psa: kiedy widzisz rozbite szkło, raczej wjedź na nie kołem, niż daj przebiec po nim psu. Mimo to pies zaczyna po kilkudziesięciu metrach lekko utykać. Sprawdzam od razu, na szczęście to tylko kamyk wcisnął się pomiędzy palce. Wyciągam i wszystko jest OK. Pędzimy dalej. Ponieważ do lata daleko, poduszki Boza przed wyjściem nasmarowałem wazeliną. To trochę chroni go przed niską temperaturą. Jeszcze lasek, odpoczynek przy kapliczce i powrót do domu od strony rzeki. No tak, wcześniej czy później to się musiało stać. Z wyglądu sympatyczna starsza pani, która wyrosła przed nami Bóg jeden raczy wiedzieć skąd, przeklina mnie bez opamiętania. Że zwierzę męczę. „Sadysta” drze się. Woła policję, kogoś tam jeszcze. Chciałem wytłumaczyć, żeby pojechała kiedyś na zawody psich zaprzęgów i zobaczyła co robią psy, aby tylko wystartować i gnać przed siebie, że dałyby za to wszystko. W sumie uciekamy. Bez kitowania – ja uciekam. Mój pies widzi, że można biec, to mu wystarcza. Jakieś dziesięć minut przed domem zwalniamy do tempa spokojnego marszu. Pies, tak jak człowiek, musi „spowolnić maszynę”, a nie gnać 10 kilosów i w jednym momencie walnąć się na kanapie. Wiem, że dla rowerzystów też będzie lepiej, gdy wysiłek zmniejsza się stopniowo, nie gwałtownie. Teraz będziemy jeździć regularnie. Nie mogę przecież wyprowadzać Boza przez tydzień na 15 minut „pod blok”, a w weekend gnać z nim 30 km. Systematycznie zwiększać będziemy dystans, aż wybierzemy się na naprawdę długą wycieczkę. Wracamy do domu. W lecie musiałbym sprawdzić, czy pies nie przyniósł w sierści kleszczy, potrafią być nieprzyjemne, a jeśli wbiją się w skórę w okolicach pyska, głowy – może być niebezpiecznie. Jesteśmy w domu, pies rozgląda się za piciem, a zaraz zacznie szukać jedzenia. Nie tak szybko. Zwierz się nieźle zmachał, musi odczekać dłuższą chwilę. Lepiej, żeby tak pocierpiał, bo nic mu się nie dzieje, niż gdybym miał przysporzyć mu sporo bólu zbyt wcześnie podaną miską. Tak więc zadanie na dzisiaj wykonane. Szczypta dyscypliny i mnóstwo dobrej zabawy. Bo o to tu chodzi. Przy intensywnym wysiłku psu nie wystarcza zwykły pokarm. Należy mu podawać karmę dla psów „pracujących”. Takie jedzenie doda mu sił potrzebnych przy wzmożonym wysiłku. W ostateczności można dawać więcej normalnego pokarmu. Pamiętaj, nie wolno karmić psa na co najmniej godzinę przed wysiłkiem i godzinę po nim. Sobota rano. Jakiś miesiąc później. Budzi mnie pies, w pysku ma szelki. Dobra, już wstaję. Patrzę na zegarek. - Bozo, jest 5 rano. Litości !!! 60 Serdeczne podziękowania dla Joli Sołek, trenerki, właścicielki hodowli psów, zdobywczyni pucharów i mistrzostw Polski oraz IV miejsca na Mistrzostwach Świata w psich zaprzęgach, która zadbała o to, aby ta historia pozostała wolną od wszelkich błędów merytorycznych. 61