w miejscach bezpiecznych puszczam go wolno. I
Transkrypt
w miejscach bezpiecznych puszczam go wolno. I
Co jeszcze mi potrzeba? Mam wodę dla psa, jemu chce się pić tak samo jak mnie, a nawet bardziej. W końcu moje ciało nie jest pokryte w całości długą sierścią. Całe szczęście. Teraz wody nie muszę brać za dużo. W lecie trzeba będzie myśleć jeszcze o tym, aby wystarczyło jej też na zmoczenie psu łba, kiedy słonko da się we znaki. Choć najlepszym rozwiązaniem jest taki wybór trasy, aby trafić na jakieś źródło. No pewnie, że Bozo skorzysta nawet z najbardziej śmierdzącej i gotów się jeszcze w bajorze wytaplać. Ale po spacerze chciałbym, abyśmy zostali wpuszczeni do mieszkania. Jak on nie wejdzie, to ja też nie. A druga sprawa to dbałość o jego żołądek. Zawsze trzeba pamiętać o wodzie dla psa, ale z umiarem. W trakcie wysiłku pies może jedynie zmoczyć pysk. Na krótkich postojach dosłownie kilka łyków wody. Nie wolno pozwolić, aby pies w trakcie intensywnego ruchu pił bez umiaru. Pamiętaj, że po wysiłku pies może dostać większą ilość czegoś do picia dopiero po ok. półgodzinie!!! Uwaga! Zbyt wczesne podanie psu picia lub jedzenia w większej ilości, po intensywnym wysiłku, doprowadzić może do skrętu jelit, a to w skrajnych wypadkach do śmierci!!! w miejscach bezpiecznych puszczam go wolno. I wyłącznie wtedy, gdy jestem pewien, że nic się nie stanie. Zawsze robię to na terenach dobrze mi znanych, niepublicznych. Alejka w mieście to miejsce na smycz. Podobnie w pobliżu boiska, za bardzo fascynuje go piłka. Nie, wcale nie ta na najwyższym poziomie. On ceni tę lokalną, tu i teraz. Na pewno nie zatrzymałbym go, a on w moment zasiałby spustoszenie w szeregach obu drużyn. Również las to nie miejsce dla niekarnego psa. Pogoń za dziką zwierzyną to dla niego niezła gratka, a jeśli przy okazji na miejscu znajdzie się jakiś myśliwy, o tragedię nietrudno. Z leśniczym zresztą też może być problem. Podobnie koło wiejskich gospodarstw. Instynkt psa często jest nie do poskromienia. Nie wiem czemu, ale pies, który ma skłonności łowieckie w stadzie kur zawsze złapie najlepszą nioskę. Lamenty gospodyni zawsze załatwia „dycha” z tylnej kieszonki. Na dłuższe wycieczki Cross Country (czyt. przez wieś) warto schować „dychę” do każdej kieszonki koszulki. Ostrożność nie zawadzi także w miejscach, gdzie może dojść do spotkania z innymi psami. Przecież to jak z ludźmi, jednych się lubi, innych nie. Z tym, że psy załatwiają wszelkie animozje od ręki, a raczej od zęba. Na początku do biegania używałem zwykłej obroży i smyczy. Często zdarzało się tak, że pies zaczynał biec szybciej, ciągnąc mnie za sobą i dusił się, bo uwierała go obroża. Smycz natomiast była ciężka i nieporęczna. Ktoś namówił mnie na szelki dla psa i to było to. Kiedy już przyzwyczaił się do szelek, biegał jak szalony. A po pół roku wpadłem w kompleksy. Córka zwróciła mi kiedyś uwagę, że też powinienem być taki duży z przodu jak nasz pies. Chodziło jej o klatkę piersiową naszego Bozo. Jeszcze jeden gadżet, który może mi się przydać, to kaganiec. Kiedy pies biega luzem może uszczypnąć jakiegoś psa, nastraszyć pana listonosza, lub skonsumować jakąś padlinkę. Już to znam i dziś nie dam się zaskoczyć. Na rower, czy do biegania, zamiast smyczy i obroży używaj specjalnych szelek dla psa i linki. Warto poszukać dynamicznej linki do asekuracji w sklepie ze sprzętem wspinaczkowym, odpowiednio amortyzuje szarpnięcia. Szelek używają głównie zawodnicy mający psie zaprzęgi, można je znaleźć w „psich” sklepach (ok. 45 zł). Rozmiar szelek należy dobrać do psa. Nie istnieją rozmiary uniwersalne. Aby szelki spełniły odpowiednio swoją funkcję, muszą być zmieniane wraz ze wzrostem psa.