Niezdolność do zmierzenia się z ra- cjami odmiennymi od własnych
Transkrypt
Niezdolność do zmierzenia się z ra- cjami odmiennymi od własnych
nr 217 - KWIECIEŃ 2015 Niezdolność do zmierzenia się z racjami odmiennymi od własnych przekreśla możliwość dialogu, spotkania. Aleksander Brückner126 z niechęci do widzenia, uznawania czyjegoś istnienia, wywodzi słowo „nienawiść”. „Nie nawidzić” to wcześniej „nienawidzieć”, „nienajrzeć”; „nienawidzę” to tyle co „nie chcę widzieć, wiedzieć”. Tyczy to w szczególności dialogu międzyreligijnego. Marcello Pera127 twierdzi (we Wstępie podziela jego stanowisko papież Benedykt XVI), że człowiek nie może „wziąć w nawias własnej wiary”, co jest niezbędne dla „bezstronności” i „rzetelności” dialogu. Rzetelny dialog prowadzi do formowania własnego osądu. W tym procesie trzeba powstrzymać się od apriorycznego akceptowania (negowania) czegokolwiek (otwartość dialogiczna). Starożytni sceptycy (Pirron) sformułowali ideę ἐποχή (gr. zatrzymanie, zawieszenie, epoka) jako niewzruszoności, spokoju, otwartości. Edmund Husserl mówił o „kontemplacji niezaangażowanej”. Jej przeciwieństwem jest dogmatyzm. Dialog między religiami winien – stwierdza Pera – także wychodzić od zawieszenia przekonań i wiary, wytworzenia przestrzeni „neutralnej” („kufra”, do którego chowano by na czas rozmowy własne wierzenia)128. Nie byłby to jednak – przyznaje Maciej Bielawski – dialog faktyczny, zaangażowany egzystencjalnie, emocjonalnie i psychologicznie, lecz grzecznościowa, czysto poznawcza (akademicka) konwersacja. „Jak bowiem na przykład chrześcijanin, przystępując do dialogu z buddystą, mógłby wygasić w sobie »ogień Ducha«, który całe jego życie do głębi naznacza paschalnym dynamizmem śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa? Jak Żyd, przystępując do dialogu z wyznawcami »nowego przymierza«, może zapomnieć o swoim szczególnym wybraństwie i wiecznym przymierzu z Jahwe? Jak muzułmanin, na czas dialogu z wyznawcą hinduizmu, ma zamknąć w kufrze istotną dla niego świadomość, że Bóg jest jeden, o czym poucza go prorok, Mahomet? Jak buddysta, dialogujący z zapatrzonym w światło Chrystusa prawosławnym, ma wyrugować z siebie blask oświecenia, które stało się jego udziałem dzięki nauce i praktyce Oświeconego (Buddy)?”129. Wygląda na to, że wyznawca danej religii musi pozostać zamknięty w swej religijności, którą uważa za jedynie słuszną i która uodparnia go na spotkanie z innymi; że zatem cały świat musi pozostać zastygłym zbiorem nie komunikujących się ze sobą religijnych monad. Jednak świat jest inny: jest strukturą dynamiczną, żywą, osmotyczną i dialogiczną. Skoro dialog między religiami jest namacalnym faktem historycznym, twierdzenie, że jest niemożliwy, jest fałszem130. „Czym byłoby chrześcijaństwo bez judaizmu i czym judaizm bez chrześcijaństwa? Czym byłby judaizm bez spotkania z hellenizmem? Czym byłoby chrześcijaństwo bez spotkania (i dialogowania na przestrzeni wieków) z religijnymi kulturami Grecji, Rzymu i innych narodów? Czy bez religijnych i filozoficznych wpływów hellenizmu zaistniałaby koncepcja Chrystusa jako Logosu i zostałby napisany pierwszy rozdział Ewangelii św. Jana? Czy powstałaby w chrześcijaństwie jego doktryna trynitarna? A rozglądając się dalej, zapytajmy: czym byłby islam bez judaizmu i chrześcijaństwa? Czym byłby buddyzm bez hinduizmu i taoizmu (i odwrotnie)? Czym byłby hinduizm i działalność Gandhiego bez jego spotkania z chrześcijaństwem? Kim byłby Thomas Merton bez buddyzmu, a Bede Griffiths bez hinduizmu? Kim byliby Lous Massignon czy Charles de Foucauld bez ich spotkania i dialogu z islamem?”131. Dialog międzyreligijny, stwierdza Maciej Bielawski, jest faktem nie przypadkowym, lecz koniecznym. Ma sens doczesny (jest strategią współżycia i gwarantem pokoju) oraz religijny – zawarte w wierze doświadczenie rzeczywistości transcendentnej rodzi naturalną skłonność do „przekroczenia” (trānscendentia); do zawierzenia „Innemu”. Leszek Kołakowski wskazuje na dwa warunki rzetelnego dialogu. Wymaga on [1] dobrej woli („gotowości do widzenia w drugim partnera, a nie śmiertelnego wroga”); [2] braku pewności obu stron („Kiedy jestem niewzruszenie osadzony w mojej mentalnej pozycji – jak to się zdarza często w przekonaniach religijnych – kiedy słowa partnera nie mogą mnie dotknąć, a postawa moja naruszyć się nie da, dialog, choć formalnie możliwy, jest jałowy”132). Dialog międzyreligijny kojarzy się z dialogiem teologicznym. Jednak teologia nie jest elementem wiary religijnej. Jej język nie jest językiem wiary, lecz argumentacji („prawdziwy język religii to język kultu, który nie może intelektualnie nawrócić wierzących”). Dialog teologiczny jest niekonkluzywny („Czy byłaby to debata teologiczna o rozmaitych dogmatach? Taka debata jest oczywiście możliwa, mało jest jednak prawdopodobne, by doprowadziła do zgody”). To raczej przekonywanie. „Całkiem niedawno instrukcja Dominus Iesus potwierdziła jasno, że sama nazwa »Kościół« jest zastrzeżona dla Kościoła rzymskiego. […] jeśli jednak w tymże czasie papież wzywa katolików, by modlili się o jedność chrześcijan, możemy pojąć tę jedność w tylko jeden sposób: wszyscy chrześcijanie powinni wrócić do Rzymu, a wszystkie inne wspólnoty chrześcijańskie trzeba znieść”133. Dialog, jeśli ma mieć cechy rzetelności i użyteczności, nie może być dialogiem teologów. Winien być, sądzi Kołakowski, wymianą znaków, które pokazują sens wspólny wszystkich religii. Ten sens („jądro wspólne, współne centrum wszystkich religii, wspólnota duchowa”), to nie doktryna, lecz niewyrażalna w słowach postawa duchowa, będąca źródłem pewnego obrazu świata. To świat widziany „jako korpus żywy, wprawiany w ruch przez jakiś rodzaj energii duchowej. Energia ta ma przy tym kierunek, cel; co więcej, dąży ona ku dobru i możemy w to wierzyć na przekór wszystkim okropnościom i nędzy świata […]”. To także „zaufanie do życia i sensu ukrytego w chaotycznym biegu zdarzeń. […] Wiara i sens świata są nieoddzielne”134. Raimon Panikker, znany orędownik dialogu między religiami, w szczególności między chrześcijaństwem i buddyzmem, uważa za konieczne rozróżnienie wiary (faith) i wierzenia (belief). Wiara – „egzystencjalna otwartość – jest konstytutywną cechą człowieczeństwa: to dążenie do więzi z rzeczywistością pozadoczesną (transcendentną). Natomiast wierzenia są formułami, manifestacjami, wyrazami wiary. To ujmowanie wiary – nieprzetłumaczalnej na ludzkie kategorie – przez ludzi w słowach, pojęciach, dogmatach, symbolach itp. Krystalizują się w doktrynach religijnych. „W chwili gdy dialog ustaje, a ludzie żyją we wzajemnej izolacji, wiara nieuchronnie identyfikuje się z wierzeniem i jest pożywką dla ekskluzywizmu, ze wszystkimi tego rezultatami, z którymi oswoiła nas tak boleśnie historia, szczególnie zaś historia religii”135. Każda krytyka dotycząca formuły wiary, czyli wierzenia, traktowana jest jako krytyka samej wiary – pisze, przywołujący myśl Raimona Panikkara, Fryderyk Hunia136. Wierzenia (wyrazy wiary) to „akwedukty” łączące z „żywą wodą wiary”. Jeśli przestają łączyć, wiara szuka dla siebie innych kanałów. Nie można identyfikować „wody wiary” z wodociągiem (podobnie: ręki wskazującej księżyc z księżycem). Wierzenia są nieuchronne, wyrażają determinacje kulturowe, historyczne, psychologiczne ludzkich wyobrażeń (wyrażeń) wiary. Są formą wiary. Jednak forma to – wbrew greckiemu utożsamieniu – nie istota. Zmiana formy nie oznacza zmiany istoty. Uniwersalność chrześcijaństwa każe mu dążyć do wyrzekania się kulturowych szat i form. „Więcej, ta chrześcijańska rezygnacja musi dojść do ostateczności: chrześcijańska wiara musi zrezygnować ze swojego utożsamiania z socjologiczną formą religii chrześcijańskich, aby być wolną dla użyźniania każdej z pozostałych religii”137. Oto medytacja Raimona Panikkara związana z dialogiem między religiami138. *„Kiedy wchodzisz w dialog międzyreligijny, nie myśl z góry o tym, w co musisz wierzyć. * Kiedy dajesz świadectwo twojej wiary, nie broń samego siebie i swoich interesów, nawet jeżeli jawią ci się one jako najświętsze. Bądź jak ptaki niebieskie, które śpiewają i latają, nie broniąc własnej muzyki i piękna. * Gdy prowadzisz z kimś dialog, patrz na twego rozmówcę jak na kogoś odsłaniającego ci pewne doświadczenie, które jest dla ciebie objawieniem, jakbyś przyglądał się – lub pragnął się przyglądać – kwitnącym liliom. * Gdy przystępujesz do dialogu międzyreligijnego, staraj się usunąć belkę z twego oka, zanim zabierzesz się do wyciągania drzazgi z oka twego bliźniego. * Jesteś błogosławiony, gdy prowadząc dialog, nie czujesz się samowystarczalny. * Jesteś błogosławiony, gdy wierzysz w innego, gdyż wierzysz we Mnie. * Jesteś błogosławiony, gdy spotkasz się z niezrozumieniem ze strony two- jej wspólnoty lub ze strony członków innych wspólnot, z powodu twojej wierności prawdzie. * Jesteś błogosławiony, gdy nie rezygnujesz z własnych przekonań, a jednak nie prezentujesz ich jako absolutne. * Biada wam, teologowie i akademicy, gdy nie zwracacie uwagi na to, co mówią inni, uważając to za kłopotliwe lub niewystarczająco »naukowe«. * Biada wam, wyznawcy religii, gdy nie słuchacie krzyku ubogich i maluczkich. * Biada wam, autorytety religijne, gdyż jesteście przeszkodą do zmian i prawdziwego nawrócenia. * Biada wam, ludzie religijni, gdyż monopolizujecie religijność i dławicie Ducha, który tchnie kędy i jak chce”. Podziałom, jakie ujawniają się w obrębie poszczególnych wyznań religijnych, towarzyszą nasilające się procesy sekularyzacyjne (saeculāris – świecki). Statystyki pokazują „upadek życia religijnego i wzrost indyferentyzmu, jakie skojarzone są niemal wszędzie z urbanizacją i rozrostem powszechnego nauczania”139. Sekularyzacja może objawiać się jako spadek uczestnictwa w praktykach religijnych, jako zanik potrzeb religijnych, widoczna jest także w zatarciu granicy między sacrum i profanum140. O zaniku potrzeb religijnych świadczy ujawnianie się coraz szerszych grup osób niewierzących. Określenie to – „niewierzący” – bywa różnie pojmowane. Może chodzić o osoby nieochrzczone, o agnostyków 21 wątpiących w możliwość poznania Boga, o ludzi poszukujących własnych doświadczeń metafizycznych poza ramami wyznań i struktur kościelnych, o osoby nie praktykujące publicznie bądź o ateistów świadomych swej niewiary141. Episkopat Polski w dokumencie pt. Niewierzący w parafii (2001) mówi o ludziach zalęknionych, ślepo poszukujących, zagubionych, których trzeba ratować, odzyskać, nawracać itp. Leszek Kołakowski142 unika podobnego zadufania. Pisze, że wiara jest prawomocna („dobra”) – daje poczucie sensu w świecie chaosu; daje pocieszenie słabym. Niewiara także jest prawomocna („uzasadniona”) – wyrasta z krytycyzmu rozumu, wspierana jest – horribile dictu! - przez złych kapłanów. Wiara i niewiara to nie dwie sprzeczne doktryny. To dwie przeciwstawne postawy umysłowe i moralne, obie potrzebne kulturze. Nie przychodzę nikogo nawracać, uspokaja czytelników swych wierszy ks. Jan Twardowski. Papież Franciszek – w odpowiedzi na uwagę redaktora lewicowej „La Repubblica”, Eugenio Scalfariego, że pewnie zechce go nawrócić – odmówił nawracaniu i prozelityzmowi143 jakiejkolwiek wartości. „Prozelityzm to wierutne głupstwo, nie ma sensu. Trzeba się poznać, wysłuchać się i coraz lepiej poznawać świat, który nas otacza. […] To jest ważne: poznać się, wysłuchać, poszerzyć krąg myśli. Świat przebiegają drogi, które się zbliżają i oddalają, ale ważne, by prowadziły nas ku Dobru”144. Aleksander Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego, Warszawa 1957, s. 361. 127 Marcello Pera, Dlaczego powinniśmy nazywać siebie chrześcijanami. Liberalizm, Mediolan 2008, cyt. za: Maciej Bielawski, Dialog międzyreligijny możliwy i konieczny, „Mêlée. Kwartalnik filozoficzno-społeczny” 2009, nr 1 (5). 128 Piotr Sikora sądzi, że kłopot z takim zawieszeniem wiąże się z wykreśleniem przez Kościoły chrześcijańskie przykazania Dekalogu mówiącego o nieczynieniu sobie obrazów i nieprzywiązywaniu się do nich. Przykazanie to wzywa do nieprzywiązywania się „do żadnej formy religijności, do żadnej praktyki religijnej […]”. Głos w debacie Obrazy Boga, „Znak” 2014, nr 5. 129 Maciej Bielawski, dz. cyt. 130 Ten fałsz, warto dodać, wyraża życzenie teologów (strażników wiary) i ma charakter postulatywny. 131 Maciej Bielawski, dz. cyt. 132 Leszek Kołakowski, Krótka uwaga o tak zwanym dialogu między religiami i o wiecznym milczeniu języka wiary [w:] tegoż, Czy Pan Bóg jest szczęśliwy i inne pytania, Kraków 2009, s. 78. 133 Tamże, s. 79–81. 134 Tamże, s. 84-85. 135 Raimon Panikkar, Religie świata w dialogu, Warszawa 1986, s. 55. 136 Fryderyk Hunia, Dialog religii – niemożliwa konieczność, „Znak” 2013, nr 12. 137 Raimon Panikkar, Kerygma Und Indien, Hamburg 1967, s. 102. Cyt. za: Fryderyk Hunia, dz. cyt. Praktyka państw zachodnich polega na „promowaniu prawdziwej religijności – a nie prawdziwej religii – przez promowanie wolności wyznania i sprzeciw wobec ustanowienia religii państwowej czy monopolu religijnego” (Państwo i medycyna. Z Thomasem Szaszem rozmawia Paul Kurtz, „Respublica Nowa 2013, nr 22 (lato). 138 „Mêlée. Kwartalnik filozoficzno-społeczny” 2009, nr 1 (5). 139 Leszek Kołakowski, Odwet sacrum w kulturze świeckiej [w:] tegoż, Czy diabeł może być zbawiony i 27 innych kazań, Londyn 1984, s. 165. 140 Wszelkie różnice stają się hierarchiami, a każda hierarchia oznacza opresję. „Żyjemy w świecie, w którym wszystkie formy i wszystkie odróżnienia odziedziczone wystawiane są na gwałtowne ataki w imię ideału totalnej jednorodności” (tamże, s. 171). Alain Finkielkraut zanik rozróżnień pojęciowych nazywa „porażką myślenia”; Stefan Morawski mówi w tym kontekście o „nocy aksjologicznej”. 141 Opinia Slavoja Žižka („W naszej rzekomo świeckiej kulturze nadal działa podstawowa struktura wiary – potajemnie wierzymy wszyscy”, tenże, Bezlitosna miłość. Cyt. za: Agata Bielik-Robson, Zdziwienie kontrolowane, „Znak” 2002, nr 9) zachowuje sens raczej psychologiczny (psychoanalityczny), niż religijny. Inną wagę ma opinia Mircei Eliadego, którego zdaniem egzystencja doskonale świecka nie jest możliwa. „Niezależnie od tego, do jakiego stopnia człowiek zdesakralizował świat, niezależnie od tego, jak silna była jego decyzja do prowadzenia życia świeckiego, i tak nigdy nie uda mu się całkowicie odrzucić zachowania religijnego […]” (tegoż, Sacrum i Profanum, Warszawa 1996, s. 117. 142 Leszek Kołakowski, Wiara dobra, niewiara dobra, dz. cyt. 143 Prozelita (προσήλυτος) - osiedleniec w obcym kraju, przybysz, nowo nawrócony. 144 „La Repubblica” z dnia 1. 10. 2013 r. 126