Bałwochwalstwo pod Synajem

Transkrypt

Bałwochwalstwo pod Synajem
nadzieja.pl - Ellen G. White - Bałwochwalstwo pod Synajem
Bałwochwalstwo pod Synajem
Czas nieobecności Mojżesza był dla Izraela czasem oczekiwania i niepewności.
Ludzie wiedzieli, że poszedł na górę z Jozuem i wszedł w obłok głębokiej ciemności,
oświetlany od czasu do czasu blaskiem Bożej obecności, który spoczywał na
szczycie góry i był widoczny z równiny. Skwapliwie oczekiwali jego powrotu.
Przyzwyczajeni w Egipcie do materialnych wyobrażeń bóstwa ciężko im było zaufać
niewidzialnej istocie, polegali więc na Mojżeszu, który podtrzymywał ich wiarę.
Teraz jednak go nie było. Mijał dzień po dniu, tydzień po tygodniu, a on wciąż nie
wracał. Pomimo to, że obłok był stale widoczny, wielu osobom w obozie zdawało
się, iż wódz opuścił ich albo spłonął w pożerającym ogniu.
Podczas tego okresu oczekiwania mieli dość czasu na rozmyślanie nad prawem
Bożym, które usłyszeli, i przygotowanie swych serc na przyjęcie dalszych objawień
Bożych. Nikt jednak nie poświęcał temu wiele czasu. Gdyby usilnie starali się lepiej
zrozumieć Boże wymagania i ukorzyliby swoje serca przed Bogiem, ochroniłoby to
ich przed pokusą. Jednak oni nie uczynili tego i wkrótce stali się nierozważni,
roztargnieni i samowolni. Dotyczyło to zwłaszcza „mieszańców”. Byli niecierpliwi i
chcieli jak najprędzej udać się w drogę do ziemi obiecanej — ziemi płynącej
mlekiem i miodem. Ten dobry kraj został im obiecany jedynie pod warunkiem
posłuszeństwa, ale oni o tym już zapomnieli. Znaleźli się i tacy, którzy proponowali,
aby się wrócić do Egiptu, ale bez względu na to, jakie chcieli przyjąć rozwiązanie,
byli zdecydowani na to, żeby nie czekać dłużej na Mojżesza.
Bez wodza czuli się bezsilni i wracali do swoich starych zabobonów. „Mieszańcy”
jako pierwsi ośmielili się szemrać i okazywać zniecierpliwienie. Oni to byli
przywódcami odstępstwa, do którego doszło. Symbolem bóstwa u Egipcjan był
między innymi wół albo cielę. Na propozycję tych, którzy praktykowali tę formę
bałwochwalstwa w Egipcie, uczyniono więc cielę i oddawano mu cześć. Lud pragnął
jakiegoś obrazu, który by przedstawiał Boga i prowadził ich dalej w zastępstwie
Mojżesza.
Bóg w żaden sposób nie objawił swojej podobizny i zabronił czynienia
jakiegokolwiek materialnego wyobrażenia z takim zamiarem. Potężne cuda w
Egipcie i nad Morzem Czerwonym miały umocnić wiarę w Niego jako
niewidzialnego, wszechmocnego Pomocnika Izraela, jedynego prawdziwego Boga,
a pragnienie jakiegoś wizualnego objawienia Jego obecności zostało zaspokojone
za pomocą słupa obłoku i ognia, który prowadził ich zastępy, oraz przez objawienie
Jego chwały na górze Synaj. Jednak pomimo to, że obłok Bożej obecności wciąż był
przed ich oczami, zwrócili swe serca ku bałwochwalstwu egipskiemu i chwałę
niewidzialnego Boga przedstawili przez podobiznę wołu!
strona 1 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Bałwochwalstwo pod Synajem
Pod nieobecność Mojżesza do sprawowania władzy sędziowskiej wydelegowano
Aarona, i wielki tłum zebrał się wokół jego namiotu z żądaniem: „Nuże, uczyń nam
bogów, którzy pójdą przed nami, nie wiemy bowiem, co się stało z owym
Mojżeszem, mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej”. Stwierdzili, że obłok,
który ich dotychczas prowadził, teraz spoczywał stale na górze i już nie będzie
dłużej kierować ich wędrówką. Muszą mieć zamiast niego jakiś posąg, a jeśli, jak
sugerowano, postanowią wrócić do Egiptu niosąc ten posąg przed sobą i uznając
go jako swego boga, zyskają łaskę w oczach Egipcjan.
Tego rodzaju kryzys wymagał człowieka stanowczego, zdecydowanego i o
niezłomnej odwadze, kogoś, kto honor Boga stawia wyżej niż osobistą popularność,
bezpieczeństwo, a nawet własne życie. Jednak obecny przywódca Izraela nie był
człowiekiem o takim charakterze. Słabo przeciwstawił się ludowi, a jego wahanie i
niezdecydowanie w krytycznej chwili sprawiły jedynie to, iż ludzie utwierdzili się w
swoim zamiarze. Podniósł się tumult. Wydawało się, że ślepy, obłędny szał
zawładnął tłumem. Byli tacy, którzy pozostali wierni przymierzu z Bogiem, ale
większa część ludu przyłączyła się do odstępstwa. Nieliczni, którzy odważyli się
proponowane uczynienie posągu potępić jako bałwochwalstwo, zostali
potraktowani brutalnie, a w zamieszaniu i podnieceniu stracili w końcu życie.
Aaron bał się o swoje bezpieczeństwo, zamiast więc szlachetnie stanąć w obronie
honoru Boga, uległ żądaniom tłumu. Pierwsze, co zrobił, to zarządził, aby wszyscy
ludzie zebrali i przynieśli mu złote kolczyki, miał bowiem nadzieję, iż duma sprawi,
że odmówią takiej ofiary, ale oni chętnie oddali swoje ozdoby. Aaron ulał z nich
cielca, na wzór bożków egipskich. Lud oświadczył: „To są bogowie twoi, Izraelu,
którzy cię wyprowadzili z ziemi egipskiej” Wj 32,4. Aaron nikczemnie zezwolił na tę
zniewagę, jakiej Jahwe doznał od ludu. Posunął się nawet jeszcze dalej. Widząc, z
jakim zadowoleniem przyjęty został złoty bożek, zbudował przed nim ołtarz i
oświadczył: „Jutro będzie święto Pana” (w. 5). Ogłoszono to przy pomocy trąb po
całym obozie. „I wstawszy nazajutrz wcześnie rano, złożyli ofiary całopalne i
przynieśli ofiary pojednania; i usiadł lud, aby jeść i pić. Potem wstali, aby się bawić”
(w. 6). Pod pretekstem obchodzenia „święta Pana” oddawali się obżarstwu i
rozpustnej hulance.
Jakże często, w naszych czasach, umiłowanie przyjemności ukrywane jest pod
„pozorem pobożności”! Religia, która pozwala ludziom przy wykonywaniu
religijnych obrzędów oddawać się zaspokajaniu egoistycznych czy zmysłowych
pragnień, jest dzisiaj tak samo wielu ludziom miła, jak w czasach Izraela. Wciąż
znajdują się też podatni na wpływy Aaronowie, którzy piastując wysokie stanowiska
w Kościele ulegają pragnieniom ludzi nieuświęconych i przez to zachęcają ich do
trwania w grzechu.
Zaledwie kilka dni minęło od chwili, gdy Hebrajczycy zawarli uroczyste przymierze
z Bogiem, że będą posłuszni Jego głosowi. Stali trzęsąc się z przerażenia u stóp
góry i słuchali słów Pana: „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie”. Chwała
Boża unosiła się wciąż nad Synajem na oczach zgromadzenia, ale oni odwrócili się i
strona 2 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Bałwochwalstwo pod Synajem
żądali innych bogów. „Uczynili cielca na Horebie i kłaniali się ulanemu posągowi,
zamienili chwałę Boga swego na obraz wołu jedzącego trawę” Ps 16,19.20. Czyż
mogli okazać większą niewdzięczność lub bardziej znieważyć Tego, który objawił
się im jako czuły ojciec i wszechmocny król?
Mojżesz, który był na górze, został ostrzeżony o odstępstwie w obozie i otrzymał
polecenie, by niezwłocznie wrócił. „Zejdź na dół” — brzmiały słowa Boże — „gdyż
sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Rychło zeszli z
drogi, jaką im nakazałem. Zrobili sobie cielca ulanego, oddali mu pokłon” Wj
32,7.8. Bóg mógł stłumić bunt w zarodku, pozwolił jednak, by się rozszerzył, aby
móc pokazać wszystkim, jak karze zdradę i odstępstwo.
Przymierze Boże z ludem zostało unieważnione, więc Bóg oświadczył Mojżeszowi:
„Teraz zostaw mnie, aby zapłonął mój gniew na nich. Wytracę ich, a ciebie uczynię
wielkim ludem” (w. 10). Lud izraelski, a zwłaszcza „mieszańcy”, będą stale skłonni
do buntu przeciwko Bogu, będą szemrać przeciwko swemu przywódcy i zasmucać
go swoją niewiarą oraz krnąbrnością, więc doprowadzenie ich do ziemi obiecanej
będzie ciężkim i męczącym zadaniem. Ich grzechy sprawiły, że utracili łaskę Bożą,
a sprawiedliwość domagała się zniszczenia ich. Pan postanowił więc, że ich
zniszczy, a z Mojżesza wywiedzie wielki naród.
„Zostaw mnie (...). Wytracę ich” — powiedział Bóg. Jeśli Bóg zamierzał zniszczyć
Izraelitów, kto mógłby się za nimi ująć? Wielu na pewno pozostawiłoby grzeszników
losowi, na jaki zasłużyli! Wielu z pewnością wymieniłoby swoje życie pełne mozołu,
ciężarów i ofiar, za które jedyną zapłatą jest niewdzięczność i szemranie, na życie,
które mogliby spędzić bez takich kłopotów i we czci, zwłaszcza jeśliby taką
zamianę proponował sam Bóg!
Mojżesz dostrzegł jednak uzasadnienie nadziei tam, gdzie pozornie były tylko
rozczarowanie i gniew. Słowa Boga: „Zostaw mnie” zrozumiał nie jako zakaz, ale
jako zachętę do wstawienia się za ludem, zakładając, że nic oprócz jego modlitw
nie może uratować Izraela, a ubłagany w ten sposób Bóg oszczędzi swój lud. Tak
więc „Mojżesz łagodził gniew Pana, Boga swego i mówił: Dlaczegóż, Panie, płonie
gniew twój przeciwko ludowi twojemu, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej wielką
siłą i ręką potężną?” (w. 11).
Bóg dał do zrozumienia, że wyparł się swego ludu. Gdy rozmawiał z Mojżeszem,
mówił o nim : „lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej” (w. 7). Jednak
Mojżesz z pokorą odrzucił twierdzenie, że to on jest przywódcą Izraela. Izraelici byli
nie jego, ale Bożym ludem — „ludowi twojemu, który wyprowadziłeś (...) wielką siłą
i ręką potężną. Dlaczego to” — przekonywał — „mają rozpowiadać Egipcjanie: w
złym zamiarze wyprowadził ich, by pozabijać ich w górach i wytracić z powierzchni
ziemi” (w. 11.12).
W kilka miesięcy po wyjściu Izraela z Egiptu wieść o ich cudownym wyzwoleniu
dotarła do wszystkich okolicznych narodów. Lęk i straszne przeczucia opanowały
strona 3 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Bałwochwalstwo pod Synajem
pogan. Wszyscy śledzili, co Bóg Izraela uczyni ze swoim ludem. Gdyby teraz
Izraelici zostali zniszczeni, ich wrogowie triumfowaliby, a Bóg byłby znieważony.
Egipcjanie utrzymywaliby, że ich oskarżenia były prawdziwe — Bóg, zamiast
wyprowadzić Izraelitów na pustynię, by składali ofiary, sprawił, że oni sami stali się
ofiarą. Nie braliby pod uwagę grzechów Izraela. Zniszczenie ludu, który Bóg tak
wyraźnie uczcił, przyniosłoby ujmę Jego imieniu. Jakże wielka odpowiedzialność
spoczywa na tych, których Bóg wielce uczcił, aby chwalili Jego imię na ziemi! Jak
troskliwie powinni wystrzegać się grzechu, aby nie ściągać na siebie Jego sądu i nie
dopuścić, by Jego imię było okryte hańbą wśród bezbożnych!
Gdy Mojżesz wstawiał się za Izraelem, jego nieśmiałość zniknęła wobec głębokiej
troski i miłości, jakimi darzył tych, dla których, jako Boże narzędzie, tak wiele
uczynił. Pan wysłuchał jego niesamolubną modlitwę i spełnił jego prośby. Bóg
wypróbował swego sługę. Poddał testowi jego wierność i miłość do tego
błądzącego, niewdzięcznego ludu, a Mojżesz wspaniale wytrzymał próbę. Jego
troska o Izraela nie wynikała z żadnych samolubnych pobudek. Pomyślność
wybranego ludu Bożego była mu droższa niż osobisty zaszczyt, droższa niż
przywilej stania się ojcem potężnego narodu. Bogu podobała się jego wierność,
prostota serca i uczciwość, więc powierzył mu, jako wiernemu pasterzowi, wielkie
zadanie prowadzenia Izraela do ziemi obiecanej.
Gdy Mojżesz, niosący „tablice świadectwa” i Jozue zeszli z góry, usłyszeli krzyki i
wrzaski podekscytowanego tłumu, najwyraźniej podobne do jakiejś dzikiej wrzawy.
Jozue, jako żołnierz, przede wszystkim pomyślał, że obóz został zaatakowany przez
nieprzyjaciół. „Wrzawa wojenna w obozie” — powiedział (w. 17). Mojżesz lepiej
jednak ocenił charakter owego poruszenia. Dochodzący dźwięk nie był odgłosem
bitwy, lecz hałaśliwej zabawy. „Nie jest to odgłos okrzyków po zwycięstwie, nie jest
to odgłos okrzyków po klęsce, lecz słyszę odgłos śpiewu” (w. 18).
Gdy przybliżyli się do obozu, ujrzeli ludzi krzyczących i tańczących wokoło swego
bożka. Była to scena pogańskiej orgii, pewna imitacja bałwochwalczych uczt w
Egipcie, jakże jednak niepodobna do uroczystego i pełnego godności wielbienia
Boga! Mojżesz był zdruzgotany. Właśnie przyszedł od Boga, widział chwałę Jego
obecności, a chociaż został uprzedzony o tym, co zaszło, nie był przygotowany na
tak potworny przejaw upadku Izraela. Jego gniew zapłonął. Rzucił na ziemię
kamienne tablice, aby pokazać obrzydzenie, jakim napełnia go ich przestępstwo, a
te rozprysnęły się na kawałki na oczach całego ludu, co oznaczało, że jak oni
złamali przymierze z Bogiem, tak Bóg zerwał swe przymierze z nimi.
Mojżesz wszedł do obozu, przeszedł przez tłum biesiadników, chwycił bożka i
wrzucił go do ognia. Potem starł go na proch, który wsypał do potoku spływającego
z góry i kazał ludowi napić się tej wody. W ten sposób pokazał zupełną
bezwartościowość bożka, któremu oddawali cześć.
Wielki przywódca wezwał do siebie swego winnego brata i surowo zapytał: „Co
uczynił ci ten lud, że sprowadziłeś nań tak wielki grzech?” (w. 21). Aaron usiłować
strona 4 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Bałwochwalstwo pod Synajem
się bronić opowiadając o groźbach tłumu, i oświadczył, że gdyby nie spełnił ich
żądań, byliby go pozbawili życia. „Niech pan mój się nie gniewa!” — powiedział —
„Ty znasz ten lud, że jest skłonny do złego. Powiedzieli mi: Uczyń nam bogów,
którzy pójdą przed nami, gdyż nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, tym mężem,
który nas wyprowadził z ziemi egipskiej. Więc rzekłem do nich: Kto ma złoto, niech
je zdejmie z siebie. I dali mi je, potem wrzuciłem je do ognia, i tak powstał ten
cielec” (w. 22-24). Próbował wmówić Mojżeszowi, że stał się cud — złoto wrzucone
do ognia zamieniło się w cielca wskutek działania nadprzyrodzonej mocy. Jego
wymówki i krętactwa na nic się jednak nie zdały. Słusznie został uznany za
głównego winowajcę.
Fakt, iż Aaron otrzymał tak wiele błogosławieństw i został tak bardzo wywyższony
ponad lud, czynił jego grzech jeszcze bardziej ohydnym. To Aaron, „święty Pański”
Ps 16,16, uczynił bożka i obwołał święto. Był wyznaczony jako rzecznik Mojżesza i
tym mężem, o którym sam Bóg zaświadczył: „Wiem, że on umie mówić” Wj 4,14, a
jednak nie udaremnił bluźnierczych zamiarów bałwochwalców. Ten, przez którego
Bóg wykonał swe sądy nad Egipcjanami i ich bogami, nie zareagował słysząc
oświadczenie przed złotym posągiem: „To są bogowie twoi, Izraelu, którzy cię
wyprowadzili z ziemi egipskiej” Wj 32,4. Ten, który był z Mojżeszem na górze i
ujrzał tam chwałę Pana, i wiedział, że objawienia tej chwały nie był w stanie
odzwierciedlić żaden posąg — zamienił tę chwałę na podobiznę wołu. Ten, któremu
Bóg pod nieobecność Mojżesza powierzył władzę nad swoim ludem aprobował ich
bunt. „Także na Aarona rozgniewał się Pan bardzo i chciał go zgładzić” Pwt 9,2, ale
w odpowiedzi na żarliwe wstawiennictwo Mojżesza Aaronowi darowano życie, a gdy
w skrusze i pokorze żałował za swój wielki grzech, został przywrócony do łaski
Bożej.
Gdyby Aaron miał odwagę stanąć po stronie sprawiedliwości, bez względu na
konsekwencje, mógłby zapobiec odstępstwu. Gdyby niezachwianie pozostał lojalny
wobec Boga, gdyby przypomniał ludziom to, co przeżyli, gdy Bóg objawił się na
górze Synaj i ich uroczyste przymierze z Bogiem, iż będą posłuszni Jego prawu, zło
byłoby powstrzymane. Jednak jego uległość wobec pragnień ludu i chłodne
wyrachowanie, z jakim przystąpił do wypełnienia ich planów, dodało im odwagi do
posunięcia się w grzechu dalej, niż wcześniej zamierzali.
Gdy Mojżesz po powrocie do obozu stanął przed buntownikami, jego surowa
nagana i gniew okazane przez rozbicie świętych tablic prawa stanowiły w oczach
ludu zupełne przeciwieństwo łagodnych słów i dostojnego zachowania jego brata,
więc sympatia ludu była po stronie Aarona. Aby się usprawiedliwić, Aaron usiłował
zrzucić na lud odpowiedzialność za swoją słabość okazaną w uległości wobec ich
żądania, ale pomimo to ludzie byli pełni podziwu dla jego łagodności i cierpliwości.
Jednak Bóg widzi nie to, co widzi człowiek. Uległy duch Aarona i jego pragnienie
podobania się zaślepiły go co do potworności przestępstwa, które zaaprobował.
Jego postępowanie, które umożliwiło Izraelitom dopuszczenie się grzechu,
kosztowało życie tysięcy. Jakże przeciwne temu było postępowanie Mojżesza, który
wykonując wiernie wyroki Boże, pokazał, że dobro Izraela było mu droższe niż
strona 5 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Bałwochwalstwo pod Synajem
osobiste powodzenie, cześć, czy życie.
Ze wszystkich grzechów, jakie Bóg ukarze, żadne nie są bardziej poważne niż te,
które zachęcają innych do czynienia zła. Bóg chce, by Jego słudzy dowiedli swej
lojalności przez wierne karcenie grzechu, nawet jeśli udzielenie nagany byłoby
bolesnym aktem. Ci, którzy zostali uczczeni Bożym powołaniem, nie mają być
słabymi, uległymi oportunistami. Nie mają dążyć do wywyższenia się ani unikać
nieprzyjemnych powinności, ale wykonywać dzieło Boże z niezachwianą
wiernością.
Chociaż Bóg wysłuchał modlitwy Mojżesza, aby ustrzegł Izraelitów od zguby, ich
odstępstwo musiało zostać przykładnie ukarane. Gdyby bezprawie i
niesubordynacja, na które pozwolił im Aaron, nie zostały szybko ukrócone,
doprowadziłyby cały naród do powszechnego rozpasania i nieuchronnej zguby. Zło
musiało być oddalone ze straszliwą surowością. Stojąc przy wejściu do obozu
Mojżesz wołał do ludu: „Kto jest za Panem, do mnie!” Wj 32,26. Ci, którzy nie
przyłączyli się do odstępstwa, mieli zająć miejsce po prawej stronie Mojżesza, zaś
ci, którzy byli winni, ale żałują swego czynu, po lewej. Rozkaz został wykonany.
Okazało się, że plemię Lewiego nie wzięło udziału w bałwochwalstwie. Wśród
innych plemion znaczna była liczba tych, którzy co prawda zgrzeszyli, ale teraz
wyrazili szczerą skruchę. Jednak liczna grupa, w większości złożona z
„mieszańców”, którzy podpuszczali do zrobienia cielca, uporczywie trwała w
buncie. W imię „Pana, Boga Izraela” (w. 27) Mojżesz rozkazał teraz tym, którzy stali
po jego prawej stronie i nie splamili się bałwochwalstwem, by chwycili swe miecze i
zabili wszystkich, którzy opowiedzieli się po stronie buntu. „I padło w tym dniu z
ludu około trzech tysięcy mężów” (w. 28). Bez względu na stanowisko,
pokrewieństwo czy przyjaźń, prowodyrowie występku zostali wycięci, ale wszyscy,
którzy wyrazili skruchę i ukorzyli się, zostali oszczędzeni.
Ci, którzy wykonali to straszne dzieło sądu, działali na polecenie boskiej mocy,
wykonując wyrok Króla niebios. Ludzie muszą działać bardzo ostrożnie, gdy w swej
ludzkiej niedoskonałości osądzają i potępiają swoich bliźnich, ale gdy Bóg im
rozkaże, by wykonali Jego wyrok na występnych, muszą Go posłuchać. Ci, którzy
dokonali tego bolesnego aktu, objawili tym samym, że mają obrzydzenie do buntu i
bałwochwalstwa i poświęcili się całkowicie służbie prawdziwemu Bogu. Pan uczcił
ich wierność tym, że wyróżnił w szczególny sposób plemię Lewiego.
Izraelici byli winni zdrady, i to wobec Króla, który obdarzył ich dobrodziejstwami, i
którego władzę sami dobrowolnie przyrzekli respektować. Aby rządy Boże mogły
zostać utrzymane, zdrajcom należało wymierzyć sprawiedliwość. Jednak nawet i tu
objawiło się miłosierdzie Boże. Bóg postąpił zgodnie ze swym prawem, ale dał
wszystkim możliwość wolnego wyboru oraz okazję do opamiętania. Zginęli tylko ci,
którzy uparcie trwali w buncie.
Konieczne było, by ten grzech został ukarany, aby okoliczne narody widziały w
karze dowód niezadowolenia Bożego z powodu bałwochwalstwa. Mojżesz, który
strona 6 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Bałwochwalstwo pod Synajem
jako Boże narzędzie wymierzył sprawiedliwość winnym, musiał pozostawić opis
publicznego protestu przeciwko ich przestępstwu. Gdy w przyszłości Izraelici sami
będą potępiać bałwochwalstwo sąsiadujących z nimi plemion, ich wrogowie
mogliby im zarzucać, że lud, który twierdzi, że Jahwe jest jego Bogiem, sam uczynił
sobie cielca i oddawał mu cześć na Horebie. Wówczas, chociaż będą zmuszeni
uznać, że jest to niechlubna prawda, będą mogli wskazać na straszny los
przestępców, jako dowód, że ich grzech nie został usankcjonowany ani
usprawiedliwiony.
Miłość w stopniu nie mniejszym niż sprawiedliwość wymagała, by wyrok nad tym
grzechem został wykonany. Bóg jest nie tylko władcą swego ludu, ale i jego
opiekunem. Usuwa tych, którzy wszczynają bunt, aby nie doprowadzili innych do
zguby. Oszczędzając życie Kaina, Bóg pokazał wszechświatu, jakie są skutki
pozostawienia grzechu bez kary. Wpływ, jaki wywarł Kain na swoich potomków
przez swoje życie i nauczanie doprowadził do takiego zepsucia, że cały świat
musiał być zniszczony przez potop. Historia ludzi, żyjących w czasach
przedpotopowych świadczy o tym, że długie życie nie jest błogosławieństwem dla
grzesznika, a wielka Boża cierpliwość nie poskramia jego nikczemności. Im dłużej
ludzie żyli, tym bardziej stawali się zepsuci.
Tak też było z odstępstwem pod górą Synaj. Gdyby kara nie została wymierzona
przestępcom bezzwłocznie, przyniosłoby to podobne rezultaty. Ziemia byłaby tak
zepsuta jak za dni Noego. Gdyby ci przestępcy zostali oszczędzeni, zło, które
byłoby tego następstwem, byłoby większe niż to, które było rezultatem
oszczędzenia życia Kaina. Było to miłosierdziem Bożym, że ucierpiały tysiące, aby
zapobiec wykonaniu wyroku na milionach. Aby ocalić wielu, musiał niektórych
ukarać. A co więcej, gdy ludzie odrzucili lojalność wobec Boga, odrzucili też Bożą
ochronę, a pozbawiony swego obrońcy cały naród był wystawiony na pastwę
wrogów. Gdyby zło nie zostało zdecydowanie usunięte, wkrótce padliby ofiarą
swych licznych i silnych nieprzyjaciół. Dla dobra Izraelitów, a także dla pouczenia
wszystkich kolejnych pokoleń, konieczne było, żeby zbrodnia była szybko ukarana.
Było to także przejawem miłosierdzia wobec grzeszników, ponieważ zostało
przerwane ich grzeszne postępowanie. Gdyby darowano im życie, ten sam duch,
który doprowadził ich do buntu przeciwko Bogu, objawiłby się nienawiścią i
rywalizacją między nimi, a w końcu pozabijaliby się nawzajem. Z miłości do świata,
z miłości do Izraela, a nawet do przestępców, grzech został ukarany szybko i z
największą surowością.
Gdy ludzie ujrzeli potworność swej winy, cały obóz ogarnęło przerażenie. Obawiano
się, że wszyscy grzesznicy zostaną wytraceni. Mojżesz użalił się nad ich
nieszczęściem i obiecał wstawić się jeszcze raz u Boga za nimi.
„Popełniliście ciężki grzech” — powiedział — „lecz teraz wstąpię ponownie do Pana,
może zdołam przebłagać go za wasz grzech” (w. 30). Poszedł i wyznał przed
Bogiem: „Oto lud ten popełnił ciężki grzech, bo uczynili sobie bogów ze złota.
Teraz, racz odpuścić ich grzech, lecz jeżeli nie, to wymaż mnie ze swojej księgi,
strona 7 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Bałwochwalstwo pod Synajem
którą napisałeś” (w. 31.32). Odpowiedź brzmiała: „Tego, kto zgrzeszył przeciwko
mnie, wymażę z księgi mojej. Teraz zaś idź, prowadź ten lud, dokąd ci kazałem; oto
anioł mój pójdzie przed tobą. W dniu nawiedzenia mojego nawiedzę ich za ich
grzech” (w. 33.34).
Modlitwa Mojżesza każe pamiętać o księgach niebieskich, w których zapisane są
imiona wszystkich ludzi, a ich uczynki, dobre czy złe, są również wiernie
odnotowane. Księga życia zawiera imiona tych wszystkich, którzy kiedykolwiek
oddali się służbie Bogu. Jeśli ktoś z nich odejdzie od Niego i przez uparte trwanie w
grzechu stanie się w końcu zatwardziały na wpływ Ducha Świętego, jego imię
zostanie na sądzie wymazane z księgi życia, a on sam zostanie skazany na
zagładę. Mojżesz zdawał sobie sprawę z tego, jak straszny będzie los grzesznika,
ale jeśli lud izraelski miał zostać odrzucony przez Pana, Mojżesz pragnął, aby jego
imię zostało wymazane razem z ich imionami, nie mógłby znieść widoku sądów
Bożych spadających na tych, którzy zostali tak łaskawie wyswobodzeni.
Wstawiennictwo Mojżesza na rzecz Izraelitów ilustruje wstawiennictwo Chrystusa
za grzesznymi ludźmi. Pan jednak nie pozwolił, by Mojżesz poniósł winę grzesznika,
tak jak uczynił to Chrystus. „Tego, kto zgrzeszył przeciwko mnie” — powiedział —
„wymażę z księgi mojej” (w. 33).
W głębokim smutku lud pochował zmarłych. Trzy tysiące ludzi padło od miecza.
Wkrótce wybuchła w obozie zaraza, a potem dotarła do nich wieść, iż Boża
obecność nie będzie im już dłużej towarzyszyć w ich wędrówce. Jahwe oświadczył:
„Jesteście ludem twardego karku; jeślibym tylko przez jedną chwilę szedł pośród
ciebie, zgładziłbym ciebie”. A następnie wydany został rozkaz: „Zdejmij więc teraz
z siebie swoje ozdoby, a zobaczę, co z tobą zrobić” Wj 33,5. W całym obozie
zapanowała żałoba. W skrusze i pokorze „zdjęli synowie izraelscy swoje ozdoby od
razu przy górze Horeb” (w. 6).
Zgodnie z Bożą wskazówką, namiot, który miał służyć jako tymczasowe miejsce
nabożeństwa, został przeniesiony „z dala od obozu” (w. 7). Był to dalszy dowód, iż
Bóg wycofał swoją obecność spośród nich. Bóg będzie się objawiał Mojżeszowi, ale
nie takim ludziom jak oni. Nagana była odczuwana dotkliwie, a dręczonym
wyrzutami sumienia tłumom wydawała się ona zapowiedzią większego
nieszczęścia. Czyżby Pan odłączył Mojżesza od obozu, aby ich wszystkich
zniszczyć? Nie zostali jednak pozostawieni bez nadziei. Namiot był rozbity poza
obozem, ale Mojżesz nazywał go „namiotem zgromadzenia”. Wszyscy, którzy
szczerze żałowali za swe grzechy i pragnęli wrócić do Pana, mogli tam przychodzić
i wyznawać swoje grzechy oraz błagać o Jego miłosierdzie. Gdy wracali do swoich
namiotów, Mojżesz wchodził do przybytku. Z wytężoną uwagą oczekiwał lud
jakiegoś znaku, że Bóg przyjął jego wstawiennictwo za nimi. Jeśli Bóg zstąpi, by się
z nim spotkać, mogą mieć nadzieję, że nie zostaną całkowicie wyniszczeni. Gdy
słup obłoku zstąpił i zatrzymał się przy wejściu do przybytku, ludzie płakali z
radości, powstawali „i kłaniali się, każdy u wejścia do swego namiotu” (w. 11).
Mojżesz dobrze wiedział, jak przewrotni i zaślepieni byli ci, którzy byli powierzeni
strona 8 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Bałwochwalstwo pod Synajem
jego opiece, wiedział, z jakimi trudnościami będzie się musiał borykać. Zrozumiał,
że musi mieć Bożą pomoc, żeby nimi kierować. Modlił się o wyraźniejsze objawienie
woli Bożej i o pewność Jego obecności: „Oto Ty mówisz do mnie: Prowadź ten lud, a
nie oznajmiłeś mi, kogo poślesz ze mną, chociaż powiedziałeś: Znam cię po
imieniu, oraz: Znalazłeś łaskę w oczach moich. Toteż jeśli znalazłem łaskę w
oczach twoich, daj mi poznać zamysły twoje, abym cię poznał i wiedział, że
znalazłem łaskę w oczach twoich; zważ też, że twoim ludem jest ten naród” (w.
12.13).
Odpowiedź brzmiała: „Oblicze moje pójdzie i zaznasz spokoju ode mnie” (w. 14).
Jednak Mojżeszowi to nie wystarczyło. Ciążyła mu świadomość strasznych
następstw, gdyby Bóg pozostawił Izraelitów w takiej zatwardziałości i braku
skruchy. Nie mógł znieść myśli, że jego drogi mogłyby rozejść się z drogami jego
braci, więc modlił się, by łaska Boża została przywrócona Jego ludowi i aby znak
Jego obecności nadal kierował ich wędrówką: „Jeżeli oblicze twoje nie pójdzie z
nami, to nie każ nam stąd wyruszać. Po czym bowiem można poznać, że znalazłem
łaskę w oczach twoich, ja i lud twój, jak nie po tym, że Ty pójdziesz z nami, bo
wtedy będziemy wyróżnieni, ja i lud twój, spośród wszystkich ludów, które są na
powierzchni ziemi” (w. 15.16).
A Pan powiedział: „Także tę rzecz, o której mówiłeś, spełnię, gdyż znalazłeś łaskę w
oczach moich i znam cię po imieniu” (w. 17). Jednak prorok nie przestawał prosić.
Każda modlitwa została wysłuchana, ale on pragnął większych znaków Bożej
łaskawości. Poprosił więc o coś, o co dotychczas nigdy nie prosiła ludzka istota:
„Pokaż mi, proszę, chwałę twoją!” (w. 18).
Bóg nie skarcił jego prośby jako zuchwałość, ale wypowiedział łaskawe słowa:
„Sprawię, że całe dostojeństwo moje przejdzie przed tobą”. Żaden śmiertelnik nie
może patrzeć na odsłoniętą chwałę Bożą i żyć, ale Mojżesz otrzymał zapewnienie,
że ujrzy tylko tyle chwały Bożej, ile będzie mógł znieść. Ponownie został wezwany
na szczyt góry, a wtedy ręka, która stworzyła świat, ręka, która „góry przenosi
niespostrzeżenie” JOB 9,5, podniosła Mojżesza, tę istotę, stworzoną z prochu ziemi,
tego potężnego męża wiary, i umieściła go w szczelinie skalnej, podczas gdy
chwała Boga i całe Jego dostojeństwo przeszły przed nim.
To doświadczenie — a przede wszystkim obietnica, że Boża obecność będzie mu
towarzyszyć — było dla Mojżesza zapewnieniem, że odniesie sukces w czekającym
go dziele. Było ono dla niego nieskończenie cenniejsze niż cała nauka Egiptu i
wszystkie osiągnięcia, jakich dokonał będąc przywódcą państwowym i wodzem
armii. Żadna ziemska moc, umiejętność czy wiedza nie mogły zająć miejsca stałej
obecności Bożej.
Dla grzesznika straszną rzeczą jest wpaść w ręce żywego Boga, ale Mojżesz stał
samotnie w obecności Wiekuistego i nie bał się, ponieważ jego dusza była w
harmonii z wolą jego Stwórcy. Psalmista mówi: „Gdybym knuł coś niegodziwego w
sercu moim, Pan nie byłby mnie wysłuchał” Ps 66,18, ale „społeczność z Panem
strona 9 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Bałwochwalstwo pod Synajem
mają ci, którzy się go boją, on też obwieszcza im przymierze swoje” Ps 25,14.
Bóg sam przedstawił się jako „Pan, Pan, Bóg miłosierny i litościwy, nie rychły do
gniewu, a obfity w miłosierdziu i prawdzie, zachowujący miłosierdzie nad tysiącami,
gładzący nieprawość i przestępstwo i grzech, nie usprawiedliwiający winnego” Wj
34,6.7 (BG).
„I pochylił się Mojżesz śpiesznie aż do ziemi, złożył pokłon” (w. 8). Raz jeszcze
błagał, by Bóg przebaczył winę swego ludu i zabrał ich do swego dziedzictwa. Jego
modlitwa została wysłuchana. Pan łaskawie obiecał przywrócić swą łaskę Izraelowi i
dla jego dobra czynić takie cuda, jakie jeszcze nie były uczynione „po całej ziemi i
u żadnych narodów” (w. 10).
Czterdzieści dni i nocy Mojżesz pozostawał na górze, a przez cały ten czas, tak jak
za pierwszym razem, był w cudowny sposób podtrzymywany przy życiu. Nikomu
nie pozwolono wejść razem z nim, ani w czasie jego nieobecności zbliżać się do
góry. Na Boże polecenie przygotował dwie kamienne tablice i zabrał je ze sobą na
szczyt; „i napisał Pan na tablicach słowa przymierza, dziesięć słów” (w. 28 BG).
Podczas tego długiego czasu spędzonego w łączności z Bogiem twarz Mojżesza
odbijała chwałę Bożej obecności. On sam był nieświadomy tego, że gdy zstępował z
góry jego twarz jaśniała oślepiającym blaskiem. Takie światło rozjaśniało oblicze
Szczepana, gdy przyprowadzono go przed jego sędziów, „a gdy wszyscy, którzy
zasiadali w Radzie Najwyższej, utkwili w nim wzrok, ujrzeli jego oblicze niby oblicze
anielskie” Dz 6,15. Aaron wraz z ludem cofnęli się na widok Mojżesza „i bali się
przystąpić do niego” Wj 34,3. Widząc ich zmieszanie i przerażenie, ale nie znając
przyczyny tego, przekonywał, aby podeszli bliżej. Chciał im obiecać Boże
pojednanie i zapewnić, że łaskawość Boża została im przywrócona. Wyczuli w jego
głosie jedynie miłość i zachętę, aż w końcu jeden z nich odważył się podejść. Zbyt
przerażony, by powiedzieć cokolwiek, wskazał tylko na oblicze Mojżesza, a
następnie na niebo. Wielki przywódca zrozumiał znaczenie tego gestu. W
świadomości swojej winy, czując, że wciąż zasługują na Boże niezadowolenie, nie
mogli znieść niebiańskiego światła, które napełniłoby ich radością, gdyby byli
posłuszni Bogu. Wina wywołuje strach. Dusza wolna od grzechu nie pragnie ukryć
się przed światłem niebios.
Mojżesz miał im wiele do powiedzenia, więc litując się nad ich przerażeniem,
zasłonił sobie twarz i odtąd czynił to zawsze, gdy wracał do obozu po spotkaniu z
Bogiem.
Przez ten blask chciał Bóg zwrócić uwagę Izraela na święty, wzniosły charakter
swojego prawa i chwałę ewangelii objawionej za pośrednictwem Chrystusa. Gdy
Mojżesz był na górze, Bóg przekazał mu nie tylko tablice ze swoim prawem, ale
przedstawił mu także plan zbawienia. Mojżesz widział, że ofiara Chrystusa została
przepowiedziana we wszystkich symbolach i obrzędach ery żydowskiej, a
niebiańskie światło płynące z Golgoty w nie mniejszym stopniu niż chwała prawa
strona 10 / 11
nadzieja.pl - Ellen G. White - Bałwochwalstwo pod Synajem
Bożego rozświetlało twarz Mojżesza. Ten boski blask był symbolem odpuszczenia,
którego Mojżesz był widzialnym pośrednikiem, wzorem jedynego prawdziwego
Orędownika.
Chwała odbijająca się na obliczu Mojżesza ilustruje błogosławieństwa, które będą
udziałem ludzi, zachowujących Boże przykazania za pośrednictwem Chrystusa.
Świadczy o tym, że im bliższa jest nasza łączność z Bogiem i dokładniejsze
poznanie Jego wymagań, tym pełniej zostaniemy przemienieni na podobieństwo
Boże i tym łatwiej staniemy się uczestnikami boskiej natury.
Mojżesz był symbolem Chrystusa. Jak pośrednik Izraela zasłaniał swoje oblicze,
ponieważ ludzie nie mogli znieść widoku jego chwały, tak Chrystus, boski
Pośrednik, przysłonił swoją boskość człowieczeństwem, gdy przyszedł na ziemię.
Gdyby przyszedł odziany jasnością nieba, nie miałby przystępu do ludzi w ich
grzesznym stanie. Nie znieśliby chwały Jego obecności. Dlatego upokorzył się i
przyszedł „w postaci grzesznego ciała” Rz 8,3, aby dotrzeć do upadłego rodzaju
ludzkiego i podźwignąć go.
strona 11 / 11
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)