Jan Kaczmarek Listy dygresyjne

Transkrypt

Jan Kaczmarek Listy dygresyjne
rek
a
m
z
c
Jan Kadygresyjne
Listy
3
2
Publikacja dofinansowana
przez Miasto Wrocław
APEL!
Szanowni Czytelnicy!
Chcę zauważyć, że umyślnie pogrubiłem słowo czytelnik,
bo upaja mnie ono jak dobry hiszpański trunek typu brendy de
jerez. Wyraz czytelnik powoli wychodzi z użycia, umiera...
Podobnie jak słowa: erudyta, mentor, autorytet czy nawet ta−
kie proste staropolskie określenie rzemieślnik. Dzisiejszej po−
pulacji są one prawie nieznane, bo nie ma już ich w użyciu, są
zbędne i niepraktyczne. Kogo mamy tak nazywać? Dzisiaj
wszyscy wiemy, kto to jest: bizneswoman, biznesmen, mana−
ger albo skin, spindoktor, hiphopowiec, piarowiec czy cele−
bryta, ale czytelnik...? Dlatego, z niejakim wewnętrznym
niepokojem, nie wiedząc, czy przypadkiem kogoś tym czy−
telnikiem nie urażę lub broń Boże! obrażę, pozwalam sobie
p.t. Państwa tak tytułować.
Leży przed Wami książka niecodzienna i niezwykła, więc
jestem winny (pal licho!), Droga Czytelniczko, Czytelniku
i Ty, płci obojga, Narybku Czytelniczy, udzielić Wam na
wstępie pomocy. Taką pomocą (podobnie jak każda wyciąg−
nięta przyjaźnie ręka) niech będzie niniejsza informacja:
Autor książki, satyryk, artysta estradowy, piosenkarz kaba−
retowy i (proszę nie pomylić z rajdowcem!) radiowiec JAN
KACZMAREK nie pisał tej książki jako książkę. Tworzył ra−
diowe felietony, które w latach 1999–2004, przed mikrofona−
mi Polskiego Radia we Wrocławiu czytał, a właściwie aktorsko
interpretował Zbigniew Lesień. Powstawały doraźnie, w tak
lubianej przez felietonistów formie listów, z tygodnia na ty−
dzień. Znawcy i badacze sztuki epistolarnej obliczyli, że za−
wierają 657 103, słownie sześćset pięćdziesiąt siedem tysięcy
sto trzy (poza głównymi tematami), dygresje. Taki wynik po−
zwala na ubieganie się o wpis do sławnej światowej księgi
wszelakich rekordów. Należy także zaznaczyć, że to p.t. Edy−
tor, rękami redaktora, wybrał odpowiednie felietony i w ten
sposób powołał tę książkę do życia, podobnie jak wcześniej
ożywił je na antenie, swym scenicznym kunsztem aktor.
(Fakt działalności aktora, jak i edytora niekoniecznie musi
ubiegać się o wpis do tej samej ww. księgi).
www.wroclaw.pl
Szanowni Czytelnicy!
Tutaj, przede wszystkim, zwracam się do czytelników su−
miennych i uważnych oraz posiadających okulary. Może się
tak okazać, że tylko oni zauważą na kolejnych stronach niniej−
szej książki ikonkę
.
Dyrektor, redaktor naczelny
Wojciech Głuch
Redakcja
Lidia Kwiecień
Koncepcja i opracowanie materiałów audio i fotograficznych
Bogusław Klimsa
Korekta
Bożena Dembińska
Opracowanie typograficzne
Maciej Szłapka
Przygotowanie fotografii oraz projekt okładki
Marika Modzelewska
Autorzy fotografii: Piotr Hawałej (2), Bogusław Klimsa (15),
Tadeusz Szwed (J. Taczalski). Pozostałe zdjęcia pochodzą
z domowego archiwum Jana Kaczmarka (57), domowego archiwum
Bogusława Klimsy (15) oraz z Internetu (7)
Wydanie pierwsze 2009
© 2009 by Wydawnictwo EUROPA Sp. z o.o.
ISBN 978−83−61039−12−9
Skład i łamanie
Pracownia Składu Komputerowego TYPO−GRAF
Druk i oprawa
Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu
Wszystkie prawa zastrzeżone, szczególnie prawo do przedruku
i tłumaczeń na inne języki. Żadna z części tej książki nie może
być publikowana bez uprzedniej pisemnej zgody Wydawnictwa.
Dotyczy to również sporządzania fotokopii, mikrofilmów oraz
przenoszenia danych do systemów komputerowych.
Wydawnictwo EUROPA Sp. z o.o.
ul. Kościuszki 35, 50−011 Wrocław
tel. 071 346 30 11, faks 071 346 30 15
e−mail:europa@wydawnictwo−europa.pl
www.wydawnictwo−europa.pl
5
4
Jeżeli już zostanie ona zauważona (bingo!), to czym prę−
dzej podążamy na koniec książki, gdzie umieszczona jest pły−
ta audio CD. Dalej sprawa będzie banalna i prosta. Na pewno
posiadamy jakikolwiek odtwarzacz wytłoczonego albo wypa−
lonego na płycie CD binarnego zapisu fonicznego zdarzenia,
(może to być discman, zwykły komputer lub CD lub DVD
player) więc po krótkiej chwili spotka nas kolejny sukces.
Wystarczy włożyć załączoną płytę (∅ 12 cm) do takiego urzą−
dzenia (prosimy koniecznie po włożeniu płyty nie zapomnieć
o naciśnięciu przycisku PLAY!) i... takim sposobem staliśmy
się konsumentami dźwiękowego prezentu, a zarazem bonusu
od naszego miłego p.t. Edytora.
Listy dygresyjne zostały wybrane z felietonów Jana Kaczmarka przed−
stawianych przez Zbigniewa Lesienia na antenie Polskiego Radia
Wrocław w latach 1999–2004.
Warszawa, 22 sierpnia 1999 roku
Zacznę dziś od głębokiej trzecioplanowej dygresji. Przejdę
z niej płynnie w dygresję drugoplanową, zazębiającą się z dy−
gresją trzecioplanową niezwykle kompatybilnie, potem –
z wdziękiem Jacka Wszoły – kto go dziś pamięta! – przesko−
czę w dygresję pierwszoplanową, aby z niej zgrabnie
i wdzięcznie przejść na chwileczkę tylko do głównej kanwy,
motywu, „meritumu”, że się tak wyrażę, dzisiejszego listu.
Zrobię to oczywiście za pośrednictwem użyczającego mi za−
wodowego głosu kolegi Zbyszka Lesienia tak ładnie i akuratnie,
że jednych słuchaczy wprawię w podziw, innych w osłupienie.
Drodzy Czytelnicy i Słuchacze!
Chociaż na płycie znalazło się tylko osiem wymienionych lub
cytowanych w książce piosenek Jana Kaczmarka, to proszę wie−
rzyć, że inkryminowany autor napisał ich i nagrał o wiele, wiele
więcej. Powstało ich (tu nie jesteśmy za bardzo drobiazgowi) po−
nad sto pięćdziesiąt! Oczywiście nie możemy wymagać od wy−
dawcy, aby w charakterze prezentu wszystkie nam je tu załączył.
Ile mógł – tyle dał i basta.
Mój apel mógłbym już zakończyć, tym bardziej że w mię−
dzyczasie zapomniałem właściwie, o co i do kogo chciałem ape−
lować. Nie mogę jednak przejść obojętnie, nie zauważając boga−
tej ikonografii i wspaniałej oprawy graficzno−edytorskiej tej
książki. Według dzisiejszej nomenklatury czynią one (oprawa
i ikonografia) wraz z załączoną płytą CD wydanie ekskluzyw−
nym, bogatym, trendy i cool, czyli w skrócie full wypas. To ce−
lowe i zamierzone przez edytora działanie winno spotkać się
z ewidentnym zadowoleniem Czytelników i bezwarunkowo
wpłynąć na poczytność, pokupność, a co za tym idzie, popular−
ność, zarówno autora i jego dzieła, jak i wydawnictwa EUROPA.
stary przyjaciel Janka, sygnatariusz apelu
Bogusław Klimsa
POST SCRIPTUM DIGRESIENSES
Fakt nagrania setnego listu dygresyjnego ośmiela mnie do
złożenia skromnego memorandum:
Kiedy dwa lata temu przystępowałem do badań nauko−
wych nad epistolografią dygresjonalną, dla dodania sobie po−
wagi nadałem sobie samozwańczo tytuł profesora nadzwyczaj−
nego epistolografii dygresjonalnej. Moje pleno titulo
prezentowało się już jako tako: Prof. samozw. my−gy−ry inż.
kapral pe chor. rez. sty. red. Jan Kaczmarek. Liczyłem ciągle,
że za zasługi położone na niwie epistolografii kompetentne
organa zamienią mi tytuł profesora
samozwańczego na tytuł profesora belwederskiego! Czeka−
łem niestety na próżno! Czekam cierpliwie dalej.
Wasz
Prof. samozw. epistol.
dyg. P.T. legale
Janek
1999
PS Apeluję!!! Polacy!!! Rodacy!!! ...więcej czasu... dla kultury!!!
i zbierajcie makulaturę!!
7
6