Kartka dwudziesta z pamietnika Tosi i Franka-dla dzieci

Transkrypt

Kartka dwudziesta z pamietnika Tosi i Franka-dla dzieci
KARTKA DWUDZIESTA
Z PAMIĘTNIKA TOSI I FRANKA
Z pamiętnika Franka
Ojejku! Normalnie nie mogę przestać o tym myśleć! To było niesamowite! Bawiliśmy się dzisiaj u
Jurka jego robotem zrobionym z klocków Lego! Nie był to taki zwykły robot, który stoi nieruchomo i
podnosi rękę tylko wtedy, kiedy ja mu ją podniosę. O nie! Ten robot sam się porusza! Niewielki,
biały klocek z kilkoma przyciskami jest jakby sercem robota, które budzi go do życia. Dzięki niemu
robot może wykonywać różne czynności, które Jurek wcześniej zapisuje w komputerze, potem komputer łączy się z
robotem z pomocą Bluetootha i w ogóle to proste i jednocześnie skomplikowane. W każdym razie zabawa była świetna!
Siedzieliśmy nad klockami kilka godzin! Jurek dostał Lego od wujka, który odwiedza jego rodzinę raz na kilka lat, bo
na co dzień mieszka w innym państwie, gdzie pracuje i też ma rodzinę. Nawet tacie Jurka podoba się nowa zabawka przyszedł do nas, by pomóc nam w składaniu, co właściwie nie bardzo nas cieszyło, bo odebrał nam całą frajdę z konstruowania. Oboje z Jurkiem patrzyliśmy z zazdrością jak tata Jurka nakłada na siebie kolejne elementy. Zrobił już
drugą nogę i zaczął budować tułów. Na szczęście głos mamy Jurka sprowadził tatę Jurka na ziemię, który znowu stał
się dorosłym, a my mogliśmy spokojnie oddać się zabawie. Wszystko zepsuł telefon mojej mamy… Wracałem do
domu trochę zawiedziony. Kolacja przecież nie ucieknie, nawet jak wystygnie, to można ją odgrzać!
Już od progu zacząłem opowiadać rodzicom o robocie Jurka. Mama przywitała mnie uśmiechem, może nawet chciała
o coś zapytać, ale ja nie pozwoliłem jej dojść do słowa. Miałem przecież do przekazania tyle ważnych rzeczy, to
wszystko, co robiliśmy z Jurkiem w jego domu i że, gdybym ja też miał takiego robota, to moglibyśmy urządzać walki
robotów! Mama przyglądała mi się z zaciekawieniem, ale nie znalazłem w jej oczach tego charakterystycznego błysku
zrozumienia. Prawdziwe wsparcie dał mi tata, który też uwielbia nowinki techniczne i klocki Lego, choć w czasach
jego dzieciństwa były tylko drewniane. Tata wklepał hasło w wyszukiwarce i po chwili pojawiły się linki, przynoszące
odpowiedzi na wszystkie nasze pytania, w tym najważniejsze: o cenę… Oczy mamy zrobiły się okrągłe jak talarki,
tata tylko otworzył usta, a ja spuściłem głowę. Cały mój świat legł w gruzach… no może nie całkiem. Po pierwszych
chwilach zwątpienia zacząłem kombinować, jak by tu uzyskać taką dużą kwotę, nie ma przecież rzeczy niemożliwych!
Jednak są… dla moich rodziców! Zupełnie spokojnie oznajmili mi, że na taki wydatek nie mogą sobie pozwolić, przynajmniej nie teraz.
Bez słowa wybiegłem do swojego pokoju. Zakaz wstępu ogłosiłem trzaśnięciem drzwi. Spędziłem samotnie cały wieczór, nie odzywając się do nikogo. Byłem wściekły. Nigdy dotąd tak bardzo nie zależało na żadnej zabawce! Tylko, że
to nie była zwykła zabawka! Ten robot był czymś więcej!
Następnego dnia rano demonstracyjnie odmawiałem odpowiedzi na pytania rodziców lub inne znikome próby zagajenia rozmowy. Byłem śmiertelnie obrażony i nic, zupełnie nic nie było mnie w stanie udobruchać. W klasie wszyscy
rozmawiali tylko o robocie. Najpierw słuchałem z zaciekawieniem, nawet dzieliłem się wrażeniami z wczorajszego
pobytu u Jurka, lecz potem znowu ogarnęła mnie złość. Usiadłem w ławce i zająłem się uzupełnianiem zadania. Jurek
podszedł do mnie i zapytał, czy dziś też go odwiedzę. A ja wzruszyłem ramionami i niegrzecznie odparłem, że nie
mam ochoty, bo nie interesuje mnie jego kiepska zabawka. Jurek tylko dziwnie na mnie popatrzył i odszedł. Nic sobie
z tego nie robiłem, byłem przecież taki zły. To ja powinienem mieć robota!
Wróciłem do domu zły i obrażony. Nie miałem ochoty na rozmowy z rodzicami. Od razu poszedłem do siebie. Zerknąłem tylko do pokoju Ali, która w obecnej sytuacji wydała mi się jedyną bliską osobą. Siedziała na dywanie, gaworząc po swojemu i śmiejąc się. Była czymś bardzo zajęta. Nawet nie zauważyła, że stoję w drzwiach i się jej przyglądam. Podszedłem bliżej, dopiero wtedy spostrzegłem, że Ala trzyma w rączkach mojego ukochanego miśka z lat
przedszkolnych. Tuliła go w ramionach i podrzucała. Podała mi przytulankę, bym potrzymał ją przez chwilę, po czym
ponownie wzięła ją na ręce. Moja mała siostra bawiła się moją starą, zapomnianą zabawką, jakby to była najważniejsza rzecz na świecie! A ja przestałem się cieszyć i sprawiłem tyle bólu rodzicom, Jurkowi, bo nie miałem robota, którego przecież wcale nie musiałem mieć… Zrobiło mi się strasznie wstyd. Moje zachowanie było takie samolubne.
Zapomniałem o tym, co najważniejsze, skupiając się na tym, co najmniej istotne… na zwykłej zabawce. Wiedziałem
już, co muszę zrobić. Przeprosiłem rodziców za swoje zachowanie. Zadzwoniłem też do Jurka - na przyjaźni z nim
zależało mi bardziej niż na robocie. Wszystko dzięki Ali. Dobrze mieć młodszą siostrę.
Teraz jestem w swoim pokoju… Myślę o świętych, o których dzisiaj opowiadał mi dziadek. Św. Jadwiga, św. o. Pio,
bł. Pier Giorgio Frassati, bł. Józef Bakhita będą moimi wzorami w walce z zachciankami!

Podobne dokumenty