BARBARZYŃSTWO TRZYMA SIĘ DOBRZE

Transkrypt

BARBARZYŃSTWO TRZYMA SIĘ DOBRZE
BARBARZYŃSTWO TRZYMA SIĘ DOBRZE
[podpis] MAGDALENA ŚRODA;FILOZOF, ETYK
Gazeta Wyborcza nr 180, wydanie z dnia 04/08/2010
W ŚRODĘ - ŚRODA
"Rzeczpospolita" szczyci się największą ilością cytowań. Nic dziwnego. Często moŜna tam
znaleźć teksty bardziej kuriozalne niŜ te, które od lat wypieszcza "Nasz Dziennik". Jednak
ilość cytowań nie świadczy ani o jakości opinii, ani o sile opiniotwórczości. Mam w kaŜdym
razie taką nadzieję.
29 lipca teolog profesor Michał Wojciechowski opublikował w "Rz" artykuł zatytułowany
"Ustawa przeciwko rodzinie". Jest to obszerny komentarz do nowelizowanej ustawy o
przeciwdziałaniu przemocy, która weszła w Ŝycie 1 sierpnia i której - w moje opinii - jeszcze
daleko do europejskich standardów w zakresie ochrony jednostek przed przemocą. Choć to
niewątpliwy krok do przodu.
Profesor teologii uwaŜa, Ŝe jest inaczej. Ustawa w jego opinii to "rozbudowany system
nadzoru nad rodziną", który świadczy "o myśleniu totalitarnym". To "marksistowskie
doświadczenie na ludziach", jak równieŜ - po prostu - wynik działań "Ŝądnej władzy
biurokracji i lewicowych ideologów". Jej skutkiem będzie "szpiegowanie rodziny",
ustanowienie "maniakalnych rzeczników ścigania rodziców za klapsa" oraz wzmocnienie
władzy "gminnych jaczejek" (tak określa pan profesor procedurę "niebieskiej karty",
dotyczącą postępowania policji i innych organizacji w przypadkach przemocy w rodzinie),
które "zbierają poufne dane w tajemnicy przed zainteresowanymi".
Zakazywanie klapsów to "groźny nonsens". W przekonaniu pana profesora "klapsy i
porównywalne kary fizyczne nie wywołują Ŝadnych złych skutków. Ból jest po prostu
czytelnym sygnałem, Ŝe zrobiło się coś złego". Im silniejszy ból, tym czytelniejszy sygnał.
Jak rozumiem, pan profesor jest, konsekwentnie, zwolennikiem chłosty, tortur i innych
sposobów dawania "czytelnych sygnałów" złym ludziom. Być moŜe równieŜ stosuje tę
metodę podczas egzaminów na swojej uczelni?
Przyzwolenie na bicie dzieci ma w koncepcji profesora teologii nie tylko znaczenie
wychowawcze, ale przede wszystkim religijne. "Pismo Święte dopuszcza karcenie dzieci:
?Kto kocha syna swego często ćwiczy go rózgą? - cytuje pan profesor mądrości, które
wyznaczają w jego mniemaniu podstawę jedynie słusznych systemów wychowawczych. "Bóg
teŜ karze" - upomina nas olsztyński teolog, byśmy zbytnio nie pochylali się nad losem
katowanych dzieci. CzyŜby jednak zapomniał, Ŝe Pismo Święte Starego Testamentu
dopuszcza równieŜ poligamię, rzezie, gwałty i wielopokoleniową zemstę? Czy powinniśmy
wrócić równieŜ do tych praktyk, by pozostać w zgodzie z Biblią i teologią?
Bite kobiety? Nie ma czegoś takiego. MałŜonek co najwyŜej "poprztyka swoją Ŝonę". Ale
Ŝeby "za poprztykanie się z Ŝoną" sąd mógł wy gnać prztykającego z jego własnego
mieszkania?! To skandal! W świecie pana teologa (świeckiego; mam nadzieję, Ŝe bez
rodziny) nie ma rzeczy bardziej strasznej i niezgodnej z konstytucją.
1
Terapię dla sprawców przemocy pan profesor porównuje do reedukacji w Chinach i
autorytarnie oświadcza, Ŝe na mocy podobnej ustawy "w Szwecji urzędnicy porywają
kilkanaście tysięcy dzieci rocznie".
Cały ten kuriozalny wywód oparty jest na ogólnej tezie, Ŝe "rodzina jest zawsze i wszędzie
podstawową społecznością ludzką, a państwo to zjawisko wtórne". Tedy państwo nie moŜe
nadzorować rodziny, narzucać jej zasad ani jej rozbijać.
Rozumiem, Ŝe teologia jest dziedziną, która powstała i rozwijała się w epoce poprzedzającej
prawa człowieka, i Ŝe pan profesor ceni sobie czasy i normy biblijne, gdy wszystko było jak
naleŜy. Ale nawet teolog, a zwłaszcza wykładowca akademicki, powinien wiedzieć, Ŝe
współczesne demokratyczne państwo opiera się na koncepcji praw człowieka, które
przysługują jednostkom, a nie rodzinom czy wspólnotom lokalnym. Są to prawa do
bezpieczeństwa, do integralności cielesnej, do autonomii, szczęścia etc. i jednym z
najwaŜniejszych obowiązków państwa jest praw tych bronić, czasem wbrew rodzinie i wbrew
Biblii.
Brak takiej wiedzy to nawet nie barbarzyństwo, to troglodytyzm.
Ale rozumiem dumę redakcji "Rzeczpospolitej" z ilości cytowań. Artykuł takiego teologa,
będzie miał ich mnóstwo. Bo do niczego innego się nie nadaje.
MAGDALENA ŚRODA
FILOZOF, ETYK
2