broń się przed wrogami twojego czasu

Transkrypt

broń się przed wrogami twojego czasu
BROŃ SIĘ PRZED WROGAMI TWOJEGO CZASU
Maria Król - Fijewska
Czas, jedyne co mamy, można nam ukraść tylko za naszą zgodą.
Pięć minut – co można z nimi zrobić? Można obejrzeć, co leży na półce z napisem
„Promocje”, odejść, po czym wrócić – a może jednak, niby nieprzydatne, przyda się. Można
też wysłać kilka sms-ów. Usmażyć jajecznicę, zrobić herbatę. Zwolnić pracownika. Trochę
mało na porządek w szufladzie, ale pobieżnie – starczy. Można opowiedzieć Eli, co
powiedziała Jola. Wysłuchać wiadomości w radio. Zwrócić się do Boga z apelem
o kontakt. Umyć i wysuszyć głowę. Przeczytać artykuł. Przemyśleć ważną
sprawę. Powstrzymać się od jakiegokolwiek działania oprócz oddechu (i...?)
Czas – jedyne, co na pewno mamy – jest do naszej osobistej dyspozycji. Co zrobię
teraz, zaraz? Co zrobię z najbliższymi pięcioma minutami? A co z najbliższą godziną? Czy
to, co zrobię, napełni mnie poczuciem sensu?
W życiu codziennym na nasz bezcenny czas poluje wielu myśliwych. Na przykład
przedmioty: im więcej ich masz, tym mocniej domagają się twojej uwagi. Wybór wśród
dziesięciu par spodni pochłania dużo więcej twojego czasu, niż wybór wśród dwóch
par. Wiele przedmiotów, które kupujesz, płacisz za nie, pakujesz w sklepie, rozpakowujesz
w domu, układasz na półce (a potem jeszcze, nie daj Boże, okazuje się, że mają instrukcję
obsługi lub list do konsumenta!) – pochłania twój czas już przez sam fakt istnienia wokół
ciebie.
Dlatego namyśl się, zanim cokolwiek kupisz. Czy na pewno chcesz oddać kawałek
swojego życia wyciskarce do soków? Kupując cokolwiek, decydujesz się na kontakt z tą
rzeczą – tak trwały, jak trwała jest ta rzecz. A kontakt oznacza poświęcenie jakiejś części
swojego czasu.
Szczególną rolę na liście obiektów pochłaniających czas pełni telefon komórkowy,
który czyni to szczególnie agresywnie. Wiele lat temu Julio Cortázar zwracał uwagę, że dając
komuś zegarek, w istocie oddajemy tego kogoś zegarkowi. O ile słuszniejsze jest to wobec
telefonu komórkowego, pomyślanego w taki sposób, aby mógł być zawsze z nami. Telefon
komórkowy nie tylko angażuje nas w szereg czynności, których inaczej w ogóle byśmy nie
wykonywali (piny, puki, ładowanie, blokowanie, ustawianie, włączanie, wyłączanie itd.), ale
czyni nas także chronicznie dostępnymi i umożliwia podejmowanie kolejnych zadań
w momentach niby nie przeznaczonych do pracy (jem, wydaję dyspozycje bankowe,
prowadzę samochód i biorę udział w zebraniu zespołu).
Ginie cienka linia oddzielająca od siebie kolejne zadania. Teraz można kilka rzeczy
robić na raz, a przez to pracować ciągle, bez przerw na różne życiowe konieczności. Telefon
komórkowy pozwala zadaniom zalać niedostępne dotychczas miejsca naszego
życia. Niestety, nie mamy przez to bynajmniej więcej czasu. Mamy go mniej, gdyż liczba
zadań do podjęcia w naszym świecie jest praktycznie nieograniczona.
Jeżeli masz przy sobie stale włączoną komórkę, to decyzja o tym, jak spędzić
najbliższe pięć minut, nie należy już w pełni do ciebie. Ludzie, którym zdarzyło się spędzić
1
dzień lub dwa poza zasięgiem sieci komórkowej, wiedzą, jaką daje to ulgę
i ukojenie. Człowiek nareszcie czuje się sam, samodzielny i może zająć się swoimi
sprawami, nie musi poświęcać tyle swojego czasu telefonowi.
Obrona swojego czasu przed komórką to trudne zadanie. Sądzę, że nie należy
dopuszczać do nieustannego razem i trzeba koniecznie wyłączać ją w określonych
godzinach, stawiając wyraźne granice swej intymności.
Co chcę zrobić teraz? Jak spędzę kolejne pięć minut? Szczególnie utalentowanym
złodziejem naszego czasu jest pośpiech. Każdemu pewnie zdarzyła się sytuacja, gdy
namawiany przez kogoś („Szybciej! Musisz to zrobić teraz, od razu!”), angażował się
w rzeczy, na które wcale nie miał ochoty. „Nie ma co się zastanawiać, szkoda czasu”. Lubię
taką scenę w trylogii J. R. R. Tolkiena, gdy Gandalf, pośpieszany bodajże przez któregoś
z hobbitów, odpowiada zirytowany: „Czas, który poświęcam na zastanowienie, jest moją
własnością”. Właśnie! Dlatego mogę zwolnić, wejść w siebie i doświadczyć swoich
prawdziwych myśli i uczuć. Pośpiech to zerwanie kontaktu z sobą. Na pierwszym miejscu
jest tempo tego, co robię, a nie sens i kierunek. Stanowczo powstrzymujmy ludzi, którzy
próbują zmusić nas do pośpiechu. Brońmy naszego czasu na namysł, rozważanie, podjęcie
decyzji.
Czas – jedyne, co naprawdę mamy – można nam ukraść tylko za naszą zgodą. Nie
zgadzajmy się.
Tekst został opublikowany w miesięczniku „Charaktery”, nr 5, 2003 r.
2