wolę program naprawczy

Transkrypt

wolę program naprawczy
wolę program naprawczy
NASZ HOLDING
Wyliczając nadmierne koszty nie wspomniał Pan nic o deputatach i o wynagrodzeniu
– Z pełną świadomością. Dużo mówi się
o tzw. przywilejach górniczych, ale nie usłyszałem jeszcze definicji, czym naprawdę są.
Czy trzynastka w administracji publicznej jest
przywilejem? Albo deputat dla kolejarzy? Czy
inne, w innych branżach?
„Przywileje górnicze” to słowo-wytrych.
A są po prostu składnikami wynagrodzenia
za pracę. System premiowania ludzi w nowoczesnym biznesie jest wielowątkowy. Mamy
pensję, premię, ale też bilet do kina, ubezpieczenie, zafundowanie badań lekarskich i wiele innych zachęt, zarówno pieniężnych jak
i non-cash. W przypadku górników podkreśla się często np. kredkowe, ołówkowe, bilet
komunikacyjny z karty górnika, osławione
flapsy. Nazwy tych składników wynagrodzenia i źródło pochodzenia są z innej epoki.
Na której kopalni chochlą nalewa się zupę
pracownikowi? Są bony żywnościowe, albo
posiłki w innej formie. Przecież mleko, woda
mineralna wydawane w kopalniach często nie
są tam pite, tylko zanoszone do domów.
A bon zakupowy? To absurd, że ten z KHW
można zrealizować w ponad 150 sklepach!
Proszę pomyśleć: trzeba ten bon naliczyć, wydać, rozliczyć. Ileż to kosztuje! Może prościej
wprowadzić to do wynagrodzenia. Mamy teraz ponad dwadzieścia składników płacy. Ile
w rachubie ludzie muszą się narobić, żeby to
policzyć, a jeszcze z pomyłek robią się afery!
To jest zły system. Tylko że my sami nie możemy go zmienić, bo on się opiera o dawne
przepisy dla branży. Układ ponadzakładowy
dla górnictwa nie obowiązuje – ale jego zapisy dla spółek, które tworzyły swoje układy kilkadziesiąt lat temu – nadal tak. Nowych podmiotów gospodarczych, takich jak np. PG Silesia, już nie.
Wiemy co najlepiej byłoby zrobić – ustalić
pensję zasadniczą w zaszeregowaniu: np.
na stanowiskach górnika, wentylacyjnego,
przewozów, w zakładzie przeróbczym... Jako
zmienne, w zależności od wyników kopalni
dodajmy premię, a od wyników spółki jako
całości – nagrodę roczną. Nieistotne, jak się
to będzie nazywać. Przecież pracownika interesuje, ile pieniędzy ma ostatecznie na koncie
bankowym. Tak naprawdę pytanie jest inne:
czy średni zarobek górnika jest za wysoki, czy
za niski w stosunku do pracy, jaką wykonuje
i warunków, w jakich ją wykonuje!
Co się dzieje z projektem obligacji zagranicznych w euro, których emisja miała
nastąpić już w listopadzie?
– Postanowiłem zawiesić program. Nie wyszliśmy z ofertą do inwestorów. Nieudany był
road show JSW i Kompanii Węglowej. Chociaż w KHW mieliśmy najlepsze oceny ratingowe (bardzo dobra nota BB minus), postanowiliśmy szukać innej metody. Nasze obligacje nie byłyby papierami wycenionymi
śmieciowo, lecz ich oprocentowanie kosztowałoby nas zbyt wiele. Jeżeli przy pożyczce 550 mln euro koszt przez 5 lat zjadałby
praktycznie cały zysk, to byłby to najdroższy
kredyt, jak można zaciągnąć. Jestem zdania, że
przez program naprawczy i ograniczenie
kosztów znajdziemy inną metodę.
Ale euroobligacje miałby uchronić KHW
przed utratą płynności finansowej, a zaczęto o nich myśleć dlatego, że instytucje
finansowe w Polsce nie chciały z górnictwem rozmawiać. Czy nie ma już zagrożenia i są dostępne kredyty?
– Zagrożenie jest, tylko że obligacje oznaczałyby przesunięcie problemu o rok. Tymczasem benchmark cen węgla pokazuje wyraźnie, że musimy przygotować się na deko-
niunkturę jeszcze przez dwa-trzy lata. Moglibyśmy się udusić, nie mogąc spłacać euroobligacji. Co do trudności z finansowaniem
w Polsce, nieprzypadkowo mówiłem o zaangażowaniu państwa, pełnomocnika i rządu
w roli regulacyjnej między instytucjami finansowymi, a spółką górniczą. Do euroobligacji
możemy wrócić, jeśli nie wyjdzie proces
w kraju. Ale jeśli tak by się stało, to nie wiem,
czy w ogóle byśmy ich jeszcze do czegoś potrzebowali...
Na czym stoi dziś kopalnia Mysłowice-Wesoła i jak katastrofa będzie rzutować
na zamknięcie roku w KHW?
Bezpośrednio po zdarzeniu wydobycie
zostało wstrzymane. Przez miesiąc z robót
przygotowawczych kopalnia uzyskiwała nie
więcej niż tysiąc ton węgla na dobę. Dopiero
uruchomienie dwóch ścian – jednej w połowie listopada a drugiej w pierwszej dekadzie
grudnia – domknęło nam bilans. Teraz kopalnia wróciła już do całkowitego wydoby-
mniej nas kosztuje. A my teraz naprawdę walczymy o przeżycie spółki.
Od grudnia rozmawiamy o tym z organizacjami związkowymi, pokazujemy im propozycje, podajemy konkretne kwoty, porównania.
Przypominamy, że zatrudnionych na Bożych
Darach wchłoną nasze pozostałe kopalnie.
W razie przekazania do SRK będzie możliwość skorzystania z rozwiązań, jakie określono w porozumieniu dotyczącym Kompanii
Węglowej. Wyjdzie najtaniej, ale perspektywicznie – tam głębiej jest węgiel. Podobno
dobry. Spółka musi przetrwać ten rok, nie
stracić płynności, wyjść przynajmniej na zero.
Musimy podejmować decyzje w obecnej, konkretnej sytuacji. Jeśli chodzi o węgiel, jaki tam
jest – spółka przygotowuje dokumentację, by
wystąpić o koncesję.
Co czeka młodzież górniczą w KHW?
– Niezależnie czy to będzie Kompania, JSW
czy KHW, staż 25 lat pozwalający odejść
na emeryturę, powoduje, że ludzie odchodzą
Ruch Boże Dary mógłby utrzymać się przy obecnych
cenach i kosztach, gdyby pracował tam... jeden górnik.
To trochę humorystyczne, ale taki jest wynik, ruch wtedy
wyszedłby na zero. Druga możliwość – Ruch musiałby
produkować trzy razy tyle, co teraz, przy tym zatrudnieniu
i poziomie nakładów. To się nie da
cia, uzyskuje średnio ponad 11 tys. t węgla
dziennie. Po wstępnym rozliczeniu roku jest
na sprzedaży węgla na lekkim minusie, co
biorąc pod uwagę miesięczna przerwę
w wydobyciu stanowi i tak niezły wynik. Kopalnia Wieczorek – na węglu lekki plus,
choć znam wiele firm, dla których taki „lekki” oznaczałoby potężny sukces. Murcki-Staszic – razem na minusie, jednak gdyby
to rozbić na ruchy – Boże Dary minus prawie 212,5 mln zł, Staszic – plus prawie 53
mln. Wujek na minusie, ale zmieniliśmy
technologię z podsadzki na zawał, co oznacza oszczędność do 100 zł na tonie, a zatem
rok 2015 będzie już na Wujku bez porównania lepszy.
Jak rozwiązać problem ruchu Boże Dary?
– Ten ruch wydobywa ok. 1 mln t węgla
rocznie a zatrudnia około 1900 osób. Na dodatek są tam niskie pokłady metanowe, z węglem słabej jakości. Analizując warianty wyliczyliśmy, że Ruch Boże Dary mógłby utrzymać się przy obecnych cenach i kosztach,
gdyby pracował tam... jeden górnik. To trochę
humorystyczne, ale taki jest wynik, ruch wtedy wyszedłby na zero. Druga możliwość
– Ruch musiałby produkować trzy razy tyle,
co teraz, przy tym zatrudnieniu i poziomie nakładów. To się nie da.
Opracowaliśmy zatem cztery warianty:
Pierwszy – podtrzymywanie stanu istniejącego w nadziei, że znajdą się pieniądze na inwestycje, jakie tam byłyby niezbędne. Praktycznie chodzi o budowę nowej kopalni. Tyle że
nas na to nie stać.
Wariant drugi – zamrożenie. Wstrzymanie
prac wydobywczych, przygotowawczych i…
czekanie na lepszą koniunkturę.
Wariant trzeci – stopniowe wycofanie się
z eksploatacji, z wydobyciem wszystkiego, co
zostało rozcięte i przygotowane. Przy nim Boże Dary pracowałyby na pewno do listopada
tego roku.
Wreszcie wariant czwarty – w oparciu
o zmianę ustawy przekazanie ruchu do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która może uzyskać pomoc właściciela, czyli pomoc rządową
na dalsze posunięcia. W obecnej sytuacji ten
wariant jest dla KHW najlepszy, gdyż naj-
z kopalni w wieku czterdziestu kilku lat. Tę
kadrę trzeba zastąpić.. Nawet tam, gdzie jest
nadzatrudnienie, a część załogi odeszłaby dobrowolnie i tak trzeba będzie za chwilę przyjąć nowych elektryków, ślusarzy, automatyków, inżynierów. Mamy absolwentów szkół
średnich, ale też inżynierów, geologów, specjalistów przeróbki mechanicznej. Siłą rzeczy
młodzi ludzie będą uzupełniali luki kadrowe.
Nie chcę doprowadzić do luki pokoleniowej.
Już raz ją przeżyłem. Zaczęła się w 2001 r.
i spowodowała, że przyjmowaliśmy kucharzy,
piekarzy, filozofów... bo ktoś musiał w kopalniach pracować.
Czy górnictwo widziane z perspektywy
Warszawy będzie takie, o jakim marzymy na Górnym Śląsku?
– Górnictwo nie ma dobrej prasy, ale samo
też nie jest bez grzechu. Nie chowajmy głowy
w piasek. Jest wiele patologii. Nie będę powtarzał banałów o uwarunkowaniach ustawy
o związkach zawodowych itd. Ale jeżeli czytam dzisiaj w gazecie, że załatwia się lewe zaświadczenia, żeby wcześniej pójść na emeryturę, że górnik odbija zjazd, a nie zjeżdża, że
odbija się i idzie robić fuchę... Wystarczy jeden-dwa takie przypadki na dziesiątki tysięcy
osób i szkodzi się wszystkim! Znowu potrzeba regulacyjnej interwencji państwa. Gdy
podczas kontroli wychwycono czterech nietrzeźwych dyspozytorów i pięć planistek, to
okazało się, że Kodeks pracy nakazuje mi...
zasięgnąć opinii związków, czy mogę ich
zwolnić w trybie art. 52! Dyspozytora, który
w kopalni na stanowisku ma 1,5 promila alkoholu w organizmie! O wszystkich tych
sprawach powinno się mówić otwarcie prawdę i nie owijać w bawełnę. Ale też z uczciwości dla górników dodawać, że to jest ciężka robota i niejeden spoza branży nie zjechałby nawet na dół.
Skoro o patologiach mowa, aż prosi się
spytać o ciąg dalszy w Kazimierzu-Juliuszu, bo przyszedł Pan sprzątać tę stajnię
Augiasza.
– Złożyłem dwa zawiadomienia w stosunku do byłego zarządu i w sprawie wycieku danych osobowych załogi. Nie jest tajemnicą, że
prowadzono różne działania, ale to teraz spra-
STR. 3
wa prokuratury. Niestety, takie sytuacje też się
zdarzają.
Przejęliśmy z Kazimierza-Juliusza 873 pracowników, dla których nie zaplanowano wynagrodzeń w budżecie KHW SA na rok 2014.
Jednocześnie, z tytułu utraty wartości udziałów KWK Kazimierz-Juliusz spółka z o.o.
musieliśmy, jako właściciel tych udziałów, dokonać odpisu w roku 2014 na poziomie ponad 64 mln zł. To obciążyło nasz wynik, ale
trzeba było to wziąć na swoje plecy, bo nikt
nam złotówki za to nie dał.
Proces upadłości kopalni został źle przygotowany. Z mojego doświadczenia wiem, że ludzie przełkną nawet gorzką prawdę, jeżeli powie się im ją odpowiednio wcześniej, a nie postawi się ich pod ścianą płaczu, mówiąc
„na drugi dzień zamykam zakład i róbcie co
chcecie”.
Szwankowała też informacja, nie umiano
dotrzeć do ludzi, a gdy się nawet udało, to komunikat był już wypaczony. Górnicy w Sosnowcu byli mamieni przez stronę społeczną.
Nie zapomnę, jak jeden z działaczy wrzeszczał
również pod moim adresem, gdy byłem zaangażowany w rozwiązanie problemu, w którym
nie zawiniłem, gdyż wtedy jeszcze nie pracowałem w Holdingu. To jakaś schizofrenia!
KHW pracuje nad programem naprawczym, czy możemy już poznać jakieś
szczegóły?
– Punkt pierwszy – temat Bożych Darów.
Drugi – przekazanie do SRK obszaru
po dawnej kopalni Mysłowice, w centrum tego miasta. Jest tam zakład ZEC-u i jeden szyb,
przez który pompowana jest woda. Reszty terenu, obiektów nie potrzebujemy, a stanowią
one dla nas obciążenie finansowe.
Po stronie zmian w kopalniach – dalsze
przystosowywanie taśm transportowych tak,
by mogli na nich jeździć górnicy. To skraca
czas dotarcia na stanowisko pracy, zmniejsza
obciążenie pracownika drogą. Zmiany technologiczne, by zwiększyć ilość sortymentów
grubych. Obecnie to około 20 proc. naszej
produkcji, celem jest ok. 30 proc., czyli wielkość, jaką można osiągnąć maksymalnie
przy stosowanych technologiach.
Kontynuacja zmian organizacyjnych,
w tym redukowanie administracji. Tylko pamiętajmy, że ilość urzędników wiąże się
z obowiązkami pracodawcy. W firmach należących do państwa jest tych obowiązków więcej, niż w prywatnych.
Zgodnie z założeniami w 2015 roku KHW
ma osiągnąć niewielki plus. W 2016 r. – duży,
pozwalający odbudować kapitały i zacząć płacić bez opóźnień, jak uczciwe przedsiębiorstwo. Dzisiaj, niestety, część problemów przenoszona jest na firmy kooperujące z nami.
Czasami dochodzi do sytuacji absurdalnych,
w których bank podnosi firmie odsetki i zabezpieczenia, gdy dowiaduje się, że kredyt ma
być oparty na kontrakcie ze spółką węglową.
Zawirowania w górnictwie przenoszą się
na firmy okołogórnicze.
A co zrobi kolej, jeśli nie będzie mogła
przewozić tylu ton ładunków co dziś? Prawie 50 proc. mocy przewozowej PKP Cargo to
węgiel i pochodne! Ciągle słyszymy o braku
węglarek. Mamy więc zwały i w ten sposób
nawet poza firmą górniczą tworzą się dodatkowe koszty. A ten przewoźnik, jak my, należy do Skarbu Państwa. W rozmowie z ministrami pozwoliłem sobie zadać pytanie, czym
różni się firma prywatna od państwowej spółki? Niczym, z wyjątkiem stylu i sposobu zarządzania. Dlaczego komuś jako prezesowi
firmy państwowej idzie jak po grudzie, a gdy
przeniesie się do firmy prywatnej, nagle zaczyna błyszczeć jako zdolny menedżer? Zaczarowany ołówek? Nie. Po prostu kapitał
prywatny nie pozwala na błędy. n