Groźne dotacje

Transkrypt

Groźne dotacje
Inżynieria
Bezwykopowa
FELIETON
Zielonym do góry
Groźne dotacje
Gdy siadam by pisać te
słowa, na zewnątrz zaczyna
się wiosna. Po krótkiej, ale bardzo mroźnej zimie
i chłodnym przedwiośniu, nareszcie nastały naprawdę ciepłe dni. I, jak zawsze
w tym okresie, przyroda za oknem po prostu „szaleje”. Drzewa
i krzewy okrywają się delikatną mgiełką jasnozielonych pączków,
trawa robi się jędrna i soczysta. Pięknie! Ale najpiękniejsze w tej
eksplozji życia jest to, że rzeczona przyroda jest w tym aspekcie
całkowicie przewidywalna i powtarzalna. Wiadomo, że zawsze
na wiosnę robi się kolorowo i zawsze, ale to naprawdę zawsze,
wszystkie rośliny rosły będą zielonym do góry. To znaczy normalnie. Niestety w naszym gospodarczym życiu (o polityce staram się
w ogóle nie pisać) trudno jest o przewidywalność i normalność.
A szkoda. Po lekko poetyckim wstępie chciałbym podzielić się
z Państwem pewnymi spostrzeżeniami związanymi z dotacjami.
Niedługo dobiega końca okres zwany perspektywą budżetową,
obejmujący lata 2007–2013. W tym okresie w ramach RPO, czyli Regionalnego Programu Operacyjnego, podmioty gospodarcze
i jednostki samorządowe otrzymały spore kwoty przeznaczone na
rozwój. Nie wnikając w szczegóły trzeba przyznać, że dostaliśmy
potężny „zastrzyk” finansowy, mający przyśpieszyć wyrównywanie poziomu życia w naszym kraju do krajów członkowskich tzw.
„starej Unii”. Na przykład w moim rodzinnym województwie zachodniopomorskim zatwierdzone zostały wydatki w wysokości 1
656 972 747,15 zł, czyli ponad 1,5 mld zł. Umów na dofinansowanie podpisano na kwotę 2 920 334 008,82 zł, czyli prawie 3 mld
zł. Niestety pieniądze już się kończą i w tej chwili już tylko w niektórych województwach organizowane są konkursy. To normalne
– budżet się wyczerpuje. Czekamy na decyzje, co dalej. Następna
perspektywa budżetowa to lata 2014–2020. Jeśli dobrze pójdzie,
to możemy od Unii otrzymać pomoc dochodzącą do 300 mld
zł. Jeśli pójdzie źle, to kwota ta będzie niższa, ale i tak będą to
grube miliardy. I znowu będzie można starać się o dotacje. I tu
proponuję zapalić pomarańczowe światło. Oczywiście o dofinansowanie trzeba się starać, ale należy to czynić bardzo, ale to bardzo rozważnie. Trzeba z nadzwyczajną uwagą czytać wszystkie
załączniki, instrukcje i wytyczne. Proszę pamiętać, że uzyskanie
dotacji i podpisanie umowy z urzędem marszałkowskim, to tak
naprawdę początek, a nie koniec walki. Już analiza umowy powinna postawić nas w stan najwyższej gotowości. Wielokrotnie
pojawia się tam stwierdzenie, że jeśli czegoś nie dopełnimy, nie
wykonamy, nie przewidzimy, a „Instytucja Zarządzająca Regionalnym Programem Operacyjnym” uzna to za naruszenie warunków
umowy, czyli uzna wydatek jako niekwalifikowalny, to czeka nas:
„zwrot otrzymanego dofinansowania wraz z odsetkami w wysokości określonej jak dla zaległości podatkowych”. Niby nigdy nie
należy zakładać porażki, ale dobrze jest mieć świadomość zagrożenia. Przygotowując projekty małe i średnie firmy skupiają się
na wykazaniu, że maszyny, technologie czy usługi, które chcą
z dotacji sfinansować, są im rzeczywiście potrzebne. Uważają, aby
zachować staranność przy wyborze oferentów itp. Potem starają się użytkować zakup zgodnie z projektem. I tu mogą zacząć
się schody. Proszę zwrócić uwagę na zapis w umowach i wytycznych: „zakupione dobro (urządzenie, maszyna, nieruchomość) jest
niezbędne do realizacji projektu i wykorzystywane jest tylko do
celów realizacji projektu”. To „tylko” może być potem traktowane
bardzo, ale to bardzo dosłownie. Wyobraźcie sobie, że zakupiliście
kamerowóz w ramach projektu: „Zwiększenie konkurencyjności
firmy X poprzez wdrożenie innowacyjnej technologii inspekcji
przewodów kanalizacyjnych”. W dniu, w którym odwiedziła Waszą firmę grupa sympatycznych urzędników przeprowadzających
kontrolę realizacji projektu, kierowca kamerowozu przyjechał właśnie z pobliskiego sklepu przywożąc tymże kamerowozem kilka
zgrzewek wody dla pracowników. Fakt ten został przez kontrolę zauważony i zaprotokołowany. Efekt? Cofnięcie, a właściwie
wezwanie do zwrotu dotacji w wysokości około 300 tys. zł. Powód – wykorzystanie przedmiotu niezgodnie z przeznaczeniem
określonym w projekcie. Myślicie, że to niemożliwe?! Sprawa jest
w sądzie. Inny przykład: firma Y zakupuje nieruchomość (halę
z terenem przyległym) w celu uruchomienia w niej „nowej linii
produktów”. Otrzymuje dotację, kupuje maszyny, uruchamia produkcję. W ramach popularnego ostatnio „outsourcingu” wynajmuje zewnętrzną firmę do sprzątania obiektu. Aby „pracownik liniowy” wynajętej firmy, czyli pani Jadzia, miał gdzie trzymać mopy
i wiadra, wynajmuje tejże firmie tzw. „kanciapę”, tzn. pomieszczenie gospodarcze o powierzchni kilku m2. Wszyscy są zadowoleni
do dnia kontroli przeprowadzonej na miejscu realizacji projektu
przez Instytucję Zarządzającą. Efekt? „W wyniku przeprowadzonej kontroli projektu stwierdzono, iż beneficjent dokonał zakupu
nieruchomości. Część hali magazynowo-biurowej w okresie realizacji projektu była wynajmowana innym podmiotom prowadzącym w tym miejscu działalność gospodarczą. Zgodnie z zapisami
Wytycznych dla Wnioskodawców wydatkiem kwalifikującym się
do objęcia wsparciem jest nabycie nieruchomości pod warunkiem,
że nieruchomość wykorzystywana jest tylko do celów realizacji
projektu. W oparciu o opinię zewnętrznej kancelarii prawniczej,
uznano iż wydatki związane z zakupem nieruchomości należy uznać za niekwalifikowalne”. Kwota do zwrotu – ponad
600 tys. zł plus odsetki. Nieprawdopodobne? A jednak. Sprawa
w sądzie. Aby uzmysłowić Państwu, jak pokrętnymi drogami
mogą chodzić myśli urzędników, od których zależy często nasze
„być, albo nie być”, przytoczę jeszcze jeden przykład.
Po złożeniu przez firmę Z wniosku o płatność w związku
z rozliczaniem zakupu maszyn o wartości powiedzmy 500 tys. zł,
Beneficjent został wezwany do poprawienia „uchybień”, a konkretnie do dostarczenia korekty faktury. W związku z różnicami
kursowymi kwota, którą uwidoczniono na fakturze wyniosła 499
999,99 zł Okazało się, że jest to niedopuszczalne, bo w projekcie
jest 500 tys. zł i tyle ma być na fakturze. Aby to osiągnąć, urzędnik
nakazał, aby rozbić kwotę na dwie pozycje wpisując w rubryce
ilość odpowiednio dla kolejnych pozycji liczby:
1 – 0,64328173
2 – 0,35671827
I wtedy kwota ostateczna wyjdzie tak, jak trzeba. Jak to zobaczyłem, to przecierałem oczy ze zdumienia. Podać ilość jako wartość ułamkową i to z dokładnością do ośmiu miejsc po przecinku?
Ja, prosty inżynier, nie mogę tego pojąć. Ale jak bronić swoich racji przed kimś, kto ma władzę, a potrafi wymyślić coś podobnego?
Kochani! Bierzcie dotacje, ale z rozwagą. I miejmy nadzieję, że
wiosną myśli urzędników też zaczną rosnąć zielonym do góry.
Michał Andrzejewski
22
2 / 2012 [44]
marzec - kwiecień