Co może koza - Filmoteka Szkolna

Transkrypt

Co może koza - Filmoteka Szkolna
CO MOŻE KOZA?
Konrad J. Zarębski
„Kino” 2004, nr 4
Pomoc potrzebującym nie powinna polegać na załatwianiu ich potrzeb, ale na
stwarzaniu im możliwości działania. Podstawowa zasada myśli społecznikowskiej,
sformułowana jeszcze w czasach pozytywistycznych, brzmi ciągłe nazbyt idealistycznie, by
traktować ją serio. Jednak są ludzie gotowi odrzucić utopijność tej reguły. Należy do nich
pani Barbara Moroz z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Świdnicy, w województwie
lubuskim. Z jej inicjatywy zamiast dzielić skromne środki na zapomogi i zasiłki, tamtejszych
potrzebujących obdarowuje się żywym inwentarzem – gęsiami, kozami, tucznikami,
zwierzętami doświadczalnymi z Akademii Rolniczej we Wrocławiu. Jakiś czas temu o akcji
obdarowywania kozami i świniami wietnamskimi było głośno – do Świdnicy zjechali się
dziennikarze z całego kraju, śmiechu i ironizowania było co niemiara. No bo co może koza?
W Polsce koza ciągle jest synonimem biedy. Nie docenia się jej możliwości, by nie
powiedzieć – uniwersalności. Niewielkie, ruchliwe i mało wymagające zwierzę ma być może
zabawny wygląd, ale towarzyszy człowiekowi od ponad 6,5 tys. lat. Hodowana na całym
świecie – dla mięsa, mleka, skóry i wełny (angora) – koza ma własny kontekst kulturowy,
zmieniający się zresztą z upływem czasu. Mówi się wprawdzie, że koza bywa zwierzęciem
głupim, upartym i narowistym, niegdyś związanym z grzechem i diabłem, ale jednocześnie
trzeba przypomnieć, że to właśnie koza Amaltea opiekowała się małym Zeusem na Krecie
i to jej złamany róg stał się rogiem obfitości. Dziś natomiast koza jest synonimem jeśli nie
zdrowia, to przynajmniej zdrowej żywności.
„Ballada o kozie” Bartka Konopki i Piotra Rosołowskiego bierze punkt wyjścia
z reportaży sprzed paru lat. Twórcy przyznają, że na początku zaintrygowała ich podkreślana
w tamtych informacjach absurdalność sytuacji. Absurdalność – jak się miało
okazać – pozorna. Pojechali do Świdnicy, poznali przesłanie pani Moroz, porozmawiali
z ludźmi. I dowiedzieli się, że pytanie „co może koza?” wcale nie musi być retoryczne.
Trzeba tylko lepiej tych ludzi poznać.
Dlatego młodzi filmowcy postanowili poprowadzić swoją wersję zdarzeń z punktu
widzenia…kozy. Przyjeżdżają kozy z Wrocławia na wieś i trafiają do różnych domów, do
ludzi biednych, a może tylko przytłoczonych swą sytuacją. W domu Brauna koza Sabina
przejmuje zwyczaje i luźny styl bycia swego pana – lekkoducha o wrażliwej duszy, poety
i barda: tytułowa ballada o kozie wyjdzie spod jego pióra. W leśniczówce siwego Ryśka,
mężczyzny po 25-letnim wyroku, koza Balbina długo miejsca nie zagrzeje, ucieknie już
pierwszego dnia. Ale kiedy po paru dniach wróci, wraz z nią powróci radość i chęć do życia:
po ośmiu latach mieszkania bez prądu i wody na podwórku stanie ręczna pompa. Koza
Zuzanna trafia do rodziny niedosłyszącego Damiana, staje się jeszcze jednym członkiem
rodziny, wraz z młodszym bratem Damiana i suką Kają, no i małym koźlątkiem, które wkrótce
wyda na świat. Z kolei Chlipcia trafia pod opiekę 10-letniej Moniki z wielodzietnej rodziny,
z miejsca zajmując naczelne miejsce w marzeniach dziewczynki.
Jedna wieś, tak samo dla wszystkich upływający czas, cztery rodziny ze swoimi
codziennymi problemami. „Ballada o kozie” mogła być jeszcze jednym filmem o polskiej
biedzie, na którą nikt nie zna lekarstwa. Przeciwnie – jest pełną optymizmu opowieścią o
tym, że można wyzwolić się z marazmu, zapomnieć o niepowodzeniach, nabrać nowej
energii do życia. Dawno nie widziałem filmu tak słonecznego – nawet kiedy na ekranie pada
deszcz – i pełnego ciepła, tak pogodnego. Dzięki kozie? Jasne, że tak. Doświadczalne kozy,
zamiast iść na rzeź, podsunięte świdnickim rodzinom stały się katalizatorami szeregu działań
pozytywnych: już samą swą obecnością łagodzą obyczaje, wprowadzają ład i harmonię w
domu i w życiu rodzinnym, przynoszą nadzieję, zachęcają do budowania. Dają – spełniając
ciche marzenie pani Moroz – nowy początek. A przy okazji inspirują dwóch młodych
filmowców do sprawdzenia swoich możliwości w kreowaniu rzeczywistości, w tworzeniu kina
z pogranicza fabularnej docudramy i czystego dokumentu. Przecież dla Konopki
i Rosołowskiego „Ballada o kozie” również jest nowym początkiem – pierwszym – tak
wyraźnie zaznaczonym, wszak nagrodzonym w konkursie Planete – krokiem w stronę
własnego kina. Kina mającego dawać nadzieję i pomagać ludziom. Koza może naprawdę
wiele.
Konrad J. Zarębski
Ballada o kozie
Reżyseria Bartek Konopka, Scenariusz Bartek Konopka, Piotr Rosołowski. Zdjęcia Piotr
Rosołowski Muzyka Wojciech Waglewski, Piotr Braun. Opieka artystyczna Mistrzowska
Szkoła Reżyserii Andrzeja Wajdy. Produkcja Maciej Skalski – MS Film – Planete.
Niemcy – Polska 2004. Czas 50 min.