WAWELSKIM ŚWIĄTNIKOM

Transkrypt

WAWELSKIM ŚWIĄTNIKOM
WAWELSKIM ŚWIĄTNIKOM
„Nie ma chyba Polaka, któryby nie zapragnął, choć raz w życiu zobaczyć
prastary gród Krakusa, tę przesławną skarbnicę narodowych naszych pamiątek”
– tak w 1922 r. pisał J. Powojowski w „Przewodniku po Katedrze Wawelskiej”.
Królewska Katedra na Zamku Wawelskim od ponad tysiąca lat stanowi
skarbnicę relikwii narodowych, jest Ołtarzem Ojczyzny, miejscem drogim sercu
każdego Polaka.
Wraz z jej historią nierozerwalnie łączą się losy mieszkańców podkrakowskich
Świątnik Górnych. Przez wieki świątnicy Katedry Wawelskiej strzegli symboli i
pamiątek narodowych, często w chwilach zawieruch dziejowych ratowali te
drogocenne przedmioty od zniszczeń i zapomnienia.
Kto dziś pamięta o tragicznych losach, jakie spotkały regalia królewskie jesienią
1795 r.? Ile wysiłku kosztowało po odzyskaniu niepodległości ponowne
zgromadzenie cudem ocalałych pozostałości skarbca koronnego? I jak wiele
osób narażając swe życie ratowało przedmioty narodowej dumy przed
hitlerowskim okupantem w latach ostatniej wojny?
Tym właśnie ludziom chciałbym poświęcić ten artykuł, by pamięć o ich
odwadze i poświeceniu nie zgasła w mrokach przemijającej historii.
Latem 1939 r. Wawel przygotowywał się do nadciągającej wojny. Na
miesiąc przed jej wybuchem na polecenie prof. Adolfa Szyszko – Bohusza
zamówiono metalowe futerały, w których umieszczono najcenniejsze
przedmioty skarbca i zbrojowni. Znalazły się tam m.in. arrasy Zygmunta
Augusta, zabytkowa broń, rzędy końskie zdobyte pod Wiedniem, sztandary oraz
zbroje i hełmy husarskie. W osobnej tubie specjalnie zabezpieczonej znalazł się
miecz koronacyjny królów Polski – Szczerbiec.
Z chwilą wybuchu wojny zapadła natychmiastowa decyzja o ewakuacji skrzyń
do Rumuni. Jako środek transportu wybrano barki wiślane zacumowane od
tygodnia w Podgórzu. W swoich sprawozdaniach z tego okresu Adolf Szyszko –
Bohusz pisał: „3 września wieczorem załadowano wszystkie skrzynie na galery,
nakryto je dywanami zamkowymi i pod konwojem całej służby zamkowej
wyruszono w dół Wisły”1. Opiekę nad skarbem objął kustosz zbiorów
wawelskich Stanisław Świerz, konserwator Józef Polkowski oraz oddelegowany
z katedry świątnik Jan Cholewa. Mimo ciągłych ataków lotnictwa niemieckiego
transport bezpiecznie dotarł do Bukaresztu eskortowany przez wawelskich
świątników: Wojciecha Walasa, Kazimierza Michalca, Ignacego Cholewę oraz
dwóch Stanisławów Synowców. „Pomiędzy 27 a 30 IX wróciła reszta
uciekinierów z Wawelu, a wiec świątnicy z katedry z rodzinami, którzy
wypłynęli z arrasami na galerach i następnie na własną rękę doszli do Bugu –
i zawrócili z powrotem. Opowiedzieli nam szczegóły podróży na galerach, z
bombardowania statków na Wiśle i mostów przez samoloty, z zachowania się
naszych konwojętów, chwaląc najbardziej p. kustosza Świerza Zaleskiego.
Arrasy zostały podobno uratowane od zatopienia wyłącznie tylko dlatego, że p.
Świerz uzyskał pomoc statku Olza, który z polecenia dyr. Bielańskiego
odtransportował oba galery w dół Wisły od Sandomierza do Kazimierza nad
Wisłą. Dzięki temu jak się później okazało, transport załadowany na samochody
w Nałęczowie zdążył przedostać się jako ostatni transport polski przez
granicę”.2
Władze okupacyjne w całej swojej bezwzględności rozpoczęły
represjonowanie polskich pracowników Wawelu. Aresztowania i przesłuchania
na gestapo dotyczyły przede wszystkim „zaginionych” arrasów i Szczerbca.
Dnia 26 października z rozkazu gubernatora Franka nakazano wysiedlenie
wszystkich mieszkańców wawelskiego wzgórza, z budynków wyrzucono
kanoników, śwątników i pracowników cywilnych. Zarekwirowano również
klucze od katedry czyniąc ją obiektem wojskowym. Dzięki interwencji
arcybiskupa Sapiehy władze zezwoliły księdzu kanonikowi Kazimierzowi
Figlewiczowi w asyście świątnika Wojciecha Walasa, na odprawianie w
katedrze jednego nabożeństwa tygodniowo. Z cotygodniowymi mszami i
postacią Wojciecha Walasa związana jest jedna z wawelskich anegdot. Zawsze,
kiedy szedł na mszę świętą w swej długiej granatowej sukni świątnika, znikał na
chwilę w bocznych drzwiach magazynu, w którym Niemcy złożyli zrabowane z
zamku eksponaty. Po chwili wychodził i powolnym, dostojnym krokiem
kierował się do katedry. Będąc już w zakrystii machał przed księdzem
Figlewiczem dorobionym kluczem, a spod sukni wyjmował zabytkową szablę,
pałasz lub finezyjnie cyzelowany drobny przedmiot. Ksiądz kanonik lekko się
uśmiechał i mówił: „Bój się Boga Wojciechu, i schowaj to tak żebym nawet ja
nie wiedział gdzie to jest”. Wszystkie przedmioty „zarekwirowane” przez
Walasa bezpiecznie dotrwały końca wojny ukryte na strychach lub w
podziemiach katedry.
W 1940 r. na rozkaz gen. Franka rozpoczęto przebudowę i idącą za tym
dewastację zamku. Podczas prac Niemcy zerwali ze ściany skarbca chorągiew
zamkową Zygmunta Augusta wyrzucając ją razem z gruzem. Pracujący
wówczas murarze zabrali sztandar i przekazali prof. Bohuszowi, który dzięki
pomocy inż. Kurpielskiego oraz kilku świątników ukrył go za przewodami
wysokiego napięcia przebiegającymi przez katedrę.
Mieszkańców Wawelu jednak ciągle niepokoił los arrasów i Szczerbca, o
których ostatnia wiadomość pochodziła z Bukaresztu. Wreszcie w październiku
1940 r. dotarła radosna nowina – skarbiec bezpiecznie dotarł do Stanów
Zjednoczonych a następnie przetransportowano go do kanadyjskiej Ottawy.
Wspomina o tym prof. Szyszko – Bohusz pisząc: „15 X spotkałem na podworcu
arkadowym Mühlmanna (niemieckiego oficera), który opowiadał o rezultatach
poszukiwań naszych arrasów w Paryżu. W Manufacture des Gobelins już ich nie
znalazł, był z ujemnym również wynikiem w Beauvais, gdzie zresztą nigdy ich
nie było. Prosił bym natychmiast mu powiedział gdzie one są. Wiedziałem już
od żony woźnego – świątnika Cholewy, że Polkowski, Świerz i Cholewa są już
wraz z arrasami w Ameryce. Niech je Mühlmann poszuka jeszcze po Europie.”3
Przez następne lata aż do wkroczenia wojsk sowieckich Wawel był
systematycznie dewastowany, a dzieła sztuki wywożone w głąb Rzeszy.
Nadszedł rok 1945. „W dniu 17 stycznia o godzinie 15 po południu padła
pierwsza i ostatnia bomba lotnicza na Wawel, padła tak szczęśliwie na
podworczyk Batorego, pomiędzy zachodnim skrzydłem zamku a katedrą, że
bezpośredniego zniszczenia nie wyrządziła, chociaż wyrwała lej aż do skały.
Wyleciały wszystkie okna w promieniu kilkudziesięciu metrów, przypora
gotycka oderwana została od fasady zachodniego skrzydła i spadła na dach
kaplicy Batorego. Górna część tej przypory zniszczyła część sklepienia i wpadła
do środka kaplicy. Efekt jednak moralny był znacznie większy. W kilka godzin
po tej bombie sowieckiej nie było na Zamku ani Franka, ani żadnego urzędnika
niemieckiego. Nazajutrz rano objęliśmy go w posiadanie, mimo uderzeń
granatów i wstrząsów min wysadzających mosty. Okres okupacji niemieckiej
skończył się.”4 – i rozpoczął czas okupacji sowieckiej.
Natychmiast po zajęciu Krakowa większość pracowników Katedry
Wawelskiej trafiła do więzień UB. Oskarżenia dotyczyły współpracy z wrogim
wywiadem kościelnym oraz kradzieży i wywiezienie skarbca do Kanady. Na
wieść o wydarzeniach w Polsce do kraju nie powrócił Jan Cholewa – wybrał
życie na obczyźnie.
W 1952 r. aresztowano księdza Figlewicza oraz będącego już w podeszłym
wieku Wojciecha Walasa. Po brutalnym przesłuchaniu Wojciech Walas zmarł w
katowni UB – rzekomo na zawał serca.
Mimo szykan i ciągłego zastraszania większość świątników wróciła do służby,
by stać na straży katedry jak przez wieki ich ojcowie i dziadowie, by w 1959 r.
witać dźwiękiem dzwonu Zygmunta powracający na Wawel Szczerbiec.
Warto ocalić od zapomnienia pamięć o tych, którzy dzięki swej niezłomnej
postawie oraz poczuciu obowiązku, w czasach niezwykle trudnych dla naszego
kraju wpłynęli na losy narodowego dziedzictwa płacąc niejednokrotnie
najwyższą cenę.
Witold Szczygieł
1
Protokół z posiedzenia Państwowej Komisji do spraw Odnowienia Zamku Królewskiego na Wawelu, odbytego
15 lutego 1942, s.1
2
Kraków w latach okupacji 1939 – 45 – studia i materiały, Kraków 1949 – 1957.
A. Szyszko – Bohusz, Wawel pod okupacją niemiecką. Wspomnienia z lat 1939 – 45, s. 158
3
Op. cit. s.167 - 168
4
Op. cit. s.174
M. Mikuła, Świątniczanie strażnicy Katedry Wawelskiej, Świątniki Górne 1989
Materiały ze zbiorów własnych autora

Podobne dokumenty