Mittalizacja gospodarki
Transkrypt
Mittalizacja gospodarki
Mittalizacja gospodarki Utworzono: czwartek, 13 sierpnia 1998 Mittalizacja gospodarki W najbliższych dniach okaże się, czy Mittal Steel Poland (MSP) przejmie udziały PKP w Koksowni Przyjaźń. Jest to mało prawdopodobne, ale niewykluczone. Wyobraźmy sobie jednak sytuację, w której ten hinduski koncern zdominowałby rynek koksu. Lakshmi Niwas Mittal, właściciel MSP, już jako mały chłopiec marzył, że zostanie kiedyś posiadaczem największego na świecie koncernu stali. Miała mu w tym sprzyjać Lakshmi, hinduska bogini szczęścia i bogactwa, której imię nosi. Jego marzenie się spełniło, kiedy dobił 54 lat. Po przejęciu amerykańskiej firmy International Steel Group, jego Mittal Steel Corporation stał się największym producentem stali (70 mln ton rocznie), a on sam jednym z najbogatszych ludzi na świecie. Tygodnik "Forbes" uplasował go na trzeciej pozycji, szacując jego majątek na ok. 25 mld dolarów. Jeszcze niedawno trudno było sobie wyobrazić, że na produkcji stali można zbić wielki majątek, bowiem z jednej strony warunki gry producentom narzucali główni odbiorcy stali (producenci samochodów, firmy zbrojeniowe, stocznie - firmy o zasięgu globalnym), a z drugiej strony swoje warunki dyktowali im producenci surowców (węgla koksowego, koksu i rudy). Mittal postanowił zatem samodzielnie kreować rynek, wyznając przy tym filozofię "bliżej źródła". W dużym uproszczeniu chodzi tu o stworzenie pionowo zintegrowanego przedsiębiorstwa produkującego stal o globalnym zasięgu, w skład którego oprócz hut wchodziłyby kopalnie węgla, rud żelaza, koksownie, elektrownie, a nawet flota morska - wszystko to, co pozwoliłoby wyprodukować, a następnie korzystnie sprzedać stal. Krokiem milowym na drodze do budowy pionowego koncernu stalowego było przejęcie w 1995 r. kombinatu hutniczego w kazachskiej Karagandzie, bowiem w ślad za hutami stał się właścicielem kopalń węgla, koksowni i elektrowni. Czy w Polsce mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem - zjawiskiem, którzy niektórzy nazywają wręcz mittalizacją polskiej gospodarki? Niewątpliwie przejęcie kontroli nad Polskimi Hutami Stali było jak dotąd największym wyzwaniem prywatyzacyjnym Mittala. Kupno PHS i należących do nich czterech hut (Katowice, im. Sendzimira, Florian i Cedler) umożliwiło Mittalowi kontrolę 70 proc. krajowego rynku stali. W ślad za hutami stał się właścicielem dwóch koksowni (Zdzieszowice i koksownia huty im. Sendzimira). Mittal jednak na tym nie poprzestaje. Kupno Huty Częstochowa, z której - mimo pewnych problemów w procesie prywatyzacji zapewne łatwo nie zrezygnuje, umożliwiłoby MSP dyktat cenowy krajowym stoczniom (główni odbiorcy częstochowskiej stali), a kto wie, być może w konsekwencji mógłby stać się inwestorem w tej branży. Mittal nie szczędzi również wysiłków w celu zakupu udziałów w Koksowni Przyjaźń, bowiem ta transakcja pozwoliłaby mu kontrolować polski rynek koksu. Rynek kluczowy dla branży stalowej, bowiem Polska jest drugim w świecie, po Chinach eksporterem koksu - dostarczając na rynki międzynarodowe 4,1 mln ton koksu mamy 14,6 proc. udziału w światowym eksporcie. - Z wielką uwagą śledzimy w Niemczech sytuację na waszym rynku, bowiem co tu ukrywać, Mittal Steel Corporation jest konkurentem naszego przemysłu stalowego, a przecież niemieckie huty są zarazem głównym importerem polskiego koksu - mówi Hubert Beyerly, publicysta niemieckiego wydania "Financial Times". Podobnie z wielkim niepokojem zamieszanie wokół Koksowni Przyjaźń śledzi w Polsce środowisko górnicze. - To byłaby wręcz katastrofa, gdyby jedna firma zdobyła dominującą pozycję w tak kluczowym sektorze jak koksownictwo - uważa Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. MSP przejmując kontrolę nad przemysłem koksowniczym uzyskałby pośrednią kontrolę nad producentami węgla koksowego. Przedstawiciele MSP nie ukrywają, że koncern jest zainteresowany prywatyzacją jastrzębskich kopalń, bo na tym właśnie opiera się budowa pionowego koncernu stalowego. - Pewnie gdybym był na miejscu Mittala robiłbym to samo, bo z punktu widzenia jego interesów to się opłaca. Nie jest to jednak w interesie Polski, bo niby dlaczego państwo nie miałoby zarabiać na doskonałej koniunkturze na węgiel koksowy i koks - uważa senator Jerzy Markowski. - Mittal marzy o polskich kopalniach. Wiem to, bo również u mnie zasięgał na ten temat opinii. Przejęcie udziałów w Koksowni Przyjaźń w znacznym stopniu przybliżyłoby go do tego celu. Tego scenariusza obawia się najbardziej środowisko jastrzębskich górników. - Mittal pokazał, iż jest nie tylko monopolistą ale także niewiarygodnym partnerem. W umowie prywatyzacyjnej Polskich Hut Stali zobowiązał się do inwestycji o wartości 2,6 mld zł i do zakończenia ich do końca roku 2006. Jest już pewne, że w tym czasie Mittal nie zrealizuje wszystkich planowanych inwestycji - zauważa poseł Tadeusz Motowidło. Dziś trudno powiedzieć, jak zakończy się wyścig po udziały w dąbrowskiej koksowni. Jedno jest pewne, że koncern Lakshmi Mittala łatwo nie odpuści. - Mittal będzie chciał pozyskać to wszystko, co jest mu niezbędne dla bezpieczeństwa procesów technologicznych i ekonomicznych w procesie stalowym. Oprócz huty potrzebna mu jest koksownia, kopalnia, ale także i energetyka, bo i hutnictwo i górnictwo jest potężnym konsumentem energii - wylicza senator Markowski. Niektórych zachwyca rozmach Lakshmi Mittala, innych przeraża. Jan Falkus i Marek Dziarmagowski, naukowcy krakowskiej AGH w opublikowanym niedawno w "Gazecie Wyborczej" artykule piszą: "Jest pewna graniczna wielkość koncernu, która jest bezpieczna dla państwa. Potwierdza to przykład Korei Płd., w której upadek dużych firm zagroził funkcjonowaniu całej gospodarki". Prof. Andrzej Barczak z Akademii Ekonomicznej w Katowicach uspokaja. - To są normalne procesy, które zachodzą w globalnej gospodarce. Nie należy się ich zbytnio obawiać, jeśli oczywiście państwo jest w stanie kontrolować, czy koncern przestrzega obowiązujących norm prawnych. Czy jednak po serii afer - również tych z prywatyzacją PHS w tle - można jeszcze wierzyć w siłę państwa i kompetencję jego urzędników? Jacek Srokowski