ROBERT KONIECZNY: Nasze pomysły nie są

Transkrypt

ROBERT KONIECZNY: Nasze pomysły nie są
ROBERT KONIECZNY: Nasze pomysły nie są racjonalne (ale są
logiczne)
Stara katowicka kamienica na Krzywej, klasyczna familokowa klatka schodowa z wypolerowanym od wieloletniego uŜycia
gelendrem i zdeptanymi przez pokolenia mieszkańców drewnianymi stopniami, do pełni szczęścia brakuje jeszcze tylko
toalet na półpiętrze i zbiorowych zlewów na korytarzach. Nikt by się nie spodziewał, Ŝe właśnie w takim miejscu mieści się
siedziba jednego z najbardziej rozchwytywanych biur architektonicznych w Polsce, cieszącego się sporym uznaniem na
świecie KWK Promes. W środku grupa młodych ludzi, dobra kawa w designerskim kubku, a przede wszystkim załoŜyciel Robert Konieczny. 37 lat, roześmiany, ze sporym dystansem do siebie samego, za to dogłębnie przekonany o istotnej
misji, jaką ma do spełnienia architektura. Specjalnie dla czytelników Ultramaryny, wywiad z człowiekiem określanym
nową nadzieją światowej architektury.
Ultramaryna: Wyobraźmy sobie, Ŝe ma pan nieograniczone fundusze, i nieograniczone zaufanie władz. Co
pan robi, by stworzyć z Katowic metropolię?
Robert Konieczny: Na pewno sam nie dałbym rady jej zrobić. W takiej sytuacji potrzebny byłby dobry, racjonalny plan –
taki, którego dziś tak naprawdę nie ma. Powołałbym architekta miejskiego, którego dziś takŜe nie ma, wytłumaczyłbym
władzom, by zajęły się tym, na czym się znają (śmiech)...
No tak, to powaŜnie zawęzi im pole działania... I to byłby początek. A potem, kiedy byłby faktycznie dobry plan,
ogłosiłbym serię wielkich, międzynarodowych konkursów.
śeby ściągnąć największe nazwiska? Oczywiście. ChociaŜ z tym bywa róŜnie, czasem na to najlepsze rozwiązanie
wpada wielkie nazwisko, a czasem jakieś małe, a ciekawe biuro – tu nie ma reguł. Konkurs w takiej sytuacji jest zawsze
najlepszym rozwiązaniem. Tylko głównym warunkiem jest to, Ŝe musi w nim wziąć udział co najmniej pięćdziesiąt
zespołów – nie dziesięć, w dodatku lokalnych.
A gdyby pan miał postawić jakiś symboliczny budynek, podkreślający, Ŝe to właśnie są Katowice, coś, co
momentalnie kojarzyłoby się z tym miastem, na takiej samej zasadzie na jakiej aktualnie kojarzy się
chociaŜby Spodek? Spodek generalnie naleŜy odnowić, ale nie na zasadzie przetargu za najniŜszą kasę – bo po czymś
takim moglibyśmy go zupełnie nie poznać, to jest naprawdę groźne. Dla mnie Spodek jest magicznym obiektem,
szczególnie jeśli się jeszcze zwróci uwagę na to, jak był budowany – po prostu czapki z głów. Nawet dziś byłyby problemy
z postawieniem czegoś takiego. Natomiast ikona Katowic? Na pewno coś takiego by się przydało, ale nic na siłę. Myślę, Ŝe
takie ikony się tworzą czasami w sposób zupełnie przypadkowy, to znaczy ogłasza się konkurs na coś i pojawia się tak
dobry projekt, Ŝe siłą rzeczy staje się ikoną; czasami faktycznie jest to robione na zamówienie, tak, jak muzeum w Bilbao
stworzone przez Gehry’ego. Zamawiający wiedzieli, Ŝe jeśli zdecydują się na Gehry’ego, to postawi im on swojego „gluta”
i wszyscy będą przyjeŜdŜać, by go obejrzeć. To jest zresztą teŜ nieszczęście Gehry’ego, bo stał się on takim facetem na
zamówienie, który gdzie nie przyjedzie, tam musi postawić „gluta”, nie moŜe zrobić nic innego, tylko musi robić te swoje
ikony.
No tak, ale gdy przyjrzymy się pana projektom, to – jeśli pominiemy DomŚlimak – jednak te wszystkie
budynki są dość podobne do siebie, teŜ w jakiś sposób moŜemy mówić o tym, Ŝe wytworzył się pewien idiom.
Taki, Ŝe generalnie moŜna raz spojrzeć i stwierdzić: no tak, to jest budynek zaprojektowany przez KWK
Promes. Co oczywiście nie jest niczym złym, tworzy rozpoznawalną markę, ale z drugiej strony, nie boi się
pan utknięcia w takim jednorodnym schemacie? Prawdę mówiąc, pokaŜę za chwilę najnowszy projekt i oczywiście
powie pan, Ŝe to projektowało KWK Promes, ale tylko dlatego, Ŝe zobaczy go pan w naszym komputerze. Nasze projekty
nie podąŜają ślepo za modą, zawsze zapoczątkowane są pomysłem, a co za tym idzie ich formy są wynikowe. Niektóre
prace są odjechane, inne spokojniejsze. Wydaje mi się, Ŝe dzięki temu nie mamy czegoś takiego, na szczęście, jak super
rozpoznawalny styl. Ciekawa jest jednak chęć przypisania nam stylu – dzisiaj zadzwoniła do mnie pewna miła pani z
Domu Kultury w Piotrowicach, gdzie mam poprowadzić wykład, na który pewnie nikt nie przyjdzie i stwierdziła, Ŝe była
właśnie w pobliŜu domu, który zaprojektowałem, gdzieś tam... A ja na to, Ŝe słowo, ale to nie ja, naprawdę, ale kobieta
się uparła – to na pewno pan, taki charakterystyczny, z piaskowca. No w Ŝyciu nie projektowałem budynku z piaskowca...
Dobre jest to, Ŝe ludzie, którzy widzieli ze dwa, trzy nasze proste obiekty, dość automatycznie kojarzą z nami podobne
formy. Ja natomiast wiem juŜ, jaki będzie tego ciąg dalszy, kiedy zrealizuje się więcej naszych prac. Będzie spore
zaskoczenie. Sami siebie zresztą co chwilę zaskakujemy w biurze.
Cieszycie się duŜym uznaniem w środowisku, jesteście bardzo liczącym się biurem - wystarczy wymienić
wzmiankę w „Wallpaperze” (jedyni Polacy wśród 101 najbardziej ekscytujących architektów świata),
regularne nominacje do Nagrody Miesa van der Rohe czy nagrodę Dom Roku za budynek aatrialny... Teraz
trafiliśmy takŜe na wystawę 44 najlepszych, młodych architektów świata, dowiedzieliśmy się o tym w zeszły piątek.
Dom Aatrialny
Dom z Kapsułą
Dom z ziemi śląskiej
Dom na Dolnym Śląsku
Właśnie, ale z drugiej strony – macie Internet. Przyznam szczerze, Ŝe w Ŝyciu dookoła Ŝadnych projektów
architektonicznych nie widziałem takiej rzezi na forach internetowych, jak w wątkach poświęconych
projektowanym przez was domom. I najczęściej jest tak, Ŝe wasze projekty się podobają, ale na zasadzie
dzieła sztuki, nie czegoś, w czym moŜna mieszkać. Jakby pan próbował przekonać ludzi do tego, Ŝe są to
obiekty do mieszkania, a niekoniecznie tylko dzieła estetyczne? Wystarczyłoby po prostu w nich chwilę
pomieszkać. I to w sumie tyle. Taka sama sytuacja ma miejsce czasami z samochodem. MoŜemy czytać jakieś testy, które
dość często są ostro naciągane, ale wystarczy wsiąść do tego auta i trochę pojeździć... I wtedy dowiadujemy się tego, co
trzeba. Oczywiście dochodzi teŜ do tego element czasu – bo przy pierwszym wraŜeniu widać tylko czy coś sprawnie
działa; czy jest funkcjonalne, czy na przykład dobrze otwiera się na światło – to da się ogarnąć w pierwsze trzy dni, moŜe
tydzień. Jednak dopiero kiedy mija kilka lat faktycznie moŜemy wyrazić całościowa opinię. Tak samo jest z samochodem.
Dlatego najfajniejsze jest dla mnie to, Ŝe klienci, których musiałem wpierw bardzo mocno przekonywać, bo z początku
byli na „chyba nie”, po kilku latach są bardzo zadowoleni i doskonale im się w tych budynkach mieszka. Bo jeśli mówimy
teraz o domach mieszkalnych, stanowiących tylko część naszej działalności, to ta opinia uŜytkownika po latach jest
najwaŜniejsza. Cieszę się, kiedy słyszę: zrobiliście mi fajny, funkcjonalny dom, wspaniale spełniający swoją rolę. To sobie
najbardziej cenię. Ci klienci, którzy teraz do nas przychodzą, są to juŜ ludzie świadomi, tacy, których nie trzeba do
niczego namawiać, oni wręcz oczekują kreatywnych pomysłów. To daje nam o tyle komfortową sytuację, Ŝe moŜemy się w
pewien sposób realizować. I o to właśnie chodzi. I pomimo iŜ w necie wygląda to tak jak dzieło sztuki, które nie nadaje się
do mieszkania, to jednak moi klienci twierdzą, Ŝe fajnie im się w tym mieszka. Ciepło, przytulnie – nie wstydzę się tego
słowa, bo dom po prostu musi być przytulny i zdecydowanie nie chodzi tu o to, Ŝeby wejść do niego i podziwiać
hardkorową betonową posadzkę, a przy tym siedzieć w koŜuchu przy białej neonówce.
W jednym z wywiadów powiedział pan: „w architekturze najwaŜniejsza jest myśl, czyli ładunek
intelektualny, coś, co kryje się pomiędzy ścianami. WaŜniejsza jest dla mnie przestrzeń, niŜ same ściany”.
Wynika z tego, Ŝe przy kaŜdym projekcie musi pan przekonywać swoich zleceniodawców do tej właśnie
myśli. Czy to jest łatwy proces, czy teŜ bywa cięŜko? Zdarzyło się panu na przykład zrezygnować z jakiegoś
zlecenia, bo klient nie dał się przekonać? Gdy juŜ dochodziło do etapu przekonywania, to nie, bo zazwyczaj ludzie
dają się przekonać. Ale zdarzało mi się rezygnować na początku, kiedy klient pokazywał mi, co chciałby uzyskać, a dla
mnie było to nie do strawienia i pomimo sporej kasy rezygnowałem, bo nie mógłbym się pod czymś takim podpisać.
Z tym przekonywaniem jednak jest tak, Ŝe ja nie mówię klientom o dobrej czy złej architekturze, bo to dla nich hasła
abstrakcyjne. Staram się im w logiczny sposób tłumaczyć dlaczego coś wygląda tak, a nie inaczej. Zresztą to samo robię
w stosunku do samego siebie. Po prostu – kiedy wpada się na fajny, dobry pomysł, taki, który powoduje, Ŝe wszystko
układa się w logiczną całość, to juŜ na dzień dobry my, jako architekci, jesteśmy do tego przekonani. Tego właśnie
szukam. Kiedy projekt jest dla mnie nielogiczny, to szukam tak długo, aŜ znajduję ten sens, jakąś myśl przewodnią, która
wszystko poskleja. Taka myśl musi się po prostu znaleźć i to ona powoduje, Ŝe ostatecznie klient kupuje nasz projekt.
Serio. Pierwszy z brzegu przykład – DomŚlimak. Klienci chcieli naprawdę tradycyjnego budynku, a przekonali się
ostatecznie do z pozoru dziwnego projektu. Dlatego, Ŝe był on absolutnie logiczny, racjonalny i dlatego go właśnie kupili.
Kiedy jest ten pomysł, kiedy jest on racjonalny albo nawet inaczej – kiedy jest logiczny, bo nasze projekty nie zawsze są
racjonalne, ale zawsze są logiczne... Mam na myśli czynniki ekonomiczne. Wie pan, zrobienie dziury w środku budynku,
tak, Ŝeby zrealizować pewien mocny pomysł, jest logiczne, ale nie jest racjonalne, bo taniej by wyszło, gdybyśmy zrobili
tradycyjny podjazd od tyłu. Sam się właśnie na tym złapałem, Ŝe twierdziłem, iŜ te projekty są racjonalne, a one tak
naprawdę są po prostu logiczne. Ale to właśnie przekonuje do nas klientów.
I jeszcze ostatnie pytanie z gatunku ideologicznych, bo to, co udało mi się zaobserwować w waszych
projektach, to silne przywiązanie do cięŜkich materiałów – szkło, beton, stal. Chciałbym się dowiedzieć, skąd
się to wzięło? W dodatku te wszystkie materiały bywają w projektach dość uwypuklone, szkła na przykład
jest wręcz ogrom.Szkło z jednego powodu – światło. Lubię takie budynki, które otwierają się na zewnątrz i powodują,
Ŝe ta zewnętrzna przestrzeń wnika do środka – i odwrotnie. Dobrze się czuję w takich miejscach. Jak siedzimy sobie teraz
tutaj i zaszło słońce, a ja widzę w małym oknie tylko tę kamienicę na przeciwko, zaczynam tęsknić za przestrzenią. Gdy
siedzę w którymś z moich budynków, chociaŜby w Domu z Kapsułą i patrzę na ogród, to jest naprawdę o wiele
przyjemniejsze. Ktoś mi właśnie dzisiaj powiedział, Ŝe mam straszne parcie na szkło (śmiech) – a tu po prostu chodzi o
światło i przestrzeń. MoŜe być nawet maleńkie wnętrze, ale jeśli ma przeszkloną ścianę, wydaje się wtedy, Ŝe jest duŜo
większe.
Ale jest to chyba takŜe jakieś zerwanie z polskimi tradycjami architektonicznymi, moŜe nawet nie tyle
tradycjami, bo cięŜko mówić o polskiej tradycji architektonicznej, ale z przyzwyczajeniami – Ŝe ma być cegła,
ma być drewno, ma być ciepło. Ale kiedy mnie się teŜ takie rzeczy podobają, wcale z nimi nie zrywam.
No tak, ale w pana projektach tego nie ma. JeŜeli ma pan na myśli takie typowe polskie wnętrze – drewno,
najczęściej panele, dywan, obrazki na kolorowych ścianach i teraz na to wszystko firana, zasłaniająca dwa maleńkie okna,
kwiatki, to mamy po prostu koszmar, mroczne wnętrze, w którym nic nie widać. My staramy się to zmieniać. Bardzo
zaskoczyli mnie moi rodzice – w Domu z Kapsułą – na początku bardzo chcieli firan, ja się do tego dość opornie
zabierałem i zabierałem, a po dwóch miesiącach, kiedy nadal nie mogłem w Ŝaden sposób nic z tymi firanami
wykombinować, oni sami stwierdzili, Ŝe juŜ nie chcą. Szok. Czemu nie chcecie? No bo wiesz, mamy fajny ogródek,
latarnia wieczorem go rozświetla, bez sensu to zasłaniać. Dało się ich po prostu przekonać, a nawet było tak, Ŝe to oni
mnie przekonali, bo ja nadal byłem skłonny zrobić im te firany.
JeŜeli chodzi o pozostałe materiały – stal, beton. Sięgam po nie, bo są racjonalne w sensie konstrukcyjnym. W niektórych
budynkach trzeba je zastosować, bo inaczej się po prostu zawalą. A teraz spójrzmy na nie od strony estetycznej. JeŜeli
chcemy uzyskać wnętrze typu: panele, zielona ściana, tapeta itd., to musimy cały ten Ŝelbet otynkować, gładzić,
gipsować, szlifować, kleić płytki, parkiet i tak dalej i dalej. A to kosztuje. A to całe wykończenie moŜna odjąć i zostawić
surową konstrukcję i teŜ będzie wyglądała ok. Na tym, moim zdaniem, polega nowoczesność. Nie robimy tego, bo będzie
ślicznie, ładnie i przepięknie, ale dlatego, Ŝe jest po prostu tanie i trwałe. Takie działanie to szczerość w architekturze,
polegająca na tym, Ŝe z jednej strony nie kryje się konstrukcji, a z drugiej strony oszczędza się kupę kasy. To samo
dotyczy tych wszystkich stosowanych przez nas posadzek przemysłowych. Moim zdaniem to nie moda spowodowała, Ŝe
wchodzą one do normalnych budynków mieszkalnych – to jest oszczędność. Bo kiedy robimy tradycyjną podłogę, to znów
musimy ją wygładzić, wypoziomować, połoŜyć jakieś drewno, klej, robota, szlifowanie, cuda na kiju. A tu po prostu lejemy
beton na ziemię, posypujemy specjalnymi płatkami, przejeŜdŜamy maszynką i koniec. Niby beton, prawda, ale za to
strasznie tanio i fajnie, bo podłogę stanowi jeden wielki kamień bez fug. Teraz jest tylko kwestia czy jesteśmy to w stanie
estetycznie zaakceptować, czy teŜ nie. Jednak jeśli chodzi o względy wizualne, to proszę uwierzyć – wszystko jest kwestią
przyzwyczajenia.
Natomiast jedno jest pewne – nie traktuję tych materiałów jako dogmatu. Jeśli klient powie mi, Ŝe chce dom pełen
drewna, to mu go zrobię, chyba, Ŝe jakieś przesłanki konstrukcyjne zmuszą mnie, by zrobić to inaczej. Wiele młodych biur
uwaŜa, Ŝe nowoczesna architektura musi być na maksa hardkorowa i uznają, Ŝe jak jest beton, stal i szkło, to jest super i
nowocześnie. Ja do tego staram się podchodzić na większym lajcie. Nowoczesność nie zaleŜy od materiałów –
zdecydowanie duŜo waŜniejszy jest pomysł, sposób zaprojektowania przestrzeni. A materiały to tylko dodatek.
A jak się panu podoba pomysł na przebudowę Katowic? Co tu duŜo mówić. To jest po prostu bardzo słaby projekt.
Mówię o tym otwarcie. Prawda jest taka, Ŝe ci wszyscy architekci ze Śląska, z których zdaniem się liczę, są totalnie na nie.
Ci, z którymi liczę się mniej lub wcale, są akurat zachwyceni (śmiech). Generalnie zdania są mocno podzielone, ale Ŝeby
zrobić coś fajnego, wartościowego, nie moŜna tak totalnie wymazywać przeszłości – to jedno. A drugie – ten projekt jest
zupełnie nieracjonalny dlatego, Ŝe Aleja Korfantego ze względu na swoją szerokość w pewien sposób powoduje, Ŝe
Katowice faktycznie są aglomeracją, Ŝe czuje się tu wielkomiejski oddech. Tomasz Konior chce z niej zrobić wąziutką
uliczkę w stylu krakowskim, ograniczoną szklanymi blokami, czym spowoduje, Ŝe stanie się mało waŜna, niezauwaŜalna.
Szkoda, Ŝe tak zły projekt wygrał konkurs. A przecieŜ Konior pokazał juŜ, Ŝe potrafi. Jego projekt muzeum piwowarstwa w
Tychach jest naprawdę dobry. Nie wiem teŜ, jak to się stało, Ŝe nie udało się zrobić wielkiego konkursu-wydarzenia, wzięło
w nim udział ledwie kilku lokalnych architektów – wpłynęło około dziesięciu prac. My nie braliśmy w tym udziału, bo
myśleliśmy, Ŝe po kilkunastu poprzednich, kompletnie idiotycznych konkursach na przebudowę centrum, ten jest kolejną
kiełbasą wyborczą władz, nieistotną stratą czasu i pieniędzy. Okazało się jednak, Ŝe k****, ten akurat był waŜny. Wszyscy
to olali, a tu naraz gdzieś udało się to przepchnąć. Po prostu – nieszczęście dla Katowic. Opadły mi ręce. Ale trudno –
Konior wygrał, Konior robi.
Zmieniając temat – pana ulubione miejsce w Katowicach? Architektonicznie? To mimo wszystko Spodek i właśnie
Aleja Korfantego. Bo kiedy idzie się tamtędy, to czuje się przestrzeń, to, co mają Niemcy w Berlinie. Czuję po prostu, Ŝe
jestem w duŜym mieście. Wbrew róŜnym opiniom uwaŜam teŜ, Ŝe to, iŜ powstała kopuła na Rondzie, to wcale nie jest taki
zły pomysł. W zamyśle ten projekt teŜ nie był zły, logicznie wynika z kształtu Ronda, nie przysłania Spodka. Niestety jego
architektura jest słaba.
A najładniejsze miejsce w mieście? Znowu to samo, szczerze. Po prostu moim zdaniem lepsza architektura
powstawała w latach 60. i 70. niŜ teraz, bo teraz, jakby na to nie patrzeć, powstają prawie same gnioty. WjeŜdŜamy do
miasta, a tu na dzień dobry straszy Campanille, kawałek dalej Bank PKO na Damrota. Jeeeeeeeezu... Ja w biurze, które to
zaprojektowało, pracowałem dokładnie 28 dni, do wypłaty brakowało mi równe dwa dni. Ale jak odkryłem, co oni
narysowali – a właśnie wtedy robili ten bank – to po prostu wziąłem swoje kredki i poszedłem do domu.
Z nowych rzeczy bardzo liczę na budynek sądu przy Francuskiej, projektowany przez Archistudio Studniarka. Myślę, Ŝe to
będzie bardzo fajny budynek. Taki, który naprawdę pokaŜe ludziom, co to jest minimalizm i jak obiekt taki jak sąd
powinien wyglądać. Dobra rzecz, po prostu.
A projekt Muzeum Śląskiego? Bardzo mi się podoba. Pomysł na to muzeum - czapki z głów i wielkie brawa dla
autorów. I mimo Ŝe w środowisku śląskich architektów ma on wielu przeciwników, to fakt jest taki, Ŝe ci, którym on się
nie podoba, nie mają pojęcia, jak doskonale zaprojektowany jest ten obiekt. Muzeum na miejscu kopalni działa jak
kopalnia, wszystko ukryte jest pod ziemią. Ale nie ma tu dosłowności. Na powierzchni pojawiają się ciekawe bryły
sygnalizujące to, co dzieje się pod spodem. Prosty, bardzo dobry pomysł. Pierwszorzędny.
tekst: Marceli Szpak | zdjęcia: Marceli Szpak i archiwum KWK Promes
ultramaryna, październik 2007

Podobne dokumenty