kolektyw - Termalica Bruk-Bet

Transkrypt

kolektyw - Termalica Bruk-Bet
B 11
WTOREK, 18 WRZEŚNIA 2012
Kronika Małopolska Sport
SPORT W REGIONIE WIĘCEJ SPORTU: WWW.DZIENNIKPOLSKI24.PL/SPORT
ROZMOWA z ŁUKASZEM KAZIKIEM, piłkarzem II-ligowej Unii Tarnów
I LIGA PIŁKARSKA. Zespół
Termaliki Bruk-Betu Nieciecza
kontynuuje znakomitą serię
w meczach wyjazdowych,
w których zdobył już w tym sezonie aż 12 punktów. W ostatnim zwycięstwie z GKS Katowice spory udział miał Jan Pawłowski, który zdobył jednego
z goli dla „Słoników”.
–WsobotnimmeczuwRadomiu
strzeliłPanpięknąbramkęzrzutuwolnego.
– Rzeczywiście, gol mógł się
podobać, przymierzyłem bowiem z ponad 30 metrów i piłka, mijając mur zawodników
z Radomia, poszybowała w dalszy róg i wpadła praktycznie
w samo ,,okienko”. Poza tym siła uderzenia była tak duża, że
bramkarz praktycznie nie miał
żadnych szans na obronę. Widziałem piłkę, jak leci do bramki i już wcześniej byłem pewny,
że wpadnie do siatki.
– Czy na treningach ćwiczy
Pan takie uderzenia z rzutów
wolnych?
– Zawsze lubiłem wykonywaćstałefragmentygry,aszczególnie rzuty wolne i rzuty rożne, dlatego mam już dobrzeopanowane wykonywanie tych elementów. Podczas treningów
także poświęcam trochę czasu
na oddawanie strzałów z rzutów
wolnych, cały czas staram się
bowiem doskonalić swoje umiejętności w tym zakresie.
–WmeczuzRadomiakiemrywaledwarazyobejmowaliprowadzenie,mimotodoprowadzaliściedowyrównania.
– Mecz w ogóle był bardzo
trudny, radomianie grali bardzo
twardo. Jednak mimo że dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, nie potrafili nas złamać.
Nawet druga bramka, którą
straciliśmy „do szatni”, nie podcięła nam skrzydeł, a jedynie
FOT. PIOTR GÓRYJOWSKI
Atutem jest kolektyw
Jan Pawłowski strzelił
gola i nabrał pewności
Pomocnik „Jaskółek” Łukasz Kazik (z lewej) od początku sezonu jest jednym z wyróżniających się graczy
zmobilizowała do jeszcze lepszej postawy. W końcówce meczu osiągnęliśmy wyraźną przewagę i mogliśmy nawet pokusić
się o zwycięstwo.
– Czyli po meczu pozostał więc
pewien niedosyt?
– To nie jest może niedosyt,
gdyż wywieźliśmy cenny remis
z gorącego terenu i z wyniku
jesteśmy w pełni zadowoleni.
Tuż przed końcem meczu
Adrian Ślęzak miał jednak stuprocentową okazję do zdobycia
8 bramek Podhalan
HOKEJ.Przygotowującysię
doIligi,którastartuje29września,hokeiściMMKSPodhaleNowyTargrozegraliostatnisparing.
MMKSPodhaleNowyTarg–Naprzód
Janów8:1(4:0,2:0,2:1)
1:0R.Mielniczek7,2:0M.Michalski7,
3:0D.Kapica10,4:0F.Wielkiewicz10,
5:0Neupauer35,6:0M.Michalski38,
7:0Neupauer52,8:0M.Michalski57,
8:1Elżbieciak58.
Podhale: Rajski (30 Niesłuchowski) – Łabuz,
Mrugała, Biela, Neupauer, Zarotyński
– K. Kapica, Landowski, M. Michalski,
Bryniczka, F. Wielkiewicz – Tomasik, Osko,
Bomba, Wcisło, Stypuła – Szal, Wojdyła,
R. Mielniczek, D. Kapica, Olchawski.
– To była próba generalna. Więcej spotkań sparingowych – poza wewnętrzną grą kontrolną
– już nie zagramy. Była to dla
mnie ostatnia okazja, aby przyjrzeć się grze drużyny i wyłapać
ostatnie mankamenty – podkreśla trener Podhala Marek
Ziętara. – Dominowaliśmy
w tym spotkaniu. Zwłaszcza
w pierwszej tercji prezentowaliśmy się bardzo korzystnie. Cie-
szy wysoka wygrana nad ligowym rywalem, bo ona na pewno
podbuduje morale drużyny.
Nowotarski szkoleniowiec
w niedzielnym spotkaniu przyglądał się sprawdzanemu młodemu, 18-letniemu słowackiemu obrońcy Iwanowi Osko
z Liptowskiego Mikulasza.
– Ciekawa postać. Rozważamy jego pozyskanie. Nie byłby
poważnym wzmocnieniem zespołu, ale zważywszy na problemy z obrońcami, przydałby się
drużynie. On sam ma się zastanowić i dać nam odpowiedź
w ciągu najbliższych kilku dni
– dodaje Ziętara.
Wkrótce ma się wyjaśnić
sprawa Piotra Kmiecika, którego transfer do Cracovii stanął pod znakiem zapytania.
Jest duże prawdopodobieństwo, że zawodnik dołączy
do składu Podhala. W kręgu
zainteresowań nowotarżan
pozostaje Słowak Adreas
Strauch, który przebywa
na testach w drugoligowym
klubie ze Szwecji.
MACIEJ ZUBEK
gola. Niestety, jej nie wykorzystał i stąd moje stwierdzenie,
że mogliśmy wygrać.
– Jak to się dzieje, że zespół
Unii, grający w II lidze praktycznie na zasadach amatorskich,
już trzeci tydzień jest liderem
grupy wschodniej?
– Mamy zgrany zespół, któregotrzonodtrzechlatpraktycznie się nie zmienia. To jest duży
atut naszej drużyny. Poza tym
wszyscy zawodnicy przyjaźnią
się ze sobą i kolegami jesteśmy
nie tylko naboisku, ale także poza nim. To bardzo pomaga
w konsolidacji drużyny.
– Na co zatem stać jest wasz
zespół w tym sezonie?
– Nie stawiamy przed sobą
żadnych szczytnych celów. Grając na luzie, bez żadnych obciążeń, każdy mecz jest dla nas jakimś wyzwaniem. Miło byłoby
też,gdybyktośzainteresowałsię
naszymiwynikamiidoceniłtrud,
jakiwkładamywkolejnemecze.
Rozmawiał PIOTR PIETRAS
Przełom Szreniawy?
III LIGA PIŁKARSKA.
Do siódmej kolejki czekali
na pierwsze zwycięstwo piłkarze Szreniawy Nowy Wiśnicz.
W niedzielę pokonali Juventę
Starachowice 3:1.
Sukces podopiecznych Marcina Manelskiego rodził się
w niemałych bólach. Nie dość,
że przegrywali, to jeszcze nie
wykorzystali dwóch karnych.
Mimo to wygrali. – Bardzo się
z tego cieszymy. Długo czekaliśmy na taki mecz. Mamy
trzy punkty. Liczę, że to spotkanie okaże się dla nas przełomowe – mówi trener drużyny z Nowego Wiśnicza.
Szreniawa
zwyciężyła
w meczu, w którym w jej grze
wszystko dobrze zadziałało.
– Każda formacja robiła na boisku to, co do niej należy. Byliśmy bardzo skoncentrowani
– twierdzi Sławomir Jagła, najbardziej doświadczony piłkarz
z Nowego Wiśnicza.
On z Juventą zagrał na innej pozycji. Zamiast na stoperze wystąpił jako ofensywny
środkowy pomocnik. Zastąpił
Jarosława Krzaka, który pauzował za kartki.
– W środku drugiej linii występowałem już w Okocimskim
Brzesko. Tam jednak zawsze
miałem zadania defensywne.
Teraz bardziej skupiłem się
na ofensywie. To mi odpowiadało. Szkoda tylko rzutu karnego, którego nie wykorzystałem – powiedział zawodnik.
Dobre recenzje po niedzielnym spotkaniu zebrał również
18-letni bramkarz Oskar Choma. Zastąpił Józefa Czaplę.
– Miał kilka dobrych interwencji. Potwierdził, że ma potencjał i może rywalizować
o miejsce w składzie z naszym
podstawowym golkiperem
– ocenia Manelski.
W Nowym Wiśniczu wierzą, że drużyna zacznie teraz
zdobywać kolejne punkty.
– Nasza praca przynosi efekty. Wciąż mamy wiele rzeczy
do poprawienia. Zaczynamy
gromadzić punkty i to mnie
cieszy – dodaje Manelski.
(ANMI)
Ten mecz był piątym oficjalnym występem napastnika
w drużynie. Tym razem 20-latek po raz pierwszy zagrał
w pełnym wymiarze czasowym i zdobył pierwszego swego gola dla klubu z Niecieczy.
– Nie ukrywam, że przychodząc do zespołu Termaliki
Bruk-Betu z Jagiellonii Białystok, w której w poprzednim
sezonie wystąpiłem w 17 meczach ekstraklasy, liczyłem
na stałe miejsce w podstawowym składzie. Rzeczywistość
okazała się jednak nieco inna,
w zespole panuje bowiem spora rywalizacja – podkreślił
Pawłowski.
Młody piłkarz twierdzi, że
mecz w Katowicach może być
dla niego przełomowym. – Cieszę się, że strzeliłem pierwszą
bramkę w tym sezonie, gdyż
na pewno doda mi ona jeszcze
większej pewności siebie.
W pierwszej połowie także
strzeliłem gola, sędzia uznał
jednak, że byłem na spalonym
i trafienia nie zaliczył. Po meczu oglądałem dokładnie tę sytuację na wideo i uważam, że
wcale nie byłem na spalonym
i zdobyłem gola jak najbar-
dziej prawidłowo – przyznał
Pawłowski.
Napastnik niecieczan w pojedynku z GKS Katowice był
bardzo aktywny i miał jeszcze
jedną doskonałą okazję do zdobycia gola. – Widziałem wtedy
piłkę w siatce, jednak w ostatniej chwili obrońca drużyny
katowickiej wybił futbolówkę
z linii bramkowej – relacjonował napastnik „Słoników”.
Niecieczanie w Katowicach
stracili jednego gola, jednak
przy obronie tego strzału
bramkarz Termaliki Bruk-Betu Sebastian Nowak nie miał
zbyt wiele do powiedzenia.
– Uderzenie zawodnika
z Katowic było tak precyzyjne,
że piłka odbiła się jeszcze
od słupka w okolicach „okienka” i wpadła do siatki. Jeden
z kolegów rozgrzewających się
za bramką pocieszał mnie, żebym się nie przejmował stratą
bramki, gdyż nie miałem żadnych szans na obronę. Gorzej,
bo w końcowce meczu katowiczanie przesunęli wysokich
obrońców na nasze pole karne
i wrzucali piłkę na „aferę”,
pod naszą bramką było więc
bardzo nerwowo. Na szczęście
utrzymaliśmy prowadzenie
i zasłużenie wygraliśmy ten
mecz – podkreślił Sebastian
Nowak.
Jutro (godz. 16) „Słoniki”
zmierzą się na własnym boisku ze Stomilem Olsztyn i piłkarze wierzą, że wreszcie zdobędą pierwsze punkty w tym
sezonie na własnym boisku.
PIOTR PIETRAS
Ważny zysk Muszyny
III LIGA PIŁKARSKA. PierwszezwycięstwonaterenierywalazanotowaliwsobotęzawodnicyPopraduMachnik.Wygrana
2:0wSandomierzuzWisłąsprawiła,żemuszynianieplasująsię
na3.miejscuwtabeli,zidentycznąliczbąpunktów,cowyprzedzająceichŁysicaBodzentyn
iBeskidAndrychów.
– To dla nas szalenie ważny
zysk – cieszy się Stanisław
Sułkowski, prezes klubu z uzdrowiska. – Wszyscy chłopcy
solidnie zapracowali na ten
sukces. Dla mnie cichym bohaterem spotkania był Krystian
Szambelan, po którego akcjach
padły oba gole. Ten młodzieżowiec, z uwagi na kontuzję, stracił poprzedni sezon. Teraz dowodzi swych prawdziwych
możliwości.
Prezes podkreśla, że każde „oczko” wywalczone
w rundzie jesiennej ma dla jego zespołu ogromne znaczenie. Na wiosnę Poprad większość spotkań stoczy bowiem
na wyjazdach.
– Chcemy być przed zimą
na tyle punktowo bogaci, żeby
można było w spokoju przygotowywać się do rewanżów – tłumaczy Sułkowski. – W Sandomierzu uczyniliśmy krok we
właściwym kierunku. Dostrzegam w postawie drużyny jeszcze sporo niedoskonałości, ale
wierzę, że trener Tomasz Szczepański zadba o ich wyrugowanie. Widać, że jego praca przynosi coraz lepsze efekty.
Działacz z Muszyny wskazuje na świetną atmosferę panującą w ekipie, na udane połączenie entuzjazmu młodzieży z wyrachowaniem bardziej
doświadczonych graczy. Ubolewa jednak nad szwankującą skutecznością.
– To nasza największa bolączka – przyznaje prezes.
– Przypomina o sobie w każdym właściwie meczu. Do II ligi na siłę pchać się nie będziemy. Jeśli jednak wytworzy się
sprzyjająca koniunktura, to
bylibyśmy frajerami, gdybyśmy z tego nie skorzystali.
(DW)