Trzeba bronić

Transkrypt

Trzeba bronić
•
Miche Foucau t
Trzeba bronić
społeczeństwa
Wyklady wCollege de France, 1976
Przełożyła Małgorzata Kowalska
WYD
Wa rszawa 1998
A
W
N
I
CT
W
O
236
Trzeba bronic: sp olecz e11stwa
wiada się w swojej prawdzie, taka filozofia jest, jak widzicie, ni
powiem przygotowana, ale już obecna wewnątrz dyskursu hi sh
rycznego. Doszło do samodialektyzacji dyskursu historyczrwl'
która dokonała się niezależnie od jakiegokolwiek wyra7n 'li
przeniesienia albo od jakiegokolwiek jawnego wykorzys11111I
w dyskursie historycznym filozofii dialektycznej. Ale wykor;1.
stanie przez burżuazję dyskursu historycznego, zmodyfikowunł
przez burżuazję zasadniczych elementów zrozumiałości hisll
rycznej, jakie przejęła ona z XVIII wieku, było jednocześni
samodialektyzacją dyskursu historycznego. I rozumiecie teraz, .i
na takiej podstawie mogły nawiązać się stosunki między dysku
sem historycznym i dyskursem filozoficznym. W gruncie rzc ·
w XVIIl wieku filozofia historii istniała tylko jako spekulacjo
temat ogólnego prawa historii . Od XIX wieku zaczyna sic •
nowego i, jak sądzę, fundamentalnego . Historia i filozofia
stawią wspólne pytanie: co w chwili obecnej jest nośniki
powszechności? Co w chwili obecnej jest prawdą powszechno~ •I
Jest to pytanie historii, jest to również pytanie filozofii . Narodi l
się dialektyka.
WYKŁAD
Z 17 MARCA 1976
(hl władzy suwerena do władzy nad życ iem. Kazać żyć
I 111 r::: wala ć umierać. - Od człowieka-ciała do czlowieka-gatunA11. narodziny biowladzy. - Pola zastosowania biowładzy. - Po1111l11cj a. - O śmierci, a szczególnie o ś mierci Fran co. - Związki
1111 \'<lzy dyscypliną i regulacją: społeczno.fr robotnicza, seksual1111 1·c:, norma. Biowladza i rasizm. - Funkcje i dziedziny
111 /usowania rasizmu. - Nazizm. - Socjalizm.
T rzeba zatem spróbować zakończyć, jakoś zamknąć to,
·1.ym mówiłem w tym roku. Próbowałem postawić problem
ojny traktowanej jako siatka zrozumiałości procesów histo1V' l.łlyc h. Wydawało mi się , że na początku i praktycznie
11 1.czc przez cały XVIII wiek tę wojnę pojmowano jako wojnę
111 , C h c iałem właśnie po trosze odtworzyć tę historię wojny
111 • A ostatnim razem próbowałem wam pokazać , jak samo
11111\'Cie wojny zo s tało w końcu usunięte z analizy historycznej
1111 · 1. zasadę uniwersalności narodowej'. Chciałbym wam teraz
1 111k11 zać, jak temat ras nie zniknie, lecz zostanie podjęty na
1111wo w czymś całkiem innym, to znaczy w rasizmie pańlwowy m. Chciałbym więc trochę wam d z iś opowiedzieć o na1111 l1i11 ac h rasizmu państwowego , a przynajmniej wprowadzić
11
11~
w s ytuację.
Wydaje mi s ię , że jednym z fundamentalnych zjawisk XIX
I •!.. u by ło , jest to, co można nazwać rozci ągni ęciem się władzy
1111 tyc ie lub, jeśli wolicie, rozciągnięciem się władzy na człowie­
~ 11 jako i stotę żywą, swego rodzaju etatyzacja biologiczności ,
1 p1 1.y najmniej pewna skłonność prowadząca do tego, co można
h 11111.wać etatyzacją biologiczności . My ś lę, że aby zrozumieć, co
W n; kopi sie po „narodowej" zdanie ma dalszy
I 1 wo l11cj i" . (Przyp. wyd . franc.)
ciąg :
„w epoce
238
Trzeba
bronić
Wyk/ad : / 7 marcu 1976
spolecze1is twa
się stało, można odwołać się do klasycznej teorii suwerenności, któl'll
ostatecznie służyła nam za tło, za obszar odniesienia tych wszystkich
analiz dotyczących wojny, ras itd. Wieci e, że w klasycznej teorii
władzy prawo życia i śmierci było jednym z zasadniczych atrybutów
suwerena. Otóż to prawo życia i śmierci jest prawem dziwnym,
dziwnym już na poziomie teoretycznym; cóż to bowiem znaczy mieć
prawo życia i śmierci? W pewnym sensie twierdzenie, że suweren 11111
prawo życia i śmierci, znaczy w gruncie rzeczy, że może on skazywać
na śmierć i pozwalać żyć; w każdym razie, że życie i śmierć nie s11
zjawiskami naturalnymi, bezpośrednimi, niejako źródłowymi lułl
radykalnymi, które nie mieszczą się w obszarze władzy politycznej.
Kiedy posuniemy się trochę dalej, aż, jeśli chcecie, do paradoksu,
znaczy to w gruncie rzeczy, że wobec władzy podmiot nie jest
prawomocnie ani żywy, ani martwy. Z punktu widzenia życia i śmierci
jest neutralny i dopiero za sprawą suwerena ma prawo żyć albo,
ewentualnie, umrzeć. W każdym razie życie i śmierć podmiotów stają
się prawami tylko dzięki woli suwerena. Oto,jeśli chcecie, paradoks
teoretyczny. Paradoks teoretyczny, który oczywiście musi znaleźć
dopełnienie w swoistej nierównowadze praktycznej . Co w istocie
znaczy prawo życia i śmierci? Ma się rozumieć nie to, że suweren może
skazać na życie tak, jak może skazać na śmierć. Prawo życia i śmierci
sprawowane jest w sposób niesymetryczny, zawsze po stronie śmierci.
Efekt władzy suwerena nad życiem ujawnia się tylko o tyle, o ile
suweren może zabić . Ostatecznie istota prawa życia i śmierci zawiera
się w sposób efektywny w prawie do zabijania: suweren ma prawo nad
życiem wtedy, gdy może zabijać. Jest to z istoty prawo miecza. Nie ma
więc w tym prawie życia i śmierci rzeczywistej symetrii. Nie jest to
prawo skazywania na śmierć albo skazywania na życie. Nie jest to
również prawo zezwalania na życie i zezwalania na śmierć . Jest to
prawo skazywania na śmierć i zezwalania na życie. Rozumie się, że
wprowadza to jaskrawą asymetrię.
Myślę, że jedno z najbardziej doniosłych przekształceń prawa
politycznego w XIX wieku polegało właśnie, nie powiem na
faktycznym zastąpieniu, ale na uzupełnieniu tego dawnego prawa
suwerena - skazywać na śmierć i pozwalać żyć - nowym
prawem, które nie zniesie pierwszego, ale je przeniknie, przesą­
czy, przekształci, a które będzie prawem, a raczej władzą dokład­
nie odwrotną: władzą „skazywania" na życie i „zezwalania" na
śmierć. Prawo suwerena jest więc prawem skazywania na śmierć
i zezwalania na życie . Teraz pojawia się nowe prawo: skazywania
na życie i zezwalania na śmierć .
239
Takie przekształcenie nie dokonało się oczywiście za jednym
ra machem . Można je prześledzić w teorii prawa (ale w tym punkcie
będę niezwykle lapidarny). Widzicie, już prawnicy XVll i XVlll
wieku stawiają kwestię prawa życia i śmierci. Pytają : kiedy zawiera
s ię umowę na poziomie umowy społecznej, to znaczy kiedy
jednostki zbierają się, aby powołać suwerena, aby delegować na
suwerena absolutną władzę, dlaczego to robią? Robią to dlatego, że
grozi im niebezpieczeństwo lub nagli potrzeba. Robią to zatem po
to, by chronić swoje życie. Właś nie po to, aby móc żyć, powołują
suwerena. Ale skoro tak, to czy życie może faktycznie należeć do
uprawnień suwerena? Czy to nie życ ie jest podstawą, na której
opiera się prawo suwerena, i czy suweren rzeczywiście może rościć
sobie pretensje do sprawowania nad swoimi poddanymi władzy
życia i śmierci, to znaczy po prostu władzy ich zabijania? Czy życie
nie powinno znajdować się poza umową, skoro to ono było
pierwotnym, źródłowym i fundamentalnym motywem umowy?
Wszystko to jest przedmiotem dyskusji z zakresu filozofii politycznej, którą możemy odłożyć na bok, ale która dobrze pokazuje, jak
problem życia zaczyna się problematyzować w polu myśli politycznej, analizy władzy politycznej . W istocie chciałbym jednak
prześledzić to przekształcenie nie na poziomie teorii politycznej, ale
raczej na poziomie mechanizmów, technik, technologii władzy.
Spotykamy tu rzeczy znajome: w XVII i XVIII wieku pojawiają się
techniki władzy, które z istoty skupiały się na ciele, na jednostkowym ciele. Były to wszystkie procedury zapewniające przestrzenną
dystrybucję jednostkowych ciał (ich rozdzielenie, ich uporządkowa­
nie, uszeregowanie i ustawienie w taki sposób, by można je było
nadzorować) i organizację, wokół tych jednostkowych ciał, całego
pola widoczności. Były to również techniki pozwalające te ciała
k s ztałtować, zwiększać ich użyteczną siłę przez ćwiczenia, tresurę
itd. Były to także techniki racjonalizowania władzy, czynienia jej
bardziej· ekonomiczną, władzy, która w sposób możliwie najmniej
kosztowny miała być sprawowana przez cały system nadzoru,
hierarchii, inspekcji, pism, raportów: przez całą tę technologię,
którą można nazwać dyscyplinarną technologią pracy. Zostaje ona
wprowadzona pod koniec XVII i w ciągu XVIII wieku 165 .
Jednak w drugiej połowie XVIII wieku pojawia się, jak sądzę,
coś nowego, inna technologia władzy, tym razem niedyscyplinar165
i
Na temat technologii dyscyplinarnej zob. Foucault,
dz. cyt.
karać,
Nadzorować
~ 40
Trzeba bronic: spolecze1is1wa
na. Ta technologia władzy nie wyklucza pierwszej, nie wykluc/'11
techniki dyscyplinarnej , ale ją obejmuje, włącza, częściowo mu
dyfikuje, a przede wszystkim wykorzystuje ją, niejako w nio
wrastając i zyskując siłę faktycznie dzięki tej uprzedniej technici:
dy~cy plinarnej. Ta nowa technika nie znosi techniki dyscyplinar
neJ po prostu dlatego, że leży na innym poziomie, że ma inno
skalę, że obejmuje inną powierzchnię i posiłkuje się zupełni•
tnnymi narzędz iami.
Ta nowa , niedyscyplinarna technika władzy odnosi s i~·
- w odróżnieniu od dyscypliny, która zwraca się do ciała - do
ludzkiego życia albo, jeśli wolicie, zwraca się nie do człowic­
~a-ci~ła, lecz do człowieka żyjącego, do człowieka jako istoty
z~weJ,_ a ostatesznie, jeś li chcecie, do człowieka jako gatunku
b1olo~1cznego . Sciślej mówiąc, powiedziałbym tak: dyscyplina
próbuje rządz ić wielością ludzi , o ile ta wielość może i powinna
rozłożyć się na indywidualne ciała, które trzeba nadzorować,
tresować , wykorzystywać, ewentualnie karać. Natomiast nowa
technologia, która teraz powstaje, odnosi się do wielości ludzi nic
jako do wi.e lośc i rozkładającej się na wiele ciał, lecz, przeciwnie,
o tyle, o tle tworzy ona globalną masę, której dotyczą ogólne
procesy ~łaśc iwe ż~ciu , takie jak narodziny, śmierć , produkcja,
choroba ttd. Tak więc po pierwszym zawładnięciu ciała które
dokonał~ ~ię według modelu indywidualizacji, mamy 'drugie
~awładmęcte, które nie jest już indywidualizujące, ale umasawiające, które zwraca się nie do c złowieka-ciała , ale do człowie­
ka-gatunku. Po a~atomo-polityce ludzkiego ciała, stworzonej
w c1ą_gu X_Ylll ~t~ku,. pojawia się, pod koniec tego samego
stulecta, cos, co m_e Jest JUŻ anatomo-polityką ludzkiego ciała, ale
co nazwałbym „ btopolityką" ludz kiego gatunku.
~ c? chodzi w tej nowej technologii władzy, w tej biopolityec,
w tej btowładzy, która teraz powstaje? W dwóch słowach powicdz tałen~ to wam przed chwilą: chodzi o pewien zespół procesów,
takich ~ak pmporcja n~rodzin i zgonów, wskaźnik reprodukcji,
płod~osc danej populac11 itp. Wła śn ie te procesy narodzin, śmier­
telnosc t, długow iecznośc i , związa ne z całą masą problemów
ekonomicznych i politycznych (o których ni e będę teraz mówił)
w _drugiej ~ołowi_e ~VIII ":ieku stały się, jak sądzę, podstawowymi przed1rnotam1 wiedzy 1 podstawowymi celami kontroli zwią­
Z~lłleJ z tą bt?polityką. W każdym razie to w tym okresie zaczyna
s ię stosowac statystyczny pomi ar tych zjawisk w pierwszych
demografiach. Jest to obserwacja mniej lub bardziej spo ntani e'..!-
Wykład
z 17 marca 1976
24 1
11ych albo mniej lub bardziej zaplanowanych narodzin i metod,
które faktycznie wprowadzono w populacji w odniesieniu do
wskaź nika narodzin; inaczej mówiąc, odnotowuje się praktykowa ne w XVIII wieku zjawiska kontroli urodzeń. Był to również
zarys polityki urodzeń , a w każdym razie zarys schematów
interwencji w globalne zjawiska narodzin. W tej biopolityce nie
chodzi po prostu o problem płodności . Chodzi również o problem
umieralności, już nie tylko, jak miało to miejsce do tej pory, na
poziom ie tych sławnych epidemii, których groż~a obsesyjnie
prześladowała władze polityczne od głębokiego Sredniowiecza
(tych sławnych epidemii, które były okresowymi dramatami
zwielokrotnionej śmierci, śmierci bezpośrednio grożącej wszystkim). W tym momencie, pod koniec XVIII wieku, nie chodzi
o epidemie, ale o coś innego: w przybliżeniu o to, co można by
nazwać endemiami, to znaczy o formę, naturę, zasięg, trwanie,
intensywność chorób panujących w danej populacji. Chorób
mniej lub bardziej trudnych do wytępienia i których nie uważa się
za epidemie, ponieważ są najczęstszymi przyczynami śmierci, ale
za stałe czynniki - i właśnie w taki sposób się je traktuje
- odbierania siły, skracania się czasu pracy, spadku energii,
wzrostu kosztów ekonomicznych, tyleż z powodu braków w produkcji, co z powodu możliwych kosztów leczenia. Słowem,
choroba jako zjawisko populacyjne: już nie jako śmierć, która
brutalnie miażdży życie - to przypadek epidemii - ale jako
ś mierć permanentna, która wkrada się do życia, nieustannie je
podgryza, umniejsza i osłabia.
Właśnie takie zjawiska zaczyna się brać pod uwagę w końcu
XVIIl wieku, co doprowadzi do powstania medycyny, której
główną funkcją będzie teraz zapewnianie higieny publicznej,
z organizmami koordynującymi sposoby leczenia, z centralizacją
informacji, z nonnalizacją wiedzy, a także z kampanią uczenia
higieny i medykalizacji ludności. Mamy zatem problemy reprodukcji, wskaźnika urodzeń, jak również pr• •hlcm śmiertelno­
śc i . Drugim obszarem interwencji biopolityki będzie cały zespół
zjawisk, z których jedne mają charakter uniwersalny, a in~e
akcydentalny, ale których nigdy, nawet jeżeli są akcydentalne, me
sposób całkowicie wyeliminować i które również pociągają za
sobą analogiczne konsekwencje, takie jak niezdatność jednostek,
ich wypadanie z obiegu, neutralizacja itd. Od początku XIX
wieku (w momencie industrializacji) będzie to bardzo ważny
problem starości, a zatem problem jednostki, która traci zdolność
242
Trzeba broniC spvlecze1lstwa
do pracy, przestaje być aktywna. Z drugiej strony będzie to
problem wypadków, kalectwa, rozmaitych anomalii. W odniesie·
niu do tych zjawisk biopolityka wprowadzi nie tylko instytucj
opiekuńcze (które istniały od bardzo dawna), ale też mechanizmy
o wiele subtelniejsze, o wiele bardziej racjonalne ekonomiczni1:
niż prymitywna opieka, jednocześnie masowa i pełna luk, któru
zasadniczo była domeną Kościoła. Powstaną subtelniejsze, bar·
dziej racjonalne mechanizmy ubezpieczenia, indywidualnego
i zbiorowego oszczędzania, opieki społecznej itd. 166
Wreszcie, ostatnia dziedzina (wymieniam główne, w każdym
razie te, które pojawiły się pod koniec XVIlI i na początku XIX
wieku; potem będzie wiele innych): uwzględnienie relacji między
ludzkim gatunkiem, między istotami ludzkimi jako gatunkiem,
jako istotami żywymi, a ich środowiskiem, środowiskiem ich
egzystencji. Chodzi o ogólne skutki środowiska geograficznego,
klimatycznego, wodnego: na przykład w ciągu całej pierwszej
połowy XIX wieku mówi się o problemie bagien, o problemie
epidemii związanych z bagnami. W problemie środowiska chodzi
również o środowisko, które nie jest naturalne, które zostało
stworzone przez ludzi, ale które wywiera na nich skutki zwrotne.
Jest to z istoty problem miasta. Sygnalizuję tu tylko niektóre
punkty, na których oparła się ta biopolityka, niektóre jej praktyki
i podstawowe dziedziny, będące jednocześnie dziedzinami jej
interwencji, jej wiedzy i jej władzy: biopolityka oprze swoją
wiedzę i zdefiniuje interwencyjne pole swojej władzy na problemach narodzin, umieralności, rozmaitych niezdolności biologicznych, skutków środowiska.
Otóż w tym wszystkim jest, jak myślę, parę rzeczy ważnych.
Pierwszą z nich jest pojawienie się nowego elementu o mało
nie powiedziałem: -nowej postaci - którego w gruncie rzeczy nie
znały ani teoria prawa, ani praktyka dyscyplinarna. W istocie
teoria prawa znała tylko jednostkę i społeczeństwo: jednostkę,
która zawiera umowę, i ciało społeczne, które zostaje ukonstytuowane w wyniku jawnej lub niejawnej umowy jednostek.
Aparat dyscyplinujący miał zaś praktycznie do czynienia z jednostką i z jej ciałem. To, z czym mamy do czynienia w nowej
technologii władzy, nie jest dokładnie społeczeństwem (w każ166
O wszystkich tych zagadnieniach traktują wykłady w College de
France z roku akademickiego 1973- 1974 pt. Le Pouvoir psychiatrique
[Władza psychiatryczna], w przygotowaniu do druku.
Wvklad z 17 marca 1976
243
dym razie nie jest to ciało społeczne definiowane przez prawn ików); nie jest to również jednostka-ciało . Jest to nowe ciało:
c iało mnogie, wielogłowe, jeśli nie nie skończone, przynajmniej
1. konieczności niezliczone. Jest to pojęcie „populacji". Biopolityka ma do czynienia z populacją i myślę, że populacja jako
problem polityczny, jako problem jednocześnie naukowy i polityczny, jako problem biologiczny i jako problem władzy , pojawia
s ię właśnie w tym momencie.
Po drugie, poza samym pojawieniem się tego elementu, jakim
jest populacja, równie ważna jest natura zjawisk, które bierze się
pod uwagę . Widzicie, że są to zjawiska zbiorowe, które pojawiają
s ię wraz ze swoimi skutkami ekonomicznymi i politycznymi,
które stają się istotne dopiero na poziomie masy. Jeżeli rozpatrywać je w nich samych, indywidualnie, są to zjawiska przypadkowe i nieprzewidywalne, ale na poziomie zbiorowym ukazują
stałe prawidłowości , które łatwo , w każdym razie które można
ustalić. Wreszcie są to zjawiska, które z istoty rozwijają się
w czasie, które trzeba ujmować w pewnych, węższych lub
szerszych, granicach czasowych; są to zjawiska seryjne. W sumie
biopolityka będzie się zwracać do przypadkowych zdarzeń, które
zac hodzą w populacji ujmowanej jako trwająca w czasie.
Trzecia ważna, jak sądzę, sprawa, to fakt, że dzięki temu ta
technologia władzy, ta biopolityka wprowadzi mechanizmy, których niektóre funkcje będą się bardzo różnić od funkcji peł­
nionych przez mechanizmy dyscyplinarne. W mechanizmach
wprowadzonych przez biopolitykę chodzić będzie oczywiście
przede wszystkim o przewidywania, o szacunki statystyczne,
o globalne pomiary; chodzić będzie również nie tyle o zmodyfikowanie jakiegoś szczególnego elementu, nie tyle jednostki jako
jednostki, ale zasadniczo o interwencję na poziomie ogólnych
determinacji zjawisk, na poziomie tego , co w zjawiskach globalne. Trzeba będzie zmodyfikować, zmniejszyć umieralność; trzeba
będzie przedłużyć życie; trzeba będzie stymulować rozredczość .
1 chodzić będzie przede wszystkim o to, by ustalić mechanizmy
regulujące, które w tej globalnej populacji z jej przypadkowym
polem będą mogły ustanowić równowagę , utrzymać średnią,
w prowadzić rodzaj homeostazy, zapewnić kompensację ; słowem
o to, by wprowadzić mechanizmy bezpieczeństwa wokół tej
nieodłącznej od populacji żywych istot przypadkowości , o to, by,
jeś li chcecie, zoptymalizować stan życia. Jak widzicie, te mechanizmy przypominają mechanizmy dyscyplinarne, bo w sumie
244
Trzeba
służą wydobywaniu sił oraz ich maksymalizowaniu, ale posługują
się zupełnie innymi środkami. Albowiem w odróżnieniu od
d.yscyplin nie chodzi tu o indywidualną tresurę, której dokonuje
się
przez pracę nad samym ciałem. Absolutnie nie
opanować jednostkowe ciało, jak robi dyscyplina.
chodzi o to, by
W konsekwencji nie chodzi wcale o ujmowanie jednostki na poziomie szczegółu, lecz przeciwnie - o działanie za pomocą globalnych
mechanizmów w taki sposób, by uzyskać globalne stany równowagi, regularności; słowem, o branie pod uwagę życia, biologicznych procesów człowieka jako gatunku i o poddawanie ich nie
dyscyplinie, lecz regularyzacji 167 •
Tak więc poniżej poziomu tej wielkiej, absolutnej, dramatycznej i mrocznej władzy, jaką była władza suwerena, która polegała
na możliwości skazywania na śmierć, pojawia się teraz, wraz z tą
~echnologią biowładzy, tą technologią władzy „nad" populacją
Jako taką, nad człowiekiem jako istotą żywą, pewna ciągła,
uczona władza, która ma możliwość „skazywania na życie".
Suweren skazywał na śmierć i pozwalał żyć. Teraz pojawia się
zaś w.ład~a, którą nazwałbym władzą regularyzaeji, która polega,
przeciwnie, na tym, że każe żyć i pozwala umierać.
Myślę, że konkretny przejaw tej władzy widać w dobrze
znanym fakcie stopniowego dyskwalifikowania śmierci, o którym
tak często mówili historycy i socjologowie. Wszyscy wiedzą,
zwłaszcza od czasu kilku niedawnych studiów, że od końca XVIII
wieku do dzisiaj stopniowo zanikała, w każdym razie zacierała się
wielka, publiczna rytualizacja śmierci. Do tego stopnia, że teraz
śmierć przestając być jedną z olśniewających ceremonii
w jakiej uczestniczyły jednostki, rodziny, grupy, niemal cał~
s~ołeczeństwo ---c stała się, przeciwnie, czymś skrywanym; stała
się rzeczą najbardziej prywatną i najbardziej wstydliwą (i ostatecznie śmierć bardziej niż seks jest dzisiaj przedmiotem tabu).
Otóż sądzę, że powodem, dla którego śmierć stała się rzeczą
skrywaną, nie jest jakiś rodzaj przeobrażenia się trwogi albo jakaś
modyfikacja mechanizmów represyjnych. Jest nim transformacja
technologii władzy. Tym, co kiedyś (i aż do końca XVIII wieku)
167
Wyk/ud z 17
lwonić spolecze1lstH'a
Foucault powróci do problemu tych wszystkich mechanizmów
w Wykładach w College de France z roku akademickiego 1977~ 1978:
Securite, Territoire et Population [Bezpiecze1istwo, Te1ytorium i PopulacJ.a] oraz z roku 1978- -1979: Naissance de la biopoli1ique [Narodziny
bwpo/i1yki], w przygotowaniu do druku.
prz ydawało śmierci
111111·c a
1976
245
blasku, tym, co narzucało jej tak potężną
fakt, że ukazywała ona przejście od jednej
w ładzy do innej . Smierć była momentem, w którym przechodziło
s ię od władzy doczesnego suwerena do władzy pana z zaświatów.
Przechodziło się z jednej instancji sądowej do innej, z prawa
cywilnego lub publicznego, prawa życia i śmierci, do prawa
bę dącego prawem życia wiecznego albo '-;"iecznego potępienia.
Przejście od jednej do drugiej władzy. Smierć była również
przekazywaniem władzy przez umierającego tym, którzy pozostawali przy życiu: ostatnie słowa, ostatnie polecenia, ostatnia
wola, testamenty itd. Wszystkie te fenomeny władzy podlegały
rytualizacji.
Otóż teraz, gdy władza w coraz mniejszym stopniu polega na
prawie do skazywania na śmierć, a w coraz większym stopniu na
prawie do interwencji po to, by utrzymać przy życiu, oraz na
prawie do interwencji w sposób życia, w ,,jak" życia, z chwilą
zatem, gdy władza interweniuje przede wszystkim na tym poziomie, aby przedłużyć życie, aby kontrolować wypadki, przypadki,
ułomności, z tą chwilą śmierć jako kres życia staje się oczywiście
kresem, granicą, końcem władzy. W stosunku do władzy mieści
s ię ona na zewnątrz, poza jej zasięgiem: jest czymś, co władza
może uchwycić tylko ogólnie, globalnie, statystycznie. W zasięgu
władzy mieści się nie śmierć, lecz umieralność. Dlatego jest
rz eczą całkowicie normalną, że śmierć znajduje się teraz po
stronie prywatności, staje się tym, co najbardziej prywatne.
Podczas gdy pod panowaniem prawa suwerennej władzy śmierć
była punktem, w którym w sposób najbardziej oczywisty rozbłys­
kiwała absolutna władza suwerena, teraz, przeciwnie, śmierć staje
s ię chwilą, w której jednostka wymyka się wszelkiej władzy,
znajduje się sama ze sobą i w pewien sposób zamyka się w swoim
wymiarze najbardziej prywatnym. Władza nie zna już śmierci.
W sensie ścisłym zostawia śmierć na boku
Aby to wszystko zilustrować, weźmy śmierć Franco, która jest
wydarzeniem bardzo, bardzo interesującym ze względu na wartości symboliczne, jakie wchodzą tu w grę, ponieważ umierał ktoś,
kto sprawował suwerenne prawo życia i śmierci z wiadomym
okrucie11stwem, najbardziej krwawy z dyktatorów, który przez
cz terdzieści lat w sposób absolutny władał prawem życia i śmierci
i który w .chwili, gdy sam miał umrzeć, wkroczył jeszcze w ten
swoisty, nowy obszar władzy nad życiem, która polega nie tylko
na urządzaniu życia, nie tylko na skazywaniu na życie , ale
ry tualizację,
był
246
Trzeba
bronić
Wvklad z 17 marca 1976
spo/ecze1istwa
ostatecznie na sprawianiu, że jednostka żyje jeszcze po śmierci.
Dzięki władzy, która nie jest po prostu uprawianiem nauki, ale
faktycznym sprawowaniem tej politycznej biowładzy wprowadzonej w XIX wieku, tak dobrze udaje się utrzymywać ludzi przy
życiu, że w końcu każe się im żyć jeszcze w chwili, gdy
biologicznie powinni być już od dawna martwi. I tak człowiek,
który sprawował absolutną władzę życia i śmierci nad setkami
tysięcy ludzi, znalazł się w zasięgu władzy, która tak dobrze
urządzała mu życie i tak mało zwracała uwagi na śmierć, że nawet
nie zauważył, iż jest już martwy i utrzymuje się go przy życiu po
jego śmierci. Myślę, że to drobne i wesołe wydarzenie symbolizuje zderzenie między dwoma systemami władzy, systemem
suwerennej władzy nad śmiercią i systemem regularyzacji życia.
Chciałbym teraz wrócić do porównania miedzy technologią
regulującą życie i technologią dyscyplinującą ciało, o których
mówiłem warn przed chwilą. Od XVIII wieku (w każdym razie od
końca XVIII wieku) mamy zatem dwie technologie władzy, które
zostają wprowadzone w pewnym odstępie czasowym jedna po
drugiej i które się na siebie nakładają. Technika dyscyplinarna
skupia się na ciele, wytwarza efekty indywidualizujące, manipuluje ciałem jako ogniskiem sił, które trzeba uczynić jednocześnie
pożytecznymi i posłusznymi. A z drugiej strony mamy technologię, która skupia się na ciele, ale na życiu: technologię, która
wykorzystuje właściwe populacji efekty masowe, która usiłuje
kontrolować serie przypadkowych wydarzeń, jakie mogą zajść
w żywej masie; technologię, która próbuje kontrolować (ewentualnie modyfikować) ich prawdopodobieństwo, a w każdym
razie kompensować ich skutki. Jest to więc technologia, która
zmierza, nie przez indywidualną tresurę, ale przez globalną
równowagę, do czegoś w rodzaju homeostazy: do zabezpieczenia
całości przed wewnętrznymi zagrożeniami. Mamy więc technologię tresury w przeciwieństwie lub w odróżnieniu od technologii
bezpieczeństwa; technologię dyscyplinarną, która różni się od
technologii zabezpieczającej lub regulującej; technologię, która
wprawdzie w obu przypadkach jest technologią ciała, ale w jednym przypadku chodzi o technologię, w której ciało jest zindywidualizowane jako obdarzony zdolnościami organizm, w drugim zaś przypadku o technologię, w której ciała są ujmowane
przez pryzmat ogólnych procesów biologicznych.
Można by powiedzieć, że wszystko potoczyło si. ak, jakby
władza, której modalnością, schematem organizacyjnym była
247
suwerenność, okazała się nieskuteczna w zarządzaniu ekom,micz-
nym i politycznym ciałem społeczeństwa, które weszło na drogę
eksplozji demograficznej i industrializacji. Starej
mechanice suwerennej władzy wymykało się zbyt wiele rzeczy,
jednocześnie od dołu i od góry, na poziomie szczegółu i na
poziomie masy. Aby uchwycić szczegół, zastosowano pierwszą
akomodację: akomodację władzy nad jednostkowym ciałem,
z nadzorem i tresurą - była to dyscyplina. Była to oczywiście
najłatwiejsza akomodacja, najprostsza do realizacji. Dlatego dokonała się najwcześniej od XVII, od początku XVIII wieku
- na poziomie lokalnym, w formach intuicyjnych, empirycznych, cząstkowych i w ograniczonych ramach instytucjonalnych
szkoły, szpitala, koszar, zakładu pracy itp. Następnie, pod koniec
XVIII wieku, powstaje druga akomodacja, władza nad zjawiskami globalnymi, nad zjawiskami populacyjnymi, z biologicznymi lub bio-socjologicznymi procesami ludzkich mas. Była to
akomodacja o wiele trudniejsza, bo, jak łatwo zrozumieć, zakładała złożone organy koordynacji i centralizacji.
Mamy więc dwie serie: serię ciało - organizm - dyscyplina
- instytucje i serię populacja - procesy biologiczne - mechanizmy regulujące• - państwo. Szereg organiczno-instytucjonalny
lub, jeśli chcecie, organo-dyscyplina instytucji, a z drugiej strony
szereg biologiczno-państwowy: bioregulacja przez państwo. Nie
zamierzam twierdzić, że ta opozycja między państwem i instytucjąjest absolutna, bo w rzeczywistości dyscypliny zawsze dążą do
wykraczania poza instytucjonalne i lokalne ramy, w jakich je
ujmujemy. Poza tym łatwo nabierają wymiaru państwowego za
sprawą niektórych aparatów, takich jak na przykład policja, która
jest jednocześnie aparatem dyscyplinarnym i aparatem państwo­
wym (co dowodzi, że dyscyplina nie zawsze jest instytucjonalna).
Podobnie te wielkie, globalne regulacje, mnożące się w ciągu
XIX \Yieku, znajdujemy oczywiście na poziomie państwowym,
ale również poniżej poziomu państwowego, w całej serii instytucji podpaństwowych, takich jak instytucje medyczne, kasy
pomocy, ubezpieczalnie itd. To pierwsza uwaga, jaką chciałem
jednocześnie
wygłosić.
Z drugiej strony, te dwa zespoły mechanizmów, jeden dyscyplinarny, drugi regulujący, nie leżą na tym samym poziomie. Co
• W
rękopisie
wyd. franc.)
zamiast
„regulujące"
jest
„zabezpieczające".
(Przyp.
248
Trzeba
bronić ~po/ecze1isnra
właśnie pozwala im nie wykluczać się nawzajem i móc wchodzi
ze sobą w związki. Można nawet powiedzieć, że w większości
przypadków dyscyplinarne mechanizmy władzy i regularyzacyjnc
mechanizmy władzy, mechanizmy dyscyplinarne dotyczące ciała
i mechanizmy regulujące dotyczące populacji, nakładają się na
siebie. Jeden lub dwa przykłady: spójrzcie, proszę, na problem
miasta, a ściślej na ten przemyślany, zaplanowany układ przestrzenny, jaki stanowi miasto modelowe, sztuczne, miasto z rzeczywistości utopijnej, o jakim nie tylko marzono, ale też jakie
faktycznie stworzono w XIX wieku. Spójrzcie na coś takiego, jak
miasto robotnicze. Co to jest miasteczko robotnicze istniejące
w XIX wieku? Bardzo dobrze widać, że dyscyplinarne mechani zmy kontroli nad ciałem, nad ciałami, przez sam podział na
osiedla, przez sam układ miasteczka, przez lokalizację rodzin
(każda w jednym domu) i jednostek (każda w jednej izbie) wiążą
się tu niejako poprzecznie [z innymi mechanizmami]. Rozdzielenie jednostek, umieszczenie ich na widoku, nonnalizacja zachowań, rodzaj spontanicznej kontroli policyjnej, zapewnionej
przez sam układ przestrzenny miasta: cała seria mechanizmów
dyscyplinarnych, które łatwo odnaleźć w dzielnicy robotniczej.
A z drugiej strony macie całą serię mechanizmów będących,
przeciwnie, mechanizmami regulującymi, które dotyczą populacji
jako takiej i które pozwalają, które indukują na przykład postawy
oszczędzania, związane z mieszkaniem, z lokalizacją mieszkania
i ewentualnie z jego zakupem. Systemy ubezpieczania od choroby
i ubezpieczania od starości; reguły higieny, które zapewniają
optymalną długość życia populacji; presja, jaką sama organizacja
miasteczka wywiera na życie seksualne, a zatem na prokreację;
presja, jaką wywiera się na higienę rodzin; opieka nad dziećmi,
szkolnictwo itd. Mamy więc mechanizmy dyscyplinarne i mechanizmy regularyzacyjne.
Weźmy zupełnie inną dziedzinę - zresztą, może niezupełnie
inną; weźmy, na innej osi, coś takiego jak seksualność. W istocie
dlaczego w XIX wieku seksualność stała się obszarem o kapitalnym znaczeniu strategicznym? Myślę, że była ona ważna z wielu
powodów, ale w szczególności z takich: z jednej strony zachowanie seksualne jako zachowanie ściśle cielesne znalazło się
w zasięgu kontroli dyscyplinarnej, indywidualizującej, mającej
postać stałego nadzoru (na przykład sławna kontrola, jaką od
końca XVIJl do XX wieku sprawowano, w środowisku rodzinnym, szkolnym itd „ nad masturbacją u dzieci, stanowi właśnie
Wy k/ad z 17 111111·ca 1976
249
prz ykład
tego rodzaju dyscyplinarnego kontrolowania seksualnoz drugi ej zaś strony życie seksualne wpisuje się i poprzez
prokreację wpływa na powszechne procesy biologiczne, które
dotyczą już nie ciała jednostki, l~cz tego żywiołu, tej mnogiej
jednostki, jaką stanowi populacja. Zycie seksualne leży dokładnie
na sk rzyżowaniu ciała i populacji. Należy więc do dziedziny
dyscypliny, ale należy również do dziedziny regularyzacji.
Skrajna medyczna waloryzacja seksualności w XIX wieku
tłumaczy się, jak sądzę, tą uprzywilejowaną pozycją seksualności
między organizmem i populacją, między ciałem i zjawiskami
globalnymi. Stąd również idea medyczna, zgodnie z którą życie
seksualne, jeżeli jest niezdyscyplinowane i nieregularne, przynosi
zawsze dwa rodzaje skutków: skutki dotycząc e ciała, niezdyscyplinowanego ciała, które zostaje bezpośrednio ukarane przez wszystkie jednostkowe choroby, jakie ściąga na siebie seksualny
rozpustnik. Dziecko, które się za bardzo masturbuje, będzie przez
całe życie chore: jest to sankcja dyscyplinarna na poziomie ciała.
Ale jednocześnie rozpustne, perwersyjne życie seksualne rodzi
sk utki na poziomie populacji, ponieważ uważa się, że seksualny
rozpustnik będzie miał równie nienormalne potomstwo, i to przez
całe pokolenia, do siódmego pokolenia i do siódmego po tym
siódmym. Jest to teoria degeneracji 168 : seksualność jako ognisko ·
chorób jednostkowych, a z drugiej strony jako jądro degeneracji
stanowi dokładnie punkt wiązania między dyscypliną i regulacją,
między ciałem i populacją. Skoro tak, rozumiecie, dlaczego
i w jaki sposób taka wiedza techniczna, jak medycyna, a raczej
zbiór obejmujący medycynę i higienę , będzie w XIX wieku
elementem może nie najważniejszym, ale o istotnym znaczeniu ze
ś ci);
168
Foucault odwołuje się tu do teorii sformułowanej we Francji
w połowie XIX wieku przez alienistów, w szczególności przez 8.-A.
Morela, (Tra i te des degenerescences physiques, inte/lectuelles el morale.1·
de I 'espece h11maine, Paris 1857; Traite des maladies mentales, Paris
1870), przez V. Magnana (Ler,;ons cliniques sur fes maladies mentales,
Paris 1893) oraz przez M. Legraina we współpracy z V. Magnanem (Les
Degeneres, etat mental el syndromes episodiques, Paris 1895). Ta teoria
degeneracji, oparta na zasadzie przekazywalności wady zwanej „dziedziczną", stanowiła jądro wiedzy medycznej na temat sza leństwa i nienormalnośc i w drugiej połowic XIX wicku. Bardzo szybko przejęta przez
legalną medycynę , miała znaczący wpływ na doktryny i praktyki eugeniczne i nie omieszkała wpłynąć na istotny odłam literatury, kryminologii
i antropologii .
250
względu
Trzeba
branić społeczeństwa
na związek, jaki ustanawia ona między naukowym
procesów biologicznych i organicznych (to znaczy mię­
dzy naukowym ujęciem populacji i ciała) a właściwymi efektami
władzy, w tej mierze, w jakiej medycyna stanie się polityczną
techniką interwencyjną. Medycyna to wiedza-władza, która dotyczy jednocześnie ciała i populacji, organizmu i procesów biologicznych, i która zatem będzie miała skutki dyscyplinarne
i skutki regułaryzacyjne.
Mówiąc jeszcze ogólniej, można powiedzieć, że elementem,
który będzie krążył od dyscypliny do regułaryzacji, który w podobny sposób będzie się stosował do ciała i do populacji, który
pozwała kontrolować jednocześnie porządek dyscyplinarny i porządek przypadkowych zdarzeń zachodzących w biologicznej
wielości, tym elementem krążącym między jedną dziedziną a drugą jest „norma". Norma jest czymś, co może równie dobrze
odnosić się do ciała, które chcemy zdyscyplinować, jak do
populacji, którą chcemy uregulować. W tych warunkach społe­
czeństwo normalizacyjne nie jest więc czymś w rodzaju uogólnionego społeczeństwa dyscyplinarnego, w którym instytucje
dyscyplinarne rozmnożyłyby się tak, że w końcu pokryłyby całą
przestrzeń jest to, myślę, tylko pierwsza i niewystarczająca
interpretacja idei społeczeństwa normalizacyjnego. Społeczeń­
stwo normalizacyjne jest społeczeństwem, w którym krzyżują się
ze sobą pod kątem prostym norma dyscypliny i norma regulacji.
Mówiąc, że w XIX wieku władza wzięła w posiadanie życie,
a przynajmniej, że zajęła się życiem, mówimy, że udało jej się
objąć całą przestrzeń, jaka rozciąga się między organizmem
i biologicznością, między ciałem i populacją, dzięki podwójnej
grze technologii dyscypliny z jednej strony i technologii regulacji
z drugiej strony.
Mamy zatem władzę, która objęła i ciało, i życie, łub, jeśli
chcecie, która objęła życie w ogóle z jego dwoma biegunami: po
stronie ciała i po stronie populacji. W rezultacie biowładza
prowadzi do paradoksów, które można łatwo zauważyć, a które
ujawniają się na granicy jej funkcjonowania. Z jednej strony
paradoksy pojawiają się wraz z władzą atomową, która nie jest po
prostu władzą zabijania, zgodnie z prawami udzielanymi każ­
demu suwerenowi, milionom i setkom milionów łudzi (bo w koń­
cu jest to rzecz tradycyjna). Jeżeli władza atomowa jest dla
funkcjonowania aktualnej władzy politycznej rodzajem trudno
przekraczalnego albo zgoła nieprzekraczalnego paradoksu, to
ujęciem
Wykład
z 17 marca 1976
25 1
dlatego że władza wytwarzania i wykorzystywania bomby atomowej oznacza władzę suwerena, który może zabijać, ale również
władzę, która polega na zabijaniu samego życia. Dlatego w wypadku władzy atomowej władza sprawowana jest w taki sposób,
aby mogła zniszczyć życie. A w konsekwencji, aby mogła
zniszczyć samą siebie jako władzę, która zapewnia życie. Albo
władza jest suwerenna i wykorzystuje bombę atomową, ale
w takim razie nie może być władzą, biowładzą, która, jak to się
dzieje od XIX wieku, zapewnia życie. Albo, co stanowi drugą
skrajność, mamy, przeciwnie, już nie nadmiar prawa suwerena
w stosunku do biowładzy, ale nadmiar biowładzy w stosunku do
prawa suwerena. Ten nadmiar biowładzy pojawia się, kiedy
człowiekowi zostaje dana techniczna i polityczna możliwość już
nie tylko urządzenia życia, ale też zwielokrotnienia życia, stworzenia życia, stworzenia potwora, stworzenia - w skrajnym
przypadku - niekontrolowalnych i wszystko niszczących wirusów. Takie niebywałe rozszerzenie biowładzy, w przeciwieństwie
do tego, co mówiłem przed chwilą o władzy atomowej, rozsadzi
wszelką ludzką suwerenność.
Wybaczcie mi te przydługie dygresje na temat biowładzy, ale
myślę, że właśnie na takim tle można zobaczyć problem, który
próbowałem postawić.
A zatem w jaki sposób, w tej technologii władzy, której
przedmiotem i celem jest życie (i która wydaje mi się jedną
z fundamentalnych cech technologii władzy od XIX wieku),
sprawowane będzie prawo do zabijania i jak będzie się spełniać
funkcję mordu, jeżeli jest prawdą, że władza suwerena coraz
bardziej się kurczy, a dyscyplinarna łub regulująca biowładza,
przeciwnie, coraz bardziej się rozszerza? Jak taka władza może
zabijać, jeżeli jest prawdą, że z istoty chodzi jej o poprawę życia,
o jego przedłużenie, o zwielokrotnienie jego szans, o zapobieganie wypadkom albo o kompensowanie braków? Jak w tych
warunkach jest możliwe, że władza polityczna zabija, że domaga
się śmierci, żąda śmierci , każe zabijać, daje rozkaz zabijania,
naraża na śmierć nie tylko swoich wrogów, ale nawet swoich
w łasnych obywateli? Jak ta władza, która z istoty stawia sobie za
ce ł podtrzymywanie życia, może pozwalać umierać? Jak sprawować władzę śmierci , jak spełniać funkcję śmierci w systemie
politycznym skupionym na biowładzy?
·
Myślę, że właśnie w tym miejscu pojawia się rasizm. Nie chcę
wcale powiedzieć , że rasizm wynaleziono w tej epoce. Istniał od
252
Trzeba
hro11ić
spolf'cze1istwa
dawna. Ale myślę , że funkcjonował gdzie indziej. Tym, co
wpisało rasizm w mechanizmy państwa, było właśnie powstanie
biowładzy. To w tym momencie pojawił się rasizm jako fundamentalny mechanizm władzy sprawowanej w nowoczesnych
państwach, który sprawia, że staje się rzeczą prawie niemożliwą,
aby w nowoczesnym funkcjonowaniu państwa w jaki1~1ś m~n:en­
cie, w pewnej granicznej sytuacji i w pewnych okoltcznosciach
nie odwoływano się do rasizmu.
Czym jest bowiem rasizm? Jest to przede wszystkim sposób
wprowadzenia pewnego cięcia do tej dziedziny życia, którą z~jęła
się władza: cięcia między tym, co powinno żyć, i tym, co powinno
umrzeć. W biologicznym continuum gatunku ludzkiego pojawienie się ras, odróżnienie ras, hierarchia ras, uznanie pewnych ras za
dobre, a innych, przeciwnie, za gorsze, to wszystko będzie
sposobem pokawałkowania tego biologicznego pola, jakie obję~a
władza; sposobem odsunięcia jednych grup od innych w obrę~ie
populacji. Słowem, sposobem ustanowienia . cez~ry ty~u. biologicznego wewnątrz dziedziny, która podaje się .własme ~a
dziedzinę biologiczną. Pozwoli to władzy traktowac populację
jako mieszankę ras, a dokładniej: dzielić gatunek, nad którym się
rozciągnęła, na podgrupy, którymi będą właśnie rasy. Taka jest
pierwsza funkcja rasizmu: podzielić, wprowadz.ić c~zury do tego
biologicznego continuum, do jakiego zwraca się biowładza.
drugiej strony, rasizm ma również inną funkcję: jego rol~
będzie pozwolić na ustalenie pewnej, jeśli chcecie, pozytywnej
relacji typu: „im częściej będziesz zabijał, im częściej będziesz
skazywał na śmierć" lub „im bardziej będziesz zezwalał na
śmierć, tym bardziej będziesz żył". Powiedziałbym, że tej relacji
(,jeżeli chcesz żyć, musisz skazać na śmierć innych, musisz móc
zabijać") ostatecznie nie wynalazł ani rasizm, ani nowoczesne
państwo. Jest to relacja wojenna: „aby żyć, mu~isz zmiażd.żyć
swoich wrogów". Ale za sprawą rasizmu ta relacja typu wojennego - „jeżeli chcesz żyć, inny musi umrzeć" - zaczyna
funkcjonować w zupełnie nowy sposób, właśnie w taki sposób,
który daje się pogodzić z biowładzą. Z jednej bowiem strony
rasizm pozwala ustalić między moim życiem a śmiercią innego
relację, która nie jest relacją militarną i wojenną , lecz relacją typu
biologicznego: „im bardziej będą zanikać gatunki mższe, 11n
bardziej będzie się eliminować nienonnalne jednostki, tym mn~e~
będzie degeneratów w stosunku do całego gatunku, tym bardziej
ja - nie jako jednostka, ale jako gatunek - będę mógł żyć , tym
z
Wy k/ad z 17 11/l11·ca 1976
będę
25 3
silniejszy, bardziej prężny, tym lepiej będę się rozmnażać" .
Śmierć innego to nie tylko moje własne życie w sensie mojego
osobistego bezpieczeństwa : śmierć innego, śmierć złej, niższej
rasy (albo degenerata, albo kogoś nienormalnego) czyni zdrowszym życie w ogóle; zdrowszym i czystszym.
.
Mamy tu więc stosunek nie militarny, wojenny lub polttyczny,
lecz stosunek biologiczny. I ten mechanizm może funkcjonować
właśnie dlatego, że wrogami, których trzeba usunąć, nie są
przeciwnicy w politycznym sensie słowa ; są to zewnętrzne lub
wewnętrzne niebezpieczeństwa , które zagrażają populacji. Inaczej mówiąc, uśmiercanie , imperatyw śmierci są akceptowalne
w systemie biowładzy tylko o tyle, o ile zmierza nie do zwycięst­
wa nad przeciwnikami politycznymi, ale do eliminacji zagrożenia
biologicznego i do wzmocnienia, bezpośrednio związanego z tą
e liminacją, całego gatunku lub rasy. Rasa, rasizm to warunek
a kceptowalności zabijania w społeczeństwie normalizacyjny1'.1.
Tam, gdzie macie społeczeństwo normalizac~jne, tan:, gdz1~
macie władzę, która przynajmniej na powierzchm lub w pierwszej
instancji, w pierwszej linii, jest biowładzą, rasizm staje się
niezbędny jako warunek skazania kogoś na śmierć, skazania
innych na śmierć. Z chwilą, gdy państwo funkcjonuje według
modelu biowładzy, państwowa funkcja zabijania może być spełniana tylko przez rasizm.
.
.
Rozumiecie, co za tym idzie, znaczenie - chciałem powiedzieć: witalne znaczenie rasizmu w sprawowaniu takiej wła­
dzy: jest to warunek pozwalający korzystać z prawa do zabijania.
Jeżeli władza normalizacyjna chce stosować stare prawo do
zabijania, musi przejść przez rasizm. I odwrotnie, jeżeli władza
suwerena, to znaczy władza, która ma prawo życia i śmierci, chce
funkcjonować z instrumentami, z mechanizman:i, z technol~g~ą
normalizacji, to również musi przejść przez rasizm . Oczywisc1e
przez .zabijanie rozumiem nie tylko bezpo~redni mord, . al~ też
wszystko, co może być zabójstwem pośredmm : fakt narazama na
ś mierć, zwiększanie ryzyka śmierci dla niektórych albo po prostu
ś mierć polityczną, wykluczanie, odrzucanie itp.
Myślę, że można dzięki temu zrozumieć pewne rzecz~. Po
pierwsze, można zrozumieć związek, jaki szybko - chciałe1:1
powiedzieć : od razu zawiązał się między Xl?<-wieczn~. teoną
b iologiczną i dyskursem władzy . W istocie t~ona ewolucji roz~1miana w szerokim sensie - to znaczy me tyle sama teona
Darwina, co zbiór, pakiet jej pojęć (jak hierarchia gatunków na
254
Trzeba
bronić
Wvklad z 17 marca 1976
spo/ecze1istwa
wspólnym drzewie ewolucji, walka o życie między gatunkami,
selekcja, która eliminuje najgorzej przystosowanych) - w ciągu
kilku lat w XIX wieku stała się w sposób całkiem naturalny nic
tylko sposobem tłumaczenia dyskursu politycznego na język
biologiczny, nie tylko sposobem ukrywania dyskursu politycznego pod płaszczykiem naukowym, ale naprawdę całym sposobem myślenia o stosunkach kolonialnych, o konieczności wojen,
o przestępczości, o zjawiskach szaleństwa i choroby umysłowej,
o historii społeczeństw z ich różnymi klasami itd. Inaczej mówiąc, za każdym razem, gdy dochodziło do konfliktu, zabijania,
walki, ryzyka śmierci, było się dosłownie zmuszonym do myś­
lenia o tym w formie teorii ewolucji.
I można też zrozumieć, dlaczego rasizm rozwija się w tych
nowoczesnych społeczeństwach, które funkcjonują zgodnie z modelem biowładzy; rozumiemy, dlaczego rasizm wybuchnie w pewnych uprzywilejowanych momentach będących właśnie momentami, w których koniecznie wymagane jest prawo do śmierci.
Rasizm rozwinie się primo wraz z kolonizacją, to znaczy wraz
z kolonizatorskim ludobójstwem. Kiedy trzeba będzie zabijać
ludzi, zabijać całe populacje, zabijać cywilizacje, jak można
będzie to zrobić, jeżeli się funkcjonuje według modelu biowładzy? Dzięki teoriom ewolucjonizmu, przez rasizm.
Wojna. Jak można nie tylko prowadzić wojnę ze swoimi
przeciwnikami, ale też narażać na wojnę swoich własnych obywateli, zabijać ich milionami Uak to się działo właśnie od XIX
wieku, od drugiej połowy XIX wieku), jeśli nie posługując się
tematem rasizmu? Od tej pory w wojnie będzie chodziło o dwie
rzeczy: o to, by zniszczyć nie po prostu przeciwnika politycznego,
lecz wrogą rasę, ten rodzaj biologicznego zagrożenia , jakie dla
rasy, którą jesteśmy, stanowią ci z naprzeciwka. Oczywiście jest
to tylko niejako biologiczna ekstrapolacja wroga politycznego.
Ale, co więcej, wojna - i to jest absolutnie nowe - zacznie być
uważana pod koniec XIX nie po prostu za sposób wzmocnienia
własnej rasy przez eliminację rasy przeciwnej (zgodnie z tym, co
głosi temat selekcji i walki o przetrwanie), ale również za sposób
odrodzenia własnej rasy. Im więcej spośród nas umrze, tym
czystsza stanie się rasa, do której należymy.
Macie tu w każdym razie rasizm wojny, który pod koniec XIX
wieku był czymś nowym i który był, jak sądzę, koniecznością ze
względu na fakt, że biowładza, kiedy chciała prowadzić wojnę,
nie mogła inaczej powiązać woli zniszczenia przeciwnika z ryzy-
życie miała z definicji
To sarno można by powiedzieć w związku z przestępczością. Jeżeli o przestępczości myśli
s ię w terminach rasizmu, dzieje się tak również dlatego, że
w mechanizmie biowładzy trzeba było umożliwić uśmiercenie
przestępcy albo jego wykluczenie ze społeczeństwa. To samo
odnosi się do szaleństwa, to samo do rozmaitych anomalii.
Z grubsza biorąc, sądzę, że rasizm zapewnia funkcję śmierci
w ekonomii biowładzy, zgodnie z zasadą, że śmierć innych jest
biologicznym wzmocnieniem siebie samego, o ile jest się człon­
kiem pewnej rasy lub populacji, o ile jest się elementem w jednolitej, żywej całości. Widzicie, że w gruncie rzeczy jesteśmy tu
bardzo daleko od rasizmu, który byłby po prostu i tradycyjnie
pogardą lub nienawiścią rasową. Jesteśmy również bardzo daleko
od rasizmu będącego swego rodzaju operacją ideologiczną, dzięki
której państwo lub jakaś klasa próbowałyby odwrócić w stronę
mitycznego przeciwnika wrogość zwracającą się przeciwko nim
lub rozdzierającą ciało społeczne. Myślę, że jest to o wiele
głębsze niż stara tradycja, o wiele głębsze niż nowa ideologia, że
jest to coś innego. Specyfika nowoczesnego rasizmu, to, co
stanowi tę specyfikę, nie wiąże się z mentalnością, z ideologiami,
z kłamstwami władzy. Wiąże się z techniką władzy, z technologią
władzy. Wiąże się z tym, co leży jak najdalej od wojny ras i od
takiej zrozumiałości historii, co umieszcza nas w mechanizmie,
który pozwala na panowanie biowładzy. Rasizm jest więc związa­
ny z funkcjonowaniem państwa, które jest zmuszone posługiwać
s ię rasą, eliminacją ras i czyszczeniem rasy, aby sprawować swoją
suwerenną władzę. Dochodzi do połączenia, a raczej do tego, że
stara władza suwerena wyposażona w prawo śmierci funkcjonuje
poprzez biowładzę o tyle, o ile wprowadza i aktywuje rasizm.
Myślę, że właśnie tutaj zakorzenia się on skutecznie.
Skoro tak, rozumiecie już, jak i dlaczego państwa najbardziej
zbrodnicze są zarazem z konieczności najbardziej rasistowskie.
Oczywiście trzeba tu wziąć przykład nazizmu. W końcu nazizm
rozwinął aż do paroksyzmu nowe mechanizmy władzy, wprowadzone od XVIII wieku. Nie ma oczywiście państwa bardziej
dyscyplinarnego niż reżym nazistowski; nie ma również państwa,
w którym regulacje biologiczne stosowano by w sposób bardziej
systematyczny i natarczywy. Władza dyscyplinarna, biowładza:
to wszystko przenikało, podtrzymywało w całej rozciągłości
s połeczeństwo nazistowskie (rozciągnięcie władzy na sferę bio-
kiem zabicia
również
255
tych, których
c hronić, organizować, zwielokrotniać.
256
Trzeba bronil:
IVvklad z 17 111arca /9 76
spo/ecze1htH'll
logiczną, na prokreację, na dziedziczność, a także na chorobę, na
wypadki) . Nie ma społecze11stwa jednocześnie bardziej zdyscyplinowanego i bardziej zabezpieczającego niż to, które zostało
wprowadzone, w każdym razie zaprojektowane przez nazistów.
Kontrola przypadków, nieodłącznych od procesów biologicznych,
była jednym z bezpośrednich celów reżymu .
Ale to społeczeństwo uniwersalnie zabezpieczające, oferujące
powszechne bezpieczei1stwo, uniwersalnie regulujące i dyscyplinujące, było jednocześnie społeczeństwem, poprzez które szalała najbardziej zbrodnicza władza, to znaczy stara, suwerenna
władza zabijania. Ta władza zabijania, która przenika całe ciało
społeczne społeczeństwa nazistowskiego, przejawia się przede
wszystkim w fakcie, że władza zabijania, władza życia i śmierci,
dana jest nie tylko państwu, ale całej serii jednostek, znacznej
liczbie ludzi (na przykład członkom SA, SS itd.). W granicznym
wypadku w państwie nazistowskim każdy ma prawo życia i śmie­
rci w odniesieniu do swojego sąsiada, chociażby w tym sensie, że
może na niego donieść i w ten sposób skutecznie usunąć lub
sprawić, że zostanie usunięty człowiek, który mieszka obok.
Tak więc władza zbrodnicza i suwerenna szaleje poprzez całe
ciało społeczne . Podobnie, w związku z faktem, że wojna zostaje
jasno wskazana jako cel polityczny - i to nie po prostu taki,
który służy uzyskaniu pewnych środków, lecz jako rodzaj ostatecznej i decydującej fazy wszystkich procesów politycznych
- polityka musi prowadzić do wojny, a wojna musi być ostateczną i rozstrzygającą fazą, która będzie stanowić zwieńczenie
całości. Znaczy to, że celem reżymu nazistowskiego nie jest po
prostu zniszczenie innych ras. Zniszczenie innych ras stanowi
jedną stronę projektu, którego drugą stroną jest narażenie swojej
własnej rasy na absolutne i powszechne niebezpieczeóstwo śmier­
ci . Ryzyko śmierci, narażanie się na totalną zagładę jest jedną
z zasad wpisanych do podstawowych obowiązków nazistowskiego posłuszeństwa i do istotnych celów polityki. Trzeba dojść
do takiego punktu, w którym cała populacja będzie narażona na
śmierć. Tylko takie uniwersalne narażenie całej populacji na
śmierć będzie mogło ją efektywnie ukonstytuować jako wyższą
rasę i definitywnie ją odrodzić w stosunku do innych ras, które
zostaną całkowicie wyeliminowane lub ostatecznie podporząd­
kowane.
W społeczeństwie nazistowskim jest więc coś mimo wszystko
niezwykłego: jest to społeczeństwo, które dokonało absolutnej
257
generalizacji biowładzy, ale które jednocześnie zgeneralizowało
suwerenne prawo zabijania. Dwa mechanizmy, jeden klasyczny,
archaiczny, dający pai1stwu prawo życia i śmierci nad obywatelami, a drugi nowy, zorganizowany wokół dyscypliny, regulacji,
słowem, nowy mechanizm biowładzy, okazują się doskonale
zbieżne. Dlatego można powiedzieć tak: państwo nazistowskie
doprowadziło do tego, że pole życia, organizowanego, chronionego, gwarantowanego, biologicznie uprawianego przez to paóstwo,
absolutnie pokryło się z suwerennym prawem do zabijania kogokolwiek - nie tylko innych, ale też swoich ludzi. Naziści
doprowadzili do koincydencji między uogólnioną biowładzą i dyktaturą, jednocześnie absolutną i przekazaną całemu ciału społecznemu wskutek tego niezwykłego zwielokrotnienia prawa do
zabijania i narażania na śmierć. Mamy tu państwo absolutnie
rasistowskie, paóstwo absolutnie zbrodnicze i paóstwo absolutnie
samobójcze. Państwo rasistowskie, państwo zbrodnicze, państwo
samobójcze. To wszystko z konieczności się na siebie nakłada
i oczywiście prowadzi jednocześnie do „ostatecznego rozwiąza­
nia" (które miało sh~żyć eliminacji, poprzez Żydów, wszystkich
innych ras, których Zydzi byli zarazem symbolem i przejawem)
z lat 1942- 1943 oraz do telegramu 71 z kwietnia 1945 roku,
w którym to telegramie Hitler nakazywał zniszczenie warunków
życia samego narodu niemieckiego 1(' 9 .
Ostateczne rozwiązanie dla innych ras, absolutne samobójstwo rasy [niemieckiej]. Oto, do czego prowadził mechanizm
wpisany w funkcjonowanie nowoczesnego paóstwa. Oczywiście
jedynie nazizm doprowadził do paroksyzmu grę między suwerenną władzą zabijania i mechanizmami biowładzy. Ale ta gra jest
faktycznie wpisana w funkcjonowanie wszystkich paóstw. Wszystkich państw nowoczesnych, wszystkich paóstw kapitalistycznych? Nie jest to takie pewne. Myślę - ale wymagałoby to
innego.wywodu - że właśnie państwo socjalistyczne, socjalizm,
jest równie naznaczone rasizmem, jak funkcjonowanie nowoczesOd 19 marca Hitler wydawał dyspozycje mające na celu zniszcze nie logistycznej i przemysłowej infrastruktury Niemiec. Dyspozycje te
znalazły wyraz w dwóch dekretach, z JO marca i z 7 kwietnia. Na temat
tych dekretów zob. A. Speer, Eri11nernngrn, Propylaen-Verlag, Berlin
1969 (tłum. franc.: Au coeur du Trosieme Reich , Fayard, Paris 1971 ).
Foucault z pewnością czytał prac ę J. Fcsta Hitler, Ullstein-Vcrlag,
Frankfurt a.M.-Bcrlin-Wien 1973 (tłum. franc.: Gallimard, Paris 1973).
169
Tr::tdw hrouić spo/ec::e1lst\\'O
W1"kl11d : /7 marca I 976
nego państwa kapitalistycznego. Obok państwowego rasizmu,
zrodzonego w warunkach, o których mówiłem przed chwile\,
powstał socjal-rasizm, który nie czekał na powstanie państw
socjalistycznych, aby się pojawić. Socjalizm w chwili narodzin
w XIX wieku był już pewnym rasizmem. I niezależnie od tego,
czy weźmiemy Fouriera 170 z początku wieku, czy anarchistów
z końca wieku, przechodząc przez wszystkie fonny socjalizmu,
zawsze zobaczymy w nich komponentę rasistowską.
Bardzo trudno mi o tym mówić. Mówić o tym ot, tak, to
rzucać twierdzeniami jak maczugami . Dowodzić wam tego zakładałoby zaś (co chciałem zrobić) wytaczać na koniec tych
wykładów nową baterię dział. W każdym razie chciałbym powiedzieć po prostu tyle: ogólnie biorąc , wydaje mi się - jest to dość
swobodna uwaga - że dopóki socjalizm nie stawia na pierwszym
miejscu problemów ekonomicznych lub prawnych typu własność
albo sposób produkcji, dopóki zatem nie stawia i nie analizuje
problemu mechaniki władzy, mechanizmów władzy, dopóty nie
może nie doświadczać i nie stosować tych samych mechanizmów
władzy, jakie powstały w państwie kapitalistycznym czy przemysłowym. W każdym razie jedno jest pewne: temat biowładzy,
rozwijany w końcu XVIII wieku i przez cały wiek XIX, nie tylko
nie był krytykowany przez socjalizm, ale faktycznie został przezeń podjęty, rozwinięty, przeszczepiony, w niektórych punktach
zmodyfikowany, ale absolutnie nie przebadany na nowo w swoich
podstawach i sposobach funkcjonowania. W końcu wydaje mi się,
że idea, iż zasadniczą funkcją społeczeństwa lub państwa, albo
czegoś, co powinno zastąpić państwo, jest troska o życie, o jego
urządzenie, zwielokrotnienie, o skompensowanie jego niepewności, o sprawdzenie i wyznaczenie jego szans i biologicznych
możliwości, że to wszystko zostało jako takie podjęte przez
socjalizm. Wraz z konsekwencjami, do jakich to prowadzi,
z chwilą, gdy powstaje państwo socjalistyczne, które ma prawo do
zabijania lub eliminowania, czyli prawo do dyskwalifikacji.
Dlatego w sposób całkiem naturalny odnajdziecie rasizm - nie
rasizm ściśle etniczny, ale rasizm typu ewolucjonistycznego,
rasizm biologiczny - rozkwitający w państwach socjalistycz-
nych (typu Związek Radziecki) w odniesieniu do chorych psychicznie, do przestępców, do przeciwników politycznych itd. Tyle
jeśli chodzi o państwo .
Interesujące wydaje mi się również to, i długo stanowiło to dla
mnie problem, że, powtórzmy raz jeszcze, takie samo funkcjonowanie rasizmu znajdujemy nie tylko na poziomie socjal istycznego pailstwa, ale też na różnych poziomach analizy lub
projek tu socjalistycznego, w ciągu całego XIX wieku. Zawsze
wtedy, gdy socjalizm kładł w gruncie rzeczy nacisk na przekształ­
ce nie warunków ekonomicznych jako na zasadę transformacji
i przejścia od państwa kapitalistycznego do pań stwa socjalistycznego (inaczej mówiąc , wtedy, gdy zasady transfonnacji szukał na
poziomie procesów ekonomicznych), nie potrzebował rasizmu,
a przynajmniej nie potrzebował go bezpośrednio. Natomiast
zawsze wtedy, gdy socjalizm zmuszony był kłaść nacisk na
problem walki, walki z wrogiem, eliminacji przeciwnika w obn;:bie samego społeczeństwa kapitalistycznego; zawsze wtedy
zatem, kiedy chodziło o myślenie fizycznego starcia z przeciwnikiem klasowym w społeczeństwie kapitalistycznym, znowu
pojawiał się rasizm, ponieważ dla myśli socjalistycznej, mimo
wszystko bardzo zw iązanej z tematami biowładzy, był to jedyny
sposób ujmowania racji, dla których można zabić przeciwnika.
Kiedy chodzi po prostu o jego eliminację ekonomiczną, o odebran ie mu jego przywilejów, nie potrzebuje się rasizmu. Ale
kiedy tylko zaczyna się myśleć o konieczności stanięcia z nim
twarzą w twarz, o tym, że trzeba będzie bić s ię z nim fizycznie,
narażać swoje własne życie i usiłować go zabić , rasizm staje sic
potrzebny.
W rezultacie zawsze, gdy macie do czynienia z takim socja lizmem, z tymi formami , z tymi momentami socjalizmu, które
akc entują problem walki, macie do czynienia z rasizmem . Dlatego najb~rdziej rasistowsk imi fonnami socjalizmu były oczywiście
blank izm, Komuna Paryska i anarchizm, o wiele bardziej niż
socjaldemokracja, o wiele bardziej niż Druga Międzynarodówka
i o wiele bardziej niż sam marksizm. Socjalistyczny rasizm został
w Europie zlikwidowany dopiero pod koniec XIX wicku, z jednej
st rony przez dominację socjaldemokracji (i, trzeba to powiedzieć ,
pewnego reformizmu zw ią za nego z tą socjaldemokracją), a z drugiej strony przez niektóre procesy, takie jak sprawa Dreyfusa we
1-"rancj i. Ale przed sprawą Dreyfusa wszyscy socjaliści, a przynajmniej miażdżąca większość socjali stów, byli z gruntu rasi stami.
258
170
Z dzieł Ch . Fouriera zob. zwłaszcza w związku z tym: Theorie des
Q11a1re Mouvements et des Destinees generales, Leipzig [Lyon] 1808; le
Nouveau Monde industrie/ et sodetaire, Paris 1829: la Fausse Industrie
morce/ee. repugnante, mensongere, t. l--11 , Paris 1836.
259
260
Trzeba hronk spolecze/1st wa
I sądzę, że byli rasistami w tej mierze (i na tym skończę) , w jakiej
nie poddali rewizji - lecz przyjęli jako coś oczywistego -- tych
mechanizmów biowładzy, do których od XVIII wieku prowadził
rozwój społeczeństwa i państwa. Jak inaczej można zapewnić
funkcjonowanie biowładzy, a jednocześnie stosować prawo wojny, prawo do zabijania i funkcję śmierci, jeśli nie za pośredni­
ctwem rasizmu? Na tym polegał problem i myślę, że ciągle jest to
problem.
STRESZCZENIE WYKŁADÓW *
Aby przeprowadzić konkretną analizę stosunków władzy,
trzeba zrezygnować z prawnego modelu suwerenności. Przedstawia on bowiem jednostkę jako podmiot naturalnych praw lub
pierwotnych władz; za cel stawia sobie wyjaśnienie idealnej
genezy państwa; wreszcie, ukazuje prawo jako fundamentalny
przejaw władzy . Trzeba spróbować zanalizować władzę wychodząc nie od pierwotnych członów relacji, ale od samej relacji,
ponieważ to ona określa elementy, których dotyczy: zamiast
pytać, jakie prawa lub jakie władze mogły zostać odstąpione
przez idealne podmioty, które w ten sposób stały się poddanymi,
trzeba zbadać, w jaki sposób relacje poddawania (ujarzmiania),
mogą wytwarzać podmioty. Podobnie, zamiast szukać jedynej
formy, centralnego punktu, z którego wypływałyby w drodze
konsekwencji lub rozwoju wszystkie formy władzy, trzeba najpierw wydobyć ich znaczenie w ich wielości, w ich różnicach ,
w ich specyfice, w ich zmienności, a zatem zbadać je jako
stosunki sił, które krzyżują się, odsyłają do siebie nawzajem,
z biegają się lub, przeciwnie, przeciwstawiają się sobie i usiłują się
wzajemnie anulować. Wreszcie, zamiast przyznawać uprzywilejowan ą rolę prawu jako przejawowi władzy , należałoby raczej
s próbować odkryć różne techniki stosowanego przez władzę
przymusu.
Jeżeli nal eży unikać sprowadzania analizy władzy do schematu proponowanego przez prawną konstytucję suwerenności, j eżeli
trzeba pojmować w kategoriach stosunków sił , czy znaczy to, że
trzeba ją również odczytywać zgodnie z ogólną formą wojny?
To pytanie obejmuje kilka innych:
• Opublikowane w: „Annuaire du College de France", 76• ann '• "
Histoire des syste111es de µ ensee, a nnće 1975-1 976, 1976, s. 36 1 66.
Przedruk w: Dits et Ei:rits, 1954-1 988 , Gallimard , Paris 1994, 4 10 111 y:
zob. 111 , nr 187, s. 124 ·-130.