Romuald m. Łuczyński, szlacheckie i aRysto

Transkrypt

Romuald m. Łuczyński, szlacheckie i aRysto
Recenze a zprávy o literatuře
Romuald M. Łuczyński, Szlacheckie i arystokratyczne rezydencje w Sudetach Czeskich.
Sudety Zachodnie i Środkowe
[Wrocław 2012], 224 s., Wydawnictwo Kartograficzne EKO-GRAF Sp. z o.o., ISBN 978–83–61157–52–6.
Recenzowana książka jest pierwszą częścią planowanego dwutomowego wydawnictwa mającego przybliżyć polskiemu czytelnikowi rezydencje Republiki Czeskiej
położone na obszarze Sudetów, przy czym przeciętny polski odbiorca Sudety rozumie jako pojęcie geograficzne – obszar górski rozciągnięty z grubsza rzecz ujmując
od Łaby do Bramy Morawskiej, nie zaś, jak to jednostronnie pojmują na ogół Czesi,
jako obszar zdefiniowany politycznie czy administracyjnie. Druga część pracy ma
dotyczyć Sudetów Wschodnich, czyli znacznych terenów czeskiego Śląska oraz północnych Moraw.
Autor to doktor habilitowany (wedle czeskich standardów docent) historii, specjalizujący się w problematyce śląskiej arystokracji XIX i początków XX w. oraz losów rezydencji na obszarze Dolnego Śląska. Romuald Łuczyński ma na koncie kilkanaście monografii naukowych i popularnonaukowych. Recenzowana książka ma
w zasadzie charakter popularnonaukowy, choć cenne dla bardziej dociekliwego jej
czytelnika jest nie tylko podanie bibliografii, ale i przypisów wiążących tekst autora
z podstawą bibliograficzną. Praca wydana jest bardzo starannie przez wydawnictwo
Eko-Graf, specjalizujące się produkcji map i przewodników.
Na stronach 7–24 autor wprowadza polskiego czytelnika w nieco dlań obcy świat
czeskich podziałów administracyjnych, nade wszystko jednak podaje podstawowe
informacje na temat czeskiej warstwy uprzywilejowanej, czyli szlachty i rycerstwa.
Krótki rys historyczny może nazbyt ulega uformowanym w czasie czeskiego odrodzenia narodowego stereotypom ukazującym czeskiego arystokratę doby wczesnonowożytnej jako kosmopolitę – w całej Europie szlachta była kosmopolityczna,
zarazem była to najbardziej uświadomiona, także w sensie narodowym, warstwa
w danym państwie. Są tu jednak także próby przeciwstawienia się obiegowym mitom na temat germanizacji czeskiej szlachty (s. 9). Tu trzeba też zwrócić uwagę na
istotne problemy terminologiczne, a jakimi musial borykać się Autor – w tradycji
czeskiej rycerz i szlachcic to dwie różne warstwy, zaś w tradycji polskiej przyjęło się
pisać „rycerz” dla okresu średniowiecza, a „szlachcic” – dla doby nowożytnej. Brak
też polskiego określenia dla stanu pańskiego – najwyższej warstwy szlacheckiej. Termin magnat wydaje się tu rozsądnym rozwiązaniem. Romuald Łuczyński próbował
wyjaśnić polskiemu odbiorcy swej książki złożoność czeskiego stanu szlacheckiego,
głównie jednak dla okresu późnonowożytnego (s. 11). Dla okresu wcześniejszego
zabrakło wzmianki o władykach – najniższej warstwie, może także o kulminującej
u schyłku XV w. kampanii zmierzającej do usunięcia z ziem Korony Czeskiej szlachty z predykatem uzyskanym od czynnika innego, niż król czeski.
Książka dotyczy jednak głównie rezydencji. Na s. 11–18 przedstawiono ich syntetyczny przegląd, uzupełniając go o bardzo interesujące passusy poświęcone zagadnieniom dwudziestowiecznych konfiskat, nacjonalizacji oraz trwających po dziś
313
Orlické hory a Podorlicko 19: 313-318 (2012)
dzień restytucji (s. 18–23). Te budzące wiele kontrowersji zagadnienia przedstawione zostały chłodno i rzeczowo.
Zasadniczą część książki stanowi swego rodzaju katalog 41 rezydencji uporządkowany alfabetycznie. Każda taka, przeważnie kilkustronicowa nota katalogowa, zawiera zarys historii budowli i związanych z nim rodów, opis stanu obecnego rezydencji,
mapki z jej lokalizacją (na tle państwa czeskiego i najbliższych okolic), herby właścicieli oraz informacje turystyczne, takie jak adres czy możliwości zwiedzania itp. Każda z not posiada od kilku do kilkunastu ilustracji. Oprócz współczesnych barwnych
fotografii autora książki są to także reprodukcje zdjęć archiwalnych.
Autor nie przedstawił nigdzie kryteriów, jakimi kierował się wybierając rezydencje
do swojej książki. Dlatego dziwić nieco może brak pałaców w Libercu, Chvalkovicach
czy Czeskiej Skalicy, a zaskakiwać obecność tak małych i dziś niezachowanych budowli
jak dwór w Borovnicach koło Vamberka. Tu dodajmy, że obszar Gór Orlickich i ich
Przedgórza reprezentowany jest w pracy przez budowle w Brandýsie nad Orlicí, Chocňi,
Častolovicach, Doudlebach nad Orlicí, Kostelcu nad Orlicí, Letohradzie, Náchodzie,
Novým Měście nad Matují, Opočnie, Potštejnie, Přestavlkach, Rokytnicach v Orlických
horách, Rychnově nad Kněžnou, Skalce, Žamberku i Žampachu.
Dobór rezydencji na kartach książki budzi jeszcze jedno zastrzeżenie – nie wszystkie z wymienionych leżą na obszarze Sudetów, do których geografowie nie zaliczają
już terenów na których rozłożył się Litomyśl czy Straž pod Ralskiem. Wydaje się, że
korzystniejsze było przyjęcie jakichś granic historycznych. Z drugiej strony, książka
adresowana jest do polskiego czytelnika, któremu dawne lub współczesne podziały
administracyjne Czech i Moraw (zresztą, także i Śląska), niewiele mówią. Przekaz
zawarty w tytule książki jest więc bardziej zrozumiały i – co istotne – pewnie lepiej
rokuje na jej popularność, a zatem i komercyjny sukces. Każde rozstrzygnięcie może
tu budzić wątpliwości, tak samo jak pisownia imion, nazwisk i predykatów przedstawicieli czeskiej szlachty: czeska, niemiecka, spolszczona, hybrydalna? Reguły jak
dotąd nie wypracowano, w tej sferze poruszamy się niemal po omacku. Świadom
tego problemu, R. Łuczyński stwierdził: „Autor starał się przynajmniej w ramach jednego
obiektu używać konsekwentnie jednej formy” (s. 23).
Książka Romualda Łuczyńskiego o wybranych nowożytnych, północno- i wschodnioczeskich rezydencjach, tych, położonych na obszarze Sudetów lub w ich najbliższych okolicach, to praca w pewnym sensie nowatorska. Tak można ją ocenić spoglądając na nią z punktu widzenia polskojęzycznego piśmiennictwa, które Czechami,
czeską szlachtą czy czeską sztuką interesuje się bardzo selektywnie i w stopniu niedostatecznym. Jest to przy tym pozycja ksiażkowa przygotowana solidnie, wydana
efektownie i trafiająca w coraz większe zainteresowanie polskich turystów odwiedzających pograniczne rejony Republiki Czeskiej. Miejmy nadzieję, że nie będziemy
musieli długo czekać na zapowiedzianą drugą część.
Bogusław Czechowiczz
314