Magazyn : LBXIII schudnij (L - Chudniesz – Wygrywasz Zdrowie

Transkrypt

Magazyn : LBXIII schudnij (L - Chudniesz – Wygrywasz Zdrowie
Polska Kurier Lubelski | www.kurierlubelski.pl | 25 października
pa dziernika 2013
Schudnij z Konradem Gacą MAGAZYN
13
Pamiętam, jak pierwszy raz Joanna Obajtek pojawiła się na spotkaniu ze mną. Do gabinetu
została przywieziona na wózku inwalidzkim przez swojego męża. Otyłość i liczne
choroby sprawiły, że nie mogła chodzić. Po niespełna roku odchudzania wstała
z wózka, wędruje po górach i czuje się znacznie lepiej.
Konrad Gaca
prezes Stowarzyszenia Walki
z Otyłością, specjalista żywieniowy,
trener klasy Master Propta
istoria pani Asi
z Krakowa to
dowód na to, że
w naszym życiu
naprawdę nic
nie jest przesądzone. Dzięki
swemu niezwykłemu samozaparciu zdołała zapanować
nad otyłością, co miało niesamowite wręcz konsekwencje dla
jej zdrowia, a wszystko wydarzyło się w przeciągu jedenastu
miesięcy. Joanna Obajtek została
dotknięta przez niesamowitą
liczbę chorób i dolegliwości.
Mimo to starała się zmienić
swoje życie na lepsze. W listopadzie ubiegłego roku spotkaliśmy
się po raz pierwszy na konsultacjach w Lublinie i tak zaczęła się
historia jej niesamowitej przemiany. Otrzymała specjalnie
przygotowania dietetyczne,
uwzględniające jej wszystkie dolegliwości i przyjmowane lekarstwa. Od początku miała za zadanie małymi kroczkami powiększać swoją sprawność
fizyczną. Tak to się właśnie zaczęło. Spotykaliśmy się co kilka
tygodni. Joanna Obajtek trzymała się wyznaczonego planu
i nie tylko chudła, ale zyskiwała
także coraz więcej energii i wewnętrznej mocy, która pozwala
nam robić niezwykłe rzeczy.
To, czego dokonała pani Asia,
to znakomity przykład, że determinacja i wykonywanie zaplanowanych działań mogą nas zapro-
wadzić w miejsca, o których nie mamy nawet
odwagi marzyć. To
także znakomity
dowód dla wszystkich innych, którzy z różnych powodów nie chcą
zacząć odchudzania. Można i trzeba
OGLĄDAJ
zacząć robić to
PREMIEROWY ODCINEK
właśnie teraz, szkoda
marnować czas. Przed
Sobota, godz. 17.45
nami jest tyle wspaPOLSAT
niałych rzeczy do zrobienia!
MINUS
37 Odbiję sobie tych 12 lat chorób!
kg
Podobno ostatnio udało
uda³o się
siê
Pani zdobyć
zdobyæjakąś
jak¹ œgórę?
górê?
Wesz³am dzielnie na szczyt
Weszłam
koło Bielska Białej, który ma
wysokość 1028 metrów
nad poziom morza. Później
próbowałam jeszcze dostać się
na Klimczok, ale nie dałam już
rady. Mąż mówił, że tam
przed samym schroniskiem
było znacznie bardziej strome
podejście i stwierdził, że to
jeszcze nie na moje siły.
To może będzie miała Pani
okazję zdobyć Klimczoka
za jakiś czas?
Możliwe, ale tak szczerze
mówiąc, to ja jeszcze kilka
miesięcy temu myślałam, że
już nigdy nie wejdę na żadną
górę. W tamtym roku ja jeszcze jeździłam na wózku inwalidzkim. Byłam zupełnie niesprawna i całkowicie zależna
od innych osób. Teraz, dzięki
panu Konradowi Gacy, jest
zupełnie inaczej. Mogę sama
sobie gdzieś pójść, znacznie
więcej rzeczy mogę robić
w domu.
Od kiedy miała Pani problemy z otyłością?
90 procent otyłości to wynik
stosowania sterydów, którymi
leczyłam się od 2000 roku. Brałam je non stop i tak jest do dzisiaj. Z jednej strony sterydy
37. Te kilogramy są niewątpliwie ważne, ale dla mnie przede wszystkim sukcesem jest
to, że ja mogę te różne rzeczy
robić, że wreszcie nie muszę
siedzieć w fotelu i tylko
zastanawiać się, co mnie
wcześniej zabije: leki, które
muszę brać, czy te wszystkie
choroby, jakie mi się ciągle
dokładają. Od czerwca nie
muszę jeździć na wózku
inwalidzkim. Mam teraz
zupełnie inne podejście
do życia. Odbiję sobie tych 12
lat, przez które musiałam
leżeć tyle czasu po szpitalach. Teraz to się zmieniło,
wiem, że jeszcze pospaceruję
i pozwiedzam moje ukochane
góry. Zacznę od tych małych
i myślę, że będzie fajnie.
ratowały mi życie, bo jestem
chora na astmę o wyjątkowo
ciężkim przebiegu. Z drugiej
strony niszczyły wszystko, co
mogły zniszczyć. Mam chyba
wszystkie możliwe powikłania
posterydowe. Poza tym mam
problemy z sercem, a w 2000
wszczepiono mi rozrusznik
serca. Cierpiałam też z powodu
problemów z płucami. W 2007
r. mój stan pogorszył się już
na tyle, że musiałam zostać
wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną, a lekarze powiedzieli mężowi wprost, że ja tego
wszystkiego nie przeżyję. Mylili
się. Chyba ktoś z góry chciał,
żebym przeżyła i mogła na tym
świecie zrobić jeszcze coś
dobrego.
Kiedy Pani zaczęła współpracę z Konradem Gacą?
To był listopad 2012 r. 5 listopada, w poniedziałek, przyjechaliśmy na konsultacje i mąż
zawiózł mnie na wózku inwalidzkim do pana Konrada, a 7
listopada zaczęłam się odchudzać.
Pamięta Pani swoją pierwszą wizytę w Lublinie?
Z jakimi nadziejami jechała
Pani do Konrada Gacy?
Wiedziałam, że jeśli pan Konrad mi nie pomoże, to tak
naprawdę nikt inny też mi nie
zdoła pomóc. On był moją
ostatnią nadzieją. W Krakowie
nie chcieli się podjąć mojego
odchudzania. Mówili, że
z takimi powikłaniami, jakie ja
miałam, po prostu nie da się
mnie odchudzić.
Ile kilogramów udało się
Pani zgubić?
FOT. AGNIESZKA KOZŁOWSKA/GACA CENTRUM
Rozmowa z Joanną
Obajtek, która nie tylko
schudła 37 kg ale także
zamiast jeździć
na wózku inwalidzkim,
zaczęła chodzić o własnych siłach
Joanna Obajtek nie tylko schudła 37 kg,
ale odzyskała siły i energię.
Teraz nie musi jeździć na wózku.
Pani historia dla wielu osób
może brzmieć jak opowieść
o cudownym uzdrowieniu?
Odstawienie wózka to nie
jedyna zmiana, związana z moim odchudzeniem. Wcześniej musiałam
spać co noc
z tlenem.
Teraz potrzebuję go
doraźnie. Co
ważne,
u pana Gacy
udało mi się
znacznie
obniżyć
zapotrzebowanie
na podawanie
insuliny. Obecnie
biorę tylko 4 jednostki insuliny nocnej.
Wcześniej brałam 3 razy
po 36 dziennej i 38 jednostek
nocnej. W pewnym momencie
byłam insulinooporna. Teraz
udało się tak zrobić, że daję
sobie radę praktycznie bez
insuliny, więc jedna choroba
już mi ubyła.
Podobno chodziła Pani
na aqua zumbę?
Tak, chociaż jak sobie przypomnę moje pierwsze ćwiczenia ruchowe, to trudno mi
w to uwierzyć. Na początku
odchudzania miałam za zadanie chodzić od drzwi do drzwi.
Robiłam sobie takie spacerki,
po 5– 10 minut, więcej przejść
po prostu nie byłam w stanie,
bo strasznie byłam zdyszana.
Później fajną formą ćwiczeń
stał się dla mnie basen. Zawzięłam się i codziennie tam
chodziłam. Pływałam sobie
w nim po swojemu, choć pływałam to na początku to było
za dużo powiedziane. Uczyłam się pływać, aż się nauczyłam. Teraz pływam na torze
pływackim, bo udało mi się
przełamać lęk przed głęboką
wodą.
Jeśli chodzi o zumbę, to przez
wakacje chodziłam na tzw.
zumbę wodną. To są ćwiczenia
taneczne w wodzie. Przełamałam się i ćwiczyłam z innymi
paniami, które są znacznie
bardziej sprawne ode mnie
i też nie najgorzej mi to
wychodziło.
Będzie Pani dalej chodzić
na zumbę?
Tak. To zresztą nie koniec.
Zaczęłam także właśnie chodzić na siłownię. Byłam już
na pierwszym treningu. Myślę,
że dołączę je na stałe do swoich ćwiczeń.

Podobne dokumenty