Dowcipy - o niebie, dragach, księżach i Jezusie
Transkrypt
Dowcipy - o niebie, dragach, księżach i Jezusie
Artykuł pobrano ze strony eioba.pl Dowcipy - o niebie, dragach, księżach i Jezusie... Śmiech jest bardzo przydatny dla duszy. Dusza się śmieje, to i ciało też się śmieje i vice versa. Nie da się oddzielić jednego od drugiego – to dwie połówki tego samego medalu. Warto byłoby więc pamiętać o śmiechu i uśmiechu na co dzień. Humor i śmiech jest formą wyzwolenia, drogą, która pozwala wyzbyć się niepewności, wątpliwości i lęku. Humor nigdy nie bywa niestosowny – nie należy jednak mylić go z kpiną i złośliwą ironią. Do humoru dodajmy opowiadanie dowcipów. ŻYCIE JEST ZBYT POWAŻNĄ SPRAWĄ, BY TRAKTOWAĆ JE ZBYT POWAŻNIE. La Rochefoucauld powiedział kiedyś: POWAGA JEST OBRZĄDKIEM CIAŁA, WYMYŚLANYM DLA POKRYCIA BRAKÓW DUCHA... Tak więc dziś trochę dowcipów o niebie, Jezusie, dragach i innych sprawach… Pośmiejmy się więc – historyjka o dobrym interesie… Dwóch „starozakonnych” stoi sobie przed Bazyliką św. Piotra w Rzymie i podziwia. Pierwszy mówi: – zobacz jaka ona wielka, jakie ma kolumny, jakie wspaniałe rzeźby, choćby sam ten plac i ten obelisk (podobno obelisk podnosiło 800 koni i 1200 ludzi). Aj-waj! Drugi mówi: – Chodźmy zobaczyć do środka… I znów ten pierwszy zachwyca się wnętrzem: – Ile tu miejsca – zobacz – te nawy boczne, ten ołtarz i ta kopuła, i ... Ale ten drugi gwałtownie, ze złością przerywa mu mówiąc: – A zaczynali od małej drewnianej stajenki… To jest interes! Historyjka o chodzeniu po wodzie I… Jezus nauczał lud. On mówił, a rzesze ludu szły za nim. Nagle Jezus udał się w kierunku jeziora. Wszedł na wodę poruszając się po jej tafli. Wiadomo – słynne chodzenie po wodzie. I zwykle ludzie szli za nim bez problemów. A tutaj każdy jeden wpada do wody – jeden płynie, ktoś tonie, a Jezus widząc to krzyczy do nich: „Po palach idioci, po palach!”. Historyjka o chodzeniu po wodzie II… Idzie Jezus po plaży w stronę morza i jara faję. Idzie dalej zamyślony i czuje, że jakoś tak mu dziwnie pod stopami, zimno i tak lekko kołysze. Spogląda w dół i widzi zszokowany, że stoi na wodzie, odwraca się za siebie i widzi brzeg w oddali. Minę ma nietęgą, zerka raz na faję, raz na wodę pod stopami, widać, że myśli intensywnie. Nagle jego twarz rozjaśnia się błogim uśmiechem i mówi: – Aaaa, noo jasneee… Takiego zielska jeszcze nie smażyłem… Historyjka o drodze krzyżowej w pewnej parafii… Ksiądz odprawia drogę krzyżową. Przy piątej stacji podbiega do księdza gosposia i szepce: – Proszę księdza, przyjechali z wydziału finansowego! To bardzo pilna sprawa! Niech ksiądz przeprosi wszystkich i przerwie drogę krzyżową! Ksiądz szepce do kościelnego: – Poprowadź za mnie dalej drogę krzyżową. I tak wszystko przeciągaj, żebym zdążył wrócić na zakończenie! Księdzu spotkanie z urzędnikami zajęło więcej czasu niż przypuszczał. Po jakimś czasie wbiega do kościoła w nadziei, że zdąży na ostatnią, czternastą stację drogi krzyżowej. Nastawia uszu i słyszy głos kościelnego: – Staaacjaaa dwuuudziieestaaa piąątaa! Szymon Cyrenejczyk poślubia świętą Weronikę! Historyjka o rozdawaniu przykazań… Pan Bóg rozdaje przykazania. Trafił do Polaków: – Daję wam przykazanie.... – Jakie? – Nie kradnij... – NIE CHCEMY Pan Bóg wzruszył ramionami i poszedł dalej. Spotkał Holendrów. – Daję wam przykazanie.... – Jakie? - Nie cudzołóż..... – NIE CHCEMY Pan Bóg wzruszył ramionami i poszedł dalej. Spotkał Żydów –Daję wam przykazanie.... – Za ile? - Za darmo. – Dawaj dziesięć… Historyjka o cyfrze siedem… Dlaczego piszemy liczbę 7 z kreską w środku? Bo gdy Mojżesz czytał Izraelitom przykazania oni skandowali: – Skreśl siódemkę! Historyjka o zegarach w niebie… Donald Tusk dostał się do nieba i spotyka tam św. Piotra. Św. Piotr zaproponował, że oprowadzi go po niebie. No i tak wędrują, wędrują i rozmawiają. Wreszcie doszli do sali z zegarami. Tusk pyta: – Święty Piotrze – po co wam tyle zegarów w niebie? Św. Piotr mu na to: – Widzisz, Donaldzie, każdy człowiek na ziemi ma swój zegar, który jest wskaźnikiem tego, ile ten nakłamie. O tu na przykład jest zegar św. Teresy – jej zegar, jak widzisz, jest cały czas stoi na „12”. Tusk pyta: – A gdzie jest zegar Jarka Kaczyńskiego? – On służy nam jako wentylator w holu głównym… Historyjka o monetach w niebie… Przychodzi jednogroszówka przed bramy nieba. Św Piotr: – A wchodź, wchodź, chodziłaś co niedzielę do kościoła... Wchodzi dwugroszówka – podobna reakcja. No i tak po kolei wchodziły monety, ale św. Piotr był coraz mniej skłonny przy kolejnych monetach, by wpuścić je do nieba. Nadeszła pięciozłotówka, a św. Piotr: – Nie, o nie! Ciebie nie wpuszczę! Nie widziałem cię w kościele... Historyjka o zagadkach… Do ciężko rannego w wypadku samochodowym podchodzi ksiądz: – Czy wierzysz, synu, w Boga? – Chłopie ja tu umieram, a tobie się na zagadki zebrało… Historyjka o pewnej paraboli… Jezus i apostołowie wędrują rozmyślając. Nagle Jezus mówi: – Wiecie, raj jest jak x2 + 3x – 8. – O co mu chodzi? – zapytał jeden z apostołów drugiego. – Nie wiem, to chyba jakaś parabola... Historyjka o rastafariańskim niebie… Facet umarł i poszedł na sąd ostateczny. Wchodzi, a tam wszędzie butelki. Św. Piotr odpala wodną faję, Jezus śpi z butelką whisky … Gość podchodzi do Boga. Ten patrzy na niego i mówi: – Heloł, ziom, czego potrzebujesz? – Chciałbym wejść do nieba. – A no dobra, dobra, moment, zaraz to ogarniemy… Bóg wyciąga notes i czyta: – Palisz? – Nałogowo… – Pijesz? – Nooo… zdarza się… – Jakieś dragi? – Yyy… Skłamałbym, jeśli powiem, że nie… – A kobietki? – No tak, tak ,oczywiście!:) – To mów mi Boguś! :) Historyjka o ukrytej kamerze… Facet uznany za świętego już za życia zmarł i idzie przed bramę niebos. Podaje swoje nazwisko św. Piotrowi, ale ten odpowiada, że nie ma gościa na liście. – Jak to – nie mam mnie na liście? Proszę sprawdzić jeszcze raz... – prosi koleś. Św. Piotr sprawdza parę razy, ale kolesia nie znajduje... W końcu woła Boga: – Szefie, ten człowiek twierdzi że powinien się tu dostać, ale nie ma go na liście... – mówi św. Piotr. Bóg czyta listę, sprawdza w swoich notatkach i stwierdza że nigdzie nie ma go zapisanego... Facet jest już bliski płaczu, gdy św. Piotr wyciąga zza pleców bukiet kwiatów, a Bóg woła: – MAMY CIĘ!!! Historyjka o tym, że nawet w niebie kwitnie nepotyzm… Najświętszy człowiek świata zmarł i poszedł do nieba. Św. Piotr rzekł: – Jesteś tutaj najświętszy, więc w nagrodę otrzymasz tu, w niebie, największy dom i najszybszy samochód... Facet się ucieszył, wsiadł w samochód i jedzie sobie po niebiańskiej autostradzie 450 km/h. Nagle wyprzedza go inny samochód! Gość wraca z reklamacją do św. Piotra i opowiada z wyrzutem: – Podobno dostałem najszybszy samochód. Jadę sobie 450km/h, a tu mnie jakiś małolat z długimi włosami wyprzedza samochodem dużo lepszym niż mój... Co jest grane? A św. Piotr na to: – Aaa… Na to już nic nie poradzę... Syn szefa… Historyjka o ostatniej wieczerzy… Ostatnia Wieczerza… Jezus wpada do izby, patrzy a tam – impreza rozkręcona, alkohol, faje, trawa, panienki na stołach. Podchodzi do jednego z apostołów i pyta go: – A co to jest?? – Nooo… imprezka, jak widać. – A skąd mieliście na to pieniądze?! – Judasz coś sprzedał, ale nie chciał powiedzieć, co… Historyjka o Kanie Galilejskiej (nieznana)… Kana Galilejska. Dzień po weselu. Kac straszliwy, a tu ani kropli wody. Zebrała się grupa ludzi: – Piiiiiić… Niech ktoś skoczy po wodę... Tylko nie wysyłajcie Jezusa!!! Historyjka o dragach w niebie … Pewnego dnia Jezus zwołał w niebie swoich apostołów i powiedział: – Na ziemi źle się dzieje. Słyszałem o rozprzestrzeniającej się tam pladze narkomanii, musimy coś z tym zrobić, lecz problem w tym, że niezbyt wiele o tym zjawisku tak naprawdę tutaj wiemy. W związku z tym wysyłam was wszystkich z misją na ziemię: idźcie i zdobądźcie próbki różnych narkotyków. Kiedy to się wam uda, wróćcie tutaj do mnie i razem przyjrzymy się, z czym mamy do czynienia. Jak postanowił, tak się też stało. Apostołowie udali się na ziemię i po jakimś czasie zaczęli powracać ze zdobytymi narkotykami. Puk, puk! – rozległo się u drzwi Jezusa. – Kto tam? – Święty Piotr. – Co przytargałeś? – Marihuanę z Kolumbii. – Ok. Wchodź. Puk, puk! – Kto tam? – Święty Marek. – Co przytargałeś? – Haszysz z Amsterdamu. – Ok. Wchodź. Puk, puk! – Kto tam? – Święty Paweł. – Co przytargałeś? – Konopie z Indii. – Ok. Wchodź. Puk, puk! – Kto tam? – Święty Łukasz. – Co przytargałeś? – Opium z Indonezji. – Ok. Wchodź. Puk, puk! – Kto tam – Święty Krzysztof. – Co przytargałeś? – LSD i trochę trawki z jakichś akademików w Europie. – Ok. Wchodź. I tak po pewnym czasie zebrał się już prawie cały komplet. Ale.. Puk, puk! Rozległo się raz jeszcze. – Kto tam? – Judasz. – Co przytargałeś? – FBI! Łapy do góry, nogi szeroko, mordy do ściany i nie ruszać się!!! Historyjka o inżynierze w piekle… Inżynier umarł i poszedł do piekła. Szybko zaczął mu przeszkadzać niski poziom życia w piekle i zaczął projektować oraz budować usprawnienia. Po jakimś czasie mieli klimatyzację, spłukiwane toalety i ruchome schody, a inżynier stał się bardzo popularny wśród pensjonariuszy piekła. Pewnego dnia Bóg dzwoni do Szatana i pyta drwiąco: – No i jak tam u was na dole? – Zajebiście – mamy klimę, spłukiwane kibelki, ruchome schody i nikt nie wie, z czym inżynier jeszcze wyskoczy... – Co?! Macie inżyniera?! To pomyłka, nigdy nie powinien trafić na dół, wyślijcie go natychmiast do nas. – Zapooomnij… Podoba mi się inżynier w załodze. Zatrzymuję go. – Wysyłaj go natychmiast na górę albo cię pozwę!!! Na co Szatan tylko zaśmiał się szyderczo: – Taaa… Jaaasne… Ciekawe, skąd weźmiesz prawników? Historyjka o tym, jak niełatwo dostać się do nieba… Przed bramami niebios pojawia kierowca autobusu i ksiądz. Obaj pragną dostać się do nieba. Pojawia się święty Piotr, który mówi: – Ciebie wpuszczę, kierowco, lecz ciebie, księże, nie. – Ależ dlaczego? – pyta rozżalony i zaskoczony ksiądz. Święty Piotr odpowiada: – Widzisz, księże, kiedy kierowca autobusu wykonywał swoją pracę – wszyscy się modlili, a kiedy ty wykonywałeś swoją pracę – wszyscy spali... Historyjka o tym, jak bardzo należy uważać na tych, co są bez grzechów… Przechodzi sobie Jezus przez rynek i patrzy, a tam taaakie zbiegowisko Żydów. A pośrodku nich kobieta przywiązana do pala. No tak, pewnie będą kamienować jawnogrzesznicę… Jezus przygląda się tej kobiecie i strasznie zrobiło mu się jej żal. Taka ładna i młoda... Przykucnął i zaczął coś pisać na piasku. Zaciekawieni Żydzi zwrócili po chwili na niego uwagę, więc Jezus rzekł: – Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień! Żydzi patrzą niezadowoleni po sobie, pospuszczali głowy – no nie! Nie będzie kamienowania?! Zaczynają się rozchodzić, a tu nagle z tyłu leci kamień prosto w głowę kobiety. Krew się leje, ogólne zamieszanie. Jezus rozgląda się, przerażony: – No mamo! Coś Ty zrobiła?! Historyjka o kłopotach ze Stalinem… Bóg i Szatan rozmawiają przy kartach. Szatan wysuwa pewną propozycję, właściwie prośbę do Boga: – Wiesz, Panie Boże – może zabrałbyś mi Stalina z piekła? Ten skurczybyk ciągle mi tu jakieś rewolucje urządza. Niektóre diabły buntują mi się przez niego. No proszę – zabierz go. Bóg odpowiada: – Dobrze, zabiorę go do Nieba. W końcu w Niebie – w odróżnieniu od twojego piekiełka – jest wszystko tak dobrze i tak ładnie, że nikt się nie buntuje. Po dwóch miesiącach Szatan chce sprawdzić, jaka jest sytuacja Niebie i jak Bóg poradził sobie ze Stalinem. Dzwoni więc do Nieba: – Hallo… Czy mógłbym poprosić Pana Boga? – Po pierwsze – towarzysza Boga, a po drugie – Boga nie ma… Historyjka o grzesznym pilocie… Palą się silniki lecącego samolotu. Katastrofa jest nieunikniona. Pilot wyskakuje z maszyny, pociąga za uchwyt otwierający spadochron – i… nic… Spadochron nie otwiera się. Pociąga za uchwyt spadochronu awaryjnego – i… również nic – spadochron nie otwiera się. Nie widząc wyjścia z tej sytuacji pilot zaczyna się modlić: – Panie Boże, wybacz mi wszystkie moje grzechy, proszę… Jeżeli sprawisz, że przeżyję ten upadek, to ja się zmienię, daję słowo – zmienię się! Nie będę latał po pijanemu, nie będę bił żony, dzieci, zacznę lubić teściową, będę chodził do kościoła i modlił się wieczorami.... Nagle – łuuup! Pilot spada w stóg siana... Wstaje, szybko otrzepuje się i mówi: – Cholercia… Jak człowiek jest w szoku, to taaaakie glupoty wygaduje..... Historyjka – o grze w kości… Apostołowie grali w kości. Piotr cały czas wygrywa. Dosiadł się do nich Jezus. Rzucił Piotr i wypadły same szóstki. Rzucił Jezus i wypadły same siódemki. Rzekł Piotr: – Panie tylko bez cudów, albowiem gramy na pieniądze... Historyjka – o przykazaniach… Mojżesz zszedł z Synaju, stanął przed Żydami trzymając Tablice w ręku. Wszyscy czekają, co teraz powie. – Żydzi – mówi Mojżesz – mam dla was dwie nowiny: jedną dobrą, a drugą złą. Od której zacząć? – Od dobrej! – jednogłośnie zakrzyknął lud. – OK. Dobra to ta, że udało mi się sporo utargować tam, na górze. Miało być 30 przykazań, zostało tylko 10! – Wspaniale! – wykrzyknęli Żydzi – ale jaka jest ta zła wiadomość? – Niestety, cudzołóstwo pozostało… Historyjka o wiadomościach – dobrej i złej… Pewien pastor którejś niedzieli stanął za kazalnicą i powiada: – Mam dla was dwie wiadomości: dobrą i złą. Dobra jest taka, że mamy wystarczająco pieniędzy na budowę naszej kaplicy. Zła wiadomość to ta, że są one wciąż w waszych kieszeniach… Historyjka o wiewiórce… Zakonnica mówi na lekcji religii do dzieci: – A teraz zagadka. Co to jest: małe, rude, ma puszysty ogon, możecie je spotkać w parku, gdy skacze po drzewach? Jaś podnosi niepewnie rękę i mówi: – Na 99% to jest wiewiórka, ale jak siostrę znam, to może być Jezus... Historyjka o wierze i ateiście… Puk, puk... – Kto tam? – Lotny patrol katechetyczny do walki z ateizmem! – No nie! Nie wierzę! – My właśnie w tej sprawie... Historyjka o reanimowanej duszyczce… Bóg wraz ze św. Piotrem przyjmują ludzi do nieba. Ceremonia odbywa się w pięknej białej sali gdzie gromadzą się dusze i ustawiają w kolejce do Boga, aby usłyszeć wyrok. Nagle z niesamowitym rabanem do sali wpada jakiś facet. Rozejrzał się w jedną stronę, potem w drugą i uciekł z sali trzaskając drzwiami. Bóg popatrzył na to lekko zaskoczony, ale zignorował zdarzenie i powrócił do swoich obowiązków. Nie minęła minuta, gdy ten sam facet znowu wpadł do sali, znowu się rozejrzał w prawo, później w lewo i uciekł trzaskając drzwiami. To już Boga nieco zirytowało, a gdy sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy zdenerwowany zwrócił się do św. Piotra: – Święty Piotrze! Co jest? – spytał. – Co to mi tu tak lata? Ja w takich warunkach nie mogę pracować! Św. Piotr zajrzał w swoje zapiski, po czym rzekł uspakajającym tonem: – To nic takiego, Panie Boże, to facet z reanimacji… Historyjka o śmierci z zadziwienia… Spotykają się dwie dusze w niebie i jedna pyta drugą: – Na co umarłeś? – Zamarzłem – odpowiada – A ty? – Ze zdziwienia – No co ty jak można umrzeć ze zdziwienia? – Można. Wyobraź sobie, wracam do domu wcześniej z pracy i zastaję żonę nagą, łóżko rozbabrane a w przedpokoju stoją nie moje męskie buty. Jak nic, kochanka gdzieś ma. No to szukam łachudrę, gdzieś tu musi być. I wyobraź sobie, że wszędzie zajrzałem – do szafy, pod łóżko, no wszędzie i nigdzie go nie było. No i umarłem ze zdziwienia. – Ty idioto – mówi druga dusza poirytowana – gdybyś wtedy zajrzał do lodówki to byśmy obaj teraz żyli! Historyjka niezwykła o tym, jak wielu ludzi kocha Jezusa … Któregoś dnia poszłam do miejscowej księgarni chrześcijańskiej i ujrzałam naklejkę na zderzak z napisem: „ZATRĄB, JEŚLI KOCHASZ JEZUSA”. Akurat byłam w szczególnym nastroju, ponieważ właśnie wróciłam ze wstrząsającego występu naszego kościelnego chóru, po którym odbyły się wspólne modlitwy, więc kupiłam naklejkę i założyłam na zderzak. Jak dobrze, że to zrobiłam!!! Co za podniosłe doświadczenie nastąpiło później! Zatrzymałam się na czerwonych światłach na zatłoczonym skrzyżowaniu i pogrążyłam się w myślach o Bogu i o tym, jaki jest dobry... Nie zauważyłam, że światła się zmieniły. I nagle… Jak to dobrze, że ktoś również kocha Jezusa, bo gdyby nie zatrąbił, nie zauważyłabym... A tak odkryłam, że MNÓSTWO ludzi kocha Jezusa! Więc gdy tak siedziałam za kierownica w pełnej zadumie, gość za mną zaczął trąbić, jak oszalały, potem otworzył okno i krzyknął: „Na miłość Boską! Naprzód! Naprzód! Jezu Chryste, naprzód!” Jakimże oddanym chwalcą Jezusa był ten człowiek! nawet nie zdążyłam pobłogosławić tego człowieka – ze wzruszenia odebrało mi mowę. Potem każdy zaczął trąbić! Wychyliłam się przez okno i zaczęłam machać i uśmiechać się do tych wszystkich, pełnych miłości ludzi. Sama też kilkakrotnie nacisnęłam klakson, by dzielić z nimi tę miłość! Gdzieś z tyłu musiał być ktoś ze słonecznej Florydy, bo usłyszałam, jak krzyczał coś o „Sunny beach”. Ujrzałam innego człowieka, który w zabawny sposób wymachiwał dłonią, ze środkowym palcem uniesionym do góry. Gdy zapytałam nastoletniego wnuka siedzącego z tyłu, co to może znaczyć, odpowiedział, że to chyba jest jakiś hawajski znak na szczęście, czy coś takiego. No cóż, nigdy nie spotkałam nikogo z Hawajów, więc wychyliłam się z okna i też pokazałam mu hawajski znak na szczęście. Wnuk wybuchnął śmiechem... Nawet jemu podobało się to religijne doświadczenie! Paru ludzi było tak ujętych radością tej chwili, że wysiedli z samochodów i zaczęli iść w moim kierunku. Z pewnością chcieli się wspólnie pomodlić lub może zapytać, do jakiego Kościoła należę, ale właśnie zobaczyłam, że mam zielone światła. Pomachałam więc do wszystkich tych miłych sióstr i braci, uśmiechnęłam się do nich z sympatią, po czym przejechałam przez skrzyżowanie. Zauważyłam, że tylko mój samochód zdążył to zrobić, bo znowu zmieniły się światła. I poczułam w tym momencie smutek – że muszę już opuścić tych wspaniałych ludzi po okazaniu sobie nawzajem tak pięknej miłości. Otworzyłam więc jedynie okno i po raz ostatni pokazałam im wszystkim hawajski znak na szczęście, a potem odjechałam. Wielkie dzięki Bogu za tych cudownych, wspaniałych ludzi! Autor: Internet Artykuł pobrano ze strony eioba.pl